Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Badanie elektrofizjologiczne


Gość Dolor

Rekomendowane odpowiedzi

Nie no to raczej jesteś już zakwalifikowana i teraz tylko walcz o termin! weź tam im podzwoń, co jakiś czas trochę i już, niech Ci coś konkretniej powiedzą :) z tą Warszawą to też ciekawe, czy wizyta by coś przyspieszyła.... chociaż kto wie, ale to jak piszesz- kasa i wcale nie mała.... wiem coś o tym.... ostatnio na echo jeździłam... yh :| daj znać jak już coś będziesz wiedziała więcej. Trzymam kciuki byś długo nie czekała... chociaż żeby termin znać, to człowiek już inaczej się czuje.... :)

Odnośnik do komentarza

Fakt, w Allenorcie jest trochę jak w hotelu ;) Pielęgniarki super miłe, jedzenie dobre, podawane na ładnych talerzach, mnie ablował prof. Szumowski i dr. Derejko, przyszli do mnie przed ablacją, porozmawiali, powiedzieli o zagrożeniu - ognisko położone w fatalnym miejscu, w węźle zatokowym dlatego na początku nie chcieli się podjąć zabiegu - Jedyny minus ablacji w CK - zabiegi zaczynają się dopiero po godzinie 16, ja poszłam jako ostatnia, wróciłam przed 23 z sali.

Odnośnik do komentarza

Takich oczekujacych jest bardo duzo widziałem na własne oczy te teczki pacjentów oczekujących i powiem że było ich tam bardzo dużo w trybie pilnym bez trybu pilnego 3 raz tyle. Przepustowość pacjentów też jest ograniczona z przyczyn technicznych i persolanych. Ale wydaje mi sie że jak ktos najgłośniej krzyczy to moze wykrzyczy ale mimo wszystko trzeba zachować jakaś tam kulture. Bo tak szczeże mówiąc to te panie co odbieraja telefon są całkiem miłe ale to nie one decydują. To lekarz po takim telefonie weryfikuje czy ta osoba napewno ma miec juz ablacje. Pamietam że jak juz wyskoczyłem z pretensjami że ile mozna czekać że mam dość że w ciagu 3 miesiecy 2 razy jechałem do szpitala na sygnale. To dostałem termin za 3 tyg. Nastepnego dnia zadzwonił lekarz że nie widzi powodów dlaczego mam miec ablacje. To powiedziałem że to jego kolega ze szpitala skierował mnie tu. Zaczoł przegladać papiery i stwierdził o juz widze to pan za tydzien do nas. I za tydzien błem na ablacji. Zreszta moje ekg z karetki które odrazu z wyjscia ze szpitala wysłałem im na dowód że jednak jestem chory i potrzebuje pomocy. 17h lerzałem pod pompą infuzyjną. Jeszcze pare godzin i miałem bym kardiowersje elektryczną czy jak jej tam. Ale przeszło. Zatem dzwonić i mile sie pytać jak dojdą jakies nowe dokumenty medyczne wysyłać. A tak wyglada migotanie z tachykardią. http://marcin3pa.w.interii.pl/migotanie%20wrzesien.jpg

Odnośnik do komentarza

BIUGERSS, ja Cię kręcę, Twoje serce maluje jakieś futurystyczne graffitti rodem z Marsa. Twoja historia jest przejmująca. Piszesz czasem tak, że ciężko zrozumieć, ale jest w Tobie coś, co każe Cię od razu lubić :) Nie chciałabym Twoich doświadczeń z sercem, ale chciałabym mieć Twoją przebojowość. MARTAK, dla mnie jesteś Kobietą Z Betonu Zbrojonego, po tym co Ty przeszłaś, ja dawno biegałabym w kaftanie, z rękawami zawiązanymi na plecach, robiąc długie, przeciagłe *buuuuu*. A reszta moich świeżo poznanych znajomych - Allicja, Kumen, Dolor, pozdrawiam :) Któreś z Was mi tu wystosowało zaproszenie do tego wątku, tylko że słabo mam jeszcze telepatię opanowaną i na wątek trafiłam przypadkiem :) Uczciwie przeczytałam cały, żeby nie pytać o to, co już było.

