Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Po ablacji


Gość Marla19

Rekomendowane odpowiedzi

Gość angelikaa
Witam wszystkich serdecznie..nie zdawałam sobie sprawy, że tyle ludzi ma podobny problem do mnie..zawsze byłam w tym *osamotniona* i większość wokół mnie przeważnie nie wiedziało o czym ja mówię..itd. Dlatego miło będzie porozmawiać dla odmiany z kimś kto mnie rozumie:).Arytmię serca mam od 9 roku życia.Od jakichś 4 lat jestem na lekach, ale w przypadku częstoskurczu pomaga tylko wizyta na izbie przyjęć..:/Ostatnia wizyta skończyła się szpitalem, ale dzięki temu wkoncu zaproponowano mi zabieg..co oczywiście nie jest takie proste..W każdym razie mam ablację! AVNRT w przyszłym tygodniu w Krakowie.Dlatego na początek mam pytanie do AGII??W której klinice miałaś zabieg?Przez kogo?Jak się czujesz?I wszystko..:)??Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Na pewno są różne typy arytmii i różne ich odczuwanie. Ja nie miałam częstoskurczów, a liczne pojedyncze skurcze komorowe (ok 4000 na dobę). I często źle się przy tym czuałam (opisywałam tu na forum kilka razy objawy-nie były miłe). Bez leków nie mogłam funkcjonować i była to całkiem spora dawka, kt. systematycznie była zwiększana. A teraz po ablacji jest zmniejszana :)
Odnośnik do komentarza
Angelika: przejrzyj inne watki na forum-opisywalam wiele rzeczy zwiazanych z zabiegiem, inni tez-mozesz sie sporo dowiedziec. Ja mialam w JP II zabieg. Wierze, ze wszyscy lekarze stamtad dobrze abluja a szpital jest przyjemny-bedzie dobrze, trzymam kciuki. Dziewczyny pijace:) strasznie sie ciesze, ze sie przyznalyscie bo juz sie czulam glupio:) Ja pilam i przy concorze i przy betalocu - zadnej roznicy. Pewnie co serce i co organizm to inna historia. dletego wierze, ze sa osoby ktorym uzywki nasilaja ataki, takich oczywiscie do picia nie zachecamy!
Odnośnik do komentarza
ja też uważam że ablacja jest najlepsza bowiem tylko ten zabieg tak naprawdę usuwa przyczynę powstawania częstoskurczu. Ja miała zabieg w Częstochowie i czuję się dobrze. wcześniej faszerowali mnie tylko tabletkami ... bezsensownie...... miesiąc temu trafiłam w końcu do dobrego kardiologa, który mi zaproponował ablację no i dziś jestem już po :)
Odnośnik do komentarza
Jestem po ablacji już 7 lat. Ablacje miałam w Klinice w Krakowi wykonywał mi Pan Doktor Walczak z Anina Jestem bardzo wdzięczna Panu doktorowi Walczakowi jak również Panu Doktorowi Lewińskiemu z Buska Zdroju który skierował mnie na konsultacje do Kliniki do Pani doktor Bacior. Po ablacji żadnych powikłań czuje się wspaniale nie biorę żadnych leków.Naprawdę nie bójcie się tego zabiegu
Odnośnik do komentarza
czesc, mam 22 lata czestoskurcze miewam od 14 roku zycia, roznie, czasem 2 razy do roku czasem kilka razy w ciagu kilku miesiecy. Ogolnie zyje z tym normalnie, gdy mnie dopada, sam przechodzi, czasem szybciej czasem wolniej. Ostatnio naczytalam sie na temat czestoskurczy i powiklan i zrobilam po raz pierwszy wszystkie badania. Mialam holter, echo, ekg, badania krwi. Wszystko w normie. Pare dni po zdjeciu holtera znowu dostalam czstsrcz. Moja mama uslyszala o tzw. kardiofonie czyli przenosnym ekg, gdy ma sie zaburzenia rytmu, podlacza sie te elektrodki i przesyla zapis akcji serca do kardiologa na dyzurze. Podczas nastepnego czestoskurczu (dopadl mnie bo duzym wysilku) mialam juz kardiofon i wyslalam zapis, tetno okolo 250. pani kardiolog kazala wezwac pogotowie, wezwalam ale musialam odwolac bo w tym momencie ustalo. po analizie zapisu kardiolodzy stwierdzili ze kwalifikuje sie na ablacje. przeczytalam pare tematow na forum i bardzo sie boje ze bedzie po tym zabiegu gorzej niz jest. obecnie zyje normalnie i nie mysle o tym, chociaz przy wiekszych wysilkach (jak narty) albo piciu coca-coli wiem na 100% ze ten czestoskurcz bede miec. Nie wiem co mam zrobic, boje sie tych dodatkowych objawow, nie chce musiec sie oszczedzac, chce uprawiac sporty i normalnie zyc.
