Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Mamy z nerwicą


monic25

Rekomendowane odpowiedzi

Jakiś zbieg okoliczności czy coś,dzisiaj właśnie o Was myślałam ,kilka lat temu tu pisałyśmy i zastanawiałam się czy wyszłyście z tego bagna ?pamiętam Ciebie ,Angele i Magdę z którą miałyśmy problem z zezem u naszych dzieci,pozdrowienia i odezwijcie się od czasu do czasu

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkie Mamusie. Jestem tu nowa, pierwszy raz pisze na jakimkolwiek forum, ale chciałam się podzielić z Wami moją historią. 4 lata temu wykryto u mnie nerwice lękową, zawroty głowy w miejscach publicznych, mdłośći, bałam sie wyjść gdziekolwiek gdzie było dużo ludzi. Poszłam z tym do lekarza psychiatry bo moja mama miała to samo. Dostałam wtedy lekarstwa i to pozwoliło mi znaleźć prace, przeprowadzić się, założyć rodzinę.Przy pomocy psychoterapeuty ostawiłam leki i Ogólnie wtedy myślałam, że z tego wyszłam na dobre. Kiedy zaszłam w ciążę przeprowadziliśmy się z mężem z powrotem do mojej mamy. Wszystkie objawy jakie wtedy miałam tłumaczyłam sobie stanem w jakim się znajduje. Kiedy urodziła się moja córeczka było jeszcze wszytko w miarę w porządku. Do czasu kiedy moja córcia nie trafiła do szpitala z zapaleniem oskrzeli, po jej wyjściu ze szpitala, mi *puściły nerwy* ja z objawami somatycznymi trafiłam na sor. Później było już tylko gorzej. Wróciłam do leków ale one mi wcale już nie pomagały. Najgorsze, że cały czas miałam wrażeni że źle opiekuje sie moją córką, a mama i teściowa wcale mi nie pomagała, ciągle mi mówiły co i kiedy mam robić, jak mam robić. Ciągle mnie pouczały. Zmieniłam leki, było troche lepiej, ale ciągle każdy dzień to była walka z samą sobą. Ciepłe poty, drgawki, sztywnienie mięśni, ciągły niepokój i wrażenie że nie dożyje jutra. pojawiały się też myśli samobójcze *bo jak tak źle sie opiekuje moją córką to może lepiej jej będzie beze mnie, i mama moja się nią zaopiekuje idealne*. Wtedy na dodatek jeszcze mój mąż wyjechał za granice na parę miesięcy. Chodziłam na psychoterapie do innej kobiety niż wcześniej, ale to nie pomagało. Potrafiłam chodzić cały dzień z córką na spacerze i nie odczuwać zmęczenia, na myśl o powrocie do domu skręcało mnie w środku. Wkręcałam sobie że ten stan nigdy nie minie. Jakoś wytrzymałam do powrotu męża. Razem z nim wynajęliśmy osobne mieszkanie, i było dużo dużo lepiej, ale dalej porównywałam sie do innych mam i nie było jeszcze *normalnie*. Miałam wrażenie że ja to nie ja tylko ktoś inny. Po paru miesiącach wróciłam do siebie, ale znowu zaczęły pojawiać się wyrzuty sumienia że siedzę w domu, że nie pracuje, że w dalszym ciągu finansowo jesteśmy uzależnieni od rodziców. Wysyłałam CV i w końcu ktoś oddzwonił. Przeprowadziłam z nim pierwszą rozmowę przez tel i po jej skończeniu dostałam takiego strasznego ataku paniki, że bez jeszcze jednej pastylki się nie obyło. Teraz jestem dzień po tej rozmowie, wiem że to praca nie dla mnie, że daleko bym musiała dojeżdzać, że musiałabym zostawiać moją córkę z dziadkami na cały dzień a jednak cały czas mam napięte mięśnie, cały czas od nowa przeżywam tą rozmowę w głowie, na niczym sie nie mogę skupić, nie moge zająć się córką bo mi tak ręce drżą. NIe wiem co robić, jak sobie z tym poradzić. Kiedyś to były nerwy tylko przy wychodzeniu z domu, a teraz towarzyszą mi cały czas, w każdej minucie.

