Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica serca?! ktoś z Was to ma?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Natalia naprawde nie ma takiego okreslenia w medycynie jak nerwica miesnia sercowego i na pewno wujek nie zmarl z tego powodu. moze mial srtesujaca prace miazdzyce i dostal zawalu a naprawde nerwy duzo moga zrobic spustoszenia w organizmie ja tez to diabelstwo przerabialam teraz zyje normalnie
Odnośnik do komentarza
Gość Natalia_21
Nie mam pojęcia jak to się nazywa, może być nerwica serca, nerwica układu krążenia, czy jak tam kto woli. Chodzi o to, że człowiek ma nerwicę, a ona objawia się głównie poprzez kłopoty z sercem, a przynajmiej nam się tak wydaje, bo mamy takie objawy. Ja również nie napisałam, że mój wujek miał nerwicę mięśnia sercowego, tylko, że miał zawał przez stres. I naprawdę dużo osobom, które miały nerwicę pomógł neurolog,więc ja też chyba się wybiorę, bo same ziołowe tabletki w ostrych stanach nerwicy rzadko kiedy pomagają.
Odnośnik do komentarza
Natalia moze i neurolog Ci pomoze ja trafilam do lekarza ktory mial specjalizacje z neurologi ipsychiatri to bylo dawno ale co pamietam nazwal to zespol somatyczny zabuzen zolciowo trzustkowych kazdy ma rozne objawy u mnie bylo szybkie bicie serca strach przed smiercia balam sie nocy jak zasypialam zrywalam sie bez braku powietrza lek przed jakakolwiek podroza jednym slowem koszmar lekarz wytlumaczyl mi ze farmakologicznie mi pomoze ale sama musze popracowac nad soba i udalo sie od 5ciu lat nie biore zadnych prochow ale po odstawieniu jeszcze przez rok musialam miec przy sobie pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość Natalia_21
Nie znam się na tym, jednak jeśli ja mam nerwicę, to mi się tylko porzez problemy z sercem to odbija, nie wiem czy ona się tam usadowiła czy co, niektórzy mają problemy z żołądkiem, tak przynajmiej slyszalam, jednak kiedy szuka się chorób serca, to znajduje się wzmianki o nerwicy serca. Może to i tylko się tak nazywa potocznie, ale jest faktem, że najczęstszymi problemi przy nerwicy, są problemy z sercem, ja mam jeszcze czasem drgawki przy zasypianiu, tzn. nagle tak podkoczy mi cialo jak już zasypiam, ale tak to przeważnie odczuwam ból w całej lewej stronie, sszybkie bicie serca, lub nie miarowe, kłucie, no i to że słyszę swoje bicie serca. Naprawdę jak czasem mam takie napady, to wydaje mi się że zaraz dostanę zawału serca, ale lekarze mówią, że wszystko jest ok z sercem, no bo i może jest, ale co z tego kiedy ja czuję co innego... :( i może to sobie być zwykła nerwica, ale ciągle ataki powodują niepokój i stres...
