Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Krótkotrwały częstoskurcz komorowy nsVT


Gość Dolor

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Mam 26 lat. Pod koniec lutego zacząłem odczuwać dość dokuczliwe objawy polegające na pojedynczych bardzo mocnych uderzeniach serca, odczucie było bardzo dziwne, jakbym na chwilę *zapomniał* o oddychaniu, brał wówczas głęboki wdech, podczas którego czułem kilka mocnych, *głębokich* uderzeń serca, przy czym towarzyszyło temu uczucie strachu, niepokoju, kilka sekund i wszystko wracało do normy. Postanowiłem jednak udać się z tym do kardiologa. Dostałem skierowania na holter ekg, holter ciśnieniowy, morfologię krwi, echo serca. Badania morfologii nie wykazały niczego nadzwyczajnego: odrobinkę za duży sód (146 mmol/l przy max 145) procentowo za dużo monocytów (13,1 % przy max 10, ale zawartość nieprocentowa w normie). Echo serca - nie stwierdzono żadnych potencjalnie wpływających na pracę serca nieprawidłowości. Holter ciśnieniowy wykazał lekkie nadciśnienie - uśrednione 141/81 w dzień (norma 135/85) oraz uśrednione w nocy 129/69 (norma 120/70). Kardiologa natomiast bardzo zaniepokoiło badanie holtera ekg - przede wszystkim jedna arytmia - komorowe zaburzenie rytmu serca, które trwało kilka sekund. Pełna charakterystyka arytmii komorowych z badania: VE razem: 118 Pary VE: 0 V-Tach: 1 Najdłuższa V-Tach.: 11 beats at 20:25 Najszybsza V-Tach.: 161 bpm at 20:25 Najwolniejsza V-Tach.: N/A VE na 1000 /VE na godz.: 2/6 VE *R na T* / Escape: N/A Pani kardiolog powiedziała mi, że to bardzo niebezpieczna arytmia, która prowadzi do utraty przytomności, a nawet śmierci, co mnie po prostu zszokowało. Dość dobrze pamiętam dzień, w którym nosiłem holter, nawet wiem, co robiłem mniej więcej w momencie wystąpienia artymi i nic wówczas nie czułem. Zdziwiłem się, że holter nie wykazał innych nieprawidłowości, mimo że tego dnia odczuwałem sporo *swoich* silnych uderzeń serca. Przepisano mi Betaloc ZOK 50, do tego dwa razy dziennie magnez i Neospasmina. Po kuracji skierowanie na kolejne badanie holterem ekg z rozpoznaniem nsVT. Do czego zmierzam... pod koniec lutego i przez początek marca (badanie holterem ekg przypadło na 5 marca) przeżywałem bardzo poważne problemy osobiste, odczuwałem w związku z nimi przytłaczający wręcz stres, który przeszkadzał mi w normalnym funkcjonowaniu, niestety przy tego typu problemach tak już u mnie bywa, nie przesadzę, jeśli napiszę, że balansowałem na krawędzi załamania nerwowego. Czy taki stres może wywołać tego typu arytmie? Czy to raczej z moim ciałem, sercem jest jednak coś naprawdę nie tak, skoro w ten sposób na taki stres reaguje, a nie powinno... W dniu wizyty u kardiolog (poniedziałek 8 kwietnia), kiedy usłyszałem o niebezpieczeństwie tej arytmii też zacząłem się czuć fatalnie, myślałem tylko o tym. Podczas powrotu do domu poczułem się fatalnie, wydawało mi się, że serce mi wskoczyło do brzucha i biło strasznie szybko, od razu spanikowałem, że może już być po mnie, nogi zaczęły się pode mną uginać, strach aż mnie bolał - nie sądzę, że to przypadek, że stało się to akurat po wizycie u kardiologa (odczuwalne bicie serca w ostatnich tygodniach praktycznie zanikło). Nie chcę w żaden sposób podważać kompetencji specjalisty, do którego się skierowałem, ale czy to nie była przesada, mówić mi o konsekwencjach takiej arytmii, kiedy na kilometr bije ode mnie hipochondrykiem i widać, że mam poważny problem z opanowaniem nerwów? Czy wobec pojedynczej krótkiej arytmii częstoskurczu komorowego należy od razy przepisywać lek na serce, zwłaszcza jeśli holter nie wykazał poza nią zupełnie nic? Teraz też cały czas o tym myślę, problemy osobiste, choć tak na mnie nie wypływają chwilowo, wciąż nade mną wiszą, i boję się, że znów wkrótce będę musiał sobie radzić z potwornym stresem, na który moja podatność jest silniejsza ode mnie - niezależnie od tego, co sobie będę wmawiał, żeby się nie przejmować, że te problemy to kwestia rozwiązywalna/przeczekiwalna/*jednorozmowowa* - wciąż to będę ciężko odczuwał... Czym mógł być pojedynczy krótkotrwały skurcz komorowy? Czy u ludzi zdrowych bywa, że się po prostu *zdarza* - jeśli do tego wszystkiego miała by dojść jeszcze świadomość choroby serca, to naprawdę tego wszystkiego nie widzę... Skończyło się na tym, że z gabinetu kardiolog wychodził w przeświadczeniu o bardzo poważnym problemie z sercem, nie dostałem żadnego zapewnienia, ba nadziei na to, że to może się okazać niczym poważnym, tylko jakbym miał się szykować na zawał, jeszcze pouczenie, żeby w razie czego, przy ataku szybkiego bicia serca i braku tchu usiadł, wziął głęboki wdech i wzywał karetkę...

