Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Ablacja - kompendium wiedzy


Gość arrrtur

Rekomendowane odpowiedzi

Szanowny Panie Arturze czy poleciłby Pan jakiegoś specjaliste z dziedziny kardiologii. Moja 76 letnia mama ma problem z secem od dłuższego czasu. Lekarz w wypisie ze szpitala zalecił wykonanie kardiowersji. Jestem z Koszalina moge pojechać na drugi koniec Polski aby dobrze został wykonany zabieg Pozdrawiam i czekam na odpowiedź
Odnośnik do komentarza
Jestem trzy doby po ablacji. Bałam się bardzo i kiedy zapadła decyzja o zabiegu postanowiłam, zwłaszcza po wypowiedziach na tym forum, że tylko w renomowanej klinice. Los sprawił, że robiłam w Koszalinie u doktora Krzyżanowskiego. I bardzo dobrze!!!. Zabieg trwał 50 minut, w bardzo miłej atmosferze:), po dwóch cięciach nie wywołano już częstoskurczu. Teraz najbliższe trzy miesiące wsłuchiwania się czy nie wystąpi częstoskurcz - a jeśli nie to gwarancja zdrowia. Wstać mogłam po 4 godzinach - ale szczęściara, nakłucia żylne nie tętnicze, więc krótsze *łóżko*. Czuję się dobrze. Pacjentki, które były poddane ablacji razem ze mną też - na drugi dzień wyleciałyśmy do domu. Wiadomo, że każdy przypadek jest inny, ale nie taki diabeł straszny. Pozdrawiam wszystkich po i przed.
Odnośnik do komentarza
Do Małgosi 1977 Jestem dokładnie 2 tygodnie po ablacji w CK. Miałam ją robioną z powodu migotania przedsionków co jest trudniejsze w skuteczności zabiegu często trzeba liczyć się z koniecznością powtórzenia. Lekarze mówią, że dopiero po 3 miesiącach będzie wiadomo czy ablacja przyniosła oczekiwany skutek. U mnie niestety migotania występują nadal i to częściej niż przed ablacją ale nie są bardzo ciężkie i jak na razie ustępują po ok. 2h. Czekam więc cierpliwie na to co nastąpi w najbliższych tygodniach. Życzę Ci lepszej skuteczności. Pozdrawiam i proszę podziel się swoimi odczuciami gdy będziesz już po.
Odnośnik do komentarza
do Ani 727pierwsza wizyta u doktora Krzyżanowskiego 8 marzec 2007 ,i od razu propozycja ablacji,nie znając na czym polega zabieg zgodziłam sie od razu,a to tylko dla Tego człowieka biło zaufanie ,i nie pomyliłam się,jestem zdrowa,miałam 2 zabiegi 19 maja i 11 sierpnia 2007a to dlatego,że były dwie drogi przewodzenia i druga droga nie ujawniła sie przy pierwszym zabiegu,sam zabieg przebiega różnie czasowo u różnych pacjentów,ale podobnie* technicznie* ,zapomniałam co to leki i strach czy uda mi sie umiarowić gdy dostane atak,jeżeli kiedykolwiek zaistniałaby ponowna potrzeba zabiegu nie będe się wahać pozdrawiam Mirka
Odnośnik do komentarza
witam! miałam zrobioną ablacje w CZD w Warszawie. Zabieg przerowadzała dr Bieganowska i nadzorował temu lekarz z Anina prof Walczak o ile pamietam. Było to dnia 23 stycznia tego roku. wszystko przebiegało zgodnie z tym co mnie poinformowano. Zdecydowalam się na znieczulenie miejscowe, ponieważ korciło mnie, zeby popatrzec co tam ze mną robią^^ a że dostałam tzw głupiego jasia to powinnam nic nie pamietac to ja na przekór wszystkiemu pamietałam cały zabieg z dokładnością do pogawędek lekarzy na temat ogrzewania w ich domach xD. Lekarze powiedzieli mi, że zabieg się udał, ale muszę sie oszczędzać 3 miesiące, a nawrót ataków może powrócić miedzy 3-6 miesiącami. Mam ukończone w lutym 15 lat i prowadziłam szybki tryb życia a tu teraz nagle mam się oszczędzać... czy po tych 3 miesiącach mozna juz normalnie wrócić do sportów i ogólnie trochę *przyspieszyc*?? proszę o odpowiedz, ponieważ rodzice bardzo się o mnie martwią (przezywają ten zabieg i wszystko po nim bardziej niż ja) i nie pozwalają mi się wogole forsowac:// z w-f mam zwolnienie do końca roku szkolnego. proszę, niech mi ktos napisze kiedy mogę zacząć normalnie, aktywnie życ??
