Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Witam tak czytam to forum.. bo jakies 2 miesiace temu miaalem 1 napad czestoskurczu..wtedy gdy zasypialem wiecie robilo mi sie cieplo itd nagle bach serce nawala ...... pojechalem do szpitala ekg i slysze artymia czestoskurcz cos tam jeszcze dali mi jakiegos tapsa i mowia zostaje pan w szpitalu( mysle sobie niee no czy doktora nie pj...) dobra powiedzialem ok porobili mi badania holtera i mowia ze to artymia nadkomrowa... dali mi metoprolol 50 vp 2 razy dziennie co 12 h do tego aspargin 3 tasy na dzien ok 3 tyg bylo spoko az nagle znowu w nocy gdy ogladam film znowu sie zczyna .... podeszlem do okna szklanka wody po 5 min przeszlo no i spokoj 5 dni temu chwile po polnocy mialem znowu ciut silniejszy uspokoilo sie minelo 2 min i znowu wielem tabletke i pojechlem do szpitala ( aktualnie jestem za granica ) tam mi porobili badania powiedzieli ze wszystko w normie i o 3 bylem w domu .... i znowu mnie chycili jakas godzine temu te wielem tabletke i jest ok...... oprucz tego mam takie odczucia jakby zimne powietrze preszylo moje cialo po i w czasie tych atakow am zimne dlonie i czasami poty..... tak jakby czasami kluje mnie serducho i takie podkniecia sie serducha ale to sa skurcze dodatkowe chyba wiec sppokoa moje pyt brzmi czemu ma te napady skoro biore tab... czy tak bedzie caly czas na tabletkah nawet? czy trzeba je zmienic poprostu?

Odnośnik do komentarza

Koszix, naprawdę nie sposób powiedzieć, co będzie akurat u Ciebie. Niektórym tabletki nie pomagają, u innych zmniejszaja ilość/przykrość odczuwanych skurczy dodatkowych, co pacjent to inna historia. Na chwilę obecną mogę poradzić Tobie jedno: nie nerwowo, powolutku, poczytaj wcześniejsze wpisy na tym i nie tylko na tym wątku. Jest tego sporo i zapewniam Cię, że wyczerpuje temat, czasem do znudzenia ;) Trafisz na osoby, które odczuwają to dokładnie tak samo, jak Ty, oraz na takie, które mają zupełnie inne doznania. Łączy nas jedno - nasze serca lubią tańczyć pogo. A, jeszcze jedno - na efekty działania tabsów (tabs, skrót od ang. tablets, czyli tabletki) czasem trzeba poczekać tydzień albo dwa.

Odnośnik do komentarza

Zawroty głowy, uczucie duszności, zimne poty, oblewanie gorąca itp. mogą być wynikiem chwilowego, pogorszonego utlenienia mózgu w wyniku zaburzonego krążenia, albo też wyłącznie reakcją lękową na *nienormalne* bicie serca. Spróbuj spokojnego, wyrównanego oddechu (nie za szybko i nie za głęboko, bo się hiperwentylujesz). Nie jesteś w stanie świadomie wpływać na rytm serca (podobno jogini potrafią), ale możesz kontrolować reakcje lękowe. Możesz i powinienieś. Praktykuj, a zobaczysz, że się da. Jeśli jesteś sam i masz taką możliwość, to mów do siebie na głos. Opowiadaj sobie jakieś pierdoły nawet, żeby nie wsłuchiwać się w bicie serca. Oszukaj mózg, a serce zajmie się swoja robotą ;) Oczywiście w razie totalnej jazdy, np. częstoskurczu trwającego dłużej niż pół minuty, możesz zawezwać sobie karocę z czerwonym krzyżem, choć najczęściej bywa tak, że jak już rozsiądziesz się w tym luksusowym środku transportu, to częstoskurcz minie, a serce będzie udawało Greka ;) Uprzedzając pytanie podam, że częstoskurcz to niezwykle MIAROWE, ale bardzo szybkie bicie serca, nawet powyżej 200 uderzeń na minutę, przy którym puls bywa niewyczuwalny.

Odnośnik do komentarza

Jak tu spać, Koszix, gdy ludzie na forum *umierają*? A tak serio - właśnie wzięłam ostre piguły przeciwbólowe i gaszę światło z nadzieją na sen. A napady arytmii też mam, nie znalazłam się tutaj szukając nowych butów na Sylwestra ;) Nic nie bój, jeśli nie możesz zasnąć, to poczytaj sobie trochę naszych wylewnych żalów, ale nie nakręcaj się jak zegarek pradziadka, OK? Fajny nick, Koszix, dobranoc :)