Odnośnik do komentarza
Gość Natalia_21
Danka właśnie o to mi chodzi, moja bratowa kiedyś miała nerwicę, przez pracę, w której pracowała, jednak kiedy poszła do neurologa, to nie obyło się bez leków (nie ziołowych), i przez jakiś czas je brała, i jej pomogły jednak potem musiała sama się wziąść za siebie, zmieniła pracę i do tej pory nic jej nie jest, czasem może ma szybkie bicie serca jak się zdenerwuje, alę już tak nie przeżywa wszystkiego, chodzi mi o to, że czasem mogą nam pomóc leki antydepresyjne, mojej mamie też pomogły, do tej pory ma opakowanie na wszelki wypadek, ale nie bierze tych tabletek, no pewnie że nie możemy z nimi przesadzać i sami musimy też nad sobą popracować, ja również pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Nata- sama się nakręcasz. takie podskoczenie ciała w momenice zasypiania ma prawie każdy- czasem towarzyszy temu sen- wpadamy w dołek, albo lecimy ze schodów itp. to tylko *przełaczenie* aktywności układu wegetatywnego na tryb nocny, zadne drgawki. każdy ma czasem tachykardię- przyspieszone bicie serca, drobną arytmię- a osoby emocjonalne- a Ty na taką wygladasz- słyszą bicie swego serca. dodatkowo stres z pwodu śmierci wujka- i nakręcasz sie jeszcze bardziej. zagubiona się w tym wydajesz i wystraszona, dobry psycholog, lub psychiatra- i będzie lepiej. tonie powód do wstydu. zaburzenia lękowe są wpisane w nasze czasy. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Niet, ja wiem o jakie drgawki chodzi kiedy, np. wydaje nam się, że spadamy ze schodów te są inne, naprawdę, mniejsze, nie takie gwałtowne i są zawsze. Śmierć mojego wujka nie odbiła mi się na psychice też na pewno. I ja się na pewno nie wstydzę. Miałam kłopoty z sercem nie wiedziałam co mi jest, to poszłam do lekarza. Okazało się, że wszystko w porządku, chociaż nie mialam wszytskich badań nawet. Szukam przyczyny gdzie indziej. Owszem jestem emocjonalną osobą, ale również znerwicowaną i sama to po sobie widzę. *Dzięki* temu, a raczej niestety, co przeczytałam tutaj widzę, że ogromna ilość ludzi ma takie problemy. Ale naprawdę nie rozumiem czemu wszyscy podchodzą do tego, tak jakbyśmy to sobie wymyślali, ja naprawdę nie mogę zasnąć, naprawdę mam bóle w lewej stronie i kłócie, i naprawdę to mi przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu, i sobie niczego nie nakręcam. Rzadko kiedy chodzę do lekarzy, nie wzywałam nigdy pogotowia do siebie jak miałam takie szybkie bicie serca, chociaż nawet nie zasnęłam całą noc. Szłam do lekarza naprawdę tylko wtedy, kiedy nie mogłam już wytrzymać i jeśli nawet to są stany lękowe, nerwica czy co tam innego, to nie zawsze każdy może sobie z tym sam poradzić. I pójdę oczywiście, nie wiem czy najpierw do psychologa czy może spróbuję do neurologa, zobaczę. I jesli pani, czy pan *Słonko* przeczytał większość wypowiedzi na tym forum, to łatwo zauważyć, że ludzie jeszcze inne gorsze rzeczy sobie wkręcają, a czasem tym którzy mają nerwicę psycholog nie pomógł. Ludzie przy głupim szybkim biciu serca myślą o śmierci, i łatwo to nazwać - nakręcaniem, lecz ciężej się z tego nakręcania wykręcić ;) bo my naprawdę czujemy jakbyśmy mieli zaraz dostać zawału serca, przynajmniej ja tak czuję, no i jeszcze zapomniałam, że strasznie męcząca jest gula w gardle, przez którą co chwilę połykam ślinę z nadzieją, że zaraz *spłynie*...
