Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Mamy z nerwicą


monic25

Rekomendowane odpowiedzi

Gracja dzięki,że mi to napisałaś.Od razu mi ulżyło,że to nie jakieś choróbsko,tylko franca.Nie zrozum mnie źle,nie cieszę się,że masz to samo,ale,że to na tle nerwowym jest.Nawet nie wiesz jak ja Ci zazdroszczę tych wypadów do cioci,ale to taka pozytywna zazdrość,nie ma wspólnego nic z zawiścią. U nas jakoś 3 lata temu tez dziecko zaginęło i szukali go,ale nie wiem czy się znalazło.Ktoś wsadził chłopaka na siłę do samochodu i odjechał.A moją kuzynkę jak miała4 latka,to też chcieli porwać.Zajechał samochód pod kamienicę gdzie bawiły się dzieci i zaczął rozdawać maluchom cukierki.Aga nie chciała,to ten gościu mówi-choć tu do samochodu,dam Ci lalkę.A ona na to,że ma lalek dużo i zaczęła wołać ciotkę i wtedy ten facet uciekł.Za drugim razem Aga szła z ciotką chodnikiem i facet zatrzymał sie blisko niego i na żywca wciągał ją do auta.Ciotka ciągła w swoją stronę a facet w swoją.Ciotka tak strasznie krzyczała i błagała ludzi o pomoc,ale nikt nie reagował.To trwało może minutę i było w biały dzień.Dziś Aga ma 20 lat,ale strach w niej pozostał.Nigdy nie chodzi krajem chodnika,zawsze idzie z kimś.Niby mała miejscowość u nas,ale takie rzeczy się niestety zdarzają.

Odnośnik do komentarza

Wiem andziunia ze to nie jest zazdrosć z twojej strony,ty tez będziesz smigać zobaczysz.ja się staram jak mogę ale pochwale się ze w tym tygodniu pobiłam rekord,i w sobotę byłam u cioci,we wtorek u drugej cioci i dziś znów..............a jeszcze miesiac temu to jedno wyjście musiałam odchorować ze dwa tygodnie.............mam nadzieje i wierze w to że mi będzie sie coraz lepiej się żyło i wychodziło,ale z tym przemieszczaniem się autobusem to na razie nie ma mowy i postanowiłam ze wsiadę w autobus jak naprawdę bedę czuła że dam radę.i tak się ataram i jest lepiej i każdej z nas się to uda ale nawet mój darecki mowi że jest w szoku miomi postępami,hahhaah ja sama jestem.ale jak to miło dziś było jak siedziałyśmy sobie u cioteczki i gadałyśmy tak na luzie,bez nerwów.................jakie zyczie jest piękne.................a nerwice wywalimy za drzwi i to już niedługo.andzia a co do tych porwań to nie dawno kilkanaście kilometrów od nas rano babcia szła odprowadzić dziecko do przedszkola i staneło auto i facet jej wyrwał dziecko na siłe,na szczeście zatarasowali mu inni auto i nie uciekł bo akurat patrol jechał,co za szczeście było ale dla dziecka to szok niesamowity.ja sie boję strasznie takich rzeczy,mój syn ma telefon i się melduje jak dojdzie do szkoły i jak wychodzi a i tak jak ma iść sam to się wychodzi przed niego,i nauczony żeby z nikik nie gadał ani nie wsiadał sam do auta.ale lepiej uważac,a nie chce go za bardzo straszyć bo mi sie zrobi dopiero strachliwy i co wtedy...................jej jak mio dobrze mamuśka robi zupke i smaży placuszki ziemniaczane z cukinią mniammmmmmmmmmmmmmmmmmmm