Odnośnik do komentarza

ACHA, widzę, że nie tylko mi bezsenność doskwiera :) Arytmię mam obecnie tylko komorową, tzn. dodatkowe pobudzenia w liczbie od kilku sztuk do kilku tysięcy sztuk na dobę. Bardzo dawno temu miałam uporczywe napady częstoskurczu, z którym tylko raz udało mi się zdążyć na ekg, bo zawsze mijał w taksówce. Tak to z nimi jest. Wtedy miałam 220 uderzeń serca na minutę i konsystencją ciała przypominałam to, czym teraz wypychają poduszki - takie białe, lekkie, jak dmuchnąć, to leci ;) Przez ostatnie kilka tygodni mam nasilenie dodatkowych, ale to dobrze. To mi przypomina, że nie jestem niezniszczalna i muszę zacząć się w końcu szanować. Kończę, bo mi zawsze jakieś długie Listy do Koryntian wychodzą, ale niechybnie wrócę ;)

Odnośnik do komentarza

O kurcze 220 tętno! masakra jak dla mnie, ja przy ponad 180 już wysiadałam i raz jak miałam 201, ale 220 nie wyobrażam sobie tego! szok! / Ja też miewam skurcze- mam tendencję do komorowych ale i nadkomorowe też się zdarzają, tylko mi one jakoś nie dokuczają, a 3/4 z nich jak już się pojawiają nie odczuwam, więc się nie przejmuję, chociaż ostatnio jakieś ciągi potrafią mi wchodzić- nie wiem do końca co to, ale jestem po operacji dopiero co tak na prawdę, więc serducho musi odreagować :D (a tak poza tym to jestem po ablacji i dwóch operacjach). Swoją drogą fakt coś mi spanie dzisiaj nie idzie... a jutro będę miała problem wstać rano i pojechać do kardiologa, żeby się zarejestrować hehe :) Pozdrawiam serdecznie :)

Odnośnik do komentarza

Jak miałaś 201, to już 220 nie robi większej różnicy, więc wiesz jak to jest. Tamten atak trwał - o ile dobrze pamiętam - 12 minut, to było najgorsze. Akcje kilkunastosekundowe do kilkuminutowych były niefajne, ale do przełknięcia, za to przy tym jednym - odlot, tylko bez kolorowych wizji o jednorożcach. Tak, czytałam Twoje posty w tym wątku i powiem Tobie i wszystkim: nie mam odwagi nawet myśleć o ablacjach, operacjach, EPSach... Każdy, kto DOBROWOLNIE wjeżdża na ten niklowany stół, zasługuje na podziw. Ja jestem tchórz czystej krwi :) Mam nadzieję, że juz śpisz, bo rano to będzie za chwilę.

Odnośnik do komentarza

BIUGERSS, ten mój problem z arytmią to pikuś, ja mam inne schorzenie, nie dające się zmierzyć żadnym nowoczesnym sprzętem, a mianowice tak rozległą nerwicę, że czasem mam ochotę wejść do stawu, usiąść na dnie i pogadać z karpiem. Czasem sama zaczynam wątpić, czy jeszcze z tego wyjdę, choć nadzieja umiera ostatnia. Przywlokłam się do serwisu *kardiolo*, bo akurat arytmia się nasiliła i pomyślałam, że może przez te parę lat jakieś cudowne sposoby na nią się znalazły, ale buła, cudów nie ma :D No i tak się u Was zasiedziałam. Kardiowerter- defibrylator, piękna nazwa. Tobie może uratować życie, a gdybym ja coś takiego miała zainstalowane w sercu, bałabym się ruszyć. Obowiązkowo codziennie myślałabym o tym, że mój ka-de-fi na bank się zepsuje i zacznie mi stymulować serce bez potrzeby. Szkoda gadać, człowieki :)

