Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, czy kiedykolwiek korzystaliście w trakcie waszych zmagań z nerwicą z pomocy psychologa? Ja nerwicę mam od 3 lat ( mam 32 lata), z rok trwało zanim lekarz pierwszego kontaktu mi ją w końcu stwierdził, biorę leki od czerwca zeszłego roku citabax 40 - antydepresant. Od czerwca raz w tygodniu korzystam z indywidualnej psychoterapii- za którą płacę 100 za godzinę. Czuję dobrze myślę, ze niedługo będę schodzić z leków. Jak długo korzystaliście z pomocy psychoterapeuty? Czy to wy kończyliście, czy on zasugerował wam że już wystarczy. ? czekam na Wasze doświadczenia.

Odnośnik do komentarza

Mój psychoterapeuta prowadzi psychoterapię w nurcie Gesalt - nastawioną na tu i teraz- co mnie najbardziej dziwi rozmawiam o swoim życiu- on słucha nic mi nie doradza, czasami mnie to wkurza- ale zauważyłam że ewidentnie czuje się lepiej. praktycznie jestem na 95 % tą Aśką sprzed nerwicy. Jestem ciekawa jacy są inni psychoterapeuci i czy wam pomogli. Jesli tak to w jaki sposób?

Odnośnik do komentarza

Witajcie u mnie w tymi psychologami to roznie tak mniej wiecej od roku korzystam ale dosc nieregularnie bo nie stać mnie na to. W pierwszej Pani psycholog to czułam się czasem gorzej czasem lepiej kiedys pomogła mi zwalczyć atak paniki wiec za to jej dziekuje, dzwoniła do mnie i pytała czy wszystko jest ok wiec dobra babka ale jej metody mi tak bardzo nie pomogły. chodze teraz do innej ale coz...tez roznie to bywa niby mi wszystko tlumaczy na spokojnie ale caly czas powtarza mi ,ze nic mi sie nie stanie i to przezwycieze i mam probowac co juz na mnie troche nie dziala. nie biore zadnych lekow oprocz Afobamu w sytuacjach gdy jestem już naprawdę mocno zdenerwowana. W sumie mam wrazenie,ze ona mi w kolko mowi to samo a to do mnie jakby nie docieralo... i nie wiem czy mam szukać innej czy co mam zrobić teraz i tak bede miala 3 miechy przerwy od niej bo wyjezdzam wiec chyba zobacze jak bede sobie radzić i wtedy sie przkonam. moim glownym problemem jest paniczny strach przed śmiercią i chorobą oraz zaawansowana hipochondria

Odnośnik do komentarza

Witam!Jestem tu po raz pierwszy. Od jakiegoś roku cierpię na nerwicę,tyle tylko,że przez większość czasu nie chciałam dopuścić do siebie faktu,że to właśnie to cholerstwo mnie dopadło.Po bardzo silnych atakach postanowiłam,że powiem mężowi,co mi dolega,strasznie się martwił moim zdrowiem.Ku mojemu zaskoczeniu zrozumiał mnie i bardzo mnie wspiera. Myślałam,że mnie zostawi,bo wydawało mi się,że nie zrozumie mojej choroby,na szczęście myliłam się;).Chodzę na terapię do psychologa i już czuję się trochę lepiej.Byłam również na akupunkturze laserowej i bioenergoterapii,to również sprawiło,że mam chęć walczyć o wygraną z koleżanką nerwicą,dla siebie samej i kochanego mężulka.

Odnośnik do komentarza
Gość wioletta max

Mam 43 lata z nerwicą borykam sie od szkoły podstawowej,zawsze bałam się śmierci,od ponad roku ataki paniki się bardzo nasiliły,nie radzę sobie już z tym ,ataki są częste ,próbowałam walczyć z tym sama -nie daję rady.Tłumaczę sobie ,że nic mi się nie stanie,nie pomaga,wyklucza mnie to z życia ,jestem zmęczona.

