Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć ! I ja się zmagam z nerwicą lękową(jakieś kilka lat).U mnie największy problem to wyjazdy dalsze niż 5-7km;(.Wiem ze to pytanie pewnie padało setki razy,ale zadam je raz jeszcze: Kto poradził sobie z tą chorobą na tyle,żeby mógł jechać gdzieś daleko np na wakcje itd.Poradził sobie sam czy może psychoterapia albo psychiatra mu w tym pomógł. Pozdrawiam. PS.Czy ktoś chce popisać o tej paskudnej chorobie

Odnośnik do komentarza
Gość barole 23

Witaj Z tą chorobą żyje się trudno jest niewidoczna , ale uprzykrza życie . Można się z niej wyleczyć radzę konsultacje z neurologiem lub psychiatrą . Fatmakologia plus terapia dają efekty . Wiem co pisze ponieważ od trzech lat chorowałam na tą chorobę dziś czuję się na tyle dobrze ,że mogę funkcjonować jak normalny człowiek w społeczeństwie. Życze powodzenia i nastaw się na długotrwałe leczenie , nie odpuszczaj nawet wtedy gdy wyda się to wszystko bez sensu. Powodzenia

Odnośnik do komentarza

Witaj! Dokładnie barole dobrze napisała niewidoczna, ale uprzykrzająca życie bardzo. Ja już nie liczę ile z nią walczę gdyż cały czas mam z nią do czynienia pomimo farmakologi i terapii żyjemy razem. W jakimś sensie się już do niej przyzwyczaiłam choć czasami jest ciężko. Dwa tygodnie temu byłam na tygodniowym pobycie nad morzem . 760 km od domu. Było ciężko ale dałam rady. Tabletki nie dają do końca pomocy trzeba samemu sobie pomagać, czasami tez już nie daje rady ale myślę że przyjdzie lepszy dzień i jakoś leci.

Odnośnik do komentarza
Gość nerwicowka

Też mam ten sam problem- nerwica lękowa . Przy tym cierpnie na bezsenność bo nie mogę spać ciągle mnie mdli i boli żołądek ... Miałam spokuj rok i teraz od nowa. Nie da się przy tym funkcjonować,już nie wiem jak sobie radzić... To ciągle zmęczenie, brak snu , brak apetytu , trace na wadze. Mam 22 lata a waże 42kg. Co bym dała,żeby tą walke z chorobą pokonać ...:( To strasznie męczy . Jeśli ktos ma jakieś dobre rady , doświadczenia , sposoby na pokonanie proszę o zostawienie nr.gg albo odpisanie... Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Rudykojocie ja pojechałam na wakacje po półtora roku leczenia lekami i psychoterapia ale i tak było nie za dobrze .To znaczy byłam tam 7 dni z czego 4 miałam takie na zaakceptowanie bo jak to mówią ze my nerwicowce potrzebujemy czasu na zaaklimatyzowanie sobie miejsca pobytu i zaprzyjażnienie się z nowym otoczeniem . Trzy następne dni były już lepsze , wiec dałam rady . Teraz lekarz mój skrócił mi dawkę na połowę gdyż stwierdził iż dokonałam bardzo dużo tym wyjazdem. Napisz jak Twoje poczyniania w walce z tą nasza cholerą, tak ją nazywam. Pozdrawiam wszystkich. Głowa do góry!

