Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Po ablacji


Gość Marla19

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Milena86

Cześć :) czy ktoś z Was miał przeprowadzoną ablację w klinice Allenort? Dotarłam do kilku postów, ale są dość stare... Gdy miałam 11 lat zaczęłam dostawać częstoskurcze nadkomorowe, wykryto u mnie WPW. Dziś mam 29 lat i do tej pory ciągle bałam się zdecydowane na zabieg, jednak ostatnio jeden kardiolog skutecznie mnie nastraszył, że jeśli nie zrobię ablacji, to wkrótce zacznę dostawać częstoskurcze komorowe, spowodowane przez leki, które biorę już od 17 lat :( No i zapisałam się w Allenorcie, na koniec sierpnia. Jestem przerażona, nie ma co ukrywać, nie wiem, czy dotrwam do tego czasu, czy prędzej oszaleję :) Nie wiem kto będzie przeprowadzał ablację? Czy profesor Walczak asystuje przy każdej ablacji, czy trzeba mieć szczęście? No i czy są gdzieś w pobliżu tanie noclegi, w moim przypadku, dla rodziców? Gdyby ktoś chciał się podzielić wrażeniami, to będę bardzo wdzięczna. Zawsze myślałam, że WPW jest łatwiejsze w ablacji, a teraz, z tego, co czytam, okazuje się, że WPW rzadko abluje się po 1 razie :(

Odnośnik do komentarza

Wydaje mi się że prof.Walczak już nie wykonuje ablacji. Nie bój się, nie warto. Bedzie dobrze. To mniej uciążliwy zabieg niż Twoje dolegliwości a leczenie kanałowe zęba jest bardziej bolesne-i to w znieczuleniu oczywiście. Jeśli chodzi o noclegi to po drugiej stronie ronda na ostrobramskiej jest hotel ibis **. taniej w Warszawie raczej nie będzie chyba że w hostelu np.boomerang jest blisko.

Odnośnik do komentarza
Gość urlopowiczka

Witajcie! 17 lipca miałam ablację napadowego częstoskurczu węzłowego w Allenort Warszawa. Wrażenia z opieki medycznej i pielęgniarskiej cudowne. Jestem w szoku,że lekarze i panie pielęgniarki tak cudnie podchodzą do pacjenta. Jednak są normalne, ludzkie miejsca do chorowania ;) Milion badań ciśnienia, echa, ekg itd. wskazują na to,że jest wszystko w porządku po zabiegu. Od 5 dni leżę, siedzę, odpoczywam i zbytnio się nie ruszam. Martwi mnie jednak to,że jak już wstanę czy to do toalety czy zrobić sobie kanapkę to automatycznie dostaję kosmiczny skok tętna przy normalnym ciśnieniu ( mocno bijące serce w granicach 110 uderzeń na minutę ). Kiedy usiądę jest w porządku i szybko się normuję. Strasznie się tym męczę, czy to normalne? Wiem,że przypalanie serducha musi jakoś dać o sobie znać, ale mieliście tak? Fizycznie czuje się się jak schorowana staruszka normalnie... Jak szybko mówię się męczę, coś mnie dusi w okolicach żołądka. Moja Pani Doktor powiedziała,że jeśli w ciągu miesiąca nie dostanę częstoskurczu ( mam tylko 2% szansy nawrotu ) to pewnie się więcej nie zobaczymy. Czy takie skoki tętna i złe odczucia fizyczne są normalne przy rekonwalescencji?? 27 letnie me serducho przypalone pozdrawia Was ;)

Odnośnik do komentarza

Hej! Ja nie miałam takich przypadłości z wstawaniem, a po niecałych dwóch tygodniach chodziłam już na basen. Czy przyjmujesz jeszcze jakieś leki? Ja brałam concor, przez 3 tyg-2.5mg, potem 3 tyg.-1.25 i dopiero jak odstawiłam to zaczęło mi trochę tętno wariować, miałam 4 epizody(ostatni 5 dni temu-słabiutki był-130może) teraz skacze mi ciśnienie i trochę piecze w klatce(jak przy wypalaniu, tylko słabiej). Może to oznaka że się goi? Ablacje miałam 29.05

