Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Ablacja - kompendium wiedzy


Gość arrrtur

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich serdecznie po dluuugiej przerwie. Juz niedlugo (postaram sie po swietach) opublikuje dokladny (zaktualizowany) przebieg ablacji. Wydaje mi sie, ze to wazne, zeby otworzyc post, w ktorym wszyscy znajda najwazniejsze dla siebie informacje, bez zbednych sporow, jakie do tej pory mialy miejsce na tym forum (oj dziewczyny, az nie chce sie tego czytac). Mialem juz druga ablacje, tym razem zakonczona sukcesem. Dobrze byloby, aby kazdy kto ma jakiekolwiek doswiadczenia stworzyl takie kompendium, na samym poczatku piszac gdzie zabieg byl wykonywany i jakiego schorzenia pozbyliscie sie, lub nie, jakie komplikacje wystapily itd. Ale suche fakty, bez polemiki. Wesolych Swiat!
Odnośnik do komentarza
Uważam, że to świetny pomysł. Ja żyłam z wpw jakieś 8 lat. 6 grudnia 2005 miałam ablację. Przed zabiegiem za dużo naczytałam się w internecie - tych złych rzeczy o ablacji i dlatego bardzo się bałam. Zabieg trwał 5 godzin, okazało się, że miałam 2 dodatkowe drogi, które wypalono. Trochę bolało, ale wcale nie było tak źle. Po zabiegu leżałam jeszcze 4 godziny i następnego dnia wyszłam do domu. Dziś jestem prawie miesiąc po zabiegu, lekarz dał mi 90% szans, że wpw nie wróci. Nie chcę zapeszać, ale czuję się świetnie, nie mam już żadnych zaburzeń rytmu serca. Nie biorę żadnych leków. Wcześniej miałam ataki nawet 2 razy w tygodniu. Cieszę się, że zdecydowałam się na ten zabieg! Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Wiec, tak jak obiecalem. Opis zabiegu ablacji w klinice w Warszawie Przy ul. Alpejskiej u pacjenta z zespołem WPW oraz migotaniem przedsionków. Ablacja (zakończona powodzeniem) przeprowadzona metodą klasyczną (bez użycia Carto, Loca Lisa). Przyjęcia w Klinice są zazwyczaj w niedzielę, wiec będziecie prawdopodobnie poproszeni o przyjazd właśnie w ten dzień. Pora przyjazdu nie ma tu większego znaczenia, choć oczywiście proponuje być najpóźniej na godz. 21. Zgłaszacie się na izbę przyjęć, gdzie spisują wasze dane. Przynieście ze sobą: książeczkę ubezpieczeniową, dowód oraz koniecznie skierowanie, bo w przeciwnym razie będzie to wyglądało, jakbyście przyjechali na ablację prywatnie i chcecie za nią płacić. Skierowanie może być od lekarza pierwszego kontaktu. Następnie kierują was na oddział (po wyjściu z izby na główny korytarz idzie się w lewo, aż do końcowych wind). Za nimi jest wasz oddział. Istnieje możliwość, ze z powodu braku miejsca będziecie pierwsze dni leżeć na korytarzu. Niestety jest to klinika, w której na zabieg czeka się nawet do trzech lat, wiec, aby przyjąć jak najwięcej pacjentów takie rozwiązanie jest konieczne. Nie martwcie się jednak, tuż przed zabiegiem przeniosą was do sali z własną łazienką (dzielonym razem z dwoma osobami z waszego pokoju). Powinniście dostać własny guzik do przywoływania siostry. Ale cofnijmy się w czasie do momentu przyjazdu. Jeszcze w dniu przyjazdu dostaniecie pojemnik na mocz. Siostra poprosi was o oddanie moczu rano, przed jedzeniem. Następnego dnia rano (o godz. 6stej) przed śniadaniem oddajecie pojemnik (rzecz jasna wypełniony) i idziecie na wagę. Pobierają wam krew do analizy, każą zmierzyć temperaturę, po czym macie czas na zbijanie bąków (większość osób kładzie się dalej spać). O godz. 9 śniadanko. Mniej więcej o tej porze mamy również pierwszy obchód. Wtedy możecie zadać pierwsze pytania, choć jeśli jesteście nowi, bez badań, to odpowiedzi mogą was niezadowolić. Po prostu nie maja jeszcze dostatecznej ilości danych o was, żeby przeanalizować strategie działania. Prawdopodobnie, choć niekoniecznie, po wizycie dostaniecie skierowanie na EKG, które wykonuje się w pokoju na pierwszym piętrze. Jeśli nie ma