Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

@ECH80 Przeczytaj proszę wypowiedź użytkownika BMWPOWER z tematu *Liczne komorowe zaburzenia rytmu serca*, gdzie ten pisze o *roli* głowy z radzeniem sobie ze skurczami. Też należę do tej grupy, którzy czują każde pojedyncze zaburzenie pracy serca, niestety, ale jakoś uczę się z tym żyć. Ostatnio mam strasznie zalatane dni związane z zakładaniem po raz pierwszy własnej działalności gospodarczej, pełne stresu, ale i pewnego rodzaju podekscytowania, i mimo, że w te dni skurcze się pojawiają, czuję je, to nie mam za bardzo czasu się nimi przejmować i jakoś to samopoczucie ogólne jest trochę wtedy lepsze. Niemniej moje bigeminie, to nieliczne epizody liczące góra kilkanaście uderzeń serca, przeważnie jednak dwa czy trzy, i nie wyobrażam sobie zmierzeniem się z takim długim atakiem, jakiego przykład podaje ze swojego doświadczenia Allicja. Nie znaczy to, że nie stawiam temu czoła na co dzień. Obsesyjne myślenie o tym, to najprostsza droga do nerwicy i depresji, a te dopiero będą z sercem robiły, co chciały. Naprawdę szkoda życia na przebywanie w stanie permanentnego zamartwiania się o nie.

Odnośnik do komentarza

Alicjo dzieki za post. Skurcze mam od jakichś 13 lat. kiedys były sporadycznie i w stresie gromadne. Rzadko pojedyncze. Po paru latach gdy zaczelam pracę to serce strasznie hulało. Była u kardio i wszystko ok. Gdy miałam przerwe w rpacy jakos nie były znowu takie tragiczne. W końcu nerwica się rozpanoszyła, nie umiałam nawet z domu wyjść czy zostawać sama w nim bo takie ataki paniki zawdzięczam lekom na nerwice i depresje. wyszłam z tego doraznie biorac bisocard i hydroxyzyne. Piłam litrami meliske i nervosan. Duuuużo mi to dało ale od jakiegoś roku skurcze strasznie się nasiliły. Mam je codziennie. Jeden czy dwa dni latem były wolne od skurczy. teraz jest zimno i często sie spinam więc i skurczy więcej. W domu jak siedzę to spokojnie mogę mieć tak do 10 pojedynczych. Gdy tylko wyjdę a wydawać by sie mogło, że się nie denerwuje i nie stresuję no ale za to się spinam to niestety sa okropnie bolesne, pojedyncze i gromadne. Aż sie boję tego o czym Ty mi piszesz bo nie zniosłabym skurczy non stop bez wytchnienia!! Alicjo od października ide do pracy!!!!! Jestem przerażona!!!

Odnośnik do komentarza

Dolor ja niestety mam nerwicę i depresję:( dlatego tak cięzko wszystko znoszę. Ja nie umiem o skurczach zapomnieć bo ja czuję ciągły niepokój w klatce piersiowej i zwykle kończy się to skurczakami. W cichych dniach mam pojedyncze a jak się ruszę to niestety gromadne wskakują i nie jest łatwo nad tym zapanować i się nie przejmować. Robie wszystko to co muszę, wczoraj także było niefajnie ale zmusiłam sie by wyjśc mimo skaczącego serca i tego okropnego napięcia. Nie wiem jak się go pozbyć. Boję się tą hydroxyzyną zamulić. Muszę coś brać jak pójdę do rpacy bo nie dam rady. Ciśnienie mi się okropnie dźwiga. mam normalnei fobie spoleczna:(( Dziekuję za link , poczytam wieczorkiem