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczyny. Jestem tu nowa. Troche czytałam o Waszych problemach. U mnie ten sam **zestaw** objawów. Lęk, ciągłe napięcie, problemy z sercem, zawroty głowy, cisnienie w głowie, osłabienie, utrata motywacji, smutek. Bywa różnie, czasem są dni, kiedy za wszelką cenę mówię sobie że mam się wziąść w garść i udaje mi się zrobić jakiś postep, a są takie, że płaczę z małymi przerwami cały dzień. Mam 32 lata i dwójkę dzieci. Nie mieszkam w Polsce, toteż nie mam bliskiego kontaktu z rodziną. Nie pracuję od jakiegoś czasu. Siedzę w domu z młodszą córką, która ma prawie 3 lata. Nie mam żadnych znajomych, bo przestałam utrzymywać z nimi kontakty - choroba bardzo mi w tym **pomogła**. Po przeczytaniu Waszych pierwszych postów na tym wątku uświadomiłam sobie niestety, ku własnemu zdziwieniu, że moje problemy związane z utrzymaniem równowagi najczęściej w miejscach publicznych, i tzw kołysaniem mają swoją nazwę i jest nią agorafobia. Jak sięgam myślami wstecz (chociaż mam wrażenie, że więcej z mojej przeszłości nie pamiętam niż pamiętam albo widzę ją w krzywym zwierciadle) to stwierdzam, że zawsze miałam jakieś większe lub mniejsze problemy z nerwami ale dawałam radę. Moje zdrowie kompletnie się załamało niedługo po urodzeniu drugiego dziecka. Nerwica w pełnej postaci wyszła na jaw. Zaczęło się od bardzo nieprzyjemnego wydarzenia rodzinnego, które dotyczyło mnie bezpośrednio, po czym długo nie mogłam wrócić do równowagi bo zostałam bardzo niesłusznie oceniona. Potem jak lawina zaczęły się coraz to nowe problemy zdrowotne, przy tym problemy w małżeństwie, szpital a jednocześnie potrzeba opieki nad dziećmi. Wszystko na tyle mnie przytłoczyło, że zaczęłam regularnie dostawać ataki paniki.Po jakims czasie wróciłam do Polski z dziećmi na pewien czas. Czułam, że biorac sprawy w swoje rece i odseparowując się od męża na jakis czas (było miedzy nami na tyle źle, że jedynie separacja mogła cokolwiek uratować) pomogę sobie. I tak się stało. Poczułam się silna. Wiedziałam, że dam radę. Czułam, że ode mnie teraz wiele zależy i to dawało mi siłę do działania. Bardzo podbudowałam się wtedy robiąc rzeczy które dawały mi zadowolenie z siebie. Wychodziłam z domu, wyremontowałam mieszkanie, posłałam syna do noewj szkoły, córkę do żłobka. Zaczełam szukać pracy i zapisałam się na kurs, który mnie zainteresował. Wszystko zaczynało się układać. Ale tez miewałam cięższe dni, jednak bilans był dodatni. Poczułam się szczescliwa. W koncu zaczęlam normalnie odczuwać takie prozaiczne sprawy jak fakt że np jestem głodna zamiast nagłego osłabienia, że jest mi zimno lub ciepło zamiast uczucia drżenia lub oblewania się zimnym potem jak to było wczesniej. Zaczęłam miec prawdziwy zdrowy apetyt. nawet sobie nei wyobrażacie jak byłam z siebie zadowolona, pomimo faktu, że mój mąż musial co jakis czas podrozowac do Polski, żeby byc z dziecmi. Z mężem zaczęło również się poprawiać. Po jakimś czasie dotarło do mnie, że chyba dałam radę. Wróciliśmy do siebie - w każdym sensie. Tzn ja wróciłam. Do miejsca, z którego jeszcze nie tak dawno chciałam uciekać i nigdy nie wracać. Niestety tutaj wszystko powoli wraca. Znowu siedzę w domu. Znowu boję się wychodzić. Znowu nie mam celu. Robię się coraz bardziej nerwowa a wręcz agresywna. Znowu mam poczucie, że nie mam wyjscia z tej sytuacji. Mój mąż jest dobrym człowiekiem. Wspiera mnie. Ale ponieważ nigdy nie był w takiej sytuacji - nie wyobraza sobie jak się czuje. Ponadto, staram się na codzien robic dobra mine i wiekszosc ukrywac, bo wiem ze ktos kto tego nie przezyl i nie doswaidczyl nie bedzie umial pomoc wiec po co ma sie tym przejmowac. Niestety nie potrafie ukryc mojego rozdraznienia i zniechecenia. W nocy płaczę. To poczucie, że znowu wróciłam do tego samego punktu odbiera mi nadzieję. lekarze, z którymi rozmawiałam dawali mi jedynie leki nasenne i uspokajajace, ktore zamiast pomagac powalaja mnie z nog wiec ich nie biore. Fakt, że nie mam z kim porozmawiać z racji braku znajomych, nie pomaga mi. Dziękuję, za przeczytanie mojego postu. Pozdrawiam. Odpiszcie jeśli chciałybyscie się ze mna podzielić swoimi problemami albo tym jak sobie dajecie rade w trudnych chwilach...

