Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Nie można mieć takiego podejścia... nauczyć się z tym żyć. To nie rak, można z tego wyjść, tylko trzeba do tego mieć dobre podejście. Przede wszystkim jest to próba charakteru... jak ktoś jest na tyle silny, że psychicznie się podniesie, to nie potrzebuje żadnych niekonwencjonalnych metod. Gorzej mają osoby wiecznie roztrzęsione i emocjonalne. Wtedy faktycznie można spróbować terapii lub zacząć stosować odpromienniki. Moja przyjaciółka była do tego zmuszona, bo z wyolbrzymiała wszystkie problemy i podchodziła do życia bardzo irracjonalnie.

Odnośnik do komentarza

Czytając te wszystkie posty jest mała radość, że da się z tego wyjść. Sama długo nie wiedziałam co się ze mną dzieje, aż nie zaczęłam czytać. U mnie pierwsze objawy pojawiły się 2 lata temu i zaczęło się od podejrzeń, że to coś z sercem. I owszem, zdiagnozowano u mnie zaburzenia ale nie na tyle poważne aby powodowały aż takie lęki. Do tego dochodzą silne migreny, których nie jestem w stanie pokonać lekami przeciwbólowymi. W konsekwencji odkryłam zbawienny wpływ alkoholu na napięcie i niestety obecnie walczę z kolejną ciężką chorobą. :( Aktualnie siedzę w domu trzeci dzień nie mogąc przemóc się aby wyjść do sklepu oddalonego o 100 metrów. Każda próba wyjścia dodatkowo wzmaga moje lęki i prowadzi do jeszcze większego zniechęcenia. Zaczynałam jak wielu z Nas. W środkach komunikacji miejskiej. Znalazłam sposób nie rozwiązujący problemu ale pozwalający mi normalnie funkcjonować. Zaczęłam wszędzie chodzić na pieszo. Czy to 2km czy 5km zawsze na pieszo. Niestety teraz moje lęki zaczęły dopadać mnie właśnie gdy chodzę. Odczuwam silne zawroty głowy, drętwienie nóg, ich sztywność. Absolutnie nie mogę się poruszać. A to nie jest jedyny problem... Kolejnym problemem jest niemożność wyjaśnienia innym co odczuwam. Jutro znów muszę wstać do pracy i do niej dojść a nie wiem czy mi się to uda. W piątek zawróciłam po 300 metrach i wzięłam wolne ale jutro to nie przejdzie. I co mam powiedzieć swojemu szefowi? Jak mu to wyjaśnić? Najgorsze, że oczywiście pracuję w oparciu o niestandardową umowę i nie mogę iść na zwolnienie, a zarazem nie mogę wykonywać swojej pracy z powodu choroby. Czuje się jak w sytuacji bez wyjścia... Poradzę sobie?

Odnośnik do komentarza

Witam, od czerwca tego roku dopadły mnie ataki lęku i paniki. Pewnie nerwicę miałam wcześniej, ale o tym nawet nie wiedziałam. Wszystko nasiliło się po rzuceniu palenia. Do koszmarnych bólów głowy, doszły bóle w klatce piersiowej, uderzenia gorąca, zimne stopy, dłonie, jakiś bliżej nieokreślony lęk, który nie opuszczał mnie przez całą dobę, duszności, pocenie się, biegunki, oddawanie moczu, co kilka minut, etc. W nocy bałam się usnąć, bo wydawało mi się, że nie oddycham, źe się nie obudzę, etc. Lekarz rodzinny zlecił podstawowe badania, które nic nie wykazały. Przepisał mi propanolol 10. Po zażyciu pierwszej tabletki zaczęło schodzić. W nocy mogłam spać. Ataki występowały rzadziej. Stopniowo zaczęłam zmniejszać dawkę, rozpoczęłam przemeblowanie mojej głowy. Fekt coraz rzadsze ataki, o mniejszej sile. Zaczęłam brać dobry magnez z wit b6 oraz kwasy omega. Stopniowo zaczęłam wychodzić do świata i ludzi, rozblokowywać miejsca, które budziły mój strach. Wywalczyłam 3 tygodnie spokoju. Niestety, miesiączka spowodowała powrót i znów jakieś nerwobóle w klatce piersiowej, duszność, kołatanie serca. Znów wsłuchiwanie się w siebie. Dziś pół tabletki rano propanolu. Znowu walka, choć ataki są jakby mniejsze, mniej się boję, ale za to odczuwam więcej dolegliwości fizycznych. Tłumaczę sobie, że to gorszy dzień. Pogoda też przygnębiająca, nasilająca moje objawy. Wyzbyłam się już gonitwy myśli; gdy się boję śmierci powtarzam sobie, że najwyżej umrę, tylu fajnych ludzi odeszło, to co tam moja śmierć, gdy atak dalej dręczy to mówię organizmowi, że mogę mu pomoc, bo w takim strachu nie wytrzymam, bo co to za życie; gdy boję się myśli, że zemdleję, to mówię sobie, że trudno, ktoś mi pomoże, w końcu to miejce publiczne. Taki tam wieczny dialog prowadzę ze sobą. Pomaga. Stopniowo, ale pomaga. Nie chcę brać żadnych leków, nie chcę latać po lekarzach. Zresztą szybko to przerwałam. Badania podstawowe wyszły ok, to znaczy, że jest ok. Psychiatry, psychologa też nie chcę. Znam swoj organizm, wiem, w czym tkwi przyczyna mojej nerwicy. Jestem introwertyczką, lubię wszystko analizować, rozkładać na czynniki pierwsze, więc albo zarżnę ten swój organizm do końca, albo przywrócę mu normalność. Zawsze naginałam swoje ciało do psychiki, więc ciało się zbuntowało. Teraz próbuję nagiąć psychikę do ciała i zachować między tym jakąś równowagę. Zawsze byłam nadwrażliwa, empatyczna do przesady (ale tego akurat nie chcę zmienić).Walczę sama, bo mój życiowy partner średnio to rozumie, zresztą jak każdy, który tego nie przeszedł na własnej skórze. Pozdrawiam wszystkich nerwicowców. Życzę dużo wytrwałości.

