Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica serca?! ktoś z Was to ma?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

wczoraj mialam bardzo siny atak w miescie...potem caly dzien mialam uczucie niepokoju i napiecia jak przed jakims silnym stresem...bylam u lekarza mowi ze tabletke ktora biore biore za mala dawke /biore cwiartke/ i to powoduje, ze wcale sie nie lecze...ta tabletka ma wyeliminowac u mnie liczbe takich accidentow...2 miesiace prawie mialam spokoj...doktorka mowi ze to wlasnie nerwica ATAKUJE JAK JESTES NAJBARDZIEJ ZRELAKSOWANA cisnienie mam ok...117/76...wczoraj przy ataku mialam 146/90 i to podobno tez normalne bo mam prawo miec w ataku duze cisnienie bo taki accident to wyrzut adrenaliny do organizmu w jednym momencie...jednymi slowy wszystkie moje zmartwienia nawet te ktore sa w mojej psychice ukryte natlaczaja sie i kumuluja i wyrzucaja w jednej chwili...a wiem to stad ze wczoraj byl program w tv 4 panie dyskutowaly na temat nerwicy i depresji z lekarzem...dwie z nich od lat walcza z tym swinstwem a dwie inne-ich mezowie cierpia na to schorzenie... ciezko mi wrocic do normalnosci po tym incydencie a juz tak sie cieszylam ze mam to za soba...ze zapomnialam ..wzielo mnie cholera w job centre jak rozmawialam z jakas pania nagle zaczelam sie robic, czerwona/znajoma mowila/ i dusic...i czulam jakby zyly mialy mi eksplodowac...Chryste to starszne
Odnośnik do komentarza
zapomnialam dopisac ze moja silna nerwica zaczela sie banalnie..a raczej ujawnila sie..w zeslym roku w maju...poszlam do dentysty i strasznie sie balam /to juz objaw nerwicy/ nienaturalnie...przeciez nigdy w zyciu nie balam sie az tak dentysty! no i juz 3 dni po dostalam pierwszy raz w zyciu ataku dusznosci, suchosc w gardle nie moglam przelykac...nakrecilam sie ze serce i stale mi sie to zdarzalo...a ja stale myslalam ze serce...raz zaslablam w sklepie w centrum miasta , myslalm ze zemdleje, kolatanie serca, dusznosci, miekkie nogi dretwienie twarzy...stale odwiedzalam lekarza pierwszego kontaktu i stale dowiadywalam sie ze to nie serce to nerwica, aby mnie uspokoic zarezerwowali mi tu w Uk wizyte u kardiologa...w miedzyczasie sama dwa razy w nocy wyladowalam na pogotowiu gdzie zrobili rkg, badanie z krwi w kierunku serca...zdjecie serca...3h lezalam pod monitorem....i nic...wypisali mnie z *nerwica serca* a ja dalej mialam napady...raz w tygodniu albo 4 razy w tygodniu ...niespodziewanie...w roznych miejscach... w koncu wizyta w uk u kardiologa... ekg, echo serca...dlugo...lekarz az wyszedl za mna na korytarz zeby mnie zapewnic w 100% ze to nie serce ze jestem zdrowa w 100% i ze to *nerwica jedynie*...uspokoilam sie ze nie serce...skierowalo sie dalej tarczyca? -wyniki nie...mialam nawet zdjecia pluc bo sie dusilam...ok no i tak sie meczylam ...raz na miesiac albo 4 razy w tygodniu napady dusznosci...valium...troche pomagalo na swieta wielkanocne polecialam do Polski i ...wyladowalam przed swietami w szpitalu... nagle dusznosci glownie, bole w klatce...i pierwszy raz walenie serca, czulam jakby zyly w gardle mialy mi popekac..czulam wysokie cisnienie i jakby zyly mialy eksplodowac, bol w gardle...zawolala mama pogotowie....badali mnie pod katem serca...zrobili przez tydzien mase badan...echo, ekg, z krwi w kierunku serca, potem zdjecie klatki-pluca, wyniki na tarczyce-hormony, zdjecie kregoslupa-mam lekka skolioze...nawet gastroskopie... mialam infekcje w organizmie plus doszedl napad nerwicy-...w szpitalu dawali mi 2x dziennie pramolan a do domu dali asertin-zebym mgla w uk kupic...1x dziennie...niestety po calej pierwszego dnia zle sie czulam...biore polowke... dostalam tez sedam zeby brac popoludniu-tez bralam polowke ale od 3 tygodni zrezygnowalam bo lekarz doradzil brac *doraznie* w razie ataku... wczesniej zdazalo mi sie w miescie ze robilo mi sie duszno, niedobrze... nie wiedzialam ze to nerwica...bylam juz u psychologa...mowi ze u mnie ewidentnie napad nerwicy lekowej... mam miec przy sobie tez xanax... *w razie napadu* nie ze mam brac stale...nigy dotad xanax nie bralam tylko sedan ale lekarz mowil ze xanax dziala *od rau* w razie ataku..czy to prawda? zywal ktos xanax tylko w czasei ataku? mialam od swiat spokoj juz ucieszylam sie ze normalnie zyje i nagle wczoraj koszmar od nowa...doktorka zalezila dzis abym brala juz asertin jednak jedna cala tabletke bo ta polowka to zadna kuracja...