Odnośnik do komentarza

Chyba kardiolog trochę przesadził, straszac od razu smiercią. Radzę iść do innego i zobaczyć co powie, jaką wyda diagnozę. Ja też mam głownie zaburzenia komorowe i nigdy nie usłyszałam od lekarza, że jestem o krok od śmierci. Na forach jest tyle osób z częstoskurczem, zaburzeniami komorowymi i nie czytałam, żeby ktoś wydał im taką opinię. Nie będę się madrzyła, bo lekarz wie lepiej ale na pewno Ci nie pomógł, zwłaszcza Twojej psychice, idż do innego lekarza ze wszystkim wynikami i zobaczysz co powie to jest najlepsze rozwiązanie. Bo w sumie dostałeś leki i głupią diagnozę i zostałeś z problemem sam jeszcze bardziej wystraszony. Zmień lekarza.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za odpowiedź, Allicjo. Zmiana kardiologa w mojej placówce nie jest prosta, tzn. nie mogę umówić się z innym dopóki nie zrezygnuję z dotychczasowego. Opiekę medyczną, którą sobie mimo wszystko chwalę mam zapewnioną przez zakład pracy, więc może jeszcze raz umówię się z dotychczasowym specjalistą - jest potrzeba, bo nie wiem, czy dobrze znoszę kurację betaloc*iem. Cały dzień jestem ospały, mam odczuwalnie niskie ciśnienie, byle wysiłek mnie bardzo męczy: krótka wycieczka po schodach, bieg na tramwaj, przeniesienie jakiejś walizki... do tej pory w ogóle takie problemy nie występowały, więc nie wiem czy kuracja nie jest trochę za *ostra*. Poza tym od przyszłego tygodnia wracam do normalnego trybu pracy w biurze i po prostu nie wyobrażam sobie funkcjonowania tam dzień w dzień w opisanych przeze mnie okolicznościach...

Odnośnik do komentarza

Ja uważam że tych salw czy częstoskurczy absolutnie nie wolno bagatelizować. Nikt nie chce słyszeć o możliwości zgonu ale moim zdaniem lekarz szczerze powiedział co może się stać. Oczywiście że możesz żyć 100 lat ale możesz też nie. Osobiście gdybym się dowiedziała że to mam to udałabym się do jakiegoś dobrego specjalisty. Wystarczy poczytać o komorowych zaburzeniach rytmu a wszystko będzie jasne, gdyby nie było to niebezpieczne to lekarze nie przykładaliby do tego większej wagi a jednak się zwykle tym przejmuja. Oczywiście są osoby u których po dokładniejszej diagnostyce lekarze stwierdzają że nsVT a nawet VT może być nie groźny ale do tego trzeba badań.

Odnośnik do komentarza

Hej. mam 19 lat i ten sam problem. czuje sie z tym fatalnie, jeszcze jak przeczytalam to co napisales to w ogole słabo mi sie zrobilo od razu. mialam robione badania oprocz tego 24 godzinnego zapisu, od 3 tygodniu objawy mam strasznie nasilone, kilkanascie razy dziennie to odczuwam, nie rozumiem co sie dzieje, dlaczego tak czesto .... wybieram sie prywatnie do kardiologa