Odnośnik do komentarza

Witaj liliana,przeczytałam to co napisałaś i muszę pomyślec co ci moge doradzić.............ale chyba nie leki jednak tylko dobra psychoterapię....jak na początek.nie jesteś sama i musisz wiedziec ze jest pełno takich osób jam my tutaj,dasz radę z tego wyjść,będziemy cię wspierać jak tylko możemy.jeśli nie masz znajomych u siebie to tu zawsze mozesz na kogos liczyc.napisałabym wiecej ale musze zmykać.pozdrawiam cie cieplutko.witaj w klubie

Odnośnik do komentarza

Lilianna witam Cie sredecznie w gronie naszych samych nerwusków :)mam podobna sytuacje do Ciebie mieszkam za granicą z dala od znajomych.rodziny i tez siedze w domu nie pracuje ciagle to samo w domu gotowanie sprzatnie tylko ze ja wychodze z domu staram sie codziennie wyjsc na rower do kolezanki,na sapacer, czy zakpy z tym nie mam problemu na szczescie :)))) wiadac ze jestes silna opisując ze stalas sie silniejsza w pl dalas rade i to bez męza ja to bym sie zalamala calkiem a ty nabralas sił i dzialas w dobra strone takze nie załamuj sie rób tak jak w Pl i bedzie dobrze my tu sie nawzajem wspieramy pomagamy sobie jak mozemy i dla mnie te forum to jak lek na wszystko :) pisz do nas jak tylko bedziesz miala jakis problem :)))) a co do objawów to dokladnie wszytskie mamy to co Tyyyy ...... Gracja gratki kochana jeste wielkaaaa rób tak codziennie i zobaczysz autobus nie bedzie dla ciebie problemem trzymam kciuki oby tak dalej było :)))) Andziunia za ciebie tez dzisiaj mocno sciskam kciuki za twoje wyjscie wiem ile Cie to kosztuje trzymaj sie bedzie dobrze zobaczysz ??? :)))))) Bezeluszek J atez tak nie arz mam ze zabieram sie do robory a robota stoi w miejscu hahaha bo zawsze cos albo sie zasiedze na necie ihihhi :)

Odnośnik do komentarza

Lilianna witaj na pokładzie!Kochana nie wiem co mam Ci poradzić,bo ja sama tkwię w czarnej d...e.Na pewno nie można się poddawać !Dla Ciebie jak i dla mnie najlepszym lekarstwem będzie koleżanka,znajoma,ktokolwiek,ale żeby był kontakt z ludzmi.W ostateczności można sięgnąć po tabsy,ale jednym pomagają,drugim nie.W walce z nerwicą najważniejsza jest silna wola,mnie jej niestety brakuje. Ja już po wizycie u prawnika.Miałam być na 17.00 ale zadzwonił żebym przyszła wcześniej i pojechaliśmy.Rozmowa trwała dosłownie 5 minut i niepotrzebnie stresiora miałam.Wiecie,jak jak muszę to się sprężę i jakoś idzie,ale najgorzej z tym wyjściem.Boziu,żebym jeszcze tą niemoc pokonała i będę najszczęśliwsza na świecie.

Odnośnik do komentarza

Jejkuuuuuuu ale mialam napad paniki i lęk o ranyyyy!!!!! z 2 godz temu dziwnie sie poczułam pomyslalam ze poloze sie na chwilke i tak ma wszytsko zrobione,polozylam sie pod moj ulubiony kocyk i ogladalam tel oko i sie przymkneło ale tak czujnie i czuje znów ten swój przerywany oddech jak mnie od srodka odpycha mam tak nie raz ze jak sie poloze i w chwili usniecia mam taki dziwny przerywany oddech i dopychania od srodka,polezlam jeszcze troche i nagle czuje jak wszystko mi sie napina ale calutka bylam napieta i wszytsko mi rosnie do góry takie straszne napiecie zerwalam sie z sofy do kuchni po szklane, wody,serce jak młot bo e strachu oczywiscie, polazilam po mieszkaniu pogadalam do siebie **wszytsko jest ok uspokuj sie wariatko!!!!! **jaks leciutenko lzej ale cala sie tzrese ze strachu i dra mi nogi powiedzcie napiszcie mi czy macie tez takkk ???