Odnośnik do komentarza

Karamba- Ja gdybym mogła, to bym wybrała inną drogę niż zabiegi, ale nie było wyboru (sama do odważnych nie należę). Jakbyś musiała przejść ablację, czy inny zabieg, to też byś na pewno dała rade. :) Co do wysokich rytmów, to ja po takich nagłych atakach byłam ledwo żywa- wymęczona strasznie ;), więc się nie dziwie, że po takim częstoskurczu miałaś odlot. U mnie w pewnym momencie wysokie rytmy stały się przewlekłe, więc po dłuższej walce z tym, przyzwyczaiłam się do nich, do takiego stopnia, że teraz jak mam podwyższone tętno to inaczej to odczuwam, niż kiedyś. A jak pisałaś, to ja jeszcze o tej porze nie spałam, dopiero koło 5 poszłam, tyle że kompa wcześniej wyłączyłam. ;) A jak tam Twoje serducho dzisiaj?

Odnośnik do komentarza

Karamba ja już raz straciłem życie na pare minut. Gdyby nie stało sie to w miejscu gdzie był AED to bym tu nie pisał. A mianowicie mialem migotanie komur i nzk po nim. Jak wyszedłem ze szpitala bałem sie że ICD nie zadziała itp bałem sie sam zostawać zawsze ktos musiał byc przy mnie bo czułem sie inaczej strasznie. Ale rodzina i znajomi staneli na wysokosci zadania i mnie motywowali i wkoncu strach minoł. Potem bałem sie defibrylacji. Ale wkoncu nastapiła nie taka straszna. Ja miałem to migotanie przedsionków z tentnem 170 w góre to w myslach było no dawaj strzelaj przerwij to. Zabroniłem sie dotykac co by nie porazic prądem innych. Ale nie strzelił. Przyjechało pogotowie i mnie unormowali troszke. Wiec niema co sie załamywać. Ablowali mi przedsionki problem w komorze został nieruszony. Mam też cieżkie dni gdzie mnie to przerasta ale są takie że czuje sie zdrowy i jest całkiem spoko. Poddam sie każdej terepji która może spowodować że bedzie lepiej.

Odnośnik do komentarza

A witam szanowne Państwo. Dziś byłam w IK w poradni zaburzeń na wizycie nfz. Zadzwoniono do mnie w poniedziałek z sekretariatu i powiedziano, że pani dr ?Bilińska zażyczyła sobie bym najpierw trafiła do poradni zaburzeńi to koniecznie w czwartek, czyli dzisiaj, no i Felernie trafiłam na prof Baranowskiego - dziwny człowiek, - postawił diagnozę, że faktycznie mam zaburzenia rytmu;/ a 9 lat już się na to leczę :) 13 maja jadę na założenie holtera i się okaże co dalej. dziwnym psikusem sekretariat kliniki zaburzeń zgubił moją dokumentację medyczną... a prof Baranowski roześmiał się jak zobaczył, że byłam na wizycie w Allenorcie i to w dodatku u prof Walczaka...nie wiem co oni wszyscy mają do tego profesora, może i wysyła bezpodstawnie na ablacje, ale to przecież kolega po fachu i nie wypada tak przy pacjentach podważać jego kompetencji... przez całą wizytę się uśmiechałam jak głupia, bo profesor sobie żartował w dziwaczny sposób, a to ze mnie, a to ze mnie i czasem ze mnie. A powinnam sobie po prostu pójść...ale najpierw porządnie odpyskować!Nie polecam tego pana, chyba, że ktoś lubi być poniżany nawet w przezabawny sposób...

