Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Natrętne i złe myśli przy nerwicy lękowej


Gość pani nerwica

Rekomendowane odpowiedzi

Witam was mnie tęż gnebią natrętne myśli m w marcu musze pojechac za granice bardzo boje sie podrózy bo jade sama czekaja mnie tagze odwiedziny u chłopaka w zakladzie bardzo sie tego boje nie wiem czemu boje sie go zobaczyc a z drugiej strony chce bardzo najgorsze jest to oczekiwanie bo tam musze godzine poczekac w poczekalni i dopiero po godzinie wpuszczaa mnie na widzenie boje si ze mi sie cos stanie słabo mi sie robi zawroty głowy napiecie i strach jakas taka dziwna reakcja ale potem jak juz z nim siedze przy stoliku to uspokajam sie ale najgorzej jest jak czekam boje sie ze w poczekalni nie wytrzymam i nie pojde do niego na odwiedziny a jade specjalnie z polski do niemiec aby go odwiedzic

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Silver, jeśli chodzi o problem z nerwicowym myciem rąk, polecam Ci poczytanie poradnika dr.M.Żeredzińskiego.Posylam Ci link na ten poradnik.www.nerwica.com/poradnik-dr-macieja-erdzi-skiego-w-leczeniu-nn-t10398.html Posylam Ci tez informacje, ktore mogą Ci pomóc zrozumieć, istotę natretnych myśli i rytualów. Natrectwa zwiazane sa z jakims rytualem i warto na to wlasnie zwrocic uwage. Dlaczego? Bo RYTUAŁ W NATRĘCTWACH BIERZE SIĘ Z DZIECIĘCEGO MAGICZNEGO MYSLENIA i jest czynnoscia *zapetlajaca czas*. Wiem, dziwnie to brzmi, moze trudno jest to zrozumiec lub zaakceptowac, ale tak wlasnie sie dzieje i ktos zaczyna spelniac taki *magiczny* rytual, by *zapetlic czas*. W jakim celu? Czemu to ma sluzyc? Co nam to daje? NATRĘCTWA POJAWIAJĄ SIĘ W WYNIKU LĘKÓW. Jest cos czego sie boimy, czy to osoby, czy zdarzenia, czy jakiejs rozmowy, czy koniecznosci podjecia jakiejs decyzji .... i zaczyna sie zabawa z natrectwami, czy to z natretnymi myslami, czy to natretnymi czynnosciami. Tak naprawde nie jest istotne to, ze jest w nas lęk, ze mamy brudne rece, ze dotykamy klamek itd - to tylko objaw, tak naprawde BOIMY SIĘ Z CZYMS SKONFRONTOWAĆ, czasem z czyms malym, czasem z czysm wiekszym, czasem z czyms z dalekiej przeszlosci, czyms mocno wypartym, a czasem z czyms co nas czeka, co ma sie zdarzyc lub co mamy dopiero zrobic. Proby kontrolowania natrectw i powstrzymywania sie tak naprawde najczesciej nakrecaja natrectwa i zwiekszaja odczuwany przez nas niepokoj (ale ten zwiazany z natrectwem, a nie ten z ktorym nie chcemy sie skonfrontowac i ktorego nawet nie zauwazamy) i dane zachowanie sie wzmacnia ... lub zmienimy zachowanie na inne i natrectwa zaczna przybierac inna forme. Jakie jest rozwiazanie? Warto zastanowic sie co daje nam dany rytual i to cale *zapetlanie czasu*, bo bez zadnych watpliwosci daje. Niby nie jest zadna magia i nie maja mocy zmieniania rzeczywistosci, ale dzieki nim po pierwsze skupiamy sie na czyms zupelnie innym, O WIELE ŁATWIEJ ZMAGAC SIĘ Z TYM CZY WYSTARCZAJĄCĄ ILOŚC RAZY MYLEM RĘCE, niz np odbyc jakas trudna dla nas rozmowe czy tez powiedziec komus to co nas meczy, a po drugie powtarzanie ciagle tej samej czynnosci ODSUWA W CZASIE TO CZEGO CHCEMY UNIKNĄĆ lub czego sie boimy, odsuwa myslenie o tym, A MYŚLENIE JEST JUŻ PEWNĄ FORMĄ KONTAKTU Z TYM CZEGO SIĘ BOIMY, tak samo odsuwa to w czasie sama sytuacje przez to, ze nie mozemy tego zrobic, bo zajeci jestesmy czyms innym, zreszta sama choroba uniemozliwia nam dzialanie. Co mozna zrobic? Zaczac siebie obserwowac, zaczac obserwowac wlasne emocje, wlasne lęki, nauczyc sie radzić sobie z emocjami. Tutaj nalezy szukac rozwiazan (poza farmakologia), a