Odnośnik do komentarza

No w moim przypadku nie dałem rady. Strach przed tym co było jest zbyt wielki. Niedziela była dla mnie tragiczna pod względem skurczy mocno wyczuwalnych i omdleń - przesądziła o moich studiach. Niestety nie każdemu jest dane być mgr.inż... Jak mam się wykańczać psychicznie to ja dziękuję za takie coś, chcę jeszcze trochę pożyć ;)

Odnośnik do komentarza

Cześć Properth, chcesz kartę stałego członka Klubu Ludzi z Waty? Jestem jego Prezesem, więc przyznaję, komu chcę. W Twoim przypadku jest wiele możliwych wariantów, zbyt wiele, żeby o tym pisać na forum. Oczywiście sama rezygnacja ze studiów to żadna tragedia. Magistrów mamy jak psów w schronisku, nie każdy z nich wart nawet papieru, na którym wydrukowano ich dyplom. Możesz być szczęśliwy, piękny i bogaty i bez studiów. Tragedią jest to, że to nie *skurcze* przesądziły o Twojej decyzji, ale strach. A ten będzie odtąd wpływał na wszystkie Twoje decyzje, determinował działania, a w większości zaniechanie działań, bo dzisiaj dałeś mu do tego prawo. I nie, nie potępiam Cię, bo... patrz pierwsze zdanie. Rozważ jeszcze inną opcję - zgłoś się do specjalisty, który pomoże Tobie w walce ze strachem, w międzyczasie studiuj, a kiedy już nie będziesz się bał, lub lepiej zrozumiesz swoje emocje, wtedy podejmij decyzję o tym, czy chcesz być inżynierem, czy nie. Napisałeś kiedyś, że chcesz się uczyć. Możesz też pociągnąć firmę rodzinną, ożenić się i mieć piątkę uroczych wnuków, być zadowolonym z życia i też będzie wspaniale, naprawdę. Pod warunkiem, że dziś, kiedy masz 20 lat, podejmiesz choć próbę walki z lękiem. Inaczej dupa, nawet wnuków nie będzie. Masz w końcu te przeanalizowane wyniki badań? :)

Odnośnik do komentarza

@PROPERTH Popełniasz duży błąd. Przemyśl to jeszcze dobrze, o ile decyzja jest odwracalna. Ja myślałem tak jak Ty na przełomie kwietnia i maja, chciałem zrezygnować z pracy, nerwica przemieliła mnie zupełnie, mimo że z sercem wszystko było ok, czułem że bije miarowo, ale bardzo mocno, jakby biło nie tylko w klatce piersiowej, ale w ramionach, brzuchu, szyi, głowie, czułem jakbym chodził cały czas z 50kg workiem piasku na centralnie na mostku. Oddychałem głęboko, a mimo to nigdy nie mogłem zaczerpnąć tyle powietrza, ile bym chciał. Przez atak paniki, spowodowany zwykłym skurczem mięśni brzucha, odbierając go jako częstoskurcz, chciałem zatrzymać metro przyciskiem alarmowym - do tego stanu doprowadziłem się w kilka dni po pierwszej wizycie u kardiologa, która mnie przeraziła. W końcu jednak doszedłem do wniosku, że rezygnacja z pracy, byłaby moją największą porażką. Udałem się do psychiatry, dostałem leki na nerwicę, w między czasie wizyty u kardiologa, które mnie pokrzepiły (a Twój kardiolog pokrzepia Cię regularnie, więc nie wiem czym się możesz tak nakręcać - ja na pierwszej wizycie usłyszałem, że na holterze wychwycono częstoskurcz komorowy, miałem czym się wkręcić). Leki w połączeniu z kolejnymi pozytywnymi wizytami u kardiologa zaczęły szybko działać, dziś wiem, że poddanie się nerwicy, rezygnacja z pracy, która przynosi mi dziś tyle satysfakcji byłaby olbrzymim życiowym błędem. A studia to Twoja przyszłość. Ty nie rezygnujesz z jednego wypadku z kumplami na piwo, ta decyzja ma olbrzymią wagę, żeby podejmować ją pod wpływu strachu przed kilkoma marnymi skurczami dodatkowymi. Pozdrawiam, Kuba

Odnośnik do komentarza

Rozumiem, być może i popełniam błąd. Chciałem, spróbowałem i niestety coś mi spłatało figla. W sobotę było dobrze, niedziela tragiczna. Przez te skurcze nie przysawjam wiedzy mimo iż się starałem, próbowałem to co chwile fala gorąca, poty, jak tu się uczyć? Toż to początek dopiero a co będzie dalej ? Na tą chwilę sobie odpuszczam, będę pomagał dalej rodzicom w firmie, jeździł z towarem, sprzedawał w biurze itd. Odeszła mi ochota na naukę po tym wszystkim. A motywacja i determinacja są przecież najważniejsze. Studia to nie koniec świata. Mieszkam w małym mieście, pracuję, mam dziewczynę rozwijam się kursami, jest mi z tym dobrze. Sam nie wiem po co się pchałem do dużego miasta, którego się boję, chciałem chyba się przełamać. Wyniku jeszcze nie ma,nie dzwonił zajęty jest ostatnio nawet na noc gdzieś wyjeżdżał, to nie chcę go odrywać od pracy, a skoro chce dobrze przeanalizować wynik to nie będę dzwonił codziennie bo w końcu dla świętego spokoju powie że jest ok, a nie o to chodzi. Dzięki Wam za wsparcie, jak wszystko się ułoży spróbuję w innym miejscu, może w Szczecinie?

