Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Po ablacji


Gość Marla19

Rekomendowane odpowiedzi

DO ANDRZEJO:Dziękuję za odpowiedź.Arytmia oczywiście wczoraj sama przeszla po 4h,nie musze na szczęście jezdzic do szpitala,,mam wrazenie ze teraz jest jakas kulminacja leczenia się tego serca,mi wlasnie minal 4 m-c i być może teraz tam się wszystko ostatecznie ksztaltuje,goi,,itp,,chce wierzyc ze jest dobrze i któregos dnia przejdzie jak zly sen,u mnie może to się niestety dluzej goic to mi tez lekarz powiedział po 3 lata temu miałam już jedna ablacje na tle częstoskurczu (udana ablacja)i to wszystko wydluza proces gojenia się,wiec mi powiedział ze nawet u mnie się może goic do 8 m-cy.Lekarz robiący mi obecna ablacje był naprawdę bardzo zadowolony z niej,krecil nawet film,tak to dobrze szło-:),,,kurcze nie chce mi się w to wierzyc ze zupełnie nic nie zrobili,,,zwłaszcza ze nie robil mi tego jakiś tam ablacjonista tylko wielki specjalista z tej dziedziny,,,caly czas chce wierzyc ze będzie dobrze,,,

Odnośnik do komentarza
Gość joanna1991

Witam wszystkich! Trzy dni temu miałam wykonaną ablację AVNRT przez dra Bednarka w Przemyślu. Wszystko poszło idealnie. Okazało sie że byłam jakimś nietypowym przypadkiem (AVNRT fast-slow) i ciężko było odgadnąć jaki to częstoskurcz, ale udało się!! Sama ablacja trwała 1,5 godziny, bez żadnych komplikacji. Denerwowałam się, ale lekarze cały czas ze mną rozmawiali, śmialiśmy się i było bardzo wesoło przez cały zabieg. Po ablacji byłam bardzo zmęczona i trochę osłabiona, musiałam leżeć przez 11 godzin i to było trochę uciążliwe, ale ciągle ktoś do mnie przychodził i zagadywał, więc czas jakoś zleciał. Bolała mnie pachwina i cała klatka piersiowa. Następnego dnia obudziłam sie już bez żadnych bóli, mogłam powoli chodzić. Dziś juz czuję się świetnie i gdyby nie ślady po plastrach z opatrunku, które ciężko domyć, to zapomniałabym że w ogóle byłam w szpitalu. Wiadomo, trzeba czekać 3 miesiące żeby na 100% stwierdzić że częstoskurcze nie powrócą już nigdy, ale mogę śmiało powiedzieć że widzę dużą różnicę w funkcjonowaniu serca, teraz jest dużo lepiej. Przez ablacją miałam częstoskurcze od 11 roku życia (teraz mam 22 lata) po kilka razy w tygodniu, czasem kilka razy dziennie. Praktycznie zawsze kiedy biegałam lub miałam jakiś wysiłek, często przy schyleniu sie po coś z podłogi i czasem przy sięganiu reką do góry. Serce biło ok 250 / min, przez jakąś minutę, dwie, czasem trzy. Zdiagnozowano mi arytmię miesiąc temu, a juz jestem wyleczona. Poprzednie lata wyglądały tak, że lekarz pierwszego kontaktu i poprzedni kardiolodzy wysyłali mnie do psychologa, bo twierdzili że albo jestem znerwicowana albo wymyślam (*Przeciez pani jest za młoda żeby mieć problemy z sercem*). Polecam wszystkim dra Bednarka (przyjmuje w Krakowie w Jana Pawła i w prywatnej klinice Unicardia). Rewelacyjny specjalista i czlowiek. Nie bójcie się ablacji, to nic takiego w porównaniu do korzyści jakie ze sobą niesie!! A powikłania to na prawdę niewielki odsetek i nie warto nawet o nich myśleć.

Odnośnik do komentarza
Gość biugerss

Sny są wywołane pewnie twojimi obawami. Ja miałem ablacje w styczniu i powiem szczeże że jak bedzie trzeba to ide odrazu bez wachania na kolejną. Chodz puki co narazie niema takiej potrzeby. Kop w klejnoty jest bardziej nieprzyjemny niz ta cała ablacja. A przy wpw masz duże szanse na zdrowie Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Arti, sen mara bog wiara. :) Sen to emanacja... wlasnie czego, nawet tego nie wiadomo. Nawet sie nie zastanawiaj. Ablacja serca to wspanialy wynalazek. Ryzyko powiklan niewielkie. Pomyslec, ze tak dlugo sie z tym swinstwem (migotanie przedsionkow) meczylem. Minelo juz ponad 6 miesiecy od mojej ablacji i ponad 3.5 miesiaca od ostatnich migotan. NIe wszystko jest idealnie, czasem pojawiaja sie jakies serwcowe niepokoje, ale to nie ma nic wspolnego z poprzednim *koszmarem*.

