Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica serca?! ktoś z Was to ma?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Wczoraj i dziś mam strasznie złe dni, przez co ataki wracają, boli mnie serce i lekko mrowią palce, było mi duszno, cały czas boję się, że to nie nerwica, przez co jeszcze gorzej się czuję. Niedawno w szkole, która jest 200m ode mnie, dziecko zmarło na sepsę, przez co wmawiam sobie różne rzeczy. Bo ja jestem straszną hipohondryczką. RATUNKU... muszę ze sobą walczyć!
Odnośnik do komentarza
Kurde, strasznie żałuję, że trafiłam na *dziurę* i nikogo tu nie ma :( :(... Jak się objawia zawał? Boże, wiem, że to niemożliwe, ale tak się boję... (mam nadzieję, że jutro będzie już OK i że *:(:(* zamienię na :):):):):) ). Najdziwniejsze, że teraz się aż tak nie boję, tylko czuję ten ból...
Odnośnik do komentarza
Gość magdalenaaaaaaaa
Czytalam juz forum.I moze teraz ja opisze walkę z moją nerwicą. Mam 24 lata i od 7 lat mam ataki. Na poczatku bylo budzenie sie w nocy i ogromny lęk + bardzoo szybkie bicie serca. Ale wtedy bylam jeszcze osobą ktorej nawet do glowy nie przyszla mysl o smierci czy cos. Tak wiec serce potrafilo walic mi karabin maszynowy ale nie martwilo mnie to jakos specjalnie. I pewnego dnia zdarzyl sie ten okropny atak, bylam na *kacu* po imprezie, roztrzesiona, przed maturą, rzucilam chliopaka, spalilam dzxien wczesniej 2 paczki fajek i dodatkowo jeszcze zielam 2 Pluszzze z kofeina zeby móc sie uczyc i wypilam kawe capuccino..... pamietam ze mialam jakies zimne dreszcze itp pozniej wiem ze glowa mnie bolala chyba od cisnienia, wiec polozylam sie i nagle serce zaczelo mi walic bardzo bardzo mocno a co najgorsze coraz szybciej i szybciej..... az w koncu jak karabion maszynowy doslownie + pod wielkim cisnieniem. nie moglam oddychac. Rece mi zdretwialy. Myslalam ze sie udusze.Ale co najgorsze, myslalam ze umre. A wrecz bylam pewna. A czy nie ma nic gorszego niz patrzenie na swoja smierc? bycie w pelni swiadomym? tylko my nerwicowcy to wiemy......pojechalam szybko na pogotowie. tam pani dala mi zastrzyk valium czy relanium juz nie pamietam.Zmulilo mnie bardzo. pozniej przez tydzien czulam sie jakbym biegala przez kilka dni non stop. iwlkie zmeczenie. Od tego dnia mialam ataki paniki ciagle, mierzenie tetna i cala reszta o ktoprej inni pisza. Kilkanascie badana. EKG to chyba ze 30 razy mialam w swoim zyciu. oczywiscie wyniki super. Echo serca, holter,proba wysilkowa,. hormony, trotonina itp itd WSZYSTKO OK. Bywaly lepsze i gorsze miesiace. Mialam manie na punkcie serca, smierci itp.Ale nauczylam sie tez kilku rzeczy. Np. raz kardiolog przepisal mi atenolol raz dziennie. I co z tego jesli ten betabloker dziala tylko 9 godzin. rano budzilam sie z bardzo szybko bijacym sercem ale lewdo wyczuwalnym tetnem. I tak bylo przez 2 lata. Wtedy do glowy mi nie przyszlo ze to przez ten lek itp.Chociaz ogolnie mi pomagala ale poanki byly okropne. Tak wiec odstawilam atenolol,moj chlopak wmawiala mi ze nic mi nie jest ze to tylko psychika. Wiec odstawilam i jakos ponad rok nie mialam wcale atakow. Bo to naprawde psychika! dodam ze moje ataki byly tylko wtedy gdy myslalam o nich. Moje serce normlanie na problemy w zyciu nie reagowalo czestoskurczem. niestety pewnego dnia uczestniczylam w rodzinnej rozmowie na temat serca, rozrusznikow itp. I jakos mnie zlapalo i znowu zaczelo sie. ataki paniki. ale i tak juz nie takie jak kiedys (200 uderzen) raczej do 130 max. I teraz lekarz przypisal mi lek BISOCARD ktory dziala 24 godziny. I mwoie odrazu wszystkim: nie bierzcie tego shitu! Owszem jest to super lek. ale u mnie nie