Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Jestem nowa na forum, poczytałam posty i mam nadzieję ,że ktoś z Was będzie mógł mi pomóc bo sama nie wiem co się ze mną dziej, czy to nerwica czy tylko jakaś choroba głowy. Pewnej nocy obudził mnie niesamowity strach. W momencie oblały mnie poty, dostałam biegunkę, na piersiach czułam ciężar jakby ktoś na niej siedział. Przez kilka dni nie mogłam jeść, cały czas miałam wrażenie wielkiej guli w gardle, ucisku w klatce piersiowej i nie opuszczał mnie lęk. Potem nagle wszystko puściło, a ja poczułam się zmęczona i wyczerpana jak po ostrym zatruciu pokarmowym. Myślałam, że już po wszystkim ale niestety po kilku dniach objawy wróciły. Cały czas towarzyszy mi poczucie niepokoju i strachu. Nie wiem dlaczego, ale strach jest punkcie religii. Cały czas boje się jakiegoś opętania, chociaż nigdy nie brałam udziału w żadnych obrzędach, wywoływaniach duchów ani nic podobnego. Wystarczy jakiś mroczny obraz w telewizji jakaś myśl, a mnie już ściska w dołku, trzęsą mi się ręce a ostatnio mam wrażenie że całe ciało. Szczerze powiedziawszy jestem już zmęczona wiecznym podenerwowaniem. Byłam u psychiatry który przepisał mi Sulpiryd, ale boje się uzależnić od leków. Byłam też u księdza, który poradził lekceważyć takie myśli tylko nie bardzo wiem jak. Na pewno wszystko jest w mojej głowie tylko jak to z niej wyrzucić i żyć znowu normalnie. Od kilku tygodni chodzę na terapię, ale nie widzę jakiejś konkretnej poprawy. Czy ktoś wiem może jak pozbyć się tego dziadostwa

Odnośnik do komentarza

Nigdy nie oglądałam tego filmu ani nie czytam tego typu książek. Może ja sama sobie wmówiłam że akurat na tym punkcie??? Chodze do kościoła i często przyjmuje komunie. Tak z nienacka przychodzi jakas obawa,, starch ściska za gardło, srece zaczyna bić dziwnie, drży całe ciało i tak ok.min. Potem przechodzi ale cały czas czuje jakis niepokój. po kilku dniach przechodzi jest spokój i mam nadzieje że juz jest ok. a tu znowu taka sytuacja się powtarza. Zaczynam się zastanawiać czy nie zacząć przyjmować leków przepisanych przez psychiatrę??? Może chociaz trochę pomoże????

