Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli chodzi jeszcze o moje ciśnienie to gdy jestem spokojna to waha sie pomiędzy 90-115/60-75 ale!! gdy idę do lekarza czy tez w pracy czuję, że mi się dźwiga. Robi mi się gorąco, czuję mrowienie karku, dekolt piecze i czerwony się robi, no makabra ale niestety nie umiem nad tym zapanować.

Odnośnik do komentarza

ECH80 - klasyka gatunku. Strach i stres determinują zachowania Twojego serca. To jest aż TAK PROSTE, że dam sobie łeb uciąć, że właśnie dlatego w to nie uwierzysz. Osobowościom niepewnym, lękliwym, łatwo poddającym się, z jakiegoś psychologicznego powodu łatwiej jest uwierzyć w raka i wadę serca, niż w proste, naturalne przyczyny zachowań ich ciała. Moja ciotka (siostra mojej Mamy), zmarła na raka wątroby w wieku 33 lat, choć nie piła, nie paliła, ani żadnych prochów/tabletek nie brała. Po tym wszystkim, gdy tylko kłuło mnie w prawym boku, robiłam sobie próby wątrobowe. Oczywiście zawsze wypadały elegancko, jak modelka na wybiegu. Kłucie pod żebrami z prawej okazało się pochodzić od wrzodów dwunastnicy (te akurat już są zaleczone), a nie od wątroby. I co? I pstro. A mogłam już sobie odkładać grosiki na trumnę. Oczywiście wiem, że czytasz i myślisz - to co innego, ja na pewno jestem na coś chora. Choć oczywiście tak naprawdę nie chcę być chora, ani umrzeć. I wiesz co, ECH80? Tacy ludzie jak Ty i ja, wcale nie żyją. Całe życie umierają, najchętniej ze strachu przed umieraniem. Z jedną różnicą - ja już przejrzałam moją podstępną psychikę, a Ty jeszcze tkwisz w urojeniach :) Walenie serca po wysiłku - normalne. Oczywiście dla mnie wysiłkiem jest przebiegnięcie 50 metrów, ktoś inny spoci się dopiero po maratonie. Średnie tętno przeciętnego biegacza w moim wieku (kurde, sprawdzałam) podczas umiarkowanego biegu: 150-170 uderzeń na minutę. Czyli napier*** dosyć szybko to serce, a jednak oni nie umierają! BO TO JEST W MORDĘ NORMALNE! Jak jedziesz samochodem, to tłoki w cylindrach silnika też walą szybciej lub wolniej, no nie ma bata. Asparaginian. Nie bierzesz, albo bierzesz śmieszne dawki, jak dla półmetrowego karła, a potem piszesz: *w pracy stres, serce nawala* itp. ZLITUJ SIĘ! Nad sobą się zlituj i doładuj się magnezem i potasem - nawet nerwy się uspokoją, gwarantuję. Ciśnienie. Ja też mam niestety niskie, niższe zazwyczaj niż Twoje. A że Ci się podnosi u lekarza? NORMALNE! Nie każdy tak ma, ale bardzo wiele osób wierz mi. Te chwilowe skoki ciśnienia to pestka, no chyba że masz sto lat i zakrzepicę tętnic, noż kurdebele! Dobra, z innej mańki - co tak naprawdę wiesz o organizmie ludzkim? Lekcje biologii z podstawówki się nie liczą. Przemyśl, czy czasem nie dorabiasz sobie wyssanych z palca teorii i nie tworzysz nieistniejących problemów, jak z ciśnieniem, tętnem itd. Nie sposób przecenić rzetelnej wiedzy. Nie tkwij w przesądach i własnych strachach na lachy. A i jeszcze jedno. Piszę to wszystko nie dlatego, że wierzę, iż coś w swoim postępowaniu zmienisz. Ty raczej nie, ale może ktoś inny przeczyta, w porę stuknie się w głowę i zacznie działać na swoje dobro, a nie odwrotnie. Rzekłam.

