Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Kasku ja tez teraz przechodzi przez to paskudztwo,jeszcze nie wstaje z łóżka a juz myślę o tym żeby nie mieć ataku tachykardi i kolatania serca i oczywiście za każdym razem tak jest,mam w sobie ogromne uczucie lęku i niepokoju jakiegoś dziwnego,nie mogę sobie poradzić jak jestem sama w domu ,biorę coaxil a naradzie efektu brak,zapisalam się do psychologa:-) jak masz ochotę pisz

Odnośnik do komentarza

Hm no to współczuję...na samym początku -patrząc wstecz kiedy to wszystko się rozpoczęło w moim życiu też leżałam w łóżku i bałam się wyjść...Nie pomagały rozmowy z rodziną czy tłumaczenie sobie,że tak na prawdę nic mi nie jest i to tylko moja psychika sprawia,że jest mi strasznie źle i boję się wszystkiego. To jest tak zwany lęk przed lękiem wywołujący paniczny lęk. Nie chciałam jeść jeszcze jak mama żyła to mnie karmiła zupami a raczej papkami. Pomógł mi psychiatra i psycholog niestety mam nawrót ale staram się sobie radzić. W grudniu dopiero mam wizytę u psychologa i mam nadzieję,że mi pomoże żyć ze strachem przed zamkniętymi pomieszczeniami z ludźmi. Każda osoba z nas ma osobną historię ale równie ważną. Nie ma lepszej czy gorszej sytuacji. Nam po prostu jest źle i strasznie smutno. Mam też oprócz leków na receptę dwa leki na bazie ziół jak chcesz spróbuj zażywać jest to SZAFRACEUM na poprawę nastroju i na uspokojenie Doppelherz Aktiv Na uspokojenie. Ja zmagam się ze strachem przed wejściem do autobusu i dojechaniem do pracy. Teraz już jestem gotowa i zaraz muszę iść. Postaram się słuchać muzyki czy po prostu coś zrobić żeby te 15 minut wytrzymać. To straszne bo nie mogę się cieszyć życiem. Rozumiem Ci jak Ci źle. Możesz do mnie pisać zawsze Ci odpowiem. Nam z zaburzeniami lękowymi jest raźniej bo nikt nas nie zrozumie jak my sami siebie. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Tak,dziękuje:-) dzisiaj rano mi puls skoczył bo oczywiście juz ledwo oczy otworzylam to o tym myslalam ale wzielam tabletkę i przeszło,teraz szukam sposobunzeby się czymś zajac i nie mieć czasu na wymyslania i uzalanie się nad sobą bo to jest najgorsze,cieszylam się bardzo ze ataki wysokiego pulsu mam od m-ca za sobą a tu proszę wszystko wróciło! Przerabialam juz wszystko wysoki puls,duszności,skurcze które atakują cały czas,ciekawe co będzie następne:-) im bardziej się staram żyć normalnie tym jest gorzej:( to wcale nie jest taka łatwa sprawa nie myśleć ijuz?mam nadzieje ze chociaż u ciebie jest ok:-)

Odnośnik do komentarza

Ja dziołszki jestem weteranem jeśli chodzi o nerwicę. Od zawsze byłam osobą zestresowaną. Odkąd rzuciłam papierosy (nie połączyłam tego faktu aż nie wyczytałam tutaj) to zaczęło mi serce walić jak oszalałe. Poszłam do psychiatry i dostałam cital (nic więcej do uspokajania się) i to był koniec końców. Do tej pory nie wiedziałam co to atak paniki.....wzywałam karetkę bo myślałam, że umieram. rzuciłam tym świństwem. Od tej pory bałam sie sama w domu zostać i mam do tej pory ataki paniki ale potrafię je okiełznać. Wyszłam ze strachu zostania samej w domu, zajęło mi to ok 2 lat. teraz dzwiga mi się cisnienie i serce robi co chce. Nie lubie tłumów, kolejek w sklepach, praca to dla mnie koszmar, ludzie to dla mnie koszmar. W domu juz ataków nie mam ale jak wyjdę to non stop praktycznie czuję dzwigające się ciśnienie. To jest masakra

Odnośnik do komentarza

AS a reagujesz dalej cisnieniem?? Ja ogolnie ciężkich duszności nie mam (kiedys miałam) , teraz to serce skacze jak chce, cisnienie w górę, uderzenia gorąca, słabości. To jest dla mnie właśnie najgorsze bo w domu ciśnienie poniżej wzorowego a jak wychodzę i coś się dzieje (np w sklepie czy z kims pogadam) to momentalnie rośnie. Dziś była masakra bo miałam spięcie z jednym chyba psychicznie chorym człowiekiem. Do tej pory mnie telepie i mam wszystko przed oczami. Dlaczego muszą istnieć tak wstrętni ludzie??

