Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Ablacja okrążająca żyły płucne w migotaniu przedsionków


Gość Tenia

Rekomendowane odpowiedzi

Saba26 Jak już pisałam mam migotanie przedsionków i z tym żyje z 15 lat , mój Tata ma też ( pewnie geny) i mąż ( nie geny) i wszyscy mamy zdrowe serca i bardzo wydolne jak na swoje lata ( Tata 85 lat , a mąż 70lat). Ablacji na razie się nie poddaje bo taka jest opinia kardiologów i to nie jednego ( miałam tez konsultacje z * górnej półki *). Proszę mnie nie straszyć jak to jest żyć z migotaniem przedsionków bo ja to wiem , taką drogę wybrałam , która mi * polecili kardiolodzy* , ja nic nie robię. na własna rękę , jestem pod stała opieka kardiologa i tez ciągle czekam na leki lub zabieg ,który będzie mniej ingerował w serce i będzie bardziej skuteczny ( przy migotaniu jest najmniejsza ). Ja nikogo nie straszę jakie mogą być skutki uboczne ablacji - można sobie poczytać na forum i wyciągnąć własne wnioski, ja tak robię. Nie mniej jednak cieszę się z każdej udanej ablacji i powrotu do zdrowia. A co do chodzenia po górach to tu kiedyś napisał pewien pan jak to z migotaniem przedsionków wybrał się w wysokie góry - chyba Andy i szczęśliwie wrócił i nic mu się nie stało a miał z 60 lat.. Udar mózgu można dostać nie mając wcale migotania , znam parę takich osób a z migotaniem żyje moja teściowa i ma 90 lat i jak mówił Sp. teść całe życie była chora , On zmarł w wieku 65 lat teściowa trzyma sie dobrze. Pozdrawiam wszystkich co tu zaglądają.

Odnośnik do komentarza

Jeszcze napisze odnośnie udarów . Udar przy migotaniu przedsionków jest na ogól niedokrwienny , tak samo zawał serca jest spowodowany brakiem dopływu tlenu do serca i udar gotowy czy to serca czy mózgu bo działa na podobnej zasadzie - nie wiem czy fachowo piszę bo nie jestem przecież lekarzem. Ja dlatego bardzo dbam o to aby jak najdłużej nie mieć miażdżycy bo ona najczęściej jest przyczyną zatorów krwi czy to w mózgu czy w sercu a nie samo migotanie . Przynajmniej * moi * kardiolodzy wszyscy mówią zgodnie ,że zdrowe serce tzn . bez miażdżycy z migotaniem sobie poradzi i dlatego w tym kierunku bardzo dużo robię i jestem sprawna pomimo migotania przedsionków tak jak mój Tata i mąż . Tata żyje z tym ok. 20 lat jak nie dłużej a wykryto przypadkowo bo nie czuje migotań tak jak mąż , tyle samo pewnie . Ja niestety czuje migotki szczególnie jak jestem w bezruchu czyli siedząc oglądając telewizję , czytając książkę i jak leżę na lewym boku ale jakoś żyję i nie umarłam , ja się nie nakręcam tym , taką chorobę mam , na którą nie ma skutecznego lekarstwa ani zabiegu . Takie jest moje zdanie .

