Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica serca?! ktoś z Was to ma?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Do Ani 79! Droga aniu na wstępie pozdrawiam cie serdecznie. Na stronie 83 o ile sie nie myle napisałsam do ciebie wiadomość nie wioem czy czytałaś?Ja też uważam że życie nieżle daje nam w kość. Ja ciągle nie mam pracy nawet w sklepie nie chca mnie zatrudnic na krótki okres czasu, bo albo n ie jestem studentką bo za studentów sie zusu nie placi albo chca kogos bez studiów albo jeszcze niewiadomo co . Zaczęłam sie czuć taka bezużyteczna nie wim co to ma być. A w dodatku zauważyłam ze odz czasu moich nerwic to nie potradfie marzyc i nic mnie nie cieszy tak jak kiedyś. Kiedyś jak sie kładłam spac to o czymś sobie marzyłam miałam jakies plany na przyszłość cieszyłam sie drobiazgami, a teraz jak sie kłade i nawet na sile chce pomarzyc to nie umiem mało co mnie cieszy nie wiem co kiedyś bedzie. Perspektywa starzenia sie i smierci tak mnie nakreca i tak sie tego boje i czuję taką pustkę ze idzie w wariatkowie wylądowac. Mam nadzieje ze jakoś sie ulozy. Pozdrawiam cie serdecznie trzymaj sie mocno i nie daj sie.
Odnośnik do komentarza
Gosia_20. Na początek gratuluje zdanego egaminu. W zeszłym tygodniu miałem podobną sytuacje jak byłem u dentysty i czekałem na swoją kolej. Jak usłyszałem te dzwięki to prawie stamtąd uciekłem, ale w pore się opnowałem i jakos mi przeszło. Dzisiaj byłem na rowerze z zamiarem rozładowania emocji i napiecia, ale zamiast tego dostałem dokładke bólu fiycznego w różnej postaci. To cos siedzi gdzies w naszej głowie i nie pozwala nam uwierzyć czy dopuścic mysli że jesteśmy zdrowi. Jakś blokada, którą musimy złamać dlatego jutro idę znowu na rower i bede walczył z negatywnymi myślami do momentu aż sobie pójdą w las. Jeżeli dotychczasowe zycie mi nie dawało rezultatów to moze trzeba robić wszystko odwrotnie. Byc może twoja nowa praca, studia to klucz do rozwiazania twoich problemów i tak musisz myślec nie inaczej.
Odnośnik do komentarza
Gość barbara zalozycielka
czesc W odpowiedzi do *fiołka* Jesli chodzi o moje ataki paniki tez zauwazylam ze niestety pogarsza mi sie jak np przychodzi do mnie wtedy mama, juz nawet dwa razy z tego powodu prawie *wyrzucilam * ja z mojego domu, bo na jej widok zaczely dretwiec mi dlonie, robilo mi sie ciemno przed oczami no a serce walilo ze ho ho....... wiem ze wole byc sama bo jest mi juz bardzo wstyd przed rodzina (chodzi o moje ataki paniki i ciagle umieranie) tak bardzo nie to stresuje i boje sie zeby znow przy nich nie narobic cyrku i jak na zlosc chwyta mnie wlasnie w ich obecnosci, ale nie tylko....., jesli jest bardzo mocny atak wole koleji aby jednak ktos ze mna byl bo wtedy mam naprawde wrazenie ze zaraz zejde, najgorzej jest na drugi dzien nawet po niewielkiej dawce alkoholu, mam takie jazdy i leki ze nie wychodze z domu wcale nawet jazda winda jest dla mnie mega stresem a nie daj boze aby procz mnie byl w niej ktos jeszcze jesli chodzi o te natretctwa bo ja nazywam sprawe po imieniu niestety podczas a mam je srednio dwa razy dziennie mam takie stale triki nie wiem jak to nazwac takie jakby nadmierne wciagabie powietrza, nagle podskakiwanie bo mam wrazenie ze lece juz na podloge, oraz trzymanie reki w okolicy serca to taki mimowolny odruch ktory towarzyszymi przez caly atak, no niestety dzis mialam w pracy dwa mega ataki..zawsze na przerwach mnie dopada bo wtedy mam najwiekszy ruch(prowadze bufet szkolny) i na sama mysl ze jak wpadnie ta cala banda ja musze byc w dobrej formie szybko liczyc byc sprawne i mysl ze nie moge wyjsc z