Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica serca?! ktoś z Was to ma?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć nerwuski mam pytanko czy macie co s takiego że budzicie sie nerwowi, ja np dzis denerwuje sie nie wiem czym to znaczy jestem taka pobudzona i zaraz musze do toalety leciec nawet kilka razy dziennie i mnie to wkurza bo boje sie gdziekolwiek wyjśc juz je mówiąc że jechać. Do Izuni, słuchaj ja tez zastanawiam sie nad tomografio bo mało że takie biegunki to może być sprawa z tym związana to na dodatek ja mam kłopoty ze wzrokiem i to coraz gorsze a na badaniacch okulistycznych nic mi nie wychodzi to znaczy mam okulary ale nie ma zmian w gałce ocznej które mogly by powodować moja wade waroku, ale jak pomyśle o tomografii to mi sie włosy na glowie jeża, mojej cioci własnie wyszedl guz mózgu, także zastanawiam sie czy z jednej strony to nie lepiej nic nie wiedziec i żyć jak siezyje. Wiem jedno nerwica jest okropna, zaraz jak jestem taka pobudzona i musze do toalety leciec to sie zastanawiam czy nie mam czegos w głowie ja nie wiem czy to wszystko jest normalne, czsem to ja sie czuje jak chora psychicznie, ja nie wiem jak to dalej bedzie. A czy ma z was ktos może oprócz skoków cisnienia jpodwyzszone ciśnienie tak prawie na codzień bo ja mam zwykle 140/90 tak praktycznie bez nerwow ono lubi mi skakać, normalnie idzie sie wykończyć. A najgorzej jest jak nie mogę spać w nocy i myśle o jakichś bzdurach, a mam pytanko Iza czy boisz sie spać jak jestes sama bo ja mam zazwyczaj koszmary jak jestem sama tragedia normalnie. Pozdrawiam serdecznie i przesyłam wszystkim caluski
Odnośnik do komentarza
Witam!Mam dokładnie tak samo jak Ty nikusia!od samego rana się boję,ale nie wiem właściwie czego konkretnie.To jest taki strach w środku i tez muszę do kibelka lecieć.Właśnie jestem sama, bo mąż wyjechał na szkolenie.Też się boję samotności,a kiedyś mieszkałam sama w takich ruderach, że az ciary przechodzą i nie bałam się.Trudno to wytłumaczyć.Koszmary tez mam i to takie,że obudzić się nie mogę,a jak się obudzę to ciężko mi się oddycha.Ja myślę o tomografii,bo w głowie mnie tak ciśnie ciągle i mam zawroty. ma wrażenie,że jedna noga zapada mi się w podłoże, albo też mam wrażenie,(stojąc lub siedząc)że płynę.Zwariować idzie.Też może tak masz nikusia?Moje ciśnienieraczej rośnie w czasie ataku(najwyższe było 150/100).Ja w domu nie kontroluję ciśnienia,bo nie chcę się nakręcać.W nocy najgorsze jest to,że słyszę swoje serce i nie mogę wtedy zasnąć.Ja też myślę o kontroli u okulisty.Dno oka i ciśnienie woku miałam badane niedawno i było ok,ale może okulary powinnam nosić,bo też wzrok mi się pogorszył(dużo czytam).Też wmawiam sobie choroby,ostatnio wydaje mi się*ze mam SM,boreliozę juz sama nie wiem co jeszcze.Zwariować mozna od tych myśli.Niby w tej chwili wim,że sobie wmawiam,ale jak coś mi się dzieje to tracę kontrolę nad wszystkim i myslę,że któraś z tych chorób mnie dopadła.Ciężko się żyje.Pozdrawiam i życzę zdrowia!
Odnośnik do komentarza
ja nie mam nericy ale jestem maxx nerwowa szybko si denerwuje a co za tym idzie mowie o wielee za duzo a potem zaluje =/ chodze do psychologa.... mam jakies tabletki na uspokojenie...lecz one nie pomagaja... kumpel mi proponuje tabletki na uspokojenie.. mowi ze po tym bedzie super i lepiej... chyba je wezme mam juz dosyc tego jak sie denerwuje !!
