Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Badanie elektrofizjologiczne


Gość Dolor

Rekomendowane odpowiedzi

I to właśnie jest najdziwniejsze, ze mi wcale nie było zimno...to był strach połączony prawdopodobnie ze wstydem :) A ze wstydem poradziłam sobie tak, że obejrzałam wszystkie ściany dookoła...nawet te za mną i o dziwo lampy na suficie wydawały mi się wtedy nad wyraz ciekawym obiektem :) na elektrofizjologa nie mogłam spojrzeć :)dopiero jak mnie przykryli tym okryciem chirurgicznym wróciłam do siebie :)

Odnośnik do komentarza

Ja tam przy ablacji dostalem cos po czym uśmiechałem sie do rędgena:D A po 2h przysypiałem :D Ja miałem napadowe migotania przedsionków mam jakies dodatkowe komorowe. I powiem wam że co kolwiek jest nie tak odrazu 112. Raz pojechałem taksówka do szpitala to baba na sor chyba jakas piguła to mnie olała to jej powiedziałem co mysle oniej. A pojechałem na sor po defibrylacji z ICD. Znalazłem lekarza to odreki mnie przebadali po za kolejką i załagodzili sprawe. A jak mnie karetka przywiozła to odrazu kardiolog stał i witał :D Wsumie pierwsze co sie mówi przez tel jak wzywa się karetke to że miałem kiedys nzk i mam icd. Karetka w 5 min :D Co prawda mieszkam w warszawie a baze pogotowia ratunkowego mam z 2 km od siebie.

Odnośnik do komentarza

Jak miałem nzk to jechała 3 min a parkowała 10 bo niemogła wiechac na parking galerji handlowej. Ale padłem w dobrym miejscu kolega doswiadczony w ratowaniu zycia plus na obiekcie osoba przeszkolona na etacie i pod reką pare AED. Po moim zdarzeniu juz parenaście :D A co do epsa czy ablacji to przy ablacji pierwsze co powiedziałem to obiecaliście mi narkotyki :D ale przy samym epsie pierwszym to tylko w pachwine znieczulenie dostałem. Ale końcówke badania zapamietam do końca życia. jak zrobiło mi sie gorąco zaczelo krecić mi sie w głowie i strach a po chwili błogo obojętnie (troszke dziwne ze jak człowiek jest blizko końca to mu sie błogo robi) Patrze na lekarzy moja pani doktór juz łzy w oczach przerazona spoglądam w prawo lekarz łapie defibrylator podnosi do góry naładowany gotowy do akcji. A w mojej głowie mysl o kur.... to zaboli... I nagle czuje sie normalnie przeszło. Pytam co sie stało a lekarz uśmiechną sie i powiedział obraniłeś sie. Nie wiem co oni mi tam wywołali ale wydaje mi sie że migotanie komór bo dla tego miałem NZK.

Odnośnik do komentarza

Allicjo- ja miałam nieadekwatną tachykardię zatokową (dziadostwo, bo trudne do leczenia). Mam też tendencję do skurczy komorowych ale to jest pikuś z tym, co przechodziłam. Co do szpitali (ja zawsze miałam złe ekg). Powodzenia z holterem – obyś wyłapała to co męczy serducho ;). A jak się teraz czujesz?? Kumen skrobnęłam wczoraj jeszcze parę zdań do Ciebie :).