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Andziu, zamieszczam fragment tekstu z jednej ze stron poświęconych NERWICY EKLEZJOGENNEj, gdyz objawy o jakich piszesz wskazują na takie podłoze Twoich problemów.Sama oceń te informacje.Moja nerwica lekowa i mysli natretne tez mialy podłoze eklezjogenne.Musisz zrozumiec, ze uwolnienie się od WYOLBRZYMIONEGO LĘKU, a z takim mamy do czynienia w przypadku nerwicy, oswojenie go, musi potrwac. Bardzo pomocna w tym bywa psychoterapia, ale musisz miec naprawde kompetentnego specjaliste, gdyż z tego co piszą osoby doświadczajace nn, nie kazdy bywa im pomocny.Po prostu musisz nauczyć się racjonalnego podejścia do różnych lęków zyciowych, strach jest zaproszeniem na lekcję odwagi.Ja przed nerwica bałam się własnego cienia, a teraz jest niewiele rzeczy, których się boje.Ale trzeba nauczyć umysł chodzić nowymi ścieżkami myślowymi, a to zajmuje trochę czasu. O tym jak ignorowac takie myśli mozesz dowiedzieć sie z watków , na ktorych zamieściłam zebrane w necie informacje.Podaję Ci na nie linki. forum.kardiolo.pl/temat8820.htm orum.kardiolo.pl/temat6334.htm A to już fragnment tekstu o ktorym wspomnialam wyęj. * *Strach przed Bogiem? Nerwica eklezjogenna to zaburzenie psychiczne, którego podstawy związane są z religią, dogmatyką, wszelkimi nakazami i zakazami wywodzącymi się z religii. U chorego powstaje swego rodzaju konflikt moralny - chce być blisko Boga, a jednocześnie odczuwa ogromny strach przed karą za przewinienia. Nie potrafi rozgraniczyć w swoim życiu, które pragnienia należą do niego, a co robi tylko dlatego, że wymaga tego od niego religia. Chory bardzo często czuje presję bycia dobrym i religijnym, mnóstwo czasu poświęca na modlitwę i praktyki religijne, ale nie odczuwa dzięki temu żadnej satysfakcji. Zobacz też: Jak leczyć nerwicę? Profil chorego Na nerwicę eklezjogenną bardzo często zapadają ludzie, którzy zostali wychowani w religijnych rodzinach. Zwłaszcza na jej wystąpienie wpływa budowanie u dziecka obrazu surowego Boga, który bardziej karze za wykroczenia niż odpuszcza grzechy. Negatywnie wpływa również zmuszanie dziecka do praktyk religijnych. Im bardziej fundamentalistyczne podejście, tym większe ryzyko zachorowania. Nerwica ta najczęściej pojawia się u osób, które naprawdę żywią przekonania religijne. Muszą one mieć określoną osobowość, podatną na takie wewnętrzne konflikty. Nie potrafią jednoznacznie rozstrzygnąć wewnętrznych dylematów między własnymi pragnieniami, a prawami religijnymi. Obecnie pojęcie nerwicy eklezjogennej obejmuje wszelkie zaburzenia i lęki powiązane z nauczaniem religijnym. Wyjść z nerwicy... Leczenie tej choroby jest trudnym zadaniem dla terapeutów, ponieważ w zasadzie powinno oprzeć się na zbudowaniu poprawnego obrazu Boga w głowie chorego - Boga, który wybacza, a nie zsyła karę. Pozbycie się nerwicy eklezjogennej jest ciężkim zadaniem, ponieważ jej źródłem są przekonania zakorzenione niezwykle głęboko w psychice chorego. ---------------------- To link na kolejna strone, na której tez znajdziesz informacje , ktore Ci mogą pomoc zrozumieć, dlaczego tak się czujesz i co mozesz zrobic. www.racjonalista.pl/kk.php/s,6191 . Fragment tekstu PODDAJ SWÓJ SKARB, który zamieszczam ponizej pochodzi ze strony moja-nerwica.republika.pl .Przeczytaj całą opowieść tego mężczyzny, gdyż znajdziesz w niej informacje, jak sobie radzić z LĘKIEM, bo to on jest Twoim głównym problemem. BOIMY SIĘ RÓŻNYCH RZECZY ALE STRACH JEST JEDEN. *Gdzieś wyczytałem, nie jestem teraz w stanie znaleźć gdzie, przypadek głębokiego cierpienia zakonnicy, która bała się, że utraci wiarę. Wiara była dla niej największym skarbem, wspartym zresztą wszystkimi życiowymi decyzjami. Jej napięcie rozwiajało się wokół tej wartości. Cierpiała katusze bo w napięciu lękowym nachodziły ją bluźniercze myśli i poczucie opuszczenia przez Boga. Nie wyobrażała sobie życia bez wiary. To było to najgorsze co mogło ją spotkać. Skazanie na wieczne potępienie.* Napinała się więc z całych sił, żeby nie mieć złych myśli o Bogu, a wręcz przeciwnie odnaleźć zagubioną do niego miłość. Oczywiście im bardziej się starała tym większe było w niej napięcie i więcej miała natrętnych, diabelskich myśli. Życie jej było koszmarem bo była przekonana, że dobry Bóg osobiście weźmie te jej bluźnierstwa napędzane panicznymi uczuciami... Różne skarby ludzie sobie gromadzą i różnych wartości czują się w obowiązku bronić. Wielkie skały podpierają małymi patyczkami.* ------------------------------ *o nerwica obrała sobie za cel? Jaki jest twój skarb, który starasz się chronić? Życie, zdrowie, pozycja i opinia otoczenia, szczęście własne, rodzinne, głęboka wiara? Wokół którego z nich kręci się twoja nerwica? Na pewno wokół tego, które jest dla ciebie najważniejsze. Co nerwica obrała sobie za cel? Jaki jest twój skarb, który starasz się chronić? Życie, zdrowie, pozycja i opinia otoczenia, szczęście własne, rodzinne, głęboka wiara? Wokół którego z nich kręci się twoja nerwica? Na pewno wokół tego, które jest dla ciebie najważniejsze. * --------------------- A to fragmenty tekstow z jednej z dwóch stron na temat nn, ktore mogą Ci pomóc zrozumieć, jak postępowac wobec tego rodzaju myśli. *chodzi o to żeby starac sie być *obok* tych mysli, zaakceptowac je i nie uznawać jako coś swojego, patrzeć na nie jak na padający wokół nas śnieg który osiada na twarzy, kurtce, ale nie wnika nam do środka, po prostu trochę przeszkadza nam iść, ale ze sniegiem jest tak zawsze:).* ---------------- Nienawidzę siebie za te myśli chociaż wiem że są wynikiem choroby.Psychiatra mi mówiła aby JAK NAJDZIE MNIE TAKA MYŚL żeby tłumaczyć sobie że to tylko nerwica i że JAK CZŁOWIEK JEST PRZEZIĘBIONY TO MA KASZEL i nie jest w stanie tego kaszlu powstrzymac tak jest i z ta nerwicą ŻE JAK MA SIĘ NERWICE NATRĘCTW TO MA SIĘ CHORE MYŚLI i TEŻ ICH SIĘ NIE DA POWSTRZYMAĆ.Tak sobie tłumaczę i TO POMAGA ------------------- Mam nadzieję, ze coś ztych informacji Ci się przyda. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Bardzo dziękuje za pomocne linki. Od jakiegos czasu chodzę na psychoterapię, ale mam wrażenie że psycholog nie bardzo wie jak mi pomóc. Cała terapia przebiega na rozmowie o roli w domu czyli dlaczego tylko ja wychowuje dzieci, sprzątam etc.etc.tylko co to ma wspólengo z moimi obawami??? Ja wiem ,z e nie dostane od niego gotowego przepisu na cudowne uzdrowienie, ale nawet nie podpowiada jak sie pozbyc leku jak sobie z nim radzić, jak go wyrzucic z głowy??? Ja sama staram sobie tłumaczyć i jakos sie wyciszac powiem,że ze skutkiem róznym. Dlatego zastanawiam sie na przyjmowaniem lekow przepisanych przez psychiatrę tylko co to da??? Tak myslę że jak sama sobie nie pomoge to raczej nikt tego nie zrobi zwłaszcza leki. Tak ja pisałas tez tłumaczę sobie dlaczego akurat na mnie ma mieć wpływ zło a nie dobro ale czsami takie uczucie jest silniejsze ode mnie. Był czas ze bałam sie wejść do kościoła bo nagle gdzies to zło ze mnie wyjdzie, stojac na mszy miałam myśli mało religijne wre cz przeciwnie. I zaraz powracało uczucie strachu, gula w gardle, zimne poty. Czesto chodze do spowiedzi żeby mieć poczucie że nie jestem wcale zła i że jednak Bóg jest ze mną i nie pozwoli żeby coś złego mnie dopadło. Mam nadzieję że uda sie wyplatać z tej matni bo jestem juz troche zmeczona i znika cała radosc z zycia

