Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica serca?! ktoś z Was to ma?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Blackshari byłem u swojej doktór,ale ta słyszeć nie chciała o jakimś psychologu...tylko każe iść do kardiologa,a ataki i tak nie ustąpiły,,,mimo że biorę leki...Dałem jej wynik rtg kręgosłupa,który nic nie wykazał.Teraz mam tak że mi skoczy tak do 160-170 po czym po pół godzinie samo powraca do normy...co najciekawsze...wiem kiedy będzie atak.Pozdrawiam z Gdyni
Odnośnik do komentarza
witam pisze tutaj poniewaz wiem ze macie jakies doswiadzenia i mysle ze ktos z was mogl by mi pomuc muj problem polega na tym ze ja chyba wymyslam sobie rozne choroby najpierw nerki, teraz serce naprawde wierze w to ze mi cos jest z drugiej strony jestem przekonana ze sobie to wymyslilam ale bole odczowam naprawde meczy mnie to czuje sie doslownie jak emeryt juz naczytalam sie tego co piszecie i zrobilo mi sie goraco cala sie spocilam i nadal jestem w takim stanie, najgorsze jest to ze boje sie lekarzy i z rzadna ze swoich **dolegliwosci** nie bylam sie zbadac dlatego mysle ze w kazdej chwli moge odleciec bo jesli os mi jest a ja tego nie lecze teraz rowniez jestem przekonana ze mam nerwice albo hipochondrie, juz nie moge ze soba wytrzymac lzy naplywaja mi do oczu bez powodu bo zobacze kobiete z dzieckiem, uslysze jakas stara piosenke albo przejezdzajaca gdzies w poblizu karetke. moze jednak powinnam sie zbadac ale co jesli nic mi nie jest boje sie ze wyjde na idiotke. co mam robic?pomuzcie bo juz dluzej nie wytrzymam
Odnośnik do komentarza
~thetruth...powinnas jak najszybciej isc do lekarza,Cokolwiek by Ci nie bylo,naprawde warto isc.Ja troche zwlekalem....i o to skutek...od 54 dni na L-4,bo tez uznalem ze palpitacje serca to nic powaznego...do momentu gdy musialem wezwac pogotowie.Ktore juz u mnie bylo 4 razy.Ale w koncu zrobilem jakis [postep..krok do przodu.Nadal nie wiem co mi jest...Nadal mi serce za szybko bije...boli w klatce piersiowej...trudno sie usypia.Jednak w niedziele sa u w 3city kardiolodzy z Zabrza,ja sie do nich wybieram...a w opponiedzialek robie echo serca...i bede w koncu wiedzial dokladnie co mi jest.Wiec...naprawde,idz do lekarza i nie zwlekaj z tymm zbyt wiele.Zdroovki z Gdyni przesylam:)
Odnośnik do komentarza
Serdecznie Witam. Czytając Wasze posty, coraz bardziej przekonuję się w twierdzeniu że jednak mam silą nerwicę serca. Mam 34 lata - normalny dom i normalną pracę. W 1999 - 2000 roku będąc w jednostce wojskowej odczuwałem silne kłucia w klatce piersiowej. Zostałem skierowany do Wrocławia no szpitala wojskowego. Wykonano mi wszelkie badania - USG, EKG, próbę wysiłkową etc. Pierwszy lekarz który mnie badał na USG stwierdził zawał mięśnia sercowego, poprosił na konsultację drugiego lekarza, skończyło się na tym że z dyżuru ściągnęli Prof. 4 lekarzy stało nade mną i dywagowało co mi jest. Oczywiście USG było niezbyt czytelne, zrobiono mi jeszcze szereg innych badań. W rezultacie do książeczki wojskowej otrzymałem wpis - zaburzenia czynnościowe układu krążenia, dodatkowy komentarz - nerwica serca - nie wymaga leczenia J ale Dixlac i Validol czy jakoś takoś to się pisze dostawałem. Od tego miej więcej czasu miałem co jakiś czas kłucia w klatce piersiowej. Ponownie w 2007 roku byłem na USG i echu serca itp., wszystko z sercem było ok. Ale mamy 2009 rok i do kłucia w klatce piersiowej doszedł dodatkowy objaw – ucisk. Budziłem się jak koleżanka Gaja w nocy – cały zlany potem, rozdygotany (ręce drżące), na twarzy gorąca „zasłona” – serducho waliło jak oszalałe – wewnętrzny niepokój. Cały w strachu – że zaraz umrę. Okno otwarte – i wentylacja, łazienka i zimny prysznic. Po 20 minutach drżenie rąk i serce