Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica serca?! ktoś z Was to ma?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

25. Symptomy nerwicy mam od pięciu lat z przerwami na szczęście. Ale nie narzekam - cóż choroba jak każda inna - wpędziłem się w nią nie ze swojej winy, a teraz musze sobie z tym radzić. Dlatego zaczyma tu burze mózgów :) Nie wiem jak inni na tym forum, ale ja mam zamiar się z nerwicy wyleczyć - na dobre. Validol - biorę czasem - owszem pomaga, ale nie na nerwicę, tylko na jej objawy! A tu trzeba zlikwidować przyczynę, dlatego tak drążę ten artykuł, bo jest chyba najsensowniejszy ze wszystkich jakie widziałem.
Odnośnik do komentarza
Barbaro, piszesz że masz trzy ataki dziennie. Od jak długiego okresu czasu? Nie znudziło ci się to jeszcze?! Weź się w garść, szukaj przyczyn, które spowodowały, to, co odczuwasz. co takiego wydarzyło się w twoim zyciu, że tak to Tobą wstrząsnęło. Szukaj odpowiedzi w sobie i nie daj sie! Odzyskaj kontrole :) I najważniejsze, nie koncentruj się na objawach, a szukaj przyczyn. Od objawów, poki co nie umarłaś, więc na pewno nie umrzesz a znalezienie przyczyny, to prosta droga do zlikwidowania skutków, o co pewnie ci chodzi.
Odnośnik do komentarza
no to wez sie w garsc i mysl pozytywnie bo wy sami sie nakrecacie W odpowiedzi na : Re: nerwica serca?! ktoś z Was to ma? wysłane przez BARBARA dnia 2006-08-11 22:43:36: : niestety codziennie ostatnio mam stresy i moge smialo powiedziec ze trzyma mnie caly dzien, ciezko mi bardzo...nie daje rady, ale zyc musze dalej mam male dziecko....
Odnośnik do komentarza
hej.Nie chcę Was martwić dziewczyny ale to mogą być dodatkowe skurcze komorowe albo nadkomorowe.Ja zaczynałam od przyspieszonego,napadowego bicia serca a twraz doczekałam się tego.Badania wszystkie jak u *niemowlaka* a dodatkowe pobudzenie w komorze pojawiło mi się na urlopie w najmniej oczekiwanym momencie.Gechenna.!Traz muszę brać betalock.Najpierw 0,25 teraz o połowę więcej.,aż do 0,50 itd.Zobaczymy.Ale czuję się o wiele lepiej niż na wczasach a tam nie mogłam zrobić kroku bo nie mogłam od tych trzepotów oddychać.
Odnośnik do komentarza
Nie ma *nerwicy serca *. Serce jest zdrowe.To inne czynniki wyzwalane w organiźmie stymulują układ współczulny i dają objawy niepokoju, przyspieszone bicie serca. Są to wszystko objawy somatyczne.Konieczne uregulowanie życia,spraw osobistych, włączenie sportu ,nauka asertywna itp. --wizyta u psychologa ,psychiatry , no i na koniec !!leki !!Nikt nie pomoże tak skutecznie jak nie pomożecie sobie sami/me.!!!Do dzieła
Odnośnik do komentarza
Natii, Nic nie powoduja. W przypadku nerwic czy MVP skurcze komorowe to taki sam efekt jak kaszel przy przeziebieniu czyli fizyczny objaw jakichs tam nieprawidlowosci w funkcjonowaniu organizmu. Ta sama analogia odnosi sie do rokowan - nikt normalny nie wierzy, ze kaszel zostaje do konca zycia tak Ty musisz uwierzyc. ze niepokojace Cie objawy predzej czy pozniej ustapia.
Odnośnik do komentarza
Weszłam tu przypadkiem, bo boli mnie klata, że aż strach. WIEM, że ich przyczyną jest stres i nerwy. Tak jak każdej z Was. Przerobiłam wszystkie opisywane tu objawy: kołatanie serca, drżenia i mrowienia kończyn, biegunki, nocne poty, (aż do konieczności zmian piżamek), *glut* w gardle, ataki paniki kończące się nawet omdleniami w autobusach i przekonanie, że umieram, że zawiodę męża rodzinę.... A im większy starch tym silniejsze dolegliwości - spirala się nakręcała. Jednak u kardiologa była RAZ !!! Tylko RAZ!!!! Zbadał serce wysiłkowo i spoczynkowo - tak jak podejrzewałam, wszystko jest OK. A nawet lepiej niż OK, bo sporo się ruszam i serducho jest wytrenowane. Po tym kiedy kardiolog powiedział mi, że serce mam zdrowe przestałam zamęczać lekarzy rodzinnych, kardiologów, neurologów, gastrologów (przez długi okres miałam nerwicę jelita grubego) i innych *logów*. Poszłam do PSYCHIATRY - tam gdzie jest miejsce większości z Was. Tymczasem czytam i czytam te Wasze wypowiedzi i jestem wstrząśnięta :o((((( Tak bardzo potrzebujecie pomocy i szukacie jej u niewłaściwych specjalistów. Chodzę do mojego doktorka 4 rok i wygląda, że 90% objawów, które rozpieprzały życie mi i moim bliskim odeszło w przeszłość. I nie mówicie mi tu o psychotropach, które zapisuje psychiatra, ich szkodliwości, możliwości uzależnienia się itp. Musiałam brać leki, bo dusza i umysł były chore. Jak coś jest chore to człowiek staje na rzęsach by sobie pomóc. Jak ktoś ma raka, to też nie patrzy, że mu włosy wypadną, tylko bierze chemię, by ratować życie. Po tych 4 latach kończę je brać i zaczynam być szczęśliwa :o) Od czasu do