bufetu w tym momencie powoduje u mnie taki mocny atak ze dzis myslalam ze wszystkich wyprosze tak zle sie czylam tetno mialam 160/min, wtedy mysle ze faktycznie moge przy takim tetnie ze sresu dostac tego zawalu i tak w kolo macieju....nie mam juz sil sama do siebie....mam siebie nerwy a na koniec uswiadomnie sobie jak ja musze wygladac z rozbieganymi oczami i z ta reka na sercu łapioca jakby ostatnie tchnienie, nie no wstyd mi jest i budzi sie we mnie poczucie winy.potem mam zawroty w glowie i dreszcze przeszywajace cialo jest mi zimno to tyle pozdrowienia
Odnośnik do komentarza
Dziękuje Wojtku :) dziś byłam na rozmowie w tym pubie, gdy szłam tam serce waliło mi jak oszalałe, oczywiście już czułam jak ogarnia mnie panika,ale zaraz próbowalam mysleć o czymś innym i jakoś dałam rade, 4 godziny nawet normalnie funkcjonowałam :) baa nawet jacyś kolesie mnie podrywali, przez tą nerwice już prawie zapomniałam,jak to jest być młodą,enegriczną dziewczyną,jaką byłam do tej pory. Mam nadzieje,że będzie dobrze,choć jak czytam Wasze opinie to zdaje sobie sprawe,że czasem na chwile nerwica *odpuszcza*,aby potem podwójnie dać o sobie znać :/ mam jednak nadzieje,że bedzie dobrze. Wojtku masz rację, spróbuj dalej jeździć na tym rowerze, staraj się czerpać z tego radość, początki są zawsze trudne,ale myśle,że z każdym dniem będziesz coraz bardziej traktował kazde wyjście jak miłe spędzenie czasu :) ja tez pod koniec tygdonia ide zapisać się na moją kochaną jogę, wcześniej chodziłam nawet na siłownie, no ale wiecie, co stanęło mi na przeszkodzie...nerwica oczywiście...chce jedna spróbować i stawić czoło nerwicy. Pozdrawiam pogodnie :)
Odnośnik do komentarza
Nikusia! Musisz uwierzyć w siebie. Ja też mam takie załamki i sama nie wiem jakim cudem potrafie się czasem podnieść i walczyc z tym. Jak widzimy po wypowiedziaach objawy nerwicy są bardzo różne- ale w naszym przypadku to tak jakby nie tylko nerwica nas męczyła ale też depresja- a to połączenie napewno nie jest dobre! Wiesz ja jeszcze kilka miesięcy temu to nie widziałam żadnego światełka, nie miałam nadzieji na polepszenie, nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. Teraz powoli dochodze do siebie ale musiałam uciec od wszystkiego co moim zdaniem wywołało u mnie tę chorobę. A jak sama możesz sobie wyobrazić uciec gdzieś gdzie się jest samotnym też nie jest idealnym rozwiązaniem i pociąga za sobą mnóstwo stresujących sytuacji. Na szczęście powoli sytuacja się ustabilizowała. Widzisz ja myśle że ludzie nawet nie zdają sobie sprawy jak czasem swoim zachowaniem, swoimi słowami, ignoranctwem mogą skrzywdzić innych, zniszczyć ich życie, zabić ich marzenia a nawet osobowość. Ja mimo tego iż mam teraz pracę i prawie skończyłam studia to nadal czuję się jak zero, nie wierzę w swoje możliwośći, w ciężkich chwilach nie potrafię sobie poradzić. Jak zatem żyć? Jak żyć kiedy problemem jest nawet wyjście ze znajomymi do knajpki?Bo mnie nawet takie sytuacje przerastają. Nikusia! ja też przestałam marzyć ale wiesz co chyba powoli znów zaczynam. A więc da się- tylko mocne samozaparcie!staraj się przebywać z ludżmi którzy dodają ci jakoś energi, którzy cię wspierają- to naprawdę pomaga. Unikaj takich z którymi nie czujesz się dobrze. Trzeba się rozwijać, iść do przodu, szukać nowych zainteresowań, hobby, nowych dróg, nie stawać w miejscu. I nie skupiaj się na innych. ważne jest to czego TY potrzebujesz, czego TY szukasz, czego TY pragniesz. Tylko wówczas gdy idziemy własną ścieżką życie ma naprawdę sens. Zawsze bądż w zgodzie z tym co podpowiada ci serce. I też cię pozdrawiam. Trzymaj się!