Odnośnik do komentarza

Wiesz co, stosowała jakieś odpromienniki, czy harmonizatory, nie wiem czy to jedno i to samo, czy czymś się to różni od siebie :D Ale miała takie kółeczko rozmiarów dwóch pięści, które na nią oddziaływało. środku była jakaś *energia* ale nie jakaś lewitująca materia ;p tylko jakieś wyciągi z roślin, minerałów, i tym podobne. Tylko to oczyszcza orgaznim z uporczywych myśli i na początku bardzo się męczyła. Miała potworne migreny... zawroty głowy, niedobrze jej było po śniadaniu. Jak w ciąży ;p no ale w końcu przestala tak reagować i zaczęła normalnie funkcjonować, stosowała to około 4 miesięcy i powiem Ci, że inny człowiek... zupełnie.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich lękowcow, Mam 25 lat i zmagam sie z tym cholerstwem juz 2 raz w ciagu 5 lat, kilka dni temu leki i panika wrocily, najwazniejsze to zeby zrozumiec co sie z nami dzieje i nie nakrecac paniki. Dobre jest znalezienie sobie hobby, mieszkam w Irlandii od 10 lat i generalnie szukam kogos kto przechodzi przez to samo i chcialaby o tym pogadac, wysluchac.

Odnośnik do komentarza

Ja niestety mam to sam od maja tego roku, wtedy to miałam pierwszy atak paniki.., nie wiedziałam zupełnie co się dzieje... teraz też go miałam.. właśnie przed chwilą :( jestem bardzo młodą osobą i w zasadzie nie wiem, od czego się to wzięło, ale moja mama też chorowała na nerwicę i brała leki... teraz jest jej lepiej ale ja nie chcę póki co tabletek, próbuję sama sobie z tym radzić, ale czasem mnie to wszystko przeraza... jak jestem w pracy to jest ok, ale jak np siedzę sama w domu to dostaję takich ataków czasem.. boję się, że będzie ich coraz więcej :( co powinnam zrobić? dodam że żadnych badan nie miałam, mieszkam w uk. Dobrze, że nie jestem sama... życzę wszystkim dużo siły, wiem, przez co przechodzicie :(

Odnośnik do komentarza

Widzisz ja jak przez ostatnie 2 miechy miałem sporadyczne skurcze nadkomorowe to dzisiaj mnie dopadły ale bardzo słabe odczówam tylko ruchy w klatce i lekkie prądy idą po rence .Wziołem tabletkę Validol ale nie pomaga zbytnio w ciągu 5 godzin miałem 15 skurczy .Ale nie wpadam w panikę tylko poczekam jak przejdą nigdy ich tyle nie miałem w ciągu dnia.Nieraz w pracy je miałem teraz na odwrót mam je w domu. Serce mam przebadane holter tygodniowy wykazał wszystko w normie echo serca wykazało to samo. W ciągu 10 miesięcy miałem 4 echa serca 3 razy holtera ,trzy odprowadzeniowego 7 i 12. Tak więc wszystki wyniki są dobre.

