Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Gość zmeczony

Witam! Mam kilka pytań 1.Czy przy nerwicy, mogą występować ataki częstoskurczu, jeśli tak to występuje tylko podczas lęku czy zdenerwowania, czy też bez stresu. 2.Czy te dolegliwości są ze sobą jakoś powiązane? 3.Czy wizyta u 2 kardiologów, (którzy mówią, że to nerwica), wykonanie EKG, przy tętnie 120(wyszła tachykardia zatokowa) i Echo serca, które wyszło bardzo dobrze, wykluczają częstoskurcz na tle jakiejś patologii w sercu? 4.Dodam, że żyje w ciągłym lęku przed napadem częstoskurczu, a tak naprawdę chyba nigdy go nie miałem, nie raz czuję, takie jakby głębokie uderzenie serca, uczucie gorąca w ciele i strachu, boję się, że z tego rozwinie się częstoskurcz. 5. Przy wysiłku nie mam objawów, mogę się schylać sprzątać, myć okna, chodzić po schodach i jest w miarę ok. 6. Na koniec dodam, że mam nerwicę i hipochondrię, co jakiś czas, mam inną chorobę serca, raz wkręcam sobie migotanie przedsionków, raz częstoskurcze, raz złożone arytmie itd. Kardiolog wysłał mnie na psychoterapię na którą chodzę. Z góry dziękuje Wam za wszystkie odpowiedzi i pozdrawiam!!

Odnośnik do komentarza

Jak cie kardiolog wysłał, tzn., że wie ,co robi i nic ci nie jest , bo z pewnością zostałaś przebadana. Moja rada: nie czytać o chorobach w internecie !!!! To jest najważniejsze.Wyłącz komputer na lato i koniec. Weź sobie rower i z samego rana zrób z 5 km.Na bank nic ci nie będzie.To samo wieczorem.A jak nie masz roweru, to rano o siódmej na szybki marsz lub bieg,truchcik.Na ile ci sił wystarczy.I olej kołatanie serca,bo to przy wysiłku normalne.Jak lekarz ci mówi,że to tylko nerwy, to tak jest.Jak umiesz pływać, to pływaj.Ten sport jest zalecany nawet ludziom z wadami serca, bo nie obciąża bardzo mięśni, rozluźnia i relaksuje.Zresztą w każdej chwili można odpocząć, czy to biegając ,czy jadą na rowerze.Ruszaj sie codziennie rano i wieczorem!!! Zmęczenie fizyczne b. pomaga odrzucić złe myśli i netrętne lęki. Możesz to robić np. w miłym towarzystwie.I pamietaj o zabraniu picia,np. wodę przegotowaną zimną z miodem i sokiem z cytryny.Nie jakieś gazowane albo kolorowe ze sklepu.ze sklepu.

Odnośnik do komentarza
Gość zmeczony

Mam problem nawet z wyjściem z domu, bo od razu lęk i strach mnie ogarnia, to o rowerze mogę zapomnieć. Cały dzień czytam tylko o chorobach serca. Wszyscy dookoła mówią, że nic mi nie jest, a ja w to nie mogę uwierzyć, bo co chwilę albo kołatanie, szarpanie albo lęki i tak w kółko. Wyobrażam sobie jak wsiadam na rower, a po chwili upadam i koniec ze mną. Co kilka dni boję się innej choroby, nie wiem co mam robić, jak przełamać ten lęk przed wysiłkiem, nie mam jeszcze nawet 18 lat, a tyle już przeszedłem. 444 dzięki za odpowiedź.