Odnośnik do komentarza

Witaj Kumen, czekałam na jakieś pozytywne wieści od Ciebie i jak tylko zobaczyłam Twój nick to od razu ciekawość co i jak? Zgubili dokumentację, dobre, człowiek czeka na swój termin, żyje nadzieją aż się nim zainteresują, dzwoniłaś i się przypominałaś a oni zgubili, niezłe tłumaczenie. Holter masz założyć jednodniowy czy dali jakiś długoterminowy? Nie wiem, może źle odczytuje Twój post, ale chyba na doktorku Twoja arytmia nie zrobiła jakiegoś wrażenia i tak jakbyś na siłę coś chciała a czy potrzebne to tak do końca nie wiadomo i znowu doktor Walczak podesłał im kolejnego pacjenta, mylę się z oceną? oby tak i znowu kolejne miesiące czekania aż maj, masakra. A jak się czujesz, jak w pracy sobie dajesz radę z sercem? Trzymam za Ciebie bardzo kciuki.

Odnośnik do komentarza

Holter 12-odprowadzeniowy na 24 godziny. No prof Baranowski powiedział mi, że mam faktycznie arytmię więc nie udaję :) osłuchał na siedząco i na leżąco no i i tak i tak miałam arytmię o stwierdził, że bardzo nierówno mi serce bije, zapytał przy tym czy miałam już wykonywany rezonans serca. Poza tym przed wizytą zlecane jest EKG spoczynkowe na którym pojawiły się oczywiście zaburzenia komorowe, więc prof stwierdził, że skoro pojawiją się one na ekg spoczynkowym to na pewno występują w codziennym życiu. Bardzo durne miny robił profesor kiedy powiedziałam, że czuję taki stan przedomdleniowy codziennie, co parę chwil czasami, ale codziennie...taki: *łot? pierwszy raz coś takiego słyszę?*:) 14 maja kolejna wizyta u niego i będę wiedziała wtedy więcej. Szkoda trochę profesora Walczaka, bo tyle wniósł do polskiej elektrofizjologii a obecnie wszyscy z niego kpią...przykre... W pracy ok, fajną mam robotę...póki co :) nie jest ciężko więc się nie przemęczam...póki co :)

Odnośnik do komentarza

KUMEN no raczej, jak serce trzepie to arytmia raczej jest, udawanie? śmieszne albo to się ma albo nie, niezły Ci się lekarz trafił. A czy robiąc rezonans nie ma jakiś przeciwwskazań? Nie wiem czy dobrze się gdzieś doczytałam na temat rezonansu i czy dobrze powtarzam, jak coś to skoryguj. Podobno przy rezonansie trzeba mieć niski w miarę puls 60-70, bo badanie jest wtedy niemiarodajne jak serce tłucze. Na prawdę nie wiem czy dobrze powtarzam zasłyszaną informację. Biorę po sobie, że jak mam arytmię to nie wiem jak to serce bije bo raz szybko, raz mocno, raz jak mam bigiminie to w ogóle wypadają uderzenia. Pewnie się lepiej w tym orientujesz, bo dłużej z tym walczysz, ale badanie na pewno warte zrobienia. Ha na moim krótkim EKG spoczynkowym też zawsze wychodzą komorówki, nie pamiętam kiedy miałam piękny wynik, zawsze na nim jak na rysunku maleńkiego dziecka, jakieś bazgroły, choć wolę to niż prostą linię, żart. Plus jak widzę, że z pracy jesteś zadowolona i bardzo dzielna z takim sercem. O profesorze Walczaku czytałam same pozytywy, że to jeden z pierwszych albo nawet pierwszy, który zajął się ablacjami (mam rację) i powinno się mieć szacunek dla takich ludzi, wyszkolił zapewne rzeszę wspaniałych specjalistów, więc takie pokpiwanie jest dalece nie na miejscu. Kumen proszę, żebyś pisała, jak kolejne badania, jakie wnioski, to dla mnie będzie jakaś moja droga walki z arytmią i kierunek działania. Trzymaj się.