Odnośnik do komentarza
Gość urlopowiczka

Hej! Przez 2 miesiące mam łykać Acard poza tym żadnych leków nie dostałam (przed zabiegiem również niczego nie brałam, pewnie dlatego). Ale wydaje mi się, ze troche spanikowałam plus pogoda zrobiła swoje, bo dzisiaj juz jest naprawdę o niebo lepiej! Zaczelam chodzić i delikatnie wykonywać prace domowe- tętno waha się od 69 do 80 po myciu naczyń ;) w sercu delikatne kłucia mialam dzis 3-4 razy, czuje się dobrze, jestem spokojniejsza więc wszystko idzie ku dobremu! Postanowiłam wyluzować maksymalnie i przestaję wsłuchiwać się w swoje ciało, bo od tego latwo wpasc w paranoję :) Jutro o północy minie tydzień od zabiegu więc w niedziele biorę syna i zabieram go na spacer. Pozdrowionka!!!

Odnośnik do komentarza

Urlopowiczko, zaglądasz tu jeszcze? Proszę, odpisz! :) Miałam mieć ablację w Allenort Warszawa 15 lipca, ale niestety przesunęło się na końcówkę sierpnia. Kto wykonywał u Ciebie zabieg? Ja dzwoniłam dzisiaj do Allenortu i okazało się, że profesor Walczak jest na zwolnieniu, a profesor Szumowski będzie akurat na urlopie i mam zaplanowany zabieg u doktora Głowiaka z Lublina. Oczywiście nie umniejszam umiejętności Pana doktora, bo przeczytałam też dużo pozytywnych opinii, ale chciałabym bardzo, żeby ktoś się podzielił jeszcze opinią, jeśli miał ablację u tego pana doktora :)

Odnośnik do komentarza
Gość Urlopowiczka

Urlopowiczko, zaglądasz tu jeszcze? Proszę, odpisz! :) Miałam mieć ablację w Allenort Warszawa 15 lipca, ale niestety przesunęło się na końcówkę sierpnia. Kto wykonywał u Ciebie zabieg? Ja dzwoniłam dzisiaj do Allenortu i okazało się, że profesor Walczak jest na zwolnieniu, a profesor Szumowski będzie akurat na urlopie i mam zaplanowany zabieg u doktora Głowiaka z Lublina. Oczywiście nie umniejszam umiejętności Pana doktora, bo przeczytałam też dużo pozytywnych opinii, ale chciałabym bardzo, żeby ktoś się podzielił jeszcze opinią, jeśli miał ablację u tego pana doktora :) Hej Milka! Wybacz, że dopiero teraz odpisuje ;) Powiem Ci tak, wszyscy ciągną do Prof. Walczaka, wiadomo - ale pozostali ablatorzy są również bardzo dobrymi specjalistami. To widać, kiedy wchodzi się na salę. Kompetencja aż szumi w uszach - serio! U mnie na sali było trzech doktorków : dr Głowniak ( wykonywał zabieg), dr Hasiec i dr Warmiński. Byli naprawdę fantastyczni, wszystko przebiegło bez strachu (mimo,że panikowałam maksymalnie) i bezboleśnie. Mało tego, za chwilę będę 3 tygodnie po zabiegu i dosłownie czuje się jak nowo narodzona. Żadnych skurczy dodatkowych, żadnych tachykardii, żadnych bóli. Po zabiegu nie zrobił mi się nawet siniak w miejscu wkłucia, a pobyt w szpitalu naprawdę ciepło wspominam. Jeśli chcesz zapytać o coś szczegółowo, zapraszam : depthofself@wp.pl . Tutaj już mało zaglądam - jak większość osób, które pozbyły się problemu z sercem ;) Pozdrowionka!

Odnośnik do komentarza

Dzięki za odpowiedź, Urlopowiczko! Cieszę się, że napisałaś i że u Ciebie wszystko dobrze :) chciałabym, by u mnie było tak samo... Mam przypisanego wstępnie właśnie pana doktora Głowniaka, więc bardzo mnie pocieszyłaś, pozwolę sobie zaraz napisać do Ciebie maila jeszcze :)))

Odnośnik do komentarza

No właśnie tak jest, że jak ktoś pozbywa się problemu to już nie pisze. Ja się chyba pozbyłam. Cisza u mnie, żadnych częstoskurczy ani nawet tachykardii, mimo że pogoda nie sprzyja. W moim przypadki operatorem był dr. Hasiec i dr. Bodalski w Aninie. Ze swojej strony zdecydowanie polecam ablacje.

