Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość jasia

Rekomendowane odpowiedzi

W sytuacjach stresowych (a jestem strasznym nerwicowcem) bulgocze i przeskakuje mi serce. Generalnie w holterze wychodzi mi około 600 dodatkowych pobudzeń nadkomorowych, ale w ogóle tego praktycznie nie czuję, aż do chwili kiedy się zdenerwuję, wtedy moje serce szaleje. Czy ktoś też ma coś podobnego? Jak to leczyć? Boję się, ze mi w końcu serce siądzie podczas napadu takiej nerwicy.

Odnośnik do komentarza

Stres wytwarza adrenalinę, ona powoduje wariacje serca, dodatkowo widząc to, stresujesz się jeszcze bardziej, przez co serce wariuje jeszcze mocniej. Glupie błędne koło, przez co nerwica jest tak uciążliwa. Ja miałam więcej dodatkowych pobudzeń a mimo to kardiolodzy twierdzą jednogłośnie, że nie jest źle i że mam uspokoić nerwy, leczyć nerwicę. Dawali w międzyczasie propranolol albo Betaloc. Ten drugi trzeba brać non stop, natomiast propranolol można zażywać doraźnie. Próbowałaś już betablokerów? Może by uspokoiły troche serce? Jak zobaczysz, ze serce tak nie wariuje, to sama sie uspokoisz i będzie lepiej? :)

Odnośnik do komentarza

Ja chyba nie mogę tych betablokerów. Jeszcze jak mi nie wychodziły w holterze te dodatkowe pobudzenia (miałam arytmię napadową, teraz mam chyba ciągle) to lekarz mówił, że nawet jak mi coś wyjdzie, to raczej nie da mi nic na to, bo mam bradykardię w nocy. Już się tak tymi pobudzeniami odczuwalnymi bardzo nie nakręcam, szczególnie, ze już wiem co to jest. Bardziej mnie denerwuje to, że jak tylko trochę się zdenerwuję, to mi w sercu bulgocze. A życie bezstresowe jednak nie jest. Po takich atakach się martwię, że dostanę zawału albo coś. A leczysz jakoś ta nerwicę? Ja staram się nie denerwować, ale to nic nie daje...zawsze byłam nerwowa, wrażliwa itd. nie sądziłam tylko nigdy, ze będzie to maiło, aż takie następstwa.

Odnośnik do komentarza

Mam tyle samo co ty tych dodatkowch skurczy, tylko ja to bardzo mocno odczuwam i nie umiem nad tym panować a to dodatkowo jeszcze bardziej nakręca. mój kadiolog twierdzi, że z tym można żyć i też twirdzi że przy moim niskiem ciśnieniu jak jeszcze będę brała leki to mogę którego dnia zasnąć na zawsze, Nie wiem czy to prawda, ale te moje przeskoki serca wykańczają mnie i wprowadzają tylko w coraz większą nerwicę, Mi zaleciła kardiolog brać leki uspokajające, przeciwlękowe i ma mi to uspokoić pracę serca.

Odnośnik do komentarza

Też mam strasznie niskie ciśnienie, więc leczenie farmakologiczne odpada. Z kolei już nie daję rady czasami, wystarczy, ze się trochę zdenerwuję i już mi serce skacze. Zrobiło mi się tak po tym jak dostałam pierwszy raz ataku arytmii, wtedy nie wiedziałam co mi jest przez jakieś pół roku i przez ten cały czas, co poczułam bulgnięcie, czy jakiś przeskok to dostawałam wariacji. Teraz już wiem co to i samym bulgotaniem się tak nie denerwuję, ale pół roku siedzenia na szpilkach sprawiło, ze tak jak wcześniej odczuwalne ataki były sporadyczne, tak teraz jakiekolwiek zdenerwowanie i już mi niemal *rozsadza* klatkę piersiową a delikatne dodatkowe skurcze czuję ciągle praktycznie. Nie wiem jak sobie z tym radzić, wiem, ze moje serce wariuje przez to, ze się denerwuję, ale nie potrafię sobie poradzić z nerwami. Ostatnio dodatkowo zauważyłam, że zaczyna gubić rytmy podczas wysiłku, zastanawiam się czy nie zrobić EKG wysiłkowego. Widać jedynym wyjściem jest udanie się na terapię w celu leczenia nerwicy.