Odnośnik do komentarza

Hejka :) mam to samo :( to moje początki i szukam sposobu jak z tym żyć... boli mnie wszystko od 3 miesięcy... mam niedoczynność i to może powodować te różne schizy ale jestem przekonana że sama się nakręcam i wtedy jest jeszcze gorzej... Noce są koszmarne, czuje jakby to był koniec... jeżeli czymś się zajmę jest całkiem ok ale jak tylko zacznę o tym myśleć... masakra... dziś w nocy miałam nową dolegliwość... jak tylko próbowałam usnąć budziło mnie coś jakby miało mi roztrzaskać głowę, dziwny zawrót, jakiś skok ciśnienia czy co? wystarczy że podniosłam głowę i zanikało...i tak do rana... MASAKRA :/

Odnośnik do komentarza

Dobra Rada ja juz nie raz się przekonalam ,ze mi się tylko wydawało ze mam ciśnienie wysokie tzn czuje potworne uderzenia gorąca ,czuje ze jest mi słabo i zaczynam się BAC,lece mierzyc i okazuje się ze mam dobre!natomiast jak najmniej się tego spodziewam to mam wysokie nawet 160/102,jak zapalilam papierosa to puls 120 ale jestem pewna ze to nie po fajce tylko juz tak sobie to wmowilam:(teraz jest juz trochę lepiej bo potrafię najgorsze przeczekać i staram się nie wpadac w panikę,nie wiem czy to leki tak pomagają czy sama juz do tego dojrzalam:-) duszności tez mnie atakuja SA bardzo męczące ale jakoś żyje:-)

Odnośnik do komentarza

Witam , mam 23 lata, i od jakis 3 tygodni szukam nazwy dla tego co sie ze mna dzieje i pomocy, zaczelo sie od pluniecia drobinkami krwii , gdy to zobaczylem zrobilo mi sie slabo serce zaczelo walic jak szalone i do tego dusznosci , polezalem 5 dni w domu bylo ok ale na sama mysl ze jutro do pracy musze isc dostalem kolejnego ataku dusznosci i walenia serca.Poprosilem dziewczyne o zadzwonienie po R , w szpitalu zrobili mi rtg ekg i badania krwii , wszystko ok , wrocilem do domu ale moje samopoczucie sie nie poprawilo uznalem ze lekarze sie nie postarali a ja jestem powaznie chory.I tak moje ataki trwaja na dobre , na poczatku walenie serca i dusznosci ,kucie w klatce a teraz po jakis 2 tygodniach uczucie sciskania brzucha brak apetytu no i od pierwszego dnia codzienna poranna biegunka:) , nie chodze do pracy bo na sama mysl zle sie czuje juz 2 krotnie mialem atak dusznosci ze musialem sie zwolnic,autobusami tez staram sie nie jezdzic wstret mam odkad pamietam , zakupy robie raz w tygodniu w niedziele kiedy najmniej ludzi jest czy te zachowania mogby byc znakiem poczatku choroby a te feralne pluniecie sygnalem dla choroby do ataku? teraz siedze w domu nie chodze do pracy bo sie boje ,na dwor moge wyjsc nic sie nie dzieje jak chodze ale jak musze gdzies jechac dalej to juz mnie dopada lek kiedys nie grozne mysli teraz dysfunkcja calego organizmu. Moje pytanie gdzie na poczatku choroby sie zgloscic? i kto jest wstanie pomoc z tymi lekami przed chorobami ktore sobie ostatni wymyslam jak cos mnie zaboli zakuje i z panicznym strachem przed wychodzeniem z domu do wiekszej ilosci ludzi jak np.praca, dodam ze jestem z warszawy bylem 2 krotnie w szpitalu na barskiej z atakami raz dusznosci i bolu w klatce i raz z bolem brzucha ale za kazdym razem wyniki ok i to tam poraz pierwszy pani dc powiedziala ze moj problem to psychika , wiec gdzie mam sie zgloscic z objawami nerwicy lekowej