Odnośnik do komentarza

Saba. Interesujacy jest moj wypis poablacyjny ze szpitala: *Wykonano krioaplikacje w ujsciach zyl plucnych... Po krio nadal AF, dlatego wykonano kilka aplikacji RF...; podczas ostatniej aplikacji - umiarowienie*. AF to skrot od lac. migotania przedsionkow a RF to radiofrequency, a wiec ablowanie kawalka serce *goraca* koncowka. Tlumaczy to troche dlaczego, nawet po tzw. skutecznej ablacji, migotanie moze wrocic. Po pierwsze, rany pozabiegowe sie goja i serce jest niestabline. Po drugie, byc moze nie wypalono czy wymrozono wszystkich ognisk migotania? Byc moze zostaly te slabsze, ktore aktywuja sie przy ekstra okolicznosciach. I wreszcie, z tzw. trzeciej strony :), dobrze ablowane fragmenty, nie przewodzace impulsu, po jakims czasie zmieniaja sie, odbywa sie jakies niekorzystne bliznowacenie i znow zaczynaja przewodzic. Dlatego przyjmuje sie, ze przy migotaniu przedsionkow pierwsza ablacja udaje sie tylko (i az) w 70%. Przy wszelkiego rodzaju czestoskurczach nie bedacych migotaniem skutecznosc zazwyczaj jest wyzsza. Mysle, ze powinnas byc czujna. Jesli dolegliwosci beda sie nasilac, a nawet jesli czujesz, ze juz teraz za bardzo uposledzaja Ci zycie, kieruj sie w strone ablacji. Ja polecam goraco lekarza, ktory mnie ablowal. Nie tylko ja jestem jego wdziecznym pacjentem. A gor bym sie na Twoim miejscu nie bal. Nawet w okresie, gdy migotanie bardzo mi juz dokuczalo, nie rezygnowalem z gorskich wycieczek czy nart (jestem bylem instruktorem). Nawet na Aiquille du Midi z Chamonix wyjechalem kolejka. Warto miec w zanadrzu jakis Rytmonorm czy Polfenon czy inny Biosotal, oczywiscie w uzgodnieniu z lekarzem. Obserwator, gdzies juz pisalem o statystykach. Z migotaniem mozesz przezyc i 100 lat, czego Ci zycze, ale ryzykujesz udar, nie tylko mozgu zreszta. Nawet rozrzedzajac krew, ryzyko, ze spotka Cie udar, jest duzo wieksze niz u tego, ktory migotania nie ma. Podawalem gdzies statystyki, latwo wyszperac. Podobnie jak palenie papierosow. Mozna dozyc 100 lat wciaz palac, ale ryzyko, ze umrze sie wczesniej od niepalacego jest, STATYSTYCZNIE rzecz biorac, duzo wieksze. Dlatego trzeba robic wszystko by sobie owa statyke poprawic. No chyba, ze nam na naszym zyciu nie zalezy bo np. liczymy na kolejne, lepsze. :)

Odnośnik do komentarza

Andrzejo Postaram się napisać krótko , statystyki no cóż i Ci podam jeden przykład z tej dziedziny : jak sąsiad bije żonę codziennie to ja jestem bita co drugi dzień i gdzie tu jest prawda nigdzie bo ja nie jestem bita wcale i sąsiadka dostaje raz na dzień i nie co drugi dzień . Tak samo wyglądają statystyki w u osób co się borykają z migotaniem i tez nie mowi prawdy o faktycznym problemie( statystyki wszędzie tak samo działają). Czy Ty uważasz ,że moi kardiolodzy są niekompetentni ?To właśnie Oni zdecydowali żeby mnie nie ablować a Twoi żeby tak i o czym tu dyskutować czy pisać. Przecież ja nie podważam Twojej decyzji o ablacji to dlaczego Ty to robisz u mnie , nie rozumiem tego . Czy Ty uważasz ,ze tylko Twoi lekarze są nieomylni ? Tak nie można myśleć a jeżeli tak myślisz to jest zle dla Twojej psychiki bo możesz się zawieść czego Ci nie życzę. Powtórzę jeszcze raz żeby się utrwaliło , nie jestem ablowana bo tak ZDECYDOWAŁ LEKARZ-KARDIOLOG tak jak u Ciebie zdecydował lekarz o ablacji i nie mozna przynajmniej na forum z tą decyzja dyskutować bo nic na swój temat nie wiemy . Ja szanuje Twoich lekarzy i decyzje to i Ty to zrob. W moim srodowisku wiele osob miało udar bez migotań a z migotaniem jak się zyje 90lat to chyba nie jest zle a Tata tez ma swoje lata i dobra kondycję i moja statystyka jest bardzo dobra dla tych co zyja z migotaniem . Każda widzi to co chce . Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Obserwator. Nie podwazam decyzji Twoich kardiologow, choc zawsze warto przekonsultowac swoj przypadek u kilku, jak w kazdej innej powaznej dolegliwosci czy chorobie. Tu nie chodzi o Twoj czy moj przypadek, ale sady ktore wypowiadasz. Ludzie to czytaja i moga sie poczuc zdezorientowani. Nie mozna twierdzic, ze serce jest zdrowe, choc migocze i podawac jednostkowe przyklady za lub przeciw jakijes tezie. Najstarsza do niedawna mieszkanka Ziemi, niejaka Jeanne Calment (rozmawiala z Van Goghiem), prawie do konca swojego dlugiego 122 letniego zycia palila papierosy. Nie mozna stad wyciagac wnioskow, ze jej sluzyly. Statystycznie papierosy szkodza, to oczywiste, choc moze znajda sie jednostkowe przypadki, w ktorych pomagaja. Odnosnie mogotania i ryzyka udaru. Statystyki, a wiec fakty, bo statystyki oparte sa na faktach wlasnie, sa nieublagane. Migotanie przedsionkow zwieksza 5-krotnie prawdopodobienstwo wystapienia udaru mozgu! Migajacy, ktorzy biora regularnie leki na rozrzedzenie zmniejszaja prawdopodobienstwo udaru o 70%. Wniosek. Najlepiej nie miec migotania, a jesli juz, to zazywac leki na rozrzedzenie krwi, bo prawdopodobienstwo, ze taki migacz bioracy leki dostanie ataku w stosunku do zdrowego wzrasta tylko 1.5 krotnie.