Odnośnik do komentarza

ECH80 staram się zrozumieć Twoją postawę, u Ciebie chyba nerwica jest tym co jest na pierwszym miejscu, pewnie zaprzeczysz i powiesz nie skurcze a później nerwica i pewnie powiesz gdyby nie skurcze to nie miałabym nerwicy ja jednak nie sądzę, myślę, że u Ciebie nerwica, depresja, lęki są całym tym mechanizmem który napędza skurcze. Ty się boisz wyjść na dwór bo dostaniesz skurczy, ty się boisz pracy bo dostaniesz skurczy, boisz się ludzi, boisz się wszystkiego, unikasz sytuacji stresowych bo wywołają skurcze. Przykro mi ale tak się żyć nie da, całe życie nie jesteśmy w stanie unikać sytuacji stresowych nie wiadomo jakbyśmy się starali, jest wiele rzeczy, sytuacji, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć, nie mówię już o nieszczęściach, tragediach, które też nas niestety nie ominą. Jeden człowiek ma silniejsza psychikę, potrafi sobie wytłumaczyć inny jest słabszy i potrzebuje wsparcia czy to najbliższych czy lekarzy psychiatry czy psychologa. Piszesz, że leki Cię doprowadziły do gorszego stanu, widocznie były źle dobrane a Ty nie próbowałaś tego zmienić tylko przerwałaś leczenie i nerwica w Tobie została a wręcz się pogłębiła, Powiedz mi dlaczego nie chcesz łyknąć hydro, czy propranolu czy jak on się tam zowie??? dlaczego sie tak przed tym bronisz??? Boisz się leków? pewnie tak, ale jak sobie nie pomożesz sama, w coś nie uwierzysz, czemuś nie zaufasz, to jak sobie wyobrażasz życie, całe na forum i na wypłakiwaniu się jak Ci źle, jak serce źle bije, jaką masz nerwicę, jak wpadasz w depresję??? Jeśli czegoś się nie robi dla siebie, nie pomaga się sobie to myślisz, że samo przejdzie?, marne szanse, chcesz wegetować? Ile masz lat?, że tak rezygnujesz z siebie, z życia. Nie bądź przerażona pracą, nastaw się na to pozytywnie, że będzie to odskocznia od wegetacji, nie skupiaj się, że nie dasz rady tylko powiedz sobie, że pokonasz swojego wroga (nerwicę, lęki, skurcze), motywuj się, mobilizuj się, jest jeszcze trochę czasu, jak się chce podobno można wszystko. Może kiedyś dawali rentę na nerwicę, na skurcze, nie wiem, dziś na pewno na to nie dostaniesz a zyć trzeba, potrzeby są więc praca jest potrzebna, może właśnie nie będziesz miała wtedy czasu na rozczulanie się nad sobą. Zobacz ile osób skarży się na forach na arytmię, jest tego multum i większość pracuje, podejdź do tego z pozytywniejszym nastawieniem, albo jest jeszcze trochę czasu idź do psychologa, może te parę wizyt przed jakoś naprowadzi Cię na właściwy tor. Hydro fakt trochę zamula, ale jak nie dajesz rady pomóż sobie tabletką, spróbuj coś dla siebie zrobić, na prawdę nie wiem jak do Ciebie dotrzeć, żebyś uwierzyła w siebie. Jak Ciebie czytam to wierz mi, że dziękuję Bogu, że nerwica tak mną nie targa, ale rozumiem pojęcie nerwicy i dlatego tak namawiam Cię na leczenie, bo nie każdy umie zapanować nad swoją psychiką. Ja też zdycham od wczoraj, serce szaleje ale żyję, robię wszystko, pracuję i nie myślę czy padnę czy nie bo to mi nic nie da.

Odnośnik do komentarza

Alicjo nie wiem dlaczego ale odkąd pamiętam to wszystkim się stresowałam. W szkole przy tablicy telepawka, głupi sprawdzian telepawa. Zawsze z błahych powodów był przy mnie stres. Pierwszy raz z moimi skurczami pamiętam jak dziś. Po szkole sredniej na studiach chcialam sobie dorobić i poszlam na inwentaryzację. Tak się zestresowałam, że w pewnym momencie dostałam takiej arytmi , że nie wiedzialam co z soba robic. Od razu byl to długi ciąg który trwał kilka minut. Nie zemdlałam i zbytnio nie przejęłam i zapomniałam o fakcie. Dodam iż w dzieciństwie miałam szmery na sercu i w wieku 19 lat ponownie. Potem jednak podczas badania u kardio wszystko niby ok. No więc z czasem było coraz to gorzej bo w stresach mi się włączała arytmia. Potem pewne sprawy w życiu się skomplikowały co dało nieszczęsną nerwicę. Jesli chodzi o propranolol to troszkę się boję gdyż moje tętno jest różne , czasem jest poniżej 60 (ale to wtedy gdy siedzę w domu). Myślisz, że propranolol rzeczywiście wycisza też człowieka? podobno działa na lęki ...