Odnośnik do komentarza
Witam. Wczoraj wkurzony swoim samopoczuciem zacząłem szukać w sieci podpowiedzi co mi jest. Mam nadciśnienie ale dzięki lekom jest ono trzymane w ryzach i powinno byc ok. No własnie powinno a nie jest. Od pół roku mam różne *sensacje*, to osłabienie, to dziwne lęki, łomotanie serca to znów zawroty głowy i towarzyszące temu uczucie że *odpływam*. Uczucie straszne bo nie wiem co sie ze mną dzieje, czy serce szwankuje czy też coś z głowa. Zrobiłem sobie wszystkie możliwe badania łącznie z tomografią głowy i wyszło..... ze jestem zdrowy. Ktos tu napisał ze to najgorsza diagnoza bo czujesz się do dupy a niby wszystko ok. Dzięki temu forum dowiedziaałem sie co mi jest. Widze też że moje objawy są stosunkowo delikatne w porównaniu do istniejących tu opisów ale powoli zaczynam popadać w schizę i to przeszkadza. Boję się ze w każdej chwili cos moze mi sie stać. Chciałbym z koms pogadać na ten temat, kto ma podobnie. Wiem ze to nie jest typowa choroba ciała tylko siedzi to bardziej w głowie. Brać kolejnych leków nie zamierzam, uważam ze mozna tą sprawe załatwić w inny sposób. Jeśli ktos ma podobne doświadczenia to prosze o kontakt na maila. Mieszkam na dolnym śląsku ok 50 km na połódnie od Wrocławia
Odnośnik do komentarza
hej.muszę się gdzieś poratować - wyżalić.. już sama nie wiem. w ciągu ostatnich 1,5 mies trafiaam 3 razy na pogotowie - zawroty głowy, omdlenia prawie. na ekg wychodziły skurcze dodatkowe ale wg lekarzy - w normie. dostawałam potas i tyle - faktycznie miałam z reguły potas na dolnej granicy. w tak zwanym międzyczasie zrobiłam echo serca - w normie. badania krwi, ob, cukier, cholesterol - norma.ciśnienie zawsze miałam ok. 110-130/90. byłam u endokrynologa - hormony tsh,ft3,ft4 - norma. cały czas dolegają mi częste skurcze serca - takie szarpanie prawie aż nieraz. potem miałam pecha i potrąciło mnie auto na przejściu dla pieszych. po wypadku wróciłam do domu. pierwsze dwa tyg leżenie w łóżku. jakoś dochodziłam do siebie (miałam też inne urazy). w minioną niedzielę trafiłam ponownie na ostry dyzur bo b. źle się czułam (prawie nie kumałam o co chodzi) - potas poniżej normy. następne 3 dni - masakra bo po potasie w tabletkach miałam kolejne problemy żołądkowe.z trudem zwlokłam się do endokrynologa - na usg tarczycy - to niby był b dobry lekarz i wg niego to niedobór magnezu i potasu. potem do internistki - wg niej to przeginam i że to moja psychika produkuje takie sygnały bo wg niej potas i tak zawsze miałam niższy (i że każdy ma swoje *średnie*) i dała mi coaxil - po którym miałam takie pragnienie i tak bardzo wypłukiwało mi z wody że szok - chociaż faktycznie nastrój miałam lepszy ;-) ale co ciekawe mimo tego że rano czułam się koszmarnie bo serce waliło mi jak oszalałe - po wyjściu od niej przez pół dnia było ok (i po tabletce coaxilu). wczoraj byłam u kardiologa - wg niej nie mam wady serca, szmerów itd. tylko te dodatkowe skurcze z nerwicy. dostałam betaloc ZOK 25. biorę ciągle preparaty magnezu i potasu - teraz mam też rozpuszczalny potas bo lepiej to toleruję niż tabletki. jestem u kresu sił. nie dość że po wypadku źle się czuję nadal (miałam wstrząs mózgu, złamanie itd.) i jestem mega osłabiona to jeszcze to wszystko doprowadza mnie do rozpaczy. mam wrażenie że zemdleję czasem albo że serce przestaje mi bić i muszę dłużej czekać na wdech. mam kurcze łydek i nieraz poczucie ciepłoty kończyn. nie biorę żadnych leków moczopędnych, przestałam pić kawę; nie biorę hormonów;jedyne co to nieraz zażywam tabletkę loratanu na uczulenie. nie wiem już sama co jeść bo boję że cokolwiek zjem to spowoduje to utratę potasu i magnezu.. od lat nie jem mięsa, nie jem też nabiału bo mam alergię. i mam wątpliwości głębokie czy to nie był błąd..nie wiem czy nie piję za dużo płynów..najgorsze jest to ze źle się czuję a moja rodzina mniej lub bardziej ma mnie za hipochondryczkę. siedzę w kącie ;-) już nie wiem co zrobić żeby lepiej się poczuć. internistka ma mnie za psychiczną a ja nie wiem czy drążyć temat wydalania minerałów czy nie.jestem tym załamana bo nie wiem jak wrócę do życia normalnego. chciałabym powiedzieć ratunku ;-) ale kurde skąd.. pozdrawiam i życzę powodzenia w walce o zdrowie.