Odnośnik do komentarza

Ataki mam od 5 lat, tzn wtedy trafiłam do szpitala bo zasłabłam i od tego momentu dwukrotnie znowu pobyt w szpitalu, właściwie prawie raz po razie, dali krolówki, dali zastrzyki, dali tabletki i marsz do kardiologa, porobione badania, echo wszystko ok, jakaś drobna zmiana mało ważna, test wysiłkowy nie wykonalny bo silne zaburzenia holter cała masa rozności, bigiminie, salwy, dodatkowe skurcze i jeszcze inne cuda nie wida, ja załamana a moja kardiolog twierdzi, że w Ameryce nawet by tego nie leczyli, bo kazdy coś tam mam a ja już ledwo funkcjonuje, bo mam zaburzenia włąściwie non stop, no czasami jak leżę to się serce wycisza więc co robię pokładam się ale i to nie zawsze uspokaja serce, nauczyć się z tym żyć ale jak, chyba położyć się w szpitalu i czekać mi nawet na ekg chwilowym przecież wychodzą cuda niewida

Odnośnik do komentarza

Hmmm...u mnie żadnych salw itd. nie wykryto póki co. jedynie zawsze tachykardia mi wychodziła i bradykardia. nie mogłam złapać tych dodatkowych pobudzeń, wiec słyszałam tylko od kardiologa, ze to na pewno nic poważnego, mam brać magnez i potas. uparcie robiłam co jakiś czas holter i w końcu złapałam atak arytmii i wtedy mi wyszły te dodatkowe pobudzenia nadkomorowe i pojedyncze komorowe. z tymi wynikami jeszcze nie byłam u lekarza, bo stwierdziłam, ze i tak mi nic nie da do leczenia, już czytałam na forach, ze oni zaczynają traktować człowieka pozwanie dopiero jak tego jest strasznie dużo, więc chyba szkoda kasy na kolejne wizyty. Swoją droga to strasznie dziwne, ze oni niczego nie leczą i ciągle mówią *każdy coś tam ma.. każdy ma jakieś dodatkowe pobudzenia itd.** jakoś pół roku temu tego nie miałam, jakoś mi serce nie bulgotało za każdym razem jak się zdenerwuję itd. według mnie oni po prostu sami nie wiedzą jak to leczyć i dlatego mówią, ze tego się nie leczy...jedyna nadzieje w tym, ze medycyna szybko posuwa się do przodu.

Odnośnik do komentarza

Jasia leczą betablokerami ale mój nie chce za bardzo mi ich dać, ze względu na niskie ciśnienie i może ma rację, ale sama widzisz jak ciężko się z tym żyje wszystko jest dobrze jak jest to pojedyncze zaburzenie, zdarzające się raz na jakiś czas, ja tak kiedyś miałam to nawet na to nie zwracalam uwagi ale ja mam tego sporo, choć wyczytałam na forach że ludziska mają tego jeszcze więcej. Sama wiem po sobie, że jak mnie z złapie i nie potrafię się wyciszyć tylko jeszcze bardziej nakręcam bo wiadomo że wtedy jest strach w oczach w końcu to serce, to jest ze mna gorzej i ląduje w szpitalu a tam jest jeszcze gorzej bo jak słyszę tą podłączoną do mnie aparaturę i te tykanie złe serca to wcale mi to nie pomaga. Na razie skoro nie chce mi kardiolog nic przepisać, może ma rację, w końu betabloker uspokoi serca i owszem ale obniży ciśnienie do jakiego u mnie chyba śmiertelnego, zaczęłam więc za jej namową brać uspakajacze i zobaczę co będzie, ale nie ukrywam, że wpadam w coraz większy lęk.