Odnośnik do komentarza
Gość madziaaaa

Mam tak samo ZMĘCZONY wiem co przechodzisz. ja też sie najbardziej boję tych kołatań. raz czy dwa zabije mi mocniej i już a ja się nakręcam że zaraz będzie coś się stanie i niszczy to moje życie. też się bałam na rower wsiąść bo kiedyś raz na rowerze mi zabiło mocniej ale bez częstoskurczu. potem jakoś wsiadłam i już spoko. teraz się boje innych spraw i tak błędne koło. pogadaj z mamą tatą albo z kim komu ufasz, zamiast czytać o chorobach to poszukać razem jakiegoś dobrego psychologa i nie po to żeby naprzepisywała leków ale żeby porozmawiać z osobą która zna się na tych zaburzeniach myślowych. trzymaj się kolego my tu wszyscy mamy podobnie. ciągle się boimy ale walczymy. lepiej mieć nadzieje niż nic nie mieć. będzie bobrze. na to się nie umiera jak mówi mój kardiolog. ma poczucie humoru nie? on też ma kołatania i mówi że to normalne. serce reaguje na masze emocje. trochę mnie pocieszył ale wiadomo trzeba wcielić to w życie to pozytywne nastawienie a to trudne. odwagi i wytrwałości życzę Wam jak i sobie .

Odnośnik do komentarza
Gość madziaaaaa

Nie wiem czy mam zdrowe. miałam częstoskurcz avart i ablację niby się udała ale teraz się boję kołatań. lekarz mówi że tak mają zdrowi ludzie i nawet On. biore biscokard i hydroksyzynę na noc. ciężko jest ale cuż zrobić. byłam u psychiatry ale to było bezsensu tylko torba leków w nosie mam. lepiej psycholog rozmowa. trzymaj się. pisz do nas wszystkich tu na forum. jesteśmy tu dla siebie nawzajem. raz pomagamy a raz potrzebujemy wsparcia. norma;) ja dzisiaj średnio;( ale trzeba żyć;)

Odnośnik do komentarza

Zmęczon- jak boisz sie wychodzić z domu, to przeciez istnieja rowerki treningowe.Daj ogłoszenie do gazety[mozna to zrobic przez telefon],że chcesz kupić uzywany rower treningowy.Ja tak zrobiłam i mam rowerek za 80 zł.Nowy kosztuje ze 350. Otwiersz okno na oscież i...jedziesz!...Najpierw nastaw na luz,aby pedały obracały się bez żadnego oporu, tzn. lekko.Wysiłek trzeba stopniować. Codziennie zwiekszać ilość minut kręcenia. TRZEBA TYLKO CHCIEĆ. I wyłącz ten komputer, bo od całodziennego siedzenia przed kompem mozna się naprawde rozchorować. Tylko ruch moze cię uratować..Możesz się przecież gimnastykować.Nawet na leżąćo: po przebudzeniu na łóżku możesz robić na leżąco rowerek,w przód i w tył,krążenie stóp.Obrócic śię na bok,dolna nogę zgiąc w kolanie ,a górną Machać w przód i w tył, kręcić wyprostowaną nogą wielkie koła w tył i w przód,i zmiana boku.Potem siąść i krążenie ramion,skłony na boki,krążenie głową,skłony w przód...Potem na stojąco krązenie bioder, skłony itd.Precz z komputerem.Zacznij się ruszać i zrozum, że w ten sposób SOBIE !!!! możesz pomóc.Masz chyba jakieś zaufane osoby, z którymi może sz wyjść na dwór.Tylko zacznij działać , a nie siedź tutaj.I przestań zwracać uwagę na kołatanie serca.Olej to i staraj się przetrzymać.Przecież od kołatania jeszcze nikt nie umarł.A jak się ktos rusza czy podejmuje jakiś wysiłek, to normalne,że serce waali.Nie pękaj,a zacznij myśleć ,że musisz to pokonać siłą woli,.

Odnośnik do komentarza

Chciałem Ci podziękować 444 bo przeczytałem już wiele postów na tym forum od różnych użytkowników i z różnych okresów czasu i zauważyłem jak bardzo dobre dajesz im rady i jak bardzo im pomagasz. Z kilku rad sam skorzystałem. Chwała Ci za to.

