Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Po ablacji


Gość Marla19

Rekomendowane odpowiedzi

Hej dziewczęta! Ja już jestem po ablacjach (2). Bałam się jak cholera. Ataki początkowo też miałam żadko - ok. 3 w ciągu 10 lat, ale od października ubiegłego roku prawie co tydzień. Potem codziennie. Wmawiano mi nerwice. Częstoskurcze nie chciały się zarejestrować na ekg. Uratował mnie holter. Aparat nosiłam przez 2 doby i dopiero w 2giej dobie zarejestr. się 4 min częst. Musiałam się jednak trochę zmęczyć, bo częst. brały mnie głównie podczas wysiłku, później także w spoczynku. Lekarz, do którego chodziłam nastraszył mnie,że przy ablacji może dojść do groźnych powikłań. Pojechałam na konsultację do Krakowa (Klinika JP - tam gdzie Ty Natalia). Na podst. badań lekarz orzekł,że mam WPW i kazał umówić się na ablację z dr Bednarkiem albo Majewskim albo jeszcze jakimś jednym. Dostała kartkę z opisem zabiegu i wypisanymi punkt po punkcie powikłaniami do jakich może dojść podczas zabiegu lub po nim. Przeraziłam się. Płakałam kilka dni (z przerwami oczywiście).Niepotrzebnie. Dziś już to wiem. Pojechałam do Wa-wy do prof. Walczaka i po rozmowie z nim nie miałam już żadnych wątpliwości - ABLACJA! Tydzień po spotkania z nim byłam już po 1 zabiegu. Niestety nieudanym. Załamałam się, ale przeszło mi szybko. 2gi zabieg już się powiódł. Teraz jestem już prawie miesiąc po. Prof Walczak powiedział mi - dziecko ty jesteś młoda, wszystko przed tobą, musisz jeszcze rodzić dzieci (mam 24 lata). Rzeczywiście nie chciałabym być w ciąży i mieć częstoskurcze takie jak przed zabiegiem (260/min.). Nie wiem co mogłoby się dziać. Serce mogłoby nie wytrzymać obciążenia. Mój *miejscowy* kardiolog stwierdził, że nie chciałby takiej pacjentki z częstoskurczem i do tego w ciąży. Dziewczyny jeśli zatem planujecie ciążę, to radzę najpierw pozbyć się arytmii. To najrozsądniejsze wyjście! Ablacja - to nic strasznego!!! Pozdrawiam. Powodzenia!!!
Odnośnik do komentarza
Gość natalka__
Nie ukrywam, że jestem przerażona, szczególnie powikłaniami. TO jest tak, że nigdy żadnemu lekarzowi nie udało się zobaczyc , zbdac mnie podczas częstoskurczu. One są krótkie i rzadkie. Nie wiem czy jest sens pchać się na zabieg. A jeśli bedzie gorzej? Przeciez jest taka możliwość. OStatni atak miałam w środe, a jeszcze poprzedni miesiać wcześniej. Przeciez dawniej kobiety rodziły mając arytmię. Wiem, wiem...rozsądek mówi *zrób ablację*, tylko że ja sie strasznie boje. Poza tym w klinice JP II przeraża mnie to , że jestem kolejnym numerkiem. Ja rozumiem, ze takie zabiegi robi się taśmowo, nikt się nie rozczula nad nikim. Lekarz mi powiedział, że w najgorszym wypadku będ miała wszczepiony rozrusznik!!!! I co wtedy z ciążą? Dziękuje za numer tel do Pana Walczaka.
Odnośnik do komentarza
Natalko po zabiegu tj. po trzech miesiącach będziesz miała kontrolną wizytę u kardiologa mam nadzieję że będzie wszystko OK tzn. po chorobie i wówczas będziesz mogła planować potomstwo.Sądze ,że lekarz to potwierdzi. pozdrawiam i uszy do góry.
