Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Gość lemoncrush

Mnie pierwszy raz stało sie dokładnie tak samo w noc, kiedy niespodziewanie zmarła moja mama. To było 2 m-ce temu i powtarza sie regularnie co kilka dni. Wezwałam pogotowie - lekarz stwierdził ze to nerwobóle, zaaplikował zastrzyk relanium i o dziwo objawy ustąpiły. Oprócz magnezu i potasu zaopatrzyłam sie w syrop melisal i kiedy już myśle ze zaraz umrę zazywam go i przechodzi.

Odnośnik do komentarza

Już myslałam że nie znajde nikogo z takimi objawami jak ja .to jest straszne nie wiem już co mam robić mam zaburzenia komorowe rytmu serca lecze się na tarczyce jednak objawy nie ustępują do tego strasznie biję się śmierci byle zawrót głowy a ja już myśle że to koniec nie wiem co robić gdzie się udac każdy lekaz muwi że to nerwica silna

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. Jestem tu poraz pierwszy ale wszystkie przez was opisywane objawy typu przeskoki serca, uczucie zatrzymywania serca, przyśpeszanie rytmu, stany lękowe i inne opisywane towarzyszą mi od 20 lat. Niestety jak większąść z was żaden lekarz do dnia dzisejszego nie powiedział mi dokładnie co dolega mojemu sercu. Pomimo może niewielu badań tj. ekg, Holter, echo, badania tarczycy, wielokrotne badania krwi, żadne z nich nie wykazało oznak nieprawidłowości w sercu. Niestety dzisiaj jest kolejny dzień w moim życiu w którym mam opisane wyżj objawy. Pomimo później pory to nie spię bo w sumie nie mogę, położenie na lewy bok powoduje te całe przeskoki, położenie na plecach również, nie wiem co robić, czekam az to minie, uspokoi się i będę mógł pójść spać. Nikt nigdy w rodzinie nie chorował na serce i nie wiem skąd te dolegliwości u mnie. Niestety z uwagi na nasilanie się objawów przestałęm uprawiać sport, ograniczam wysiłek do minimu i nie wiem co dalej robić. Jedyne co zostało u mnie stwierdzone to nerwica wegetatywna, czy ona może wywoływać aż takie objawy. Proszę o porady a jutro sam lecę niestety prywatnie do innego kardiologa może on cos mi doradzi i pomoże. Pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Gość sucharek83

Powiem tak,rok temu miałam robione echo serca,wyszło że jest wszystko ok tylko mam szybki puls dostałam concor,do tego brałam xanax,czułam się dobrze,w lipcu wykryto u mnie zmian nowotworowe na szyjce macicy,w sierpniu przeszłam amputację szyjki.Kołatania jakoś mineły brałam nadal leki.W grudniu 2012 postaniwiłam odstawic leki concor odstawiłam nagle(i nie wiem czy to był bład)xanax odstawiałm powoli udało mi się odstawić,w lutym zachorowałam na przeziębienie i po pewnym czasie zaczęły się sporadyczne zawroty głowy i z każdym dniem się nasilałym i było coraz gorzej,nie mogłam zrobić 10 m,bo było tak silne wylądowałm u neurologa dostałam betaserc,powrót do xanaxu,zrobiłam holter ekg,ponieważ mam te straszne zawroty głowy i kołatania serca,wyszło że miałam 10 tachykardii i jeden dodatkowy skurcz,tak to wynik super,zrobiłam rtg kręgosłupa szujnego,wyszło lordoza zniesiona oraz anomali klimmgerga,otopeda stwierdził że to nic poważnego a ja szyją czasem nie mogę ruszać,ciągły ból w okolicy czoła,kiedyś myślałam że to zatoki jak zachorowałam bo praktycznie od tego się zaczęło,padania u neurologa niby są ok,ekg super,morfologia super ob idealne,Rano wstaję czuję się paskudnie mamtak silne bicie serca,jak idę z psem na spacer i zaraz potem to kołatanie i zawroty głowy,jestem uziemiona w domu przez te zawroty,a to kołatanie serca sie tak nasiliło że szok,teraz obecnie czekam na rezonans,a dodam że mialam też holter ciśnieniowy,wszyło niskie wartości ciśnienia a le w granicach normy.Jakby co proszę pisać na meila aniasacharczenko@wp.pl,będę wdzięczna za każdą pomoc

Odnośnik do komentarza

Niestety mam to samo,te szarpnięcia powodują u mnie straszny lęk i strach przed śmiercią biorę propranolol 40 mg dwa razy dziennie po pół tabletki,ostatnio miałem spokój z tymi szarpnięciami dwa tygodnie ale dzisiaj zaraz po wstaniu z łóżka znowu wróciły,u mnie wygląda to tak że mam uczucie szarpnięcia aż w gardle i serce jakby na ułamek sekundy przestaje bić i znowu pracuje normalnie kilka sekund i znowu szarpnięcie tak seriami przez minute czasem niecałą i dodam że to rożnie występuje co dwa dni nieraz tak jak ostatnio nie miałem tego cholerstwa przez dwa tygodnie,już sam nie wiem co robić jestem bliski załamania.

