Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Ustanie funkcji krążenia i oddychania a reanimacja


Gość Syn

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Moja mama aktualnie leży pod respiratorem. Wg lekarzy nie wykazuje reakcji na bodźce zewnętrzne, jej płuca nie podejmują samodzielnej pracy, czyli nie oddycha samoczynnie. Lekarze dawali jej kilka godzin życia (włącznie z ordynatorem OION-u), lecz teraz zaczęła się 3 doba, stan bardzo ciężki bez zmian. Mama trafiła na oddział intensywnej terapii po ustaniu funkcji krążenia i oddychania, podjęto udaną próbę reanimacji (trwało to około 10-15 minut). Wcześniej leżała na kardiologii. Z moich obserwacji wynika, że jeszcze wczoraj miała otwarte szeroko i nieruchomo oczy i duże źrenice, teraz przymyka powieki i nie ma już czerwonych białek. Poza tym w pierwszy dzień miała zimne stopy, teraz ma ciepłe i jest skóra reaguje na temperaturę (przykryłem ją bo zmarzła- miała tzw *gęsią skórkę*. Lekarze twierdzą, że nie ma świadomości i trzeba czekać. Wiem, może to głupie...ale łudzę się że może Nas słyszy. Dzisiaj jak przyjechał jej brat to, poleciały jej łzy i robiła coś w rodzaju szlochania lub kaszlu (trudno określić z rurką w ustach). Ogólnie lekarze każą czekać, jednak twierdzą że doszło do bardzo ciężkiego uszkodzenia mózgu. Wiem, że trzeba czekać, ale dąłbym wszystko aby wiedzieć czy mnie słyszy i jest chociaż trochę świadoma.

Odnośnik do komentarza

Witam. Wróciłem ze szpitala, stan bez zmian oprócz jednej. Pojawił się oddech szczątkowy, czy jakoś tak. Ogólnie wygląda to w ten sposób że klatka piersiowa porusza się 2x przy jednym cyklu respiratora), tak jakby mama oddychała 2 x szybciej i widać jak nozdrze nosa się rozszerza i przykurcza. Wg lekarza dyżurnego to właśnie oddech szczątkowy, zbyt słaby aby uruchomić tylko wspomaganie w respiratorze. Poza tym mama :*spuchła* na twarzy i lekko na rękach. Ale ta wiadomość o oddechu bardzo dodała mi otuchy i wiary, że może wyjdzie z tego.

Odnośnik do komentarza

Uśmiechnęła się!. Nie - śmiała się *całą gębą* przez jakieś 2 sekundy patrząc na mnie!!!!. Poczytałem trochę na sieci i postanowiłem zacząć działać. Dzisiaj gdy przyszedłem stan był jeszcze gorszy, tętno spadło do około 40-60, w pewnym momencie na kilka sekund nawet wszystko stanęło (prosta linia na ekranie jak w filmach), aby nagle wskoczyć na 160, ogólnie tętno mamy jest bardzo nieregularne. Oddech ustawiony na 12. Brak kontaktu, otwierania oczy (czasami jedno oko minimalnie przymknięte). Bardzo dużo śliny, a właściwie wody z ust, postanowiłem działać a nie czekać biernie na * koniec* tak jak cały OIOIM. Zacząłem masować jej opuszki i palce u stóp i rąk, energicznie wkładając w to trochę siły, nawet lekko szczypałem. Masowałem także poliki i za uszami, cały czas do niej mówiłem co robię i dlaczego. Po pół godzinnym masażu tętno podskoczyło do 110-130 już było lepiej jednak czasami nadal spadało poniżej 90, oddech podskoczył na około 21-23, widziałem jak znowu nozdrza nosa się rozchylają. Mama lekko podniosła lewą powiekę, gdy zgasiłem główne światło i zostało tylko punktowe otworzyła bardzo szeroko obydwoje oczu , popatrzała na mnie właśnie wtedy zaczęła się śmiać próbując jednocześnie językiem wypchnąć waciki które ma na ustach przymocowane na stałe ze, względu na ślinienie. To było wspaniałe, wiem że nie jest tak, jak mówią lekarze z Intensywnej że to koniec, że powoli umiera itp... ma świadomość i wiem że chce żyć, boję się tylko żeby jej serduszko wytrzymało bo już chyba jest bardzo zmęczone. Ale będę kontynuował masaże, tak na czuja, bo nikt mi nie powiedział jak mam to dobrze zrobić, ale widzę że przynosi efekt.