się uspokoiło. Docelowo jeszcze odczekałem zawsze 20 minut przy telewizorze oglądając bez głosu reklamy. Kolejne ataki w ciągu tygodnia, a jestem na urlopie. Żona moja wysłała mnie do lekarza. Lekarz pierwszego kontaktu EKG – ciśnienie 156 – 98 puls 138. Pytania o samopoczucie – ewentualne choroby psychiczne, dodatkowe leczenia itp. Z miejsca zostałem skierowany na SOR. Podłączono mnie do aparatury, pobrano na badania krew. Dwie godziny z hakiem leżałem podłączony do monitora. Puls momentami miałem 134 – 141. Z oddziału przyszedł kardiolog. Obejrzał wyniki badań – za mały potas. Lekarz dokładnie mnie zbadał, przeprowadził wywiad. Dożylnie podano mi potas i dwie dawki Betalocu. Na SORze spędziłem 8 godzin podłączony do aparatury. Ciśnienie się unormowało do wartości 120 na 80 puls 98 – 100 (te 5+ to syndrom białego fartucha). Lekarz dyżurujący w karcie leczenia zapisał: częstoskurcz napadowy. Otrzymałem też skierowanie do przychodni kardiologicznej ze wskazaniem przyrządu Hotlera (dostać taki graniczy z cudem). Raniutko ciśnienie (jak u zdrowego) w normie i puls w normie, ale kłucia pozostały, od czasu do czasu wypieki na policzkach. Ale w myślach pozostaje to coś, mierzę sobie wciąż ciśnienie, jak tylko coś się zmieni to się denerwuję. Nie chce mi się jeść, wewnętrznie jestem taki jakiś rozbity. Jutro idę po ten aparat. Jedynie co mogę wam doradzić to w jaki sposób mniej więcej ja radzę sobie z „atakiem” tak aby go ograniczyć do jak najkrótszego czasu. A wczoraj dowiedziałem się od lekarza o jeszcze dwóch innych sposobach mimo chodem nie wiedziałem że go stosuję. 1. uciskamy tętnicę szyjną, ale tylko po jednej stronie. - trudne 2. łapiemy oddech i jak najdłużej trzymamy nie wypuszczając powietrza – trudne 3. próbujemy rozmawiać z kimś, „zagadać” 4. ten jest najlepszy – idziemy do WC i robimy „kupkę”. Ogólnie pisząc ten post jest znacznie lepiej, choć czuję lekkie kłucie. To coś siedzi głęboko w moim umyśle (strach przed lekarzem, szpitalem, wymyślonymi chorobami etc itp.) Pozdrawiam Krzysztof
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich serdecznie. Nerwica nie pojawia się nagle i ma swoje odpowiednie podłoże, na które jesteśmy odpowiedzieć sobie jedynie sami i sami sobie tylko pomóc. Psychiatra zajmuje się najczęściej już tylko ostrymi stanami i udając się do niego otrzymacie jakieś psychotropy, które raczej otumaniają i są dla psycholi. Ja męczyłam się bardzo długo odczuwając kucie bardzo silny ból w okolicach serca, bezsenność i stany lękowe. Potem dochodziły inne dolegliwości typu bóle gardła , brzucha. Moja odporność organizmu znacznie spadła i byłam skłonna łapać wszelkie infekcje. Wędrowałam od lekarza do lekarza. Psychotropy odrzucałam, bo mi nie pasowały. Przez przypadek trafiłam do pewnego starszego lekarza, który był kardiologiem. To on uświadomił mi jak bardzo może boleć stres. Przepisał mi wówczas rudotel. Bardzo mi pomógł ten lek nie powodując rożnych dziwnych stanów typu drętwienie mózgu czy otępienie. Trzeba tylko uważać bo powoduje uzależnienie i należy stopniowo zmniejszać jego dawkę. Polecam wszystkim RUDOTEL, lecz nie należy zapominać że jest to lek doraźny a z nerwicą musimy sami sobie poradzić i znaleźć odpowiedni sposób aby z niej wyjść, bo sami się w nią wpędziliśmy. Ja wyszłam z niej , bo odrzuciłam wszystko co było dla mnie niezdrowej i niedobre. Przebaczyłam wszystkim moim wrogom, odsunęłam się od ludzi toksycznych dla mnie, zaczęłam unikać sytuacji trudnych, zaczęłam się częściej uśmiechać, optymistycznej patrzeć na świat ,wróciłam do Boga. I nie zapominajmy, że NAJLEPSZYM LEKARZEM DLA NAS JESTEŚMY MY SAMI! Życzę wszystkim cierpiącym na nerwice powodzenia. Naprawdę można z tego wyjść bez psychotropów.