Odnośnik do komentarza
Gość Urlopowiczka

Kurcze, dzisiaj mija miesiąc od mojego zabiegu. Zupełnie nic się nie działo niepokojącego przez ten czas. Właśnie wróciłam z tygodniowego żeglowania, pływania po i w jeziorze :) Życie bez problemów z sercem jest piękne. Tego Wam również życzę!

Odnośnik do komentarza

Do mojej ablacji zaś 5 dni... dygam, dygam, dygam! Chciałabym tak jak Wy, napisać, że już jestem po i wszystko jest dobrze. Jestem PRZERAŻONA. Boję się, że będzie konieczna poprawka :( tyle złego się na różnych forach naczytałam, że człowiek myśli, czy nie stchórzyć... Trzymajcie kciuki w poniedziałek, proszę :)

Odnośnik do komentarza

Ajj, ja mam nerwicę i to dla mnie wszystko mega przeżycie, więc chciałabym, żeby się skończyło na jednym razie, bo i tak ciężko mi to udźwignąć... Ale nie wiem, czy aby wpw właśnie nie bywa ablowane i dwa razy... No zobaczymy... Urlopowiczka, Agata - dzięki za wsparcie :) panikuję już coraz mocniej :P

Odnośnik do komentarza
Gość majka em WPW

Hej jestem po dwóch zabiegach ablacji z powodu WPW ostatnia w marcu b.r obecnie jestem w ciąży w 6 miesiącu. Po ablacji czuję się świetnie nie odczuwam żadnych dolegliwości od strony serducha. Piszę ponieważ szukam kobiet które tak jak ja są po ablacji i są w ciąży, lub już urodziły bo chciałabym pogadać:). Pozdrawiam wszystkich życzę dużo zdrowia !!!

Odnośnik do komentarza

Majka, a ja tak troszkę inaczej podpytam... gdzie miałaś wykonywany zabieg, u jakiego lekarza? I dlaczego aż dwie ablacje? :( Panicznie się tego boję, że na jednej się nie skończy, a mam ablację za 3 dni w CK Allenort w Warszawie. Właśnie z powodu wpw. Ehhhh... czyli wpw nie jest takie proste do wyablowania jak mi się wydawało :( Ile czasu upłynęło między jedną a drugą ablacją? Po tej pierwszej ablacji nie było żadnej poprawy? Ja się tak strasznie boję tej jednej, mam nerwicę też i ta jedna jest już dla mnie kosmicznym, ale co czytam, to ludzi z wpw mają zawsze więcej niż jedną ablację... :( Oczywiście najważniejsze, że już się czujesz dobrze :) życzę dużo zdrówka dla Ciebie i maleństwa :* :)

Odnośnik do komentarza
Gość majka em WPW

Witaj :) ja byłam ablowana w GCM Katowicach. Pierwszą ablację miałam w marcu 2013 i była udana ale po ablacji zapis EKG miałam nadal nieprawidłowy i dlatego miałam drugą ablację. Co ciekawe w moim przypadku: przy badaniu ekektrofizjologicznym nie udało się wywołać częstoskurczu podczas drugiej ablacji (marzec 2015), czyli już po tej pierwszej było ok z serduchem. Teraz zapis EKG mam prawidłowy lecz w opisie EKG nie pisze Normal EKG tylko WPW typ B lekarze nie umieją tego wytłumaczyć, twierdzą że taka moja uroda :). Już od 2013 roku nie miałam ani jednego napadu częstoskurczu ani żadnej innej arytmii. Pisałam szybko z powodu braku czasu przepraszam z góry za błędy. Powiem krótko gdyby zaszła potrzeba zdecydowałabym się jeszcze raz bo warto walczyć o lepsze jutro POZDRAWIAM :*

