Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość Gosia

Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie pakuję się i niedługo jadę do szpitala, jutro mam ablację więc proszę o trzymanie kciuków, we wtorek postaram się napisać jak poszło. To już druga ablacja, więc przyznam, że się nie boję, ale mam nadzieję, że to już mój ostatni pobyt w szpitalu:).
Odnośnik do komentarza
Ojej przepraszam:(... Napisałam ale w innym wątku, a o tym zapomniałam:(. Wszystko ok, nie zrobili mi ablacji, ponieważ nie mogli wywołać częstoskurczu, do tej pory miałam tylko jeden atak częstoskurczu, który przeszedł sam po 15 minutach. Teraz uprawiam dość wysiłkowy sport, nie oszczędzam się i jest ok :)
Odnośnik do komentarza
Ja miałam jedną ablację w lutym, później miałam mieć druga ale też nie wywołali mi częstoskurczu, to było w kwietniu. Teraz 4 lipca idę trzeci raz może tym razem się uda..a jak sie czuję? Różnie, teraz jak jest tak gorąco trochę gorzej.
Odnośnik do komentarza

Witam, ja jestem z wrocka :P i w poniedziałek miałam ablacje wlasnie w 4wsk. musze przyznać, że z natury jestem histeryczką i boję się wszystkiego co przypomina szpital. Igła to dla mnie najwieksza kara :) do szpitala trafiłam w niedzielę, po ekg już było oczywiste, że to częstoskurcz. W poniedziałek ok 11 trafiłam na salę zabiegową i miałam najpierw wywołanie arytmii a potem ablację. Jeśli chodzi o dokladny opis to będę się wdawać w szczegóły, bo uważam, że te osoby, które nie miały tego chciałyby wlasnie znać je :) Istotne są wg mnie odczucia przy znieczuleniu, a mianowicie w sumie wstrzyknięto mi 15x (liczyłam) środek znieczulający, igiełka była najcieńsza i w zasadzie dość delikatnie było to czuć (mniej niz przy pobieraniu krwi) po 15 razie była następna igła i myslalam że to dalej znieczulenie, ale okazalo się, że to już ta armata grubości palca. Potem były jeszcze 2 armaty i w zasadzie tylko tą trzecią - ablacyjną mogę porownać do pobierania krwi bo reszta to slabizna. Jeśli chodzi o resztę to czułam przy jelitach jak idzie ta sonda i było to dosc nie przyjemne bo miałam wrażenie jakby coś chodziło mi w środku. W samym sercu ich nie czuć wcale, jednak przy wywolywaniu ataku dostałam strzał w śledzione i mało nie spadłam z łózka :D aż reka mi fruwała sama. nie bolalo tylko bardziej skakałam i w pierwszym momencie się wystraszyłam. Samo wywołanie czestoskurczu to mysle że dla kazdego kto miał to tak często jak ja to jest juz pikuś i potrafi to bez problemu wytrzymać. Tak na prawdę największy bol to był już przy ablacji bo wypalanie było do zniesienia mimo że piekła klatka piersiowa, szyja i żuchwa to dalo sie to wytrzymać, ale kiedy była na koniec procedura 8+1 (cokolwiek to znaczy) to - to faktycznie bolalo, aż musialam zacisnać zęby. Co chwilę była przerwa na 2 glebokie wdechy i od nowa. W sumie całość trwała ponad 2h, ale od tamtej pory nie czuje serca, a wcześniej caly czas czulam je i biło dość szybko nawet w stanie spoczynku. Teraz co chwile sprawdzam tetno bo nic nie czuje :) jesli chodzi o zabieg to polecam bo jedyne co teraz mnie boli to noga, a tak to czuje sie swietnie i uważam, że gdybym wcześniej wiedziała jak to będzie to moja noc przed zabiegiem byłaby przespana :))) no i przede wszystkim: Ogromne podziękowania dla Pani Agaty, która przygotowuje do zabiegu i wkręciła mnie, że dała mi głupiego jasia a nie kontrast :) i dla dr Flugiewicza i jeszcze jednego, którego nazwiska nie znam, ale znieczulał mnie i wywoływał atak. Mistrzostwo! dziękuję! pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×