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich ponownie. Dowiedziałem się, że aby móc zająć się poważnie bakteriami w moim moczu, muszę najpierw wykonać badanie posiewowe, żeby móc stwierdzić, jaki dokładnie rodzaj bakterii mnie zaatakował, i móc lepiej ukierunkować leczenie. Wówczas powinienem mieć wolną drogę do powtórnego umawiania się na zabieg badania EPS. Niestety na wyniki badania posiewowego trzeba czekać kilka dni, a jakby miał mało wrażeń, wczoraj ciężko uderzyła grypa żołądkowa, od wczoraj nie przestaję kursować na linii toaleta-łóżko, obawiałem się, jak może to znieść moje serducho, ale jest nadzwyczaj dobrze pod tym względem, niemniej posiew będę musiał wykonać trochę później, bo teraz wyjdą mi tych bakterii całe cywilizacje :/ No, a cholerne skurcze nie pozwalają o sobie zapomnieć, troszczą się usilnie o to, żebym czuł każdy jeden z nich. Złą stroną faktu, że nie mam ich za wiele na dzień jest to, że nie jestem w stanie się do nich nijak przyzwyczaić, gdybym miał tego tysiące dziennie, to jestem pewien, że przeszedł bym nad tym do porządku dziennego, ale mając tego kilka, kilkanaście, jest to po prostu niemożliwe :/

Odnośnik do komentarza

ACHA to TY jesteś po ablacji? czy czujesz róznicę, czy jest teraz lepiej? czy Ty pisałaś na innym forum, że masz rozrusznik? czy nie Ty? Jeśli tak, to jak się z nim czujesz, czy widzisz różnicę w samopoczuciu zarówno fizycznym jak i psychicznym? czy jednak to wszystko w Twoim wypadku niewiele zmieniło? Co do mojego samopoczucia, to na mnie nie ma reguły, mogę nie odczuwać skurczy a za moment już mnie atakują, nie mam na to żadnego wpływu ani żadnej reguły. Dolor zdrowia życzę a tak czekałam na Twoje relacje z badań.

Odnośnik do komentarza

Allicjo- tak jestem po ablacji, oraz po wszczepieniu rozrusznika. Z samopoczuciem bywa niestety różnie. Czy jest lepiej czy gorzej? Hmmm ciężko odpowiedzieć – na pewno nie męczę się z tymi objawami, które miałam przed zabiegami, więc to jest pozytywna strona. Co do psychiki to ja na co dzień nie myślę o tym, że mam w sobie ‘pomocnika’ ;), chociaż wolałabym wiadomo żyć bez niego ;). A w jakich ilościach masz te skurcze?

Odnośnik do komentarza

@ACHA A jaki typ arytmii był przyczyną próby wykonania ablacji w Twoim wypadku? A co było powodem wszczepienia rozrusznika? Wiem, że dwa krótkie pytania, ale pytające o bardzo dużo, niemniej chyba jeszcze o tym tutaj nie mówiłaś... oczywiście powiesz/napiszesz, jeśli będziesz chciała. Ja dziś rano oddałem materiał do badania posiewowego moczu, prawie uporałem się z grypą żołądkową, ale jeszcze jej skutki odczuwam, w czwartek wyniki, ale one dopiero powiedzą, jakie bakterie będę musiał zwalczyć w swoim organizmie, żeby móc jeszcze raz podchodzić do zabiegu EPS. Skurcze na urlopie raczą mnie dzień w dzień w liczbie kilkunastu, kilkudziesięciu na dzień, na szczęście wieczorem przy piwku ze znajomymi łatwiej jest mi o tym nie myśleć, dobrze że alkohol nie wpływa na moje serducho z tak natychmiastowym i negatywnym skutkiem, jak na Was, chociaż odrobinę mogę z tego wolnego skorzystać... A jak samopoczucia innych? Kumen, Allicja?