Odnośnik do komentarza

Witam Panie.Czytam o objawach o których piszecie i tak sobie myślę czy któraś z Pań była u endokrynologa ? Mam dużo objawów o których tu mowa , ostatnio zasłabłam i karetka zabrała mnie do szpitala a tam Pani doktor zasugerowała że podejrzewa u mnie zespół cushinga. Ja jednak podejrzewam że może to hashimoto. Proszę poczytac co tarczyca lub nadnercza potrafią zrobić z naszym życiem. I proszę się nie sugerować badaniami które zleca nam rodzinny bo on na specjalistyczne badania skierowania dać nie może .

Odnośnik do komentarza

Mlody do psychologa..psychiatry, terapeuty...najlepiej sprobowac z terapeuta a nie z lekami ale jesli nie dajesz rady to możesz się nimi wspomóc.. AS ja niestety mam cisnienie bo czuje przy tym napór w głowie, klata czerwienieje i twarz, gdy wróce do domu i zmierzę ciśnienie to niestety ale mam pozostałosci po skoku cisnienia :(( aż boję sie myśleć do jaich wartości mi się to dźwiga :O

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich z lękami. Jestem tu przypadkiem, bo szukałam porad z zakresu chorób żołądka (nie na tle nerwowym, przyszła jesień i żołądek się *odzywa*). Wiem doskonale jak to jest odczuwać lęki. Kilka lat temu męczyłam się z podobnymi dolegliwościami (m.in. ataki paniki, duszenie się, wysokie tętno, zawroty głowy, bóle głowy, kluska w gardle...). Dziś nie mam z tym problemu. Uwierzcie mi, nic wam tak nie pomoże jak psychoterapia. Leki mogą pomóc w cięższych sytuacjach, jak już wam to przeszkadza w życiu i na początku psychoterapii, bo na początku jest bardzo ciężko. Ale co do reszty to jest wasza ciężka praca z pomocą psychologa. To może potrwać nawet kilka lat. Ale warto. Dobrze jest trafić na dobrego psychologa. Nie jest z tym łatwo, ale warto szukać, aż się znajdzie. I wcale nie prywatnie. Ja miałam za sobą kilku psychologów zanim natrafiłam na odpowiednią osobę. Jak widać nie poddałam się. Lęki mnie już nie męczą. Dziś już się z tym oswoiłam, ale na początku nie mogłam się *przyzwyczaić* to życia bez lęków. Niesamowite jak można popaść w błędne koło lęków. Podejmijcie ten pierwszy krok i pójdźcie do specjalisty po pomoc.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich Nerwicowców. Męczę się z atakami nerwicy od 6 miesięcy. U mnie objawiało się to kołataniem serca, dusznościami drżeniem ciała a co za tym podejrzeniem choroby serca. Mierzyłam tętno w nadgarstku i czułam, jakby serce się zawieszało na chwilę i wracało do rytmu. Tak więc początkowo podczas ataku wpadałam w taką panikę, że jechałam na pogotowie. Próbując opisać lekarzowi o moich dolegliwościach nie umiałam dobrać odpowiednich słów, aby oddać ten fatalny stan w jakim się znajdowałam, wręcz słuchając siebie dochodziłam do wniosku, że moje opowiadanie brzmi śmiesznie. Do tego, za każdym razem badania były w porządku, a ja otrzymywałam Hydroksyzynę na uspokojenie. Po kolejnych atakach zgłosiłam się lekarza rodzinnego, który skierował mnie do kardiologa, potem holter, który nic nie pokazał, a pani doktor przepisała mi lek na arytmie. Trochę nie dawało mi to spokoju, że holter nie wykazał nic, a przepisano mi lek na coś co nie zostało stwierdzone w badaniu. Ataki nie ustępowały miały dziwną postać, bo pojawiały się tylko wieczorem przy zasypianiu. W momencie, kiedy już zasypiałam nagle wybudzał mnie trzepot w klatce piersiowej i panika już sama przyszła i nakręciła atak. Było to dziwne bo po jakiejś chwili, kiedy już się uspokajałam i znowu sen zaczynał mnie łapać sytuacja się powtarzała i tak potrafiło się to zdarzać od 22:00 do 4:00. Byłam masakrycznie śpiąca, modliłam się abym móc wreszcie spokojnie zmrużyć oko. Zaczęłam układać się w pozycji siedzącej z podpartą o oparcie sofy głową, bo miałam wrażenie, że w pozycji leżącej objawy się nasilają. Po kilku nieprzespanych nocach znowu udałam się do rodzinnego o błagałam o pomoc, a on przepisywał tylko coraz mocniejsze środki uspokajające i ostrzegał, żebym tylko się nie uzależniła, a ja nadal nic nie wiedziałam co mi się dzieje. Nawet u ginekologa wylądowałam na