Odnośnik do komentarza

Andrzejo , ja Ci napisałam ,że byłam konsultowana z niejednym kardiologiem i w tych byli lekarze * z górnej półki * i tak orzekli koniec kropka. Dlaczego to do Ciebie nie dochodzi ? Nikogo nie wprowadzam w błąd tylko opisuje mój przypadek życia z migotaniem przedsionków. Co Cię tak denerwuje , to że nie wszyscy lekarze wysyłają swoich pacjentów na stół aby ablować? Abklacja niesie też ryzyko i to należy również ludziom pisać nie tylko o życiu z migotaniem , bo jeszcze nie wiadomo jak dlugo ludzie będa zyli po ablacjach i czy im sie nie przytrafi udar , abluje się ok. 20 lat a z migotaniem ludzi zyja tak długo jak istnieja. . Nikogo nie krytykuje ,ze poddał sie ablacji i nadal nie rozumiem dlaczego Ty to robisz. krytykujac mnie.Kazdy ma swój rozum i musi sam wyciągać wnioski z tego co czyta a jak nie umie tego no to chyba nie jest moja wina czy jest ? Żawsze i wszędzie piszę ,ze o leczeniu musi zadecydowac lekarz i to dobry lekarz a nie forum. Forum jest od pisaniu o Sobie i ja to czynie tak jak Ty to tez robisz. Tak jestem ZDROWA , zmieniłam komputer i nie mogłam się zalogowac. Dzieki za trafne obserwacje , nie tylko ja obserwuję. Co Ty masz za problem ,ze tu zaglądasz?

Odnośnik do komentarza

Wprowadzasz blad piszac o zdrowym sercu. Nie masz go zdrowego. Masz uszkodzony jeden lub kilka elementow serca odpowiedzialnych za rytmiczna prace serca. I tego sie czepilem. Nie mozna tak pisac jak Ty, bo czytajacy z migotaniem przedsionkow pomysla, ze wszystko w porzadku, mozna z migotaniem serca swietnie funkcjonowac, nic nie grozi, jest sie zdrowym. Otoz nie, niestety! Nie jest sie zdrowym. Cos z tym trzeba probowac zrobic. O ile dobrze pamietam, nawet nie zazywasz lekow na rozrzedzenie krwi. Gdybys napisala: mam utrwalone migotanie przedsionkow, zyje mi sie z tym niezle, konsultowalam sie u kardiologow, wiem o ryzyku udaru mozgu, ale to jest ryzyko, ktore podejmuje... Moje zdrowie, moja sprawa. Gdybys tak napisala, nikt by Ci nic nie zarzucil. Ale nie mozna pisac, ze masz zdrowe serce, bo ono takie nie jest. Nie jestes ZDROWA. :) Oczywiscie, ze ablacja niesie ze soba pewne ryzyko. Moga sie trafic komplikacje, ale w ogromnej wiekszosci przypadkow, rowniez w migotaniu serca, ktore jest trudniejsze do skutecznego ablowania, przynosi poprawe. To ryzyko warto podjac, bo w sumie grozby powiklan i bledow sa niewielkie i znacznie mniejsze niz konsekwencje nieleczonego migotania. Jaki mam problem, ze tu zagladam? (nie jestem pewien czy to pytanie bylo do mnie?) Bo migotanie dalo mi przez wiele lat w kosc i jest to dla mnie wciaz zywy problem. W polowie stycznia tego roku bylem ablowany, mam nadzieje, ze skutecznie i temat ablacji jest wciaz dla mnie istotny. Interesuje mnie co sie dzieje w tym temacie u innych. Do tego sluzy wlasnie to forum i ta grupa. Za pewien czas, gdy problem migotania i ablacji stana sie dla mnie - mam nadzieje - mniej wazne, przestane tu zagladac albo bede to robil bardzo sporadycznie.

