Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Po ablacji


Gość Marla19

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem już w domu... Wczoraj próbowali coś zrobić, ale nie zrobili nic... Pomimo prób wywoływania częstoskurcz nie wyszedł, dlatego, że jeszcze w środę wzięłam leki... Dr Stec mówił, że spróbujemy znów za dwa miesiące a w wypisie mam napisane, że jak pojawi się częstoskurcz i będzie udokumentowany... No nic za miesiąc mam holtera i wizytę w poradni zaburzeń rytmu, porozmawiam i popytam.

Odnośnik do komentarza

Eh Marta, a ja właśnie sobie myślałam o tobie z nadzieją, że się udało i jesteś wreszcie całkowicie zdrowa.. szkoda.. myślę, że lekarze bali się zaryzykować, a to jak na złość nic nie wyszło. Ja też tak miałam, nic nie wyszło w wypisie to samo mi napisali i też byłam na lekach chociaż kilka miesięcy później leki sobie a serducho sobie, aż musiałam odstawić!!!!!!!!! Słuchajcie może ktoś napisze z mareczkiem na gadu, ja mam ale nie mam czasu i nigdy nie korzystam.. Mareczek jest tak jak napisał Artur są ludzie którzy potrzebują takiej pomocy.. Zuza pozdrawiam, dajesz radę?

Odnośnik do komentarza

Hej wszystkim! Jesli mogę komus pomóc to zespół profesora Pytkowskiego z dr.Maciągiem na ul.Spartanskiej Wawa jest bardzo dobry i to nie jest moja pierwsza na tym forum opinia. Miejsce powstawania w sercu mojego częst.skurczu na ekg w moim przypadku kiepsko rokowało, dwóch kardiologów odpuściło mierząc te wykresy swoimi suwmiarkami. Doktor Maciąg po krótkiej rozmowie podjął sie u mnie ablacji. Bardzo długo nie mogli wywołać częstoskurczu ale nie odpuscił zrobił przerwę w czasie zabiegu na naradę cały zespół z profesorem, widziałem jak jest skoncentrowany przy wypalaniu mówił ze milimetr dalej to już ryzyko że serce ciagle bije, rusza się. Potem po wszyskim przyszedł do mnie na OIOK porozmawiał.Później się dowiedziałem że przesuneli nastepny zabieg był tak zmęczony.Do dzisiaj nie wiem jak mu podziękować. hejka

Odnośnik do komentarza

Hej, ja zaglądam codziennie, ale nie piszę, wróciły mi lęki i generalnie przechodzę jakieś załamanie. Objawy się nasiliły i po prostu boję się. Mam cudowną rodzinkę i te dzieciaczki moje kochane, a kilka razy dziennie mam taką jazdę z serduchem, że wydaje mi się tylko jedno z tego wyjście. Pzdr

Odnośnik do komentarza

Hej artur, mam mocne dodatkowe tak że słabo się robi, ale prócz tego mam coś takiego że mi to serce przystaje i jest takie uczucie jakby ktoś je złapał i trzymał a po chwili puścił i wtedy lata i za chwilę znów staje i lata. Nie mogę wtedy nic robić ani mówić bo najmniejszy wysiłek je hamuje. Nie wiem co to jest. Nigdy tak nie miałam. Wchodzą czasem częstoskurcze ale też inne niż kiedyś. Serce pędzi a ja odlatuje, ale nie ma uczucia że zaraz wyrwie się z piersi tylko piekielne uczucie tak silnej słabości że boję się że upadne. Mam mnóstwo dziwnych objawów. I tego się boję. Głównie tego uczucia do utraty przytomności..

Odnośnik do komentarza

Eh, kardiologów zwiedziłam od metra. Na stałe jestem w aninie. Ostatnio pani profesor wymijająco dała mi do zrozumienia, że nie bardzo można coś ze mną zrobić ale nauka idzie do przodu więc mogę mieć nadzieję!!! Generalnie mój naturalny rozrusznik nawala. Na holterach nadkomorowe i pojedyncze migotania. Nigdy podczas holtera nie miałam tego zatrzymywania serca. Więc nie wiedzą czy to blok czy coś innego. Musiałam bardzo zwolnić. Najgorsze jest otoczenie. Ostatnio jedna babka w pracy zapytała czy ja jestem z jakiejś królewskiej rodziny że mam tak dostojne ruchy, a ja po prostu nie mogę normalnie funkcjonować, bo co przyspieszę to serce dosłownie staje w gardle i same tachykardie czy częstoskurcze to nic przy tym. A moja mam potrafi mi powiedzieć że nie może patrzeć jaka ze mnie ślamazara!!!!!!!!! A ja po prostu nie mogę. Zawsze byłam żywą i energiczną osobą a teraz to jak wegetacja, ale wiem że są tacy którzy mają gorzej więc nie będę się nad sobą rozczulać. to co najbardziej mnie przeraża to nagła śmierć. Nie myślę o tym jak jest dobrze, ale jak ledwo chodzę to boję się coraz bardziej. Tym bardziej, że nie ma dla mnie leków, niczego. po prostu mam żyć. Lekarstwa na to nie ma i lekarze nie wiedzą co jest przyczyną. Choroba węzła zatokowego i tyle... A pamiętam jak się zaczęło od niewinnych częstoskurczy nadkomorowych a ja myślałam, że to koniec świata... eh, pzdr