Odnośnik do komentarza
Gość Znerwicowany999

Witam wszystkich lękliwych. Ten sam problem mam od 3 lat co wy. Mi bardzo pomaga melisa w tabletkach. Sauna połączona z basenem raz na dwa tygodnie przynajmniej. I siłownia 3 razy w tygodniu. Pozatym jak ktoś przestanie sie obawiać śmierci , przecież i tak kiedyś wszyscy umrzemy, problemy z nerwica bardzo szybko odejdą w zapomnienie. Pozdrawiam i życzę zdrowia

Odnośnik do komentarza

Kochani zmagam sie z tym od około roku cieżko mi wyjsc do sklepu bo mam wrazenie ze za chwile zemdleje. robi mi sie słabo serce wali jak oszalałe, kreci sie w głowie ,nogi z waty. wiec szybko staram sie uciekac... ciezko sie z tym zyje bo nikt tego nie rozumie.... ostatnio moja sistra poszła zrobic sobie badania bo tez sie źle czuła i miała straszne nerwy i okazało sie ze ma problem z tarczyca na co lekarz stwierdził ze to moze być przyczyna tych nerwów. mogą wystąpić także stany depresyjnye lęki itd..... wiec warto zbadac jesli nie mozecie sobie wyłumaczyc skad to sie u Was wzieło . tarczyca moze byc zarówno dziedziczna jak i pojawic sie znikąd

Odnośnik do komentarza
Gość ona i on

Witam. Stykam się z napadami lęku pośrednio, przez mojego chłopaka, który ma czasem takie napady. W związku z tym mam pytanie: jak mogę mu pomóc kiedy ma atak? nie chce go osaczać swoją osobą ani zalewać falą niepotrzebnych słów. Nie chcę pogarszać dodatkowo sytuacji ale chciałabym możliwie jak najlepiej go wesprzeć. Bardzo proszę o odpowiedzi

Odnośnik do komentarza

Witam! Sama zmagam się z atakami paniki już prawie 20 lat. A mam 38... czasami zanikają , dają odpocząć , ale niestety wracają .. ostatnio nasiliły się cztery lata temu kiedy było ciężko z praca i pojawiły się kłopoty finansowe... lądowałam w szpitalu gdyż byłam przekonana , ze mam atak serca. Już w momencie badania wszystko powoli mijało , oczywiście lekarze mówili , ze wszystko gra . Raz podczas ataku mąż zabrał mnie prywatnie do kardiologa, który potwierdził ze moje serce jest w świetnej kondycji . Mieszkam w pięknym słonecznym miejscu , sytuacja finansowa wypełniły już unormowana , a jednak wciąż dopadają mnie ataki paniki , rok temu w pracy myślałam , ze mam zawał , zawieźli mnie do szpitala badający kardiolog stwierdził po raz kolejny , ze moje serce jest idealnym stanie, ale zapytał tez co się dzieje, jak może mi pomoc ? Łzy same zaczęły mi lecieć , a on mi powiedział ze jestem zbyt @soft* i pewnie dlatego tak się dzieje , ze za bardzo biorę wszystko do siebie, wyszłam z uśmiechem na ustach ... ale ataki niestety wracają , mam uczucie jakby ktoś mi zaciskał pasek dookoła klatki piersiowej , ze zaraz umrę , padnę trupem i koniec ... Walczę , tłumacze sobie ze to przecież tylko moja durna głowa to sobie wszystko wymyśla , biorę zwykle ziołowe tabletki na uspokojenie dla własnej podświadomości , zaczęłam dużo spacerować , biegać ale i wyedy potrafiły mnie dopaść moje leki i paranoje ... walczmy i nie dajmy się tej zolzie okiełznać ... świetny artykuł ! Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam ponownie zdjęłam holtera i muszę czekać na wyniki .Ale niestety byłem w jeleniem górze w biurze paszportowym i niestety miałem mały epizod ataku paniki.Zaczeła mnie boleć szyja w miejscu tętnicy i odrazu w jamie ustnej zrobiło się sucho i zaczął napływać atak paniki ,ale jakoś dałem radę go okiełznać.Zaraz po powrocie udałem się do znajomego dobrego lekarza i zrobił mi szybko USG Tętnic szyjnych naszczęście nic to nie było.Tylko kazał zrobić mi jeszcze wyniki krwi na tarczyce i inne które robiłem 1 rok temu.No i zauważył lekko powiększone węzły chłonne.Tak więc głowa płata figle.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×