Odnośnik do komentarza

@ZALAMANA Oczywiście nie bagatelizuję tego, wszak wówczas w ogóle bym tutaj nie podzielił się z Wami moją *historią*. Tylko problem w tym, że od stwierdzenia takiej arytmii w zapisie holtera do określenia tego, jak jest poważna, jest jednak spora droga - seria testów, echo, wysiłkowe ekg, rezonans magnetyczny, tomografia komputerowa itd. Kluczowe znaczenie tutaj ma to, czy serce jest w dobrym stanie strukturalnym, którego to nieprawidłowości ewentualnie mogą wyjść przy wspomnianych badaniach. Natomiast ja poczułem się trupem w gabinecie kardiologa zaraz po odczytaniu zapisu holtera, nie wiem czy w ten sposób powinno się postępować z pacjentami, którzy są przecież ludźmi, a ludzie bardzo przejmują się swoim zdrowiem, zwłaszcza jeśli wychodzi na to, że coś może być z nim nie tak. Nabawiłem się przez to totalnej nerwicy, z dniem wizyty u kardiologa miałem swój pierwszy w życiu atak paniki/lęku - fatalne doświadczenie, serce nagle podskakuje do gardła, bije jak szalone, czuje się falę adrenaliny spływający z czubka głowy do palców u stóp, dostaje się stuprocentowego przeświadczenia o nadchodzącym rychło końcu, ciśnienie skacze w górę moment. Od tego dnia jeszcze parę ataków miałem, jeden całkiem niedawno, nauczyłem się je kontrolować, choć potrafią mnie jeszcze zaskoczyć - nie chcę brać żadnych psychotropów żeby sobie w walce z nimi pomóc, bo uzależnienie się od tych substancji to ostatnie, czego teraz potrzebuję. Nie jestem specjalistą w dziedzinie kardiologii i nie zamierzam podważać kompetencji specjalisty, do którego się udałem, ale jeśli opowiadam mu, że przeżywam poważne problemy osobiste (ich największe *nasilenie* przypadło właśnie na badanie holterowskie) to chyba nie trzeba być wykwalifikowanym lekarzem nawet, żeby wiedzieć, jak można w takiej sytuacji zaszkodzić pacjentowi mówiąc mu o tak poważnych powikłaniach jego dolegliwości. Na pewno mnie w żaden sposób nie zmotywowało, za to dołożyło mi to kolejny problem, który ostatecznie wpędził mnie w depresję, bo przy nim, moje dotychczasowe życiowe komplikacje, mimo że ciężkiej wagi, zbladły, choć wciąż nade mną wiszą i dają o sobie znać. Zrobiłem (jak pewnie widać) trochę researchu na temat częstoskurczów komorowych z uwzględnieniem najbardziej mnie *interesującego* typu, czyli tych nieutrwalonych - nsVT. Uderza mnie co prawda różnica w podejściu do tematyki prezentowana na stronach angielsko- i polskojęzycznych, ale generalnie, jeśli badania wykluczą organiczną chorobę serca (ewentualnie nieorganiczne takiej jak Zespół Brugadów i kilka innych), to tego typu zaburzenia komorowe nie wiążą się z większym ryzykiem odnośnie Nagłej Śmierci sercowej czy Nagłego Zatrzymania Krążenia w stosunku do ludzi zupełnie zdrowych. Silne serce sobie radzi z tym samo, a leczenie wówczas ogranicza się do przypadków, w których arytmie te skutkują uciążliwymi dla pacjentów objawami (polskie źródło np tutaj http://www2.sum.edu.pl/wydawnictwa/wiadlek/11-12-2007/s550_lelakowski_j.pdf ). Oczywiście w tym momencie sam nie stawiam sobie żadnej diagnozy i dalej będę polegał na moim specjaliście, chodzi tylko o pewne rozgoryczenie, że być może niepotrzebnie zostałem wprowadzony w naprawdę fatalny stan psychiki, który z pewnością nie pomaga mi w leczeniu akurat zaburzeń arytmicznych, karmionych ciężkim stresem i ustawicznym niepokojem. @UKABAKU Jeśli mówisz o objawach, o których ja wspomniałem, czyli mocnych, pojedynczych uderzeniach serca to naprawdę nie możesz przejmować się na zapas, akurat w moim przypadku holter nie wychwycił wówczas żadnych nieprawidłowości (chyba, że to są te przedwczesne skurcze, których mi zanotował 118), ale one same w sobie, jeśli nie występują w jakiejś masakrycznej ilości, nie są zupełnie żadnym powodem do niepokoju. Oczywiście moja wypowiedź w Twojej sprawie nie jest żadną diagnozą i bardzo dobrze zrobiłaś kierując się do specjalisty.