Odnośnik do komentarza
Czesc Wam!Mam podobny problem jakies pol roku temu mialam pierwszy atak.Juz wczesniej robilo mi sie slabo ale po jakis 15 minutach to zazwyczaj mijalo.Ale tamtym razem zaczely mi dretwiec nogi i rece i szyja i paniczny strach i zaczelam tracic przytomnosc serce mi tak bilo jakby mialo zaraz wypasc.Strasznie sie czulam i balam oczywiscie.Chlopak wezwal pogotowie zrobili ekg ktore wykazalo ze wszystko ok.Lekarz dal mi wiec zastrzyk na uspokojenie i powiedzial ze to nerwica.Myslalam ze to tylko taki atak ale od tego dnia mialam je codziennie.Nie wiedzielismy z chlopakiem co sie dzieje,chodzilam od lekarza do lekarza i wszyscy mowili ze to nerwy potem w szpitalu wyladowalam i *madry lekarz* stwierdzil ze mam niedobor magnezu i za bardzo sie denerwuje a ja juz wcale sie nie denerwowalam tylko chcialam wiedziec co mi jest.Bo przeciez moje zycie sie nagle zmienilo nie do poznania,codziennie te ataki-bol w sercu taki pieczacy,dretwienie rak i nog a takze szyji,slabo mi sie robilo,strasznie szybko bilo serce.Tracilismy juz nadzieje.I calymi dniami na telefonie wzywac pogotowie czy nie? I tak poltora miesiaca bo lekarze nie wiedzieli co to jest a raczej mnie olali.Juz przez to myslalam ze cos ze mna nie tak ze wariuje ja sie czuje okropnie a oni mowia ze nic mi nie jest.W koncu wpadlam na pomysl ze to moze byc tarczyca bo ataki tachykardii sugeruja ze to moze byc tarczyca.Poszlam prywatnie tym razem,gosc zrobil usg tarczycy i nic.Zbadal zwykla sluchawka serce i powiedzial:Ma pani wade serca wypada pani platek i skierowal do specjalisty i ona zrobila mi ukg serca i potwierdzila:Zespol wypadania przedniego platka mitralnego.Przepisala mi tabletki LOKREN i jest lepiej ale nie znika to calkiem.Powiedziala ze to taka natura i tyle.Ale chcialabym to wyleczyc do konca zeby te ataki sie juz nie powtarzaly ale to chyba nie jest mozliwe z tego co slysze.A ta lekarz powiedziala ze ta wada ujawnia sie w okolo 20sty roku zycia i jest uciazliwa do 30stego roku zycia a pozniej ustaje niby.Moje zycie tak strasznie sie zmienilo przez ta wade poprostu nie funkcjonuje normalnie.Boje sie nawet wyjezdzac na miasto czyli dalej od domu zeby mnie gdzies atak czasem nie zlapal.Najgorsze jest to ze ktos kto tego nie przezyl wcale tego nie potrafi zrozumiec,moj chlopak bardzo mnie kocha i na poczatku wspieral- w sumie teraz tez mnie wsoiera ale w ogole tego nie rozumie to tylko slowa,mysli czesto ze przesadzam albo ze siadlo mi to na psychike no w sumie troche pewnie tez psychika ucierpiala.Pozdrawiam wszystkich i nie lamcie sie.Sprobujcie przynajmniej.
Odnośnik do komentarza
A tak ja tez mialam problem z biegunkami ale jak niewiadomo bylo co mi jest i mialam takie straszne ataki najczesciej z rana a w sumie to ogolnie jak mi sie slabo robilo.A na bezsennosc tez cierpie w nocy prawie nie spie i w dzien bym najchetniej spala to znaczy do 14 godziny.Mi kazdy mowi ze mam nerwice ale ta lekarz mi nic o niej nie powiedziala tylko ze to jest wada i tyle.
Odnośnik do komentarza
Cześc Iza to ja. no ja ztymi biegunkami to cały dzien miałam problemy i doprowadziłm do takiego spustoszenia organizmu że zaczelam miec jakies stany depresujne i to własnie na skutek wycienczenia i zmeczenia organizmu,bo żaden madry lekarz nie podal mi kroplowki zeby mi wzmocnic organizm. Mnie jest najcieżej jak mam jakies wydarzenie czy spotkanie nawet miłe. normalnie nie moge spaćwa mnie zimny pot, biegam do lazienki, mam tetno kosmiczne nie moge usiedzieć w miejscu i sie skupic, żoładek mi sie normalnie wywraca do gort nogami, jest mi niee dobrze i az czasem cała zaczynam drzec i równiez mam problemy z oddychaniem.Cos okropnego i wtedy zaraz zaczynam siew zastanawiac czy po tym wszystkim nie dostane wylewu albo zawału albo nie wiem czego jeszcze a potem jak mi nerwy opadaja to jestem taka strasznie zmeczona ze szok nie wiem jak ja przez to zycie przejdę. Ale do zadnego lekarza sie nie wybieram raz ze jak mialam te biegunki to mnie malo nie wykonczyli bo bylam w stanie odwodnienia odwitaminizowania i wogole przyplacilam to przwie depresja i takim stanem psychicznym że szok, a teraz noszac od 8 lat okulary dowiedziałam sie wczoraj że mam kompletnie inna wade niż ta ktora mi lecza ii dowiedzialam sie tego wczoraj chodzac do lekarza juz tyle czasu a w zeszlym tygodniu bylam badana jeszcze przez innego lekarza i mi tego nie powwiedział. Ja uważam że lekartze to sobie tylko na nas eksperymentuja, i zbijaja kase na pprzepisywaniu lekow ktore wydaje mi sie ze tylko sobie wmawiamy ze nam pomagaja. a z ludzi ktorzy maja takie choroby jak ,my predzej czy pozniej robia wariatów i wsadzaja do psychiatrykas oni nie maja pojecia jak leczyć. J zaczelam duzo jezdzic na rowerze musze przyznac ze wysilek fizyczny naprawde pomaga w nerwicy bo te zle emocje maja wtedy upust. Pozdrawiam nerwuski, ja wiem ze jest sie trudno wziąśc w garść ja te zimy po tych biegunkach to autentycznie myslałam ze nie dozyje nastepnego dnia wszystko mnie draznilo mialam taki wewnetrzny strach a jak szlam gdzie albo w domu nagle mialam taki straszny ucisk w glowie i chcialo mi sie wyc mialam takie nerwy straszne w sobie nie wiedzialam co sie dzieje i co zrobic nie moglam spac wszystko stracilo dla mnie sens i niczym sie nie cieszyłaM OBAWIAM SIE ZE MOGLO TO BYC ODWODNIE NIE ORGANIZMU DO TEGO STOPNIA ZE MI MOGLO TRWALE MOZG USZKODZIC, TERAZ JEST LLEPIEJ ALE JESZCZE CHYBA DLUGO MINIE ZACZYM ZACZNE SIE CIESZYZ ZYCIEM TAK JAK KIEDYS I WIDZIEC W NIM SENA, W KAZDYM RAZIE POWINNAM PODZIEKOWAC NASZYM ZAKICHANYM LEKARZOM BO UWAZAM ZE MOZNA BYLO TEGO UNIKNAC, JESLI KTOS MIAL TAKI OBJAWY LUB PODOBNE I JAKIES STANY PRZYGNEBIENIA PROSZE O NAPISANIE Z GORY DZIEKUJE I POZDRAWIAM, cIEBIE iZA SZCZEGÓLNIE i trzymam kciuki żeby bylo lepiej BUZIAKI.....
