Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Hej. Piszę to, ponieważ naprawdę już sama nie wiem, co się ze mną dzieje. Rok temu moje życie zamieniło się w koszmar. Zacznę od tego, że zawsze byłam osobą bardzo wrażliwą, trochę zamkniętą w sobie i nieśmiałą. Od najmłodszych lat miałam problem, aby odnaleźć się w większym gronie. Mam dużo problemów ze sobą - nietrafiony wybór studiów, problemy w domu, samotność, niemożność pogodzenia pragnień z rzeczywistością. Jednak nie to jest dzisiaj moim głównym problemem. Otóż rok temu w przeciągu jednej nocy z normalnej dziewczyny stałam się kłębkiem nerwów. Pamiętam jeden z listopadowych wieczorów, kiedy coś zaczęło mnie kłuć w żołądku. Zawsze byłam trochę przewrażliwiona na swoim punkcie, jednak nie wiem dlaczego akurat tamtego dnia przejęłam się tym zbyt przesadnie. Do tego stopnia, że od razu wpisałam w wyszukiwarkę swoje objawy i zaczęłam czytać o różnych poważnych chorobach (rak żołądka itp.). Przeraziłam się i nakręciłam się strasznie, ale cóż - poszłam spać. W nocy obudziłam się i... ni z tego, ni z owego, wróciły okropne, czarne myśli. Ogarnęła mnie rozpacz, byłam przerażona, zaczęłam myśleć *a co jeśli bym teraz umarła?* . Nie mogłam nad tym zapanować, po raz pierwszy w życiu nie mogłam opanować lęku, który z sekundy na sekundę wypełniał każdą cząstkę mojego ciała. Próbowałam zasnąć, ale nic z tego - zaczęłam *wsłuchiwać się* w siebie i mój oddech stawał się coraz płytszy. Przeraziłam się, że się duszę. Usiadłam, próbowałam kilkakrotnie wziąć głęboki oddech, ale nie mogłam. Moje serce biło coraz szybciej. Otworzyłam okno, ale i to nic nie pomogło. W końcu pobiegłam obudzić mamę. Powiedziałam, że nie mogę oddychać, że nie wiem co się dzieje. Po chwili było jeszcze gorzej. Zaczęłam się cała trząść, ręce mi się pociły. Mama zaczęła mnie uspokajać, że nic mi nie jest, że jestem zdrowa, położyła się obok mnie i stopniowo zaczęłam się uspokajać, po czym udało mi się zasnąć. Niestety rano wszystko wróciło - te trzy najgorsze rzeczy: duszności, kołatanie serca, lęk. Kłucie w żołądku odczuwałam jeszcze przez parę tygodni, aż same minęły. Ataki paniki zdarzyły mi się kilka razy - praktycznie każdego wieczora wyczekiwałam, kiedy znowu mnie to złapie. Podczas ataków miewałam jeszcze mrowienia w kończynach i na twarzy. Bywało też tak, że bałam się, iż stracę nad sobą kontrolę i zrobię komuś krzywdę. Krótko mówiąc - obawiałam się, że zwariuję. Do tego nogi jak z waty i myśli w stylu *zaraz zemdleję, zaraz umrę*. Przez jakiś czas spałam przy małej lampce, bo tak bardzo się bałam. Od tamtej pory KAŻDEGO dnia walczę z lękiem. Krótko po pierwszym ataku poszłam do lekarza rodzinnego - zbadał mnie i nie zauważył nic niepokojącego, więc tylko przepisał mi jakieś tabletki rozkurczowe, które niby miały ułatwić mi oddychanie. Nie ułatwiły, więc kilka dni później znów poszłam do lekarza, tym razem do innego. Opowiedziałam o swoich objawach, pierwsze co usłyszałam: *nerwica lękowa. Pani musi iść do psychiatry, zanim nabawi się pani naprawdę poważnej nerwicy*. Dała mi jeszcze skierowanie na badania tarczycy. Nie zrobilam tych badań do dziś, bo (wiem, że to głupio zabrzmi) boję się pobierania krwi do tego stopnia, że kilka lat temu zemdlałam z tego powodu. Strach wywołuje u mnie nawet zwykły zastrzyk, po którym też muszę jakiś czas odczekać, aby wstać. Przez jakiś czas brałam hydroksyzynę - faktycznie przynosiła mi ulgę. Ataki paniki zniknęły, lęki też jakby się zmniejszyły, a co za tym idzie - kołatanie serca i duszności nie męczyły mnie już tak bardzo jak wcześniej. Pojawiały się głownie tylko wieczorami, najbardziej przed pójściem spać. Myślałam, że uporam się z tym sama. Poczułam się w pewnym momencie na tyle silna, że stopniowo zaczęłam odstawiać tabletki, aż w końcu zrezygnowałam z nich całkowicie. Nadeszła wiosna i wydawało mi się, że jest już lepiej, a skoro jest lepiej, to może wkrótce będzie tak jak kiedyś, czyli po prostu... normalnie. Myliłam się, bo w połowie wakacji nerwica uderzyła ponownie - nie miałam już ataków paniki, bo przestałam się ich bać. Pojawiły się natomiast jeszcze większe lęki i ciągłe poczucie zagrożenia. Jest coraz gorzej, dochodzą nowe *objawy* - najpierw przez kilka miesięcy codziennie czułam kłucie w klatce piersiowej (samo przeszło), później pojawiły się bóle głowy, uczucie jakby coś w środku mi się rozlewało. I oczywiście w dalszym ciągu duszności, dławienie w gardle, uczucie jakby mi coś tam *przeszkadzało*, kołatanie i kłucie serca. W internecie naczytałam się o kolejnych chorobach, które sobie wkręcam. Po drodze miałam również epizod z sercem - strasznie bałam się zawału. Generalnie nie ma dnia, żebym nie myślała o tym, co mi jest. Zauważyłam jednak, że gdy się czymś bardzo zajmę, to zapominam o moich kłopotach i jest okej. Najgorzej, gdy zacznę się na nich skupiać. Chciałabym pójść do lekarza i zrobić niezbędne badania, ale nie wiem od czego zacząć i jak pokonać tę niechęć przed pójściem do niego? Mam straszne myśli, że dowiem się, że coś jest nie tak... Miałam nadzieję, że będzie lepiej, że to wszystko samo zniknie, ale teraz widzę, że jest gorzej z dnia na dzień. Psychicznie czuję się jak wrak człowieka. Nie potrafię się z niczego cieszyć, budzę się nad ranem, często chce mi się płakać, najchętniej ciągle bym leżała, nie mam motywacji by wstać rano (chyba, że obowiązki mnie zmuszają do tego). I przede wszystkim -wszechogarniający lęk przed chorobami, śmiercią i przed czymś, co nie do końca potrafię zdefiniować, poczucie niebezpieczeństwa, czarne myśli. Rozpacz, chęć ucieczki. Wszystko mnie przeraża i dołuje. Jestem młoda, mam 21 lat, chciałabym cieszyć się życiem, wyjść do ludzi, ale... po prostu nie mogę. Bo ten koszmar jest wszędzie tam gdzie ja. Jak mój drugi cień. Nie daję już sobie z tym rady i kompletnie nie wiem, co mam robić, jak mam sobie pomóc, od czego zacząć? Bardzo proszę o jakąś radę, pomoc, cokolwiek... :(