Odnośnik do komentarza

A ja Ci powiem tak: w ogóle Ci sie nie dziwie że poczułeś się tak jak się poczułeś bo jak inaczej można zareagować na taką wieść. pamiętam jak trafilam kiedyś do lekarza z trzepotaniem przedsionków i lekarka powiedziała mi że to zapalenie mięśnia sercowego a ja wtedy w ogóle się nie orientowałam w chorobach serca i pytam się jej co to jest i czy na to się umiera (wiem, dziwne pytanie ale to przecież najwazniejszy organ ludzki) a ona mi powiedziała wprost że*tak, można na to umrzec*. Więc wiem co czujesz ale z Twojej wypowiedzi stwierdzam że chyba chciałbyś żeby lekarka Cię oszukała lub zataiła prawde. A ona po prostu powiedziała szczerze jakie mogą być powikłania. Straszne bo straszne ale prawdziwe. Lepiej dmuchać na zime

Odnośnik do komentarza

DOLOR- ja niecałe dwa lata temu tez podczas wysiłkowego miałem epizod kilku sekunduwy czestoskurczu komorowego. i się zaczęły badania. ( dodam że wtedy bardzo stresujący czas w życiu miałem , mnóstwo pracy, ciężkie treningi sportowe itp itd). Miałem echo -wsjo ok, holter - kilka pojedynczy komo i nadkomo - czyli w normie. badania nerek, jamy brzusznej, tętnic, pnia płucnego i nic.;] nwet do poradni rytmu srca mnie wysłali. dodam że czuje się jak okaz zdrowia. byłem po roku na kontroli u ordynatora naszej kardiologii i powiedział że nic umnie nie widzi strasznego. Serce bije 24/h więc czasem też ma prawo się pomylić. dodam że nadal biegam, pływam , gram w kosza itp itd . nieraz poczuję dodatkowy skurcz, ale żadko. najlepeij o tym zapomnieć i nie wkręcać sobie. wiem co mówie bo wtedy jak leżałem na badaniach (pierwszy raz w życiu w szpitalu na noc , a mam 28 lat) to znalazłem z tej schizu u siebie wszystkie choroy począwszy od tętniaków w głowie kończąc na przeszczepach nerek i czerniakach ;] głowa do góry i nie czytaj tyle w internecie...;]

Odnośnik do komentarza

@AWIERONE Bardzo dziękuję za słowa otuchy. Staram się tym nie przejmować, ale naprawdę ciężko przejść do porządku dziennego po usłyszeniu takich słów od specjalisty, to silniejsze ode mnie niestety, są lepsze chwile, kiedy o tym zapominam, ale i gorsze, kiedy kołata mi się to w głowie cały dzień. Nie mogę doczekać się kolejnych badań, tzn. skierowań na nie, bo najgorsze dla mnie jest takie po prostu czekanie. Wczoraj znów atak lęku, myślałem, że sobie z tym radzę, ale nagle serce zaczęło mi szybciej bić, zanim zdążyłem sobie wmówić, że muszę się wyluzować, bum, cały chodziłem, wysokie ciśnienie, panika, myśli czy wezwać pogotowie... zadzwoniłem do bliskiej mi osoby, chwilę porozmawiałem, uspokoiłem się i od razu wszystko przeszło. Ciśnienie trochę podwyższone, ale już nie 195 na 110, serce trochę szybciej bijące, ale już nie 135 razy na minutę. Samemu mi siebie żal, do jakiej nerwicy mnie to wszystko doprowadziło, a jeszcze dwa tygodnie temu, przed wizytą u kardiologa, żaden z takich epizodów nie miał w moim życiu miejsca ani razu. @ZALAMANA Gdzie nie czytam, po serii odpowiednich badań częstoskurcz komorowy może być zakwalifikowany do arytmii łagodnych. Wówczas wszelkie artykuły dla specjalistów podkreślają wagę zapewnienia pacjenta o łagodnym charakterze arytmii i o fakcie, że nie zagraża ona jego zdrowiu. Tu mi zabrakło właśnie tego, że od razu zostały wyciągnięte wnioski, które powinny być poprzedzone serią badań, zwłaszcza, że wyniki krwi i echo serca miałem prawidłowe. Niemniej nie rezygnuje ze specjalisty i wciąż będę do niego uczęszczał, tylko że przede mną kolejny holter, który nie wiem dokładnie, co ma pokazać. Jeśli nie pokaże częstoskurczu, to może akurat trafić na dzień, że go nie będzie, nie wiem, dlaczego skupiamy się na leczeniu samego zaburzenia, a nie szukaniu jego przyczyny :/

Odnośnik do komentarza

No i właśnie lekarz walnie tekst, nastraszy a Ty się później martw. Sam szukaj przyczyny. I oczywiście, że na kolejnym holterze może nie wyjść częstoskurcz, mi na każdym wychodzi co innego i tak robię polowania, żeby udowodnić jak się marnie czuje i co mi jest, czy tak powinno być? A kto się martwi tym, że siada psychika, że można wpaść w nerwicę lękową. Nie denerwuj się, bo to zły doradca, badaj się, zadawaj pytania lekarzowi, żeby rozwiał wszystkie Twoje wątpliwości. Zbadaj tarczycę, sprawdź czy nie masz jakiegoś stanu zapalnego.