Odnośnik do komentarza

Karambo rzeknę Ci iż ja wiem, że to jest nerwica. Niestety jestem osobą lękliwą i tego raczej nie zmienię . Nie wiem w zupełności jak pozbyć się stresu bo najzwyczajniej sobie z nim nie radzę. Tyle razy próbowałam wrzucić na luz ale nie potrafię bo się po prostu boję. Boje się w pracy zbłaźnić bo wiem, że jestem głupia, zapominam o wielu rzeczach nie pamiętam i to mnie stresuje:(( w szkole przezywałam każda klasówkę, odpowiedź przed klasą, w ogóle publiczne wystąpienia to makabra, niesmiałość w zwykłych kontaktach z ludźmi. ZERO ENERGII WE MNIE. CZUJE SIĘ JAK TRUP ZA ŻYCIA

Odnośnik do komentarza

Karamba, rzekłaś i słusznie rzekłaś. ECH oj, oj, oj do Ciebie to nawet gdyby młotem do głowy wbijano pewne teorie to i tak nie dojdzie. Jesteś uparta jak......... Bo jestem taka....., bo się boje tego..... bo to, bo tamto. Kobieto nad charakterem trzeba pracować i pewnie, że nie pomogą Ci psychotropy, ale psycholog i owszem. Weź Ty uwierz w siebie i nie wmawiaj sobie pewnych schematów ze swojego życia, które masz od małego. Odwagi, czy pewności siebie można się nauczyć, Ty nie wierzysz w siebie bo tłumaczysz sobie *ja zawsze taka byłam*, no i co z tego, że byłaś ale to idzie zmienić, tylko trzeba chcieć to w sobie zmienić, Nad charakterem trzeba pracować. Ja też kiedyś, jak byłam mała bałam się do sklepu chodzić bo mucha po drodze na mnie patrzyła a teraz nie mam z tym problemu. Masz opory przed pójściem do lekarza, do kardiologa, do psychologa, ze wszystkim jesteś na nie, to weź Ty sobie poczytaj jakieś książki na temat dowartościowania siebie, do nauczenia się asertywności, nabrania pewności siebie. Internet wiedza przeogromna, zamiast się użalać nad sobą sięgnij do wszechwiedzącego profesora google i poczytaj trochę mądrości. Takim nastawieniem do życia i siebie to Ty do końca życia będziesz zalękniona i mająca nerwicę. No cóż pewnie znowu sobie pogadałam na marne, ale Twoje życie, nie chcesz słuchać, nie musisz, ja Ci dobrze życzę, ale jeśli nie weźmiesz swojego życia w swoje ręce to marnie widzę Twoje szanse na cudowne wyzdrowienie. I co zamierzasz tak siedzieć do setki na forach i mieć pretensje do świata, że jesteś taka lękliwa, masz nerwicę a serce robi fikołki, nie szkoda Ci życia, bo przecież to wegetacja. Cholerka to jakbyś była w takiej sytuacji jak ja jestem teraz to pewnie kupiłabyś trumnę i czekała aż padniesz. Ok, ja też rzekłam a Ty zrobisz jak uważasz. Życie jest trudne, ale staram się wyciągać nawet z trudnych sytuacji jakieś lekcje bo inaczej to bym pierdo.....lca dostała. Ci co chcą niech się dołują, pozostałym radości życia.

Odnośnik do komentarza

Alicjo ile ludzi tyle charakterów i tego nie zmienisz. jeden przebojowy a drugi smutas a trzeci jeszcze inny. Smutasa przebojowości nie nauczysz. Jedyne co można poprawić to to gdy ktoś zprzeboj0wego pod wpływem pewnych czynników zmieni się . Wtedy można pracować nad tym by wrócić do tego kim się było sprzed jakiegoś tam zdarzenia. Moja babka wrażliwa, mój ojciec także no i padło na mnie a że w moim życiu dużo rzeczy złych się podziało to najbardziej odbiło się na mojej psychice. Żadne tłuczenie młotkiem czy czymkolwiek innym nie pomoże. Doskonale wiem i rozumiem to co do mnie piszecie ale nie zmienię się z bojaźliwej osoby w przebojowa pewną siebie babkę. Próbowałam przez tyle lat i NIC