pośpiechu, warto pójść na EKG po południu, bo jest wtedy mniej ludzi. W zależności od rodzaju waszego schorzenia mogą was wysłać na różne badania (echo, prześwietlenie płuc, tomograf itd.). Niekoniecznie jednak tego samego dnia. Trzeba wspomnieć, ze bardzo trudno dowiedzieć się, jaki będzie termin ablacji. Zawsze może nagle zdarzyć się, ze np. przywiozą kogoś z innego oddziału w cięższym stanie od was, który wymaga natychmiastowej ablacji. Tak wiec termin poszczególnych zabiegów przed ablacją typu echo, EKG itd. może być rozwleczony w czasie. Co dzień jednak powtarza się rytuał: 6sta pomiar temperatury i pulsu (na wagę staje się tylko raz, pierwszego poranka po przybyciu), 9ta śniadanie, po którym jest pierwszy obchód (obsłuchiwanie serca stetoskopem, pomiar ciśnienia, odpowiedzi na pytania), o 13stej obiad, o 17stej kolacja, drugi pomiar temperatury. Pomiędzy tymi stałymi punktami programu pobytu mogą was skierować na jakieś badania. Najpóźniej dzień przed ablacja dowiecie się o zabiegu, choć w dalszym ciągu może się zdarzyć, ze przywiozą kogoś pilniejszego. Nie mniej jednak z dużym prawdopodobieństwem należy przyjąć, ze to będzie jutro. Albo dzień przed zabiegiem, albo tuż przed zabiegiem pójdziecie na echo serca. To całkowicie bezpieczne badanie, podobne do USG. Badający was doktor przesuwa sondę w okolicach serca i na monitorze sprawdza je. Dzień przed ablacja, wieczorem, bądź w dniu ablacji rano należy dokładnie wygolić okolice pachwin na nogach, oraz w przypadku płci brzydszej klatkę piersiowa. Najlepiej jednak spytać kogoś, kto miał już ablacje (a tacy na waszej sali raczej będą), które to miejsca wygolić, bo czasami pacjenci popełniają błędy. Pora na spanie (może, ale nie musi być to ciężka noc...). Rano, jeśli wieczorem nie wygoliliśmy się czynimy to. Standardowy pomiar temperatury. Co ważne, nie jemy ani nie pijemy kompletnie nic. Dostajemy do podpisania zgodę na ablacje. Są to trzy kartki, z których lepiej nie czytać drugiej, jest tam bowiem informacja o możliwych powikłaniach... Warto jednak wiedzieć, ze przytoczone procenty możliwych powikłań odnoszą się do ablacji wykonywanych ogólnie. Brane są wiec pod uwagę również te ośrodki ablacyjne, które dopiero się uczą... Należy jednak zdawać sobie sprawę, ze, choć nigdzie nie znajdziecie danych na ten temat, klinika którą opisuję jest bezspornie najlepsza. Tu wykonuje się również najbardziej skomplikowane przypadki, wykorzystując wiedze najbardziej doświadczonego w tym kraju prof. Walczaka. Niespotykane, psychoterapeutyczne podejście profesora do pacjenta to w dzisiejszych oziębłych czasach ewenement, ale to watek na oddzielny, długi temat. Rano, po koniecznej kąpieli założą wam, tzw. wenflon (to taka miękka, elastyczna igła,. Która dzięki swoim właściwością nie przeszkadza zbytnio pacjentowi. Przez ten wenflon podadzą antybiotyk, oraz płyn fizjologiczny. Oba w kroplówkach. Płyn nie musi zejść do końca. W końcu siostra zaprasza na zabieg. Idzie się dosyć długo korytarzem, gdzie cały czas prowadzi was siostra. Wchodzimy do przedsionka sali zabiegowej. Tam wita nas inna siostra, która od tej pory będzie naszym dobrym duszkiem. Zdejmujemy z siebie cale ubranie, po czym siostra podaje nam prześcieradło, którym się owijamy. Siostra zaprasza na nasze łoże. Jest ono dość wąskie, wiec ręce opadają nam w dol. Pod lewa rękę dostaniemy specjalna podpórkę a na prawa jest rada. Trzeba kciuk włożyć sobie pod pośladek,. Który, wspomagany masą ciała skutecznie utrzymywał będzie nasza rękę w poziomie. Zaczynają się przygotowania do ablacji, włączanie aparatury, dźwięku (siostra może spytać, jaka muzykę chcecie, można tez przynieść własna) itd. Przychodzi elektrofizjolog i lekarze. Powoli pompują wam specyfik, dzięki któremu poczujecie się błogo. Pomaga on znakomicie