Odnośnik do komentarza

Tytuś też tak miałam,teraz nie.Ja już miałam wszystkie objawy,jak jedno zwalczylam to pojawiało i pojawia się coś nowego.Kochana głowa do góry,to tylko stan przejściowy.Jak przychodzi atak,licz sobie np. 3,6,9,12,15.....Tak trójami,czwórkami,wtedy mózg skupi się na czymś innym.Mnie taka metoda nie raz pomogła.Dzisiaj też mam problem z oddechem,ale olewam to-poziewam i przechodzi. Tyta będzie dobrze,trzymaj się :***

Odnośnik do komentarza

Dziekuje Andziunia ciut lepiej jak by ale w głowie sie za to kreci teraz ahhhhh tooo akurat mam gdzies,nastepnym razem tak zrobie bede liczyła zobaczymy choc oby nastepnego razu nie było :( Gracja tez mnie pocieszyła ze miala tak a to duzo daje bo tak jak pisalas czloweik sobie zaraz cos wkreca i wymysl choróbska choc Ja wiedzialam ze to od nerwicy ale kurdeee ni stąd ni zowąd bach i lęk jest kurdeeee :( dziekuje kochane :)))))))

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny dziękuje Wam za serdeczne powitanie. Jest mi lepiej ze świadomością, że mam z kim porozmawiać. Chciałam się z Wami podzielić moimi sposobami, które czasami przynoszą mi ulgę, chociaż niekoniecznie muszą działać u innych. Jednak ponieważ nerwica w zasadzie przebiega podobnie i podobnie się objawia a skoro u mnie takie sposoby działają to może będziecie chciały spróbować. Ja przez jakiś czas bardzo się za siebie wzięłam, to było właśnie wtedy kiedy wróciłam na rok do Polski, wtedy duzo czytałam o nerwicy, którą jak sądzę mam o wiele dłużej niż 3 lata, ale nigdy nie nazywałam jej po imieniu.. Tak czy inaczej kiedyś przeczytałam, że osoby chore na nerwicę nie zdają sobie sprawy, dopóki o tym nie pomyślą, z tego jak bardzo napinają swoje mięśnie zupełnie nieświadomie. Takie napinanie mięśni, szczególnie szyi i barków, zaciskanie szczęk itd może po dłuższym czasie powodować problemy z ukrwieniem a nastepnie zawroty i bóle głowy. Tak samo mięśnie brzucha, nóg i rąk. Ja zdałam sobie z tego sprawę, kiedy uświadomiłam sobie , że faktycznie tak robię. Dlatego jak tylko sobie o tym przypomniałam starłam się rozlużniać i robić to ze wszystkimi mięśniami od głowy do stóp. Okazało się, że napinałam nawet uszy :) Łączy sie z tym jeszcze jedna kwestia, mianowicie ciagle napięte mięśnie zużywają dużą ilość energii więc dlatego po całym dniu, nawet jeśli nie pracowałyśmy szczególnie ciężko fizycznie, jesteśmy tak wyczerpane. Problem w tym, że po jakims czasie, a szczegolnie wtedy gdy nadchodzi poprawa, zapominam o tym, że powinnam kontrolować to napięcie w mięśniach i niestety po jakimś czasie zaniedbuję to rozluźnianie się jak tez i inne *cwiczenia*, które pomagają i dają poczucie panowania nad sobą i swoim ciałem i psychiką i ostatecznie kończę znowu po uszy w nerwach i lękach. To jednak jest ciężka praca nad sobą ale powiem Wam, że jeśli się osiąga efekty to zaczyna być lepiej, ale fakt, tak jak jedna z Was napisała - potrzeba jest dużo silnej woli do tej pracy nad sobą. Mnie jej niestety tez czesto brakuje. Jestem niekonsekwentna, także w innych kwestiach, brakuje mi wytrwałości. Przez ostatnie tygodnie trwałam w głębokim dole psychicznym. Dzisiejszej nocy zanim zasnęłam, ryczałam i nie mogłam przestać - i chociaż płacz rozładowuje u mnie negatywne emocje to dziś powiedziałam sobie dość. Koniec maltretowania się. Nie dam za wygraną, bo kiedyś bede miala do siebie pretensje, że się nie podniosłam a powinnam była. Ktoś kiedyś powiedział, że przy upadku powinno się robić to co robią małe dzieci kiedy uczą się chodzić. Poprostu. Wstawać. Za każdym razem. Wiem, sama jakie to jest czasami wyczerpujące. Ale trudno - chyba każdy człowiek z czymś tam się zmaga. My dostałysmy TO. Czytałam tez gdzieś, że nerwica to cudowna choroba bo zwiastuje przemianę, ze jest to czas kiedy nie zaprzeczając temu co się z nami dzieje ale przyjmując wszystko co nasza psychika chce nam powiedzieć i pokazać mamy szansę naprawdę dojrzeć i lepiej poznać siebie. Osobiście uważam, że szczególnie podatne na nerwice i choroby psychiczne sa te osoby, które zaprzeczają swoim prawdziwym myślom i pragnieniom, czesto niezgodnym z opinią innych osób, z źle pojmowaną religijnością itd. Ja sama swego czasu miałam duzy kryzys wiary, jestem właściwie w trakcie uczenia się jej na nowo co nie jest tez łatwe i raczej tez mocno boli momentami ale widzę w tym sens. Pozdrawiam Was. Chętnie się z Wami jeszcze podzielę swoimi osiągnięciami jeśli można to tak nazwać. Acha kiedys, kiedy byłam w naprawde dobrej formie napisałam do siebie samej w kilku punktach wskazówki. Czasami jak czuje, że nerwica mnie na nowo obezwładnia otwieram je i czytam sobie. Np napisałam o lęku. Że jeśli jest to powinnam sobie poprostu pozwolić na to żeby czuc się źle ale jednak nie rozmyślać nad nim i nie analizować jego przyczyn, poprostu przeczekać i może zająć czymś myśli np książką bo lubię czytać i że tak jak przyszedł, tak odejdzie i że na pewno będzie lepiej - to dodaje mi otuchy, bo przeciez pamiętam, że pisałam to gdy byłam w świetnej formie. Nikt Was nie pocieszy tak jak Wy same bo same najlepiej siebie znacie więc może ta metoda sie którejś z Was przyda :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczyny witaj Lilianna Pare dni mnie tu nie było jakoś nie mialam sił pisać ale nie mam dużo do nadrobienia heh pustki ostatnio tu są. Coś ostatnio męczą mnie zawroty głowy i nie moge przestac o nich myslec jest to takie denerwujące :(( jak już jedno pokonam to nastepne i tak w kółko. Lilianna masz racje z tymi napietymi miesniami ja ostatnio jestem w ogole cała spieta i tak jak ty nie jestem systematyczna w tym co robie nie raz brakuje sił już na to wszystko. Ale wiem że samo nie przejdzie ale co z tego jak wstane to zarez telepie sie w głowie i najchetniej cały czas bym przesiedziała lub przeleżała pozdrawiam kochane