Odnośnik do komentarza
Osia, ja mialam czstsrcz. od 17-tego roku zycia dokladnie tak jak ty: 2 razy w roku, 2 razy w miesiacu, roznie... Teraz mam 31 lat i jestem po dwoch ablacjach, ostatnia jak juz pisalam, definitywna 3 lata temu... Osia, jak masz taka mozliwosc to nawet sie nie zastanawiaj tylko zrob ablacje!!! Zobaczysz ze odmieni ci zycie...
Odnośnik do komentarza
Kuka, nie czulam sie gorzej... po prostu przy pierwszej ablacji wypalili mi jedna droge, a poniewaz mialam dalej czestoskurcze musialam zrobic druga. Przy drugiej okazalo sie ze sa jeszcze dwie dodatkowe drogi ktore wypalili... Ale nie masz sie czego obawiac, nie zawsze uda sie wszystko wypalic przy pierwszym... majac nawet najlepszych specjalistow... wiec odwagi!!!
Odnośnik do komentarza
Gość Julia 12 lat :)
Jestem Julia, mam 12 lat, ablację miałam tydzień temu... jedyne co mnie wnerwia to to, że nie mogę przez jakiś czas ćwiczyć na w-f- ie ale to tylko 3 miesiące... to nic strasznego a naprwadę pomaga :) zachęcam
Odnośnik do komentarza
Mi tez czasami przyspiesza serce szybko jak sie nakrece czy to sa czestoskurcze echo mialem 2 razy i nic mi nie wykryli.Czasami mi sie troche slabo robi i nogi jak z waty i jakies dziwne klucia w klatce sekundowe nie kiedy pare dni.Kardiolodzy mówiom ze nic mi nie jest.Mieliscie cos takiego.Mam 27 lat.pozdro.
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich, miałam ablację 09/04/2008 w Warszawie.Moje zmagania z nawracającym częstoskurczem napadowym trwały około 7 lat. A wszystko zaczęło się dużo wcześniej- w okresie dojrzewania wtedy podejrzewano, że może mieć to związek z nieprawidłowym funkcjonowaniem tarczycy-badania jednak to wykluczały, Pamiętnym dniem dla mnie był 28/02/2001 roku kiedy to znalazłam się w szpitalu z tętnem 180/min, który trwał 12 godzin i tak naprawdę wtedy zaczął się ten koszmar.Nie udało się unormować lekami, kroplówkami i wszystkimi innymi metodami mojego częstoskurczu i wykonano mi kardiowersję i od tego momentu moje życie zmieniło się o 180 stopni. Zaczęłam zażywać lekarstwa, które nie dawały mi pewności,że częstoskurcze czy dodatkowe pobudzenia nie wrócą- wręcz przeciwnie wszystko się nasilało z dnia na dzień. A ja chodziłam od lekarza do lekarza, zrobiłam tysiące badań, które wykluczyły wadę serca-czasem było lepiej czasem gorzej i wtedy znajdowałam się w szpitalu.zmieniano mi leki, ale częstoskurcze i przeskoki serca, odczucia które nie pozwalały mi normalnie żyć i nakazywały ciągle myśleć czy nic się nie stanie czy nie umrę ciągle mi towarzyszły. Wytrzymałam 7 lat, przestałam zażywać leki i okazało się, że czuję się lepiej nie zażywając leków (na własną odpowiedzialność postanowiłam ich nie zażywać)-ale częstoskurcze i skurcze dodatkowe, lęk o własne życie nie ustępowały. Byłam na konsultacji u profesora Franciszka Walczaka w Warszawie, człowieka o wielkim sercu, dzięki któremu zrozumiałam, że mogę zmienić swoje życie...Zdecydowałam się na ablację. Oczywiście, że do ostatniej chwili miałam wątpliwości, dręczyło mnie pytanie czy podjęłam dobrą decyzję i nawet teraz po ablacji nie mam 100 % pewności co się może jeszcze wydarzyć ale i tak przecież nie mam na to wpływu, czas pokaże. Chcę powiedzieć,że cieszę się z podjęcia tej decyzję i naprawdę dziękuję za wszystko co dla mnie uczynił zespół wspaniałych lekarzy, a właściwie artystów dzięki którym nie czuję mojego serca, nie czuję przeskoków, nie czuję częstoskurczów-czuję się tak jak kiedyś, kiedy jeszcze się to nie zaczęło. Mam tylko taką nadzieję, ze już to nie wróci...