Odnośnik do komentarza
A mam jeszcze takie pytanie, bo chialabym w wakacje wyjechać na kolonie za granice i rodzice boją sie mnie puścić bo jak zwykle się strachają, że jak cos się stanie to jak ja sie tam z kim kolwiek dogadam i co to bedzie a przeciez jak po 3 miesiącach bedzie wszystko dobrze, to nawet jakby się coś później stało to chyba za granicą medycyna jest na wiele wyższym poziomie i chyba tam by mi nie zaszkodzili...?
Odnośnik do komentarza
Monisia, ja mysle, ze spokojnie mozesz jechac. Wazne zebys miala przy sobie wypisy ze szpitala i ewentualne wyniki badan. Te wszystkie symbole sa miedzynarodowe, wiec lekarze w razie czego beda wiedziec co Ci bylo, jest i co Ci juz zrobili. No i mysle, ze warto by bylo gdybys miala ze soba jakis lek przepisany przez kardiologa ktory mozesz zazyc w razie ataku. Ja sie nie rozstaje z Rytmonornem, ale na szczescie jeszcze nie bylam zmuszona go brac.
Odnośnik do komentarza
do Arrrtur.... wiesz co Ty napewno jestes człowiekiem pełnym optymizmu szkoda ze nie mieszkasz blizej rozmowa z Tobą dodała by mi wiary bo ja tak bardzo sie tego boje i jestem na nie lekarze prosza namawiaja a ja płacze jak taka beksa ja zawsze dusza towarzystwa....a skąd jestes moge wiedziec moze nie daleko ?????? nalezą sie tysiące buziaków dla takiego człowieka jak Ty...
Odnośnik do komentarza
Malenka, nie ma się naprawdę nad czym zastanawiać. To czy robić, czy nie jest oczywiste - robić. Pozostaje tylko decyzja gdzie i kto to ma robić. Myślę, że nad tym się skup. Stresu nie unikniesz, wszyscy go mieliśmy. Staraj się oderwać myśli od zabiegu, albo odwrotnie - studiuj wszystko co związane z ablacją. Jeśli cię to pochłonie to też ci pomoże. Miałem ostatnio gastroskopię i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że tak jak stres przed ablacją był większy niż przed gastro, tak sam zabieg gastroskopii to trauma i rzeź w porównaniu z ablacją... Monisia, z tym forsowaniem się to bym nie przesadzał. Potraktuj te 3 miesiące odpoczynku odpowiedzialnie. To niezwykle istotne. A na wakacjach to już strzała. No, może powiedzmy 90procent normy. Po roku 110 procent normy ;-) Tak ogólnie jest przyjęte. Twój przypadek mógł być jednak inny, więc słowa kardiologa - rzecz święta dla Ciebie. Jego słuchaj, to najważniejsze. Jeśli Twój przypadek jest nazwijmy to *standardem* to spokojnie uderzaj poza kraj. Nie koniecznie jednak do Guhagar w Indiach ;-)
Odnośnik do komentarza
Arrrtur miałam również ablację i gastroskopię i potwierdzam,ze ablacja jest przyjemniejsza. Ale nie strasz ludzi, że gasrtoskopia taka straszna, ja zwlekałam kilka lat,żeby ją zrobić, bo sie nasłuchałam, ale niepotrzebnie. Przyjemna nie jest, ale da się przeżyć. A ablacja to na prawedę nic (leżenie po jest gorsze).
Odnośnik do komentarza
do Arrrtur. dziekuje za odpowiedz ale mysle ze jak pujde na to badania to juz nie wroce do swiata zywych kilkoro moich znajomych to spotkalo dlatego mam tak czarne mysli oni mieli robione to w Koszalinie i mnie tez tam wysylaja dlatego sie tak bardzo boje,ale dziekuje ze tak podtrzymujesz nas wszystkich na duchu dziekuje za to....
Odnośnik do komentarza
Malenka, co ty opowiadasz ? Miałaś kilku znajomych którzy mieli ablację w Koszalinie i nie wrócili ? A my tu cały czas poszukujemy tych promili zabiegów które się nie udają a tu proszę - to Koszalin zaniża. Wybaczcie czarny humor ... Może chodziło o inne zabiegi a nie ablację ? Ablacja jest zabiegiem bardzo bezpiecznym w porównaniu do innych *grzebań* w organizmie. Poza tym pamiętaj, że twoim świętym prawem jest wybrać sobie klinikę a nie biernie podporządkować się temu komuś kto cię tam wysyła. Po to jest to forum, żebyś miała świadomość które z klinik robią to najlepiej. To Twoje życie i Twój wybór. Musi być przemyślany !