Odnośnik do komentarza
Gość Blackshari
Wiecie co w tym wszystkim jest najgorsze?! Że z takimi obiawami to tylko do psychiatry musimy się udać. Ja jestem przerazona, bo bylam. Z początku nie chcial ze mna rozmawiać . Powiedzial ze mam w sobie nadmiar energii i musze ja rozladowac. Byłam raz u psychologa i tu było ok. Wiec radze Wam i sobie samej ze chyba to ta droga. Najgorzej jest się przełamac.
Odnośnik do komentarza
ja bylam i dostalam walsnie asertin...1 tabletke rano..ale bralam polowe i od piatku biore cala... wlasnie dzis po 14 dostalam zawroty glowy, jakbym miala sie przewrocic, cisnienie mierze /myslalam za niskie/ a tu 125/82 puls 73 wiec to nie od cisnienia prawdpodobnie od tabletki, biore dopiero 3 dzien poszlam spac dopiero wstalam /wieksza dawke/ wiecie co najlepiej czuje sie jak spie w przeciwnosci do ciebie przesypiam super ataki mam zawsze jak jestem sama gdzies w miescie...nagle boje sie ze zemdleje...
Odnośnik do komentarza
Gość Blackshari
A ja nie wiedziałam skad mi sie biora zawroty glowy w kosciele. Zawsze tak mialam kiedy stałam samai nie moglam sie o nikogo oprzec. Nawet siedzac na krzesle tak mi sie kolowalo ze musialam wychodzic na powietrze.A to juz wtedy byly obiawy nerwicy! Mówilam lekkarzowi, ale powiedziala ze niektórzy tak mają. Teraz najgorsze mam wieczory kiedy klade sie spac. Dzieki temu ze biore propranolol i sedam zasypiam w miare szybko. Ale poprzedniej nocy czulam straszny ból w klatce, przeszkadzalo mi nawet lezenie na lewym boku. Jutro wybieram sie do lekarza i jestem ciekawa co mi powie. Bo leki mam od lekarza z pogotowia.
Odnośnik do komentarza
czy ktos z was bral asertin? bole glowy 3 dnia byly nie do wytrzymania... i cisnienie 150/100... przelezalam cala niedziele... dzis wrocilam do polowki bo wtedy nic mnie nie bolalo...taki tepy bol w tyle glowy...;-( a i czy to prawda ze przy tym leku nie mozna brac ibuprofenu? mozna jedynie paracetamol?
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich. Cieszę się, że trafiłam na to forum. Po krótce opiszę moją historię. Miesiąc temu uderzyłam się bardzo mocno w głowę. Mało brakowało, a straciła by, przytomność. Jednak po 20 minutach wszystko było już ok. Jednak po kilku dniach od tamtego zdarzenia zaczęła mnie pobolewać głowa, ale nie w miejscu uderzenia z tyłu, tylko z przodu tak nad skronią i w okolicach oka.(teraz tak naprawdę myślę, że takie bóle i przed uderzeniem mi się zdarzały) Zaczęłam mieć paranoje, że na pewno zrobił mi się krwiak na mózgu i tak dzień w dzień nakręcałam sobie te myśli. W piątek miałam zapisać sie do lekarza, po skierowanie na prześwietlenie głowy. Zaczęłam czytać w intermecie o krwiakach, guzach i tętniakach. Wyczytałam, że przed pęknięciem tętniaka czuje się zawroty głowy i mdłości. I nagle strasznie źle zaczęłam się czuć. Zrobiły mi mi się zimne ręce, nogi, było mi niedobrze serce o mało nie wyskoczyło mi tak waliło i miałam wrażenie, że za moment zemdlęję. Byłam pewna, że zaraz mi coś pęknie w głowie i umrę. Wylądowałam z na ostrym dyżurze, bo powiedziałam mężowi, że musi mnie zawieść do lekarza, bo na pewno zaraz umrę. Trafiłam na odział neurochirurgii. Chirurg zbadał moje odruchy, źrenice itp. i powiedział, że na pewno nie mam nic w głowie i nawet nie musi mnie kierować na prześwietlenie głowy, bo jest tego pewien na 100%, gdyby coś było od razu zauważył by to chociażby po oczach. Stwierdził, że ból głowy to zatoki, a złe samopoczucie z nerwów. W sobotę było ok. Jednak w niedzielę, znowu nakręciłam sobie akcję, że może się pomylił i na pewno mam coś w głowie. Przeleżałam w łóżku cały dzień, nie mając siły na nic. Jak wstawałam zaraz miałam atak uderzenie ciepła do głowy, uczucie, że zarac zemdleję zimne ręce nogi i okropne mdłości. W poniedziałek rano to samo. Poleciałam na badania