Odnośnik do komentarza

ALICJA masz racje, ja też urządzam polowania na holter. kiedyś się tak wkurzyłam, lekarka zleciła mi holter no i z racji tego że był planowany to akurat trafił w czasie gdy było wszystko ok. Idę z tymi wynikami do niej i ona mówi *nic tu nie ma, wszystko jest w porządku* i powiedziała to z takim wyrzutem jakbym jej głowe zawracała czymś co nie istnieje. Wtedy dostałam takiego ciśnienia, chciałam jej wykrzyczeć że chyba jest tępa skoro muszę jej tłumaczyć ze arytmie mają to do siebie że pojawiają się kiedy chcą. Przecież to ona jest kardiologiem, czy na prawde trzeba jej to tłumaczyć? Ale ugryzłam się w język jak zawsze bo wiem że jak puszczą mi nerwy to wtedy lekarz będzie miał podstawę do tego by uznać mnie za osobę z nerwicą, choleryka i co tam jeszcze. A teraz Wam powiem do tego wszystkiego że ów lekarka nie akceptuje innych wyników badań niż z jej ośrodka. Także swoimi holterami robionymi prywatnie mogę sobie rozpalić ognisko....

Odnośnik do komentarza

Wydaje mi się że jeśli lekarz by wrozyl naprawdę śmierć to zalecił by wszczepienie ICD. Ja mam to maszynke z powodu nagłej śmierci sercowej wywołanej ponoć przez migotanie komór. Naszczescie zostałem odratowany. Co najdziwniejsze przed i po nzk moje badania były na 4. Teraz troszkę się zmieniło pokolejki aktywuja się arytmie migotan przedsionkow chyba się pozbylem. Komorowe zaburzenia są sporadyczne. Dodatkowe skurcze nadkomorowe już częściej. ;Generalnie trafiłem ostatnio na super opiekę kardiologiczna. Jak bym słuchał się mojego kardiologa rejonowego to pewnie jeszcze był cierpiał. Ale zaczolem szukac pomocy gdzie indziej i znalazłem.

Odnośnik do komentarza

ZAŁAMANA Cóż ja mogę powiedzieć to co Ty i większość borykających się z arytmiami, jest ciężko, bo i mnie wiele razy serce wyłączyło z życia. Ale trzeba wierzyć lekarzom, że na razie nic złego się nie dzieje, kontrolować, badać i nie panikować jak źle zabije, nerwy też mają duży wpływ. Dolor popieram przedmówcę, jeśli zagrażałoby coś życiu, chyba dostałbyś skierowanie do szpitala, albo jakiś mądrzejszych fachowców.

Odnośnik do komentarza
Gość obserwator

Migotania komór może dostać każdy, nawet potencjalnie zdrowy człowiek. Najwięcej takich idiopatycznych przypadków jest w Chinach, gdzie społeczeństwo żyje w ciągłym strachu i stresie. Nie zapominajmy, że za pracę naszych organów, w tym serca odpowiada mózg który jest najbardziej narażony na stres.

Odnośnik do komentarza

Jasne że każdy może dostać ale wątpie aby stres był przyczyną. Kiedyś nawet zapytałam lekarkę na sorze czy może tak się stac ze dostanę migotania komór a ona powiedziala że teoretycznie tak, kazdy może dostać ale praktycznie to się zdarza tylko u ludzi z poważnymi uszkodzeniami serca. Ponadto jest także grupa osób które wg dostępnych badan mają serce zdrowe a pośmiertnie sekcja zwłok dopiero wykazuje zmiany które wcześniej nie były możliwe do uchwycenia.

Odnośnik do komentarza

Jestem mile zaskoczony faktem pojawienia się na tym forum użytkowników-specjalistów, kardiologów, którzy poświęcają swój czas na pomoc użytkownikom-pacjentom w objaśnianiu im wyników badań, opisywaniu konkretnych medycznych terminów, odpowiadaniu na zadawane przez nich pytania. Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby ktoś z tego grona mógł poświęcić chwilę na analizę mojej historii, pytań które tutaj zadawałem. Oczywiście nieoceniona była pomoc innych użytkowników, których miałem okazję podczas mojej bytności na tutejszym forum poznać, bardzo cenna również byłaby dla mnie opinia specjalisty. Pozdrawiam, Dolor

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×