Odnośnik do komentarza

Witam , jestem tu nowa , chiałabym sie z Wami podzielic swoimi przeżyciami z nerwicą lekową. Mianowicie zaczęło sie to 3 miesiące temu , całkiem niewinnie. Na początku miałam straszne mdłości przez 3 tygodnie , dzien w dzien . Podejrzewałam na początku ciąże , ale wykluczono mi ją. A mdlosci dalej były. Zadne herbatki miętowe krople żoładkowe nie pomagały. Mialam juz dosc tego ze codziennie mnie muli. Gdy mdłosci w koncu ustąpiły , to miala straszne bóle pleców , i juz wtedy cos mi sie w mojej głowie uroiło. Zaczelam sie strasznie bac tego ze mam raka kregosłupa . Gdy bole plecow mineły to dostalam boli w podbrzuszu, wtedy wmowilam sobie ze mam raka jajników albo co innego. Gdy to mineło to zaczelo bolec mnie gardlo strasznie mnie w nim sciskalo nie moglam nic przełknąc, wmowilam sobie raka krtani :/ Potem bole lewej łopatki, lewej ręki , kołatanie i bol serca przy ktorym wmowilam sobie ze dostane zaraz zawału. Straszne kłucia w klatce piersiowej . Bol lewej piersi, strach przed rakiem piersi, wyszuiwalam sobie sama guzków. Potem miala straszne bole głowy wmowilam sobie ze mam guza albo tetniaka i mi zaraz peknie. Mialam taki lek przed tym ze 3 razy w tygodniu bylam na pogotowiu, zeby tylko sprawdzili mi ta głowe . Brali mnie tam juz za psychicznie chorą, za kazdym razem gdy tam bylam to dostawalam tylko hydroxyzinum na uspokojenie ! Bylam strasznie wsciekla, mowilam sobie ze ja umieram a oni daja mi syrop na uspokojenie :/ Az w koncu zrobili mi tomograf ,TK głowy i wszystko jest w porzadku, odechnełam z ulga, mialam robione tez usg , wszystko ok. Morfologia OK. Rtg kregoslupa OK. Ale ja nadal wmawialam sobie ze cos jest nie tak. Siedzialam cale dwa miesiace w domu. Mieszkam z ojcem , juz nie mogl wytrzymac ze mna. Siła zaprowadzil mnie do psychiatry . Tam sie wyplakalam, stwierdzila u mnie nerwice lekową, hipochondrie . Dostalam leki, hydroxyzinum, miansec oraz rexetin. Po lekach mialam wrazenie jakby cos mi odpychalo te zle mysli z glowy . Przestalam brac leki i od 3 dni mam znow zawroty glowy i znow zaczynam sobie wmawiac. Ale przeciez mialam badania robione i wszystko jest ok. Ataki sa najgorsze, wczoraj mialam atak. Pocenie sie , drzenie miesni, serce wali jakby chcialo wyskoczyc, glowa robi sie ciezka, uczucie jakby sie bylo poza swoim cialem, poprostu uczucie ze juz sie umiera. Ale przy kolejnym ataku mowie sobie ze to tylko nerwica przeciez nic mi nie jest .Ale dzis znowu nie chcialam wstac z lozka , mowilam sobie po co przeciez janiedlugo umre i tak :( Masakra! Pozdrawiam Was nerwuski :**