Odnośnik do komentarza

ECH80, nie nie, zaraz, powoli. Nie masz się stać kimś innym. Ja też inna nie będę, no chyba że na skutek lobotomii ;) Powoli. Tylko w amerykańskich filmach klasowy fajtłapa pewnego dnia doznaje olśnienia, trenuje karate przez 3 miesiące i zostaje bohaterem narodowym, wyrywa najfajnieszą dupę i na końcu filmu grzmotnie jakimś uniwersalnym komunałem, aż amerykańskim głupolom szczęki opadają. Nie o take Polske chodzi, kochana :) Krok pierwszy - pomóc sobie TROCHĘ. I tym, czym akurat można. Kupiłaś Asparaginian - to już pierwszy sukces. Zacznij go w końcu uczciwie brać, to będzie drugi. Krok następny - wejdź szybko po schodach (znajdź gdzieś dużo schodów), stań na szczycie, słuchaj serca, mierz puls, możesz nawet kupic sobie stetoskop i... Najpierw się wystraszysz, bo będzie mocno biło. Jak się uspokoi, zrób wszystko od początku. Gwarancja Karamby: po 50 razach pier**olniesz stetoskop w kąt i przestaniesz się martwić sercem :) (Stetoskop wtedy możesz odsprzedać jakiemuś kolejnemu frajerowi :)) To jak, umowa stoi? Wszystko powoli. Nie od razu Poloneza stuningowano. Gdybyś mieszkała gdzieś blisko, poszłabym z Tobą na te schody, przysięgam. I chciałabym zobaczyć, jak w końcu się uśmiechasz.

Odnośnik do komentarza

ECH wiedziałam, że się obruszysz. Przecież nikt nie mówi, że od razu masz się stać przebojową laską albo niczego nie bojącym się odważniakiem. Od czegoś w życiu trzeba zawsze zacząć, małymi kroczkami a można dojść do wszystkiego, tylko trzeba CHCIEĆ i wierzyć w SIEBIE. Ty się zastawiasz wszystkim i wszystkimi nawet ojca i babcię wywołałaś do tablicy. Nad charakterem się pracuje. Cóż ja będę Ci tłumaczyła, nie chcesz, nie musisz, Twoje życie i jak je przeżyjesz zależy od Ciebie. Mnie życie też nie rozpieszczało i nie rozpieszcza ale biorę to co życie mi daje, bo nie mam innego wyjścia a użalać się nad sobą nie będę bo mi nic to nie da tylko nerwicę albo załamanie nerwowe. Od innych też nie oczekuję, żeby się nade mną litowali, robię ile mogę, ile dam radę, nie jestem wieczną optymistką ale staram się być realistką i jakoś ciągnę ten wózek życia. Mimo wszystko życzę Ci, żebyś kiedyś zrozumiała, że w życiu sami jesteśmy sterem, żeglarzem, okrętem. Dobranoc.

Odnośnik do komentarza

Witajcie, u mnie po w miare spokojnym tygodniu i weekendzie wszystko dzis uderzylo ze zdwojona sila. W piatek bylem z kumplami na wieczorze pokerowym. Oczywiscie lal sie alkohol, gralismy do 4 tej i....nic - zadnych dodatkowych skurczy, nic nie czulem, bawilem sie swietnie i nie myslalem o serduchu. W sobote i niedziele rowniez bylo spokojnie (szczegolnie wieczorami, osttanimi czasy udaje mi sie zasypiac bez zadnych atakow i nerwow przed), natomiast dzis juz od rana czulem ze cos moze byc nie tak. I bylo, musialem odwolac swoj 3-dniowy urlop (sroda-piatek), ktory zaplanowalem sobie na wyciszenie, spacery i ogolny relaks. Bylem strasznie zly i od razu serducho zaczelo mi skakac. Wzialem pramolan 50tke, jakos wytrzymalem do konca dnia w biurze i pobieglem na basen i saune zeby te stresy zostawic w wodzie. Na basenie bylo fajnie, plywalem bez zadnych objawow, w saunie rowniez bylo spokojnie. Trafilo mnie podczas powrotu do domu - zacinanie sie serca, kolatania, bardzo niemiarowe bicie. Siedzac teraz w domu caly czas odczuwam jak serce pracuje nieregularnie, ale zmierzylem sobie cisnienie (132/75, puls 67) i to mnie troche uspokoilo. Wzialem kolejny pramolan i licze na spokojny wieczor, ale juz myslalem,ze bedzie lepiej a tu takie cos - naprawde mozna sie bardzo rozczarowac. Postanowilem, ze od jutra zaczynam kuracje, przepisana mi na ostatniej wizycie u mojej internistki - citabax 1 tabletka z rana i zobacze, czy po 2-3 tygodniach bedzie jakas poprawa. Caly czas wierze, ze to wszystko z nerwow, jednoczesnie przejmuje sie tym bardzo, bo nie chce zeby moje zycie tak wygladalo do konca. Wieczne hustawki nastrojow, obawa przed czymkolwiek stresujacym, ciagle jakies dorazne leki. Fatalny dzien.

