Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Ablacja okrążająca żyły płucne w migotaniu przedsionków


Gość Tenia

Rekomendowane odpowiedzi

Pomidory nie maja duzo potasu wiec picie soku pomidorowego ci nic nieda. Lekarz mi powiedział jak tez spłukałem potas że ja to bym musiał wiadro pomidorów zjesc i to i tak by mi nic nie pomogło. Poszukaj w necie słyszałem że niektóre owoce suszone maja duzo potasu. Znam ludzi którzy biora po 3-4 pigułki z potasem. Napewno nie powinienes pić piwa i wina czerwonego przedewszystkim i duzo pił płynów. Przynajmniej tak mi lekarze mówią.

Odnośnik do komentarza

Witam. Narazie serducho uspokoiło się, zaaplikowałem sobie Cordarone i w sobote po południu wskoczył rytm zatokowy. W ostatnim czasie mialem i mam duzo skurczy dodatkowych, chyba przez tą pogodę, sotalol na mnie juz nie działa a wiec musze szukac czegoś innego. Będę umawiał sie na wizytę na przyszly poniedziałek a do tego czasu chyba zostanę na cordaronie....przez te skurcze dodatkowe. Chociaż mam jeszcze Isoptin ale nigdy tego nie brałem, przypisał mi to kiedys lekarz jakby Sotalol nie dzialał...może spróbuje go na te dodatkowe skurcze.....

Odnośnik do komentarza

Do Wszyscy Forumowicze, czy ktoś z Was zetknął się w swoim przypadku z bradykardią nocną?Konkretnie chodzi mi o kilkanaście epizodów w ciągu miesiąca z nocnym tętnem między 33 (najniższy z epizodów) do 47 (najwyższy). Jeśli tak, to z tym dalej robić? Czy w kontekście *nocnej* bradykardii też w grę wchodzi ablacja? ma ktoś wiedzę w tym temacie? Dodam jeszcze, że w ciągu dnia tętno zazwyczaj w okolicach 60-66, czasami w godzinach wieczornych 57-58. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Seba uwierz mi wolałabym mieć tętno 58 niż 150/m.Jest masa rzeczy które przyśpieszają tętno gorzej go zwolnić ale nie moge się wypowiadać bo mam odwrotną przypadłość.Na holterze (jednodniowy tez najniższe tętno miałam 44/m. Przeszłam z kalydum teraz na kalipoz zobaczymy. Jak picie soku pomidorowego nic nie daje Kariolodzy w Katowicach mówili coś innego

Odnośnik do komentarza

Dzięki za odpowiedzi. Chodzi mi o to, czy stymulator w sytuacji bradykardii jest jedynym, niestety radykalnym, rozwiązaniem? A idąc dalej? Czy ablacja jest skuteczna tylko (bo już wiemy po wielu przykładach, że jej skuteczność nie jest regułą) w sytuacji tachykardii? Gubię się coraz bardziej w tym wszystkim. Mam wrażenie, że im więcej czytam, również tekstów naukowych, to coraz mniej wiem. Że medycyna wciąż stąpa po takim grząskim gruncie, że przypadki ludzkie niby podobne, a jednak inne. Niby mówi się, że niskie tętno jest zdrowe dla człowieka. Ale bradykardia już zdrowa nie jest...

Odnośnik do komentarza

Witaj SABA26, witajcie wszyscy Forumowicze! Jak dobrze być szczęśliwą! :-) Saba, pytałaś (kiedyś tam) co u mnie? Otóż od ablacji minął już 1 rok i 7 miesięcy - przypomnę - ablacja w Katowicach - Ochojcu, w roli mistrza ceremonii dr Andrzej Hoffmann. W moim przypadku potrzeba było 10 miesięcy, że rozszalałe serducho wróciło do normy. Od stycznia br. tykam miarowo i zatokowo i cieszę się życiem. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że ostatnio tu zaglądałam w lipcu i dzisiaj szczerze się zdziwiłam, ze założony przeze mnie wątek tuż po ablacji tak się rozwinął! Cóż mogę powiedzieć? Może tym, którzy wahają się, czy poddać się ablacji... Powiem Wam tak: 5 lat dojrzewałam do zabiegu, bałam się, jak niczego innego, po przebytej nerwicy lękowej... A teraz, gdybym (odpukać) musiała iść do tzw. powtórki, to nie zawahałabym się ani chwili! Ważne, żeby wybrać dobry ośrodek i dobrego lekarza, bo tak, jak ktoś już tu napisał - to nie metoda a lekarz i jego doświadczenie, który przez prawie 5 godzin wykonuje naprawdę koronkową robotę. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.

