Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Życie po nerwicy


xena

Rekomendowane odpowiedzi

Od razu ostrzegam, że jeżeli ktoś z was ma problemy z sercem (takie prawdziwe, a nie wymyślone ;-)) albo astmę to niech nie próbuje sobie radzić bez tabletek. Dla wszystkich innych ataki paniki nie są groźne. Jak sobie poradziłem bez tabletek? Ogólnie chodzi o to żeby pozwolić sobie umrzeć. Najpierw była ostra faza nerwicy, która zniszczyła mi całe życie. Miałem gówniane życie, głęboką depresje, ale mimo to w ataku paniki ciągle broniłem tego mojego życia z całych sił. To mnie zaczęło autentycznie wkur.wiać. Psychicznie byłem wrakiem człowieka, czułem się jak 80 letni dziadek, a mimo to ciągle broniłem tego życia jak tylko mogłem. W końcu zacząłem próbować podczas napadu przypominać sobie jak ATAKI PANIKI zniszczyły moje życie. Zadawałem sobie pytania, czy jest możliwość, że może mój umysł się myli ( w końcu zrobił to już tyle razy), czy jeżeli mam zaraz umrzeć to silne emocje dadzą mi nieśmiertelność? Mówiłem sobie, że jeżeli mam umrzeć to po prostu umrę, nie wygram z wiatrakami, bronię życia, które przez te ataki paniki jest gówno warte.. Nauczyłem się brać życie takie jakim jest, ja już nie chce cukierkowej prawdy. Jeżeli mam umrzeć to umrę i ataki paniki nic tu nie zmienią. Oczywiście moja podświadomość cały czas pokazywała mi najczarniejsze scenariusze, często z tym przegrywałem, ale zawsze miałem świadomość tego, że moja droga jest tą słuszną. Nic mi nie da obrażanie się na cały świat, o jezuu ja umieram!!! Jaka to niesprawiedliwość! Nie chodzi o to, że teraz chcę umrzeć, ale o świadomość tego, że skoro masz umrzeć to umrzesz i się z ty pogódź. Każdy z nas może być zdrowy, a za 15 minut nie żyć. To jest prawda i skoro nie można z nią wygrać to trzeba ją zaakceptować. Zachęcam też to powiedzenia sobie otwarcie sam przed sobą. * Nie będę żył wiecznie, kiedyś umrę i skoro z tym nie wygram to postaram się to zaakceptować* O którą książkę chodzi?

Odnośnik do komentarza

Witam Kura mój kręgosłup jest obciążony:) Myślę że pierwsze co usłyszę to*musi pani schudnąć*:) Ale na razie utykam...co prawda nie tryskam z tego powodu humorem:) że tak się wyrażę stałam się bardziej milcząca w relacjach z ludźmi. Za parę dni mam trochę wolnego aby dotrwać to pójdę po fachową pomoc. Ale tak poza tym, wszystko gra i to jest najważniejsze. Sesja trwa i ją ogarniam na ile mogę. W pracy...uczę się nowych rzeczy...w domu dostrzegam jak mój syn się zmienia. Komiczne w tej sytuacji z nogą jest to, że kiedy tak idąc muszę się zatrzymać, bo ból dokucza, i wtedy mam okazje spojrzeć na to co wokół mnie jest. Słyszę wiatr,świergot ptaków, odgłos jadących samochodów, rozmowy ludzi:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Malq dzięki za odpowiedź. Chodzi mi o książkę Bemis Judth, Barrada Amr *Oswoić lęk. Jak sobie poradzić z niepokojem i napadami paniki*. Jeśli nie potrzebujesz już tej ksiązki(a widzę,że sobie dobrze radzisz), może mógłbyś ją odsprzedać. Przewertowałam cały internet, nigdzie jej nie ma. W Empiku też nie ma możliwości zamówienia. Nie chcę już wracaćdo psychotropów, chociaż pewnie i tak będę musiała. Zapisałam się też na psychoterapię, ale nie wiem czy to coś da. Nie wiem czy jest jeszcze dla mnie nadzieja. Napisz proszę czy możesz odsprzedać, czy chociaż skserować. Wtedy się umówimy i wyślę Ci pieniądze. Czytałam bardzo dobre ma opinie ta książka, może coś by mi pomogła. Jak sobie radzić z tymi lękami, bo już mam dość!!!!!!