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie Piszę sobie tu ,bo nie mam z kim porozmawiać. Opowiem Wam moja historię. Jestem jedynaczką, po skończeniu szkoły medycznej zmarł mój tata. Stało się to w domu , więc starałam się mu pomóc tak jak nauczyli mnie w szkole. Niestety nie udało się. Parę dni po pogrzebie mama wykrzyczała mi, że jestem dupa nie pielęgniarka i obwiniała mnie, że mu nie pomogłam. Siebie również obwiniała. Wpadła w depresję i alkoholizm. Leczyła się, ale opornie jej to szło. Czasami się kłóciłyśmy o to wtedy mówiła, w złości, że coś sobie zrobi i wychodziła do siebie. (mieszkała piętro niżej). Ja w strachu, że może spełnić swoje słowa siedziałam u niej na wycieraczce i słuchałam czy chrapie(to była sygnał,że poszła zwyczajnie spać). Potrafiłam tak przesiedzieć pół nocy na jej wycieraczce, a rano szłam niewyspana do pracy. I tak lata mijały w takiej atmosferze. Ciągle sie bała, że coś się wydarzy. Po 5 latach zachorowała moja babcia, z którą byłam bardzo związana. Miała nowotwór jako najukochańsza wnuczka jeździłam z nią po lekarzach i szukałam pomocy. Czuła sie przy mnie bezpieczna i bardzo mi ufała. Musiałam przemilczeć fakt, że ma nowotwór ,aby miała siłę walczyć. Mocno zaniemogła, więc leżała w domu, musiałam się nią opiekować mimo,że pracowałam na zmiany(zwijanie, karmienie sondą itp) na zmianę z mamą. Niestet moja ukochana babcia zmarła. W między czasie walki z jej chorobą dowiedziałam się, że mój mąż mnie zdradza, chce odejść. Stres okrutny, jednak zdecydował się, że zostanie, bo jak stwierdził pomylił się i chce być ze mną. Po dwóch latach urodził mi się ukochany syn, bardzo często chorował po 4 latach postawiono diagnozę autyzm. W tym samym roku zmarła moja druga babcia. Znów stres. I tak stres codziennie, problemy z mamą i tak koło się toczyło. Rok temu wyjaśniłam sobie parę rzeczy z mamą i nasze stosunki się poprawiły. Niestety moja kochana mama zmarła w listopadzie 2012. Znów stres. Tydzień po pogrzebie zaczeło się. Ból wszystkich części ciała. Ramię , noga i pół twarzy drętwiało. Szpilki czułam na całym ciele. Skoki ciśnienia i słabość, pukanie mięśni i bół stawów. Od listopada do chwili obecnej biegam po lekarzach nikt nie wie co mi jest. Zaden nie daje mi na badania. W ciągu 2 miesięcy wydałam 3500 zł na badania. Każdy mówi, ze to ze stresu. Ja zaczynam bać się być sama, nienawidze dzwieku karetki, nie mogę oglądać filmów o lekarzach. Najgorsze to to , że ból ramienia i kłucie szpilkami jest nadal. Ulgę przynosi mi masaż. Bez powodu kołacze mi serce, ciśnienie skacze, już mnie lekarze mają za hipochondryczkę. Nie umiem znależć sobie miejsca. Uciekają mi wyrazy, nie mogę sobie czasami przypomnieć nazwy przedmiotu, słaba pamięć brak koncetracji. Czasami jak uda mi sie zasnąć wystarczy, że zadzwoni tel lub domofon serce mi się telepocze. Czy to może być nerwica lękowa? Bo sama już nie wiem co mam ze sobą robić. Czy ja po prostu rozczulam się ad sobą i przesadzam, czy coś jest nie tak.Może życie stało sie koszmarem , a zawsze byłam optymistką.Chcę do swojego zachowania starego wrócić, tylko jak :(((

Odnośnik do komentarza

To co spotkało cie w życiu to mogło przyczynić się do nerwicy jak nic. Jeśli porobiłaś wszystkie możliwe badania i na szczęście nic nie wykazały niepokojącego to może warto wybrać się do psychologa, przerobić te wszystkie problemy, ktore gdzieś tam głeboko w tobie siedzą a jak potrzebne leki, bo sama nie dajesz rady to i psychiatra.

Odnośnik do komentarza

Witaj Melka, dziękuję za odpowiedź. Byłam u lekarz i kazali zrobić mi badania na aso i boreliozę. Owszem boli mnie bark i biodro, a stany lekowe przypisuję ostatniemu silnemu stresowi ale borelioza? Az mnie zszokowali. Nie miałam rumienia i nic mnie nie ugryzło. Zresztą z tego co wiem to kleszcze nie grasuj w zimę.

Odnośnik do komentarza

Sasza kleszcz mógł ugryźć kiedyś tam i nie zawsze jest rumień. Szukasz przyczyny swojego złego samopoczucia, masę badań zrobiłas więc dlatego lekarze wysyłają jeszcze na te badania żeby wykluczyć wszystko a Ty żebyś się uspokoiła. Warto zrobić i być spokojną.