Odnośnik do komentarza
A i dziękuję bardzo pani/panu *slonko*, bo rozumiem, że to ma być takie uspokojenie kogos. Ja wiem o co chodzi, i naprawdę nieraz starałam, się sobie powiedzieć w czasie kiedy źle się czułam: *spokojnie, to tylko nerwy, wszystko w porządku*, to wcale mi to nie pomagało a wręcz przeciwnie jeszcze gorzej, jednym rozwiązaniem było usiąść i czekać aż mi się bardzo zacznie chcieć spać, (bo przeważnie moje problemy zaczynają się gdy kładę się spać) i gdy już byłam totalnie zmęczona i senna, dopiero o 4 czy 5 nad raznem zasypiałam, czasem 2 godziny stałam w łazience przed lustrem, bo wtedy jakoś się uspokajałam, a gdy wracałam do łóżka to znowy serce mi nie dawało spokoju, i tak w kółko wstawałam siedziałam i czekałam aż zasnę. Gula w gardle jest cały czas, nawet jak teraz piszę, czasem są takie momenty kiedy wydaje mi się jakby rzeczywistość była snem, czuje się wtedy bardzo dziwnie, szczególnie jak jestem zmęczona. Dzisiaj też wiem, że nie zasnę od razu. Siedzę i czytam te forum, *pocieszając* się, że nie tylko ja mam tekie problemy, heh
Odnośnik do komentarza
Bardzo się cieszę, że na tym wątku pojawiła się Słonko, bo jej ciepły i bardzo trzeźwy głos przynosi pewną równowagę. Dotychczas bywałam raczej na wątku o kołataniach, bo cały czas usiłuję się zdiagnozować kardiologicznie, coś mi tam wynajdują i tym bardziej się boję, że nie chcą mi wszystkiego kawa na ławę wyjaśnić. A podejrzewam że nie chcą dopóki sami do końca nie sa pewni. Ale rezultat jest taki, że człowiek sobie wyobraża, że jutro lub dziś w nocy zejdzie z powodu bloku AV lub innego wydłużenia QT. No i się napędza. Coś tu opowiem, lepiej omińcie jeden akapit jeśli wam śpieszno. Rok temu miałam mieć zabieg, drobny chirurgiczny zabieg pod narkozą. Nie pierwszy i nie ostatni. Leżałam na łóżku ginekologicznym i żartowałam z pielęgniarkami i lekarką. Pielęgniarka wbiła mi igłę żeby wprowadzić wenflon. Jak zawsze. I wtedy stało się coś niesamowitego, co wtrąciło mnie - chyba już na zawsze - w świadomość dlaczego ciało jest tylko więzieniem. Poczułam jak nagły skurcz wypycha powietrze z moich płuc, a skurcz wszystkich innych mięśni skręca moje ciało. Przez jakiś czas - może minuta, może trzy, nikt nie patrzył na zegarek,- byłam więźniem własnego ciała. Zrozumiałam co to jest. Halo, proszę pani, halo, czy Pani mnie słyszy??? Halo,proszę pani, halo ... Tak, słyszałam wszystko, widziałam tyle ile mogłam zobaczyć spod przymkniętych powiek, skrawki białych fartuchów. Maseczka z tlenem, który nadmuchiwano mi do płuc. Dialogi, które mi umykały gdy myślałam: acha, więc to tak wygląda, to jest tak, już nie muszę się bać, Boże, wiem, wiem już jak to jest. To jest koniec. Nie mogłam ruszyć niczym, łącznie z płucami, powiekami, gałkami ocznymi. Nie mogłam dać znać że tam jestem, że pod nieruchomym ciałem jest człowiek. To było rok temu. Usiłowano mi wynaleźć epilepsję, jeden atak w życiu to nie choroba, może się zdarzyć. Ale myślę że człowiek to wielka zagadka i jesteśmy badzo zadufani w sobie z tą całą naszą medycyną nowożytną, z narzędziami, laserami, tomografami. O człowieku wiemy nadal mało, a może właśnie oddalamy się od prawdy. Dlaczego na tym forum jest tyle młodych osób? 17 lat, 20, 22, może nasz świat trochę za dużo od nich (nas??? mam 36 lat i jestem kobietą sukcesu z udaną rodziną) wymaga?