Odnośnik do komentarza

Ekhem, jakby Ci to powiedzieć... Oczywiście, że Twoje życie nie będzie tak wyglądało do końca. Zanim nastąpi koniec, dorobisz się jeszcze zapewne paru innych dolegliwości, bo w końcu na coś *czeba umrzeć* :D Nie upatruj w tym żadnej złośliwości, ani mojej, ani życia, ani losu (bajka o Ani mi wyszła), tylko się zastanów - czy naprawdę spodziewasz się umrzeć w wieku 100 lat, będąc jednocześnie sprawnym, pięknym i młodym? Jak dotąd zdrowie Tobie dopisywało, teraz przecież tragedii też nie ma, więc przyjmij rzecz na klatę, nerwowość sama przejdzie, a wtedy możesz liczyć na kolejne 10 lat bez niespodzianek. Po 40stce trochę spadnie Ci testosteron, trochę zwolni przemiana materii, trochę bardziej *wytarte* będą Twoje chrząstki stawowe, może dorobisz się okularów itd. It*s only natural ;)

Odnośnik do komentarza

ŁUKASZ a może trochę za dużo alkoholu a może stres związany z urlopem i to przyczyniło się do zwiększenia kołatań serca, ważne żeby umieć dostrzec co powoduje skurcze. Jeśli stawiasz u siebie na nerwy to pewnie, że spróbuj przez jakiś okres czasu zażywać leki przepisane przez lekarza, jak nie będziesz widział poprawy to najwyżej zdecydujesz, że przerywasz branie. Żeby się przekonać trzeba spróbować. A tak na marginesie po takich imprezach gdzie i wysiłek i noc zarwana i jeszcze trochę alkoholu warto sobie łyknąć dodatkowo magnez i potas dla uzupełnienia tego co napoje wyskokowe ukradły. KARAMBA, pognałaś depresję? żołądek jak, lepiej? no ale tak grzybki, konkrety typu kotlecisko, surówki też w towarzystwie majonezu, no feeee nie ładnie, a gdzie dietka lekkostrawna? No ja też nie będę udawać ale wolę wpierdzielić golonkę niż naleśnika z dżemem ale jak już boli to przepraszam kisielki i kleiki i nawet siemię lniane. U mnie bez zmian, codziennie dzień świstaka, ta monotonia mnie dobija, do tego krążąca w domu choroba a bardziej widmo śmierci mnie przeraża, ale wyjścia nie ma i jakoś trzeba każdego dnia wstać i dźwigać się, otrzeć łzy i nie ma zmiłuj się. Wczoraj popołudniu do późnej nocy tak mi serce dawało popalić, położyłam się i mówię nie mogę jechać na SOR bo zejdzie mi tam parę godzin a ja nie mogę. Zasnąć nie mogłam, bo wszędzie tylko słyszałam potykające się serce, wziełam słuchawki na uszy, na opór muzyka lekka, łatwa i przyjemna i tym sposobem udało mi się odgonić myśli, że zaraz zejdę na zawał i padłam, ale w błogi sen na szczęście. Wcale się mojemu sercu nie dziwię, że się buntuje, stres na porządku dziennym, zmęczenie, mało snu, jak śpię 2-3 godziny to jest wszystko i co ja mam narzekać, że mi serce płata figle. Także moi drodzy dbajcie o siebie ja czasami też bym wyjęła to swoje serce i położyła obok na stoliku, żeby się uspokoiło ale nie da się więc cóż nam zostaje pokochać, no może za duże słowo, zaakceptować te nasze skurcze, one tak szybko nas nie wykończą, tylko upierdliwe są po cholerze. Jak wpadłam to i ponarzekałam, Kumen wybacz musiałam sobie ulżyć więc trochę przydługo ględziłam, mam teraz mały kontakt z ludźmi. Do następnego poklikania.