Odnośnik do komentarza
Gość Marcin1992

Witam wszystkich. Mam na imię Marcin i mam 21 lat. Studiuję zaocznie, niedawno podjęłem pracę. Ale absolutnie nie ciesze się życiem.. właściwie nie wiem co mi jest. Od dzieciaka miałem lęki, ale teraz, szczególnie ostatnie tygodnie to jakaś masakra! Po prostu cholernie boje się śmierci, mam całe życie przed sobą. Chyba wpadłem w depresję oraz nerwice, nerwice lękową ale sam siebie nie chce diagnozować, dlatego proszę o pomoc, bo nie ufam lekarzom. Od paru lat mam uczucie odrealnienia świata, byłem uzależniony od gier komputerowych, to minęło ale niestety derealizacja w umyśle została. Raz jest lepiej raz gorzej, ale z tym da się żyć. Moje *ataki paniki* następują prawie zawsze wieczorem/w nocy. Nie biorą się od tak. Wszystko zaczyna się od dziwnego bólu lub nie tylko bólu. Wtedy lęk się nasila, i wydaje mi się że boli coraz bardziej, stresuje się co prowadzi do kołatania serca. Miewam napady adrenaliny, nie potrafie opanować jej. Z powodu paniki na SORZE wylądowałem już 3 razy. Zawsze EKG serca wychodziło mi dobrze, krew też była ok (chociaż pan doktor sprawiał wrażenie jakby się na kardiologii nie znał - nie był kardiologiem). Ciśnienie było wysokie, bo 140/110, puls w normie, ale te ciśnienie to raczej ze stresu bo przy ataku lęku bardzo sie stresuje. Poza tym to nie było jakieś mega wysokie ciśnienie przy moim zdenerwowaniu. Dodam jeszcze że Holtera miałem rok temu i nic nie wyszło - ale wtedy akurat nie miałęm żadnego ataku. Zawsze jak jestem badany nie mam bólów ani nic z sercem.... dlatego się tak cholernie boje i wyniki mnie nie uspokajają. Tydzień temu cały się trzęsłem od środka (nie na zewnątrz), to było bardzo masakrujące uczucie. Codziennie mam jakieś dziwne bóle, i to zazwyczaj w domu lub w samochodzie i autobusie. Mam takie objawy jak jakby nagły skurcz danego mięśnia, i to na całym ciele. Poprostu nic sie nie dzieje i nagle *zatrzepocze* mi na 2 sekundy jakiś mięsień, i to w różnych okolicach - od nogi, ręce aż po okolice serca, szczególnie tuż pod sercem bądź na dolnej części serca, sam nie jestem w stanie określić - to nie boli. Ostatnie pare dni czuje jakby ciało obce, jakby *wychodzącą gulkę* właśnie pod sercem lub w dolnej jego części. Szczególnie w pozycji siedzącej. Występuje przy tym mrowienie tego obszaru. Jest to dokładnie na rozpoczęciu się klatki piersowiej czy też w okolicy tej kuleczki górnej, zwanej mięśniem brzucha w prawie samym środku, leciutko z lewej strony. Co chwile mam jakiś ból - jak nie żuchwa (to ponoć objaw zawału, czasami boli mnie przez chwilę, rwie), to mnie na chwilę ukuje w sercu, czy jakiś ból/ścisk w klatce piersowej, pod pachą, ale za chwile mija i pojawia się w innym miejscu. Czasem bóle są miażdżące, i chwilowe. Miałem pare ataków i uczucia omdlenia, byłem pewny że mam zawał i umieram, ciężko mi się oddychało, a po chwili uświadomienia sobie że nic mi nie jest przeszło... byłem w stanie biegać po domu i krzyczeć że umieram, albo wychodziłem na dwór, masakra. Wczoraj w nocy nie mogłem zasnąć, wstałem z mrowieniem głowy, byłem blady jak ściana i miałem spuchnięte oczy, po chwili przeszło. Bardzo często mam zgagę przy atakach oraz jakby ciężar w gardle, ale z drugiej strony oddychać mogę normalnie, tylko czuje tam coś ciężkiego. Ale to akurat nie problem. A to najbardziej niepokojący mnie objaw: myślałem, że po prostu mam czasami jakąś arytmię, ale teraz doszedłem do czegoś. Mianowicie, tuż pod sercem bądź w dolnych jego okolicach, czasami pulsuje mi. Myślałem, że wpadam w arytmię, czułem jakby serce nie biło swoim rytmem i wypadło właściwie z rytmu. Ale teraz myślę, że to ten dolny puls zagłuszał po prostu pracę serca. Co to może być? Gdy słucham pulsu serca i tego pulsu, czuje jakby serce mi biło podwójnie, to na dole szybciej, dziwne to uczucie. Czasem mam też takie pulsowanie w innych miejscach, nawet