krwi. Do czasu wyników czułam się nadal tragicznie. Gdy je odebrałam okazało się, że wszystko jest po prostu idealnie. Na chwilę się uspokoiłam. Jednak wieczorem złe samopoczucie znowu wróciło. I dziś od rano jest to samo. Nie mogę się ogranąć, Boże jak mi jest ciężko funkcjonować. Nie mogę się na niczym skupić. Chodzę po domu w tą i z powrotem, żeby nie zemdleć. Myślicie, że to może być nerwica??Nic nie mogę zjeść, po prostu staje mi jedzenie w gardle. Dziś ide do internisty moż eon mnie jakoś dalej pokieruje. Dodam, że po urodzeniu dziecka 2 lata temu miałam depresję poporodową. Zawsze byłam podatna na stres, ale nie miałam, aż tak silnych ataków. Strasznie się boję, że zemdleję jak będę sama z dzieckiem w domu i nie będzie się miał kto nim zająć. Dodam jeszcze, że od jakiegoś czasu wyjście z domu dla mnie gdzieś dalej jest jakimś dziwnym stresem. Boję się ludzi i czuję się jak wśród dzikich zwierząt. Jeju, a może jednak mam coś w głowie i to przez to????
Odnośnik do komentarza
karola~~ z tego co opisujesz to tak jakbym czytała o sobie. Nie wiem czy czytałaś mój post. Oszczędź sobie lekarzy, napewno nic ci nie jest. A śpisz normalnie? Bo ja miałam jeszcze tak że wieczorem zasypiałam nawet o 8.00 ale ok. 2-3-4 w nocy budziłam się z łomoczącym sercem i cała zlana potem. Nie mogłam spać w wyniku czego byłam bardzo zmęczona w dzoeń, miałam napady mdłości, poty lodowate ręce i nogi. Nie mogłam się na niczym skupić w końcu odkryłam że to co sczuję to lęk. Latałam po lekarzach chyba ze 100 razy prześwietliłam zatoki i nic, wydałam kupę kasy na lekarzy... W końcu poszłam do lekarki rodzinnej bo nie mogłam już funkcjonować, z przemęczenia byłam słaba rozdygotana. Rodzinna zapisała mi leki na sen i poleciła psychologa, ja jednak byłam u kresu sił i poszłam do psychiatry, nikt o tym nie wie - wstydziłam się- ale bardzo mi pomógł. Zapisał mi lek Symfaxin, który poprawia nastrój i blokuje złe myśli. Nie wiedziałam że takie coś może być... Po tygodniu poczułam się dobrze... DOBRZE!!!!!!! Kiedy myślałam o tym co napawałomnie lękiem było to dla mnie śmieszne bo często nie miałam na to wpływu. Bałam się o zdrowie swoje i dzieci o to że nie zrobie czego św porę i to będzie moja wina itd. Lek brałam dość długo ale BARDZO MI POMÓGŁ. Oprócz tego mam lekką anemię więc faszerowałam się witaminami, mam alergię na pyłki więc brałam Zyrtec no i sinupret bo bolała mnie głowa amyślałam że to zatoki. Głowa- to były bóle napięciowe - minęły same. Do dziś nie wiem jak to robię ale minęły, bolałao mnie zawse po którejś stronie, często pod okiem, czasem kłuło leki p/bólowe nie pomagały. Zorientowałam się że to nerwica, depresja czy lęk jak pomiogła mi mocna melisa. Symfaxin brałam ok roku. Ostatnio odstawiłam, odstawiłam zupełnie inne leki również. Dziś nie biorę nic NIC!!!!!!!!!!!!!!!!!! Czuję się dobrze a jak jest coś nie tak to idę na długi spacer, biegam, albo zajmuję się czymś co odrywa mnie od myśli. Planuję wakację, wychodze do ogródka, bawię się z dziećmi albo z psem.... To wszystko jest w naszych głowach a świadczy o wielkiej wrażliwości i bardzo silnej psychice. Nasza autosugestia jest na tyle silna że możemy wywołać rózne bóle lub inne stany tak jak karola. Przeczytasz o mdłościach i już to masz... i do lekarza bo może to objaw ja tak miałam. Owszem teraz też czasem tak myśle, nawet ostatnio jak wybuchła ta grypa w Meksyku kazałam mężówi dzwonić po aptekach za tą naszą zwykła szczepionką ale teraz się z tego śmieję... Nauczyłam się relaksować i wszystko to mija... Wszystkim Wam życzę odwrócenia myśli, hehehe Łatwo powiedzieć. Ale to jedyna droga, nie dajmy się zwariować. To są zaburzenia a nie choroba psychiczna. A psyciatra to też lekarz. Rodzinny też może przepisać Symfaxin albo jakiś odpowiednik bo mnie przepisywał.