Odnośnik do komentarza

TYTA ja jak mam się brać za sprzątanie to aż mnie trafia sprzątam 3 razy dziennie i to wszedzie a te moje czorciska tak bałaganią że rece opadają ;/ i czasem się biore i zleci cały dzień :P TYTA mi też sie tak czasem zdarza jak już usypiam taka niemoc jakbym sie miała udusić jakbym powietrza nie mogła złapać nawet nie wiem jak to opisać to jest straszne:( LILIANA ty to się rozpisujesz ostatnio miałam takie zaległości że mam nadzieję że już ich nie będzie tak czasem dużo piszecie że szok :P

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny:)Witaj wsrod nas Lilianno:) U mnie kiepsko,wiec nawet nie bardzo chce sie tym chwalic. Od tygodnia siedze w domu,bo Julcia znow chora,ciagle jej musze podawac jakies syropki,kazda lekarka co innego zapisuje,a ja juz mam dosc podejmowania decyzji,co jej podac jak zrobic i wogole.Wiecie,ja bardzo kocham ta moja corcie,ale ja kompletnie nie czuje sie matka,jak Was czytam to u Was to wszystko jest takie naturalne,a ja kazda decyzja wobec corci sie gryze,czy dobrze robie,czy powinnam tak zrobic itd.Puszczac czy nie do przedszkola,wyjsc na spacer czy nie,podac taki lek czy nie,u mnie kazda taka decyzja to horror,wsciekam sie na nia,ze nie chce jesc,a z drugiej strony obwiniam siebie,ze moze zle gotuje,ale ja juz gotuje dwa rozne obiady,dla nas i dla niej,a ona grymasi,no i wogole za wszystko obwiniam siebie. Do tego mnie tez trafilo przeziebienie,wzielam antybiotyk i weekend spedzilam w lazience.Do tego zawroty glowy i ciagle uczucie strachu i zyc mi sie nie chce:( Ponarzekalam sobie:( Pozdrawiam Was serdecznie!Fajnie,ze jestescie! Mezowi juz nie chce za bardzo opowiadac,bo widze,ze on sie potem martwi:(A dwa nerwusy w domu to juz za duzo:)