Odnośnik do komentarza

No leczą betablokerami, ale my nie możemy ich brać, czyli nie leczą... powinni mieć coś dla takich osób jak my z niskim ciśnieniem, których raczej jest niemało. a co bierzesz uspokajającego? ja jedynie jakieś ziółka piję i średnio to pomaga, a z tego co kojarzę, to niskociśnieniowcy farmaceutyków uspokajających również brać nie mogą. zaczynam coraz poważniej myśleć o zapisanie się na jakąś medytację itd. żeby nauczyć się odcinać od wszelkiego rodzaju stresów. spróbuj się nie nakręcać z tą arytmią. wiem, że to łatwo powiedzieć, przechodziłam przez to samo, nawet do tej pory zdarza mi się płakać z bezsilności jak zaczyna mi bulgotać serce, ale częściej staram się sobie wmawiać, ze to *nic takiego, a nerwy jeszcze gorzej mi robią*-nie wyleczy to serca, ale na pewno pomaga się nie nakręcać.

Odnośnik do komentarza

Oj Jasia ja to wiem, nie nakęcaj się tylko strasznie mi trudno nad tym zapanować jak już się serce nakręci, ale co zrobić trzeba jakoś z tym walczyć nie ma rady. Na pewno wszelkie uspakajacze obniżają ciśnienie ale skoro kardiolog wybrała mi tą wersję to muszę jej zaufać i spróbować. Zióła na mnie nie działają, niestety leczę się tabletkami przeciwlękowymi bo wiadomo, że przy takiej telepce serca lęk wzrasta, ale o skutkach lub poprawie nie moge jeszcze nic powiedzieć, bo jestem na początku drogi, na razie organizm stara się walczyć z przyzwyczajeniem leku, niestety nie leczona nerwica gdzies tam zawsze się po latach odłoży.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny, betablokery to sposob aby uspokoic serce, jednak nie dadza rady jesli nie zzaczniecie pracowac nad lekami, nad nerwami. moze joga? medytacje? ja tez mam skurcze, mam czestoskurcze gdzie nieraz mi puls dochodzi do 180/min i ledwo zyje po takich atakach. W nocy budza mnie bole, sciski w klatce, dretwienia rak i nudnosci, wciaz sie boje o serce, tez boje sie zawalu, ale wiem, ze aby uspokoic swoje serce i siebie trzeba zrobic dwie rzeczy : zbadac serce (aby wiedziec ze jest wszystko w porzadku) a pozniej leczenie lekow, nerwow. Inaczej nic nie pomoze. Fakktycznie, przy zbyt niskim cisnieniu i pulsie za niskim, betablokery sa niewskazane, aczkolwiek dawka 10 mg rano np do nocy juz przestanie dzialac (propranolol dziala ok 4 h) a w dzien byscie mogly byc nieco spokojniejsze. Wiem, jak latwo sie mowi, sama sie lape za serce i mierzze cisnienie non stop, ale wyszlam z tego w zeszlym roku, tylko i wylacznie psychoterapia, wyciszeniem i antydepresantami (moj blad, ze zaniedbalam terapie i odstawilam leki.Wszystko wrocilo w podwojonym rzucie). Ciezko jest tego dokonac, ale wiem, ze mozna :) wiem, ze ciezko uwierzyc ze serce jest zdrowe, skoro non stop odczuwa sie dolegliwosci.. ja tez mase badan mialam, czekam na nastepne bo za chiny ludowe uspokoic sie nie moge. Nie mozna tracic nadziei. zaczelam brac antydepresanty, wrocilam na rozmowy z psychologiem. Pomyslcie o tym dziewczyny.. nie ma innego wyjscia, bo im bardziej sie stresujecie tym serce bardziej szwankuje, a im bardziej szwankuje tym wiecej sie stresujecie i tak w kolo maciejju :)

Odnośnik do komentarza

Ciotka a jak uwierzyć że serce zdrowe jak badania np holtera pokazują różne cudactwa, chyba, że tak sobie wbić do głowy, że jak kardiolog mówi, że to nic aż tak tragicznego, owszem jest arytmia, jest to tamto ale trzeba nauczyć się z tym zyć. trudno się do tego stwierdzenia przyzwyczaić jak serce głupieje, ale wyścia nie ma. zaczełam brać psychotropy może mnie to trochę uspokoi i unormuje pracę serducha, Cholercia ciężko to zaakceptować, ale trzeba. pozdrowionka telepki.