Odnośnik do komentarza

Witajcie. ja nie chodzę do psychologa od dwóch miesięcy - nie biorę też antydepresantow od 4 miesiecy( brałam 10 miesięcy)- zero problemow z odstawieniem- ani jednego efektu ubocznego- ale schodziłam z niego 2 miesiące. Radzę sobie sama. Dla mnie rozmowa z psychologiem 100 zł za 45 minut to było za drogo plus dojazd 50 zł w obie strony. w tym czasie miałam bardzo ważny egzamin tydzień temu- od tego zależały moje dalsze zarobki i dałam radę. Nie powiem 3 dni przed egzaminem miałam problemy z cisnieniem ale małe 145/94 - kiedyś 185/110( zawsze mi skacze jak mam stresa, to właśnie moja nerwica- a na codzien mam dobre). Bałam się czy zdam a uczyłam sie miesiąc. Była to rozmowa ustna 12 pytań od komisji plus opowiadałam o wszystkich moich dotychczasowych dokonaniach. I powiem wam tak w dzien egzaminu rano puls w spoczynku 110 to wziełam hydroksyzyny dwie łyzeczki w syropie - na mnie to słąbo działa i mnie nie otumania. ale za godzinę ciśnienie i puls był taki sam. Mama dała mi jeszcze sedafit - lek homeopatyczny i powiem wam o 12- jak weszłam do sali to się uspokoiłam. Komisja powiedziała że zdałam super- max punktow. Jak przyszłam do domu cięnienie 95/55- tak ze mnie ten stres zszedł. Ale jestem z siebie dumna. Uczę się radzic sobie sama ale jeśli będę miała problem to skorzystam z pomocy specjalisty. Nie wstydzę się iść do psychiatry czy psychologa prosic o pomoc. Pozdrawiam Wiola idz do psychiatry możliwe ze nawet leków nie dostaniesz . a jak dostaniesz to też nie koniec świata. Ja też się bałam leków- myślałam że w pracy pomyslą że jestem wariatem, że to widać że się bierze leki. a prawda jest taka że nikt sie nie dowiedział, a ja mam pracę gdzie muszę kontaktowac się z wieloma osobami i być dyspozycyjna i myślisz tak samo jak bez tabletek- sprawdziłam( mozesz mieć jedynie jeszcze wiecej świetnych pomysłów) Ale będziesz wiedziała co naprawdę się z Tobą dzieje. Jeśli masz cięzką nerwicę im szybciej pojdziesz tym lepiej( krocej się leczy). Jak ja bym na początku wiedziała że to nerwica a nie serce czy inne cuda oszczędziło by mi wielu nerwów. i dawno byłabym zdrowa. Wiolka ja Cię podziwiam jak ty tyle lat dawałaś sobie radę sama. mocna babka z Ciebie.

Odnośnik do komentarza

Jestem Bożena :-) Szkoda, że na tym forum nikogo nie ma. Znalazłam taki wątek i myślałam, że znajdę tu dla siebie miejsce. Człowiek bez nerwicy nie zrozumie człowieka z nerwicą, bo jej przecież nie widać... Jestem chętna do poznania każdego, kto ma podobny problem do mojego i sama świadomość, że nie jestem sama borykająca się z takim problem jest już pocieszająca, dlatego zapraszam wszystkich, kto chciałby popisać, opowiedzieć o sobie i poczytać i innych. Wierze, że możemy sobie wzajemnie pomóc... Pozdrawiam i czekam. Będę tu zaglądała kilka razy dziennie :-)