Odnośnik do komentarza

Hej Allicjo :) Żołądek jeszcze fika, ale bez nocnych tortur. Trzymam go w ryzach tym mleczkiem, jednak Agastin już kupiłam, na wszelki wypadek. Bardziej niż duchów boję się perforacji ściany żołądka, więc trzymam piguły w pogotowiu. No wiem, moja dieta fuj, ale *przepraszać* wytrzymałam tylko 2 dni :) Mam chyba nerwicę pyska, ciągle muszę coś przeżuwać... Zalążki depresji pogoniłam ładując się pozytywną energią z bloga pewnej biegaczki. Nie zgadniecie, której :D Tak, tej z arytmią. Dziewczyna tak fajnie pisze, że *serce roście*, a człowiek z większym dystansem patrzy na swoje słabości. Jeśli ktoś jest chętny poczytać, mogę podać link. Twoja sytuacja jest ciężka. Kurczę, czy nikt nie może Cię czasem zmienić, żebyś przespała chociaż 7 godzin? Brak snu to najgorsze, co można zrobić organizmowi, deficyt sił narasta w takim tempie, że nie odrobisz tego jedną dobrze przespaną nocą. Ty jesteś mądra babka, więc nie mi Tobie prawić komunały, ale znam to z doświadczenia, że czasem chcemy wszystko zrobić same, bo zrobimy to najlepiej, ale odbija się to na naszym zdrowiu. Więc może jednak znajdzie się ktoś, kto mógłby Cię odciążyć w niektórych obowiązkach? Pozdrawiam i życzę Tobie siły ciała i ducha :)

Odnośnik do komentarza

KARAMBA - a zapodaj tego linka, moze tez sie podladuje pozytywnie. Ja juz jestem prawie na 100% przekonany, ze to wszystko nerwy. Dzis mialem dzien wolny i jadac miejskim pociagiem mialem atak paniki, myslalem ze sie udusze. Przeszlo po chwili, ale jeszcze w ciagu dnia pare razy mialem tak, ze nie moglem przelknac sliny, a jak wrocilem do domu to serudcho walilo z taka prekdoscia, ze zastanwialem sie nad wizyta na pogotowiu. Na szczescie zajalem sie zmywaniem naczyn i jakos sie uspokoilo. Biore citabax od 2 dni, poki co jest gorzje niz lepiej, ale czytalem ze tego typu leki dzialaja dopiero po paru tygodniu od rozpoczecia kuracji. Mam nadzieje, ze tak wlasnie sie stanie.

Odnośnik do komentarza

A co tam dziś się rozpiszę. Karamba z żołądkiem nie ma żartów, ja też sobie myślałam boli a może się zdarzyć każdemu ale lekarz mi powiedział, że nawet takie stany zapalne żołądka mogą doprowadzić do np. pęknięcia ścianki, jeśli się mylę to popraw, więc lepiej zapobiegać niż leczyć a co dopiero wrzody o gorszych rzeczach nie wspomnę. A czy kłopoty żołądkowe u Ciebie nie łączysz np. z kłopotami z sercem. Raz, że jest tam jakiś stan zapalny, dwa znajduje się blisko serca i jak szwankuje to może miec wpływ na serce? Nie wiem, nie zna, się ale gdzieś czytałam, że może mieć powiązania. Ja u siebie nie bardzo mogę połączyć arytmię z czymś konkretnym. Mogę się objeść, być głodna a skurcze będą niezależnie od tego, mogę być w stresie i nie mieć skurczy, leżeć w pełni zrelaksowana i bach skurcz za skurczem, pogody nie biorę pod uwagę, choć kto to wie, też przecież są okresy niekorzystne dla sercowców. Tarczyca w porzo, stanów zapalnych niby brak a skurcze małpy jedne jak były tak są. Teraz to zwalam na sytuację, ale wcześniej skąd te cholery się wzięły to nie mam pojęcia. Chyba uroda taka mojego serca, jak nic popuściło na szwach i mam przebitki. Karamba co do pomocy to nie bardzo mam kogo, a noce, to ja jak coś mam na głowie, w myślach to już tak mam, że snu brak a jak nawet śpię to jak mysz pod miotłą, bardziej na czuwaniu, czy nie daj Boże coś złego się nie dzieje obok mnie. Będę miała pomoc, ale jeszcze trochę, pomoc na zasadzie hospicjum domowego, lekarz nie wiem ile razy ustali to ze mną a pielęgniarka może być 3 razy lub 2 razy w tygodniu jak będę chciała, ale niestety ludzi chorych jest cała masa i muszę trochę poczekać ok. miesiąca na pierwszą wizytę a później już pójdzie z górki. Ja ze wszystkim daję radę i nie czuję nawet zmęczenia mnie bardziej meczy psychika, że w obliczu nieszczęścia, bardzo poważnej choroby jesteśmy bezsilni, chcielibyśmy wszystko zrobić a tak na poważnie to niewiele możemy, możemy tylko być i ulżyć trochę w cierpieniu i pokazać miłość, nic więcej. To jest dla mnie ciężkie, reszta do ogarnięcia. Wiem, że piszę nie na temat, ale może niektórym pomoże to zrozumieć, że czasami użalamy się jak na przeskoczy serce, zaboli głowa, czegoś się poboimy i zaraz panika, zaraz wpadanie w stan nerwicy, zaraz myśli, że pewnie umrę, padnę, dostanę zawału, wylewu a tak na prawdę, jak dzieje się coś złego to już wszystkie wyniki są złe, już nie ma siły nie tylko na cokolwiek ale nawet chyba na myślenie, że ma się poważną chorobę i umiera. Rozkleiłam się dzisiaj przepraszam, mam gorszy czas. Teraz już na pewno zmykam, do następnego.