Odnośnik do komentarza

Do AndrzejO Twoje doświadczenie i pewna wiedza są bardzo cenne, nie rezygnuj, proszę, z forum (lub za wczasu wymienmy sie adresami emailowymi, jeśli nie masz nic przeciwko). Istotne są rozsądne rozważania, a nie demagogia. Nie rozumiem, skąd potrzeba takiego zaczepnego, dosc prowokacyjnego stylu dysputy ze strony Obserwatora. Moze mylę sie w swoich obserwacjach, ale skoro Obserwator jest tak pewny swoich przekonań, to dziwi mnie potrzeba przeglądania forów ablacyjnych.

Odnośnik do komentarza

Andrzejo Tak mam utrwalone migotanie przedsionków od mniej więcej 2 lat . Żyje mi się dobrze , kondycja super , jestem pod kontrolą dobrego kardiologa i On to zdecydował aby mi nie rozrzedzać krwi ani łykać betablokerów i mi powtarza ciągle jak chodzę na kontrole ,że na razie u mnie nie ma potrzeby brana leków . Andrzejo , zrozum ,że ja nic nie robię na własną rękę tylko wszystko jest pod kontrolą kardiologa i to ciągle pisze a Ty odpowiadając mi chcesz mi wmówić ,że ja nic nie robię w tym kierunku , robię bo chodzę do lekarza , któremu ufam tak jak Ty zapewne też. Pisz o sobie jak się czujesz po ablacji a ja będę pisała jak się czuję z utrwalonym migotaniem bez ablacji i tyle a osoby to czytające niech wyciągną swoje wnioski , nie rób to za nich , każdy ma swój rozum. Ja zapewne długo będę tu zaglądać bo jestem CHORA na migotanie przedsionków szukając poza oczywiście wizytami u mojego lekarza sposobu na pozbycie się mojej dolegliwości. PS Dbam o męża i siebie ( mamy te same choroby) czyli badamy często cholesterol , ciśnienie , cukier i mamy póki co zawsze w najlepszych normach , chodzimy na spacery , nie palimy papierosów , od czasu do czasu mąż wypije koniaczek a ja czerwone wino ot i to jest nasza dbałość o zdrowie aby nie dostać udaru pomimo migotania przedsionków. Lekarz ciągle nam powtarza ,że na leki przyjdzie czas bo to nie są przecież cukierki.

Odnośnik do komentarza

Saba , ale kogo ja zaczepiam . To ja jestem atakowana za to ,że mam inne zdanie . Czytam takie wątki bo jestem zainteresowana tym tematem czyli ablacją i skutecznością zabiegu i opinii ludzi ,którzy to przeszli jedni chwalą drudzy nie i co tu jest dziwnego z mojej strony . Znowu nie rozumiem o Ci chodzi .

Odnośnik do komentarza

Saba, nie, nie rezygnuje. :) Oczywiscie, nie mam nic przeciwko podaniu adresu mailowego, np. agpa91@gmail.com, ale marny ze mnie ekspert ablacyjny. Swoja droga, w mojej pracy, gdzie zatrudnionych jest ok. 200 ludzi, kilku z nas dotknela przypadlosc migotania przedsionkow i az trzech ablowal skutecznie ten sam lekarz. Mnie tylko raz, kolege 3 razy, a jeszcze jednego, najmlodszego z nas 40-latka, az 4, a moze 5 razy. Ostatecznie wszystkie ablacje okazaly sie skuteczne. A wiec moge cos powiedziec na temat arytmii i ablacji, ale zaden ze mnie ekspert. Obserwator vel zdrowa to osoba, ktora udziela sie w grupach ablacyjnych, choc nigdy zadnej ablacji nie przeszla i nie wydaje sie byc jej zwolennikiem. Przesledzilem kilka watkow okoloablacyjnych i pojawia sie ona w nich dosc aktywnie. W sumie sympatyczna, choc mocno nietypowa postac. Troche uparta, bardzo przekonana do swojej racji, ktora nie zawsze racjonalnie broni. :) Naprawde nie mam nic przeciwko niej i zycze jej jak najlepiej. :)