Odnośnik do komentarza
Natalia ja cię doskonale rozumie. Kraków nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. W chłodny sposób oświadczono mi, że mam mieć zabieg, że muszę się na niego umówić i do tego... ta kartka z powikłaniami. Myśałam, że po wyjściu od lekarza zwymiotuję. Serce podskakiwało mi jeszcze bardziej. Natka ja się naprawdę potwornie bałam!!!!! Zaczęłam szukać w necie odpowiedniej kliniki i lekarza dla siebie. Mogłabym jechać nawet nad morze jakby trzeba było. Trafiłam do prof. Walczaka - anioła a nie lekarza. Potraktował mnie tak, jakbym była jedyną i wyjątkową pacjentką (każdego tak traktuje). Wtedy już połowa strachu odeszła. Do Ciebie, pewnie tak jak do mnie, trzeba umieć podejść. Jeśli się bardzo boisz, zastanów się nad tym czy dla własnego komfortu psychicznego nie poddać się zabiegowi w innym mieście niż Kraków. Natala ja też początkowo miałam b. rzadko częstoskurcze, ale w końcu (po 10 latach) wzięło mnie na dobre, a i tak oczywiście tylko przez przypadek się zarejestrowały na holterze. Tobie mogą zawsze zrobić stymulację przezprzełykową i wywołać częstoskurcze. Porób jeszcze wszystkie niezbędne badania, porozmawiaj z DOBRYM kardiologiem. Sądzę jednak, że ablacja byłaby dobrym rozwiązaniem dla ciebie. Nie jestem jednak lekarzem i nie mam zamiaru się mądrzyć. Chcę ci tylko dodać otuchy i uświadomić, że ablacja to nie koniec świata (ja tak myślałam na początku). Wszystko jest do przeżycia. Skutków ubocznych oczywiście nigdy nie można wykluczyć, ale one tak naprawdę teraz są rzadkością, ponieważ ta dziedzina medycyny jest już bardzo rozwinięta. Lekarze mają dużo większe doświadczenie niż kilkanaście lat temu, a opisywane przypadki powikłań dotyczą całego okresu przeprowadzania ablacji (głównie początków, które jak wiesz, zawsze są najtrudniejsze). Natala głowa do góry! Będzie dobrze! Jak coś to pytaj o co chcesz!!! Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Witajcie, mam pyt. czy po ablacji zyjecie i funkcjonujecie normalnie tzn. jesli poddajecie sie dzialaniu np. alkocholu czy powoduje on jakies niepozadane skutki?? Sam mam miec abacje jednak caly czas sie wacham. odpowiedzcie prosze. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość weronika
z tego co mi wiadomo to ablacje sie powtarza kilka razy do zlikwidowania całowitej arytmii!ja mialam 3 razy iiii hehhe najlepsze za 4 razem wstawili mi defibrylator:)) dobre NIe?ale teraz nie moge narzekac z defiloem jest OK zdrówka:)
Odnośnik do komentarza
Dziewczyny!!! Proszę uwierzcie mi i nie bój się ablacji to wielka szansa na normalne życie bez bomby w sercu. Ja do 05.03. byłam w takiej samej sytuacji jak Wy. Mam 29 lat z całego serca pragnę mieć słodkiego zdrowego dzidziusia i zdecydowałam sie to jest już za mną teraz tylko muszę czekać na efekty. Apeluję do wszystkich którzy są przed zabiegiem i do tych którzy dowiedzieli się o konieczności ablacji bez chwili wahania podejmijcie decyzję o zabiegu. Dziewczyny które są młode i palnują zajść w ciążę nie czekajcie ABLACJA daje nam światło na upragnione macierzyństwo. Możecie powiedzieć że łatwo mi teraz mówić bo jest to już za mną - nie ja bałam się okropnie i zupełnie niepotrzebnie chcę wam tego oszczędzić. Chcę wykrzyczeć to całemu światu Ablacja to nasza szansa na życie na pełnych obrotach bez ograniczeń na zdobywanie szczytów na normalne życie bez lęku że w każdej chwili może nas złapać atak, Trzymam kciuki za wszystkich Twardzieli:))) Poczytajcie wątki - ablacja kompendium wiedzy / Kołatanie Ablacja okiem dochtora
Odnośnik do komentarza
Witam, pierwszy raz zajrzałam na Forum i poczytałam listy *rodzeństwa w arytmii*. Ablację miałam trzy lata temu w Instytucie Kardiologii w Aninie (częstoskurcz węzłowy - AVNRT). Oczywiście, czekając bałam się strasznie - a czekałam prawie cztery lata, od pierwszej informacji, że tylko ablacja może tu pomóc. Teraz nie mam zadych wątpliwości, że było warto. Przed zabiegiem - zasłabnięcia, czasem z urywaniem filmu, kołatania serca, nocne napady częstoskurczu, ciągłe zmęczenie. Okazało się, że nawet nie wiedziałam, jak żyją normalni ludzie, dopiero po ablacji zrozumiałam, jak małą miałam wydolność. Od ablacji - spokój. Sam zabieg - trochę bólu, niewygody, ale w sumie ciekawe przeżycie. Po ablacji chyba trochę świrowałam, miałam czasem wrażenie, że serce się tłucze, mam napad, ale łapałam się za puls i okazywało się, że jest OK. W Aninie jest też psycholog (sama miała ablację, więc wie co mówi a nie sprzedaje wiedzy tylko z książek), wyjaśniła, że takie fantomy mogą się zdarzać. Warto z nią się spotkać, potrafi wiele wytłumaczyć - co jest z serca, a co z psyche umęczonej arytmią. Jesli lekarze (godni zaufania!) mówią, że ablacja może pomóc, to warto.Gdybym musiała jeszcze raz się decydować, to prosiłabym tylko, aby to było jak najszybciej. To tyle głosu osoby, która ma to już za sobą.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich serdecznie. Jestem po ablacji 7 tygodni. Pracuję,wykonuję wszystkie czynności domowe. Wczoraj przetestowałam swoje serce-byłam na imprezie tanecznej.Przetańczyłam całą noc i wypiłam z 6 drinów.Serducho spisało się na medal i tak już będzie.Jestem szczęśliwa i mam wielką ochotę na życie.Jeszcze raz powtarzam jak ablacja to w CK Anin.