Odnośnik do komentarza

Z przedstawionych objawów wynika, że cierpisz na depresje połączoną z nerwicą lękową. Koniecznie i to możliwie szybko należy iść do psychiatry. Jestem pewny wyleczenia tej choroby. Choroby nerwicowe są takimi chorobami jak każde inne. Są całkowicie wyleczalne, chociaż wymagają cierpliwości i trochę czasu. Jesteś młodą osobą i dlatego trzeba jak najszybciej zadbać o swoje zdrowie. Strach przed lekarzem należy pokonać. Jesteś dzielną osobą i najpewniej pokonasz wszystkie trudności. Rozumie Twoją chorobę i problemy. Szybko wyjdziesz na prostą. Życzę zdrowia i wszystkiego najlepszego- Stanisław

Odnośnik do komentarza
Gość lekarstwo jest tylko

Nie trwóż się, nie drzyj Wśród życia dróg, Tu wszystko mija, Trwa tylko Bóg. Cierpliwość przetrwa Dni ziemskich znój, Kto Boga posiadł Ma szczęścia zdrój: Bóg sam wystarcza. Teresa z Avila Nie lękaj się - to najczęściej powtarzane zdanie w Piśmie Świętym. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość wieslaw123

Witam Nie jesteś sama ja mam dokładnie to samo - ciągłe leki, strach bole w klatce piersiowej i problemy z oddychaniem. Najgorzej jest przed zaśnięciem i w nocy - w ciągu dnia jest znosliwie, jak się czymś zajmę to jest ok. Dlatego polubiłem chodzenie do pracy. Ja niestety przyznam się do nadużywania alkocholu i to przez to mam te nerwice. Boje się tylko jakiegoś uszkodzenia serca czy też choroby wieńcowej. Wybieram się w najbliższym czasie do kardiologa - dam znać co wyjdzie.

Odnośnik do komentarza

Witaj justyna 91.czytając twój post poczułam się tak jakbyś znał a mnie naście lat i opisała moją chorobę,tylko że ja zaczęłam *cierpieć*mając 18-19 lat.Przechodziłam wiele epizodów-ataki paniki ,lęk przed śmiercią ,poważną chorobą,zwariowaniem.Ciągnie się to za mną już 22 lata-raz jest lepiej raz gorzej.Najważniejsze to nie poddawać się.Walcz kochana jesteś młoda-im szybciej zaczniesz się leczyć tym lepiej-unikniesz większej ilości paskudnych objawów jakie funduje ta poasudna choroba. Wieslaw 9123 ty też walcz-wiem jak jest trudno-mam podobny przypadek do twojego w mojej rodzinie-tzn nerwica wynikająca z nadużywania aloholu-czy może nadużywanie wynikające z nerwicy-już sama nie wiem-[[[[

Odnośnik do komentarza

Justynko kropka w kropkę mam te same objawy choroby ,a do tego astmę oskrzelową od nie wyleczonych do końca przeziębień czy żle leczonych zapaleń płuc i oskrzeli jednym słowem ciężko mi się żyje z tym wszystkim.Pozdrawiam Cię i Życzę zdrowia w Nowym Roku 2013 .

Odnośnik do komentarza

Witam Justyna, musisz przede wszystkim zrobic podstawowe badania. Krew, mocz, elektrolity i hormony, to sa wszystko badania z krwi. Moze tak byc, ze oprocz nerwicy brakuje Ci jeszcze np magnezu albo potasu, badz masz problem z tarczyca. To bardzo wazne. U mnie zaczelo sie podobnie jak u Ciebie i pewnie jak wiekszosc nerwicowcow nie wierze, ze to nerwica lecz powazna choroba :) ale wszystki badania mam wykonane. Nie mozesz bac sie tych badan. Jestes dorosla odpowiedzialna osoba i przeciez pobranie krwi nie moze wywolywac az takiego leku. Trzeba wiedziec, ze organizm jest zdrowy a problemy leza np wlasnie po stronie nerwicy. Idz na badania z kims zaufanym lub z mama, bedzie Ci razniej i pisz jak sie czujesz. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×