badaniu hormonów, bo rodzinny zasugerował, że przedwczesna menopauza powoduje też takie kołatania serca. Hormony są ok. Przez te całe problemy zdrowotne niestety wpadłam w depresję. Ciągła obawa o swoje zdrowie i czy przeżyję kolejną noc, czy synek nie znajdzie mnie rano martwej w łóżku i czy będzie wiedział co zrobić w takiej sytuacji? Te pytania dręczyły mnie, przy każdym ataku i to one najbardziej mi dokuczały. Niestety rodzina daleko a mąż za granicą, jestem sama z dzieckiem. Przed pojawieniem się ataków miałam trudną sytuację przez pół roku. Popadliśmy w długi, zaczęły się telefony, komornicy i sprawy sądowe. Sprzedałam obrączki, aby mieć na jedzenie. Po 10 miesiącach już wychodzimy z długów i nie mam żadnych stresów, a tu te cholerne ataki. Nie pozwalają mi się cieszyć życiem, zdrowym dzieckiem i pełną lodówką. To prawda, że stres wychodzi po pewnym czasie i niszczy zdrowie. Na szczęście szukając pomocy w internecie trafiłam na nerwicę. Jak zaczęłam czytać posty ludzi, którzy przeżywali dokładnie to samo co ja, te same objawy to radość dosłownie mnie zalała. Przez tydzień nie miałam ataku i chodziłam uśmiechnięta. Szczególnie jedno zdanie forumowicza mnie podniosło najbardziej na duchu: *te ataki nie zabijają, głowa do góry* czy jakoś tak :) Zaczęłam się zastanawiać nad źródłem mojej nerwicy, ale daleko nie szukałam, bo ostatni rok był prawdziwym koszmarem. Aż się dziwiłam, że tak dobrze sobie radzę z problemami i nie boję się im stawiać czoła. Cieszyłam się, że nie mam żadnych wrzodów od stresu czy depresji. Ale przyszła i na to kolej i teraz muszę się męczyć dalej, chociaż problemy finansowe już minęły. Do wizyty u psychiatry jeszcze trzy tygodnie. Wypróbowałam kilka sposobów, które na forach przetestowali inni nerwicowcy. U mnie największym problemem jest teraz, że jestem sama z dzieckiem, nie mam z kim o tym pogadać i nie mam poczucia bezpieczeństwa, że ktoś mi pomoże w chwili ataku. Teoretycznie znam powód mojej nerwicy i jej źródło, więc już ten etap pomijam. Moje sposoby to poszukiwanie, wszelkich sposobów pobudzenia produkcji serotoniny (hormon szczęścia), począwszy od diety poprzez programy i filmy, przy których się śmieje. Nie oglądam, żadnych dramatów i filmów akcji, gdzie jest napięcie i martwisz się caly czas o bohatera. Zero stresu i adrenaliny, która demoluje mi serce. Słucham albumów z muzyką relaksacyjną i stosuję aromaterapię (kominek z olejkiem). Wycisza i uspokaja. Oczywiście Aspargin (potas + magnez), kwasy Omega. W chwilach ataku, najlepiej mnie uspokaja rozmowa z kimś. Ostatnio udało się z sąsiadką, ale z reguły dzwonie do męża i opowiadamy sobie co u nas. Raz zadzwoniłam do męża podczas ataku o 1 w nocy....spał...ale porozmawiał ze mną trochę. A, no i zaczęłam pisać pamiętnik, żeby wylać z siebie złe emocje. To wszystko pomaga średnio. Ataki zmniejszyły trochę częstotliwość, ale dalej są. Dziś na przykład, już kładłam się spać, ale znowu słyszałam tętno w całej głowie, coś mnie gniotło w klatce i uciskał w szyi jakby mnie ktoś dusił. Zmierzyłam ciśnienie 150/90 puls 120 ! Wiadomo że po tym fakcie wszystko wzrosło i ręce już zaczęły drżeć. Ale zadzwoniłam do męża, poczytałam cale to forum i już mi dużo lepiej. Boję się tylko, że jak pójdę się kłaść spać to wszystko od nowa się zacznie. Niebawem idę do psychiatry i liczę, że będzie lepiej. Pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich zmagających się z tym problemem-mam to samo na nerwicę cierpię kilka lat-od roku jednak dopadło mnie na maxa.Kilka razy wylądowałam na pogotowiu.Miałam tak silne lęki nie mogłam oddychać,było mi słabo ,zaczęły mi drętwieć kończyny,myślałam że umrę.Na pogotowiu zrobiono mi badania i okazało się wszystko ok-dostałam lek na uspokojenie i na jakiś czas pomogło-nie na długo jednak.Teraz leczę się u psychiatry-przed chwilą znów miałam atak-wstałam i wyszłam na dwór szukając sobie zajęcia.To straszne żyć się odechciewa -ale walczę bo mam dla kogo mam kochającego męża i 2 dzieci chcę dla nich być silna i wyjść z tego choć to strasznie trudne.