Odnośnik do komentarza
Klaudia: Moja teoria co do tych dolegliwości weekendowych jest następująca:-) w pracy jesteśmy skupieni na czymś innym, zajmujemy się innymi rzeczami i nimi mamy zaprzątnięte myśli, a w domku, człowiek stara się zrelaksować, odprężyć się, myśli o sobie i wtedy zaczyna do głosu dochodzić nasza nerwica. Nie wiem czy to dobry tor myślenia, ale tak to sobie tłumaczę.Dlatego staram się coś robić, idę na spacer, jeżdżę rowerem, lub chociażby czytam gazetę...Czasami to nie daje rezultatu. W nocy natomiast wyłażą wszystkie nasze lęki i niepokoje, nie możemy się bronić...Tak sądzę, możliwe że się mylę.
Odnośnik do komentarza
Hej do FIOŁEK JA mam to samo, potrafie skrzyuczec kogos za nic, a potem jets mi strasznie głupio. Zwłaszcza mame, i chłopaka mojego. A ja mam naprzykłąd takei natrectwo ze licze. tzn np widze obnok siebie 2 kwadraty, albo jenen, i licze je dookoł 1, 2 3 i 4 i tak samo w druga strone , to moga byc okna , meble wsyko co jets lwadratwe, lub prostokatne. albo pokoleji uderzam palcami w cos i wtedy licze do 5 i w druga tyle ze w myslach, ale to ucaiazilew. Tak samo trzymam sie za serce, kiedy mnie boli, podskakiwac mis ei nei zxdazyalo, ale jak licze to wykonuje dziwne ruchu pczami albo palcami, albo poruszma nogfami, rtóznie wiem to upokarzqjace. Niestety. MAM PYTANIE DO OSOB WSPÓLŻYJĄCYCH I POSIADASJĄCYCH PARTNERA. Czy macie takie momety ze wydaje sie wam ze ne checie jzu yc z ta psoba, pomimo tego ze go kochacie i byscie tesknili i ze zaczyna was denerwowac?? albo ze obrzydza was SEX??? odpiszcie błagam bo sie martwie
Odnośnik do komentarza
Cześć. Jest noc więc temat seksu jest jak najbardziej na miejscu. Może ekspertem nie jestem, ale mam już ponad 13 lat stażu małżeńskiego więc mogę napisać jak to jest u mnie. Nerwica wkrada się w każdą sferę naszego życia. Mój mąż twierdzi, że zna na nią lekarstwo - oczywiście seks. Czasami pomaga ale raczej po ataku niż w trakcie. Myślę, że problem jest bardziej złożony. Nasi partnerzy mogą na nas działać terapeutycznie, ale wiem też że spora część moich ataków bywa po kłótni lub wkurzającym zachowaniu męża (typu mecz u kumpli do 4 rano plus alkohol). Po takich akcjach przez pewien czas mam wstręt i do męża i co oczywiste do seksu z nim. Nie myślę tu o zmianie faceta, ale uważam że wtedy seks nie jest po prostu wyrazem miłości. Prościej. Nie bzykam się z kimś na kogo jestem zla. I to chyba normalne?