Odnośnik do komentarza

ECH80 a zapisałaś sie wreszcie do kardiologa,zrobiłaś wszystkie badania? Twoje myślenie zaczyna sie tak -nie wezme tego leku bo może mam to,kobieto opanuj sie bo walne tu ze śmiechu ja nie miałem żadnych badań serca przed braniem propranololu,ale kiedy po raz pierwszy lekarz mi go przepisał nie wahałem sie go zażyć bo miałem wiare w sobie że mi pomoże i miałem za przeproszeniem w dupie co sie ma stać to sie stanie wezme i już, zaczynałem od małej dawki teraz wale po 60 mg na dobe i jest zarąbiscie praktycznie zero lęków i innych strachów,a co najważniejsze u ciązliwe skurcze zniknęły,raz na kilka dni raz tak słabiutko coś tam przeskoczy,ale to pryszcz wreszcie moge normalnie funkcjonować,korzystam z tego czyli bardzo dużo wychodze na dwór,wychodze do ludzi i co? i zero skurczy ;) Oczywiście mam świadomość że kiedyś może wrócić,ale póki jest spoko to staram sie na maksa korzystać z życia,mimo ostatnio złej pogody to i tak wychodze na długie spacery ze znajomymi mimo że tam deszczyk zmoczy,także wez sie wreszcie w garść bo czytając twoje ostatnie posty zaczynasz sie powtarzać i maglujesz to samo w kółko,nie pisze tego żeby tu sie wymądrzać czy ci dokuczyć tylko żeby cie zmotywować do działania żebyś sie tak pozytywnie wku.wiła walnęła pięścią w stół i powiedziała sobie a ch.j ide do przodu niech sie dzieje co chce,i przede wszystkim nie myśl o tym non stop ,,o jezu co to będzie jak pójde do pracy,znowu skurcze mnie dopadną**bo do pazdziernika jeszcze sporo czasu, i zamiast pójsć do pracy to pójdziesz do czubków z przedziałkiem,także zaciśnij pięści i do przodu i najlepiej daj sobie spokój na pare dni z Forum i czytaniem o sercu a jeszcze lepiej wyłącz kompa wsadz do pudła na pare dni i już,wykorzystaj ten czas na spacery,kontakty z ludzmi,pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Brodacz eheh nie czuję się źle z tym co mi napisałeś:) ja nie stoję w miejscu ja dziennie wychodzę , robię dużo rzeczy. Chodzę na spacery w każdą pogodę ale nic nie poradzę że dobijają mnie te skurcze. To co napisałeś mi o propranololu to właśnie to czego potrzebowałam. Zacznę go brać a do kardio pójdę prywatnie jak zacznę pracować bo przecież w ciągu dwóch tydni nikt mnie nie przyjmie, przypuszczam,że w tym roku się nie dostanę ba jestem tego pewna , że to będzie druga połowa następnego roku:)

Odnośnik do komentarza

Brodaczu gdybym miała ześwirować od skurczy to pewnie zrobiłabym już to dawno ale się trzymam. Nie ma dnia bez skurczy i przypuszczam, że gdybym sie aż tak ich bała to latałabym ciągle po lekarzach. To jest po prostu straszne, odczucia są okropne i do tego nigdy się nie przyzwyczaję wiec pozostaje mi tylko biadolenie:P