dziala on 24 godziny, a brak jego we krwi powoduje starszne roztelepanie, mega cisnienie itd. i codziennie rano przez to przechodza az do monmentu gdy lek zacznie dzialac. juz lepeij brac lagodniejsze betablokery: atenolol, propanolol, metado cos tam, ale bisocard odradzam. Przez niego moje serce wogole starcilo hamulce. jakby nagle rano zabraklo mi leku to koniec. To juz zdecydowamie wolalam moje ataki lęku. I dorazne stosowanie betablokerow... (za czesto nie mozna bo uzaleniaja i mecza serce pozniej). ale jest tez plus betablokerow, ze przestaje sie myslec o sercu, o smierci, robi sie spokojniej. Ale pamietacjie aby dobrac dawki dzialajce calodobowo! teraz zaluje ze nie pakowalam w siebie ton melisy i ziol. No ale nic to. Przez te kilka lat zrozumialam ze u podstaw tego lezy nieustanny lęk przed smiercią, nieswiadome martwienie sie o sibie, jakbysmy byli sami jak palec na calym wszechswiecie, jakbysmy musieli sie martwic gdyz nikt inny tego nie robi, jakby nas los zalezal tylko od nas, a nasaz smierc od naszych mysli. Byl okres ze mialam mega problemy w zyciu, o dziwo tetno mialam wtedy bardzo wolne i spokojne, i odpoczelam sobie wtedy, zdalam sobie sparwe ze zapomnialam zupelnie jak to jest nie martwic sie o sibie, swoje zycie. Ale jednak tak ludzie zyja wlasnie. nie mysla o tym tak jak my. A czym innym jest nerwica wg.psychologii jak nie: uswiadomieniem rzeczy nieuswiadomionych? to jest wlasnie nerwica wg.psychologow. to wlasnie my, mamy wieksza swiadomosc smierci przez to ze sie o nią otarlismy w naszej WYOBRAZNI. Ale czy nie wydaje sie wam ze to zupelnie naturalne ze teraz tak sie jej boimy? ze takie a nie inne przezycia to sprawily? Lęk egzystencjalny. wiem ze duzo pomaga wiara w Boga, ale wiara tak silna ze smierc zavczyna byc czyms pozadanym jako spotkanie z Bogiem, wtedy czlowiek przesatje sie bac. pomaga tez swiadomosc ze wszyscy umrzemy. Wiesz ze ja umre, on umrze, ten znany aktor tez umrze, kazdy z nas. Tylko dlaczego my sie tak tym martwimy a inni nie. Po prostu nigdy nie doswiadczyli leku przed smiercia. Wydaje mi sie ze pewne nadpobudzenie jest jakby podlozem dla nerwic. Ja niestety mialam gorzej gdyz stracilam wiare w Boga. Zaczelo mi sie wyadwac ze po smierci nie ma nic. Ze bede rozkaladac sie w ziemi. Unicestwienie. myslalam ze zwariuje przez to. ja, kiedys ososba zsamymi idealam, nie martwiaca sie onic, wierzaca w przeznaczenie w milosc w Boga przestalam w to wierzyc. To jest najgorsze. I wyadwalo mi sie ze wszyscy inni sa zaslepieni, jakby mniej uswiadomieni. ze wiara to wytwor naszej psychiki. Teraz powoli powracam do normlanosci, chodze do kosciloa,modle sie. bóg mnie wyciagnal z tak wielkiego dola ze nawet ciezko mi to opisac. Balam sie w pokoju byc, myslalam ze zartaz postradam zmysly. to bylo starszne. Modlilam sie wtedy i nagle zaczely sie dziac w moim zyciu rozne rzeczy, kierujace mnie do Boga. Nie chce tego przytaczac wszystkiego ale np. chcialam wejsc na jakas strone internetowa i przez przypadek otwieralo mi jakas inna a na srodku wielki napis: Jezus Cie Kocha!! * i tak 3 razy mi sie zdarzylo, do tej pory nie wiem co to za dares byl... Bylo tak ze sluchalam sobie piosenki religijnej psalm o milosci, i cos mnie tkenlo zeby otworzyc Pismo Sw. i czytam... i nagle jednoczesnie to samo slysze w tej piosence, akurat te slowa co wlasnie czytalam.... i ,mnostwo innych zdarzen tego typu.Ale najwazniejszym z nich byla wiara. Ze wreszcie zaczelam wierzyc..... naprawde Bog istnieje. Jak porownuje siebie sprzed roku i teraz to po prostu dwie rozne osoby. Bóg naprawde istnieje!!! sluchajcie.... nie ma sie czegos