Odnośnik do komentarza
Gość maria nowak

Ja też mam problem z nerwca. Nie wiem co robic. Ciągle ataki saskabniecia. Boje się ze umre. Ciągle jestem u kresu sil i stresymalosci psychicznej. Nie mam nawet siły zeby borysc po lekarzach. Potrzebuje pomocy i wsparcia. Anna

Odnośnik do komentarza
Gość Zamyslona

Sama mam napady częstoskurczu i wiem że to nie jest przyjemne i może to najbardziej zrozumieć osoba,która sama je ma. Najważniejsze jest to,że jeżeli nie masz wady ani choroby serca to nie są one groźne i mnóstwo ludzi z nimi żyje. Trzeba poprostu wziąć się w garść i się tym przestać przejmować (chodź to bardzo trudne) bo są gorsze choroby. Najważniejsze by sie nie załamywać.

Odnośnik do komentarza

Z tego co wskazują wyniki badań i holter to nadkomorowy(chyba).Natomiast nie wiem jaki osiągam puls bo nigdy gdy miałam atak nie wzywałam pogotowia ani nie jechałam do szpitala. Moge tylko przypuszczać że wacha się np od 150 w zwyż , gdyż przy normalnym wysiłku mam takię tetno a gdy już dopada mnie atak to bije zdecydowanie szybciej. Błędem jest także unikanie sportu ,ponieważ to on wpływa na zwolnienie tętna przy codziennych czynnościach.

Odnośnik do komentarza

Czesc wszystkim! Pierwszy raz pisze post na internecie. Z natury podchodzę bardzo racjonalnie do wszystkiego i raczej trzymam się konwencjonalnych metod na rozwiązywanie problemów. Tym razem postanowiłam zrobić coś inaczej i zaczęłam czytać te posty. Super ze ludzie mogą sobie porozmawiać, anonimowo wymienić się poglądami, wiadomościami. Tez mam ten sam problem-extra beat, częstoskurcz czy coś takiego. Byłam u lekarza bo nie wiedziałam co się dzieje. Dowiedziałam się ze mam problem z zastawka i właśnie ten częstoskurcz (nerwice). Osobiście uważam ze nie jestem przesadnie *znerwicowana* ale życie zrobiło swoje. Do czego zmierzam-mam 38 lat. Mieszkam w USA. Wychowuje samotnie dziecko-wspaniałego, kochającego, niesamowitego 13 latka. Przeszłam przez 5 lat rozwodu rodem z brazylijskiego tasiemca( pomijam ze zrujnowało mnie to finansowo). Zmieniłam ostatnio prace na lepiej płatna ale niestety doza stresu okazała się nie do uniknięcia. Ojciec mi zmarł a matka nie jest raczej moim *przyjacielem*. Krótko mówiąc-mam dla kogo żyć. Moje życie to ciągły strach żeby dobrze wychować syna, żeby go ochronić, stworzyć mu dobry i spokojny dom, dać mu dobra przyszłość, przede wszystkim mój cel to żyć jak najdłużej i w dobrym zdrowiu dla syna bo on mnie potrzebuje. Nie mogę go zawieźć i jestem zdeterminowana żeby zrobić wszystko żeby uczynić jego życie szczęśliwym. Staram się jak mogę i teraz nie dość ze nowa praca, stres , i te pieprz....częstoskurcze wyprowadzają mnie z równowagi ! Wiem ze nie są zagrożeniem dla życia ale tez nie jest to przyjemne ....dzisiaj zaczęłam czytać wasze posty-zmęczony -musisz się pozbierać do kupy. Całe życie przed tobą i tyle do zrobienia, tyle do doświadczenia ! Powiem inaczej-jak dzisiaj sobie poczytałam to powiedziałam sobie -nie ma mowy. Nie dam się. Mój syn potrzebuje zdrowej , szczęśliwej matki! Nie dam się i zawalczę z tym. Koniec ze stresem i z przejmowaniem się! To jakieś błędne koło! Zmęczony-dasz radę! Musisz siebie przekonać ze zaczniesz inaczej żyć. Jak ja dam radę to ty tez!! Siła woli i nadzieja ze może być lepiej. Ja chodzę 4-5 razy w tygodniu na siłownie, mam niebieski pas z takewonodo, estem okazem zdrowia. Nie pozwolę sobie żeby stres miał mnie wykończyć. Musimy walczyć sami ze sobą, *trenować* głowę i myśli. Musi sie udać!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×