Odnośnik do komentarza
Gość Martynina
Witam Was wszystkich serdecznie, Natalio, wiem jak to jest, też mam tę kulkę w gardle, też mam drgawki przy usypianiu, a najgorzej jak obudzą mnie w nocy i faktycznie nie jest to spadanie z wysokości, jak czasem się zdarza przy usypianiu... Kardiolog po badanich mówi, że jestem zdrowa. Psycholog stwierdził, że nikt mi nie pomoże tylko ja sama, a wyładowania stresu w taki a nie inny sposób wpoiła we mnie moja mama. Po kłótni czy awanturze w domu, zazwyczaj w nocy budziła mnie mówiąc jedziemy do szpitala. Ale mama ma wypadanie płatka, arytmie i czasami migotanie przedsionków - co jest poważną chorobą. U mnie po uzbieraniu się nerw jest załamanie - szybkie bicie serca, brak oddechu, ból w klatce (chociaż lekarze mówią, że dobrze jak boli :) zresztą serce nie boli, to nerwobóle są. itp. Taki stan utrzymuje się około miesiąca do półtora po ataku silnym. Biorę persen i neocardinę i się uspokajam. Ale wpadłam ostatnio na pomysł, że pójdę do homeopaty, żeby uregulował mój układ immunologiczny. Lekarz dał mi jakiś specyfik i narazie działa. Idę niedługo na kolejną wizytę. Oni leczą coś nie zapoboegając temu, ale niby dając dokładnie to samo co nam dolega. Na początku, pierwsze dwa dni po wzięciu ampułki czułam się średnio. Ale teraz jest naprawdę w porządku. Jakoś tak uspokoiłam się wewnętrznie. Chce mi się życ, nie zamartwiam się, nie wkręcam sobie arytmii czy cześtoskórczy... Mam to gdzieś i żyję, ciesząc się każdym dniem :) Z tego co wiem, to bardzo dużo młodych osób, wkraczających w dorosłe życie ma podobne problemy. Nerwy potrafią zjeść nas od środka, często bez naszej wiedzy. Odpowiedzialność, studia w połączeniu z pracą, wyścig szczurów i troska o lepszą przyszłość kosztem własnego zdrowia... Taka jest rzeczywistość, którą możemy tylko my zmienić dla siebie samych. Ja staram się już nie przerażać tym biciem serca, nie słuchać go ciągle, nie czuć w palcach u stóp i we włosach... My jako młodzi mamy często rytm bicia serca uzależniony od oddechu, co nam się ureguluje. Poza tym jeszcze mnóstwo życia przed nami, mamy je jedno i powinniśmy z niego korzystać, ale w sposób wyważony i na spokojnie. Jesteśmy słabszym pokoleniem niż nasi rodzice, dziadkowie... Mamy dużo trudniej, pojawiły się zancznie większe wymagania i oczekiwania. Musimy jakoś sobie radzić. Pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza
witam czy ktos moze mi powiedziec czy przy zmainie pogody nasila sie to Wam?, chodzi mi o bicie serca.wczoraj bylam u kardiolga i z badan wynika ze w sumie jest ok i ze to na tle nerwowym, ale dlaczego jak jest zmiana pogody albo jak wstaje z ozycji siedzacej to serce aczyna mi walic?do tego mam czasem ze bije, bije, przestaje i bije bije przestaje bardzo prosze o odpowiedz bo sie martwie
Odnośnik do komentarza
Witaj gosia. Ja słyszałam, że zmiana pogody ogólnie powoduje, że źle się człowiek czuje, nawet jeśli nie ma żadnych innych dolegliwości. Ja teraz jak były te upały, tak samo miałam ciągle podwyższony puls i się źle czułam, myślę, że pogoda w dużym stopniu nam pomaga lub przeszkadza... Gdzieś na tym forum przeczytałam, żeby nie mierzyć sobie ciśnienia ani pulsu, bo świadomość, że mamy wysoki luz za niski jeszcze gorzej nas w to wkręca. Wcześniej mierzyłam sobie przez cały dzień co jakiś czas puls, a wczoraj ani razu nie zmierzyłam, nawet jak wieczorem się położyłam i slyszałam bicie serce, to się w to nie wsłuchiwałam, i jakoś tak trochę mniej się tym przejmowałam na serio. Co do wstawania z pozycji siedzącej, to kiedyś lekarz mi tłumaczył, (bo też tak miałam i nadal czasem mam), że gdy zrobimy to zbyt gwałtownie, to tak jakby serce nie zdążyło w stosunku do reszty ciała i potem potrzebuje chwili żeby się ustawić do innej pozycji. Ja często tak mam jak się schylę po co coś i potem podnoszę. Pozdro
Odnośnik do komentarza
Do Natalii!! Ja też mam taki kłopot przy wstawaniu i np przy pochylaniu sie, jak siedze to jest ok a jak nagle wstane to po chwili czuje jak serce starsznie opornie bije to trwa naprawde z 10 sekud, tak bije bardzo powoli i mam wrazenie ze zaraz stanie a po chwili juz bije szybciej!! Albo jak sie zdenerwuje albo pomysle o czyms co mnie wpedza w wiekszy stres albo pzrerazenie to wtedy czuje w dołku taki ucisk i przerwe w bicu serca tak jakby mnie scisneło i brakuje mi jednego uderzenia tak jakby potkniecie serca tez miałam robione EKG i echo serca i jest ok. Mnie tez sie wydawało ze jak sie siedzi to wtedy serce bije normalnie a jak nagle wsatniesz to serce musi sie przyzwyczaic i po chwili juz jest ok. Pewnie kiedys zawsze tak miałam tylko teraz za bardzo zwracam na to uwage. A co do pulcu, to np siedze w pracy i co chwila sparwdzam jak uderza. Koszmar!! Jak myslisz te chwilowe potkniecie serca czyli inaczej brakujace uderzenie moze byc z tego ze sie bardzo zestresuje???