Odnośnik do komentarza

Witaj ZANETKA :-) Cieszę się, że do mnie odezwałaś się. Na początek powiem, że poczytałam o hiperwentylacji i wszędzie jest napisane, że podłoże jest nerwicowe i trzeba to leczyć. Przeczytałam o metodzie oddychania w papierową torebkę i wydaje mi się, że taka metoda doprowadzona do perfekcji może być skuteczna. Nie chcę się mądrzyć, ale jak jest jakakolwiek szansa powodzenia i pozbycia się problemu, to trzeba próbować.... Moje problemy, to oczywiście nerwica, lęki, smutek, brak chęci do życia itp. Miałam matkę, która nigdy nie powinna mieć dzieci i dla której to, co powiedzą sąsiedzi jest najważniejsze i oczywiście każdy jest winny, tylko nie ona. Dzisiaj jestem bardzo dorosłym człowiekiem, a moja matka staruszką, niewinną, zakłamaną i pokrzywdzoną przez wszystko. Trudno jest odnaleźć miejsce dla siebie w takim świecie i nawet jeżeli opuści się taki zakłamany i pełen oskarżeń świat i ułoży sobie życie z daleka, to ten świat wróci i to w najmniej oczekiwanym momencie... Mój mąż, jak większość facetów, też jest zawsze niewinny i ja, ostatnio, nie mam już miejsca na tolerancję... Moje problemy zaczęły się bardzo dawno temu. Z moją wielką studencką miłością byłam w ciąży. Jego rodzice kochali mnie, a moja matka nie tolerowała ani jego, ani jego rodziców, ani mojej ciąży. Na dwa tygodnie przed naszym ślubem pojechała ze mną do innego miasta w odwiedziny do rodziny i tam zawlokła mnie na skrobankę. Nie miałam nic do powiedzenia. Byłam w 16 tygodniu ciąży. Mam do siebie pretensje do dzisiaj, bo mogłam do tego nie dopuścić... Kazała mi mówić, że poroniłam... Zamiast do ślubu wysłała mnie za ocean na *rekonwalescencję*. Dopiero rok temu mogłam popatrzyć w necie jak wygląda 16-to tygodniowy płód... Po roku wróciłam, a mój chłopak miał inną dziewczyną... Po studiach poznałam fajnego człowieka i wzięliśmy ślub. Zaszłam w ciąże i poroniłam w 24 tygodniu. Myślałam, że umrę. Na kolejna ciąże pozwolono mi dopiero po roku i od trzeciego miesiąca leżałam w szpitalu do końca. Chłopczyk urodził się śliczny i zdrowy, a ja wpadłam w obsesję, że umrze przy mnie... to było moje pierwsze spotkanie z nerwicą. Trwało rok,, dostawałam SINEQAN i TRANXENE i mi przeszło. Byłam szczęśliwą mamą i żoną. miałam przyjaciół i nie wspominałam przeszłości. Trzy lata temu, jak weszłam w okres menopauzy wróciło. Lęki, walenie serca kłopoty ze snem, płaczliwość itp. Chodziłam do lekarza i było lepiej lub gorzej, ale nie mijało. Uzależniłam się od CLORANXENU i w końcu trafiłam na lekarza, który zamienił CLORANXEN na AFOBAM i dołączył do tego CITABAX. Kazał zmniejszać dawkę tego AFOBAMU i tak robiłam. Teraz od roku już nie mam niczego z grupy benzo i ten CITABAX zamieniono mi na lek nowej generacji COAXIL. Biorę ten COAXIL od 2 miesięcy i jest tak sobie. Jestem zmęczona. Chciałabym normalnie żyć. Chciałabym nie mieć ani lęków, ani depresji, ani płaczliwości i nie wiem jak mam żyć. Nie mogę mojemu mężowi opowiadać o moim szaleństwie, bo on sam ma problemy ze zdrowiem (bajpasy) i jestem sama... Pozdrawiam serdecznie ZANETKO i będę Ci wdzięczna jak mi odpiszesz. Będę wdzięczna każdemu, kto do mnie napisze.

Odnośnik do komentarza

Mam córkę chorą na nerwicę lękową.Ostatnio po odstawieniu leków miała nawrót choroby i to dla mnie , dla matki było przeżyciem traumatycznym.Byłam z nią przez 2 tygodnie i widziałam, przeżywałam ...myśli samobójcze itp. To było jak bym od nowa przerabiała swoje macierzyństwo, wiele sie nauczyłam, wiele musiałam przeżyć od nowa, przetrawić....zarzucić sobie jako matce.Mam 3-je dzieci dorosłych i 59 lat.Piszesz o swoim żalu do matki, szkoda że nigdy z nia nie porozmawiałaś to by Ci dużo pomogło i ułatwiło zrozumienie także jej, swoje pretensje trzeba głośno wykrzyczeć matce, tak jak ja musiałam wwysłuchać mojej 38-letniej córki. Myslę że masz traumę w/z z usunieta ciążą MUSISZ to z siebie wyrzucić!!!Tak samo Twoje *oszczędzanie* męża boooo (?) co bo chory, kochana Ty masz chorą duszę a to groźniejsza choroba od tej fizycznej.