Odnośnik do komentarza

Miałem bardzo podobny problem i dopiero po pewnym czasie uprawiania regularnie medytacji odczułem istotną , żeby nie powiedzieć diametralną poprawę. Medytacja pozwala doświadczyć dystansu do własnych myśli tak że nie wywołują one już napięcia, stresu. A też chodziłem na terapię wydając mnóstwo kasy której nie miałem w nadmiarze. PS niedawno obejrzałem * Egzorcyzmy Emily R i pokładałem się ze śmiechu. Pozdrawiam A.

Odnośnik do komentarza

Niestety problem polega na tym, że ukrytym celem głoszonych przez kościół katolicki nauk jest wywołanie u wiernych lęku ponieważ to daje mu władzę nad ich umysłami. Psychologia kliniczna zna pojęcie nerwicy eklezjogennej, czyli wywołanej przez działalność kościoła. Tak długo jak będziecie bezkrytycznie wierzyć w opowieści o wiecznych mękach piekielnych itd.tak długo będziecie pozostawać we władzy lęku. A życie w chronicznym lęku to męczarnia - to jest właśnie piekło. Niestety poznałem to uczucie aż za dobrze, ale pozwoliło mi to zrozumieć mechanizm zresztą niezwykle prosty wywoływanej przez kościół nerwicy. Natomiast jeżeli naprawdę chcecie uwolnić od tej bezsensownej udręki polecam medytację, Niestety tak jak chcąc utrzymać ciało w zdrowiu uprawiamy sport, racjonalnie się odżywiamy podobnie jeżeli chcemy by nasze umysły były zdrowe pełne pokoju i szczęścia musimy coś dla nich zrobić.