nie w marnowaniu energii na walke z samymi natrectwami. To nie oznacza, ze z natrectwami nie nalezy w ogole walczyc i DAĆ SIĘ IM PONIEŚĆ, ale wiadomo, sa to czynnosci przymusowe i trudno jest z nimi tylko walczyc. Dla mnie wiekszy sens ma akceptacja NATRĘCTW , proba unikania takich zachowan i nie wchodzenia w nie jesli jest to dla nas mozliwe, oraz znalezienia innych metod radzenia sobie z lękami, obserwowanie swoich lękow i jesli nie dotyczy to czegos naprawde wielkiego, to można probowac sie konfrontowac z tymi lękami pomalutku (np lęk dotyczy pojscia do jakiegos urzedu, albo wyjscia z domu do lekarza czy na terapie). ............... Natrectwa tez moga tez dotyczyc czegos innego, moga byc sposobem na kontrolowanie swojego zycia, na danie sobie pewnego rodzaju poczucia stabilizacji, bezpieczenstwa, TEGO ŻE NAD CZYMŚ PANUJEMY. To zdarza sie szczegolnie u osob, ktore doswiadczyly czegos, co zburzylo ich swiat, sprawilo ze ich zyciu zabraklo takiego kregoslupa na ktorym mogliby sie wspierac. Dzieki natrectwom typu ukladanie wszystkiego w kosteczke itd stwarzaja sobie pozory poukladanego zycia, ich zycie nie jest juz takie jak w ich rodzinie, w ktorej NIC NIE DAWAŁO IM POCZUCIA BEZPIECZEŃSTWA i nie bylo w nich stabilnosci. W sumie i tu, w takim przypadku, pewnie gdzies tam chodzi rowniez o to, zeKTOS UNIKA KONFRONTACJI Z CZYMS CO TRUDNE . ----------------- Metanu, jeśli chodzi o Twój lęk to ja podpowiadam Tobie wyrażenie z góry zgody na najgorszą dla Ciebie opcję, na to, ze będziesz się bala, oczekując na spotkanie w poczekalni. Taka wewnętrzna zgoda na najgorszą dla nas opcję sprawia, ze lęk się zmniejsza, gdyż już na to najgorsze zgodziliśmy sie wewnętrznie, więc teraz może być tylko lepiej.Ale musisz to ćwiczyć już teraz, mentalnie, emocjonalnie, w wyobraźni. Tak jak aktorzy ćwiczą swoją rolę przed lustrem, na próbach, tak Ty mozesz ćwiczyć te swoją *rolę*. Podpowiadam Ci tez przeczytanie HISTORII PEWNEJ NERWICY.Znajdziesz w niej sporo informacji, które mogą byc Ci pomocne w pracy nad lękiem. Na pasku opowieści pod WYZDROWIEĆ jest dalsza część tej opowieści. Mozesz też kupić ksiązkę tego autora bloga POKONALEM NERWICĘ, gdyż wydal ją niedawno.Pare osób juz ją kupiło.Mozesz ją wziąc ze sobą w podróż, na pewno będzie Ci pomocna. Jest dostepna w w księgarni internetowej WAM. . Doradzam Ci poczytanie listow osób wyslanych do autora tego bloga, znajdziesz w nich też mnóstwo ważnych informacji, wskazówek, jak sobie inni radzili z lękiem.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość kasiaa2405

Witam jestem tu po raz pierwszy, w tamtym tygodniu zdiagnozowano u mnie nerwice. Zgłosiłam się do psychiatry bo zaniepokoiły mnie napady jakiegoś leku strachu nerwów nie wiadomo przed czym.... do tego doszły okropne myśli że zrobię komuś coś złego. Jakież to okropne uczucie no bo przecież wiem ze nie mogłabym nikogo skrzywdzić a jednak myśli się pojawiają i są bardzo natrętne. Straszne uczucie.... im bardziej z tym walczę jest coraz gorzej, bo te myśli wprowadzają mnie w stan paniki i strachu... Dostalam jakies tabletki i za tydzien mam sie zglosic na kontrole i zobaczymy co bedzie dalej.... To co jeszcze budzi we mnie strach to lek przed schizofremia nie stwierdzono jej u mnie ale co bym nie przeczytala w internecie to zaraz mi sie wbija do glowy ze ja tez to mam nie wiem czy wiekszosc nerwicowcow tak ma ze jak przeczyta o jakis chorobach itd to tez mu sie wbija do glowy ze on tez na to cierpi. Strasznie chcialabym sie z tego podleczyc bo puki co to koszmar ta choroba...