Odnośnik do komentarza
Świetnie sunny tylko pozazdrościć. Ja już pisałam wcześniej jestem w trakcie psychoterapii. Niestety widuję się z moją psycholog tylko raz na dwa tygodnie więc wszystko rozciągnie się w czasie. Dostałam Cital i doraźnie Hydroksyzynę. Niestety jak narazie nic nie przynosi efektu. Praktycznie codziennie mam jakiś mały atak, wsłuchuję się tak w swój oragizm, że prawie słyszę krążącą krew. Od pewnego czasu boli mnie gardło tzn tak mi się przynajmniej wydaje. Obsesyjnie myślę, że to już na pewno rak krtani, gardła czy przełyku i to potęguje mój ból. Strasznie źle sypiam. Kilka dni temu pierwszy raz od długiego czasu wybrałam się do fryzjera no i jak łatwo się domyśleć to był dla mnie koszmar. Tak się cieszyłam, że się zrelaksuje, że się spięłam. Męczyłam się na fotelu przez 1,5 godziny z myślami, że zaraz fiknę i będzie niezły obciach. Ręce i nogi pokryte mrówami, mega męczarnia. Chce mi się wyć, drzeć płakać, ale nie mogę. Kiedyś rozładywałam swój stres poprzez płacz nawet z byle powodu. Bardzo dawno już nie płakałam, czasem mam ochotę ale nie mogę, czy to może potęgować moją cholerną nerwicę???brak rozładowania wewnętrznego bólu. Jestem tak straszliwie załamana. Na ulicy mijam ludzi i im zazdroszczę, że żyją normalnie, funkcjonują, a ja po prostu wrak człowieka. Załamana jestem na maaaaksaa. Mam małą córeczkę, chcę dla niej żyć, ale to co się teraz ze mną dzieje nie mogę nazwać życiem niestety.
Odnośnik do komentarza
Oj Karola , jak ja Cię świetnie rozumiem. miałam to samo, a teraz jetem w super formie. A oto mój przepis na życie i aby nie chorować. DESIDERATA Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu - pamiętaj, jaki pokój może być w ciszy. Tak dalece, jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi. Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego, co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść. Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha. Jeśli porównujesz się z innymi, możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od Ciebie. Ciesz się zarówno swoimi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakkolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech Ci to nie przesłania prawdziwej cnoty, wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu. Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć: nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa. Przyjmuj pogodnie to, co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha, by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla Ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Obok zdrowej dyscypliny bądź łagodny dla siebie. Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy Ci to jest dla Ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki, jaki być powinien. Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek myślisz o jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są Twoje pragnienia: w zgiełku ulicznym, w zamęcie życia zachowaj pokój ze swą duszą. Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy. Note: Tekst ten znany jest szeroko jako anonim znaleziony w starym kościele w Baltimore w 1692. W rzeczywistości został on napisany w 1927 przez Maxa Ehrmanna (1872+1945).
Odnośnik do komentarza
cześć, mam to samo co wy,przeczytałam w internecie o różeńcu górskim,który ponoć to leczy.kupiłam w zwykłej aptece preparat Rhodiola za ok.18 zł 60 tabl 1 dziennie, który to zawiera, zażywam od dwóch tygodni i wydaje mi sie,że tak jakby było lepiej, ale to za krótko, żeby coś stwierdzić, więc jesli chcecie to wypróbujcie.