Odnośnik do komentarza

Do BRODACZ88 skoro piszesz, że jesteś załamany, to może, nie wiem? straszy Cię to serce a jak zrobisz badania typu echo, holter, morfologia, cholersterole, tarczyca będziesz wiedział na czym stoisz, oprócz nóg oczywiście, kardiolog wyjaśni, wytłumaczy co i jak i uspokoisz się a i załamanie może minie. Może? bo ja też trochę czasu musiałam sobie do głowy łopatą wbijać, że to mnie nie zabije, że na zawał nie padnę a jednak mimo, że już to jakoś zaakceptowałam, żyję sobie dobrze to jednak jak mnie tak wymęczy kilka dni szarpanie, potykanie, przeskakiwanie, bulgotanie, określeń mogłabym wymieniać to też potrafię się nastraszyć a może to ten moment i właśnie kipnę, ale jaki ja mam na to wpływ, żaden więc żyję sobie dalej i dobrze.

Odnośnik do komentarza

Witam Opisywane przez Was objawy pojawiły się u mnie w listopadzie ubiegłego roku, miesiąc po nagłej śmierci mego ojca. Zaczęło się guli w gardle potem doszedł ból w klatce piersiowej, następnie tachykardia, różnego rodzaju drętwienia a na koniec panika. Były jazdy na pogotowie. Pobyty w szpitalu. EKG, USG serca, holter 48h, badanie EPS (elekrody w sercu). Potem endokrynologia (hormony, hormony). Generalnie wszystko co można i wszystko w zasadzie w normie. Konkluzja: nerwica wegetatywna poprawnie zwana obecnie nerwicą somatyczną. Nasz układ nerwowy nie funkcjonuje prawidłowo dając właśnie objawy somatyczne (fizjologiczne). Przyczyn może być wiele. Jesteśmy w środku tak strasznie skomplikowani, że mam wrażenie, że lekarze tego nie ogarniają. Ja poszedłem w kierunku niedoborów. Głównie magnezu i kwasów omega 3. Od trzech tygodni jestem na takiej *kuracji*. Od dwóch widzę wyraźną poprawę. Zobaczymy co będzie dalej. Dla chcących spróbować polecam stronkę: http://www.nerwica.vegie.pl/ pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ja też poszłam w stronę niedoborów, a przede wszystkim zmieniłam dietę (zero glutenu, mało słodyczy i unikanie przetworzonej żywności), a także zaczęłam eliminować produkty zawierające toksyny. Po wielu miesiącach jest lepiej, ale nadal budzę się w nocy z tachykardią, a w dzień pojawiają się jeszcze skoki pulsu. Szarpnięć i niemiarowości jest coraz mniej. Niestety męczące objawy wygenerowały sporo fobii, których póki co nie umiem pokonać. Zastanawiam się co jeszcze można zrobić w tej sytuacji.