Odnośnik do komentarza
Do Barbary. Kilka dni temu minęły 2 latka od narodzin tego forum. Tobie więc jako *matce* należą się życzenia i gratulacje. Tak wiele osób tu czerpie siły, nadzieję i informacje. Ciekawe jak radzą sobie Ci co zamilkli Gaja, Elżbieta, Marika, Aaroon i inni. Na nerwicę się nie umiera więc pewnie żyją i oby jak najpełniej mimo tej choroby. Ja pamiętam kilka pomysłów: - oglądaj komedie, kabarety lub bajki Disney*a i śmiej się na siłę, - codziennie chwal się sukcesami walki z nerwicą (nawet małymi), - sprawiaj sobie drobne przyjemności, - unikaj toksycznych osób, - nie mierz tętna ani ciśnienia w czasie ataku, -uporządkuj swoje dzieciństwo. Dojrzałość polega na tym, że przy pełnej świadomości przeszłości nie usprawiedliwiamy swojego obecnego życia trudnym dzieciństwem tylko wyciągamy z niego konstruktywne wnioski na przyszłość. Pozdrawiam. Do jutra nerwuski.
Odnośnik do komentarza
Witajcie Wczoraj po raz pierwszy od kilku miesięcy jechałam autobusem. Wcześniej bałam się, że jak będę w autobusie to kiedy dostane ataku paniki albo bólów w klatce to nie mam mozliwości wyjść i będę zamknięta jak w klatce. No więc wczoraj odważyłam się podjechać trzy przystanki. Cały czas stałam przy drzwiach. Pierwszy zniosłam ok. Ale drugi, kiedy przypomniałam sobie jaki on jest długi, to był koszmar. Kiedy zamknęły się drzwi to zrobiło mi się gorąco, czułam jak żar nachodzi mi na głowę, twarz. Czułam że ciśnienie rośnie strasznie szybko. Wystraszyłam się że teraz to już na pewno wylew. No może *tylko* zawał. Tętno rosło z sekundy na sekundę. Strach. Tak bardzo chciałam wyjść, a on jechał i jechał. Kiedy zatrzymał się wreszcie na przystanku i otworzyły się drzwi świerze powietrze trochę mnie uspokoiło, ale od razu *wypadłam* na zewnątrz i resztę trasy pokonałam na pieszo. Do wieczora czułam ten lęk i co chwila robiło mi się gorąco. Tak strasznie się bałam, że nie wiem kiedy znowu pojadę autobusem. Psycholog zawsze radzi, aby lęki starać się przełamywać. Ja spróbowałam, ale to mnie jeszcze bardziej wystraszyło.
Odnośnik do komentarza
Witajcie, matiiaga: ja też nie mogę jeździć samochodem, autobusem w szczególności, mnie zwykle dławi w gardle i ściska mi tak żołądek że mam uczucie, że zwija się on w kuleczkę, albo mam jakieś świsty w uszach,wystarczy że wysiądę wtedy już dochodzę do siebie, muszę trochę pochodzić, pospacerować....
Odnośnik do komentarza
Ja od 5 lat nie jeźdźę sama komunikacją miejską więc Was naprawdę podziwiam. Chodzę wszędzie piechotą lub jeźdźę z mężem samochodem, też nie mam prawka. Czasami w ostateczności korzystam z taksówki. Mówię mężowi, że moje tętno rośnie wraz z prędkością jaką jedzie. Często w samochodzie mam tachykardię, duszności i lęki. W torebce mam zawsze *podstawowy zestaw lekarstw*. To głupie. Kiedyś uwielbiałam jeździć samochodem...
Odnośnik do komentarza
Witajcie dawno sie nie odzywałam.Fiołek-ja juz 3 lata nie jezdze komunikacją,tylko samochodem i to tylko z mężem a lekarstwa mam zawsze przy sobie na wszelki wypadek.To jest chore co my w ogole robimy,przed kazdym wyjsciem skacze mi cisnienie i tętno wzrasta do 120,jest mi duszno,niedobrze.Podziwiam was za odwage.Tez bym chciała w koncu zacząćżyc normalnie jak inni.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
hmmm objawy mam takie same jakie tu znalazlem poza wysokim cisinieniem moje jest w normie nie bylem u lekarza bo jestem za granica ,nawet niewiem gdzie pojsc ,czy jezeli objawy mam takie to sie pogorszy czy tak juz zostanie ,czy moze byc tak ze to nie nerwica mam 23 lata i pracuje nie czuje sie dobrze w pracy ale pracowac trzeba tak powaznie zaczynam wchodzic w dorosle zycie jeseli to nerwica to bedzie nie wesolo:(
Odnośnik do komentarza
kurcze dziś nad ranem zmarła moja kochana babcia ;( pod koniec tygodnia jest pogrzeb,nie chce jechać,w czerwcu byłam na pogrzebie mamy mojej przyjaciółki i miesiąc dochodziłam do zdrowia...ale nikt mnie nie chce rozumieć,mam rokzaz jechać :( nie wiem,jak sobie poradze...