Odnośnik do komentarza

Kasiek-ja-tak-samo-się-meczę-i-ostatnio-ktoś-zaproponował-mi-prace.....blisko-domu-opiekować-się-chora-osobą....zgodziłam-się-i-już-mam-takiego-stresa-że-nie-wiem-czy-dobrze-zrobiłam.......ale-wiem-że-muszę-coś-wkońcu-zrobić-bo-siedzenie-w-domu-mi-nie-pomaga.....teraz-tylko-czekam-na-telefon-od-kiedy-mam-zaczać........nie-chce-pozwolić-żeby-franca-zabrała-mi-całe-życie......mimo-że-jest-mi-cholernie-ciężko-psychicznie-i-z-objawami-somatycznymi.....w-razie-czego-mama-mi-pomoze-to-tyle-mogę-być-spokojniejsza

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny z tego da się wyjść. Mnie już dużo lepiej, do normalności jeszcze trochę brakuje ale nie nawiedzają mnie już tak często nieuzasadnione lęki a jak się pojawiają staram się o nich nie myśleć, nie wpadać w błędne koło. Pewnego dnia stanęłam przed lustrem i powiedziałam sobie że JA jestem silniejsza niż nerwica, że nie dam się jej pokonać. Nie odbierze mi najlepszych lat życia z moją córką, i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki poczułam się lepiej. Teraz za każdym razem jak mi się coś takiego pojawia mówię sobie, że myśli mi nic nie mogą zrobić, że to JA JESTEM PANEM I WŁADCA SAMEGO SIEBIE, a nawet jeśli coś się stanie to przecież nie jestem sama, są ludzie co chcą mi pomóc. Byłam nawet na rozmowie kwalifikacyjnej i może rozpocznę pracę. Tego fakt, boję się strasznie, i mam wyrzuty sumienia względem mojej córki i zastanawiam się czy to jest dobry wybór. Czy dobrze robię, może lepiej zostać z nią w domu? Zmagam się jeszcze z innymi moimi upiorami, i czekam na rozpoczęcie psychoterapii bo wiem, że do powrotu to pełnej normalności muszę z pomocą terapeuty poprzestawiać w sobie pewne wartości.

Odnośnik do komentarza

Drugi *atak* nerwicy trwał prawie rok, ale ogólnie to leczę się na nerwice od 5 lat. Ja próbuje sobie wszystko racjonalnie wyjaśnić, zastanawiam dlaczego się boje, czy jest jakiś konkretny powód, czy mam do tego prawo bo np. trema. Staram się przebywać jak najczęściej z ludźmi. Ale najbardziej mi pomogło gdy pozwoliłam sobie na strach, gdy przestałam z nim walczyć. Za każdym razem gry czuje ze zaczyna się pojawiać mówię sobie *z czym nie mogę walczyć to muszę to zaakceptować* lub *to wszystko jest tylko w mojej głowie* i uwierzcie mi to pomaga w większym stopniu.

Odnośnik do komentarza
Gość gracjanka

U-mnie-z-pracą-nie-wyszło...już-nie-aktualne....znaleźli-sobie-kogoś-innego....szkoda-bo-poczułam-że-jak-bedę-musiała-wychodzić-z-domu-to-się-zacznę-znowu-oswajac-że-muszę-isć-i-koniec.......ja-też-sobie-tłumaczę-że-to-tylko-głowa-swiruje-i-wszystko-co-się-ze-mną-dzieje-to-jest-do-ogarniecia....ale........ale-mam-france-już20-lat.......niby-są-okresy-że-jest-mega-poprawa.....a-po-jakimś-czasie-wsio-wraca......

Odnośnik do komentarza

Nawet wśród ludzi zdrowych zdarzają się chwile gorsze i lepsze, chwile zwątpienia i totalnego braku sił. Najważniejsze to nie poddawać się. Ja dostałam w końcu propozycje pracy, niestety nie tej wymarzonej i wyuczonej. Teraz kiedy w końcu się coś pojawiło zastanawiam się jak ja dam rade zostawić córeczkę na te parę godzin. Czy nie stanie jej się krzywda jak mnie nie będzie... Czy nie będzie jej brakować mamy a przez to nie wpłynę jakoś negatywnie na jej rozwój?

Odnośnik do komentarza

Hej, jestem mamą 1,5 rocznej dziewczynki,leczę się na nerwicę od 10 lat. Ciążę i prawie 1,5 roku bez leków ,teraz mam okropny nawrót i od ponad tygodnia walczę już na lekach.Chyba najgorsza jazda lękowa jaką miałam w całej *karierze* nerwicowca albo może fakt że nie mogę się skryć pod kołdrą na cały dzień jak kiedyś i przeczekać a trzeba zająć się dzieckiem potęgują mój lęk.Boje się zostać z małą sama,nie mam energii żeby się z nią bawić ,jestem cały czas jakby na krawędzi płaczu i rozpaczy.Co za stan!kiedy to minie...zazwyczaj 2 tygodnie na lekach i się normowało a tu mam wrażenie że nic z tego. pozdrawiam wszystkie mamy

Odnośnik do komentarza

ETA wypisz wymaluj miałam to samo!! Dokładnie brak energii do zajęcia się dzieckiem, przez to wyrzuty sumienia i tak w kółko. I nawet mamy córki w podobnym wieku, moja ma teraz 15 m-cy. Teraz na szczęście zaczyna sie powoli układać. Zaczęłam terapie (chociaż wydaje mi się trochę dziwna ta moja Pani psychoterapeuta), jestem na lekach, i poszłam do pracy. Najbardziej chyba pomogło mi pójście do pracy, tam mogę się oderwać od tego wszystkiego i nie myśleć.