w ręce, na chwilę mi głośno pulsuje... jak zmienię pozycję to przestaje... cały czas wsłuchuje sie w rytm serca.. To wszystko jest męczące jak nie wiem... jeden lekki ból i odrazu dostaje takiego napadu lęku, że myślę że mam zawał czy kij wie co jeszcze. Jak byłem młodszy też czasem miałem bóle, ale nie przejmowałem się nimi. A i jeszcze coś ciekawego, jak siedzę przy laptopie, to dosłownie czasem laptop pika w rytmie mojego serca.. WTF? Mam pytanie, co prawda dużo czytam i wszystko wskazuje że mam nerwicę, nerwicę lękową, depresję, ale czy aby na pewno nic więcej? Dlaczego mam ataki w nocy? No właśnie dlatego, że jak jestem np. w pracy, czy po prostu na dworzu z kolegą, coś robie czy rozmawiam z kimś, to nie myślę o bólu, i po prostu nic mnie nie boli (tylko z rzadka ale zaraz mija). Jak jestem sam, tzn. w nocy, to stresuje się i jestem cały spięty od góry przede wszystkim, jakbym miał zawiązaną klatkę ale nie bolącą, taka spinka. Jak z kimś gadam to jestem wyluzowany. Około 2 lata temu miałem pierwszy taki mega napad lęku, ale wtedy bez bólów. Całą noc się czegoś bałem, a jak jakieś samochody zostawiały odcienie w moim pokoju to się to głębiło, poszedłem do łazienki i poczułem taką pustkę i brak siły w głowie, jakby no nie wiem jak to opisać... za chwilę przeszło. Lęk mam taki że nie zasne bez włączonego najlepiej telewizora czy światła. Nie pomagają mi tabletki na stres i bezsenność. Raczej jest tylko gorzej, bo lekko zakręci się w głowie, a stresujesz się mocniej. Jak tak dalej pójdzie, po prostu uderzę w alkohol, bo jak wypije sobie parę piw to jestem luźny, nie przejmuje się bólem i jak mam lekką fazę to wiadomo łatwo zasnąć. Mój tryb życia jest dość specyficzny. Raz jem zdrowo a raz nie zdrowo, raz jem śniadanie normalnie a raz o 16... zasypiam dość późno ze względu na lęki, czasem o 1 ale rzadko, z reguły po 3. Śpię też różnie, bo jak muszę wstać do roboty to zdarza mi się spać 1-2h, ale potem odsypiam to. Jak dzień wolny śpię długo, od 8 do 12h, i spędzam go na siedząco, przed komputerem bądź telewizją, często w te dni nawet z domu nie wychodze. Generalnie nie jest tak że 7 dni w tygodniu siedze na dupie, bo uprawiam sport i gram w piłkę na hali minimum 1 raz w tygodniu, nawet do 4 razy. Poza tym praca, studia i czasem własne spawy osobiste. Ale niedawno był okres co nie wychodziłem z domu długo. Dodam, że zawsze byłem szczupły, mój wzrost to 179 cm a waga ok. 73 kg, czyli w normie. Moim zdaniem jestem za młody aby to wszystko przechodzić :/ Dlatego proszę odpowiedzieć, Czy to są normalne objawy choćby przy nerwicy która nie zagraża życiu, czy groźne dla życia? Generalnie najbardziej chodzi mi o te pulsowanie pod sercem, tego się boje najbardziej... kłucia i chwilowe uciski to raczej objaw nerwicy... niepokoją mnie też te mrowienia na sercu i głowie.. to nie boli, wręcz jest przyjemne ale od czegoś to się robi.. wtedy wpadam w panikę. Czy to może być np. miażdżyca w takim wieku?? z drugiej strony może mi dolega inna choroba.. często boli mnie w okolicy jelit.. robie zły kał, ostatnio nawet 3 kolorowy (czarno-pomarańczowo-brązowy)... to było po zupce chińskiej. ale zkolei jak dobrze zjem to wtedy jest ok. Czasem boli jądro.. to wszystko mnei tylko dołuje i dobija.. jak nie to to co innego i tak wkółko. Na koniec dodam, nie mam dziewczyny, nie palę i nie paliłem papierosów, nie ćpam i nie ćpałem. POMOCY BO ZWAAARIUJE! :(

Odnośnik do komentarza
Gość Marcin1992

Dodam jeszcze że teraz jest jakaś masakra... około godzine temu miałem te rwanie w rzuchwie... przed chwilą lekko zamrowiła mi lewa stopa... teraz mam jakieś dziwne kłucia na sercu... dramat jakiś.... proszę mnie uspokoić że to nie zawał bo nie zasnę... bo objawy są tego.. ale nie występują razem.. w klatce mnie chyba nie boli chociaż ścisk jest ale to ze stresu chyba.... help

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×