Odnośnik do komentarza

Ha! To witajcie w klubie. Może trochę info na początek: Od 2 lat (lipiec 2012) leczę się na nadciśnienie po napadowym migotaniu przedsionków (w sumie 2 izolowane napady w odstępie 2-letnim: maj 2010 i lipiec 2012). Mam 37 lat, 182 cm i obecnie 102 kg (podczas napadów ok 110-112 kg). Dostałem Tritace, po roku, ze względu na pojawienie się dodatkowych skurczy (po Tritace??) jeszcze Betaloc ZOK-oba po jednej tabletce raz dziennie. Oba w najmniejszych dawkach po 25. W zeszłym roku, gdy był sezon rowerowy (do października), ze względu na zanik dodatkowych skurczy, zacząłem odstawiać Betaloc, najpierw brałem po opół, potem w ogóle. W październiku kupiłem sobie automatyczny ekspres do kawy, bom kawosz, i zacząłem sobie pić taka kawę, 1 dziennie (rzadko 2). No i już po tygodniu tego picia obudziłem się po 5 rano z napadem czestoskurczu w identycznych warunkach, w jakich miałem napady migotania, czyli podczas spania na prawy boku i w godzinach pomiędzy 5 a 6 rano. Zerwałem się z łóżka i ugasiłem napad próbą Valsalvy po ok 5 min. No i do łózia. Przez miesiąc spokój i znowu - te same warunki. I tak co miesiąc regularnie takie napady po jednym razie. Nie przejmowałem się, bo szybkie wstanie z łózka i Valsalva pomagały. Poza tym jeden był po alkoholu Nie wiem, ile mi wtedy serce waliło, bom nie mierzył ale na czuja 140-180. Byłem na pocz. grudnia 2013 przy okazji u swojego kardiologa, to przebąknął coś o ablacji i kazał wrócić do Betalocu. Echo serca wtedy i za każdym razem ok, EKG też. No i nadszedł 4 atak, znów po miesiącu, znów nad ranem (po 5h) i znów na prawmy boku. Byłem zdziwiony, bo odstawiłem już moją espresso (ale pijałem zwykłą). Była to niedziela wyjazdu na ferie i kończąca tydzień, w którym naszego 6,5 latka pierwszy raz posłaliśmy na zimowisko. Był więc stres, siedzenie do późna, dużo wina (2-3 lampki wytrawnego, nigdy się nie upijam). A więc umiarkowane, ale skumulowane: kawa, stres, przemęczenie, alkohol. Do tego kilka dni wcześniej zmarła mi znajoma rówieśniczka na serce (nie chorująca na serce, ale mająca problemy depresyjno-alkoholowe), a w sobotę dowiedziałem się, ze młodszy kolega siedzi na pulmonologii z zatorem płuc. Tak że dodatkowe stresy zdrowotne. No i obudziłem się w styczniową niedzielę z tym częstoskurczem, ale tym razem nie umiałem go już wygasić. Chodziłem, siadałem, kładłem się, a do tego stres, ze nie działa i w tym stresie dodatkowe skurcze, zatem obawa przed znanym mi migotaniem. Ciśnienie 170/90. Już się ubierałem do szpitala i nagle po ok 30-40 min przeszło. Ale już nie spałem i miałem doła i stres, bo tu akurat wyjazd na ferie w ten dzień - przecież nie będę rodzinie ich psuł. Pojechaliśmy zatem, ale tu się zaczął koszmar. Następnego dnia (1 noc na feriach) znowu pobudka nad ranem z częstoskurczem. Tym razem Valsalva znów nie pomogła, ale pomogło polewanie się zimną wodą na klatkę i wypicie... Izostara i położenie się, zamiast łażenia. No ale już nie zasnąłem. I potem do końca ferii miałem 3-5 takich ataków każdej nocy, już nie nad ranem, ale zaraz po zapadnięciu w fazę REM, czyli średnio co 1,5h. Czyli miałem sen (zawsze normalny, nigdy koszmar) i na jego końcu wybudzenie (zawsze na dowolnym boku, nigdy na wznak), jakaś aura drżeniowo-lękowa i konieczność położenia się na plecach i wtedy pojawiał się atak tachykardii (nie wiem o jakiej częstości). No i przez to nabawiłem się strasznego lęku przed spaniem i depresji, ferie do niczego, ciągle ponura mina, chęć do płaczu i wszystko na czarno. Masakra. Po powrocie z ferii bez zmian. Po drodze znowu mój kardiolog (znowu EKG i echo bez zmian), który polecił mi wziąć sobie lek przeciwlękowy jeden na noc (Zomiren), bo mu to wygląda lękowo i ewentualnie połówkę Betalocu przed snem również. Przy okazji dodam, ze przez te napady nocne i niewyspania podwyższyły mi ciśnienie (normalnie max 120/80, a tak to 140/90, ale wciąż duże napięcie nerwowe). Lekko rozradowany wróciłem do domu, wykupiłem Zomiren, ale nie wziąłem. No i męczyłem się tak jeszcze przez 2 tygodnie, ale co zauważyłem - że po Tritace rośnie