Odnośnik do komentarza

Cześć wam wszystkim Jak zdrówko?? Mam pytanie czy znacie kogoś kto po przebytej ablacji został jeszcze mamą??Albo ktoś planuje :P Tak się zastanawiam lekarze mówią że po udanej ablacji nic nie stoi na przeszkodzie...jednak po przebytych przeżyciach nie jest łatwo zapomnieć i żyć normalnie .Strach o życie jest silniejszy...ale ja w końcu mam dopiero 28 lat i jak to przeskoczyć.Oczywiście że wszyscy którzy tego nie przeżyli uważają że wyolbrzymiam ale na prawde się boje że to może wrócić gdyż wiadomo że organizm kobiety w ciąży jest bardzo obciążony.co o tym sądzicie

Odnośnik do komentarza

Dzieki Saba za pamięć. Faktycznie, nie jest źle, choć nieidealnie. Arytmie, słąbsze i krótsze niż przed zabiegiem niestety pojawiły się 3-4 razy (przez rok). Co 2-3 miesiące. Na jakieś pół dnia. Trochę na własne życzenie (nadmiar wina, nie wzięcie tabletki magnezu). W sumie jest zdecydowanie lepiej, ale się waham co dalej. Lekarz zaproponował powtórkę, zresztą przy migotaniu na ogół jedno podejście nie wystarcza. Ponowne ablacja będzie ponoć łatwiejsza i szybsza, ale cały *cyrk*, czyli kłucie, później leżenie nieruchomo i uważanie na ranę będzie podobne. Z drugiej strony te *nowe* arytmie są na tyle rzadkie i mało dolegliwe, że bardzo nie przeszkadzają. Tak czy tak obecny stan ma się nijak do poprzedzającego ablację. Niebo a ziemia. Funkcjonuję normalnie, pływam po 1.2 km, jeżdżę na nartach (gdyby jeszcze stan kręgosłupa się poprawił), na rowerze: codziennie do pracy i rekreacyjnie. Inne, dużo lepsze życie.

Odnośnik do komentarza

AndrzejO, dziękuję za odpowiedź. Zastanawiam się co zrobiłabym na Twoim miejscu. Ciekawe, czy to, że kolejna ablacja przyniesie lepsze efekty jest regułą czy raczej gdybaniem. Żeby tak można było coś przewidzieć...a chyba najgorszy jest strach, że może być gorzej niż jest. Moje ablacyjne wybory i rozterki na razie przyćmił fakt, że bliska osoba ma tętniaka aorty brzusznej, czyli w gruncie rzeczy tykającą bombę. No i teraz pomagam zbierać wywiad: operować czy nie (ryzyko duże), a jeśli tak to gdzie i u kogo, ech...trudne pytania, trudne wybory.

Odnośnik do komentarza

Witajcie. W lipcu 2012r. przeszłam drugą ablację AVNRT w Ochojcu. Pierwszą miałam w roku 2005. Po drugiej ablacji powtarzał się co jakiś czas epizod tachykardii zatokowej, ale odkąd biorę 10mg propranololu jest OK. Jestem aktywna fizycznie: zumba, rower, taniec, no i co najważniejsze - w lutym tego roku zostałam mamą zdrowej, ślicznej Liliany :) JOPECZEK - jestem żywym przykładem tego, że po ablacji spokojnie można zajść i donosić ciążę i urodzić siłami natury :) Ablacja, to zbawienie. A co do potasu - ja codziennie biorę jedną tabletkę KALIPOZu i MAGNEZ B6 max. I chyba bardziej *dla głowy* niż dla serca biorę 10 mg propranololu i wszystko jest OK. Czasami mam dodatkowe skurcze, ale jest ich kilka na dzień albo wcale nie ma, więc absolutnie da się żyć. Pozdrawiam Sercowców i życzę zdrowia :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×