zamienić wasze negatywne nastawienie do zabiegu, na obojętne. W razie dalej odczuwanego napięcia, można poprosić siostrę o zwiększenie dawki. Prawdopodobnie największy ból, jaki odczujecie, to będzie zwykle wkłucie igły w miejscu pachwiny. Lekarz zaaplikuje, bowiem w ten sposób znieczulenie miejscowe. Potem raczej już bólu nie odczujecie. Może się tak zdarzyć, ze wkłucie będziecie mięć przez tętnice szyjna, ale to sporadyczne przypadki, również niegroźne. Załóżmy jednak, ze wkłuwają się przez pachwinę. Przypuszczalnie nie poczujecie nawet, ze sonda została już włożona. Mało tego, nie będziecie zdawać sobie sprawy, ze jest już w sercu. Można to łatwo sprawdzić, odwracając głowę w lewo. Tam na ekranie zobaczycie cos, co przypomina prześwietlenie zwykłym rentgenem, oraz właśnie te sondy, doskonale widoczne. Nieco na lewo od tych ekranów znajdują się inne, duże monitory, na których rejestrowana jest praca serca (wykresy podobne do tych, jakie widzimy na EKG). Pora zacząć. Jasna sprawa jest, ze, aby wiedzieć, co wypalić (groźnie brzmi, ale nie ma obaw) należy na 100 procent upewnić się, ze nie jest to przypadkiem zdrowe miejsce. Tak wiec zaczyna się wywoływanie częstoskurczu. Poczujecie częstoskurcz dokładnie tak jak przebiega w momencie, kiedy macie go na co dzień. Czasami pacjenci odczuwają to jednak trochę mocniej. Jednak bez obaw. W każdej chwili są w stanie na komendę przerwać częstoskurcz (ach, żeby tak można było w życiu, pstryknąć i po sprawie). To nieprawdopodobne, jak medycyna rozwikłała nasz problem. Naciskają jakieś klawisze na komputerze i wraca rytm zatokowy... Pójdźmy jednak dalej. Po znalezieniu miejsca w którym przewodzenie jest niewskazane następuje tzw. aplikacja rf. Jest to przypalenie tego miejsca prądem o częstotliwości radiowej. Poczujecie narastające uczucie ciepła w sercu. Nie jest to ból, lecz tak jak piszę uczucie ciepła. Być może są jeszcze jakieś inne działania, które wykonują, opisuje je jednak tak jak je zapamiętałem, bo pamięta się niewiele. Poza tym mam mgliste pojecie w tym temacie. Mam jednak nadzieje, ze ten przybliżony opis usatysfakcjonuje wszystkich, którzy chcą wiedzieć. Zauważyłem, ze są dwa podejścia ludzi przed ablacja. Pierwsze-chce wiedzieć jak najwięcej, drugie-nie chce wiedzieć nic. Wybaczcie jednak za dygresje, wracamy do ablacji. Na waszej tzw. drodze dodatkowej może istnieć wiele punktów, które należy zniszczyć, aby ja zmodyfikować. Wasze serce (cały czas opisuje przypadek częstoskurczu nadkomorowego z zespołem WPW) posiada tzw. dodatkowa drogę (szlak), przez która mamy te nasze częstoskurcze. Ta droga zakłóca czasami normalne przewodzenie i stad nasze problemy. Jasne jest, ze należy ją wypalić lub zamrozić. Temu właśnie służy ablacja. To tak, jakby ktoś źle skonstruował skomplikowane urządzenie elektroniczne i aby go naprawić wystarczy tylko przerwanie jednego, dwóch drucików. Wypalają wiec w naszym serduszku małe punkciki, leżące na szlaku, tak, aby szlak by go trafił. Bywają sytuacje, w których miejsce do wypalenia znajduje się niebezpiecznie blisko od miejsca, którego przypalenie skończyłoby się wszczepieniem elektroniki. Medycyna poszła jednak już tak do przodu, że w klinice na alpejskiej wystarczą 3mm oddalenia od tego miejsca a i tak wypalą co trzeba. Byłem pod olbrzymim wrażeniem zespołu pracującego pod kierunkiem prof. Walczaka. Niewiele zrozumiałem z tego, co mówili z dwóch powodów. Pierwszy - niezrozumiały język dla przeciętnego pacjenta, drugi - w skutek podania ogłupiaczo - oszałamiacza ciężko jest coś logicznie poskładać do kupy. Zabieg zazwyczaj, (choć to zależy od wielu czynników) kończy się podaniem adenozyny. Jest to specyfik, mający za zadanie wywołać u pacjenta maksimum streso – wysiłko - napięcia. Przez 15 sekund człowiek czuje się, jakby