Odnośnik do komentarza
Gość NAtalia Zg

Mam to samo... Dlaczego jest ta straszna choroba. Mam 28 lat, a tu takie coś musi istnieć , moj narzeczony niby rozumie..malemwspolczuje mu mojego marudzenia ze co chwile coś mi jest ... Jak to przejść, przetrwać i nauczyć sie żyć tak jak kiedyś, wstać i sie uśmiechnąć a nientylko strach przed dniem :(((

Odnośnik do komentarza

Witajcie! Polecam Modlitwę Nowenny Pompejańskiej. Mam zastawkową wadę serca dziedziczną, tzw. zespół Barlowa, który daje bardzo nieprzyjemne dolegliwości, w tym również odczuwalne bardzo silne lęki, nerwice trudne do zniesienia. Dzięki tej Modlitwie zostałam od tych dolegliwości uwolniona. Wiem, że potrzeba wiary, by podjąć to wyzwanie, jakim jest odmawianie całego Różańca Św. przez 54 dni, ale uwierzcie mi, że warto. Jest to modlitwa tzw. *nie do odparcia*, bardzo silna i można wyprosić wiele łask, a to, od czego nie od razu da się uwolnić, staje się lżejsze do zniesienia. Ja zostałam wysłuchana w kilku intencjach, w każdej modliłam się oddzielną Nowenną. Wiele informacji znajdziecie na stronie: www.pompejanska.rosemaria.pl Z Panem Bogiem

Odnośnik do komentarza

Miałem właśnie lęk przed lękiem, że dostanę napad paniki. Wziąłem telefon wpisałem w gogle temat i znalazłem tą stronę. Dużo mi pomogło czytanie wielu historii ludzi którzy przechodzą to co ja. Szczególnie tekst *że podczas ataku się nie umrze* zemdleć można tylko w tedy jak się przewentylujesz. Dużo pomaga czytanie ludzkich przeżyć i rad jak sobie pomóc. Pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Miałem wizytę u kardiologa z powodu bólów w klatce piersiowej. Zrobił mi ekg i echo serca. Ustalił, że z sercem jest ok, a problem dotyczy nerwobóli. Przepisał leki, a po nich nerwobóle zelżały do delikatnego stałego ucisku po lewej stronie poniżej serca. Tak jest już prawie dwa miesiące. Czy badania, które zrobił wykluczają wszystkie choroby i naprawde poza nerwicą nic mi nie jest? Czy może powinienem udać się na bardziej wnikliwe?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×