Odnośnik do komentarza

Miałem to samo z tym myślami, cały czas myślałem że komuś coś zrobię itd. chyba sami wiecie jak jest. a teraz chce się z wami podzielić co mi pomogło choć już pisałem na kilku tematach to może nie wszyscy widzieli. Dzięki tej metodzie pozbyłem się wewnętrznego lęku,strach, i napięcie i co najważniejsze myśli, a jak wiadomo przez te myśli nakręcamy strach, lęk itd http://nerwicalekowa.com/2012/10/12/wprowadzenie-do-medytacji-wyciszenia-metody-odpoczynku-psychicznego-dr-mearesa/ i to jeszcze odpowiedz dlaczego to ma nam pomóc: http://nerwicalekowa.com/2012/11/02/kilka-slow-o-tym-dlaczego-metoda-odpoczynku-psychicznego-ma-nam-pomoc-w-nerwicy/ A teraz jeszcze link dla was od chłopaków którzy ogarniają temat i na pewno was uświadomią i uspokoią , mi też to bardzo pomogło ;) https://www.youtube.com/watch?v=ZDP3kldzhz8

Odnośnik do komentarza

Hej Izaura, Ja mam te same mysli, ale lekarz mowi ze sa one wynikiem depresji na ktora zaczalem sie leczyc 2 tyg.temu. Najpierw byly leki - chyba nerwica lekowa, ale myslalem ze dam rade bez lekow. Pozniej doszla do tego depresja i wlasnie te natretne mysli. Poszedlem do lekarza i biore citalopram od blisko 2 tyg. Mysli nadal sa ale, ale cierpliwie czekam. A u Ciebie jaka jest diagnoza?

Odnośnik do komentarza
Gość Paulinaaa

Mysle ze zle interpretujesz swoje mysli to nie chodzi o to ze ty mu cos zlego zrobisz tylko tak go kochasz ze boisz sie go stracic i mysli o wypadku czy napadzie cie przerazaja, mam to samo gdy jestem sama w domu a moj narzeczony pojedzie za granice i wiem ze ma wrocic nad ranem to nie moge spac moje mysli sa tak okropne ze sie ich sama boje, widze tylko wypadki i smierc, powiem Tobie ze sama chodze do terapeuty i szkuma przyczyn swojej nerwicy i ucze sie jak z nia sobie radzic i jest coraz lepiej wiec polecam wizyte u jakiegos dobrego psychterapeuty ;)

Odnośnik do komentarza

Mam to samo tak gdzieś od około miesiąca...natrętne myśli ze,zrobię coś sobie lub bliskim mi osobom :(Dodam że,choruję na nerwicę lękową już 9 lat..ta choroba zawładnęła całym moim życiem...leczyłam się z przerwami,były w między czasie dwie ciąże dlatego musiałam zaprzestać brania leków.Tylko wcześniej była tylko agorafobia i lęki przed byciem samemu oraz w trakcie dalszych podróży że coś mi się stanie,duszności wrażenie nagłego umierania itp....potem doszły myśli o śmierci...że,gdy zostanę sama gdzieś pójdę i zrobię sobie cos...brałam leki no i zaczęłam wracać do normy.Teraz jestem w ósmym miesiącu ciąży i wszystko było w miarę ok,czyli podstawowe lęki ale nie tak tragiczne bym nie mogła sobie z nimi poradzic..ale jak widac do czasu :(wszystko wróciło z podwojąna siłą...lęki każdego pochodzenia chyba już na każdym punkcie plus jeszcze te okropne natrętne myśli :( lekarz zapisał mi perazin ale tylko doraźnie...ale jak tu żyć i cieszyć się z narodzin dziecka jak wszystko mnie przytłacza!!!!

Odnośnik do komentarza

Do tikus bralem citaroplam , ale po roku branie przestał działać na mnie teraz mam sertraline 50 mg. i diazepam 5mg. Faktycznie citalopram po około 2 tygodniach zaczol pomagać tzn. wyciszyl mnie , no ale później pomimo zwiększania dawek przestał działać , a zaczynalem brać go od 20 mg.