Odnośnik do komentarza
do Arrrtur: no i o to własnie chodzi moj rodzinny koniecznie chce mnie poslac do Koszalina a znajomi namawiaja zeby starac sie do Szczecina i jak tu walczyc z tymi lekarzami ide jutro na 13-tą do lekarza zobacze co mi powie,dziekuje jestes bardzo dobrym i miłym człowiekiem dziekuje ze odpowiadasz mi na moje prośby...pozdrawiam,
Odnośnik do komentarza
Ja z kolejnym pytanie^^ Otóż zabieg miałam 23 stycznia i od pewnego czasu odczuwam pewny dyskomfort a nawet mozna nazwac to bólem w miejscu gdzie wprowadzana elektrody. U mnie byla to pachwina, mialam 3 wkłucia, po zabiegu był krwiak, ale po kilku dniach łądnie zszedł i juz nie musialam sie nim martwic, ale wydaje mi sie, ze jest cos nie tak... czy wiecie o co chodzi? Lepiej pójść do lekarza i dmuchać na zimne?
Odnośnik do komentarza
Maleńka! Jestem miesiąc po ablacji w Koszalinie - pracuję, żyje normalnie. Po zabiegu doktor mi szepnął, że mamy nowocześniejszą aparaturę niż Szczecin - zastanów się :). Też twierdziłam, że tylko w super klinice - stało się inaczej i nie żałuję. A z tym zaniżaniem statystyk to chyba jakieś nieporozumienie - nie słyszłam,żeby ktos z powodu ablacji w Koszalinie zszedł. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Monisia mialam ablacje 12 lutego mialam ciecia w pachwinie i obojczykowo .W pachwinie tez zrobil mi sie krwiak kyory schodzi stopniowo ale boli mnie noga, z tym ze przy zabiegu lekarz trafil mi w nerwa. W tym tygodniu bylam u lekarza bo nie wiedzialam czy boli mnie ten nerw czy zyla.Lekarz powiedzial, ze moze mnie bolec jeszcze przez jakis czas, ze powinno sie uspokoic.Mam jednak pytanie do osob ktore przeszly ablacje. Podobno moja ablacja sie udala, jednak zdarzylo mi sie, ze odczulam cztery bardzo krotkie parosekundowe czestoskorcze nastepujace jeden po drugim ustepujace same.Czy to jest normalne? Czy moje serce probuje sie buntowac? wczesniej przed ablacja mialam 200 uderzen w trakcie czestoskorczu.Pozdrawiam szczegolnie tych przed ablacja, nie ma czego sie bac.aga
Odnośnik do komentarza
Gość Monisia
do aga40 Ja tez odczuwam taki *bunt* w sercu. Moze to zabrzmi dla niektórych dziwnie, ale po ablacji czuje, jakby moje serce biło zupełnie inaczej niż przedtem. teraz nigdy nie jestem pewna, kiedy mi zacznie bic szybciej a kiedy nie. Czasami myślę, że ta blizna na sercu po ablacji się znowu odbuduje i znowu bede miec ataki, ale trzeba być dobrej myśli;)) zabieg wspominam nawet, nawet. Oczywiście jak to ja, głupi jaś na mnie zadziałał i cały zabieg płakałam bez powodu, ale za to wszystko z niego pamiętam;] nawet rozmowy lekarzy (pomiędzy tymi formułkami, co robili ze mną i wogóle tymi lekarskimi tekstami) były na temat ogrzewanie gazowego w ich domach, dowiedziałam się, że moja lekarz prowadząca mieszka 600m od ulicy i nie ma podciągniętego gazu do siebie, o i ze ma dwa kominki (^^.) pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
do Monisia Mimo nieprzyjemnych wrazen ablacyjnych i tak sie ciesze bo przed ablacja oprocz dlugotrwalych i ciezkich do opanowania czestoskurczow mialam straszna zadyche nie moglam wyjsc po schodach a ulice bedace wzniesienim omijalam z daleka teraz jak reka odjal no a przede wszystkim moge wziac bardzo gleboki oddech co przed ablacja bylo w sferze marzen. Mam nadzieje ze moje serce sie uspokoi a moze to bylo na zmiane pogody i niepotrzebnie budzi to moj niepokoj. Zwlaszcza ze mialo to miejsce dwa dni z rzedu w ubieglym tygodniu. Co do nogi to dzis daje sie we znaki byc moze to ten nerw w ktory poszlo znieczulenie bo na mnie uczyl sie doktor od koronarografii i trafil niefortunnie. A ogolnie to lekarze i pielegniarki super musieli ze mna walczyc 4 godziny tym bardziej ze sciezke palona mialam bardzo blisko prawidlowej i bali sie ja uszkodzic a jak mnie rozbujali to na liczniku bylo 240 a czasem 270. Z tym kolataniem chyba musze jeszcze odczekac moze to byl tylko jednorazowy wybryk. Na dobra sprawe nie wiem jak powinno pracowac serce bo zawsze mialam z nim problemy odkad pamietam wlasciwie juz majac 10 lat dostawalam pierwsze ataki ale wtedy kardiolog kazal mi liczyc barany jak sie zdenerwuje a ja mialam to coraz czesciej i o wiekszej czestotliwosci. Az w koncu przestalam nad tym panowac.I przez 30 lat nie przyzwyczailam sie zawsze bylam ja i ta druga. Dlatego dzieki serdeczne lekarzom z Krakowa za zabieg nawet jesli okazaloby sie ze kiedys musialabym przejsc ablacje ponowie. Uwazam ze ablacja to ogromna szansa by zyc normalnie. Pozdrowienia