padał z totalnego zmęczenia, jakby jakiś kwas mlekowy chciał go od środka rozerwać. Po podaniu sprawdzają, czy występuje jeszcze jakieś dodatkowe przewodzenie, czy należy się do grupy osób znanej nam z częstych kontaktów a nazywanej szumnie - zdrowymi. W olbrzymiej ilości przypadków wkraczamy w świat zdrowych. Czasami może się zdarzyć, ze zabieg trzeba będzie powtórzyć. Jednak nawet, jeśli szykuje się nam powtórka, prawdopodobnie droga dodatkowa została już ugryziona, co daje nam przypuszczenie, ze: a) częstoskurcze nie wystąpią, b) jeśli wystąpią, to ich przebieg będzie łagodniejszy, c) powinny łatwiej ustępować. Po skończonym zabiegu zabezpieczają wam miejsce wejścia w okolicach pachwiny. Położą wam, m.in. powyżej wejścia w pachwinę worek z piaskiem (Ok 15x30cm), aby przyhamować przepływ krwi. Przyjeżdżają po was siostry z oddziału, na którym leżycie. Zawożą was na echo serca, które jest standardowa procedura po ablacyjną. Po prostu dla bezpieczeństwa, aby się upewnić, czy nic się w serduszku i dookoła niego nie dzieje złego. Oczywiście nic się nie dzieje, wiec wracacie na oddział, gdzie podpinają wam kroplówkę z potasem. Bywają przypadki, ze potas może piec. Warto wówczas poprosić siostrę o zwolnienie przepływu z kroplówki. Bardzo ważne jest, aby nie zginąć nogi, w która wykonane było wkłucie. Najbezpieczniej jest leżeć na wznak i nie siadać, oraz nie zginąć tej nogi przez okres od 12-22godzin (w zależności od rodzaju wkłucia lekarz może zalecić dłuższe leżenie). Mogą podłączyć wam tzw. telemetrie. Jest to urządzenie wielkości walkmana, które za pomocą przyklejonych do klatki piersiowej elektrod stale was monitoruje. Dane przekazywane są droga radiowa na OIOM. Tam trwa ciągła analiza danych. Jeśli wykryją cos niepokojącego natychmiast dzwonią do naszych sióstr a te przychodzą do waszego pokoju i sprawdzają, co się dzieje. Po około 12-15 godzin można już przewrócić się na bok. Jeśli lekarz, lub siostra pozwolą, można powoli, nie przeciążając tej nogi iść do ubikacji (oczywiście po upływie, co najmniej 12godzin). Warto słuchać i przestrzegać zaleceń, bo powikłania mogące wystąpić w wyniku nie przestrzegania tych uwag mogą skończyć się niezbyt przyjemnie. Jeśli chodzi o picie i jedzenie, to wstrzemięźliwość jak najbardziej wskazana. Pierwszy łyk czystej wody po ok. 2godz po zabiegu (warto zaopatrzyć się w butelkę z dozownikiem). Ok 3 godziny po zabiegu można już jakąś mała kromeczkę zjeść, nie eksperymentując ze składnikami. Takie kroki czyni się również ze względu na możliwość wystąpienia wymiotów. Będziecie mieli organizm nafaszerowany chemia, wiec lepiej trzymać się wytycznych. Na noc lepiej (wcześniej konsultując z lekarzem) przygotować sobie pigułkę nasenną, oraz ketonal, w razie bólu pleców. Obie dostępne bez recepty u sióstr ;-). Możecie te pigułki położyć sobie na stoliku i użyć je w potrzebie. Następnego dnia, (jeśli minął już wymagany czas), siostry zmienia wam opatrunek. Będziecie już mogli, uważając na nogę, pójść do toalety. Wieczorem może nawet krótki spacer. Codziennie na obchodzie lekarz obejrzy wam ranę i sprawdzi stetoskopem przepływ krwi w nodze. Przez następnych kilka dni możecie mięć jeszcze kilka badań (głownie holtera, echo i EKG), ale to lekarze zadecydują o potrzebie ich wykonania. Prawdopodobnie będziecie również dostawać w brzuch zastrzyki na rozrzedzenie krwi. Kilka dni po zabiegu wypuszcza was zdrowych do tego samego świata, z którego tu przyszliście, jednak (jeśli zabieg się udał) wydawać się, będzie, ze jest bardziej kolorowy :-) Przyjmuje się, ze gojenie trwa ok. 3 miesiące, podczas których dobrze jest obserwować zachowanie organizmu. Jednak 2-3 pierwsze tygodnie po zabiegu są najbardziej newralgiczne. W tym okresie czasu proponuje oszczędzać się maksymalnie. Nie