Odnośnik do komentarza

Xena, nie daj se wmówić, że musisz schudnąć. Przeciążenie kregosłupa nie jest spowodowane nadwagą. Ja miałam takie objawy: - za chollere nie mogłam stać np. w kolejce, w kościele - w pozycji leżącej lub siedzącej nie czułam żadnego bólu - nie pomagały leki przeciwzapalne. Z pewnością lekarzyna rozpozna Twoją dolegliwość. Głowa do góry. Nie omijaj ludzi, bo po co? MALQ - to ciekawe, co piszesz. Uważam, że każda forma poradzenia sobie z francą jest warta pochylenia się. Proszę, jeżeli oczywiście mozesz i chcesz, dziel się z nami swoją wiedzą i doświadczeniem. No to pa.

Odnośnik do komentarza

MALQ No to zaczynaj :) Co robić, gdy zaczyna sie atak paniki... A w ogóle, to co? Przyjąć smierć za coś nieuchronnego, naturalnego, za coś, co czeka każdy organizm? Ale przecież są mechanizmy obronne w psychice, które *blokują* myslenie o smierci. No to z nimi?

Odnośnik do komentarza

Jeszcze przed atakiem paniki. Po pierwsze przeczytać co najmniej jedną książkę opisującą objawy nerwicy i wyjaśniającą dlaczego właśnie te objawy występują. Książkę o zaprogramowanych w człowieku przez ewolucje reakcjach obronnych. Chodzi o świadomość tego, że żadna z tych reakcji nie jest dla człowieka groźna. Jest po prostu nieprzyjemna, bo taka ma być z natury. Zbliża się atak paniki, podświadomość wysyła Ci wiele wizji niebezpieczeństwa, że zaraz będziesz mieć zawał, zwariujesz, że musisz biec do kogoś po pomoc, to będzie przychodzić jeszcze długo i proponuję nie zawracać sobie tym głowy, a po prostu zaakceptować. W świadomym akceptowaniu śmierci chodzi o to, że kiedy podświadomość każe Ci sprawdzić puls, sprawdzić czy jeszcze potrafisz normalnie myśleć, to nie słuchasz jej rozkazów tylko rozumiesz fakt, że jeżeli zatrzymało Ci się serce to po prostu zaraz umrzesz. Możesz zrobić wszystko, ale skoro masz zaraz umrzeć to umrzesz. Z czasem taki mechanizm zmiany schematów reagowania na panikę zacznie się sam napędzać w kierunku zdrowia. Ja na przykład później jak już miałem więcej pewności siebie to robiłem eksperymenty. Podświadomość mi mówi, że zaraz zemdleje, a ja odpowiadam jej: OK, przekonajmy się, czy tak będzie. Jeżeli ktoś ma książkę Grzegorza Szaffera to on dobrze opisał ten proces ;-) No dokładnie. Z rzeczywistością, z którą nie można wygrać trzeba zaakceptować. Możecie się bronić przed tym, ale już nigdy nie będziecie tak młodzi jak 30 sekund temu.. Taka jest rzeczywistość. Jasne jeżeli jesteście wierzący to nie musicie bać się śmierci. Ja jestem niewierzący. Na początku przeżywa się szok, kiedy uzmysłowi się sobie, że kiedyś się po prostu zniknie. No ale z czasem to zaczyna działać na korzyść. Możecie bronić swojego życia z każdych sił, tylko zadajcie sobie pytanie, czy broniąc życia z taką determinacją można żyć na prawdę, pełnią życia. PRAWDA jest niezmienna, zasady są, nie można ich złamać można tylko udawać, że ich nie ma. O jakich blokadach przed myśleniem o śmierci mówisz?

Odnośnik do komentarza

Blokady - tak mi mówił psychiatra. Chodzi o to, że człowiek nie może codziennie myśleć o smierci, boby zwariował. Wyobraź sobie: robisz obiad - myslisz o smierci, jedziesz samochodem - myslisz o smierci itd. Własnie u zdrowego psychicznie człowieka wystepują mechanizmy obronne, które nie pozwalają na myślenie o śmierci. Owszem, oni sobie zdają z tego sprawę, ale nie biorą tego do siebie. Wiedzą, że ich to czeka, ale w bardzo odległeeej przyszłości. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ludzie w nerwicy myślą o śmierci prawie 24h na dobę i nie wariują ;-) to tylko taka dygresja. Nie chodzi o to żeby myśleć o śmierci cały czas, tylko o to żeby ta myśl nie wywoływała lęku. Bo czasami są momenty w życiu każdego człowieka, że rozmyśla o takich rzeczach ( np. śmierć bliskiej osoby). Ja nie myślę o śmierci cały czas, tylko jak przychodzi moment, że kładę się spać i podświadomość mi mówi, że tej nocy umrę, to nie uciekam od tej myśli tylko myślę sobie: No to fakt, jest taka możliwość, dziękuje Ci mój organiźmie, że zawsze mnie bronisz i robisz wszystko dla mnie. Jestem Ci za to bardzo wdzięczny, no ale i tak położę się spać, bo wypoczynek jest ważny.