bac....... Bóg jest! trzrba tylko uwierzyc i dac mu mozliwosc kierowania nami.... bo my jestesmy odrebnymi istotami......... Polecam wszystkim: http://www.katolicki.net/wsparcie_duchowe_jezu_ty_sie_tym_zajmij.html moja teza moze jest dziwna, ale jak mam nerwice juz tyle lat, doszlam do wnisoku ze to szatanska sprawa, ze to brak wiary, egzystencjalna p[ustka doproadza nas do takich rzeczy. Ostatnio mialam atak paniki, i wiecie co, zaczelam sie modlic... i nagle poczulam tak wielkie zaufanie do siebie, tak ogromne zaufanie sobie samej, a serce zaczelo mi bic bardzo wolno....... naprawde warto zaufac Bogu...i sobie. Ty rzadzisz swoim cialem, ono jest tobie posluszne, nikt z zewnatrz nie ma na nie wplywu. I kochasz siebie, i wiesz ze nie zrobisz sobie krzywdy,prawda???
Odnośnik do komentarza
Witam, Jestem nowym użytkownikiem forum. Nazywam się Krzysiek i mam 22 lata. Chciałbym podzielić się z Wami moją historią - sam już przestaje sobie z tym radzić. Wszystko zaczęło się jakies 4 lata temu. Miałem bardzo częste napady częstoskurczu, oraz bardzo wysokie skoki ciśnienia. Potrafił mnie obudzić w środku nocy puls 180. Nikt nie wiedział co mi jest. Wzywałem kilka razy pogotowie i zawsze słyszałem, że to nerwica. Wszystkie badania przechodziłem spiewająco. Po kilku miesiącach ataki same ustały. Problem powrócił od początku tego roku, lecz w odrobine innej postaci. Około lutego zacząłem odczuwać czeste dziwne *szarpania* serca (około dwa na minute) . Nie wiedziałem co mi jest. Po kilku tygodniach podczas napadu wysokiego ciśnienia, oraz *szarpania* wylądowałem w szpitalu grochowskim. Tam usłyszałem, iż mam dodatkową drogę przewodzenia w sercu i będzie potrzebny zabieg ablacji. Dostałem również lek -isoptin SR 120mg, który zupełnie zlkiwidował skurcze dodatkowe, ktorych mam około 1000 na dobę. Czekając na zabieg stwierdziłem, iż warto potwierdzić tą teze przed operacją, wiec zapisałem się do Prof. Walczaka w CKA. To był strzał w 10ke. Anioł nie człowiek! Odstawiłem wszysztkie leki i zrobiłem holtera. Wykazał on wg. profesora, iż wcale dodatkowej drogi w sercu nie mam. Badanie wykazało wiele skurczów dodatkowych, lecz nie z powodu dodatkowej drogi przewidzenia. Usłyszałem, iż jestem zdrowy, a skurcze te powinny ustapić z czasem samoczynnie. Od tamtej wizytu (czyli około dwuóch miesięcy) nie biorę już żadnych leków i staram się żyć normalnie. Nie wychodzi mi to jednak dobrze. Całymi dniami szarpie mnie serce (bardzo nieprzyjemne uczucie), puls raz mam 90 a za chwile 50. Ciśnienie ciągle niskie (około 90/60). Przez całe życie miałem raczej wysokie ciśnienie, oraz puls, więc dodatkowo się martwie. Zazwyczaj noce spędzam sam w domu. Często mam ataki lęku. Nagłe szarpnięcia serca, bardzo mocne uderzenia, nierówne bicie i za chwile myślę, że umieram. Usypiam około 4 nad ranem, gdy udaje mi się uspokoić. Dodatkowo ostatnio mam częste bóle oraz zawrotu głowy. Ataki występują ostatnio praktycznie codziennie. Jestem młodym czlowiekiem , chciałbym dużo wolnego czasu spędzać wśród przyjaciół, jednak prawie wcale nie wychodze z domu. Niedawno raz poszedłem na impreze, wypiłem troche alkoholu i zemdlałem. Boje się juz robić cokolwiek. Każdy dzień to kolejna walka z atakami i bardzo duży dyskomfort z powodu szarpania serca (skurcze dodatkowe). Nie wiem już co mam robić. Życie staje się coraz bardziej szare. Zastanawiam się nad wyzytą u psychologa, może on pomoże? Probował już ktoś ? Jak sobie z tym radzicie ? Wszyscy mowią , że jestem zdrowy, a ja mam wrażenie cięzkiej choroby (przecież zdrowego czlowieka serce nie szarpie 1000 razy na dobe ? ). Pozdrawiam wszystkich.