Odnośnik do komentarza
Cześć.Jestem pierwszy raz na forum i śmieję sie -dlaczego-bo nie umieram,nie jestem sama.Po przeczytaniu kilku stron jest mi lepiej...Nerwicę lękowa stwierdzili u mnie 2 lata temu dopadło mnie nagle,duszności ,,palenie skóry,,zawroty ,kołatania ,kulka w gardle kłucia ,bóle wszystkiego ,między łopatkam iitp.i te cholerne dodatkowe serca nazywam to,, motylkiem,Każdy dzień to walka ciężka przyznaje ,przez kilka miesięcy myślałam że nie będzie lepiej że tak już zostanie aż sie poddałam.Przy kolejnym ataku pogodziłam sie ze śmiercia oczywiście że to zawali byłam szczęśliwa że to koniec bo nie miałam już siły,ale oczywiście nic takiego nie nastąpiło i tak mijał dzień za dniem.Mam męża i 6 letniego synka i dodatkowy lęk jak to każda matka że mnie zabraknie jak umrę za wcześnie.Kochani walczę sama biore Asentrę i tabletki ziołowe.Jest lepiej na to trzeba dużo czasu, trzeba zrozumiec te lęki ,siebie na nowo ,na nowo uczyc sie z tym życ krok po kroku.To ciężka praca czasami sie zawieszam albo robie pare kroków w tył-jeżdżę autobusem,samochodem ale nie wiecej jak 80,nie dopada juz mnie to przy robieniu zakupów.Przestałam rozliczac sie z każdego dnia oooo teras mam dzwonki w uszach to chyba z wrazenia jak klikam.Kochani trzymajcie się dzięki za te wszystkie dobre słowa na forum,jak mam ,,spadek formy,,to czytam wasze wypowiedzi i to mi pomaga szczególnie wieczorami.pozdrowienia walczcie kochani ,dużo wiary wam życzę i odwagi i leczcie swoje chore dusze,dzień po dniu,nie czekajcie na kolejne kołatanie tylko małymi kroczkami do przodu...
Odnośnik do komentarza
hej dzięki za odpowiedŹ!! do nati i fiołek ja mam bardzo złe doswiadczenia w popzednich zwiĄzkach i bałam sie ze to może jakis uraż albo coŚ. czasami tak jak ty nati zastanwiam sie p[o co znim jetsem, wolałabym byc sama. ale innym razem wiem ze nigdy na nikogo tak dobrego i kochajacego nie trafie, kto mnie roumie i jest ze mna pomimo wsyztko:) bardzo go kocham , ale bałam sie ze to moze nie jesty szcere, ale widze ze nie tylko ja tak mam. pocieszyło mnie to. bo moje pzyjaciołki które maja podobny starz zwiazku, ciagle ciesza sie seksem, i nie moga przestac i partnerem. a ja wstydze sie tego ze czasami mnie to jzu nie cieszy. ale wiem ze nie tylko mnie :) pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gosia_20. To bardzo smutne nie ma nic gorszego jak śmierć bliskiej nam osoby. Ja sam bardzo się boje pogrzebów i nie wiem jak bym zareagował. Jest to bardzo duzy wstrząs zwłaszcza w takiej sytuacji jakiej sie obecnie znajdujesz. Nawet jak umarł mój sąsiad to byłem przygnębiony dopadl mnie lęk, strach, gdy słysze w tv ze któs znany odchodzi to czuje się fatalnie może już po prostu tak mam. Wiem dlaczego nie chcesz jechać i rozumiem to nawet bardzo. Napewno dasz rade moze to nie pocieszjące ale będe myślał i wspieral cie na odległość
Odnośnik do komentarza