Odnośnik do komentarza
Gość Arrrtur
Do Aga40. Prawdopodobnie nie masz sie czym martwic jeśli chodzi o te twoje po-ablacyjne czestoskurcze, bo.... nie są to częstoskurcze. Dziwne, ze kardiolog ci o tym nie powiedział... Prawdopodobnie nikomu nie chciało by się czytać całego tego tematu, więc zacytuję siebie: *Nawet do ok. roku po ablacji możecie odczuwać m.in.: ekstrasystole, czyli pojedyncze skurcze przedwczesne (ang., extra beats, skipped beats, extrasystole). Są bardzo charakterystyczne i łatwo je odróżnić od innych zaburzeń. Wygląda to mniej więcej tak: przy prawidłowym, równomiernym rytmie zatokowym w pewnym momencie pojawia się uderzenie wcześniejsze, po którym następuje krotka przerwa (nieznacznie dłuższa od standardowych przerw pomiędzy uderzeniami), po czym serce uderza trochę mocniej niż zwykle raz i kontynuuje swoją równą prace. Wszystko trwa ok sekundy, jednak wasz organizm będzie reagował dużym niepokojem na każde takie zaburzenie. Specyfika tych zaburzeń jest dość dziwna. Pojawiają się przy wysiłku, bez powodu albo napędzane naszym stresem. Boicie się tego, co się dzieje a to powoduje następne skurcze i całość się zapętlą. Ekstrasystole są czymś całkiem normalnym po ablacji (serce uczy się pracować w nowych warunkach) i należy starać się nimi nie przejmować. Są również nie groźne, lecz zawsze należy skonsultować się z kardiologiem, aby upewnić się, czy nie przebiegają one np. z migotaniem przedsionków. Czytałem również, ze zbyt duża liczba (np. 3 po kolei) tych skurczy może być niezbyt bezpieczna. Warto również wypróbować picie soku pomidorowego, albo jedzenie bananów, które to produkty zawierają potas, obok magnezu najważniejszy dla prawidłowej pracy serca. Można także starać się w sposób wam tylko znany „odstresować. Ekstracystole powinny ustąpić z czasem.* Dodam tylko, że mnie ustąpiły dokładnie po roku :-) Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
do Arrrtur Dzieki za pocieszenie.Na razie zdarzyly mi sie takie dziwne uderzenia serca dwukrotnie. Przestraszyly mnie, bo nie bylam na nie przygotowana a poza tym zaraz skojarzyly mi sie z czestoskurczami bo byly mocne az czulam je w gardle i zesztywnialam ze strachu.I pojawily sie w spoczynku.Zdaje sobie sprawe iz mimo zapewnien lekarza o udanej ablacji moze okazac sie po jakims czasie ze konieczna jest druga ale nie jestem pewna czy kolejny zabieg nie zniszczylby sciezki prawidlowej bedacej u mnie w bardzo bliskim sasiedztwie. Juz przy tym zabiegu mialam alternatywe albo albo. Nie wiem czy powinnam sie zmartwic przeczytawszy Twoj tekst czy sie nie przejmowac.Zaraz po zabiegu tez mialam takie momenty przyspieszen nawet lezac ale myslalam ze przejda bo jestem swiezo po ablacji.Byc moze ze ten wybryk mojego serducha to byl ostatni labedzi spiew pozabiegowy i sie powtarzac nie bedzie. Caly czas przyjmuje betaloc i kaldium. Staram sie za bardzo nie meczyc,ogolnie czuje sie OK a nawet po trzech tygodniach od zabiegu wrocilam do pracy. Jeszcze raz dzieki serdeczne ze odpowiedziales na moja prosbe.Zawsze lepiej z kims o tym pogadac.Ciesze sie ze u ciebie juz wszystko w porzadku, mam nadzieje ze u mnie tez serce przyzwyczai sie do nowego bicia.Przynajmniej teraz moge spac na lewym boku,czego wczesniej zrobic nie moglam.Staram sie nie panikowac i nie zamartwiac.APrzesylam pozdrowienia.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×