Odnośnik do komentarza
Zazdroszczę Ci Aniu! Ja też jestem gdzieś tyle po ablacji, niestety nie odważyłabym się na całonocne tańce i 6 drinków, nawet na jednego, bo nadal szybko się męczę i mam mnóstwo pojedynczych skurczów. Dzisiaj po kilkugodzinnym zginaniu się przy skalniaku poprostu padłam. Mam nadzieję, że to minie, bo pod koniec czerwca czekają mnie dwa wesela i nie zamierzam jedynie siedzieć i obserwować państwa młodych i gości!!! Pozdrawiam wszystkich!
Odnośnik do komentarza
Asiula-witam Cię serdecznie. Przykro mi ,że nie czujesz się najlepiej ale sądze że oszczędzałaś się pewnie bardziej odemnie. Ja do 2tyg. obijałam się totalnie,potem zaczęły się normalne prace związane z domem nawet mycie okien na święta.Niewiem w jakim jesteś wieku? Ja mam dużo-46 lat i ablację miałam z powodu częstoskurczu nadkomorowego. Po migotaniu przedsionków oraz WPW jest troszkę inaczej,poprostu trzeba więcej czasu aby być w dobrej formie, sądzę że w czerwcu zaszalejesz na weselach.Pa wszystkiego dobrego,pozdrowionka
Odnośnik do komentarza
Aniu dziękuję za słowa otuchy. Powinnam chyba napisać Pani Aniu, bo jestem młodsza (mam 24 lata). No coż, ja nie leżałam plackiem nawet tydzień po ablacji (a miałam dwie, drugą dwa tyg. po pierwszej - częstosk. węzłowy AVNRT). Oczywiście nie przeciążałam się jakoś strasznie, ale wykonywałam wszystkie podstawowe czynności domowe, typu sprzątanie, gotowanie, itp. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że wszystko się uspokoi i będę mogła wejść na pełne i szybsze obroty. Pozdrawiam i życzę zdrówka wszystkim!!!
Odnośnik do komentarza
Anka ! Mnie EKG wykazało zespół WPW z falą delta. To teraz niedawno w sumie, przedtem objawiało sie to częstoskórczem napadowym nadkomorowym, raz nawet udało się go zarejestrowac na EKG:) Ablację miałam dokładnie 28 marca, w CK Anin zresztą, tam gdzie Ty :) Jak na razie czuję się świetnie, dokuczają tylko pojedyńcze jakby *potknięcia* serca, nie jest tego dużo, jakoś tak około kilkadziesiąt na dobę. Niektóre są *mocne*, niektóre *słabe*. Czy też tak miałaś ?! Pytam z czystej ciekawości, bo nie przeszkadzają mi aż tak bardzo, wiem, że musi mi się tam wszystko wygoic:) W zasadzie staram się robic wszystko normalnie i nie jest źle, tylko szybko się męczę :) Dodam, że jesteśmy w zbliżonym wieku, ja mam 41 lat :)
Odnośnik do komentarza
Gość małgośka
Wreszcie jacyś ludzie w zbliżonym wieku! Ja mam 43 lata i ablację robioną 4,5 mies. temu. Po zabiegu też się nie oszczędzałam (2 dni po moim powrocie ze szpitala do domu dziecko złapało grypę i przez 4 dni miało gorączkę ok.40st i zgadnijcie kto biegał z nim do lekarza, robił okłady, podawał leki i nosił herbatkę). Po zabiegu też miałam momenty, w których wydawało mi się, że serce się rozpędza i zaraz się zacznie atak. Mi pomogły leki na uspokojenie - słabe Pramolan - bo nie ukrywam, byłam strasznie rozhisteryzowana. Teraz nie mam już żadnych objawów i ostrożnie sprawdzam co mogę:) mogę wszystko!!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
hej dziewczyny mam 36lat jestem dwa miesiące po ablacji właśnie wczoraj miałam czestoskurcz trwał krótko ale był silny,cóż to przygnębiające ale mój zabieg nie był do końca udany(za blisko zdrowego przewodzenia)pracuje już trzy tygodnie też sie męczę ale najbardziej to chyba stres nam szkodzi on był też wczoraj przyczyną,no i ja dużo ostatnio palę...niedługo rzucam:-)Ale podsumowując po ablacji można normalnie żyć,na początku było rozczarowanie że to nie zniknęło na zawsze(sądziłam że tak bedzie)ale teraz wiem że trzeba mieć dobre nastawienie to wtedy jest lepiej,a jak sie martwiłam to tych *potknięć* było więcej...Wprawdzie jeszcze nie tańczyłam ale piwko było i jest ok, zbliża sie majówka więc cieszmy sie wolnym i bawmy sie,a zmartwienia na bok.Zycze zdrówka i świetnego nastroju Pa!