Odnośnik do komentarza

Te zatrzymywanie serca wytłumacze prostym językiem to jest chwilowy wypoczynek komórek miesniowych serca przed nastepnym uderzeniem. Gdzieś jest w necie napisane to bardzo mądrze i fachowo medycznie ale konkluzja jest własnie taka jak pojedyncze włókna mieśnia sercowego nie zdążą *wypocząć* do nastepnego skurczu to własnie jest taki efekt długiej pauzy.Na to sie nie umiera. Przeanalizuj moze wszystko dookoła ciebie czy sie wysypiasz odpowiednią masz diete przy kłopotach z sercem itd ważne też jest ile pijesz dziennie wody itd itd. Nie wspominająć ze kawa, mocna herbata, papierosy, coca-cola i alkohol wykluczone. hej

Odnośnik do komentarza

Dzięki Artur. Piję tylko wodę czasem jakiś sok, bo po tym co wypisałeś jest jak jest. Wiem, że jestem przemęczona i nie odżywiam się odpowiednio. Ale nie mam na razie innego wyjścia. Muszę pracować do końca czerwca. Niby to nie długo, ale dla sercowca wystarczy. W pracy jestem cały czas na nogach w dodatku chodzenie między dwoma piętrami kilka razy dziennie. Zanim pójdę do pracy muszę naszykować i zaprowadzić do szkoły syna. Często córcia przy nogach i pilnuje i płacz jak wychodzę. wracam do domu opiekunka wychodzi i dalej pranie gotowanie kąpanie usypianie na spacer nie ma szans bo bym padła. Mąż w pracy od 7 do 19 jeszcze jak przyjdzie mu zrobić zakupy to wraca o 20 to ja kończę dzieci kąpać i usypianie do 21.30 i zasypiam przy nich sama, często w ubraniach, do tego piąty miesiąc ciąży i 6 rano znów pęd. A nie ma nikogo kto mógłby pomóc. W domu daje radę, tak naprawdę to dzieci dają mi całą wiarę i nadzieję, praca mnie wykańcza. Wszystko musi być w biegu i na czas. Po Świętach wielkanocnych odżyłam, więc wiem że to praca, ale do 29 czerwca po prostu muszę pracować...

Odnośnik do komentarza

Wiem, wiem. Ostatnio w pracy coś z rozmowy wyszło że ja mam coś z sercem i jedna koleżanka mówi słuchaj a masz czasem tak, że ci serce wali i nie chce przestać? bo ja tak mam ale nie byłam z tym nigdzie... Ja ze wszystkim do lekarza od początku a teraz do grabarza ;-) a jest mnóstwo osób które wcale nie zwracają na to uwagi. Ja od dziecka byłam płochliwa, pamiętam jak jako dziecko zjadłam bitą śmietanę która była po terminie i pytałam mamy czy na to umrę, albo wyrwałam włosa z pieprzyka na ręce i to samo.. Nieźle nie ;-). Fajnie powspominać.

Odnośnik do komentarza

Artur i Digimon :) cieszę się, że tu jesteście :). Digimon głowa do góry !!! Przecież wiesz, że nie jesteś sama. Dla mnie też nie wymyślili jeszcze lekarstwa. U mnie w pracy wiedzą, że mam problemy z sercem, ale szybko o tym zapominają bo liczą się dla nich tylko pieniądze, pieniądze, które zarabiamy dla nich - kurcze takie czasami bywa paskudne to nasze życie. Cieplutko Was pozdrawiam :).

Odnośnik do komentarza

Digimon-artur46-i ty zuzanna 78 jak się czyta wasze komentaże łezka się w oku kręci dlaczego własnie my mam podobnie i bezradność gdyby można było nieba bym wam przychylił ale cóz ja mogę -mogę tylko powiedzieć nie dajcie się może przyjdą dla nas lepsze czasy,digimon też leczę się w Aninie mam o nich bardzo dobre zdanie trzymaj się ich dalej ,nie załamuj się ja wiem ze to łatwo powiedzieć ale masz dla kogo żyć też mam dzieci -no i już dwa wnuki niecałe roczniaki,wieżcie mi myślę że nadejdą dla nas lepsze czasy prawda zuzanna 78 TY jesteś chodzącym aniołem.trzymajcie się mocno i zdrówka życzę .HEJKA

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×