czasu poboli mnie w klacie, tak jak teraz, ale ogólnie nie mam już 90% objawów, które dezorganizowały mi życie. Dlaczego Wy wszystkie poddajecie się jakimś strasznym badaniom, wzywacie ciągle karetki, bierzecie ziółka itp. i zajmujecie się usuwaniem skutków, zamiast zacząć leczyć przyczynę????? Przyczyna, tak jak u mnie, leży w głowie, w duszy, w zranionych emocjach i uczuciach, ciężkich doświadczeniach, przykrych przeżyciach.... Na to tylko psycholog lub dobry psychiatra zaradzi a nie karetka z zastrzykiem uspakajającym. Naprawdę przestańcie myśleć gdzie co boli choć z doświadczenia wiem, że to czasem prawie nie mo możliwe. Poszukajcie dobrego psychoterapeuty i zacznijcie szukać i leczyć przyczynę obecnego stanu. POWODZENIA !!! :o))))
Odnośnik do komentarza
Wiecie co!?miałam sobie z nia poradzic ale kurcze to tak trudno:(dzisiaj miałam atak jak wracałam pociagiem od rodziców najpierw zrobiło mi sie goraco potem duszno a nastepnie bóle w mostku:( mam pytanko czy Wy tez macie przy tych atakach niskie cisnienie i tetno 94???dzieki buzka
Odnośnik do komentarza
Wiesz co dużo w tym racji co piszesz, ale mam znajomą któa tak jak ty około 4,może 5 lat brała leki od psychatry i było ok chodziła do niego życie piękne, ale kiedy lekarz stwierdził że powoli trzeba wycofać się z leków moja znajoma zaczęła wszystko od nowa. Czytałam tu na forum wypowiedź pana który leczy się takimi lekami od psychiatry i wręcz błagał ludzi o opamiętanie, bo on już się od tych leków uzależnił, musi brać coraz to silniejsze , nie może funkcjonowac bez nich. Tu na forum sa różna osoby czasem może wydawać się że ktoś jest bardzo pogrążony- ale może to początek drogi- ja mam nerwicę od 15 lat, i musze powiedzieć że walczę sama, bez leków- mam jedynie walidol, piję melisę, nie powiem że jest super ale walczę i nie chcę jakiś dpalczy czy chamulców od psychiatró bo będę musiałą je brać zawsze- pomyśl, łykasz już 4 rok- twoja psychika jest teraz uśpiona- wydaje ci się że problem nie istnieje ale on jest. Prawda że trzeba uporządkować swoje życie, oderwać się od toksycznych ludzi, zająć się czymś i wciąż powtarzać - nic mi nie jest jestem zdrowa- to tylko wymysły mojej głowy- nie dam się- koniec przedstawienia itd. Trzymam kciuk, napisz jak twoja terapia. pa
Odnośnik do komentarza
Ech Zuza... całkiem się z Tobą nie zgadzam, ale z tonu Twego postu wiem, że i tak Cię nie przekonam :o/ A może poprostu się nie zrozumiałyśmy. Leki, które biorę to leki antydepresyjne. Gdybym nie zaczęła ich brać 4 lata temu, to pewnie by mnie już tutaj nie było. Jeśli idzie o leki antydepresyjne, to każdy nawet średniorozgarnięty lekarz Ci powie, że one nie uzależniają (by nie być gołosłownym, wejdź sobie na pierwszą lepszą profesjonalną stronę w internecie). Uzależniają natomiast leki uspakajające, nasenne i itp. Być może tymi właśnie nafaszerował się Pan, który *błagał* na forum, by ich nie brać. A antydepresanty działają zupełnie inaczej i nie sposób się od nich uzależnić. No może trochę psychicznie - na zasadzie *a co będzie jak lekarz będzie kazał odstawić*. Ale z takim strachem każdy dobry psychiatra da sobie radę. Acha, no i tych leków nie bierze się *na zawsze*, jak napisłaś (kto Ci tak nagadał?!?!?) A moja psychika NIE JEST uśpiona. Te 4 lata, to były lata wytężonej pracy, zmierzenia się z wszelkimi lękami, strachami, kompleksami i potworami z przeszłości. Prawie wszystko już zostało gruntownie *przerobione* i przetrawione z moim doktorkiem. W tej chwili biorę tylko malutką dawkę podtrzymującą, bo tak się robi przy tych lekach i pewnie kwestia pół roku, że przestanę je całkiem brać) Na koniec dam Ci taki przykład: wyobraź sobie, że złamałaś rękę. Możesz iść do lekarza założyć gips i chodzić 1 miesiąc z ręką na temblaku. Mało przyjemne, bo ani umyć tej ręki całkiem nie można ani się ubrać ani potańczyć...... Ale jeśli ręka była dobrze złożona, to zrośnie się szybciutko i po kilku miesiącach nie będzie śladu po urazie - będzie można biegać, kicać, grać w piłkę. Możesz też nie iść do lekarza, nie zakładać gipsu i czekać aż samo się zrośnie (czasami się udaje) i chodzić dumna, że dajesz sobie radę bez *dopalaczy i wspomagaczy*. Duże jest jednak prawdopodobieństwo, że zrośnie się krzywo i będą powikłania, mogą być wtórne urazy, potrzeba późniejszego łamania przez chirurga i składania na nowo, mogą być bóle w późniejszych latach itd. Sama widzisz, że opcje są dwie. Ta złamana ręka, to Twoja psychika i okaleczona dusza. Natomiast gips, to leki i psychoterapia u lekarza czy terapeuty. Wybór należy do Ciebie.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×