Odnośnik do komentarza
Czesc Judyta, ja nie miałam żadnych częstoskurczy po ablacji, właśnie mija miesiąc jak jestem po, podobno wypalili mi wszystko co było do wypalenia. Jeszcze sobie siedzę na zwolnieniu, za chwilę dwa tygodniu urlopu i wyjazd na lubelszczyznę do rodzinki. Przyznaję, że samopoczucie mam pyszne po prostu:)Niby potknięcia jeszcze mam, ale jakby coraz mniej, tak mi się wydaje. Też palę niestety, ale sporo mniej niż przedtem, piwo też już było i jest ok :)Pozdrawiam Cię i nie zamartwiaj się !! Życzę pozytywnego nastawienia do życia :)
Odnośnik do komentarza
Dzięki Dorotko!Staram sie nie zamartwiać czasami to trudne,ale cieszę sie tym co mam,mimo wszystko ufam swojemu lekarzowi robił co mógł,a że nie do końca sie udało trudno nie można mieć wszystkiego,ale napewno jest lepiej i jeśli ktoś ma wątpliwości co do zabiegu to niech sie nie zastanawia bo warto!Co do papierosów to napewno nam szkodzą,już po tej majówce rzucam(pomagają tabletki TABEX)trzymaj kciuki!pale już 20 lat jestem nałóg jak cholera,jak mi sie uda to każdemu sie uda:)Życzę udanego wypoczynku!Swietnej pogody(ducha)Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Ja też ufam swojemu, dlatego uwierzyłam jak powiedział, że WSZYSTKO wypalone ! I dlatego świetnie się czuję :D Wątpliwości miałam, ale po konsultacji pozbyłam się ich :) I teraz co dla mnie najpiękniejsze nie biorę leków, którymi sie katowałam ponad 12 lat !!! Jak Ci sie uda rzucic palenie to moze i ja spróbuję ...? Trzymam kciuki ! Też palę ponad 20 lat ..... I żadnych więcej napadów nerwów !! Pamiętaj !! Pozdrawiam i życzę super wypoczynku majowego, choc podobno ma byc zimno cholernie :D
Odnośnik do komentarza
witam! ja jestem dokładnie tydzień po ablacji w CK Anin.Zgadzam się ze wszystkimi pozytywnymi opiniami na temat tego miejsca oraz pracujących tam lekarzy i pielęgniarek.To naprawdę wspaniali ludzie!!!Bałam sie okropnie, zwłaszcza bólu podczas zabiegu i tego, że cały czas bedę widziała co się ze mną dzieje.Rzeczywistość zaskoczyła mnie maksymalnie, było szybko, miło i bezboleśnie ( poza samym znieczuleniem, które tylko troszkę boli).Ekipa wykonująca zabieg umilala ten czas rozmową.Sam zabieg trwał ok 40 minut. Częstoskurcze wywoływane w trakcie zabiegu wcale nie byly tak nieprzyjemne jak te w rzeczywistości.Pozdrawiam Aldonę, którą miałam okazję spotkać w klinice przed zabiegiem, która podniosła mnie na duchu. TO NAPRADE NIE JEST STRASZNE!!! NIE BÓJCIE SIĘ!!Pozdrawiam!!
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×