Odnośnik do komentarza
i wiesz co Natalia faktycznie z tym mierzeniem to chyba przestane, potrafie to robic kilka razy dziennie - paranoja jakas:)wogole zauwazylam ,ze odkad poszlam do kardiologa i zaczelam miec rozne badania ,to wsluchuje sie w swoj organizm jak nienormalna, przeciez przed lekarzem tez to mialam, ale nie zwracalam na to uwagi,normalnie zylam, tylko od czasu do czasu gorzej sie czulam a teraz sama sie nakrecam:)
Odnośnik do komentarza
Właśnie te brakujące uderzenia, tzn. tak jak gdyby na chwilkę serce się zatrzymało i zaraz znowu zaczęło bić ja też mam. Szczególnie czuję to wieczorem jak kładę się spać. I nie mam pojęcia do tej pory czy to jest naprawdę czy mi się wydaje. U mnie też ekg jest dobre i inne badania. Lekarz powiedział, że jakiekolwiek zaburzenia w biciu serca mam przez to, że jestem strasznym nerwusem i wystarczy, że się lekko zdenerwuje, a od razu mnie bierze. Kiedyś 2 lata temu jak miałam holtera to kardiolog powiedział, że moje serce myli się sto razy na dzień, co jest całkowicie normalne i można z tym żyć. Rok temu miałam dobry wynik holtera. Ciągle czuje różne zaburzenia, ale np. te brakujące uderzenia czuje tylko jak o tym myślę, więc może tak naprawdę to jest coś normalnego, albo serce zabije tylko o wiele słabiej i my tego nie odczujemy i od razu nam się wydaje, że się zatrzymało, heh co jest niemożliwe. I naprawdę to wszystko mi się pogłębia po jakimś zdenerwowaniu, ale nie od razu, tylko po jakimś czasie, jak już jestem spokojna, to wtedy się zaczyna. Nawet mże minąć jeden lub dwa dni, chociaż czasem zdenerwuje się w dzień, a wieczorem już nie mogę zasnąć, bo mi serce wali, albo właśnie nie marowo bije,tak wolno wolno za chwilę szybko. Czytając te forum zauważyłam, że od groma ludzi to ma, aż normalnie szkoda... I skoro nikt od tego nie umiera, ani zawału jeszcze nie dostał, to raczej to na pewno nerwica, i tak jak większość osób pisze, że sami musimy sobie z sobą poradzić, czasem z pomocą psychologa czy innych lekarzy, to mi narazie to nie wychodzi ;( heh
Odnośnik do komentarza
No własnie,dziwnie to mamy ale co zrobić!!! ja tez w dzień w miare spoko ale wieczorem jak sie połoze to sie zaczyna, potykanie i takie tam czasami tak mnie cos zakłuje ze az dechu nie umiem zebrac zwykły nerwoból!! A to mierzenie tętna to tez jest kosmos 25 lat tego nigdy w zyciu nie robiłam a pół roku temu jak mnie złapało to nadrobilam za wszystkie czasy!!!!!