Odnośnik do komentarza

Witaj Andzia , wiem przez co przechodzisz bo mam podobnie.Zostałam wychowana w religijej rodzinie staram sie codziennie modlić i chodzić do kościoła co tydzien, przez 8 lat mieszkałam z babcią która karmiła nas bajkami typu, że jesteśmy szatanistami albo że jak nie pójdziemy do kościoła to spotka nas kara, albo gadała że moja mama była ze mną u egzorcysty gdzie tak naprawdę byłyśmy na zakupach, 2 lata temu moja babcia zmarła i od tej pory miałam lęki związane z opętaniem, wmawialam sobie że mogę być opętana i to co moja babcia mówila to jest prawda...Od 5 miesięcy jestem mamą, po porodzie lęk wzrósł do kwadratu. Leżałam zalękniona w łóżku nie potrafiąc logicznie myśleć , i nie potrafiąc zająć się dzieckiem każde drżenie ręki albo zaczerwienienie na skórze to już myślałam że to jest opętanie, I wiadomo jak to przy nerwicy walenie serca , drętwienie rąk, miałam problemy z modlitwą i przyjmowaniem komuni i staniem w kościele cała zdrętwiała ze strachu i chęć ucieczki ,hiperwentylowałam sie non stopchodziłam do psycholog lecz nie pomogła mi terapia...chciałam uzyskac od księdza jakąś rade w konfesjonale lecz on nic mi na to nie odpowiedział...Jakiś czas temu minoł mi strach przed opętaniem a nasilił się lęk przed Bogiem w sensie że jak coś zrobie nie tak albo nie tak powiem to spotka mnie kara jakaś i do tego same bluźniercze myśli mnie nachodzą których nie akceptuje i nie chce ich , im bardziej chcę je zatrzymać to tym bardziej się nasilają ., eh kupiłam sobie książke pt: Jezus jest blisko Sarah Young która pomaga mi jakoś się uspokoić.POlecam ! :)

Odnośnik do komentarza
Gość Monika 19877

Witam mnie również do pewnego momentu dręczą myśli na tle religijnym. Sama jestem osobą wierzącą, często chodzę do kościoła modlę się i fakt że dotykają mnie takie myśli jest dla mnie przerażający. Jak napisałam pojawił się nie dawno ale nie pierwszy raz. Uświadomiła sobie że podobny problem miałam już wcześniej ale nigdy tak silny. Dręczą mnie myśli że zostanę opętana, nie zostanę zbawiona, moja dusza jest stracona to nie daje mi spokoju. Z pomocą przyszedł mi ksiądz z forum katolickiego który jako pierwszy określił to mianem choroby a co najważniejsze uświadomił mi że to nie jest grzech, grzech musi być świadomy i dobrowolny. To dało mi ulgę.Poza tym zrozumiałam że takich jak ja jest wiele, nie jestem sama. Teraz próbuję odzyskać równowagę i głęboko wierzę że mi się uda. Nauczyłam się modlitwy którą się modlę kiedy pojawiają się takie myśli : Przyjdź Duchu Święty który jesteś pieczęcią Boga na moim sercu, zobacz jak często dręczą nie złe myśli, uwolnij mnie od tych obciążających doświadczeń, wzmocnij moją wolę, otwieraj mnie na innych, napełnij mnie Boży spokojem i radością życia, wlej w moje serce nadzieję i pozwól jak najczęściej karmić się Eucharystią i Słowem Bożym. Amen. O Panie, Jezu Chryste, ukochany mój i Wszechpotężny Boże, pełen dobroci i miłosierdzia, proszę Cię najpokorniej i z największą ufnością, na jaką moje serce zdobyć się może racz uwolnić mnie od wszystkich złych, bluźnierczych, nieczystych, napastliwych myśli. Oddal ode mnie wszelki lęk i niepokój. Wyzwól od nocnych koszmarów. Spełnij o Panie swoją obietnicę, którą dałeś Kościołowi w Wieczerniku i którą ponawiasz wobec nas podczas każdej Mszy świętej: *Pokój Mój zostawiam wam, pokój Mój wam daję. Nie tak, jak daje świat. Ja wam daję.* Jeśli zaś w napastliwych, natrętnych myślach, które zadają mi tyle cierpień jest udział złego ducha, proszę pokornie: Ty sam Panie mój i Boże, Zbawicielu kochany, rozkaż mu by odszedł ode mnie i nie wracał więcej. Niech znajdę w Twoim Najświętszym Sercu ucieczkę, oparcie i schronienie, abym mógł wychwalać potęgę Twojego nieskończonego Miłosierdzia. Jezu ufam Tobie! Udziel mi i moim bliskim Swojego Błogosławieństwa, Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen. Polecam ją wszystkim borykającym się z podobnym problemem. Natomiast jeśli chodzi o to jak ja sobie z tym radzę to : po pierwsze uświadomiłam sobie że to nie moja wina, staram się wypełnić sobie czas, wychodzę do ludzi, powierzam Bogu swoje cierpienie i proszę o Go o opiekę. Nie jest mi łatwo ale nikt nie obiecywał że będzie. Ale trzeba ufać że mimo wszystko co teraz przeżywam to minie i będzie dobrze.