Odnośnik do komentarza
Czesc Nikusia,takie stany przygnebienia to dla mnie chleb powszedni od kilku lat sie z nimi uzeram,depresja za depresja.Wole nie chodzic do lekarza bo przepisza jakies leki przeciwdepresyjne a od nich tylko mozna sie uzaleznic i nic wiecej.Mam podobne objawy do twoich.Trace chec do zycia i do wszystkiego co mnie otacza.Ja ogolnie jestem osoba ktora z niewielu rzeczy sie cieszy-bo tak czasem sie zastanawiam z czego tu sie cieszyc-wiem ze to nie jest dobre nastawienie ale coz taka juz sie urodzilam i chyba sie juz nie zmienie.Jakos trudno mi optymistycznie myslec szczegolnie teraz kiedy moj chlopak jest za granica juz od roku-a ja siedze tu sama bez zadnego wsparcia.Podpisuje sie Izabela bo tam wczesniej tez jakas Iza .Pozdrawiam cie Nikusia i wiedz ze wiem co przezywasz bo to mi zycie wszystko zawalilo.
Odnośnik do komentarza
Czesc Ania a ty masz zespol wypadania platka co nie ? bo masz takie objawy,ja tez to mam,na to bierze sie tabletki bo inaczej twoja sytuacja moze sie pogorszyc tak jak mi bo przez 1,5 miesiaca lekarze nie wiedzieli co to jest i mowili mi ze mam nerwice.Poprostu sie zalamywalam.Ale teraz biore tabletki i jest juz lepiej chociaz nie do konca.Tez sie strasznie boje wychodzic z domu nie jezdze juz do miasta bo sie boje ze gdzies w autobusie zaslabne i wole nie jezdzic.Chodze tylko po swoim osiedlu bo sie boje dalej .Nie martw sie Aniu i napisz mi koniecznie czy bierzesz jakies tabletki na ten zespol wypadania platka bo to wazne a ty napewno to masz.
Odnośnik do komentarza
J myśle Izunia Ze musimy soboie dać rade wiem że brak cvi wsparcia ale moze my tutaj na forum bedziemy dla ciebie chociaż małym wsparciem musimy sie w miare mozliwosci wziąśćw w garść, i na sile myslec pozytywnie wiec pozdrawiam serdecznie i trzymam za nas wszystkich kciuki papatki i całuski.
Odnośnik do komentarza
Hej!Co tam u was nerwuski,bo ja już wymiękam.Ta cholerna nerwica zmieniła moje życie w piekło.Nie daję sobie już rady z tym.Jednego dnia myślę,że to tylko nerwica,nic mi się nie stanie,a następnego znowu już szukam kolejnej choroby u siebie.Mam iść do neurologa, bo może coś z kręgosłupem mi się dzieje,ale się boję,że nie daj Boże coś tam znajdą i co ja wtedy zrobię.Ciągle jestem zła,ciągle bym rozmawiała o chorobach.Nikt z bliskich już nie chce ze mną rozmawiać,bo ja w kółko o jednym mówię.Ciągle się czegoś boję,ale nie wiem czego.Tak ciężko wziąć się w garść.Ja jestem sama ze swoim problemem.Najgorzej jest w kąpieli,nie wiem dlaczego?Jak tylko usłyszę odgłos junkersa to prawie mdleję(kiedyś przeżyłam wybuch gazu).Mam wrażenie,że czuję gaz i zaraz zaczyna mnie cisnąć w głowie,skroniach,szumi potwornie w uszach,sztywnieje kark i mam problem z wyjściem z łazienki.Ciągle kręci mi się w głowie,ciągle czuję ucisk w głowie(szczególnie przy pochyleniu głowy),mam takie uderzenia krwi do głowy.Ja już nawet przy odkurzaniu się męczę jak babcia 70letnia.Nie wiem już co mi jest.Pozdrawiam wszystkich.
Odnośnik do komentarza
Do IZABELII Ale miałam robione echo serca i ekg a to słyszłam wystarczy do zdiagnozowania wypadania płatka!! Jeżdze to Zabrza do kliniki kardiologii tam są chyba dobrzy specjaliści??!! wiec już sama nie wiem, to juz nie wiem gdzie mam jechac zeby mnie zbadali tak na 100 %. Ale ja wiem po sobie ze mam to nerwicowe bo cąły dzień na przykład czuje sie dobrze a jak docieram do sklepu to sie zaczyna!! wiec dziwne by to było gdyby akurat za każdym razem tak mi sie działo w zwiazku ztym wypadaniem płatka??? moze mi ktoś pomóc?? juz nie wiem co mam robić!!!