Odnośnik do komentarza
Gość stara forumowiczka

Witam Was. Już tu kiedyś bywałam. Postanowiłam wstąpić i podzielić sie tym jak potoczyło się dalej moje życie. Nerwice mam od hohoh kilkunastu lat. Nigdy na lekach. Raz próbowałam ale w najgorsze bagno wpadłam przez leki. Dziecko podrosło a ja na chama musiałam do pracy pójść. Poszłam i to do takiej pracy w której zawsze musiałam być wśród ludzi i dla ludzi. teraz wykonuję pracę, której się strasznie boje i stresuję ale jakoś mi idzie. Jestem na wysokich obrotach cały dzień i wyobraźcie sobie, że nie pamiętam kiedy się tak dobrze czułam. Faktem jest, iż miewam złe dni ale to głównie przed okresem czy podczas zmiany pogody. Niekiedy chwyta mnie jakis lęk ale to pikuś do tego co było kiedyś!! Dziewczyny leki pomoga na czas brania. Najlepiej leki przełamywać i to mówi wieloletnia nerwiczka, która bała się sama w domu zostać.teraz śmigam wszędzie. No może jeszcze nie wyjeżdżałam z dzieckiem na wakacje bo niestety sama wychowuje i jeszcze trochę boję się tak we dwoje.

Odnośnik do komentarza

Hej, U mnie do niedawna było w miarę ok. Zaczęło się wszystko układać, ja mam pracę z której jestem zadowolona (oprócz kasy ale pieniądze to nie wszystko),dziecko jest zdrowe, poszło do żłobka i z teściami mam coraz mniej do czynienia, a zwłaszcza z teściową, której nic się nie podobało co robię z własnym dzieckiem. Z tego względu postanowiliśmy z mężem że odłożę leki -brałam 150 mg wenlafaksyny.Dodatkowo chodziłam na terapię, ale moja Pani psycholog zaszła w ciąże i od lipca jest na zwolnieniu lekarskim także z wszystkim radze sobie sama, aż do dzisiaj, od paru dni zaczęłam brać dawkę 35 mg i znowu dostałam ataku lęku. Znowu zaczęłam sobie wkręcać że jestem złą matką za każdym razem jak puszczam dziecku bajkę w tv. Zarzucam sobie, że moje dziecko nie ma tylu zabawek co inne, i przez to się źle rozwija. Porównuje je do innych i za każdym razem znajduje coś czego nie dopatrzyłam w nauce czy innej kwestii. Boję, ze przez napięcie mięśni znów wyląduje w szpitalu z jakimś przykurczem. Chciałabym mieć drugie dziecko, ale panikuje na samą myśl, że w trakcie ciąży nie będę mogła nic bać, i później przy karmieniu również. I teraz mam pytanie do Was. Jak Wy sobie z tym radzicie? Wiem, że trzeba być *wystarczająca dobrą matką*,i nie można być idealną, ale łatwo powiedzieć gorzej zrobić, Nie chciałabym, żeby moje zachowanie wpłynęło jakoś na mają córkę, zwłaszcza że sama jestem dzieckiem *nerwówki* i wiem jak to wygląda

Odnośnik do komentarza

Cześć czy zaglądają tu jeszcze dziewczyny takie jak BEZELUSZEK, Andziunia, Gracja, Magda79, Monic25, Samotna, Diertich i Bartek oraz inne osoby , które wcześniej pisały na tym form. Przeczytanie całego forum zajęło mi miesiąc, myślałam że dołończe do was ponieważ też zmagam się z tym paskudztwem już 10 lat i zawsze udawało mi się z tego wyjść bez żadnych leków( no może w ostateczności i przy napadach paniki brałam coś na wyciszenie) ale w tym roku po porodzie tak mnie przypiliło że już mi sił brakuje. Do tego forum trochę się przywiązałam i mam nadzieje że ktoś się odezwie. PS. Jestem mamą 5 wspaniałych dzieciaków, ale przez tą france już wysiadam.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×