Odnośnik do komentarza

Allicjo, nie przepraszaj, że piszesz. Pomogłaś i doradzałaś innym nie raz, teraz masz święte prawo *wygadać się* ile i o czym chcesz. Niby też coś czytałam o związku serca z żołądkiem (nie tym romantycznym), ale nic konkretnego. Poza tym nie zauważam tego związku u siebie, może tylko taki, że gdy wkurza mnie żołądek, to w drodze emocjonalno-nerwowej ma to jakieś przełożenie na pracę serca, ale to się znów da podpiąć pod nerwicę i tyle. Za to mam inny ciekawy związek - arytmia nasila mi się, gdy zmarznę. I to nie tylko zimą, stercząc np. na przystanku, ale i w przypadku wyjścia z ciepłej kąpieli i schłodzenia organizmu zanim się ubiorę, albo *zmarznięcia* w wyniku marnego krążenia (nie jestem w stanie obejrzeć filmu w kinie, bo nawet w temp. 22 stopni musiałabym wstawać co pół godziny i machać rękami, żeby się rozgrzać, serio). No i oczywiście podczas wysiłku fizycznego, co bywa zniechęcające. Nieistotne. Napisałaś parę mądrych rzeczy, które przydadzą się tym, którzy są zdolni do refleksji. Nie umiem prawić komplementów, ale muszę powiedzieć, że fajna z Ciebie babka; masz i serce, i rozum. Oby wiara Łukasza przyniosła te cuda, które czasem się przecież zdarzają :)

Odnośnik do komentarza

Łukaszu, link do pierwszego (chronologicznie) bloga panny Kasi: http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=57&t=22846 a tu kontynuacja: http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=57&t=31915&sid=8d053b1602dd05f6c17f9a3ec7bfcc15 Te *blogi* to taka wydzielona część portalu bieganie.pl. Może Ci się spodoba, mnie w pewien sposób natchnęło do *wzięcia się za siebie* :)

Odnośnik do komentarza

Witam was jak tam zdrówko???? Bo u mnie chyba ok chodź często mam tak mi się wydaje dodatkowe skurcze nagle pojawia mi się taką jakby klucha w gardle i tak na ok 15 s przyspiesza mi serducho i tak myślę sobie to tak ma być czy nie jak myślicie moja ablacja się udała czy to początki czestoskurczu? Bo ja wizytę kontrolną mam dopiero 27stycznia.... Hah czy porostu zrobić sobie dzbanek melisy i chlac ja do 27 ......

Odnośnik do komentarza

KOSZIX nie pamiętam ile po tej ablacji jesteś ale z tego co czytałam to do 3 miesięcy może być różnie i skurcze moga się pojawiać i uczucie jakby miał się zacząć częstoskurcz ale wyhamuje jeśli się udało. Daj Twojemu sercu się zregenerować, w końcu zostało zgrilowane musi dojść do siebie. Czasami i dłużej na efekty trzeba poczekać. Zawsze możesz podlecieć w razie czegoś niepokojącego do lekarza i zrobić sobie ekg, ale myślę, że powinieneś uzbroić się w cierpliwość i czekać, melisa nie zaszkodzi. Oby Ci się udało uzdrowić swoje serce. KARAMBA o tym marznięciu już też ktoś gdzieś na forum pisał, że łączą się u niego te dwie sprawy. No cóż każdy inny, u każdego co innego może powodować arytmie ale wszystkich skąd by się nie brały te wstrętne telepki doprowadzają do szewskiej pasji. Dziś się nie rozpisuję, brak chęci.