Odnośnik do komentarza
Gość jasmin

Trafiłam na to forum szukając informacji co ze mną może się dziać. Odkąd urodziłam syna odczuwałam silne lęki, że może coś mu się stać, czarne wizje, że np. go upuszczę, nakryje się w nocy kołderką i się udusi itd. Prawie przez dwa lata te myśli mnie dręczyły z różną częstotliwością, raz myślałam o tym często, raz w ogóle. Myślałam, że to normalne mając dziecko i wynika to z instynktu matczynego. Dodatkowo w innych sytuacjach wmawiałam sobie różne rzeczy np. że jestem beznadziejna, że nie spełniam oczekiwań moich najbliższych, że nie potrafię sobie z niczym poradzić. Czasem z powodu tych myśli czasem czułam dziwne mocne bicie serca i odczuwałam jakiś dziwny stres. Od dwóch tygodni odwala mi konkretnie, nie mogę się wyspać, bo budzę się co półgodzinny w nocy, boli mnie brzuch, serce pracuje jak oszalałe, a w mojej głowie pojawiły się bardzo złe myśli. Boje się, że zrobię coś mojemu dziecku. Odczuwam strach przed tymi myślami, jak nie myślę o tym to zaczynam się zastanawiać kiedy te myśli się znowu powtórzą i tak w koło. Zaczynam myśleć, że naprawdę jestem walnięta i najlepszym rozwiązaniem dla mnie byłby szpital psychiatryczny. Czy ktoś z was miał podobnie?

Odnośnik do komentarza
Gość Sanndraaa25

Hej , wam  ja jestem tu pierwszy raz .  Mam problem od pewnego czasu zaczęło się to od duszności ucisku w klatce piersiowej i odczuwania leków i natrętnych podenerwowanie myśli typu ze jestem chora mam raka itp wiec pewnego dnia postanowiłam wybrać się do lekarza pierwszego kąntaktu miałam zrobione podstawowe badania , ekg i okazało się ze mam podwyszszoną tachykardie  . Dostałam skierowanie do szpitala a  tam ponownie zrobili mi ekg które nadal bylo podwyszszone a także miałam robione badanie tarczycowe ,które nie wykazało żadnych zmian . A wiec lekarz podejrzewał ze może to być na tle nerwowym  wiec udało się akurat wezwać neurologa który jest  również psychiatrą i przepisał mi jakieś leki ziołowe brałam przez 10 dni i wkoncu przez ten czas zaczęłam wychodzić z domu z koleżankami  Wgl zacząć coś robić i powiem wam ze przeszło na tydzień miałam spokój już myślałam ze będzie wszystko super ale nie po tym czasie zaczęły się leki pocenie się rąk   i natrętne mysli  które nie dawały mi spokoju nie pomagało nawet wyjście z koleżanka cały czas było to w głowie czasami to wpadło w lekka panikę bałam się w pewnych momentach ludzi jakieś miałam natręctwa ze ludzie to jakieś stworzenie ze co ja robie na swiecie i Wgl takie glupoty i Nwm jak sobie z tym poradzić ale trwa to już od 4 dni i jest strasznie męczące . 

Odnośnik do komentarza

Witajcie. Ja się zmagam z nerwicą kilka lat. Jak zaatakowała po raz pierwszy - to było najgorsze. Zabrała mi kilka miesięcy życia i sporo kilogramów. Minęło trochę czasu zanim zrozumiałam, że to ona.. Ciężkie miałam dzieciństwo, nerwy towarzyszyły mi na co dzień, więc nie sądziłam, że nagle mogę zacząć przez to poważnie chorować. U mnie pierwsze objawy to ściśnięty żołądek, mdłości, biegunka, potem wymioty i serce wyskakujące z klatki piersiowej.. włóczyłam się po lekarzach dość długo, ale nic nie wykrywali, leki uspokajały tylko na jakiś czas, ale dalej nie potrafiłam jeść i wychodzić z domu. Wiecie co pomogło? Wyjechałam z domu na studia. Początki były ciężkie, omijałam sporo zajęć. Ale po jakimś czasie zauważyłam, że objawy występują rzadziej. Zaczęłam sobie z tym wtedy jakoś radzić. Zła wiadomość - nie wyleczycie się z tego niestety nigdy. Franca lubi wracać co jakiś czas. Ale trzeba likwidować przyczyny. U mnie była nią kiepska sytuacja w domu. Wiele sytuacji w naszym życiu jest stresujących, ale ja czułam się tam tak stłamszona, gnębiona psychicznie, że na pewno nie byłabym w stanie tam wyzdrowieć. Ostatnio znów zmiany w moim życiu. I znów mdłości wróciły. Ale na siłę walczę z nimi, ignoruję, wiem że nic złego się przez to nie stanie, zaraz przejdzie. Ewentualnie zwymiotuję, od tego się nie umiera. Musicie się starać wyciszyć, dobrze jest mieć hobby. Wychodzić do ludzi, ze znajomymi, zajmować czymś myśli cały czas. Tym bardziej jak ona zacznie atakować. To wszystko siedzi w naszej głowie, nie wolno panikować, bo organizm wyczuwa zagrożenie i zaczyna szaleć. Trzymam kciuki za was. Ja dalej sama walczę. Ale szkoda życia na nerwy!