Odnośnik do komentarza

Witam po dłuższej nieobecności. Sprawy moje nabrały rozpędu, wczoraj byłam w Aninie w Instytucie na założeniu holtera 12 odpr., dziś mi go ściągnęli i od razu miałam wizytę u profesora. Wniosek taki: Skierowanie na ablację bezsprzecznie! Na holterze miałam 16 tysięcy komorowych przedwczesnych , 69 częstoskurczy komorowych, 709 par, bigeminie, tri ! Holter więc jak to powiedział profesor - okropny, ale może w końcu się pozbędę arytmii :) takze tak u mnie sprawy stoją, a jak u Was? co tam z Dolorem? Allicją?

Odnośnik do komentarza

Witaj, droga Kumen! Miło, że wciąż pamiętasz o starych znajomych z wątku, tak się wczoraj właśnie zastanawiałem, czy czasem nie minął termin założenia holtera dla Ciebie. Widzę, że poszli Ci na rękę i momentalnie go ocenili - muszę szczerze przyznać, że Twój wynik naprawdę robi *wrażenie*, czy dzień badania, był tym gorszym dniem, jeśli chodzi o arytmie? Czułaś je? 69 częstoskurczów komorowych - czy mogłabyś mi powiedzieć, ile pobudzeń miał najdłuższy z nich? Sporo mam do Ciebie jeszcze pytań :-) Co w ogóle u Ciebie słychać, pamiętam, że jakiś czas temu pisałaś, że masz nową pracę, jak tam w niej, jesteś zadowolona, serducho pozwala Ci się na niej skupić? Czy miałaś przyjemność wizyty u naszego profesora W.? Może udało Ci się dogadać tak, że ablację miałabyś w Allenorcie? Usłyszałaś już coś o terminie? Moim skromnym zdaniem ten holter raczej nie kwalifikuje Cię do tych, które mogą *poczekać* - oczywiście, nie w tym sensie, że są śmiertelnie groźne, ale chyba żaden, nawet najbardziej bagatelizujący sprawy i luźny kardiolog, widząc go, nie zmuszał by pacjenta do wmówienia mu, że taka ilość zaburzeń rytmu nie wpływa na jakość życia... A jak generalnie Twoje samopoczucie? Mają na nie wpływ ostatnie *popisy* pogody? Serdecznie Cię pozdrawiam, Dolor

Odnośnik do komentarza

Witam witam Dolorze:) holter zdjęto mi o 10 rano, wyniki są zawsze po godzinie 12 tego samego dnia. Ja jednak byłam zapisana na wizytę tego dnia do prof. Bar..., który to właśnie opisuje holtery między innymi :) Żeby było śmiesznie, arytmię taką dużą, że faktycznie mi nie dała nawet skupić się na czymś innym czułam przez jakieś 1,5 godziny non stop. A poza tym czułam się jak co dzień. Czułam jakieś tam kołatania, przeskakiwania, ale nie na 16 tysięcy :) Drogi Dolorze, nie powiem Ci ile miał najdłuższy częstoskurcz, ponieważ nie widziałam w ogóle tego holtera, cały czas trzymał go profesor i pod nosem coś mówił, że *brzydki holter, bardzo brzydki* :)jak do psa :D Powiedział także , że go sobie zostawi, żeby był dla chłopaków którzy będą mnie ablować. Chciałam żeby mi wydrukował dla mnie kopię, ale jeszcze wynik nie był przesłany do programu. Więc nie widziałam tego wyniku wcale. Jedynie obserwowałam co profesor pisze w skierowaniu na ablację i tam przyuważyłam :) Czekając na wizytę u lekarza w poradni zaburzeń dostaje się skierowanie na EKG i w między czasie wykonuje się to badanie i z wynikiem idzie się na wizytę. Pielęgniarki zawsze czekają chwilę, aby pojawiło sie to co ma się zapisać w badaniu. U mnie jak tylko się położyłam to pojawiła się para komorowych i bigeminia, więc to wszystko się zapisało od razu. W ogóle reakcja profesora na holter i ten wynik EKG była taka: *nie ma o czym tu gadać, piszę skierowanie na ablację,* Zaraz właśnie kończę pracę, więc na razie piszę o holterze, na resztę pytań odpowiem wieczorkiem jak już będę w domu.