Odnośnik do komentarza
Do Ani-a ukg serca ci robili i w ogole napisz mi kiedy to ci sie zaczelo i jakie objawy dokladnie ja napisalam wyzej tylko jestem podpisana Iza, 2007-04-19 17:54:58 (IP: 87.206.***) a teraz Izabela bo widze ze jakas Iza tu tez pisz wiec zeby sie nie mylic.Sluchaj no ja wczesniej nie odczuwalam tej wady serca jest dosc niewielka ogolnie ale uciazliwa strasznie.Pod wplywem bardzo silnych nerwow mi sie to stalo az zemdlalam ipozniej juz codziennie mialam takie ataki serce mi sie rozkolatalo jak to mowi moja lekarka.A gdzie nie poszlam to mdlalam i to chyba bylo na tle nerwowym bo jak gdzies mialam wyjsc to mi sie od razu slabo robilo.Ale poki nie zaczelam brac tabletek to bylo strasznie ataki 6 razy dziennie a tak w ogole to caly czas sier zle czulam w sumie to lezalam 1,5 miesiaca w lozku bo n ie bylam nic w stanie robic bo lekarze nie mogli tego wykryc robili mi ekg caly czas a na ekg tego nie widac dopiero na ukg.Nie no napewno masz dobrych specjalistow i sie nie martw aha czyli ty nie masz wypadania platka?To co te ataki ci sie z nerwicy robia bo sa takie same jak moje PROSZE CIE OPISZ MI JE DOKLADNIE JAK MOZESZ.Z gory dziekuje,bo to ja teraz niewiem czy mam wade czy nerwice bo ja ogolnie nerwice mam ale jej nie lecze bo niewiem jak i gdzie ale co najlepsze to przez poltora miesiaca zanim moja lekarz nie stwierdzila ze mam wypadanie platka*poszlam do niej prywatnie w koncu bo nikt nie mogl mi pomoc*to wszyscy inni lekarze mi mowili ze to jest nerwica no ale zadnych lekow nie dawali ale skoro teraz biore lek ktory lekarka mi przepisala na zespol wypadania przedniego platka mitralnego i one dzialaja chociaz nie do konca to chyba to mam ale mozwe mi sie to zrobilo z nerwicy a raczej uaktywnilo.Zastanawiam sie czy ja w ogole to wylecze czy najpierw powinnam sie wziasc za ta nerwice bo minelo 5 miesiecy a ja nadala jak mam gdzies wyjsc to niedobrze mi sie robi i slabo a w autobusie to juz w ogole.No i w ogole na miasto nie jezdze tylko po swoim osiedlu w sumie-to chyba troche nienormalne.To cos w glowie jest chyba tak mi wszyscy wokol mowia.No a tabletki LOKREN biore one sa na spowolnienie pracy serca zeby tak nie bylo no i atakow tachykardii juz nie mam tylko ogolnie mi sie slabo robi tylko czasami mam.Pozdrawiam cie Aniu bardzo serdecznie i sprobuj sie tak nie przejmowqac tym wszystkim i przepraszam bo chyba cie wprowadzilam w blad z tym wypadaniem platka.Trzym sie i napisz cos jak bedziesz miala czas,papatki:)
Odnośnik do komentarza
alo alo moje kochane nerwuski ja postanowilam podjąć walke z tym paskuctwem, ja myśle sobie tak nie wiem czy czytałyscie ksiązke potega podświadomości ale polecam jako wstep do podjecia walki. Ja doszłam do takiego wniosku, że jesli nasza psychika potrafi działac w ten sposob, ze wmawiamy sobie jakieś bzdury to rownie z od nas zalezy zebysmy byli zdrowi, nie od lekarzy lekow i wynikow badan, bo przeciez jest dużo ludzi ktorzy sa barzdo chorzy na raka i inne choroby i umieja sie cieszyc życiem , a mysie tak smucimy. J wiem ze podejmując ta walke bedzie mi strasznie ciezko bo przeciez sa chwile zalamania i roozne sytuacje sie w zyciu zdazaja ale trzeba sprobowac coz innego pozostalo lekami sie nie bede faszerować o co ja na starosc bede brała. Jak to zacząc ja juz tak probowałam. Nalezy zaczac na siłe od ogladanie smiesznych filmow mnie poczatkowo nic nie smieszyło i jak ludzie sie trzymali za brzuch, tak ja nie widziałam w tym nic śmiesznego , ale nie dałam za wygranąi wreszcie mnie zaczelo wszystko smieszyć.I tak nalezy trzymać, ja mam zamiar spróbować i poleca jeśli ktos sie chce przylaczyc do mijego pomysłu to zapraszam. J uważam że jeżeli mozemy mysleć o chorobach to mozemy tez myslec o czyms przyje4mnym, jesli umiemy sie smucic to przeciez potrafimy sie tez weselić, ja mysle ze to zalezy od nas chociaz walkka jest o tyle trudna ze jezeli np. perzez mniesiac mamy poprawe ale jeden dzien złapiemy doła to musimy przce zaczynać na nowo bo w naszym przy[padku dól to jest taki dólo psuje wszystko nad czym pracowaliśmy rok czy miesiąc ale ja uwazam ze mozemy sobie dac rade sprobujmy sie wszyscy na poczatek na siłe smiać i wmowić sobie zejestesmy zdrowi, przeciez tak logocznie