Odnośnik do komentarza
Mi bardzo pomaga te forum, nareszcie ludzie, którzy mnie rozumieją i wiedzą co czuję, a jeszcze lepiej oni czują to samo, aż nawet w tym momencie chce mi się z tego śmiać, hihi. Nie to co zawsze pójdę do lekarza,a on do mnie *tobie nic nie jest, nie masz co robić w wieku 21 lat tylko do lekarza chodzić*, ale żaden z nich nie pomyślał żeby dać skierowanie do psychologa, jak poprosiłam do neurologa, to mi kazał się leczyć narazie ziołowymi tabletkami, co już od dawna biorę i nic nie pomaga. Jak chcesz się wyleczyć, to musisz prywatnie iść do psychologa, albo wejść na te forum, heh ;P
Odnośnik do komentarza
Dokładnie masz racje ja od stycznia latam i patrza n amnie jak na wariatke!!!!! Byłam tez u neurologa i powiedział mi ze z jego strony on nie widzi u mnie nic niepojacego!!! Badania krwi i przerózne, magnez, potas wszystko ok, nawet cisnienie dna oka miałam robione!!! Mam małe kłopoty z tarczyca i biore od tygodnia leki ale i tak wiem ze to nerwica!! bo jak jestem zajeta i cos robie to nic mi nie jest aa jak zaczne myslec to juz jest tragedia, wszystko mam zawal wylew i takie tam, człowiek ma potem starsznie czarne mysli a moja bacia kiedys powiedziała siwte słowa UMRZEC TONIE JEST TAK ŁATWO i to jest prawda!!!!
Odnośnik do komentarza
Heh, z drugiej strony to ich chyba rozumiem, jak mają po kilkunastu pacjentów, którzy mają nerwicę, i przychodzą twierdząc, że mają problemy serca, i mało zawału nie dostały, a tak naprawdę muszą sobie sami ze sobą poradzić, to oni juz mają dość ich, hehe ;)
Odnośnik do komentarza
No w sumie jest w tym troche racji!!!! ale kurde płace składki i potrezbuje pomocy wiec tego tez nie rozumiem!!!!!!!taka dziwna ta nasza choroba taka wymyślona boimy sie smierci wydaje nam sie ze jak gdzies pojdziemy do sklepu albo cos to akurat nam sie cos stanie!!! kiedys chodzialm na imprezy do rana i si enie zstanawiałam nad takimi głupotami a teraz sie wszystkiego boje !!!
Odnośnik do komentarza
cześć dziewczyny ja tez jak sie zmienia pogoda to sie czuje zle i mam problemy z oddychaniem. Do Izuni Izunia nie martw sie jakoś sie wszystko ulozy. Wylecz tego torbiela jak najszybciej . Wiesz ja mysle ze te twoje infekcje to biora sie z tad ze masz nerwice i w momencie gdy naasza psychika szwankuje to nasz organizm nie wysyła odpowiedzi immunologicznej i nasz organizm nie ma sie jak bronbic. Dlatego tak wazne jest aby byc wesołym choc to strasznie trudne. A powiem ci ze ja doszlam do wniosku ze nie chodze do zadnych lekarzy bo jak czlowiek szuka to zawsze sobie cios znajdzie, a znajac naszych lekarzy to szkoda gadeać. A ja tak sobie mysle tyle ludzi przez lata maja jakies raki i jakos nie wiedza i dozywaja a my szukamy i kiepsko z nami. Izunia musimy sie jakos trzymac, a z tym torbielem to dobrze bedzie, a z tymi krwinkami tez mozesz miec problem od nerwicy staraj sie jak najlepiej odzywiac buraki i inne jarzyny. Pozdrawiam cie serdecznie i sciskam mocno bedzie dobrze pamietaj ze wszyscy jestesmy razem Buziaki. A ja ci powiem ze nawet jak nie mam atakow to i tak z moja psychika bywa kiepsko ale nie codziennie./ papatki
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×