Odnośnik do komentarza

Ale kipię złością. Od roku mam stwierdzoną arytmię i odkąd ją mam serce tłucze raz mocniej, raz mniej ale tłucze całymi dniami, jeszcze nie miałam ani dnia bez skurczy, jak robię ekg zawsze na nim coś nie tak, robię holtera zawsze zaburzenia i do tego za każdy, razem ilość wszelakich *cudaków* wzrasta. Uczę się tej cholery od roku, staram się akceptować ten fakt tańczacego serca, w końcu udało mi się, że dwóch lekarzy kardiologów, w szpitalu i mój *osobisty* uznali, że trzeba rozważyć ablację, niby wszystko idzie ku dobremu. . No i brnę do brzegu. Wczoraj noszę holtera, założyli, ja zadowolona, zaznaczam, że każdą niemiarowość w sercu swoim czuję, każdy skurcz i każde złe bicie, no i założyli mi holtera ja szczęśliwa, w głowie myśl, nareszcie wszystko pójdzie z górki. I co mało kabli w holterze nie przegryzłam ze złości, przez całą dobę poczułam jedno, jedyne stuknięcie nie takie jak trzeba w sercu aż puls sobie sprawdzałam, czy ja serce w ogóle w tym dniu mam, a tak to czuję swoje serce bez dotyku wszedzie. No masakra, od roku nie miałam dnia bez skurczy i to nie jeden, dwa tylko całymi dniami a tu dostałam podczas noszenia holtera dar od losu, wolność od skurczy. Szlak mnie trafi, bo jak będzie wynik dobry, a podejrzewam, że tak to znowu odwlecze się wszystko w czasie a ja dalej będę męczyć się z tym cholerstwem. Musiałam się gdzieś wygadać bo pewnie jestem tak wściekła jak Dolor, któremu też wszystko się rypnęło. A dziś dar skończył sie oddałam ustrojstwo a po godzinie a jakże pojawiły się moje towarzysze niedoli i są ze mną cały dzień, nawet teraz pisząc tutaj czuję jak mnie duszą w gardle, bo nie wiem czy Wy również macie takie odczucie jak ja. Kiedy dopadają mnie skurcze dodatkowe to czuję coś takiego jak uczucie przytykania w gardle przy kazdym dodatkowym czy przy pauzie wyrównawczej. No i się wykrzyczałam a teraz czekam na wyniki z tego *cudownego* dnia. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jak ja Cie dobrze rozumiem umnie tak samo kazdy dzien masakra załorzyli mi holtera i co i cisza jeden z dni bez arytmi. Ale dałem wyniki lekarzowi zobaczył to wygonił mnie z gabinetu poszedł gdzieś wrócił z wypisanym skierowaniem na ablacje z dopiskiem Pilne. Ale to było tak pilne że 11 miesiecy czekałem. I tak samo odczówałem migotania przedsionków jak by mi cos w gardle rosło. Ale naszczescie od paru miesiecy prawie jak zdrowy raz na jakis czas jakis dodatkowy ale to pikus przy tym co miałem.

Odnośnik do komentarza

Jestem na forum nowa, bardzo interesuje mnie to, co piszecie. Mam dodatkowe skurcze komorowe ( 43 tys. na dobę- bigeminie, trigeminie,pary, epizody VE *R na T*). Jestem po nieudanej próbie ablacji w Poznaniu i czekam na termin w Instytucie Kardiologii w Aninie. Skierowanie przekazałam w lipcu. W przyszłym tygodniu będą ustalane kolejne terminy zabiegów. Czy do Instytutu również trzeba przyjechać z wynikami badań moczu, krwi, HBs, rtg klatki? Czy też oni to robią na miejscu? W Poznaniu miałam robione badania w szpitalu. Rtg klatki nie był im potrzebny, o szczepienia na żółtaczkę pytali, ale badania na antygen nie robili. Zrobili za to próbę ciążową:) Jestem ciekawa, czy rzeczywiście dostanę termin zabiegu w ciągu 3 miesięcy. Arytmia nasila się z miesiąca na miesiąc. Na szczęście nie stresuję się na razie swoimi dolegliwościami. Normalnie żyję, pracuję, realizuję swoje pasje. Czasem tylko przeszkadza mi osłabienie i brak tchu, ale da się wytrzymać. Pozdrawiam wszystkich uczestników forum i proszę o odpowiedź:)))

Odnośnik do komentarza

Dzięki za odpowiedź, jak trzeba będzie to zrobię te badania i im przywiozę, choć właśnie tak , jak piszesz państwowe szpitale robią swoje badania. Wypytam miłe panie z rejestracji, gdy będą nie informowały o terminie. A propos... Sądzisz, że ilość zaburzeń ma wpływ na termin? Chyba kolejność zgłoszeń. Może będziemy w tym samym czasie?