mysląc nawet jesli mamy umrzec na zawał to co to zmienieze badziemy siedzieć w domu nie lepiej juz fiknąć na imprezie przeciez my nie jestesmy w stanie niczemu zapobiec a tylko swiadomie sie wykańczamy. SŁUCHAJCIE JESLI UMIEMY DODAWAĆ TO ODEJMOWAC TEZ WIEC JAK MOZEMY MIEC DEPRESJE TO MOZEMY BYC ROWNIEZ SUPER OPTYMISTAMI. NIE WIEM CO BEDZIE JUTRO ALE NA DZIEN DZISIEJSZY ZYJE TYM CO NAPISAŁAM I CHCE WALCZYC JESLI JEST KTOS CHETNY DO PROBY TO MNIE BEDZIE ROWNIEZ RAZNIEJ I NIECH KTOS SIE ODEZWIE BEDZIEMY SOBIE PODPOWIADALI SPOSOBY WALKI ZE STRESEM , CZY JEST KTO S CHĘTNY, UDOWODNIJMY SOBIE ZE JESTESMY SILNI I NIC NAMI NIE BEDZIE DRYGOWAĆ NIE MAM 100% PEWNOŚCI ZE SIE UDA ALE MOZE CHOC JEDNEMU Z NAS MOZE 2 OSOBOM MOZE WIEKSZEJ LICZBIE SIE UDA, A JESLI NIE TO NA [PEWNO NAM TO NIE ZASZKODZI, SCISKAM WAS MOCNO , NIE MAMY NIC DO STRACENIA CALUJE WAS BUZIAKI...
Odnośnik do komentarza
Hej!Ja też chcę z tym walczyć!dołączam się do ciebie Nikusia!Musimy cos z tym zrobić.Nie wiem na ile mi sił starczy,ale postaram sie wytrwać.Cieszę się,że jest ktoś taki jak Ty Nikusia!Może dla odmiany będziemy się tu dzielic swoimi sukcesami,a nie ciągle płakać nad sobą.Musimy się wzajemnie wspierać!Prosić o pomoc kiedy zajdzie potrzeba.Pozdrawiam bardzo mocno!
Odnośnik do komentarza
DO IZABELII Pierwsze takie zdarzenie miałam 15 stycznia. Siedziałam w domu na kanapie rozmawiajac przez telefon i nagle przed oczami pojawiły mi sie jakieś błyski starsznie sie wystraszyłam i szybko wstałam z fotela serce zaczeło mi walic jak oszlałe tak sie wystraszyłam ze szok nogi zaczeły mi sie uginac tak mi słabo było wyszłam na podwórze i mi przeszło wróciłam do domu i było ok. Rano na drugi dzień jechałam do pracy i zrobiło mi ise podobnie zaraz po pracy pojechałam do lekarza rodzinnego zmierzyła cisnienie miałam 170/100 i pierwszy raz zrobili mi EKG powiedziąła ze bije za szybko i nierówno, wystarszyłam sie tym bardzo. Kazała mi zrobic badani akrwi tarczycy i elektrolitów, i wszystko z nimi ok. Wysłała mni edo zabrza tam pierwsze co zrobili mi EKG i tym razem wszystko było super i ECHO serca powiedziała ze jest dobrze wszystko. Kazała brac magnez i rzucic palenie (paliłam wtedy paczke dziennie ) i zrzucić pare kilo ( mam nadwage około 15 kg). Te napady działy sie sporadycnie tak raz w tygodniu i koniec. Innych dlegliwosci nie miałam typu ból serca czy cos tam. Ale kazała mi brac BETALOC ZOK 25 brałam jak kazała. Dokładnie 1 marca rzuciłam papioerowchy i odtawiłam powoli BWEATALOC zeby zobaczyc czy to wyzsze tetno nie mam od fajek. I rzeczywiscie tetno spadło z 90 do 75-80 i to bez betalocu. Cisnienie tez ok tak około 110/75 i przez mieisac było swietnie czułam sie naprawde dobrze. Potem zaczełam szukac w googalach info na temat moich obajwów i znalazła sie na forum o nerwicy tak czytałam i czytałam wypowiedzi ze zaczęłam dochodzic do wniosku ze ja chyba tez mam takie objawy i rzeczywiscie one zaczeły mi sie pojawiac czesciej. Doszły zawroty głowy, osłabienia itd. Na poczatku kwietnia znowu byłam w Zabrzu na kontroli i EKG powiedziała wyszło super, osłuchała mnie zrobiłam kolejne badania tarczycy itd i znów wszytsko ok. Zadowolona z siebie pojechałam do domu, ale te mysli wgłwoie siedza ze czemu tak miałam itd. Dokładnie wieczorem jak wróciłam z Zanrza sie zaczeło kołatania, potykanie sie serca czy chwilowo sie ztaryzmuje i bije dalej, rano juz było fatalnie wysoki etetno i strach co bedzie dalej przez nasteopne dni ledwo otwierała oczy i juz myslałam ze pewnie jestem ciezko chora itd i jak wstawałam to rzeczywiscie było mi słabo i zaraz sie nakrecałam. Zaznacze ze w domu cały dzień moze byc super a jad edo sklepu to zaraz zaczyna sie cos dziac. Cały czas mam mysli ze pewnie w tym sklepie zemdelej i bedzie wstyd i kto mi pomoze. W parcy jak jestem zajeta to jako tako jest ok. Sama sie nakrecam. Ale wiesz jak co sie zaczyna z emna dziac to mówie wtedy do siebie Boże przeciez nerwica nie moze miec taki objawów taki prawdziwych, i wtedy mysle ze zaraz pewnie jakis wylew albo zawał bede miała. Starsznie starchliwa jestem na sama mysl ze musiałabym pogotowie wezwac to zaraz tetno mi sie podnosi. Jesli masz jeszcze jakie spytani ato pisz, nie wiem co moge ci jeszcze powiedziec.