Odnośnik do komentarza

Coś mnie podkusiło żeby tutaj zajrzeć i słusznie. Witajcie Kumen i Dolor. KUMEN o losie. Jaki ogromny skok w wynikach. Może i dobrze, że tak się stało bo jak do tej pory to męczyłaś się z tymi arytmiami a efektów nie było żadnych a leki to jak widać o kant d.......y. Dużo tego masz i par dużo i częstoskurczy, jak Ty funkcjonowałaś? Jesteś dzielna jak cholera z taką ilością to przecież trudno nawet cokolwiek robić bo i ciężko oddychać i słabo. Cholera a ludzie na forach mają 5 skurczami czy 20 na krzyż i od razu sieją panikę. Masz tego dużo ale teraz już lekarze nie mają wyjścia, nie będą Cię odsyłać tylko zajmą się Tobą porządnie i za jakiś czas napiszesz nam jak fajnie się żyje ze spokojnym sercem, czego Ci bardzo życzę. Chyba już tak się przyzwyczaiłaś do złej pracy serca, że nawet nie czułaś, że to serce w tym dniu z holterem tak łomotało. I jakie są możliwości jak najszybszej ablacji?, bo gadanie zły holter to za mało, Tobie trzeba jak najszybciej poprawić jakość życia. Z ochotą poczytam dalsze Twoje wiadomości. Trzymaj się, jesteś wielka.

Odnośnik do komentarza

Cd moich wyznań... Co do prof W. Byłam u niego na w sumie trzech wizytach, które okazały się zupełnie nie potrzebne. Nikt o tym otwarcie nie mówi, ale widać wśród lekarzy jakąś pogardę dla prof W. Na pewno wszystkie skierowania na ablacje od niego są podważane i pacjenci jeszcze raz poddani są procedurze kwalifikującej do zabiegu. Nie wiem dlaczego tak się stało, ale niechęć lekarzy z instytutu dla prof W jest aż rażąca. Podobno chodzi m.in o to, ze prof wszystkich bezpodstawnie kieruje na ablację, przez co blokuje się kolejka dla bardziej potrzebujących. Pracę mam fajną i miło mi się w niej spędza czas. Czasami bywa ciężej ale nie ma tragedii. Ogólnie jestem bardzo zadowolona...jak na razie :) A z sercem w pracy bywa różnie. Czasami mam chwile załamania, ze o włos nie dzwonię po karetkę jak dziś, ale przeważnie da się normalnie przesiedzieć swoje 8 godzin. No właśnie coś od dnia założenia holtera się paskudnie czuję, ciśnie mnie w klatce piersiowej, non stop czuję arytmię i doszło do tego, że czuję już częstoskurcze mocniej niż do tej pory. Komfort życia mi się pogorszył,nie ukrywam. A do tego jeszcze te zawroty głowy i mroczki przed oczami. Ostatnio mam też potrzebę odkaszlnięcia i nabrania dużo powietrza, bo czuję się tak jakby gdzieś jakąś inną dziurką mi ono uciekało :) Myślę też, BA!! jestem pewna, że gdyby dziś, teraz założono mi holter, to miałabym dużo więcej zaburzeń. Pogoda nie ma wpływu na pracę mojego serca, jedynie po tym EPS moja noga prawa, użyta do wkłucia zmieniła się w żywą stację meteorologiczną...jak się zbliża zmiana ciśnienia, albo jest duża wilgotność to boli w miejscu wkłucia, tak jak podczas robienia znieczulenia przed badaniem elektrofizjologicznym. Właściwie nie wiem kiedy mogę się spodziewać zabiegu, nie sądzę jednak, że to będzie w trybie pilnym... A Dolorze, jak tam u Ciebie? co z Twoją ablacją? wyzdrowiałeś już? Allicjo, a Ty jak się trzymasz po śmierci mamy? postanowiłaś coś działać w kierunku swojej arytmii?