Odnośnik do komentarza
Gość crossfitpiotr

Witam,od jakiegoś czasu mnie męczyło to kołatanie jednakże nigdy nie udało mi się wyłapać holterem zaburzenia. Z uwagi na to, że od 3 lat ćwiczę a w tym roku zacząłem przygodę z bieganiem oraz crossfit postanowiłem się przebadać ponownie pod tym kątem i okazało się, że muszę mieć ablację. Na razie lekarz powiedzieli, że z crossfitem koniec aż do zabiego brrr Czy po ablacji jest szansa, że będę mógł wrócić do uprawiania tego sportu? Drugie pytanie zabieg mam mieć w Gdyni lekarz Stenka i Konarzewski czy jest ktoś kto był u nich dzięki za info. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Maju, dzięki za odpowiedź :) czyli jest jednak możliwość i szansa, że wpw zostanie zlikwidowane po pierwszej ablacji... Czyli można powiedzieć też, że druga ablacja się nie odbyła? Bo nie wywołano częstoskurczu? Oj podziwiam odwagę! Bo gdybym miała wpw w zapisie ekg, ale częstoskurczów by nie było, to nie wiem, czy bym się zdecydowała na kolejną ablację... Najważniejsze, że jest dobrze! :) Duuużo zdrówka :* Uspokoiłaś mnie troszkę! Piotr, ja mam za 2 dni ablację, więc nie pomogę, ale wiem, że chciałabym kiedyś ćwiczyć po zabiegu... mam nadzieję, że będzie taka możliwość...

Odnośnik do komentarza
Gość Urlopowiczka

Co do powrotu do sportu po ablacji mogę się wypowiedzieć :) Ja jeżdżę agresywnie i wyczynowo na wrotkach. Oczywiście od momentu zabiegu i chwilę przed nim siedzę spokojnie w domu, ALE... Dopytywałam się lekarzy dość wnikliwie. Po ablacji mojego AVNRT dostałam pomarańczowe światło na sport już po miesiącu (delikatnie, bez skoków z dwóch metrów itd. :) ), a po dwóch mogę wracać do starych wyczynów. Sama jednak widzę pewne utrudnienie, ponieważ po ablacji moja kondycja jest 50 metrów pod ziemią i trochę czasu mi zajmie zanim wrócę na pełne obroty. TAKŻE moimi mili wniosek jest jeden - po ablacji, kiedy wszystko jest w porządku, możemy żyć jak przed i cieszyć się aktywnością fizyczną ;)