Odnośnik do komentarza
Agnes dziękuję Ci bardzo za odpowiedź i świetnie, że czujesz się dobrze. Ja teraz tylko o tym marzę, bo nie mogę normalnie funkcjonować. W nocy potrafię się przebudzić z kołaczącym sercem i uczuciem mdłości. Często mam też tak, że przy zasypianiu zapadając już w ten pierwszy sen nagle się przebudzam z uczuciem duszenia się,tak jakbym zapomniała oddychać. Strasznie boję się o zdrowie mojego dziecka, wydaje mi się, że nawet zwykły pieprzyk na głowie, może znaczyć coś złego. Dziś jeszcze doszedł jakiś ból w plecach i od razu pomyślałam sobie, że może to ta świńska grypa. Muszę się wybrać w takim razie do psychiatry bo dłużej tego nie wytrzymam. Mam wspaniałego męża, cudowną córeczkę, tak na prawdę nieczego mi nie brakuje, a nadal nie umiem się do końca cieszyć. Odczuwam dziwny niepokój, że coś się stanie. Mam nadzieję, że uda mi się pokonać to świństwo, bo odbiera mi chęć do życia.
Odnośnik do komentarza
Karola ~~ teraz się przeraziłam, ty - to ja sprzed roku !!! Też jak zobaczyłam pieprzyk u dziecka to leciałam do dermatologa (z nie jednym byłam) W nocy miałam to samo budził mnie lęk, łomoczące serce, jakieś kołatania a spałam strasznie płytko, może to jest jakiś syndrom młodych rodziców? Ja też mam dwoje małych dzieci... Tyle że mąż mi bardzo dużo pomaga i jak mnie to dopadło to nawet wstawał w nocy abym ja mogła wypocząć. Wyjdziesz z tego zobaczysz. Za rok będziesz z tego żartować i przekonasz się jak silna jest twoja psychika. Pocztaj o Symfaxinie jest to tańcszy odpowiednik Efectinu. Mnie pomógł. i Wcale nie przejmuję się że to brałam. Ważne że odnalazłam spokój i świetne samopoczucie. A jesteś panikarą? Bo ja zawsze wszystko widziałam w czarnych barwach. Nawet np jadąc na wczasy myślałam o tym co to będzie jak będziemy mieli wypadek. Ciągle byłam poddenerwowana i miałam zły nastrój , dzięki czemu wszystkim psułam wyjazd. Spokój osiągałam dopiero w domu... i tak w koło. Teraz podchodzę do wszystkiego zdrowo. Odpuść sobie drobiazgi i zrób to co sprawi ci przyjemność ja lubię jakieś * dłubanie* tzn wyszywam krzyżykiem, obrabiam zdjęcia, teraz bawię się decoupagem, zajęłam się ogródkiem, remonntujemy pokój , coś co lubię zajmuje mnie na tyle że zapominamże coś mi kiedyś było. Ni czytaj za dużo o chorobach bo się dołujesz, wejdź na You Tube i pooglądaj śmieszne filmiki... I jak coś to pisz !!!
Odnośnik do komentarza
O jej Agnes i ja czytając twój ostatni post to też tak jakbym czytała o sobie. Chodzi o te wyjazdy. Mam dokładnie to samo. Nigdy nie mogę do końca się cieszyć z wakacji bo zawsze mam okropne uczucie, że coś się stanie, że będziemy mieli wypadek. Przeraża mnie wizja długiej drogi i poczucie, że jestem daleko od domu. Jakby to określić. Jak jestem na wakacjach czuję się tak jakbym była w innym świecie, daleko od domu i to, że czeka mnie znowu długa droga powrotna, którą się stresuję. Nigdy nie jestem w stanie iść spać w czasie jazdy samochodem bo muszę wpatrywać się w drogę kiedy mąż kieruje. Nie mówię już, że nie jestem w stanie wsiąść do samolotu, na samą myśl paraliżuje mnie strach. Denerwuję się drobiazgami typu zadzwonienie gdzieś w pewnej sprawie, załatwienie czegoś w urzędzie. Czasem jak zasypiam mam jakieś czarne myśli co może się stać mojemu dziecku, że spadnie z czegoś, że rozwali sobie głowę. Gdy z dzieckiem jestem w ogrodzie w czasie lata, paranoicznie boję się, że ugryzie ją np. osa. Non stop sprawdzam, czy na jej kubeczku z piciem nie siedzi jakiś owad. Przez to jestem chyba za bardzo opiekuńcza i boję się, że odbije się to na mojej córci w przyszłości. Jak to dobrze, że mogę się komuś wygadać.Myślałam, że tylko ja mam takie akcje. Przez te kilka ostatnich dni nie miałam siły nawet ogranąć w domu, pozmywać, czy zmienić dziecku pieluchy. Tylko czemu dopadło mnie to tak nagle, myślisz, że to może być przez to obsesyjne myślenie, że mam coś w głowie i zaraz mi to pęknie i umrę??? Rozumiem, że lek o któym piszesz jest na receptę?