mi ciśnienie (sic!) i te nocne napady są jakby powiązane z bradykardią (jest brady i organizm wymusza tachy), a Tritace usposabia do brady (Betaloc też, ale on też reguluje, zatem go brałem nadal). Wdrożyłem sobie picie siemienia lnianego na noc, aby wykluczyć reflux (ni wiem, czy go mam). Wziąłem zatem zamiast całej, połówkę Tritace. I co? Cud! Pierwsza noc po 3 tygodniach w miarę normalna (3 małe ataki, zamiast 5 dużych!). Ale nie będąc pewnym, wróciłem do Tritace całego. I znów powrót 5 ataków. Zatem znów połówka i znów noc w miarę ok. Odstawiłem więc Tritace na amen. Ale w ten dzień też wdrożyłem ograniczenie spożywania węglowodanów (węgle pobudzają serce i układ nerwowy) i zwiększenie tłuszczów (rybki, masło, śmietana, smalec, oliwa, warzywa, generalnie wszystko, co naturalne, ale bez obżerania się). Jakiś tydzień wcześniej zacząłem też brać Aspargin po radzie innego kardiologa (sportowego), który przy okazji robienia echa serca stwierdził, ze przedsionki to mam na granicy (40/41 mm) i prawą komorę też (30/31 mm), ale ta prawa ponoć nieistotna hemodynamicznie. No i potych zabiegach dietetyczno-lekowych zaczęło się prostować. Jeszcze w ostatnią noc tych napadów zdążyłem zrobić prywatnego holtera 3-odprowadzeniowego, który wykazał, i tu sie zdziwiłem, brak jakichkolwiek częstoskurcz, ba, nawet tachyarytmii, poza epizodami wzrostu pulsu do... 90. Stwierdzono za to liczne epizody bradykardii nocnej (min 44), ale to noc i do tego biorę Betaloc, oraz dodatkowe skurcze: 4 nadkomorowe i jeden komorowy, bez pauz, bigemini itp. Niby fajnie. Czyli że budził mnie po prostu zwykły wzrost pulsu?? Przespałem tydzień z wybudzeniami, ale bez ataków, choć nawet nastawiałem się, że będą, ale nie były. No ale tu się zaczęło nowe: Tydzień temu z tego szczęścia byłem na piwku (1 sztuka wolno pita) i... noc spoko. Następnej nocy trochę dodatkowe mnie łechtały (tylko w nocy), ale bez sensacji. Zatem w drugi dzień wieczorem lampka wina. I po niej w nocy przy zasypianiu dodatkowe skurcze na lewym i prawym boku, ale nie na wznak, również podczas zasypiania. No i cały tydzień tak samo. Trochę dziwne, bo nigdy mnie takie coś nie brało. W ciągu dni mam symbolicznie może z 5-10 dodatkowych, a jak się kładę, to już nagminnie: 3 uderzenia normalne i dodatkowy, 3 normalne - dodatkowy. I tak do momentu aż zasnę. W ostatni weekend znów pozwoliłem sobie na kieliszek wina (ty pijaku!) i do 2h nad ranem się męczyłem, zanim zasnąłem. I znów reguła: w dzień nic, kładę się i po 3-5 minutach dodatkowe (lewy lub prawy bok, wygaszające w pozycji na plecach lub słabnące, ale obecne, na brzuchu). Siadam - znikają, kładę się, pojawiają. Dzisiejszej nocy do 3h nad ranem się męczyłem. O dziwo, po pobudce o 6.30 się nie pojawiają, nawet na boku, a po pobudce w nocy (bo są epizody krótkich drzemek), wciąż są. Podczas snu raczej ich nie mam. Zauważyłem też, że czasami potrafię nad nimi panować, zapominając się i myśląc o czymś innym albo drgając mięśniami nóg, pośladków, ud - nie zawsze to jednak działa. Teraz zapytam - miał ktoś z Was takie dziwne objawy dodatkowych skurczy podczas leżenia? Dodatkowe pojawiały się u mnie sporadycznie na prawym boku przed zaśnięciem, ale nigdy na lewym i nigdy nie tak gęsto! To już są chyba bigieminie, bo bywa jeden normalny i jeden dodatkowy. W tym czasie serce czuję albo w żołądku, albo w gardle. Dodam, ze elektrolity mam w normie, choć sód na dolnej granicy (139, norma 135), wapń w górnej (2,43 i 2,29, norma 2,50), a potas średni (4,1 i 4,2, norma 3,5-5,5). Z tym że przy arytmiach potas podobno lepiej utrzymywać wysoko (ok. 5), tak mi kardiolog powiedział. I tu mam zgryz, bo właśnie wczoraj wziąłem 8 tabletek asparginu (zalecają 6), zjadłem ziemniaków więcej niż zwykle, wypiłem sok z pomidorów i miałem najgorszą noc od 2 tygodni. Co z tym potasem? Brać, czy nie? Dodam, że czasami biorę zestaw 6 tabletek asparginu dziennie albo jedną Kaldyum 300. Niby potas niski, ale dlaczego po zwiększonej suplementacji, również dietetycznej, jest gorzej? Dodam, ze wynik potasu 4,1 mam z przedwczoraj. Doradzicie coś?