Odnośnik do komentarza
dawno nikt tu nie pisał ale mam DOKŁADNIE takie same objawy jak Barbara,boję się isć do koscioła bo tam jest zbyt wiele ludzi boje sie ze zemdleję i gdy juz tam jestem to zawsze tak sie czuje ! i podejrzewam ze tak na prawde to nie moj organizm to robi tylko moja psychika :( w hipermarkecie równiez boje sie sama robic zakupy przed strachem omdlenia, tak samo gdy jade samochodem ma czasemm takie stany ze czuje ze sie dusze ale staram sie wtedy wyciszycc i dojechac do celu :( czasem gdy leze na plechach to zapiera mi dech w piersiach, ogólnie musze dodać ze bardzo szybko sie denerwuje na prawde nawet drobnostka potrafi mnie wytracic z rownowagi. chodziłam do lekarzy na ekg na badanie cisnienia i miałam dobre wyniki bo podejrzewali anemię w związku z zawrotami głowy... ale oczywiscie nic nie wykazali
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich. Mam 19 lat i też mam narwicę serca. Nie wierzyłam, że w tak młodym wieku można mieć coś takiego, a jednak. Często czuję ból w klatce piersiowej, często myślę o śmierci, mam problemy z przełykaniem śliny. To jakaś paranoja. Nie biorę żadnych leków, chce z tym walczyć. Zaskakujące, że nie mam jakiś strasznych problemów rodzinnych. Jedynie przyjaciółka ostatnio bardzo działała mi na nerwy i brat. Jednak nie były to jakies poważne sprawy. Zawsze mówiono mi, że jestem wrażliwa, ale że aż tak?! Zasypiając, boję się, że już się nie obudzę. To istna paranoja!
Odnośnik do komentarza
hej pisałam niedawno post (autor-|*ja:() i dzisiaj znowu dopadła mnie taka nerwica że po prostu nie mogłam wytrzymać a nie miałam =gdzie wyładować energii izłości bo byłam w prayc, do tego dochodzą drgawkki szyi trzese sie niekiedy jak galareta... znacie jakies tabletkki uspokajajace bez recepty ktore nie wplywaja na jazde samochodem itp...?..? dziękuję za odpowiedź...pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
No to i mnie dopadło... Dobrze że tu trafiłem bo przynajmniej wiem że nie jestem sam. Zaczęło się zupełnie niedawno. Puls 144, ciśnienie 220/140, pogotowie, wizyta u lekarza pierwszego kontaktu, kardiologa. Myślałem że to po lekach które przepisała mi dermatolog. Leki poszły w odstawkę a tu dalej to samo. EKG idealne (5 x w ciągu 3 tygodni), echo serca OK, tarczyca w normie, morfologia, mocz, OB, elektrolity w normie a ja nie śpię, ciągle *umieram*, pocę się, czuję że serce ma mi wyskoczyć, czuję ból w klatce po lewej stronie, cierpnie mi skóra na plecach. Mam podwyższony poziom cholesterolu całkowitego i triglicerydów ale lekarz twierdzi że nie są to wartości przy których należy wpadać w panikę. A jak się dobrze czuję to w kółko wyczekuję pogorszenia. Dostałem obrzydzenia do ciśnieniomierza, wręcz boję się go dotknąć. Lekarze patrzą na mnie jak na wariata bo nie dalej jak dzisiaj EKG było idealne przy ciśnieniu książkowym 120/80. Ale... Jak mam w zasięgu wzroku lekarza to wszystko jest OK. Wystarczy że wyjdę z przychodni i zaczynam odczuwać niepokój. A kiedy jest najgorzej??? Kiedy wskakuję do sieci i czytam o tym. Może nie akurat na forum ale gdzieś na innych stronkach. Najmniejsze piknięcie gdziekolwiek od razu sprawdzam w necie. A jak już poczytam to atak murowany. Mam do Was pytanie. Czy nie wkurza Was ten idiotyczny link pod którym można podobno sprawdzić datę śmierci?? Dla mnie to jakieś chore by umieszczać coś podobnego na takiej stronce. Jutro odwiedziny u neurologa. Ciekawe co powie... Pozdrawiam wszystkich nerwowych :-)
Odnośnik do komentarza
Gość justine1318