Odnośnik do komentarza
Magdalena, bardzo dobrze mi się czytało to, co napisałaś. Ja nie zamierzam brać leków, liczę, że to przejdzie. Pik, myślę, że psycholog na pewno pomoże. Jeśli czujesz, że sam nie dasz rady, nie wahaj się. Nie wiem, jak to jest z Twoją rodziną, oni Ci nie mogą jakoś pomóc? Dzisiaj miałam koszmarny poranek. Na drugiej lekcji (po ósmej) nagle coś mi się stało - zaczęła mnie boleć żuchwa, potem nagle jakby ktoś mnie uderzył w przełyk, coś mnie *dławiło* a potem zaczęło strasznie kłuć serce, tak na wylot, do pleców. Spanikowałam, poleciałam do pielęgniarki, która niestety jest cholernie niekompetntna, zmierzyła mi ciśnienie, które wyszło z za małą amplitudą - 115/80 - CO TO OZNACZA???????!!!!!!!! Czy ktokolwiek z Was tak miał? Dodam, że atak ustąpił po 20 min. potem STRASZNIE bolala mnie głowa i byłam roztrzęsiona. Boję się, że to coś z sercem, albo zawał, choć byłoby to dziwne, bo na zawodach jest OK. Idę jutro do lekarza po skierowanie na EKG jak mi nie da, idę odpłatnie. Boże...
Odnośnik do komentarza
magdalenaaaaa weszlam na Twoja sronke ktor podalas przeczytalam wszysko serce bilo mocno ale nie od nerwicy jakas wewnetrzna sila tak to odczulam bedzie mi teraz lepiej za kazdym razem jak bedzie cos nie tak zamkne oczy i powiej *jezu zajmij sie tym* mysle ze pomoze.ci ktorzy maja problemy radze przeczytac tych pare zdan na tej stronie zycze powodzenia!!! a tobie dziekuje
Odnośnik do komentarza
Hej witajcie! Jak tam wasze samopoczucie w ten smutny jesienny dzień, noc właściwie? Bo moje zmienne, tak jak pogoda :-) Chciałam zapytać jak sypiacie? Bo ja mam z tym problem, ponieważ usypiam jak suseł, ale w nocy budzę się ok. 1 - 3 i przewracam się z boku na bok nie mogąc usnąć. Bywa że dopadają mnie kołatania, ale ostatnio mniej, za to nie mogę spać choć czuję się taka senna...Rano natomiast koszmar, dobudzić się nie mogę o 6 godzinie wstając do pracy.Czy macie jakiś wypróbowane sposoby na dobry sen? Chodzi mi o takie *beztabletkowe*? Pozdrawiam i życzę kolorowych snów :-)
Odnośnik do komentarza
Ja nigdy nie miałem problemów ze snem, ale ostatnio coraz częściej się budze nad ranem lub w nocy z dziwnym uczuciem, lekkim kołataniem. Mój prrzepis na dobry sen to zmęcznie, wtedy usypiam nawet nie wiem kiedy i nie myśle o moim sercu. Ostatnio coś mi szwankuje w podbrzuszu co nie daje mi funkcjonować. Budze się rano z mdłościami, nudnościami i ten ścisk, ból serca. Było dobrze to musiało się na głowe zwalić pare osób.
Odnośnik do komentarza
Bardzo często przy bólach w klatce piersiowej, ściskaniu towarzyszy mi pieczenie, ale u mnie występują na dole mostka czasami mam wrażenie że bardziej w podbrzuszu. Matiiaga to co piszesz to normalne rzeczy, które występują jako objawy somatyczne i nie ma się czym martwić, ale żyć z tym i funkcjonować to nie taka prosta sprawa. Ostatnio mnie to dopadło po przerwie i znowu mam jazdy do tego cisnienie coś mi podskoczyło.