Odnośnik do komentarza

Zapewne profesor zapisał Ci pilne na skierowaniu, jak i mi, więc teoretycznie powinnyśmy być w tym samym czasie mniej więcej, ale z doświadczenia wiem, że to, że jest wpisanie PILNE wcale nie oznacza, że termin będzie ustalonyw przeciągu 3 miesięcy. Wpływ ogromny na przyspieszenie terminu zabiegu ma nie ilość pobudzeń komorowych a zespół MAS, czyli m.in. utrata przytomności, mroczki, zawroty głowy, zasłabnięcia. Zawsze o to pytają lekarze prowadzący, a także jak się dzwoni do sekretariatu po raz kolejny z pytaniem o termin, to pytają o to także owe *miłe * panie z sekretariatu. Doświadczenie mnie nauczyło, że w tym drugim wypadku dobrze jest powiedzieć tym paniom, że tak, mdlejemy, wtedy automatycznie znajduje się wolny termin w przeciągu 2 miesięcy. :) Ale to jeżeli zależy nam na szybkim terminie zabiegu.

Odnośnik do komentarza

Mnie powiedział dokładnie to samo:))) Badanie trwało 5 godzin, bardzo się starali szukając miejsca do ablacji. Niestety początek był bardzo bolesny- poproszono mnie, żebym zgodziła się na mniejszą ilość znieczulenia, * żeby skurcze nie uciekły*. Zgodziłam się , ale lekarz 3 razy wkłuwał się w żyłę- podobno mam ją gdzie indziej, niż pozostała część rodu ludzkiego;))) Myślałam, że zerwę z bólu pasy, którymi mnie *przymocowali* do stołu. Później zabieg nie bolał, ale był nieprzyjemny, czułam każde dotknięcie elektrody w sercu. Po kilku dniach w pachwinie powstał duży krwiak, uciskający tętnicę. Ogólnie całość do wytrzymania, popłakałam sobie trochę po zabiegu ze złości i rozczarowania, że się nie powiódł. Za bardzo nastawiłam się psychicznie, że na pewno się powiedzie. Teraz jestem pełna nadziei, ale wiem, że niektórzy pacjenci dopiero po 7 zabiegu są wyleczeni ( choć nie ma pewności na jak długo).

Odnośnik do komentarza

Nie bardzo rozumiem jak miałoby się mieć podanie lignocainy miejscowo na obecność skurczy? Pierwsze słyszę, żeby pacjenta proszono o zgodę na podanie mniejszego znieczulenia. Znaczy, że jaką miałaś jego dawkę? *Mój* elektrofizjolog miał dla mnie 3 strzykaweczki :) Byłaś przymocowana pasami? O MATKO!! W jakim jesteś wieku? W szoku jestem przez to co napisałaś!!

Odnośnik do komentarza

40+ :))) Z tymi pasami to nie wiem, o co chodzi, bo jestem bardzo spokojną osobą. A jeśli chodzi o znieczulenie... Przed zabiegiem powinnam odstawić 5 dni wcześniej Biosotal. Niestety, o terminie zabiegu poinformowano mnie w dniu przyjęcia, tzn o 8.30 zadzwonił lekarz, czy dzisiaj będę, bo oni na mnie czekają. Odpowiedziałam im, że zabieg miał być w terminie późniejszym i nikt mnie o niczym nie informował. Doktor przeprosił i ładnie poprosił, żebym była o 18.00 w szpitalu. Zgłosiłam się, zrobili mi badania, następnego dnia o 9.00 zabrali mnie na EPS, a następnego dnia wypisali. Chyba chodziło o to, że byłam na leku przeciwarytmicznym, który wyciszał skurcze i jak oni twierdzili inne leki używane przy zabiegu też po części miały takie działanie. Ale masz rację, to wszystko dziwnie brzmi, dlatego zakończyłam już leczenie w Klinice Kardiologii w Poznaniu.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×