Witam wszystkich serdecznie! Bardzo sie ciesze,ze tu trafilam bo widze,ze moj problem nie jest jedyny i wyimaginowany.Tak na serio to mam takie *dziwne stany* dopiero od mniej wiecej miesiaca,a juz tak mnie to zestresowalo,ze nie wiem jak sobie z tym radzic. Zaczelo sie od tego,ze zrobilo mi sie slabo,najzwyczajniej w swiecie podczas gotowania obiadu.Poszlam sie polozyc,odetchnac.Wypilam dwie szklanki wody i ustapilo.Ale mimo wszystko odczuwalam jakis dziwny niepokoj spowodowany ta sytuacja.Probowalam sobie to wytlumaczyc na logike-ze bylo goraco,malo co jadlam tego dnia i bylam zmeczona,przeciez kazdemu moze sie zakrecic w glowie. Jednak w jakis dziwny sposob ciagle czulam lek. Pare godzin pozniej zaczelo mnie kluc w klatce piersiowej w okolicach serca. Jak na moja wiedze w tym temacie wydawalo mi sie,ze to serce(szczerze mowiac dalej nie jestem pewna co to jest). Nigdy wczesniej nie odczuwalam tego typu dolegliwosci,wiec kiedy sie pojawily dodatkowo spotegowaly moj lek. Trwalo to pare godzin az w koncu zdecydowalam sie pojechac do szpitala. W taxowce mialam wrazenie,ze nie mam czym oddychac i balam sie,ze zemdleje. Zrobili mi USG i badania krwi-OB + jakis wspolczynnik przeciwzawalowy. Wszystko w jak najlepszym porzadku. Lekarz patrzyl na mnie dziwnie i zapytal czy jestem nerwowa* Przyznaje,ze troche tak,ale to pytanie wydalo mi sie nie na miejscu,tym bardziej,ze nigdy nie mialam tego rodzaju problemow. Napisal mi *Nietypowe bole w klatce piersiowej*i stwierdzil,ze z sercem jest wszystko dobrze,ze nie jedna osoba by chciala miec takie wyniki badan... Jednak ja ciagle mialam wrazenie,ze cos sprawdzili zle,tym bardziej,ze bol nie ustepowal.Nie byl to jakis mocny bol,scharakteryzowala bym go jako klucie szpilki. Jednak co mialam robic-pojechalam do domu.Dla *latwiejszego zasniecia* dostalam jakas mala tabletke,przez te nerwy nawet nie spytalam co to bylo,ale jak polozylam sie do lozka to czulam jakbym odplywala gdzies daleko,a jak otwieralam oczy obraz mi sie zamazywal.Dostalam jakis dziwnych drgawek i nie wiedzialam czy jest to spowodowane ta tabletka czy moze jest ze mna gorzej i powinnam znowu pojechac do szpitala.Wkoncu jednak usnelam. Na drugi dzien bole nie ustapily,a na domiar zlego ciagle odczuwalam lek... Mialam wrazenie,ze jak za dlugo patrze w jedno miejsce to kreci mi sie w glowie. Dodatkowo moj puls byl dla mnie ledwo wyczuwalny,zaczelam sie bac,ze serce prestaje mi bic... Postanowilam jednak o tym nie myslec i zaufac wynikom EKG. Nie do konca mi sie to udalo,ale troszke ustapilo. Wtedy tez stwierdzilam,ze warto by sie skonsultowac z innymi lekarzami i zrobic jakies dodatkowe badania.Pomyslalam,ze moze uciska mnie jakas kosc i postanowilam zrobic przeswietlenie klatki piersiowej,ktore tez nic nie wykazalo. Troche mnie to uspokoilo ale kiedy w drodze do domu zaczelo mi sie znowu krecic w glowie nie wiedzialam juz co robic. W aptece zmierzylam cisnienie 124/78,za to puls 120! Przerazilam sie,ale farmaceutka kazala mi posiedziec spokojnie przez jakis czas i zmierzyc ponownie.Wtedy bylo juz 88.Znowu chwila ulgi,ale w glowie ciagle chodzilo mi te 120... Wczesniej pare razy w zyciu mierzylam cisnienie i zawsze bylo w normie,jak mowili lekarze wrecz*podrecznikowe*.Ale ten puls nie dawal mi spokoju... Na drugi dzien poszlam do mojej lekarki,z aktualnymi wynikami badan i z prosba,zeby skierowala mnie gdzies,sama nie wiedzialam gdzie,ale ona zmierzyla cisnienie,osluchala,obejrzala wyniki i zapisala mi Relanium...i kazala sie wyciszyc. Wprost cudownie,wlasnie tego mi bylo trzeba-zeby ktos mi wmawial nie wiem co. Wieczorem usiadlam przy komputerze szukajac czegos w tym temacie i trafilam na to forum. Nie przypuszczalam,ze bedzie na nim tyle postow...! To bylo okolo miesiac temu.Przeczytalam pare stron i troche sie