Odnośnik do komentarza

To jest nerwica do cholery. Tak, jak pisałem wcześniej, cierpiąc na permanentną nerwicę spowodowaną ciągłym się nakręcaniem, czułem moje serce 24 godziny na dobę i nie potrafiłem sobie wmówić, że wszystko jest ok. Punktem zwrotnym w moim przypadku była wizyta u psychiatry, do któgo udałem się za namową mojej Pani kardiolog. Nie wiem, co było by ze mną dzisiaj. Na pewno sam nie dałbym sobie z tym rady, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Miałem wsparcie rodziny, znajomych i przyjaciół, nawet moja Pani kardiolog robiła, co mogła, kiedy zobaczyła, w jakim stanie pojawiam się na kolejnych wizach-ja wiedziałem i tak wiedziałem *swoje*... Dostrzegasz między mną wtedy, a sobą teraz, pewne podobieństwa?

Odnośnik do komentarza

Properth. Jestem, kurdebele. Też sobie pewne rzeczy we łbie układam, bo mam *życiowy problem* w tle. Postanowiłam się odezwać, bo gotów jesteś pomyśleć, że może umarłam na arytmię i już po Tobie :D Serio, Propercik, nie bądź dziwny. Serce uderza mocno, bo jest młode i żywe. Co byś chciał, jakąś dychawiczną meduzę w klacie? Ja też kiedy siedzę przed kompem, albo leżę z książką (nie umiem czytać gdzie indziej, jak tylko w łóżku), to czuję bicie serca i powiem więcej - gdybym go nie czuła, albo odczuwała zbyt słabo, na bank sprawdzałabym co chwilę puls, żeby przekonać się, że jeszcze żyję. Założysz się, że robiłbyś tak samo? To jak myślisz, co jest lepsze? :D Koszix. Jesteś już w naszym drogim peerelu? Jak tam Twoje niepokoje? Dolor. Wygląda na to, że *robimy co mogimy*, ale oni chcą się uczyć na swoich błędach, nie na cudzych ;) Ktokolwiek ma jakieś wieści od Allicji?

Odnośnik do komentarza

Karamba, jestem, żyję ale jestem zupełnie nie w temacie, bardziej poszukuję cudu przeszukując w wolnych chwilach profesora google. Napiszę tylko jedno ku pokrzepieniu wszystkich telepiących serc. Mimo, że moje nerwy są w chwili obecnej w opłakanym stanie, nie mam czasu na sen, na relaks a serce pracuje na maksymalnych obrotach co chwilę się buntując ja wciąż żyję, czyli moi drodzy nie tak szybko pada się na serce, nie bójcie się tak bardzo tych skurczy dod. one może i Was straszą ale może warto zaufać lekarzowi skoro mówi, że nie są takie groźne, gdyby tak szybko zabijały to ja już powinnam leżeć trupem. Karamba jesteś bardzo pozytywną osobą z ogromnym poczuciem humoru, bądź dobrym duszkiem tego forum. Pozdrawiam i trzymajcie się dzielnie. Dobranoc

Odnośnik do komentarza

Nie Karambo jeszcze mnie nie ma w granicach naszej ojczyzny.. ale w niedziele o 17 mam wyjazd ;) i pragne sie pchwalic iz wczorajsza nocka minela mi niesamowicie spokojnie zadnych podkniec ;p przyduszan i zawsrotow glowy mysle ze ta minie mi rownie dobrze ;) stwierdzilem ze nie ma co myslec o tym caly czas popadac w paranoje ;) i mierzyc co kilka minut puls ... relaks! milo spedzony czas u boku swojej partnerki ;) zapominanie o problemach to jest to i wiem ze nie jest to takie prroste ;) zycze kazdemu zeby sprobowal takie cos zrobic starac sie zrobic zapomiec i dac robic naszemu organizmowi co do niego nalezy ;) mysle ze jezeli bylo by to cos groznego to dawno bysmy o tym juz wiedzieli lekarze nie moga przed nami tego ukrywac a skoro nic nie gadali o musi byc wszystko w miare ok .. ;) trzymajcie sie ;) i jeszcze dzisiaj zagladne na forum bo jak to zawsze przed podroza nie bede mogl spac ;)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×