Odnośnik do komentarza

Witajcie,jak tam wasze zdrówko?U mnie gitara serducho sie uspokoiło prawie wcale nie mam skurczy jest tylko jeden problem otóż nerwica przypuściła szturm na moją głowe,nie musze sie wcale zdenerwować żeby dostać nagle jakiś dziwnych odrealnień ze sam siebie sie w lustrze boje bo to jest tak jakbym widział zupełnie obcą osobe w lustrze i to trwa kilka sekund dopóki nie zamkne oczu i nie potrząsne głowa żeby sie obudzić z tego koszmaru,no i te zawroty głowy od czasu do czasu są uciążliwe a co za tym idzie nogi na ułamek sekundy robią sie jak z waty po czym za chwile czuje sie wyśmienicie,no ale najważniejsze że serducho spokojne ;)

Odnośnik do komentarza

Hej wszystkim, znalazlem wczoraj w internecie super strone na temat nerwicy i wychodzenia z niej. Po przeczytaniu wiekszosci zawartosci bardzo podnioslem sie na duchu, poniewaz czytajac o bohaterze zmagajacym sie ze swoimi przypadlosciami mialem wrazenie jakby sam to pisal. Naprawde warto poswiecic pare godzin na zapoznanie sie z obszerna zawartoscia tej strony: www.szaffer.pl Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Dzięki, ŁUKASZ, teraz już na pewno nie przerobię tych 15 kg jabłek :D A tak serio - szukałam czegoś takiego. Był kiedyś blog faceta, który pokonał nerwicę, chyba na republika.pl, ale został po nim tylko komunikat *podana strona nie istnieje*, czy coś. Może to ten sam człowiek, tylko się przeniósł pod inny adres. W każdym razie dzięki za link. KOSZIX, na pewno będzie tak, jak pisze Allicja - serce musi dojść do siebie po tej dyskotece ze stroboskopem, zwanej też ablacją. A tak swoją drogą - lekarz kardiolog Cię o niczym nie informował, tzn. jakie mogą być początkowe odczucia po zabiegu, co wolno, a czego lepiej unikać, itp.? A może masz możliwość skontaktować się z nim choćby telefonicznie, żeby Cię uspokoił? Pozdrowionka :) Hm... A gdzie podziewa się DOLOR? Jak się miewa? Co z kamieniem i przesuniętym terminem zabiegu? Zniknęła również DAMI...

Odnośnik do komentarza

BRODACZ to tylko masz dowód na to, że serce masz zdrowe a nerwy płatają figla. Z nerwami sobie chyba poradzisz i chyba to lepsze niż ciągle skaczące serce, ale uważaj bo pewnie poczytałeś, że nerwica też może nieźle pokąsać. Pij litrami meliskę, zostaw na razie piwo, myśl pozytywnie i nie daj się nerwicy. KARAMBA a co jest powodem, że jabłka zostawiłaś, złe samopoczucie?, depresja? czy nerwica się rozpanoszyła? Jesień przygnębiająca to i nastrój kiepski, zwalaj na wszystko tylko nie na to, że znowu nerwica. Jednak nerwy z człowiekiem mogą robić wszystko jak widać po wpisach, zresztą sama widzę po sobie, życie w stresie czasami odbiera chęć na wszystko i postrzyka to tu to tam. Nerwica jednak może dawać takie objawy, że nie ma się co dziwić, że jak skacze serce, źle bije i jeszcze przy tym słabo, gorąco i co tam chcemy to od razu każdemu uruchamia się w głowie myśl, czy nie padnę na zawał, wylew a to wciaż nerwica. Ale przebadać serce trzeba, żeby wykluczyć chorobę, moje serca czasami daje mi odpocząć, ale sporadycznie albo nie czuję tego tak mocno, albo nie skupiam się nad nim z barku czasu, ale za to, częste mam bóle w klatce piersiowej ale nie wiem, czy od kręgosłupa i dźwigania czy od serca, czy od nerw? licho wiem, ale pewnie wszystkiego po trochu. Trzymajcie się czego się da, nie dawajcie chorobom a tym bardziej nerwicy a serduszka może się trochę wyciszą, serce lubi spokój.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×