Odnośnik do komentarza

Witam. Mija kolejny tydzień, i zaczyna się trzeci. Od wczoraj mama jest na wspomaganiu SIMV (wcześniej IPPV), co oznacza chyba tyle, że oddycha w jakimś stopniu samodzielnie. Nie wiem dokładnie, bo dowiedzieć się czegokolwiek graniczy z cudem. Jak próbowałem się bardziej zdecydowanie dowiedzieć wszystkiego co mnie interesuje min. co oznaczają wykresy i nastawy na aparaturze), to tak naprawdę zawołano 2 lekarzy i się z nimi ściąłem. Ordynator cały czas twierdzi, że nie ma szans, bo mózg umiera....Ogólnie nie wierzę w to, bo widzę zmiany u mamy, a oni jakby tego nie zauważali. Bo jak wytłumaczyć to że np, podczas jednej z wizyt w mijającym tygodniu patrzała się cały czas (około 1,5 godziny), jak tylko pojawiałem się w jej zasięgu wzroku bardzo szeroko otwierała oczy, gdy znikałem to przymykała, ale cały czas miała otwarte. Źrenice reagują na intensywność światła, i oczy poruszają się w każdą stronę (chociaż nie w pełnym zakresie). Tak w ogóle to w ten dzień na dzień dobry popłakała się jak tylko mnie zobaczyła, i to nie były tylko łzy z oczu ale taki dogłębny płacz od środka z ruchami ciała i głosu (oczywiście zniekształconymi przez rurkę). Wczoraj natomiast w ogólne nie otwierała oczu i bardzo jej spuchły nogi. Robię co mogę.....jak macie jakieś rady co do masażu lub innych rzeczy które można wykonywać, to poproszę....

Odnośnik do komentarza

Może spróbuj nogi ułozyć wyżej na jakimś kocu ,zapytaj czy możesz to zrobić pielęgniarek .To bardzo przykre że lekarze nie współpracują z rodziną ..............przecież tu chodzi o zdrowie i życie ukochanej osoby ...no ale może przyjdzie czas że to zrozumieją .Siedz dużo przy mamie i delikatnie masuj dłonie ,ręce ,żeby jej niepotrzebnie nie denerwować i nie stresować .Może nie reagowała bo dostała jakies leki ?Może mama miała jakąś ulubioną muzykę ,moze jakiś ipod w uszy ?

Odnośnik do komentarza

Niestety. Mama dzisiaj zmarła. A było już tak pięknie..... W tamtym tygodniu były dni kiedy patrzała się na mnie cały czas. Próbowała mi coś przekazać przez rurkę, była po porosty świadoma. Najlepszy przykład.....jak jej powiedziałem że będzie oddychała przez rurkę w krtani to się zmarszczyła i zaczęła rzucać prawym ramieniem, na znak że chyba nie chce. Nie wiem czy ta traheostomia (czy jakoś tak), jej nie zaszkodziła. W Poniedziałek jej stan była taki jak na samym początku, zero reakcji i bardzo słaby oddech narzucany przez respirator, a dwa dni wcześniej miała tylko wspomaganie bo oddychała sama. Nieważne, stało się i tego nie zmienię.....najgorsza w tym wszystkim jest bezradność i niepewność, czy to co się robi jest dobre, czy przypadkiem nie szkodzi. Mam nadzieję, że inni w podobnej sytuacji będą mieli więcej szczęścia.

Odnośnik do komentarza

Bardzo mi przykro,dopiero dzisiaj przeczytałem twój temat niestety podręcznikowy przypadek to samo przeżywalem pól roku temu kiedy moja babcia dostala zawału serca też lezala na kardiologii ale zupelnie zero kontaktu przed samą śmiercią również wszystko jakby sie poprawiło nogi i ręce zaczęły być cieple,jak głaskałem babcie po ręce tętno jakby przyspieszało niestety dwa dni pózniej zmarła.Najszczersze kondolencje z mojej strony naprawde doskonale wiem co przeżywasz ja z tego wszystkiego nabawilem sie nerwicy serca.pozdrawiam trzymaj sie

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×