Odnośnik do komentarza

Czyli nie jesteś zdrowy, tylko potrafisz sobie poradzić z natrętnymi myślami i lękiem. Ja z kolei boję się ciężkiej choroby. Staram się te myśli odpędzać i zająć się myślowo czymś innym. Skąd się to cholerstwo bierze? Ja cały czas mam nadzieję, że z tego wyjdę.

Odnośnik do komentarza

U mnie po wielu latach zmagan, calkowite wyleczenie dala psychoterapia metoda EFT (moge polecic pania Kasie Dodd, albo pania Chelmicka, wystarczy wpisac w google-terapia jest mozliwa tez przez skype) i powrot do Zrodla, czyli do wiary i zaufania Bogu. goraco polecam. moje zycie, ataki paniki, lek przed smiercia to byl koszmar, a teraz jestem spokojna i zdrowa. bardzo polecam i zycze zdrowia

Odnośnik do komentarza

Ja uważam że na napad paniki najlepsze jest logiczne myślenie. jeśli to jest pierwszy napad to z logika może być ciężko ale jeśli to nie pierwszy raz to trzeba sobie powtarzać zdania typu *nic mi się nie stanie, taki napad miałam już kilka razyu i wtedy też nic mi się nie stało*, albo *to tylko strach a nie realne zagrożenie*. Trzeba sobie uswiadomić że to tylko strach i napad paniki za chwile minie. Doraźnie mozna też stosowac leki uspokajające albo jeszcze przed napadem paniki poprosic kogoś bliskiego aby w razie napadu nas uspokoił i zajął nas czymś, nie pozwolił myślec o takich rzeczach. Dobrym sposobem jest wyjście na spacer, nawet w środku nocy. Dobrze jest wyjśc do ludzi którzy zajmą nas rozmową.

Odnośnik do komentarza

KURA to jest dokładnie to o czym ja mówię, im bardziej odpędzasz te myśli, im bardziej próbujesz zmniejszać ich ważność tym bardziej są silniejsze i natarczywe. U mnie czerniak to był taki największy lęk już chyba od dzieciństwa, ale już ten strach olewam ;-) Możesz podać mi konkretnie czego się boisz, to bym Ci opisał swój sposób konkretnie?

Odnośnik do komentarza

MALQ Boję się raka płuc, jelit, boję się udaru. Boję się wszystkich chorób, któreby mnie unieruchomiły i zdały na łaskę innych. Zawsze to w miałam w myśli, poraz pierwszy napisałam. Oj. Trudno mi o tym mysleć, nikomu nie mówiłam (zdawkowo psychiatrze). A co dopiero pisać, widzieć słowa, których się boję.

Odnośnik do komentarza

Te słowa mogą wywołać tylko strach, atak paniki, nic więcej Ci się nie stanie. Ty nie boisz się chorób, tylko wyobrażeń o nich. Boisz się, że utracisz kontrolę, nad sobą, swoim ciałem, to wielki lęk wszystkich w nerwicy. To, że boisz się o nich myśleć właśnie napędza ten mechanizm, że te myśli tak Cię molestują. Możesz bać się ich do końca życia, ale musisz zrozumieć, że jak masz zachorować to zachorujesz. Jeżeli chcesz wyzdrowieć bez leków, prędzej, czy później będziesz musiała znaleźć w sobie siłę, żeby wziąć ten strach na klatę. Jeżeli nie znajdziesz w sobie tej siły już teraz to może zacznij wyrabiać w sobie proaktywność, zaczynając od małych rzeczy, a z czasem będziesz miała więcej odwagi. Może właśnie to jest sposób, żeby napisać na kartce wszystkie swoje lęki, spojrzeć na nie i zadawać sobie pytania: Czy mam na to jakiś wpływ? ( np. czy mam jakiś wpływ na to, że dostanę udaru?) Czy jeżeli mam zachorować to silne emocje dadzą mi nieśmiertelność? Czy jak ocknę się w wieku 80 lat to nie będę żałować, że zwykły strach przed strachem sprawił, że wegetowałam zamiast żyć? Chodzi o to żeby przynajmniej zacząć podważać słuszność schematów myślowych, które niby mają Cię BRONIĆ.