Odnośnik do komentarza
Witam! Dwa tyg.temu miałam ablację w Koszalinie. Pierwsze moje ataki częstosk. zatokowego miałam 10 lat temu.Dwa razy trafiłam na izbę przyjęć do szpitala (coś okropnego).Na początku lekarze mówili,że to za błacha wada żeby coś robić .W styczniu na wizycie kardiolog zaproponował mi ablację - tak się cieszyłam, nawet nie myślałam o powikłaniachitp.Czuję się dobrze ale miałam już * jakby przeskok serducha*.Jestem jeszcze na zwolnieniu -odpoczywam. Pozdrawiam wszystkich!
Odnośnik do komentarza
Witam, ja rowniez mialam ablacje w Koszalinie u dr Krzyzanowskiego i jestem bardzo zadowolona. Ataki zaczely mi sie ok poltora roku temu- a po ablacji jestem zaraz rok (mialam 13 w piatek hehehe) Pierwszy atak jaki w ogole u mnie wystapil byl szokujacy- tetno 250 uderzen na minute i zanim trafilam do szpitala minela godzia lekarze mowia ze to cud ze nie zemdlalam. Wykryto u mnie WPW tak wiec nawet sie nie zastanawialam nad tym czy robic ablacje czy nie...tym bardziej ze jestwm mloda matka. Od tego czasu mialam dwa ataki ale to byly raczej pobudzenia niegrozne, dla pewnosci wyniki oraz dodatkowe badania potwierdzilo mi dwoch innych niezaleznych kardiologow, wiec mysle ze teraz jedyne co mi zostalo to nie przejmowac sie i nie myslec o tym. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam, ja również mialam wykonywaną ablację w Koszalinie. Wykryto u mnie wpw. Jestem juz ponad m-c po zabiegu i czuję się dobrze. Na początku po zabiegu miałam pojedyncze częstoskurcze, ale potem juz ich nie odczuwalam i nadal nie odczuwam, wiec chyba wszystko jest ok. Atkai czestoskurczu mialam od ok 3 lat, wystepowaly one roznie,co kilka m-cy, potrafily mnie nawet ze snu wybudzac. Tetno było ok 200 uderzen na minute i trwały najdłuzej godzine. Zazwyczaj ustepowaly same badz z moja pomoca, ale ostatni, który wystąpił w grudniu, trwał kilka godzin i musial zainterweniowac lekarz na pogotowiu. Po tym zdecydowalam sie na wizyte u kardiologa, badania, a w koncu na ablacje. Nie zaluje, nie mysle juz teraz o tych czestoskurczach, normalnie zyje. Ciesze sie, że się zdecydowałam na ten zabieg. Podziekowania dla zespołu medycznego z Koszalina.
Odnośnik do komentarza
ja też mam 27 lat i teraz już ponad 2 miesiące po ablacji (i całe szczęście). Ja też miałam często takie słabości, trochę mi się w głowie kręciło, czasami mi sił brakowało w nogach i rękach no ale oprócz tego miałam wyczuwalne ataki tego częstoskurczu gdzie tętno dochodziło do 239 uderzeń na minute. Takie momenty ciężko wspominam. Oczywiście echo serca tez mi robili i nic nie wykazało, Ekg też miałam kilkadziesiąt razy robione w sumie od kiedy choruje i tylko raz udało się atak złapać na EKG. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest holter tam potwierdziły się moje częstoskurcze wg innych badań nic mi nie dolegało - tak jeszcze niektórzy lekarze mówili mi rok temu. Całe szczęście że w końcu trafiłam do dobrych lekarzy w śląskim Centru Chorób Serca i Naczyń w Częstochowie którzy od razy skierowali mnie na ablację. Teraz jest super nie mam już żadnych częstokurczy i mam nadzieję że tak już zostanie. Najlepiej skonsultuj sie z innym specjalistą
Odnośnik do komentarza
Gość badtofu
U mnie częstoskurcze pojawiły sie jakies półtora roku temu. Na poczatku sie tym nie przejmowałem (jakies 10m-cy) ale pewnego dnia złapało mnie na ulicy.... i ocknałem się w samochodzie kumpla. Lekarz rodzinny w trybie natychmiastowym wysłał mnie do szpitala. Tam po holterze dali mi opacorden i skierowanie na konsultację do Kliniki Kardiologii PAM. Tam sie dowiedziałem że zrobią mi ablację (nawet nie wiem jaki lekarz tego dokona) i wszystko wróci do normy. Termin mam na 11.07.08r czyli w ten piątek :) zabiegu sie nie boję, ale... po przeczytaniu wielu waszych opinii zacząłem obawiać się czy aby wszystko wróci do normy :( chciałem zostać kierowcą zawodowym, ale boję się dostać ataku za kółkiem :( czy mam zacząć marzyć o czymś innym???
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×