Odnośnik do komentarza
Gość alienkk

Ludziska mam to samo co autorka na poczatku. zrobilem juz wiekszosc badan ale mam jeszcze pare pomysłow .ktos pisal o zebie i tu moze byc szczegół -sprawdzcie czy nie macie chorego mianowicie zapalenia okostnej itp .Jak sie dowiem to dam wam znac co ejst grane ja napewno nie bede sie meczyl 20 lat jak inny gosc na forum. :))

Odnośnik do komentarza
Gość Pantalone

Fifek i reszta, jak sie dowiecie, co wam jest, to mi będzie to samo! Dodatkowe skurcze - komorowe i nadkomorowe, po kilka tysięcy na dzień dodatkowo masakryczne częstoskurcze - zdarzyło mi się kilka razy i to zawsze po zaśnięciu - uczucie dyskomfortu za mostkiem i szybko narastający, mocny puls, drżenie rąk i ciała [panika!] zwykle taki dyskomofort pojawia się przy leżeniu na lewym boku, albo prawym, wiec zasypiam często na prawym boku z lewą ręką zgiętą za plecami, żeby odciążuyć serce - potas bardzo mały, ale suplementacja kaldyumem niewiele pomga. I podobnie jak fifek - jak się kładę, to skurcze się nasilają, w dzień przechodzą prawie całkowicie, albo czasami nie przechodzą, juz mi łeb pęka od szukania zależnosci... ale tez była taka prawidłowość

Odnośnik do komentarza
Gość Skorpion77

Witam. O roku mam te same objawy, które tu opisujecie. Tylko, że ja miałem tyle szczęścia (tak mi się wydaje), że trafiłem do kardiologa, który stwierdził, że w sercu mam dodatkową elektrownie. Zalecił stosowanie leku o nazwie SOTAHEXAL. Muszę powiedzieć, że od dwóch miesięcy nie miałem, żadnych dolegliwości z sercem.

Odnośnik do komentarza

Witam Mam wszystko podobnie szczerze mówiąc to już nie mam siły, jestem wykończona własnym sercem i jego zagraniami, ileż to może trwać. Siedzę sobie spokojnie w pracy i nagle mnie dusi, muszę szybko złapać powietrze bo masakra. Szukam dobrego kardiologa ale mi nie wychodzi, dodam że leczyłam się kiedyś na niedoczynność tarczycy, niby już z nią ok ale tsh ostatnio zaczęło rosnąć ... nie mam już pomysłu

Odnośnik do komentarza

Kochani! Męczę się z tym długi okres czasu (15 lat) i też biegałem po lekarzach identycznie jak Wy. Wynajdowałem sobie różne schorzenia i robiłem badanie prawie na wszystko. Mam tachyarytmię i te kołatania, podchodzenia do gardła i wszystko inne opisywane wcześniej. Dzisiaj nauczyłem się z tym żyć bo wiem, że nic mi się nie stanie - trzeba w czasie ataku zachować spokój, oddychać miarowo a za jakiś czas to przejdzie. To są poprostu napady LĘKU. nic nie można z tym zaradzić. Trzeba żyć nie martwiąc się, że coś nam się stanie (taki lęk tawarzyszy, możecie przestać mówić, widzieć itp.). To jest straszne, wiem wiem. Nie ma innej rady. Możecie podczas silnego napadu wziąć tabletkę lub zastrzyk z benzodiazepin. Tylko ostrzegam aby ni popaść w uzależnienie, które przychodzi szybko i skrycie, nawet nie zauważycie. TE LEKI TYLKO W DUŻYCH NAPADACH - DORAŹNIE. Ja byłem od tego g....na uzależniony - byłem więc wiem co piszę. Takie jest moje życie i wasze. Zaakceptujcie to, bo nie będziecie mogli żyć, korzystać z tego dobrego co ono niesie. Trzymam kciuki za Was. Ja już żyję inaczej. O niebo lepiej niż wcześniej. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Co tu dużo gadać. Nerwica serca, mam to samo. Czasami jedno uderzenie powoduje skupienie moich myśli wokół tego i zaczyna się panika. Biegnę wtedy do rodziców do pokoju oni mnie zagadują jakoś i momentalnie przechodzi. Zauważyłem też, że bardzo dużo osób które były w szpitalu na coś związanego z sercem w przeszłości cierpią na te schorzenie. A co do tych zębów to ciekawa teoria, mam ósemkę do wyrwania po za tym wszystkie zęby wyleczone, zdrowiutkie tylko ta jedna ósemka dosyć bardzo zaniedbana.. Trzeba się zapisać jak najszybciej, może to coś pomoże. Pozdrawiam Mariusz 23 lata.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×