Odnośnik do komentarza

Ważna rzecz, jeżeli ktoś chcę przeciwstawić się nerwicy bez leków. Jeżeli zaczniecie zmieniać swój stosunek do choroby, przeżyjecie lęk jakiego jeszcze nie czuliście. Organizm zacznie się buntować przed zmianą. U mnie trwało to jakiś tydzień, w tym czasie 4 osoby, twierdziły, że *jakiś dziwny* się zrobiłem. Po prostu te emocje będą się z was wydobywać bezwiednie, przez mowę ciała, każde wasze słowo będzie tymi emocjami nacechowane. U mnie skończyło się to płaczem, ryczałem jak niemowlę i od tego czasu jest coraz lepiej, już nigdy nie płakałem. Po prostu trzeba rozumieć co się dzieje i przeczekać ten okres.

Odnośnik do komentarza
Gość MARCHEWA33

Witajcie, Po dłuższej przerwie wpadłam do WAS.Wczoraj mialam wizyte kontrolna u psychiatry, troszke mnie zaskoczyła a nawet zdziwila.Pani doktor stwierdzila,ze FOBIE ma kazdy z nas.Wiec nie ma sie zabardzo czym martwic i przejmowac, a tez wrecz wkrecac sobie do glowy.Jestem w dalszym ciagu bez leków, czuje sie roznie..raz lepiej raz gorzej.Ale ogolnie daje rade.Pytalam ja nawet,czy jakies leki w zlym samopoczuciu mozna brac,ale stwierdzila ze nie widzi potrzeby.Musze chyba zmienic jakos tok myslenia,nie wkrecac sobie tych chorych jazd typu( komus cos zrobie,ostre narzedzia itp) co za gówno, daje czasami popalic to szok! Skad takie rzeczy sie biora,to mnie zastanawia.Chcialabym tak wyłaczyc to z głowy, za jednym nacisnieciem:)ale jakos mi nie idzie:) Pozdrawiam Serdecznie M

Odnośnik do komentarza

To o czym mówisz to natrętne myśli. Twój umysł jest przekonany o tym, że zagraża Ci śmiertelne zagrożenie. Nie widzi jednak go na zewnątrz, ale szuka dalej wewnątrz Ciebie. I właśnie takie mikrowizje są świadectwami tego zagrożenia. Dla Ciebie te myśli są tylko nieprzyjemne, zupełnie niegroźne i nigdy nie popchają Cię do działania. Spełnienie ich jest po prostu teoretycznie możliwe, bo każdy z nas słyszał o mordercach, którzy takie rzeczy robią.

Odnośnik do komentarza

MALQ :) Jedno jest pewne: ja NIE WEGETUJĘ. Ja naprawdę cieszę się życiem. Cieszę się ze spotkania ze znajomymi, cieszę się z wyjazdu, z zakupu nowej pralki, z wielu rzeczy się cieszę. Generalnie mam dobry nastrój. Czy Ty wiesz, że nikt z mojego otoczenia nie wie, że ze mna coś nie tak? Gdy kiedyś próbowałam rozmawiać o nerwicy, to usłyszałam: ty i nerwica? I nikt się nie przejął, bo ja nie wyglądam na chorą. I nie udaję przed innymi, ze jest ok. Bo przecież nie można wiecznie udawać. Ja po prostu jestem tak zaabsorbowana tym, co się dzieje wokół mnie, że na nerwicę nie mam czasu. Gorzej jest wtedy, gdy mam czas, gdy nie muszę myśleć o tym, co w pracy, co w domu. Wtedy nerwka wyłazi. Ja staram się wypychać natretne myśli z głowy, przekierowywać je. To zdaje egzamin w moim przypadku. Ale nie spowoduje wyleczenia. Dlatego jem tabletki. I myślę, co mogę zrobić jeszcze. I nic nie wymyśliłam. Pomysły mam jakieś, ale z realizacją gorzej - brak czasu. Wiem, że są dobre publikacje, nawet te zaproponowane przez Ciebie. Ale w wolnej chwili wolę czytać np. Millennium. A w ogóle, chyba przez te leki, to ja ciagle czuję się bardzo zajęta, niczym minister ds. wszystkiego. Ja ciagle coś MUSZĘ i coś robię. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość MARCHEWA33

Tak dokładnie sa dla mnie bardzo uciązliwe i nieprzyjemne.Ale chyba jeszcze nikt nie znalazł odpowiedniego leczenia w tej sprawie,jak sie tego dziadostwa pozbyc.Leki to nie rozwiązanie.Terapie tez przeszłam i tak naprawde nie poskutkowała,nawet zastanawialam sie co ja tam robie.Lekarz zalecił zeby skontrolowac poraz kolejny tarczyce,która jak sie okazuje też moze powodowac takie natręctwa. Jesli masz jakis sposob na to,lub literature to poprosze:) Dziekuje i Pozdrawiam M

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×