Odnośnik do komentarza
Witajcie. Czytam Twoj wpis Karola i z kolei myślę sobie, że sama napisałabym to samo :-) Tylko, ze bez tego o dzieciach bo ich nie mam. Tez zamiast się cieszyć np wyjazdem na urlop to się zastanawaim co się stanie złego, a z tym załatwieniem czegoś w urzędzie czy dzwonieniem, to aż mi się śmiac chce, że ktoś ma tak jak ja...Mam ataki paniki, chodzę na psychoterapie indywidualną ale niewiele mi to daje. Zresztą to chyba nigdy nie minie całkowicie.. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Atka ~~ co ty wypisujesz - nie minie?- minie, minie i zobaczysz że nie jest to takie trudne. Zmień psychologa!!! Jeśli nic ci to nie daje to zmień i to szybko, szkoda kasy jeśli chodzisz prywatnie. Psychiatra mi mówił że z moimi lękami i zaburzeniami będę musiała chodzić z rok do psychologa ale faktem jest że poszłam bardzo szybko. Znalazłam super Panią psycholog, która kiedy poznała mnie powiedziała jak mam się relaksować, jak starać się zmienić swoje postępowanie i nie uwierzycie uporałam się z tym w dwa miesiące !!!!! Ale brałam też leki. Nie bójcie się ich one bardzo pomagają myśleć pozytywnie!!! Karola ~~ No to co z tego że nie posprzątałaś mieszkania? Nic się nie stało!! Dziecku to pieluchę raczej zmień, hehehe. Ja kiedyś jak np mieli przyjść znajomi to się zażynałam żeby wszystko było ok. Abyudały się potrawy, sama musiałam wszystko wysprzątać bo mąż mimoże kochany to jednak nie zrobi tego jak ja. Panowała nerwówka i w efekcie odprężałam się dopiero jak wszyscy wyszli... Czy o to chodzi???? Troszczysz się o córkę bo ją kochasz ale nie rób tego więcej w taki sposób. Mój synek Dawidek ma 8 lat. Kiedy był mały nie dałam go nawet na ręce szwagrowi który dopiero co wyrzucił papierosa. Ostrzegałam go na każdym kroku w efekcie czego jest niezwykle ostrożny ale też btrak mu pewności siebie, miał zaburzenia emocjonalne, które ja mu zafundowałam swoim zachowaniem... Ustrzeż swoją córkę póki możesz przed czymś takim. Pozwól jej być beztroskim dzieckiem. Powiedz ile razy kiedy myślałaś że coś się złego stanie to sę stało??? Nigdy! prawda??? JA bałam się nowotworó ciężkich chorób dzieci i wogóle no ale co to da że się będę zamartiwć jaki to ma wpływ tak naprawdę żaden, jedynie ja będę zgorzkniała i smutna i taka będą mnie widziały dzieci. Co z tego że czasem nie sprzątniesz w mieszkaniu, sprzątniesz kiedy indziej kiedy cię najdzie na to sprzątanie. Ja zawsze gruntownie sprzątałamw soboty, z czego fundowałam dzieciom siedzenie w domu nawet gdy pogoda była cudna bo przecież trzeba sprzątać... Dzieci się wynudziły ja podenerwowałam się na nie i przeggapailiśmy pogodę... teraz jak jest pięknie idziemy do ogrodu, spędzam z nimi czas, później ja lub mąż przelecimy szybko dom odkurzaczem i już, tylko na tym zyskaliśmy. A złe samopoczucie.... Nie jest tak że od rana dopatrujesz się i analizujesz czy już mnie boli? , nie jeszcze nie oj duszno mi , gorąco itd ajak już jest jakiś symptom to tylko o tym i w końcu się zaczyna... Nasza psychika nam to funduje... Ja zawsze bardzo bałam się bólu głowy, bo mdliło mnie często i wogóle ... Więc teraz jak mnbie boli głowa to to nie myślę o tym, mówię sobie *eh zaraz minie* Zajmuję sie cymś, robię coś innego - mija samo nawet nie wiem kiedy... Nie ruszałam się bez tabletek przeciwbólowych i to róznych rodzajów, a teraz? nawet nie wiem gdzie są... Coś mnie casem boli ale nie skupiam się na tym, samo mija... Uwierzcie będzie dobrze. Symfaxin jest tylko na receptę.