Odnośnik do komentarza

Andrzejo , nie udzielam się nigdzie aktywnie w grupach ablacyjnych tylko od czasu do czasu coś napiszę zresztą nie tylko ja jestem taką osobą ,która nie poddała się ablacji po pierwsze . Po drugie ,to ,że nie jestem ablowana wynika z decyzji nie mojej tylko lekarza- kardiologa .Po trzecie ,na czym polega moja nietypowość ? Po czwarte, mam prawo bronić się nieracjonalnie bo nie jestem lekarzem i pisze o tym tak jak potrafię. Życzę wszystkim z Tobą Andrzejuo na czele jak najdłużej dobrego zdrowia i wszelakiej pomyślności.

Odnośnik do komentarza

Tenia może jeszcze kiedyś przeczytasz to co napisze .Pisałaś o tym żebym dala znać co i jak w marcu nie zaglądałam na forum chyba od tego czasu.Jak potoczyła się moja historii ( początek na str.1). W maju ponownie trafiłam do Ochojca i ponownie karetką ,na drugi dzień ran od razu poza kolejnością zrobili mi ablacje ponieważ tętno miałam ok 200/m 4 godziny non stop czułam się jak po maratonie i bylo mi wszystko jedno co ze mną zrobią byle by pomogli!!! W skrócie zabieg trwała ok 3 godziny i bolała ALE BYŁO WARTO nie powiem że to koniec mojej choroby ale jest dużo lepiej NIE MIAŁAM OD TEGO CZASU CZĘSTOSKURCZU. Natomiast teraz cierpię na hipokalemie i mam skłonności do tachykardii zatokowej .Minęło 5 miesięcy od zabiegu ,Jeżdżę do kariologa i w chwili obecnej próbujemy się dowiedzieć dlaczego tak szybko ucieka mi potas . Zażywam kalydium 2 razy dziennie i pije pół litra soku pomidorowego i mimo to w dolej granicy normy.Jeśli chciałby ktoś pogadać o podobnym problemie podaje gg 1070492.

Odnośnik do komentarza

No i stało się......ablacja żył płucnych w styczniu 2013 roku....wczoraj o godz. 20:00 w robocie duży stres i migotanie....ehhhh......te kilka miesięcy bez migotań było super ale cóż widać te cholerstwo nadal we mnie tkwi....biorę na razie cordarone i czekam czy się umiarowię.....narazie migam 12 godzin....ku..a jak mi sie nie chce iśc do tego szpitala :(

Odnośnik do komentarza

Raven kurcze szkoda bo bylismy ablowani w podobnym okresie z tego co pamietam. Ja raz miałem tak że juz prawie sie przewracałem ale jak zygnołem że tak napisze brzydko to przeszło, ICD wykryło coś ale że mam troszke jedna elektrode w złym miejscu to nie wiedza czy to trzepotanie przedsionków było czy zwykła tachykardia. A jak sie teraz czujesz koleżanko?

Odnośnik do komentarza

Wkurzam się bo nikt nie potrafi mi powiedzieć dlaczego ten potas ucieka, jestem jakimś ewenementem!! Pani Kardiolog mówi że to nie jest od serca bo nigdy nie zdarzyła sie taka komplikacja po ablacji. Ale problemy mam z uciekającym potasem od czasu zabiegu albo się przyplątało coś nowego sama już nie wiem,bede miec badania na tarczyce które już miałąm ale ponownie będa robione.Pocieszam się że nie mam częstoskurczy ale brak potasu powoduje u mnie tachykardie i raz na miesiąc ląduje na izbie przyjęć pod kroplówką!! Nie można powiedzieć że to normalne dodatkowo dużo szybcie się męcze jak przed chorobą :(

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×