Odnośnik do komentarza

@ECH80 Też tak myślałem, że nigdy nie będę się w stanie do tego przyzwyczaić, choć odczuwam te skurcze bardzo mocno - może nie czuję bólu, ale przytkanie w płucach, uczucie cofnięcia krwi tętnicami szyjnymi, fala gorących ciarek, w ogóle wrażenie jakby na tę sekundę, dwie cały świat się zatrzymał. Niemniej, mimo takich wyraźnych objawów, to że nie potrafiłem sobie wyobrazić przyzwyczajenia się do tego, było spowodowane tym, że nie chciałem tego w ogóle zaakceptować, chciałem być od tak, z dnia na dzień zdrowy, to w ogóle nie była kwestia tego, czy jestem w stanie żyć z takimi dolegliwościami. Bo jestem w stanie i z czasem one przestają być takie uciążliwe. Tobie też to się uda, zobaczysz. Najgorsze jednak jest stawianie sobie samemu diagnoz i na tej podstawie układanie sobie spisu leków, które może się brać albo nie. Koniecznie odwiedź kardiologa i z nim o wszystkim pomów, dostaniesz skierowania na podstawowe badania, na podstawie wyników których będzie można określić co Ci jest i zaproponować odpowiednie leczenie. Państwowo na pewno będziesz czekać na kardiologa sporo, ale dlaczego nie pójdziesz prywatnie? Oczywiście, że to minimum stówka za wizytę, ale czeka się o wiele krócej, a chyba na zdrowiu nie planujesz oszczędzać?

Odnośnik do komentarza

Dolor witaj Ja chcę sprawić sobie swój holterek bo inaczej to nie ma sensu iść do lekarza. takie ekg kieszonkowe pomoże mi zarejestrować wszystkie epizody. oczywiście wydębię skierowanie do kardiologa na NFZ choć ostatnio kobieta mi nie dała bo nie miała podstaw z wyniku EKG :/

Odnośnik do komentarza

ECH80 jakim prawem ci nie dała skierowania? Dałaś sie o tak zbyć,mi też EKG nic nie wykazywało a i tak dostałem skierowanie od rodzinnego do kardiologa,najlepiej to wez kopnij w dupe tego lekarza swojego i zmień na innego bo widocznie to jakiś konował żadnych skarg pacjentów tym bardziej na serce nie można lekceważyć,więc bez namysłu powinien ci wypisać skierowanie,co za ludzie pracują w tej służbie zdrowia,normalnie bym trzasnął w jape takiemu lekarzowi