Odnośnik do komentarza
Gość gość7341

Hej,ja ze swoją nerwicą już zdążyłam się zaprzyjaźnić 😄 Fakt,początki były bardzo ciężkie,nie wiedziałam co mi jest,czułam że schodzę z tego świata,2-3 razy w tygodniu pogotowie.Moje objawy to silny ucisk w gardle,czułam jak się duszę,serce chciało mi wyskoczyć z klatki piersiowej,paniczny lęk,czułam też że w żyłach zamiast krwi  płynął ogień,całe ciało mnie piekło.Ciśnienie też skakało jak oszalałe,odruchy wymiotne,częste oddawanie moczu,sztywność karku,bolące ramiona i szyja,szczękościsk.Oczywiście wędrówki po lekarzach nic nie dały.Dostawałam jakieś leki na uspokojenie,których nie brałam,gdyż po przeczytaniu ulotki aż ciarki mi szły po plecach.Oczywiście to efekt nerwicy lękowej.To było straszne.Pewnego razu ,kiedy dzwoniłam na pogotowie dyspozytorka udzieliła mi kilka cennych wskazówek.Poprosiła mnie abym znalazła sobie jakieś miejsce w domu gdzie nikt nie będzie mi przeszkadzał.Potem,żebym zajęła swoje myśli czymś co lubię robić,co sprawi że choć na trochę przestanę myśleć o dolegliwościach.Wzięłam wiec telefon i zamknęłam się w ubikacji 😄 Włączyłam grę-diamenty i tak sobie siedziałam i grałam do czasu aż poczułam, że objawy powoli przechodzą,że lęk nie jest taki wielki.Trwało to z godzinę.Teraz za każdym razem,kiedy czuję,że zbliża się atak biorę telefon i zaczynam się nim bawić-gry,fb,messenger-po prostu zajmuję czymś ręce i umysł.Teraz jest na tyle lepiej że mogę się położyć,wcześniej było to niemożliwe.Najgorsze jest to że wiele ludzi, nawet ci najbliżsi nie potrafią zrozumieć bądź nie chcą zrozumieć co w czasie ataku dzieje się z naszymi organizmami,co my przeżywamy,przez co przechodzimy.Warto też sięgnąć pamięcią co sprawiło,że dokuczają nam nasze lęki.U mnie to był strach przed rakiem,przed śmiercią.Już jako mała dziewczynka( 6-7lat) doświadczałam uczucia paniki kiedy mówiono przy mnie o śmierci i chorobach.Dokładnie jak sobie przypominam miałam takie same "jazdy" jak teraz.Mam za to żal do rodziców,że nic z tym nie zrobili,że nie zaprowadzili mnie z tym do lekarza,ale wtedy to był początek lat osiemdziesiątych i może nie byliśmy tak oświeceni jak teraz.Warto też dodać,że nerwica może być dziedziczna.Dzisiaj mój syn (10lat) ma objawy nerwicy-oczywiście byłam z nim u psychologa,mamy świetny program-trening relaksacyjny,można sobie ściągnąć link z internetu - trening relaksacyjny Jacobsona.Naprawdę super sprawa.I na koniec warto porobić sobie podstawowe badania aby wykluczyć poważne choroby i zabrać się za leczenie nerwicy,bo to co ona z nami robi to jest normalnie roller coaster. No i trzeba się uzbroić w cierpliwość bo ta cholera będzie nam towarzyszyć do końca życia.Po prostu trzeba nauczyć się z nią żyć.Jak ktoś mi powiedział-" Brać byka za rogi" Powodzenia 🙂 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×