Odnośnik do komentarza
Wojtek83 dzięki za odpowiedź. Z tą nerwicą to jest tak: zdajemy sobie sprawę że te wszystkie objawy to tylko nasze myśli, ale jak już boli to wszystko staje się dużo trudniejsze. Nic nie dociera tylko ta głupia myśl że coś się stanie. Dzisiaj rano tak fajnie nic nie bolało, ale popołudniu zaczęło kłuć i piec. I w głowie tylko ta myśl: to już napewno zawał! Pomimo że wiem co to, to nie umiem przestać o tym myśleć.
Odnośnik do komentarza
Dzisiaj byłam w księgarni i kupiłam sobie książkę dot. lęków i ataków paniki. Po ogólnym jej przeglądnięciu stwierdziłam, że tak naprawdę to żadne leki (psychotropy) na te nasze dolegliwości nie pomogą, bo jak przestaje się je brać to i tak objawy wracają, a niekiedy ze zdwojoną siłą. Tak naprawdę to musimy się przyzwyczaić i w miarę polubić tą naszą *przyjaciółkę*. Jest w tej książce dziesięć reguł dotyczących lęku, które przynajmniej w mojej osobie, trochę się sprawdzają. Jak przeczytam całoś i znajdę jakiś ciekawy kawałek to wam napiszę o nim. Pozdrawiam:)
Odnośnik do komentarza
Natii, od roku prawie codziennie myślę, że to zawał. Ale po takiej ilości badań jakie zrobiłam lekarz stwierdziła, że to stany depresyjno-lękowe z silną nerwicą. Zdaję sobie sprawę, że mój stres i takie częste napady mogą w końcu skończyć się zawałem albo wylewem. Niestety pomimo psychoterapi nie umiem jeszcze nad tym zapanować. Wszelkie badania, w tym EKG robione dwa razy w miesiącu (w czasie ataku) nic nie wskazują na chorobę serca. Przez jakiś czas brałam *lekkie* psychotropy na moje lęki, ale teraz jestem w ciąży i musiałam je odstawić. I tak czułam się kiepsko, czy brałam leki czy nie. Są lepsze dni i gorsze. Ja akurat ma te gorsze:) Cały czas myślę czy może dzisiaj będzie zawał??? Tylko że życie z takimi myślami to nie jest życie. A tym bardziej boję się o mojego czteroletniego synka i nienarodzone jeszcze dziecko. Co z nimi jak mnie zabraknie?
Odnośnik do komentarza
Witam Olesia mam to samo .Jak wychodze to mam wrazenie jakby glowa byla ciężka i nie moja ,ja codziennie sobie obiecuje ze bedzie lepiej a jest gorzej,próbuje wyjsc na dwór ale sie boję.Nieraz w nocy budze sie z takim kolataniem serca ze raz nawt wezwalam pogotowie bo myslałam ze to zawał .Lekarz powiedział ze to nerwica serca.pozdrawiam.mattiaga-jak cos sie ze mna dzieje to mysle tak jak Ty ze to na pewno zawał i ta myśl tkwi w glowie.
Odnośnik do komentarza
Czy ktos z was ma tez zimne poty na stopach i dloniach oraz uczucie, ze serducho robi fikolki, a w nocy dretwieja wam rece, palce itp.? Dzis wybieram sie do szpitala do wujka, ale wierzcie mi wcale nie mam na to ochoty, a pójsc musze. Dowiedzialam sie wczoraj, ze jest w szpitalu i oczywiscie zaczelo sie super samopoczucie. Zdrowy rozsadek poszedl w odstawke i zaczelam sie nakrecac. Czy na was tez tak dzialaja informacje, nie koniecznie o bliskich, po prostu o zdarzeniach? Ja czasem przestaje ogladac film gdy staje sie zbyt brutalny lub wzruszajacy. Nie jest to fajne. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Matiiaga czytalam twoja ostatnia wypowiedz. Jezeli chodzi o lek przed tym co bedzie z dziecmi, jak mnie zabraknie, to doskonale cie rozumiem. Mam 2 synow (8 lat i 5 i pol) i podczas zlego samopoczucia mysle dokladnie tak samo. Staram sie wtedy wciagnac w ich zabawe, radosc, ich sprawy i lek troche mija, ale latwo nie jest. Trzymam kciuki, caly czas mam nadzieje, ze bedzie lepiej :-)))
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×