uspokoilam, doszlam do wniosku,ze moze mam jakies delikatne nerwobole,bo ostatnio skumulowalo mi sie mnostwo stresow,tyle ile jeszcze nigdy w zyciu nie mialam,i nie usprawiedliwiam sie tutaj,tylko na prawde tak jest,jednak wczesniej nie myslalam o tym w ten sposob. Wtedy tez stwierdzilam,ze poradze sobie z tym wszystkim sama,bez zadnych lekow!Nastepnego dnia klucie minelo,a ja sie uspokoilam,cisnienie mierzylam pare razy,caly czas w normie,puls miedzy 70 a 85,i tak to trwalo przez pare dni. Po prostu przestalam o tym myslec,chociaz nie ukrywam,ze staralam sie nie wykonywac zadnych gwaltownych ruchow w obawie,zeby nic mi sie nie stalo,unikalam tez wysilku fizycznego,kupilam kompleks witamin i zaczelam pic duzo wody mineralnej,tak na wszelki wypadek. Ale po jakims czasie zaczelo sie psuc,poniewaz ta niepewnosc caly czas mnie nie opuszczala kiedy tylko zaczelo mnie cos bolec zaraz wpadalam w lęki... I tak np.po paru dniach rozbolala mnie glowa,i tak jak kiedys bylo to dla mnie normalne teraz zaczelam sie doszukiwac przyczyn,przypomnialo mi sie to co bylo pare dni wczesniej i zaraz pomyslalam,ze jestem na cos chora,i stad te bole wczesniej,a teraz to.A bole zaczely sie przemieszczac,na drugi dzien bolalo mnie oko,potem z prawej str.klatki piersiowej,im wiecej o tym myslalam mialam wrazenie ze jest gorzej,zaczelam wyszukiwac sobie choroby-zawaly,wylewy,gozy mozgu i nie wiadomo co jeszcze. Mam 24 lata,nigdy wczesniej nie mialam tego typu problemow,ani zadnych problemow ze zdrowiem,z wyjatkiem zwyczajnych zaziebien,anginy czy zlamania nogi.Jedyna rzecz to guzki tarczycy,nie zlosliwe na szczescie,a hormony tarczycy w normie.Mam lekka nadwage,okolo 5 kg,ale to spowodowane trybem zycia, mala iloscia ruchu.Zreszta to dopiero od 2 lat bo wczesniej bylam szczupla,az za bardzo.Ale z tym to sobie bez problemu poradze,i wiem,ze nie jest to przyczyna moich problemow *zdrowotnych*.To zwykle zaniedbanie.Analizowalam sobie w glowie wszystko co tylko jest mozliwe jako przyczyna(wykluczajac stres) i nie mam zielonego pojecia skad to moze byc. Zdecydowalam sie napisac tu bo mam nadzieje,ze ktos moze mi cos poradzi. Czuje sie bardzo dziwnie,studiuje psychologie,od zawsze pomagam ludziom,nie moge zniesc jak ktos cierpi,kiedys myslalam nawet o pracy jako psychiatra,ale boje sie,ze jesli sama zwariuje nie dosc,ze nikomu nie pomoge to nawet sobie nie bede potrafila.Staram sie twardo stapac po ziemi,rozmawiac ze soba,przekonac siebie,ze wszystko jest dobrze i jakos mi sie to udaje,ale sa momenty kiedy tak jak wczoraj nie moglam zasnac,zrobilo mi sie goraco a serce zaczelo mi walic jakby zaraz mialo wyskoczyc...pierwszy raz w zyciu tak mocno.Wstalam na chwile i mimo,ze krecilo mi sie w glowie postanowilam to przezwyciezyc.Powtarzalam sobie-jest dobrze,zaraz przejdzie,i przeszlo po paru minutach,ale nigdy wczesniej czegos takiego nie mialam i nie moge sie z tym pogodzic. Nie chce brac zadnych lekow oglupiajacych,bo nie chce sie uzaleznic,ani uciszac czegos sztucznie,chce sama z tym sobie poradzic,a przy okazji moc pomagac innym dzielac sie moimi doswiadczeniami. Mam tylko jeden problem-musze wyeliminowac jakakolwiek chorobe,zeby miec pewnosc,ze to faktycznie napady leku,i teraz powstaje pytanie czy mam robic wszystkie mozliwe badania,to sie wydaje paranoja...ale moze to utwierdzi mnie w przekonaniu,ze jest wszystko dobrze,pogubilam sie w tym troche i bede bardzo wdzieczna jesli mi cos poradzicie. Jakies badania,ktore moga cos wykazac,ewentualna profilaktyke w zwalczaniu stresow... Pozdrawiam wszystkich serdecznie! kato28-ten link,o ktorym pisales jest fatalnym pomyslem moim zdaniem,totalnie bez wyobrazni!!