Odnośnik do komentarza

ECH, muszę zareagować na to co napisałaś, choć wolę forum czytać i wyciągać wnioski niż pisać tutaj, ale muszę się odnieść do Twojego stwierdzenia. Piszesz - widocznie nie macie tak źle jak ja, skoro potraficie się do tego przyzwyczaić. Oj moja droga raczej byś nie chciała tego co ja mam i nie chcę się tutaj z Tobą licytować kto, ile i jaką ma arytmię, ale ja niestety muszę czasami przy swojej arytmii korzystać z pomocy szpitala, bo sama nie jestem w stanie opanować tego co dzieje się z moim sercem. I nie mają tu nic do rzeczy moje nerwy, że się boję wtedy, bo nawet lekarze w szpitalu widzą mój spokój i czasami się dziwią jak ja do tego spokojnie podchodzę i zadają mi pytanie czy chce pani może coś na uspokojenie, zazwyczaj odmawiam i mówię, prosze mnie tylko szybko ratować i wywalić do domu jeszcze szybciej. I ja nie mówię o pojedynczych skurczach, bo na to nie zwracam uwagi, mam je od zawsze ja mówię o arytmii, która trwa cały dzień, po parę godzin, bez wytchnienia, bez chwili przerwy, bez momentu kiedy serce bije dobrze, choć na parę minut, nie wiem czy chciałabyś to mieć i powiedziałabyś wtedy widocznie Wy macie lżejszą arytmię, albo nie taką jak ja (mówię o Tobie). Kazdy odczuwa to na swój sposób, każdy w jakiś sposób się tego boi, w końcu to serce, ale nakręcanie się, siedzenie codziennie na forum i użalanie się nad sobą i przy tym nic nierobienie żeby to chociaż zminimalizować nic kompletnie nie da. Ja w takie dni jak mnie powala to według Twojego sposobu myślenia musiałabym siedzieć pod szpitalem albo leżeć już w trumnie, najlepiej gotowa do pochówku, żeby rodzina nie musiała się martwić w co mnie do tej trumny ubrać. Każda osoba do Ciebie pisząca, opisywała swoje odczucia i dodatkowe atrakcje, które towarzyszom skurczom, nie jest to fajne ja już nie raz odpływałam choć jeszcze nie zemdlałam i mimo takich sensacji z sercem żyję nadal, jest ciężko chwilami, ja nie przeczę, ale żyję jak każdy zdrowy człowiek, jak jest gorzej przystopuje, minie znowu wracam do żywych i nie rozpamiętuję, że poprzedniego dnia leżałam prawie na odlocie, albo ratowali mnie w szpitalu. Nie Ty sama cierpisz ale jest nas bardzo, barrrrrrdzo dużo osób i wiem też, że dla każdej osoby jego problem jest najgorszy, najważniejszy i najcięższy, ale nie ma wyjścia trzeba z tym żyć, ale żyć tak żeby z tego życia coś mieć a nie wegetować i potęgować nerwicę i po części Ty swoim podejściem do życia, do swoich skurczy to swoją nerwicę karmisz takim podejściem do sprawy. Co do lekarzy, to tak na NFZ to nie wiem kiedy się dostaniesz, ale prywatnie nie ma długich terminów, myślę, że w ciągu tygodnia-dwóch odbębniłabyś wizytę u kardio w końcu stówa wydana dla zdrowia nie jest czymś strasznym. Bez sensu jest kupowanie aparatu i wydawanie takich pieniędzy na coś co tak na prawdę nie wiadomo czy jest dla Ciebie, przecież Ty nawet nie masz podstawowych badań zrobionych (no parę lat temu). Staram Ci się wszystko dokładnie wyjaśnić z własnego doświadczenia, piszę chyba bez sensu dłuuugaśne posty, które i tak nic kompletnie nie dają. No nic, co wiedziałam to Ci przekazałam a jak Ty się do tego odniesiesz to tak na prawdę Twój cyrk i Twoje małpy. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Alicjo no cóż to może inaczej napiszę MASZ MOCNIEJSZĄ PSYCHIKĘ, ze to potrafisz znieść. Ja ledwo znoszę to co mam, nie mam póki co potrzeby udania się do szpitala ale nie ukrywam, że mnie to troszkę przeraża gdyż ogólnie służba zdrowia przyprawia mnie o palpitacje serca. teraz jest tak jak jest a co dopiero jak pójdę do pracy. Lekarka mi powiedziała , że nieźle wtedy będzie szalało me serce i namawiała mnie na ten propranolol. Bedę go zażywała na 100% . Dzis siedzę w domu cały dzień i czuję się lepiej bo miałam chyba tylko ze 3 skurcze. Takich dni jak dziś życzyłabym sobie jak najwięcej no ale niestety jakoś ruszać się trzeba .....

Odnośnik do komentarza

Alicjo wracajac do kardiologow prywatnie to nie kosztuje to 100 tylko dwa trzy razy tyle:( U tych z gorszej ze tak powiem polki juz bylam a dobry kardiolog prywatnie to ok pol roku oczekiwania:). Alicjo twoje posty bardzo dużo dają, sporo mnie uspokoiły ale wierz mi, że jeśli ma gorszy dzień pełen skurczy to panikuję ale dzis czuje się duzo lepie bo nie miałam tego dużo i brak bolesnych. naprawdę dziękuję za poświęcony czas Tobie i Brodaczowi:) Ja taka panikara jestem w każdej dziedzinie zycia:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