Odnośnik do komentarza
Do Ani:) A powiedz mi na co te tabletki bralas na nerwice? Bo ja biore betablokery na spowolnienie bicia serca,no czyli to wszystko stalo ci sie z powodu nerwicy.I co tak nagle dostalas atak i teraz juz sie bedziesz tak z tym meczyc?Bo ja zastanawiam sie czy ja tez tego nie mam bo tez jak mam gdzies wyjsc dalej to mi sie niedobrze zaraz robi-i zawsze wtedy mysle sobie o moim samopoczuciu i o tym czy sie zle nie poczuje to chyba jednak jakas nerwica tak jak lekarze wczesniej mowili a zreszta wszyscy mi tak mowia.Ale mam nadzieje ze jakos dam rade a twoj lekarz co ci dokladnie powiedzial?to znaczy jak masz sobie z tym wszystkim poradzic.Czy to wszystko to tylko twoja psychika?I Ty jakos sobie z nia musisz poradzic?Bo jesli tak to to nie jest takie latwe-podobno dobrze jest pojsc na jakas dobra terapie tylko gdzie znalezc takich dobrych specjalistow ktorzy cie naprawde wylecza?To jest wlasnie najtrudniejsze!No w kazdym razie zycze ci powodzenia i abys szybko wrocila do normy.Najlepiej jakbys sie spotykala z jakas przyjaciolka jesli taka masz ktora dobrze by na ciebie wplywala to znaczy taka przy ktorej sie usmiechasz i tak nie myslisz o tym wszystkim albo ogolnie zebys spotykala sie z osobami ktore dobrze na ciebie wplywaja albo z bliskimi osobami przy ktorych dobrze sie czujesz.To papa:)Trzymaj sie cieplo.
Odnośnik do komentarza
witam. wlasnie przeczytalam czesc z waszych listow. jestem zszokowana,ale wydaje mi sie ze ja mam nerwice serca!!! czesc z opiswyanych objawów mam ja. duzo pale wiec do tej pory myslalam ze to rak pluc, ponadto mam staly kontakt z osoba chora na ta chorobe i strasznie boje sie smierci. nie wiem jak sobie z tym poradzic brak mi trzezwego i racjonalnego myslenia chce mi sie plakac,nie wiem co robic, biore leki dostepne bez recepty i ktore powoli nie dzialaja. prosze o kilka porwd
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich ja tez męcze się z tą nerwica już jakieś 2 mc mysle że zaczęło sie wcześniej ale od 2 mc nie jest wesoło biore laki może troche pomagają i nastawienie jest lepsze ale nie pracuje od 2mc i boje sie wrocić do pracy że nie dam rady bo praca jest stresująca. Czy ktoś z was z tego powodu przestał pracować? Musze z tego wyjść dla męż i synka ma 5 lat i bardzo go kocham i wiem że mnie potrzebuje muszę być silna dla niego. Napiszcie jak sobie z tym radzicie i jakie bierzecie leki pozdrawiam monika
Odnośnik do komentarza
Jeszcze jedno chciałam zapytać ile macie ataków na dzień czy jest chociaz jeden dzień bez ataku.Najgożej jest jak mnie złapie w nocy nie wiem co robić nie potrafię juz zasnąć i noć z głowy. Może ktoś ma ochote pogadać na gg.Napiszcie jak sobie radzicie w trudnych chwilach pozdrawim wszystkich serdecznie
Odnośnik do komentarza
Do Moniki z tą nerwicą bynajmniej u mnie to jest róznie. Albo mam nawet przez pół roku świety spokój, albo dziń w dzień czegoś się boję jestem nerwowa i wogole mam tysiące objawów, więc to jest bardzo róznie a co najgorsze te objawy nie pojawiają sie w czasie jakichś stresów, ale właśnie wtedy kiedy jest najwiekszy spokój bo nerwy znajdują ujście. DO IZY Izunia cięzko strasznie ale jakos sie staram nawet na siłe uśmiechać i oglądać jakieś smieszne filmy. Unikam telewizji jak jest przemoc, albo coś co mnie denerwuje, albo sie czegoś boję, i na siłew sie smieję, zaczęłam również jeżdzić na rowerze bo zauwazyłam ze jak sie bardzo zmecze to tak jakby mi tego stresu trochę uciekało, i mniej sie denerwuję coc tez mi sie wydaje ze zaraz ze zmeczenia mi sie cos stanie ale staram sie opanoweać.A jak u ciebie Izunia dajesz jakos rade. Ja staram sie tez unikać ludzi którzy sa na cos chorzy, bo wydaje mi sie ze to jako na,nie wpływa, wiadomo nnie wszystkiego da sie uniknąc, ale przynajmniej to co moge to zrobię. I staram sie jak najwiecej śmiać z byle powodu po prostu na siłe. Pozdrawiam i całuję mocno.