Odnośnik do komentarza
No i po wizycie u neurologa... Bardzo fajna babka, przeprowadziła wywiad, zrobiła kilka testów, dała skierowanie na kilka dodatkowych badań. Od razu zaznaczyła że nie ruszy palcem do czasu kiedy ich nie zrobię (dopler, TK głowy). Po badaniach wstęnych zdiagnozowała sporą nadpobudliwość. Najważniejsze... Pewnie prawie wszyscy z nas mają nerwobóle w klatce piersiowej. Problem jak najbardziej dla neurologa. Dostałem lek przeciwbólowy w sprayu - diky. Używał ktoś??? Psiknąłem wczoraj - dzisiaj był spokój. Przynajmniej to mi nie napędzało ciśnienia. Z reszta jak się okazało przy takiej pogodzie jak dzisiaj miałem135/70 (rano), 90/70 (popołudniu), potem 120/80. Tętno 72-95. Sam nie mierzę bo mam obrzydzenie :-), latam do pobliskiej przychodni. Generalnie dziań minął spokojnie chociaż *w tle* ciągle czuję lekkie podenerwowanie. Wczoraj usypiałem na ziółkach. Mam nadzieję że dzisiaj się obejdzie. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witam :) Podejrzewam że również mam nerwice serca albo coś zwanego wypadaniem płatka (inaczej zespól Barlowa,lub niedomykalność zastawki ). Na razie radze sobie sam, lekarz dla mnie to ostateczność ( nie ufam lekarzom większość to partacze którzy więcej szkodzą niż pomagają a do dobrego specjalisty trudno jest się dostać). Moje problemy z sercem nie pojawiły się z niczego, sam się tego nabawiłem, a jak to napiszę w skrócie. Pierwszy powód brak regularnego snu całkowicie rozregulowałem sobie zegar biologiczny do tego stopnia że był taki okres ze nie moglem spać parę dni podrząd a to bardzo meczy serce i cały organizm. Po drugie bylem bez przerwy czujny tzn. najmniejszy hałas i nieważne w dzień czy nocy a ja od razu bylem * na nogach w pełnej gotowości * nawet wyrwany ze snu nie potrzebowałem czasu na przebudzenie to również z czasem okazało się być nie korzystne dla zdrowia. Po trzecie bardzo mało ruchu na świeżym powietrzu kiedyś bylem dużo bardziej aktywny fizycznie, sporo biegałem pływałem jeździłem rowerem itp. Po czwarte rozmyślałem nad byle drobnostką przeważnie bardzo emocjonalnie, bardzo nie zdrowa rzecz dla umysłu i dla ciała. Po piąte zacząłem się źle odżywiać, pojawiły się nie dobory witam i minerałów. W skrócie w ten sposób doprowadziłem się do choroby, obecnie staram się prowadzić zdrowy styl życia dużo ruchu bogata w witaminy i minerały dieta. Staram się również podchodzić do wszelkich problemów spokojnie, a żeby się nie nakręcać emocjonalnie i nie wymyślać sobie problemów cały wolny czas poświęcam czemuś pożytecznemu, lub porostu robię coś dla zabawy. Powoli czyje się coraz lepiej, czuję ze powoli mój organizm powraca do normy. Wiem jednak ze jeszcze sporo czasu minie nim sobie poradzę z tą choroba, ale przecież nie odrazy się rozchorowałem doprowadzenie siebie do choroby też zajęło trochę czasu. Życzę wam wszystkim zdrowia :) Ps: dołączam link do strony na której można się dowiedzieć jakie objawy lub choroby mogą wywołać braki minerałów w organizmie człowieka: http://www.cyberbaba.pl/content/view/82/167/1/4/