Odnośnik do komentarza
W dniu 26.06.2012 o 17:40, andzia433 napisał:

Witam Jestem nowa na forum, poczytałam posty i mam nadzieję ,że ktoś z Was będzie mógł mi pomóc bo sama nie wiem co się ze mną dziej, czy to nerwica czy tylko jakaś choroba głowy. Pewnej nocy obudził mnie niesamowity strach. W momencie oblały mnie poty, dostałam biegunkę, na piersiach czułam ciężar jakby ktoś na niej siedział. Przez kilka dni nie mogłam jeść, cały czas miałam wrażenie wielkiej guli w gardle, ucisku w klatce piersiowej i nie opuszczał mnie lęk. Potem nagle wszystko puściło, a ja poczułam się zmęczona i wyczerpana jak po ostrym zatruciu pokarmowym. Myślałam, że już po wszystkim ale niestety po kilku dniach objawy wróciły. Cały czas towarzyszy mi poczucie niepokoju i strachu. Nie wiem dlaczego, ale strach jest punkcie religii. Cały czas boje się jakiegoś opętania, chociaż nigdy nie brałam udziału w żadnych obrzędach, wywoływaniach duchów ani nic podobnego. Wystarczy jakiś mroczny obraz w telewizji jakaś myśl, a mnie już ściska w dołku, trzęsą mi się ręce a ostatnio mam wrażenie że całe ciało. Szczerze powiedziawszy jestem już zmęczona wiecznym podenerwowaniem. Byłam u psychiatry który przepisał mi Sulpiryd, ale boje się uzależnić od leków. Byłam też u księdza, który poradził lekceważyć takie myśli tylko nie bardzo wiem jak. Na pewno wszystko jest w mojej głowie tylko jak to z niej wyrzucić i żyć znowu normalnie. Od kilku tygodni chodzę na terapię, ale nie widzę jakiejś konkretnej poprawy. Czy ktoś wiem może jak pozbyć się tego dziadostwa

Droga Andziu. Rzuć tę cholerną głupią religię - to moja szczera rada. Moja siostra miała to samo. Te religijne opowieści o grzechu, piekle, diabłach robią ludziom wrażliwym sieczkę z mózgu. Głupie, szkodliwe bzdury!
Przestań chodzić do kościoła, na religię, przestań się modlić. Żyj normalnie, rób to co lubisz, staraj się być dobra dla ludzi i dla siebie. Bądź szczęśliwa i korzystaj z życia. Czerp z życia to co najlepsze.
Wiem, ze to może Ci się wydawać niedorzeczne jeśli jesteś wierząca ... ale życzę Ci szczerze żebyś kiedyś wyzwoliła się ze szponów szkodliwej religii, która robi ludziom wodę z mózgu i przynosi ludziom cierpienie.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×