Odnośnik do komentarza

Witaj RABARBARA :-) Jest mi przykro z powodu nerwicy Twojej córki i mam świadomość ile to musi i ją i Ciebie kosztować. Walczcie, bo ja wierzę, że z nerwicy można wyjść. To długi i ciężki proces, ale można normalnie żyć, pracować i być szczęśliwym. Ja próbowałam z moja matką rozmawiać, ale to nie ma sensu. Ona ma przekonanie, że była i jest doskonałym człowiekiem, matką, kobietą, żoną. To nie jest prawda, ale moja matka innej prawdy nie przyjmuje i wszelkie próby, zwrócenia jej tylko uwagi, to natychmiast broni się wytykając wszystko, co wydarzyło się w życiu i po takim zdarzeniu nie chce się żyć... Potrafi wykrzyczeć, że Bóg ją pokarał takimi dziećmi i już do śmierci będzie żałowała, że się nie wyskrobała. i po kolei, jak do dzieci ( ja mam starszego brata) zmarnowały jej życie i ona serce by sobie wyrwała, żeby tym dzieciom pomóc, a one są podłe i szkoda, że nie zdechły zaraz po urodzeniu... Wierz mi, że tu nie ma z kim rozmawiać. Ja wybaczyłam mojemu ojcu, ale to on pozwolił mojej matce nie zatrzymywać się w nienawiści. Robił zawsze wszystko, czego chciała, chociaż bardzo kochał dzieci, to ona była dla niego ważniejsza. Moja matka nie umie kochać. Nie wie co to jest, nie rozumie miłości i taka już zostanie. Ja jej wybaczyłam, ale nie kocham jej, chociaż, gdyby potrzebowała pomocy, to zrobiłabym wszystko, żeby jej pomóc. jestem już babcią, a mimo to nie jest łatwo pozbierać się po takim dzieciństwie i życiu. Ja tez jestem matką i nie zrobiłam nigdy niczego, czego nienawidziłam u mojej matki. Może gdybym była zimna jak kamień byłoby mi łatwiej i nie martwiłabym się tak bardzo moim mężem, który o mnie, aż tak się nie martwi, bo ja zawsze daje radę... A przecież to nie prawda, nie daję rady psychicznie, ale nie skarżę się, nie mówię o tym zbyt dużo i nie widać, że nie daje rady... Wiem, że powinnam zachowywać się inaczej, ale to nie jest proste. Ja zawsze byłam sama z moimi smutkami i boję się reakcji moich bliskich, gdybym im powiedziała, że całe życie ich oszukuję, bo przecież do tego można byłoby to sprowadzić...

Odnośnik do komentarza

999P :-) Nie jestem smutna każdego dnia. Jestem radosnym, szczęśliwym człowiekiem mającym wielu przyjaciół. Menopauza, to trudny okres w życiu kobiety. Hormony przestają nas chronić i bywa różnie... Każdy, kto tu zagląda ma zraniona duszę i przyczyny tego zranienia tkwią w każdym z nas. Nie oznacza to. że nie wybaczyłam. Wybaczyłam dawno temu, ale wybaczyć, to nie oznacza zapomnieć. Wybaczyć, to moim zdaniem spróbować zrozumieć motywy dla których ktoś nas skrzywdził. Tu jest bezpiecznie, tu można spotkać bratnią duszę, wymienić doświadczenia, poglądy, pomóc sobie wzajemnie. Jestem tu tylko przez chwilę i wracam do mojego życia. dobrego życia. które lubię... Chciałabym zaprzyjaźnić się tu na tym forum z kimś, komu też czasem jest nie fajnie... Pozdrawiam i czekam na każdego, kto chciałby tu być i przyjaźnić się, pomagając sobie wzajemnie...

Odnośnik do komentarza

MARY10. nie wiem kim jesteś, nie znam Ci i nie wiem kim jest EWALIT.. Znalazłam to forum i myślałam, ze znajdę tu miejsce dla siebie, wśród ludzi mających podobne problemy do moich, a z jakiegoś niezrozumiałego powodu spotkałam się z wrogością. Nie rozumiem tego, ale przecież nie chcę szarpać sobie zdrowie wyjaśniając, że ktoś się myli. Trudno. Może moja historia jest podobna do historii innej osoby szukającej pomocyi, ale to nie jest powód, żeby obrażać mnie i wyzywać od durni.Jest mi bardzo przykro.

Odnośnik do komentarza

ARKEKRA, EWALIT, EWA nie kompromituj się cytuję: ARKEKRA • 2011-12-14, 10:49 w Nerwica lękowa - jak z nią walczyć? » ostatnia odpowiedź Od dzisiaj będę występować jako EWALIT54 :-) Mam swoje powody. Reszta jest bez zmian i nadal jestem Ewa Oczywiscie każdy na forum szuka wsparcia, pocieszenia, rozmowy, ale nie udawajmy kogoś innego niż jesteśmy.

Odnośnik do komentarza

Ewa ,Bożena EWALIT czy ARKEKRA jesteś tą samą osobą . Wg mnie ty kobieto potrzebujesz dobrego psychologa OD ZARAZ !!!!!!! Same leki nie rozwiążą twego problemu. Aborcja zostawia piętno na całe życie. Smutne, tragiczne wręcz to twoje życie ale tak zazwyczaj jest. Nie zganiaj winy na matkę. Choc po częsci tez się do tego przyczyniła. wg twoich postów tak wnioskuje. Byłaś dorosła i to ty decydowałaś o losie tej malutkiej istotki. Smutne to bardzo. Moja rada to :musisz byc pod opieką .kontrolą dobrego psychologa..

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×