Odnośnik do komentarza
Gość vikiiiiiiiiiiii
Boże jak dobrze wiedzieć,że nie jestem sama:(( Moja nerwica zaczęła się prawie 2 lata temu w samolocie wyobrażacie sobie?To było straszne w głowie mi się kręciło,było mi słabo ledwo mogłam oddychać tragedia:( w ciągu 2 lat dwa razy było u mnie pogotowie bo myślałam,że umieram....mam dopiero 19 lat i przeraża mnie to wszystko.Lekarz rodzinny po wydarzeniu w samolocie z wielką niechęcią(musiałam prosić co za lekarzy wogóle ma-my!!!!!!!!) skierował mnie do pulmonologa.Pulmonolog zbytnio nie przejął się moim przypadkiem powiedział krótko:zmiany w płucach-jak zaniedbasz będzie astma...dostałam inhalatory sterydy i jakieś tabletki i nic nie dało ich branie potrm zmienił mi na kolejne też nic........w lutym bieżącego roku byłam mocno przeziębiona w szkole już dusiło strasznie,zwolniłam się szybko i pędem na pogotowie,gdzie tez zbytnio się nie przejeli a ledwo co stalam na nogach......zrobili ekg cisnienie i mówią,że wszystko ok..ja tłumaczę,że czuje się fatalnie-kierują mnie do szpitala na badania...w szpitalu lekarz bada mnie 2 min i mówi,że nic nie ma mam iść do domu...Ludzie to ject chore:((( czemu jesteśmy pozostawiani sami z takimi problemami:(((((((u mnie duszności i fatalne samopoczucie występują bardzo często nie wiem już co mam robić nie ufam lekarzom:((((
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich! Chciałbym tchnąć trochę optymizmu osobom chorym na nerwice. Moje problemy z sercem zaczęły się w 2002 roku. Oczywiście jak wszyscy przeszedłem setki badań i wizyt u specjalistów - Holter 5x, niezliczone EKG, kilkakrotnie echo serca, tarczyca, potem wizyty u psychiatry, nieudane próby podjęcia psychoterapii, kilka wizyt na pogotowiu. Po drodze wszystko okraszone masą leków uspokajających. Mnóstwo pieniędzy wydanych na specjalistów i badania. Od ponad trzech lat jestem w trakcie różnych psychoterapii, indywidualnych i grupowych. Obecna terapia to już 2,5 roku regularnych wizyt u terapeuty i są efekty! Wszelkie lęki, jak i dolegliwości sercowe ustąpiły. A możecie mi wierzyć, że wielokrotnie dopadały mnie ataki, kiedy zupełnie nie byłem w stanie funkcjonować, widmo nagłej śmierci. Potrzeba trochę szczęścia aby trafić na właściwego terapeutę, a potem dużo wysiłku, cierpliwości, czasu i można się uwolnić od dolegliwości.
Odnośnik do komentarza
http://books.google.pl/books?id=8a_aLovtOjkC&pg=PA80&lpg=PA80&dq=Hyperkinetic+circulation+neurosis&source=bl&ots=zXbCCGbIeb&sig=zz5LmQUOO4olnvsoffRCUADsb5g&hl=pl&ei=qgSpSvfsD5D0mQOzmPGoBQ&sa=X&oi=book_result&ct=result&resnum=2#v=onepage&q=Hyperkinetic%20circulation%20neurosis&f=false Ciekawy artykul dla szukajacych odpowiedzi czy to jest nerwica czy nie :). Tlumaczy caly schemat naszej nadpobudliwosci krazenia :) Niestety po angielsku...
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×