Odnośnik do komentarza
Do Nikusi!Jakoś żyję z dnia na dzień.Ja też zauważyłam,że jak się zmęczę to lepiej się czuję,tylko początek jest straszny bo mi się wydaje,że za chwilkę zemdleję albo serce mi gardłem wyskoczy.Ciężkie takie życie,a kiedyś kulturystykę uprawiałam.Kto by pomyślał?Ja też unikam filmów z przemocą,horrorów.Jutro idę do neurologa,ciekawe co ciekawego powie.Trzymajcie się nerwuski!!!
Odnośnik do komentarza
Fragmenty o walce z fobią z ksiazki Janusza Wisniewskiego *Samotnosc w sieci*. (...)Jest taki moment, kiedy ból jest tak duży, że nie możesz oddychać. To jest taki sprytny mechanizm. Myślę, że przećwiczony wielokrotnie przez naturę. Dusisz się, instynktownie ratujesz się i zapominasz na chwilę o bólu. Boisz się nawrotu bezdechu i dzięki temu możesz przeżyć. Tam, przy tym grobie, nie mogłem oddychać. Tam zdarzyło się to po raz pierwszy. (...) Stany bezdechu zaczęty się powtarzać. Miałem astmę. Psychosomatyczną, wyhodowaną finezyjnie w mózgu astmę. Miałem także stany lękowe. Najpierw bałem się, że się uduszę. Potem bałem się, że duszę się zbyt rzadko i na pewno przyjdzie jakiś ostateczny atak duszności. Potem bałem się wszystkiego. Budziłem się w nocy i bałem się. Nie umiałem nawet nazwać, czego. Leżysz z ogromnymi oczyma i pocisz się ze strachu, drżysz ze strachu i nie wiesz, czego lub kogo się boisz. Od pewnego dnia w moim pokoju nigdy nie było ciemno. Czasami mogłem zasnąć tylko, gdy ojciec siedział przy moim łóżku. Po mniej więcej pół roku, po jednej z kolejnych nocy, gdy leki antydepresyjne popijałem wódką zabarwioną, aby uspokoić ojca, oranżadą, obudziłem się pod respiratorem, przywiązany skórzanymi pasami do łóżka. Zawiózł mnie tam mój ojciec, widząc, jak więdnę, zatruwany wszystkim, co chociaż na chwilę tłumiło ból i smutek. Na swoim dyżurze zapakował nieprzytomnego do karetki i zawiózł do tego szpitala psychiatrycznego. Wyobrażasz sobie, co on czuł, gdy to robił? Oficjalnie przyjechałem na odtrucie. Mały obskurny barak z zardzewiałymi kratami w oknach na dalekich przedmieściach Wrocławia. Oprócz garści różnokolorowych tabletek rano i wieczorem najbardziej - chcę Ci to powiedzieć, chociaż mi wstyd - leczyły mnie tragedie i opis cierpienia innych ludzi. Dzięki temu nagle to, co mi się zdarzyło, znajdowało swój układ odniesienia. Nie wypełniało już tak szczelnie całej przestrzeni i mojego mózgu. Nagle znowu na zewnątrz wydostały się współczucie, litość i sensowność istnienia. W tym bagnie smutku, absurdu, nienawiści i żalu do świata były jak lina, za którą można się kawałek po kawałku podciągać do góry. Najbardziej odczułem to tego dnia, gdy do poczekalni przy gabinecie, gdzie czekałem na kolejne badania, pielęgniarka wepchnęła wózek inwalidzki, na którym siedział ksiądz Andrzej. Tak nazywano tam wychudłego do granic mężczyznę siedzącego, odkąd tylko się tam zjawiłem, całymi dniami na wózku przy zakratowanym oknie w końcu korytarza, zaraz przy toaletach. Tutaj, w poczekalni, metr ode mnie wyglądał jak ucharakteryzowany aktor z filmów o obozach koncentracyjnych. Ogolony do skóry jak rekrut, z kilkucentymetrową głęboką blizną na pofałdowanej czaszce. Ziemista twarz pokryta czarnym zarostem, wystające kości żuchwy, ogromne oczy w oczodołach, które nawet przy tych oczach wydawały się o dwa numery za duże. Lewa ręka opadła mu poza boczne oparcie wózka i wisiała swoją ciężkością w bezruchu. Na przedramieniu, które widać było spod zbyt krótkiego rękawa pocerowanej i poplamionej piżamy, można było odczytać wytatuowany kiedyś czarnym, a teraz wyblakłym atramentem napis: „Boga nie ma...”. Pismo wyglądało jak niezgrabne linijki tekstu w zeszytach pierwszoklasistów. Było nierówne i rozwleczone. Skóra wokół napisu miała czerwone zgrubienia blizn po wielokrotnych okaleczeniach. Mężczyzna siedział na wózku na wprost mnie i szeroko otwartymi oczyma patrzył na mnie. Uciekałem wzrokiem i gdy po chwili wracałem, on ciągle tak samo patrzył. Jego powieki zdawały się nigdy nie opadać. - Niech pan nie zwraca na niego uwagi - powiedziała pielęgniarka, widząc moje zmieszanie. - On tak patrzy, odkąd go do nas przywieźli. W Wigilię będzie dwa lata. On nawet śpi z otwartymi oczami. Denerwowało mnie to, że mówi o nim tak, jak gdyby go tam nie było. Zauważyła to i uprzedzając mój komentarz, powiedziała: - On