Odnośnik do komentarza

Witajcie, w środę miałam ablację serca w Instytucie Kardiologii w Warszawie. Z całego serca polecam! Najlepsze miejsce do jakiego kiedykolwiek trafiłam! Pielęgniarki widać, że z powołania, życzliwe, zawsze przylecą jak coś się dzieje, pomogą we wszystkim. Jedzenie jak na szpitalne bardzo dobre, dobrze doprawione, a nie mdłe. Czyściutki oddział (leżałam na Zaburzeniach Rytmu Serca), codziennie sprzątanie wszystkich sal od A do Z jest tam normą, jak i na reszcie oddziałów (tak się domyślam). W Instytucie cisza i spokój, położony z dala od ruchliwej ulicy, wśród drzew. Moim lekarzem prowadzącym był dr. Sierpiński, młody pan, bardzo miły, przychodził codziennie ok. 8 przed śniadaniem informować na bieżąco co i jak z zabiegiem (było opóźnienie ze względu na NFZ), o 9 i o 10.30 na obchód z resztą lekarzy. Warunki świetne, sprawne łóżka, szafki itd., łazienki lśnią, bardziej wyglądają na hotelowe niż szpitalne. Przy toalecie, pod prysznicem i przy każdym łóżko przycisk służący do zawołania po pomoc, na dodatek skuteczny - pielęgniarka przylatuje momentalnie. Na oddziale leżeli bardzo mili ludzie, ja jako, że jestem 16-latką, trafiłam do sali z dwoma młodymi dziewczynami. Sale 3-osobowe, na każdym oddziale internet i TV (niestety ten tutaj nie działał bo ktoś zepsuł drugiego dnia). Sprawne, nowe windy, można spać w szpitalnych piżamach jeśli się nie ma swojej. Na dole w holu głównym barek, i 2 sklepiki - jeden spożywczy, drugi coś jak kiosk, czyli gazety, chemia, zeszyty, długopisy, a nawet i skarpety. Naprawdę wszystko. Intymność przy badaniach, lekarz wyjaśnił mojej rodzinie wszystko o ablacji + dał kilkustronny papierowy opis jak to wszystko będzie wyglądało + jak trzeba się przygotować do zabiegu. 3 formularze do podpisania. U mnie z ablacją było opóźnienie jednodniowe, inni trochę bardziej ucierpieli, ale nie z winy instytutu, tylko NFZ-u, bo teraz nie ma limitu miesięcznego na ablacje tylko dzienny - 1 dziennie. Ablacja wykonana pomyślnie, mimo, że u mnie była trudna. Wprowadzono 2 elektrody, drugiego dnia już mogłam śmigać po korytarzach. Dzisiaj jest sobota, nie chodzę całkiem normalnie, ale też nie kuśtykam. Czuję się dobrze, ablacja była o 11 i trwała do 14, o 20 jak mogłam już siąść na łóżku to zakręciło mi się w głowie porządnie, siedziałam prawie godzinę żeby mi zawroty głowy przeszły. Co dziwne, odczułam to jakby minęło jakieś 5 minut. O 20.47 mogłam już wstać zrobić siku. Zaburzenia czasu miałam od kiedy podano mi znieczulenie na sali operacyjnej, dostałam też leki przeciwbólowe. Wszystkie razem zadziałały tak, że ablacja trwała dla mnie jakieś 30 minut, w rzeczywistości ponad 3h. Pozostawiono mnie na pół h na obserwację, by przestał działać Salbutamol, dla mnie to minęło jak minuta. Świat wirował momentami w czasie zabiegu, nie było źle, nie był to haj ani nic, w sumie przyjemne uczucie ogłupienia, ale dalej byłam świadoma i potrafiłam odpowiedzieć, na pytania, które lekarz zadawał. Na sali bardzo się bałam, gdy mnie wwieziono na wózku do środka. Pielęgniarki jednak były tak miłe i zabawne, że ciągle się śmiałam jak głupia i zapomniałam o strachu przed bólem. Zabieg znośny, wypalanie bolało jak hm.. coś jakbyście mieli kolkę w sercu. Znośne, przypalano mnie 2 razy, było naprawdę ok. Na sali w trakcie ablacji była tylko jedna pielęgniarka, mówiła na bieżąco co teraz lekarz robi, że teraz może boleć, że teraz mam płytko oddychać itd., przygotowała mnie do zabiegu właśnie ona i jeszcze jedna pani, w sensie rozebrały, odkażyły, przykryły tym materiałem. W interesie pacjenta jest bycie na czczo, wydepilowanie się tam na dole i umycie płynem antybakteryjnym, co w łazience pod prysznicem jest. Pielęgniarki z oddziału oczywiście o tym wszystkim przypomną, sprawdzą czy ok się wydepilowaliście. Po ablacji echo serca natychmiastowo, ekg miałam gdzieś o 22, oczywiście w sali na miejscu. Opatrunek 8h, leżenie plackiem 6h. Da się znieść, leki tak mnie omamiły, że te 6h minęło bardzo szybko. Po 7h z opatrunkiem mogłam już wstać. Wypisano mnie wczoraj (piątek) rano, po ablacji zostały mi 2 nakłucia w pachwinie. Nie chciałam opuszczać instytutu, bo czułam się tam tak bezpiecznie. Jak coś się dzieje, to pomoc masz na miejscu, prawda? Wróciłam do domu (mieszkam w Zamościu) i moja nerwica znowu się ujawnia... A wszystko ze strachu, że coś mi się stanie. Ja miałam ataki częstoskurczu przy zwykłych czynnościach jak wstanie z krzesła, z łóżka itd. Przy wstaniu z krzesła z 60 puls podnosił się do 170. I tak codziennie od września do marca tego roku, kiedy mi wykryto WPW i rozpoczęto leczenie. Teraz po ablacji przez 3 miesiące może być jeszcze gorzej, tak mi powiedział doktor i że to normalne. Ale ja i tak się boję, bo serce mi lekko przyspiesza czasem (myślę jednak, że to ta nerwica). A u was jak po ablacji? Ataki są nadal? Pozdrawiam, Angelika :)

Odnośnik do komentarza

Cześć Angelika :) jesteśmy współtowarzyszkami niedoli, bo ja też mam zespół WPW :/ ujawnił się u mnie gdy miałam 11 lat, obecnie mam 29 lat i prawdopodobnie... za 1 dzień ablację :) też w Warszawie, ale w Allenorcie. Twój opis dodaje otuchy! Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i ten jeden zabieg okaże się skuteczny, a częstoskurcze już nigdy nie wrócą. Zazdroszczę Ci, że jesteś już po, ale to oczywiście taka pozytywna zazdrość, bo bardzooo mnie cieszą takie pozytywne wpisy. Pozdrawiam i dużo zdrówka :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×