Odnośnik do komentarza

Ja wiem, ze mi serce wariuje przez nerwy, dlatego próbuję się mniej denerwować. niestety mam osobowość dosyć depresyjną i nerwowa, wiec łatwo nie jest. chyba faktycznie zapisze się na jakąś medytację :) i też jest mi ciężko uwierzyć, ze serce jest zdrowe jak holter pokazuje co innego.

Odnośnik do komentarza

Jasia cześć, widzisz tak to działa, człowiek jest latami jakiś nerwowy, depresyjny, walczy z tym, jest raz lepiej raz gorzej i mówi sobie a to tylko nerwy ale przez lata gdzieś te nerwy się odkładają i później atakują jakiś organ i wtedy zaczyna się dramat. Jak mamy nerwicę to jak jakieś badanie wykaże, że coś jest nie tak, typu u nas serce to cięzko to zaakceptować i uwierzyć, że nic złego się nie dzieje. Mówię Ci działaj póki czas, jeśli medytacja czy inne jogi by ci pomogły to spróbować warto, ja niestety biorę psychotropy i czekam na efekty, mam nadzieję, że trochę pomoże to mojemu sercu no i oczywiście trzeba myśleć pozytywnie, co jest trudne, ale dla własnego dobra trzeba

Odnośnik do komentarza

Masz rację. Ja już od kilku lat czułam, że coś jest nie tak z moim sercem, że to ono najbardziej dostaje przez moją nerwice i depresję i w końcu nadszedł dzień kiedy nie wytrzymało i zaczęło przeskakiwać. Teraz jedyne co można zrobić to chyba tylko zmienić swoje podejście do życia, nie jest to łatwe, ale trzeba spróbować. Ja osobiście traktuję tą arytmię jako sygnał ostrzegawczy, już nie cofnę czasu, ale mogę spróbować coś zmienić. Zdrowia życzę :)

Odnośnik do komentarza

Na początku dokładnie to było takie wrażenie jakby mi serce przeskakiwało. ciężko to opisać, nasuwa mi się głupie porównanie do konia skaczącego przez przeszkodę :) teraz czuje po prostu trochę mocniejsze uderzenia a jak się zdenerwuję, to mocne strasznie nieprzyjemne bulgotanie.

Odnośnik do komentarza
Gość Sebastian poland

Wszystko zalezy od psychiki zaden lekarz ani leki nie pomoga na te dolegliwosci kazdy czlowiek ma dodatkowe skurcze ale nie wszyscy je odczuwaja jedna z przyczyn moze byc nierownomiernosc oddechowa a przedewszystkim najlepiej nie myslec o tym bo psychika czlowieka tez wpywa na to.

Odnośnik do komentarza

Witam,.Też miewam takie ataki arytmii . Brałam rok betablokery ale mam niskie ciśnienie więc przestałam je brać. Szczerze mówiąc trochę na własną ręke podjęłam decyzję, po tym jak będąc na wyjeździe dostałam atak taki , że musiałam pogotowie wołać. Szukałam pomocy wszędzie chodziłam do kardiologa , który mówił że w wielu wypadkach nie można stwierdzić przyczyn arytmii. Podjęłam się medytacji by się wyciszyć , bo bałam się gdziekolwiek jeździć . Pomaga , ataki mam rzadsze . Czasem coś przeskoczy ale nawet jak złapie to nie trwa długo jak kiedyś gdzie musiałam po kilka godzin leżeć w łóżku. Dopiero uczę się medytacji więć mam głęboką nadzieję , że będzie tylko lepiej. Strach jest złym doradcą.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×