@ECH80 Czy mogę zapytać, gdzie Ty mieszkasz, skoro u Ciebie dobry kardiolog prywatnie, to pół roku oczekiwania i 300 zł za wizytę? Ja w Warszawie, gdzie przecież ceny są najwyższe na wizytę u chyba najlepszego elektrofizjologa w Polsce (a przynajmniej znajdującego się w samej czołówce) czekałem tydzień (niby normalnie dłużej, ale trzeba co jakiś czas dzwonić i pytać się o zwolnione terminy), za pierwszą wizytę zapłaciłem 250 zł, a za kolejne już 150 zł.Trochę nie do wyobrażenia dla mnie jest to, co piszesz. Uzupełniając to, co w całej swojej rozciągłości słusznie napisała Alicja, to uwierz, że dla dodatkowych skurczy nie ma po prostu lepszego pokarmu, niż zamartwianie się nimi, i to ze stricte biologicznego punktu widzenia. Ciało pod wpływem stresu czy ataków paniki uwalnia substancje zwane katecholaminami, które to serce ze skłonnością do dodatkowych skurczy bardzo źle znosi. Jeśli masz czas, zajrzyj proszę do wcześniejszych postów Alicji, i zestaw je z tymi teraz - myślę, że to jeden z najlepszych tutaj wzorów, razem z Kumen, udzielającą się bardziej w temacie EPS, (choć ostatnio nieco rzadziej), jak sobie z tym krok po kroku radzić i się oswajać. Wyobraź sobie, co by się z Tobą działo, gdyby Twoje pojedyncze skurcze formowały się w bigeminię (a więc jedno normalne i jedno *złe* uderzenie serca na przemian) trwającą godzinami, a nawet dniami, jak u Alicji, czy gdybyś traciła przytomność na skutek bardziej złożonych arytmii (jak Kumen, która niedawno tutaj na forum swoją historię opisała dokładnie). Stanem, w który wpędzasz się obecnie, w żaden, absolutnie żaden sposób sobie nie pomożesz, za to wielce prawdopodobne, że jeszcze wszystko pogorszysz.

Odnośnik do komentarza

ECH wcale nie mam tak mocnej psychiki jestem dość wrażliwą osobą choć podobno i silną jak trzeba. Co mi da płakanie, leżenie u lekarza, użalanie się nad sobą, co daje Tobie? pomaga Ci w jakimś stopniu? to ok, mi nie. Jeśli mi nie pomaga taka forma to muszę akceptować to co mi los daje i iść z tym przez życie, mam rozważyć ablację, boję się tego więc czekam sobie. Zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji lepsze, gorsze ale jest i TY też musisz znaleźć swoje wyjście awaryjne bo takim myśleniem i tą drogą którą Ty zmierzasz zapewniam nigdzie nie dojdziesz. Bierz kobieto te leki, spróbuj jak się boisz od najmniejszej dawki, nawet na pół możesz sobie wziąć tabletkę i zobaczysz co się dzieje, nie padniesz na pewno, zobacz Brodacza, łyka, nie zastanawia się jak trzeba zwiększa i lata jak fryga a jeszcze niedawno prawie płakał, że jak można z tym .żyć. Wziął chłopina do serca co mu radzą i dziś imprezuje i męczy swoje serce ale przyjemnościami a Ty stoisz w miejscu. Ja już dziś Ci powiem, że albo nie pójdziesz na tą rozmowę o pracę bo stchórzysz a jak pójdziesz to będziesz panikować, serce Ci mało z klaty nie wyskoczy a o potykaniu to już nie wspomnę bo będzie szalało na maksa, Ty cała mokra, zdenerwowana i ciśnienie w górze, obym się myliła i nie była złym prorokiem ale Twoje myślenie i podejście tylko do tego zmierza, przemyśl, zastanów się i zrób coś, żeby do tego nie dopuścić, nawet te leki na próbę, żeby przed spotkaniem się wyciszyć i tak nie wierzę w to co piszę, bo i tak tego nie zrobisz ale co tam napisać i poradzić mogę. Nie wiem gdzie u Ciebie tacy drodzy Ci prywatni lekarze ja za samą wizytę u kardio płacę 130 zł a mieszka w bardzo dużym mieście i kardiolog nie jest byle jaki, no ale może u Ciebie.........Dość na dziś prawienia morałów, zrobisz co uważasz jesteś dorosła dziewczyna, tylko jeszcze jedno, zobacz jak jesteś nakręcona Ty wiesz ile dziś miałaś skurcz (3) a ja miałam ileś ale ile nie mam pojęcia nie liczę, nie wczuwam się nawet jak mnie duszą i tym się różnimy, że ja je akceptuje bo muszę, bo nie mam wyjścia, bo nie wymienia serca na nowszy model i jest mi lżej a Ty się nakręcasz i wpędzasz w nerwicę. Pozdrawiam i weź się za siebie, marnujesz swoje życie. I znowu się *nagadałam* po próżnicy??? a może nie???