Odnośnik do komentarza
Karola a co możesz mieć w głowie? Byłaś u lekarza najwyżej idź pryw, na tomograf le pewnie tylkostracisz kasę. Ja tez tak miałam, kiedyś z kosmicznym bólem wylądowałm na odziale kzkaźnym po podejrzewali zapalenie opon tak mnie bolała głowa, zrobili mi punkcję i nic nie znaleźli, pojechałam na ostry dyżur neurologiczny i też nic zrobili mi tomograf, rezonans i nic, zupełnie nic, mówili że to zatoki, i co robiłam badania prześwietleni i wogóle i też nic. Zmieniałam lekarzy bo przecież jeden może się mylić i też nic. Ty masz tak samo. Poradzisz sobie zobaczysz tylko nie zwlekaj. Ja przy dzieciach potrafiłam się wyluzować nie chciałam aby widziały mnie smutną ale nie miałam siły sę z nimi bawić/ Teraz jest zupełnie inaczej. Powodzenia !!
Odnośnik do komentarza
Gość Blackshari
Od jakiegos czasu chodze do psychooga. Moze nie jest to najlepszej klasy fachowiec, ale mi pomaga. Polecam wizytę u kogos takiego. Mam nadzieję ze wkoncu wyjde z tej traumy. Uświadomiłam sobie kto posrednio przyczynil sie do tego-moja była *przyjaciółka*. Uważajcie na fałszywych ludzi, którzy chca nas zniszczyć. Wiem ze gdyby sie dowiedziala jak barodzo mnie skrzywdziła pękłaby ze szczescia. Człowiek potrzebuje drugiego człowieka, ale właśnie człowieka.Życzę wszystkim, żeby na swojej drodze spotkali życzliwy ludzi.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich. Mam na imię Piotrek i mam 27 lat. Od pewnego czasu bardzo źle się czuję. Na początku zaczeło się od zwykłego przeziębienia, potem zapalenie gardła. Biorę antybiotyk Duomox. Ostatnio cały czas utrzymuje mi się stan podgorączkowy, bóle mięśni, szybsze bicie serca, zmiany skórne., czasami bóle żołądka, uczucie zimna czy uścisk na karku. Badania zrobiłem, właśnie dziś odbieram. Wiem , że powinienem na nie poczekać, ale strasznie się denerwuję, że coś mi jest. Ten stan trwa dopiero od miesiąca, ale nigdy czegoś takiego nie miałem. A ja dopatruje się już różnych chorób. Nieukrywam, że ostanio przeżyłem bardzo dużego stresa ponieważ trzy miesiące temu zmarł mój tata i to praktycznie mi na rękach. Wiadomo, że to wymaga czasu, ale bardzo denerwują Mnie te objawy i doszukuje się już najróżniejszych chorób. Tak więc mam pytanie, czy to może być nerwica czy może coś innego? Ja już naprawe sam nie wiem, a czytając wasze posty troszkę doświadczenia już macie w tym wszystkim. Tak więc proszę o radę. P.S. Zapomniał bym dodać, że ogólnie straciłem radość z życia. Czyje się przemęczony, na nic nie mam siły i ta senność w ciągu dnia Mnie już dobija. Pozdrawiam wszystkich Piotrek
Odnośnik do komentarza
Cześć, mam nerwice serca od 10 lat i radzę sobie z nią biegając systematycznie. Duża aktywność ruchowa bardzo pomaga. Wspomagam się następującymi lekami: Propranolol, Pramolan - tak naprawdę pomógł mi dopiero psychiatra. Leki działają ale przede wszystkim polecam systematyczne uprawianie sportów.