Odnośnik do komentarza

Andrzejociesze się,że u Ciebie ok,,u mnie tez znaczna poprawa-:)))az się boje zapeszać,4 miesiąc po ablacji był masakryczny ,co 3 dni arytmia ,trwała 2-4 godzinki i znikała-to był chyba jakiś przełom,od prawie m-c jest totalny spokój,serce nawet nie drgnie-:))Mam nadzieje,że to dobry znak-:))chociaż strach pewnie już zostanie na zawsze,,,,Pozdrawiam!!!Bierzesz jeszcze jakies leki???

Odnośnik do komentarza

Biugerss święte słowa! ja tez bym sie nie zastanawiała. Przyznam szczerze ze własnie minęły 3 miesiące od zabiegu, lekarze mówili ze najgorsze są własnie one. A i tak były lepsze niz te przed gdzie tylko czekałam az mnie złapie częstoskurcz. Teraz są pojedyncze szarpnięcia ale to jest do wytrzymania i mysle ze sie wyciszy do roku, a przynajmniej taką mam nadzieję. Także polecam ablację, stres jest duży ale warto się przemóc.

Odnośnik do komentarza
Gość Karola202

Witam. A jak jest z jazdą samochodem po ablacji? Mój przyjaciel miał zabieg wczoraj a jutro, czyli po 2 dniach od ablacji chce wsiąść za kółko aby wrócić do domu po zabiegu, około 200km. Czy jest to wskazane? Co może mu grozić jeżeli będzie sam prowadził samochód? Proszę o odpowiedź.

Odnośnik do komentarza
Gość Blondynka

No raczej niewskazana jest taka podróż bezpośrednio po ablacji, a czym to grozi najlepiej wyjaśni lekarz! Wkłucie do ablacji najczęściej wykonuje się przez prawą nogę /pachwinę/, która to noga musi być sprawna w prowadzeniu auta i jest ona narażona na powstanie krwiaka w miejscu wkłucia,a u mężczyzny może dojść do przecieku krwi do worka mosznowego, lub nawet do krwotoku z niezagojonego do końca naczynia. Wtedy konieczna jest interwencja lekarska w najlepszym przypadku. Chyba ryzykować nie warto? No ale nie takie pomysły ludzie mają!

Odnośnik do komentarza

W kwestii samochodu nie pomogę - nie wiem bo nie prowadzę auta. Najlepiej niech spyta lekarza w szpitalu. Halo halo! Ludzie co u Was słychać? Zuza - jak Twoje serducho? Byłaś w Zabrzu? Digimon - co po porodzie powiedzieli w Aninie? Będzie ablacja i stym? Artur - jak Twoje samopoczucie? Mam nadzieję, że nadal wszystko jest super :) Jan - a u Ciebie jak tam? Chodzisz jeszcze do doktorka do pro corde? Ja tam byłam niedawno na echo :)

Odnośnik do komentarza
Gość Blondynka

Pierwsza ablacja w CK Alenort, druga w Instytucie ale to całkowita porażka, bo zaburzenia wróciły i to w gorszej formie niż po pierwszej, nie przechodziło po lekach i za każdym razem pomagała tylko kardiowersja! Trzecia ablacja w IK i to dało zdecydowaną poprawę ale zaburzenia nadal się zdarzają 2-3 razy w roku. Mam zaburzenia nadkomorowe we wszystkich formach migotanie, trzepotanie, częstoskurcz i co tylko możliwe.

Odnośnik do komentarza

Aniu32, wlasnie wrocilem z urlopu. Duzo jazdy na rowerze, duzo picia piwa (zwlaszcza jednego takiego litewskiego) i wina. Dwa tygodnie. Serducho w sumie OK. Raz zamigotalo w nocy na krotko. Troche sam sobie zawinilem, bo w dzien sie umeczylem na rowerze, a wieczorem wypilem sporo wina (ok. butelki) Widac, ze przesadzac nie moge. Pytasz czy biore jakies leki. Koncze brac sotahexal 80. Biore jeszcze pol tabletki rano do zakonczenia zapasu. Zakonczylem przeciwzakrzepowy (ablacje mialem w polowie stycznia). Procz tego tabletka na cholesterol, tabletka na nadcisnienie i 1x acard. I czasem dorzuce magnez+potas, zwlaszcza gdy sie mocniej pomecze na rowerze. Zyje innym zyciem. O wiele lepszym. Oby to cholerstwo (migotanie) nie wrocilo. Serducho czasem cos tam sie zachwieje (dodatkowe skurcze, rzadko i niewiele), czasem czuje ucisk w sercu, najczesciej w nocy, ale w sumie jest OK. I Tobie zycze tego samego. Bedzie dobrze :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×