Odnośnik do komentarza

Dolor nie mdleje ale nie obce mi są te bigeminie , teraz mogę to nazwać po imieniu bo właśnie tak niektóre odczuwam . Na szczęście nie całymi dniami ale dziennie są ze mną. Mieszkam na śląsku i takie ceny są jak i oczekiwanie na ordynator jednego ze szpitali i to wcale nie z ZABRZA. Pisałam w przybliżeniu kwotę ale ponad 200 na pewno. Byc może wy sobie lepiej z tym radzicie bo nie macie nerwicy, ja ja mam ale niestety leczyć farmakologicznie nie mam więcej zamiaru ....

Odnośnik do komentarza

Dolor, krótko i na temat napisał, ja staram się tłumaczyć jak chłop krowie na miedzy ( oczywiście bez obrazy proszę). Ja po pierwszym swoim ataku byłam spanikowana na maksa, ale trochę oswojenia z tematem, posłuchania ludzi z arytmiami i tak jak napisał Dolor, trochę ostro, bez owijania w bawełnę, trochę strasząco, trochę własnej historii przedstawiła mi KUMEN, nie litowała się nade mną, ze jestem biedna ze swoją arytmią tylko od razu z grubej rury zaczęła walić a sama ma jeszcze gorszą arytmię niż ja i daje sobie radę, jest pozytywnie nastawiona, niejedno przeszła ze swoim sercem i szybko Jej rady wziełam do swojego łba i zaczełam działać, nie rozczulać się nad sobą i Tobie próbuje ECH przekazać moje doświadczenie, choć mizerne i przekazać to czego ja się nauczyłam od innych forumowiczów, teraz tylko wdrażać w swoje życie. Wyrzucam się juz sama stąd. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Alicjo,daje sobie słowo , że wezmę ten propranolol. Jutro zacznę od połówki. Nie chcę się użalać, chyba nic mi to nie daje a może po prostu chciałam przeczytać to co napisaliście. naprawdę w jakims stopniu mnie to uspokaja . Zwykły kardiolog no name bez zaplecza sprzętowego kosztuje 100 złotych. Zastanawiam się czy nie pójść i nie zobaczyć co mi powie..... od ostatnich postów dostałam parę kopniaków gratis;)

Odnośnik do komentarza

ECH80 jakie tabletki masz tego propranololu? Bo ja mam 40-stki,na początek sobie wez połówke tabletki czyli 20 mg rano i to przed jedzeniem bo nawet na ulotce ci pisze że na arytmie bierze sie na pusty bebech ;) i wieczorkiem drugą połóweczke,i zobaczysz że cie wyciszy i twoje serce, uspokoisz sie i serce przestanie galopować podczas stresu,oczywiście to nie jest ,,magiczny lek** po którym od razu przestana pojawiać sie dodatkowe skurcze,patrz mi ten lek na lęki i ataki paniki pomógł od razu no nieraz ze wsparciem hydroxyzyny,a na dodatkowe skurcze dopiero teraz po zwiększeniu dawki czyli dopiero po około 4,5 miesiąca regularnego zażywania,także głowa do góry i bierz sobie tak jak pisałaś ten propranolol i napisz jak sie czujesz po nim,bo ja praktycznie nie odczuwałem jego działania poza takim błogim spokojem w środku w klacie,ale w zadnym wypadku mnie nie upośledzał nawet po zwiększeniu dawki.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×