Odnośnik do komentarza

Madziu ja ci doradzę coś jeśli mogę i się nie obrazisz, podejmuj stanowcze decyzje, jeśli jest zimno zbyt a się wachasz to wyyjdz na 15 minut i wróć i nie wahaj się bo dziecko to wyczuwa i wykorzystuje, w innych sprawach również, jeśli widzisz że źle reaguje na jakiś lek to nie dawaj jej, i miej jednego lekarza który chorobę poprowadzi a nie jaka będzie w przychodni bo ja miałam to samo co ty i to wcale nie jest dylemat tylko naprawdę to jest stresujące, a co do jedzenia to moja rada złota, nie zmuszaj małehj do jedzenia bo będzie uważać to za obowiązek a dzieci obowiązków kochana nie lubią, wiem co mówię uwierz mi, bądź cierliwa i gotuj jeden obiad, i sięnim zachwycajcie, jedźcie i opowiadaj o nim, a nawet z nią spróbuj coś przyżądzić, dziecko zacznie ci jeść, czasem normalnie, czasem więcej a czasem mniej, tak jak tobie, gdyby cię bolał brzuch albo czułabyś się syta czy do czegoś nie była przekonana a byś musiała coś zjeść to pewnie sama nie byłabyś zadowolona, ona się przełamie, a co do próbowania nowości, czy czegoś co syn nie chce zjeść to mamy układ, spróbuje jedną łyżkę czy widelec i mi powie czy dobre bo bardzo bym chciała to wiedzieć a nie jestem pewna, i jak mu zasmakuje to zje a jak nie będzie chciał to nie musi, jedzeniem się nie stresuj jej, dzieci głodne zawsze zjedzą ale musi to być przyjemność a nie obowiązek, musisz byćcierpliwa, mój mał dzięki temu sposobowi bo ten też ten okres niejadkowania chwilę miał to zjada wszystko, od fasoli szparagowej, brokół, po mięsa, zupy owoce i nie ma żadnego problemu dzięki temu bo mamy to samo na talezach i widzi jak się zachwycam i że nie musi jeść ale jest to pyszne i głodny jest więc chce

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczyny. Melduje sie, że nadal zyję (niestety). Ledwo wyszlismy z rotawirusa to dzis w nocy przyplatalo sie zapalenie krtani a zdążyła byc w przedszkolu po poprzedniej chorobie tylko jeden wczorajszy dzien:( jestem w ogole nie wyspana bo czuwałam całą noc , musialam bo w pamieci mam jak sie dusiła i zabrało nas pogotowie. Znowu zastoje sie z dwa tygodnie w domu, już teraz się czuje beznadziejnie, mam ciągle uczucie gorąca i poty, zawroty glowy ech do niczego z tym wszystkim. Muszę iść do lekarza i mnie skręca jak znowu mam stać w tej wylęgarni zarazków przy sporej ilosci ludzi ech, z dojazdem tez kiepsko bo nie mamy na tyle blisko by pojsc na piechotkę bo za bardzo chora by taki kawal iść. Nie wiem czy w ogóle się udzielać bo nic konstruktywnego i pomocnego wa napisac nie moge a nie chce i was dolowac moimi objawami, samopoczuciem i w ogóle... Witam nowa forumowiczkę :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie ! Ja po nieprzespanej nocy,wstałam i chodzę jak naćpana.Głowę mi rozsadza,ech...do dupy z takim życiem....Wczoraj miałam takie jazdy,myślałam,że zwariuję.Najpierw zaczęło mnie dusić i tak sie męczyłam chyba z 4 godziny,dopiero jak zażyłam lek rozszerzający oskrzela,to puściło.Potem było nawet dobrze,potem normalnie-jakby nigdy nic, a potem z kolei masakra.Przewracałam się boku na bok,czułam jakbym mnie ktoś napompował powietrzem,następnie doszły bóle w klacie,w głowie szum.I tak do 4 w nocy nie spałam,tylko liczyłam barany ( dosłownie,jak na Jasiu Fasoli) Potem udało mi się trochę zdrzemnąć,ale przed 7.00 wstałam,bo obowiązki czekały. Dzisiaj miałam robić pierogi,ale nie chce mi się,nie mam nastroju na nie. Magda,moja też była niejadkiem i to był koszmar.Co ugotowałam,to było ,,niedoble,nie będę tego jadla,o fuuuj,, i tak w kółko.Moja mama ciągle ględziła,że dziecko ma anemię ( nigdy jej nie miała)Potem wrzuciłam na luz i jadła trzy podstawowe posiłku-śniadanie obiad i kolację.Nie było słodyczy w między posiłkami,żadnych paluszków,chrupek-nic.I wierz mi,że jak jadła śniadanie o 8.oo i zjadała małą kromkę chleba lub kawałek bułki,to przed południem pytała kiedy będzie obiad.Zup nie jadła i nie jada do tej pory,chyba,że jest pomidorowa z ryżem to zje.Musiałam robić same drugie dania,ale pytałam ją co chce abym jej ugotowała i ja to pitrasiłam.Dzisiaj też narzeka,że coś jej nie pasi,ale ja jej odpowiadam,że ma już na tyle lat,że może zacząć uczyć się gotowania ( to jest akurat tak na odczepnego,bo komu by się chciało w jej wieku stawać do garów) Teraz reklamują APETIZER i sąsiadka go wypróbowała na swojej wnuczce i ponoć przynosi efekty.Ja swojej kupowałam kinder biovital żel ( takie cudo w tubie) Ten żel zawiera witaminy niezbędne dla dziecka i poprawia apetyt. Co do lekarzy,to Magdzik ma rację,trzymaj się jednego a mądrego.Ja ze swoja zawsze jeździłam prywatnie,bo w przychodni to dawali i dają tony leków a gówno pomagają.U nas ładują antybiotyk czy trzeba,czy nie trzeba a ,,mój,, pediatra jak dał lek,to zawsze pomogło-zawsze.Pamiętam jak moja Mycha miala dwa miesiące i dostała jakiejś wysypki na całym ciele.Ja spanikowana pojechałam do przychodni,tam zawołano kilku lekarzy i zaczęli się naradzać,co to może być.Wymyślali cuda,od pokrzywki po ospę i odrę i różne pierdoły.Dostałam skierowanie do szpitala i to natychmiast.Zadzwoniłam do ,,mojego,, lekarza,opowiedziałam mu co i jak,kazał przyjechać do siebie do domu i wiecie co dostała? - wapno,tak tylko wapno.Była to wysypka tzw.trzydniowa.Na drugi dzień plamki zaczęły znikać i tyle.Tak samo było z alergią czy astmą,bo i to u niej zdiagnozowali.W przychodni dali kupę leków a on dał jeden i powiedział,żebym powywalała z domu dywany,kwiaty doniczkowe,codziennie wycierała kurze,myła podłogi i odkurzała.Dostosowałam się do każdej porady i od 10 lat jest spokój.Dzisiaj mam dywany,kwiaty,ale jej organizm jest silny i nie reaguje na alergeny.Spadam kawuśkę zrobić sobie.Miłego dnia Wam życzę.