Odnośnik do komentarza
Hej wszystkim :) Starałam sie przeczytać cały temat, ale naprawdę dużo tego. Dlatego opisze co i jak ze mną. Podejrzewam u siebie nerwice. odkąd pamiętam byłam niespokojna i zawsze skłonna do paniki, ale tym razem wydaje mi się, że to nie moja *wyobraźnia* jeśli mogę to tak ująć. Zaczęło się od tego, ze serce zaczęło mi bardzo szybko bić po zażyciu Arytromecyny, którą lekarz przepisał mi na zapalenie oskrzeli, które przechodziłam. W ulotce doczytałam się , ze jednym z działań niepożądanych mogą być kołatania serca, więc to zignorowałam nastawiona na to, że nieregularna praca serca minie, gdy tylko stężenie leku zmaleje. I faktycznie, po 20 - 30 minutach był spokój. I tak przez następny tydzień, po którym serce znów zaczęło mi wariować. Ot tak, gdy siedziałam w fotelu zaczęło bić jak szalone , ok 120 uderzeń na minute. Towarzyszył temu ogromny niepokój. Można powiedzieć, że chodziłam jak nakręcona - nie mogłam sobie znaleźć miejsca. W związku z tym, ze mieszkam z dziadkiem, który sam ma problemy z sercem - nie dało sie tym razem tego zbagatelizowac i zostałam zaciągnieta na pogotowie. Tam pani doktor po przebadaniu mnie ( zmierzeniu pulsu, ciśnienia i EKG ) powiedziała, że faktycznie to może być kołatanie serca spowodowane lekiem - nawet po tygodniu, bowiem dostalam antybiotyk trzydniowy, którego stężenie utrzymuje się w organizmie znacznie dlużej niż w przypadku przeciętnego leku. Dostalam tabletke propranololu i odesłano mnie do domu nakazując się obserwować. Dodam jeszcze, ze pani doktor nastraszyła mnie, że może to być zapalenie miesnia sercowego, czym zupełnie wyprowadziła mnie z rownówagi i naprawde zaczełam ostro panikowac. Tak więc wizyta u lekarza pierwszego kontaktu - skierowanie na badania poziomu hormonow tarczycy, pierwiastkow sercowych - magnezu, potasu, sodu - wszystko w normie. EKG robiona na pogotowiu także niczego nie wykazało. A serce czasami nadal płata mi psikusy. Nie jest to tak drastyczne, jak w przypadkach niektórych z was - owszem, mam napady niepokoju, że coś jest ze mną nie tak. Czuje jak serce wali mi w piersi - mam wrażenie, że puls jest nierównomierny, bo zawsze go sobie mierze, dodatkowo dławi mnie w gardle jakbym miala za chwile połknąć język i czasami robi mi sie okropnie zimno. Do tego takie nieprzyjemne uczucie z boku klatku piersiowej - od pachy az zebra... czasami kłucie, czasami gniecenie. Boje się. Naprawdę się boję. Wczoraj serce wariowało mi dłużej niż zwykle. Wzięłam poł tabletki propranololu - więcej wole nie brać bo mam niskie ciśnienie - i troche ziołowych leków na uspokojenie. Niby pomogło. Zasnęłam bez problemów, a dzisiaj rano obudził mnie huk śmieciarki. Zerwałam się i znów serce dało o sobie znak. Teraz gdy to siedze i pisze jest już lepiej. Jestem spokojna, tylko z lewej strony klatki piersiowej mam takie nieprzyjemne uczucie gniecenia. Nie wiem co bedzie potem. A najzabawniejsze jest, ze mam dzisiaj kolejny egzamin w sesji ;( Dość rozległy, ten moj pierwszy post, ale naprawdę nie wiem co robić, gdzie najpierw szukać pomocy i jakie badania wykonać , by mieć pewność, że to nerwica a nie coś innego. Pozdrawiam serdecznie i ide ustawić sie w kolejce do lekarza.
Odnośnik do komentarza
Gość Blackshari
do Martyn. Wydaje mi sie ze badan dosć duzo zrobilas. U mnie zaczelo sie od bólu nogi pod kolanem. Wtedy zaczelam robic badania łącznie z Dopplerem. I nic wszystko ok. A co jakis czas ladowalm na pogotowiu. Bylam nawet u psychiatry.Ten powiedzial ze mam nadmiar energii w sobie, ale dzieki bogu skierowal mnie do psychologa. Bylam na jednej wizycie i odpiscilam sobie. Wrocilam po ok 2 m-cach. Lekarz pierwszego kontaktu powiedzial ze sama swiadomosc tego co sie ze mna dzieje nie wystarczy zeby sie wyleczyć. Musze znalezc podłoze i szukam. Poznaje nowych ludzi, staram sie znaleźć inne zainteresowania. Zmienic swoj caly swiat. Psycholog powiedziala ze to mysli wywoluja takie obiawy-ataki i tak to sie chyba odbywa. Biore proplanolol, magnez, sedam. Pomaga mi jak na razie to wszystko. Powodzenia
Odnośnik do komentarza
Po wczorajszej wizycie u lekarza wyszłam ze skierowaniem do poradni psychiatrycznej i z hydroksyzyna na uspokojenie. W sumie dzień jakoś minął, ale w nocy znów mnie dopadło :* tym razem bez sensacji ze strony serca, ale ze strasznym niepokojem i napadami takiego zimna ze trzęsłam się nawet pod kocem i wełnianą kołdrą. Okropne uczucie. Mam nadzieje, ze jakoś uda mi się to przezwyciężyć.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×