nie słyszy. Zrobili mu wszystkie testy. On na pewno nie słyszy. Pielęgniarka wstała, przesunęła nieznacznie wózek. Mężczyzna wpatrywał się teraz w ścianę zaraz obok mojej głowy. Drzwi do gabinetu lekarskiego otworzyły się i młody człowiek w białym kitlu powiedział: - Magda, możesz wepchnąć księdza. Pielęgniarka poderwała się i wepchnęła wózek do wąskiego pokoju obstawionego białymi szafami. Zamknęła drzwi i przysiadła obok mnie na ławce. Zapaliła papierosa, z parapetu przyniosła doniczkę z resztkami pożółkłej paprotki i postawiła przed sobą na podłodze. Doniczka pełna była niedopałków. - Dlaczego nazywacie go księdzem? - zapytałem. - Bo on naprawdę jest księdzem. Jeszcze formalnie jest ciągle księdzem. Ale on jest teraz jak warzywo, l tak już zostanie. A gdy umrze, to żaden inny ksiądz go nie pochowa. - Zaciągnęła się głęboko papierosem i dodała: - Za bardzo zgrzeszył. Jeśli nawet Bóg mu przebaczył, to na pewno nie przebaczyła mu kuria. To, co w tej zadymionej poczekalni szpitala wariatów opowiadała mi przez następne 20 minut ta pielęgniarka, jest najbardziej wstrząsającą historią miłosną, jaką znam. Wpleciona w tę historię tragedia ludzka podziałała na mnie stokroć lepiej niż wszystkie słoiki psychotropów, które połknąłem od śmierci Natalii (...) W tej poczekalni zrozumiałem, że jeśli nawet cierpię przez miłość do Natalii, to ta miłość była piękna, spełniona i nikt jej nie potępiał. Miłość jest zawsze taka. Tak naucza przecież Kościół. Chyba że nie odpowiada to kurii. Wtedy trzeba ją zniszczyć, podeptać, opluć, sponiewierać, napiętnować, splugawić i poniżyć. Najlepiej niszczy się taką miłość w imię miłości do Boga. To już się sprawdziło tyle razy w historii. Tego samego wieczoru ojciec, poproszony przeze mnie, zabrał mnie karetką do domu. Mój pokój czekał na mnie. Moje biurko, moje książki, fotografia matki nad kontaktem, listy od Natalii, przewiązane zieloną wstążką, na półce nad biurkiem. Czysta, pachnąca pościel. Poczułem coś, co ludzie normalnie nazywają radością. Przez krótką chwilę tylko, ale wiem, że znowu była we mnie. Wróciłem. Z jednym postanowieniem: zapchać tę czarną dziurę w duszy. Zapchać, uszczelnić i tak żyć, aby się więcej nie otworzyła. Byłem inny. Cichy. Małomówny. Zamyślony. Wylękniony. Nie piłem. Czytałem. Budziłem się i czytałem. Do wieczora. Wiesz, że książki mogą być jak bandaż lub gips? (,,,) W październiku było znowu jak dawniej. Tylko Natalii nie było. To znaczy była, tylko nie mogła przyjść. Tak sobie to ustaliłem. Ustaliłem sobie, że po prostu ona nie może być ze mną. Ale w ogóle jest. Zdarzało się, że zapominałem o tym i jej czasami wypatrywałem. Szczególnie po egzaminach. Wychodziłem z sali i rozglądałem się za nią. Taki nawyk. Chciałem, aby mnie przytuliła. Zawsze to przecież robiła. Do stołówki nie chodziłem. Byłem tylko raz. Zaraz w październiku. Dwa tygodnie po rozpoczęciu roku akademickiego. Podali taką samą zupę. Dostałem ataku astmy. Wiesz, że astmatycy muszą gdzieś wyjść, gdy mają swój atak? Nawet jeśli tam, gdzie wychodzą, jest mniej powietrza, oni i tak muszą wyjść. Taki syndrom pogoni za tlenem. Paradoksalny, sama ucieczka bowiem i bieg odbierają tlen. Wiesz, że nawet w więzieniach pozwalają astmatycznym więźniom wyjść z celi w trakcie ataku? Czasami tylko do mniejszej celi i bez okien. Ale nawet to działa. Bo to tylko syndrom i tylko w mózgu, a nie w płucach i oskrzelach. Wyszedłem tylko na chwilę. Wróciłem. Nie zjadłem nic, lecz przesiedziałem przed tym okienkiem, gdzie wydają zupę, do końca obiadu. Trzymałem się kurczowo blatu stołu, ale nie uciekłem. Kucharki podśmiewały się, patrząc na mnie. To było moje pierwsze prawdziwe zwycięstwo nad lękiem. Ten psychoterapeuta w szpitalu wariatów za Wrocławiem miał rację. Jedynie konfrontacja z fobią jest metodą na fobię. To działa. Dokładnie na zasadzie szczepionki. Szczepisz sobie podświadomość. (...) Formalnie na studiach straciłem jeden cały rok. Na obu uczelniach. Jeszcze niedawno było mi to zupełnie obojętne. Bezsensowne. Absurdalnie nieważne. Teraz jednak nie. Studia stały się całym moim życiem. Zagłuszały lub wyciszały demony. Wypełniały tak wspaniale czas! Nie mogło mnie spotkać nic bardziej terapeutycznego niż studia na dwóch kierunkach równocześnie.*
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×