Odnośnik do komentarza

KUMEN bardzo współczuję takiego samopoczucia. Ja nie mam tego aż tak dużo ale jak mam przez parę dni od rana do nocy takie ciągi złej pracy serca to wymiękam i czuję się niefajnie, słabo, ciężko, duszność, ucisk na klacie ale ja to mam nie codziennie a Ty z taką ilością męczysz się okrutnie. Podziwiam Twoją siłę i psychikę. Co do profesora W. nie miałam z nim kontaktu tylko zapoznałam się z jego osobą poprzez posty ludzi na forum i z tego co czytałam to był swojego czasu guru w sprawie ablacji (jeśli dobrze zrozumiałam wypowiadające się osoby), przykre jest to, że osoba tak znana, mająca takie doświadczenie, zapewne wyszkoliła wiele osób teraz traktowana jest tak lekceważąco. Uważam, że w Twoim wypadku, przy takich ilościach arytmii i niezbyt dobrym samopoczuciu powinni zrobić Ci ablację w trybie pilnym. Widocznie widzą Twoją siłę psychiczną i uważają, że możesz poczekać, chyba musisz tam popłakać i odstawić szopkę, że nie masz już siły chodzić, funkcjonować i ledwo dychasz, może to przyśpieszy. Walcz o siebie i swoje zdrowie, tylko Ty możesz sobie pomóc, nawet postawą. Co do mnie KUMEN to mam tyle problemów, że aż nie wiem czy jedna osoba może mieć ich tyle, arytmia teraz u mnie jest odsunięta na plan dalszy, niestety mamę dopiero pochowałam a rak narodził się znowu u mnie, no cóż życie jest piękne ale trudne.

Odnośnik do komentarza

To nie forum na te tematy więc krótko, też mam taką nadzieję, okaże się niedługo lada moment pod nóż i wyjdzie szydło z worka a dalej czas pokaże, takie życie co zrobić. Swoje oczy już wypłakałam i nic więcej nie mogę zrobić, reszta w rękach lekarzy. Nie powinnam tutaj tego pisać, bo jest na forach mnóstwo osób z nerwicą, którzy nakręcają się sami na choroby, hipochondrycy ale pomyślałam sobie dlaczego nie, może ktoś to przeczyta i pomyśli sobie cholera wyszukuję chorób, nakręcam się jakimiś 5 skurczami, wpadam w niepotrzebne paniki, wpadam w coraz większą nerwicę, która jest tylko wytworem moich chorych myśli. Doceniajcie ludzie życie i to co macie bo czasami jeden dzień może okazać się końcem świata. Kumen walcz o siebie, miło było Cię poznać, pomogłaś mi w miarę łagodnie podejść do mojej arytmii, uwierzyłam dzięki Tobie, że można z arytmią żyć. Mam nadzieję, że wrócę do świata żywych a tym samym na forum. Kumen takie życie na niektóre rzeczy nie mamy wpływu niestety. Trzymajcie się.

Odnośnik do komentarza

Allicjo, piszesz jakbyś się zegnała... arytmia w porównaniu do tego przez co teraz przechodzisz to pikuś. Jestem wierzącą osobą, więc jedyne co mogę zrobić to pomodlę się za Ciebie, przykro mi, że nie jestem w stanie zrobić nic więcej. Pozostaje mi życzyć Ci wyzdrowienia. Mam nadzieję, że nie jesteś teraz sama, gdybyś potrzebowała porozmawiać a nie masz w danej chwili z kim chętnie użyczę swego czasu, tylko powiedz, ok? Allicjo, także miło było mi Ciebie znać, bądź dzielna kobieto! napisz jak już wrócisz........zdrowiej kochana...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×