Oj Wojtku naprawde dziękuje Ci za slowa otuchy :*. Będę musiała tam jechać,zacisnąć zęby i jakoś dac rade-dla babci,dla mojej rodziny.Ja też jak nawet usłysze w wiadomościach o czyjejś śmierci to zaraz natrętne myśli mnie nachodzą,a co dopiero jeszcze żegnac kogoś tak bliskiego.Cały czas myśle czy cierpiała,czy była świadoma,że już odchodzi z tego świata,czy czuła się samotna w szpitalu,czy myślała o nas.Taki pech,moi rodzice mieli do niej jechac na weekend,mama kupiła nowiutką piżamke,szlafroczek dla niej...Dobra,nie moge się nakręcać.Z samego rana spotkałam się z moimi przyjaciółmi,to zawsze lepiej wszystko znosić,gdy ma się tak wspaniałe oparcie.Ostatnio nawet lepiej się czuje,częściej wychodze,nawet na miasto ze znajomymi,co jeszcze niedawno stanowiło problem nie do przeskoczenia,nawet ubiegam się o posade kelnerki w tym pubie.Mam tylko nadzieje,że to ostatnie pozegnanie babci nie rozchwieje mnie na amen i że nie będe musiała na nowo budować jako tako prowizorycznej stabilizacji samej mnie. Wojtek napisz co u Ciebie,czy częsciej wychodzisz z domu,jak Twoje samopoczucie? Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Gosia_20. U mnie jak to u mnie, raz lepiej raz gorzej. Właśnie wróciłem od dentysty przynajmniej tu nie ma najgorszych wiadomości, ale będe musiał się poddać zabiegowi wyrwania ósemek tylko jak w tym stanie niby mam to zrobić. Z sercem dużo lepiej nie wariuje już tak jak wcześniej przynajmniej na razie nawet lęk mnie nie dopada. Natomiast co dzieje się z moją głową to jest rzecz nie pojęta. Byłem u lekarza zapisać sie na badania bo to mi nie daje spokoju i boje się tego, ale jak uslyszałem terminy to podziękowałem. Chyba jednak bede musiał zrobic to prywatnie bo co mi po pieniądzach jak się okaże że już do niczego nie będe ich potrzebował. Ledwo co wstane i pojawiają się te trzaski za uszami, dziwny ścisk na czubku, z tyłu, jakieś pieczenie skroni albo uczucie jak by mi miała jakaś żyła w tym miejscu pęknąć. Bardzo często to nie pozwala mi się na niczym skupić bo myśle o tym. Objawy ospałości, znużenia czy braku energii ostatnio mnie nie dosięgają chociaż męcze się jakoś dziwnie jak gdzieś ide. Po powrocie do domu zedjmuje buty, a skarpety całe mokre nie mówiąc co dzieje sie z moimi dłońmi na fotelu u stomatologa. Najlepszym jak dotąd lekarstwem na to jest włączenie dobrego filmu i wtedy zapominam o wszystkim.
Odnośnik do komentarza
Do Ani 79! Aniu dziekuje z całego serca za słowa wsparcia wiem ze w 100%masz racje i wiesz tylko czlowiek jest taki dziwny ze dzis wierzy w lepsze jutro a nastepnego dnia cos mu sie w glowie mąci. Ale skoroo zdajemy sobie z tego sprawe i sie jakos podniosłysmy to mam nadzieje ze bedzie lepiej boje sie tylko ze kiedys zwariuję. Pozdrawiam serdecznie a powiem ci ze miałam identyczne doły jak ty ale wiesz u niektórych szczególonie kobiet wiąze sie to rowniez ze skokami hormonalnymi i stąd rowniez ta chwiejność i poddatność na takie rzeczy. Pozdrawiam i ściskam mocno. Do Gosi 20! Gosiu bardzo bardzo ci współczuję. Rozumiem cie bardzo dobrze bo ja straciłam swojego kochaneo dziadziusia i nie mogłam dojśc na pogrzeb bo mi sie nogi uginały. Nie martw sie ja wiem ze to sie latwo mówi ale musisz sie teraz trzymać. Nie daj sie pomysl ze babcia jest w lepszym świecie to pomaga. A my ci tu pomożemy przesz to przejśc . Sciskam cie mocno trzymaj sie nie daj sie jestesmy z toba
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×