Odnośnik do komentarza

Czesc dziewczynki :) Andziunia biedacwto :( jejku to sie umeczyłas faktycznie :( Ja miałam tak samo te uczucie wczoraj jak Wam pisałam o ataku tez własnie czułam sie napompowana cała i jakby powietrze we mnie nie miało ujscia którędy wyjsc tylko ze bez bołu w klatce ale co sie wystraszyłam to moje!!!!! pózniej do wieczora było dobrze ale jak sie połozyłam spac ogladałam jeszcze tel to jak zwykle nie miarowy oddech jakis co jakis czas jakies drganie od srdoka czułam i jak zwykle bo mam to zawszeeee mdliło mnie ,kuzwa juz tez mam dosc powiem Wam :((((( nie dziwie Ci sie ze nie masz chceci pierozków robic bo ja tez bym po takiej nocce nie robiła niewiem czy bym z łózka wstała :(((( Andziunia trzymaj sie i nie poddawaj jestes dzielna i wiem ze dasz radę :) Lilianna co do tych spięc to faktycznie masz rację Ja cały czas jestem spieta łapie sie na tym non stop rozluznie sie i za chwile nie kontrolnie znów sie spinam własnie szyje kark kurcze jak siedzie spinam go tak,szczekoscick tez mam i zauwazyłam własnie tak jak to opisalas ze jak zasickam szczeke to jak bym mi sie cos w głowie przelewało i kreci sie wtedy jejkuuu kiedy to przejdzie napisz jakie cwiczenia wykonujesz zeby sie tak nie spinac ????? Ja wlasnie sobie rozpaliłam w komonku i siedze przed kompem fajnie tak przyjemnie ale jakis niepokój czuje w sobie moze jeszcze po wczorajszym mnie trzyma strach..... niewiem jak zwykle co ugotowac cos musze wymyslec :) BUZIAKI DLA WSZYTSKICH :)

Odnośnik do komentarza

Cześć Dziewczyny. Postanowiłam, że wezmę się za siebie i na razie moja silna wola trwa już 1 dzień i dzisiejszy poranek :). Nie myślę o głupotach, zajmuję się różnymi rzeczami i staram się byc konsekwentna. Jeśli zaplanowałam coś zrobić to to robie a nie myśle **hmmm, zrobić nie zrobić, a może nie ma sensu itd...** takie myślenie zawsez oznacza u mnie poczatek problemów. Dlatego mówiłam Wam o zapisywaniu różnych spostrzeżeń, bo za kilka tygodni przestaje się o tym pamiętać - chyba, że to ja tak tylko mam bo mam straszne zaniki pamięci. U mnie Tarczyca wysiadła i jestem na hormonach, to przez to przechodziłam meczarnie kilka lat temu i to też bardzo psychicznie mnie osłabiło.. Pytałyście mnie o ĆWICZENIA ROZLUŹNIAJĄCE. Nic szczególnego. Polegaja one na świadomym rozluźnianiu wszsytkich mięśni począwszy od mięśni twarzy (nawet uszu i szczęki:) szyji, barków, mięśni biegnących wzdłuż krękosłupa i kończyn poprostu. Po wielokrotnym przypominaniu sobie, że należy je rozluźniać, kiedyś wejdzie Wam to w nawyk. Te wszystkie napiete mięśnie sa cały czas w gotowość do nie wiadomo czego i powodują, że odczuwamy to napięcie jako psychiczne też a rozluźnienie fizyczne pomaga w odprężeniu psychicznym. Wydaje się to być banalne ale pomaga. Spróbujcie. Mnie tez pomaga ciepła ale krótka kąpiel w pianie - jesli akurat mam na to czas, bo zazwyczaj biorę prysznic a i tak słyszę wtedy walenie drzwi i krzyki mojej córeczki, która nie lubi mnie tracic z oczu. MAGDA 79... Jak czytam co piszesz to tak jak bym dosłownie czytała o sobie. Nasze córki mają tez takie same imiona :) Wiesz - ja tez jak mam cieższy czas to obwiniam sie za wszystko. Kiedyś pomyslalam sobie nawet (bo akurat mam w rodzinie taki przykład) ze moze lepiej by bylo gdybym byla taką mamą, która jest poza domem, ktora jest przez to mniej sfrustrowana wychowaniem dzieci, która wraca do domu z usmiechem i jej kontakt z dziecmi polega na chwaleniu, kupowaniu prezentów i ciągłym uśmiechaniu sie do nich. W moich wyobrazeniach mam taki ideał matki, którego nie jestem w stanie osiągnać. Kiedys rozmawialam o tym z kims i ten ktos powiedzial, ze matki które w ten sposób realizuja swoje macierzynstwo, nigdy tak na prawde go nie doświadczyły i ze bycie rodzicem łączy sie z niepowodzeniami i problemami a wsród nich sa małe perełki, których moze nie zawsze dostrzegamy ale jednak są. Mam nadzieje ze to prawda :) bo sa momenty kiedy powątpiewam i mysle sobie ze lepiej by bylo gdybym nie byla matką, bo wydaje mi sie ze jestem okropna. Tak czy inaczej, w niczym nie pomaga - przynajmniej mnie- fakt ciagłego roztrząsania tego co sie stało wczoraj i jeszcze wczesniej - chociaz mam do tego duza skłonnosc. Cały czas próbuje nowych metod wychowania, bo nie ma jednej idealnej. Dzieci starsze wiek 8 -10 lat (moj syn) maja tez swoje charakterystyczne zachowania dla tego wieku i tez potrafia wyprowadzac z rownowagi, ciągle człowieka sprawdzac, testowac. Ja, kiedy jest mi samej ze soba ciężko, bardzo zle radze sobie wtedy z takimi sprawami, bywam ciagle rozdrazniona i marze o tym zeby byc przez chwile sama.. Ja złe samopoczucie miewam tez bardzo czesto wtedy kiedy mam bardzo niski potas, nie wiem co to powoduje (moze ciagle napiete miesnie?) ale musze go suplementowac. Kiedy poziom potasu sie obniza czuje rozdraznienie i duzy niepokój, mam dusznosci. Ale ja mam problemy z tarczycą, co w nerwicy nie pomaga, raczej sprawia ze jestem bardzo uwrazliwiona na wszelkie zmiany pogody, temperatury, otoczenia, zmiany hormonalne w cyklu miesiaczkowym itd. Faktycznie strasznie sie rozpisuje. :) Pozdrawiam Was Dziewczyny.

Odnośnik do komentarza

Lilianna pisz,pisz-fajnie mi się czyta Twoje posty.Są takie ciepłe w porównaniu do moich,bo moje są raczej agresywne ( o ile tak je można nazwać)Ja masz nk,czy fb to na wcześniejszych stronach są namiary na nas,jak masz ochotę,to dołącz do nas-fajnie by było zobaczyć jak wyglądasz.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×