przemęczać się, nie dźwigać, nie uprawiać sportu, nie sprawdzać czy jesteście zdrowi, itd. Nawet do ok. roku po ablacji możecie odczuwać m.in.: ekstracystole, czyli pojedyncze skurcze przedwczesne (ang., extra beats, skipped beats, extracystole). Są bardzo charakterystyczne i łatwo je odróżnić od innych zaburzeń. Wygląda to mniej więcej tak: przy prawidłowym, równomiernym rytmie zatokowym w pewnym momencie pojawia się uderzenie wcześniejsze, po którym następuje krotka przerwa (nieznacznie dłuższa od standardowych przerw pomiędzy uderzeniami), po czym serce uderza trochę mocniej niż zwykle raz i kontynuuje swoją równą prace. Wszystko trwa ok sekundy, jednak wasz organizm będzie reagował dużym niepokojem na każde takie zaburzenie. Specyfika tych zaburzeń jest dość dziwna. Pojawiają się przy wysiłku, bez powodu albo napędzane naszym stresem. Boicie się tego, co się dzieje a to powoduje następne skurcze i całość się zapętlą. Ekstracystole są czymś całkiem normalnym po ablacji (serce uczy się pracować w nowych warunkach) i należy starać się nimi nie przejmować. Są również nie groźne, lecz zawsze należy skonsultować się z kardiologiem, aby upewnić się, czy nie przebiegają one np. z migotaniem przedsionków. Czytałem również, ze zbyt duża liczba (np. 3 po kolei) tych skurczy może być niezbyt bezpieczna. Warto również wypróbować picie soku pomidorowego, albo jedzenie bananów, które to produkty zawierają potas, obok magnezu najważniejszy dla prawidłowej pracy serca. Można także starać się w sposób wam tylko znany „odstresować. Ekstracystole powinny ustąpić z czasem. Po ablacji pacjenci odczuwają czasami bóle w klatce piersiowej, które moim zdaniem mają podłoże psychiczne. Jeśli po wzięciu powiedzmy dziesięciu głębokich oddechów bóle nie przejdą, lepiej skonsultować się z kardiologiem. Należy obserwować miejsce wkłucia i sprawdzać, czy nic tam niepokojącego się nie dzieje. Mogą również wystąpić inne dolegliwości, z którymi lepiej zgłosić się do lekarza. Być może dostaniecie zalecenie łykania dwóch pigułek acardu (aspiryny) dziennie przez trzy miesiące na rozrzedzenie krwi. Porady: 1. Radzę nie nastawiać się, ze po jednej ablacji będzie po krzyku. Bardzo często zabieg trzeba powtórzyć nawet i kilka razy. Unikniecie rozczarowań. 2. Jak to w szpitalach warto zabrać ze sobą niezbędnik pacjenta, czyli nóż, widelec, łyżeczka i łyżka. Jeśli jednak zapomnicie, nic się nie dzieje, można poprosić o nie. 3. Zwisający hak razem ze sznurkiem w łazience nad wanna nie śluzy do wieszania ręcznika! Jeśli powiesicie tam ręcznik, hak załączy alarm i pojawi się siostra. To system przywoławczy na wypadek gdyby komuś zrobiło się słabo w wannie. 4. Warto czasem zabić czas pożyczając książkę w bibliotece pacjenta, albo poserfowac po Internecie na dwóch oddanych do dyspozycji pacjentów komputerach. 5. Spisujcie na kartkach wasze pytania do lekarza. Mogą szybko ulecieć w stresie. 6. Do około 3dni po ablacji, jeśli dostaniecie wypis, lepiej nie być bohaterem i nie wracać samemu kierując. W ogóle lepiej nie wracać samemu. Lepiej dmuchać na zimne. 7. Niewiele osób o tym wie, ale obok instytutu na alpejskiej jest szkoła, która w internacie wynajmuje miejsca do spania. Cena to 30zl za pierwsza dobę od osoby, a za następne 25zl. To chyba dobra informacja przede wszystkim dla rodzin. Co prawda wcześniej najprawdopodobniej trzeba się zaanonsować, poza tym warunki nie powalają, jednak cena przekonuje. 8. Na terenie szpitala są oprócz wspomnianej biblioteki, oraz dwóch komputerów z podłączeniem do Internetu, udostępnionych bezpłatnie, - dwa kioski, oraz bar restauracyjny. 9. Na każdym oddziale znajduje się telewizor, okupowany głównie przez starsze kobiety a co za tym idzie repertuar jest zróżnicowany – seriale, albo seriale, tudzież seriale, po czym krótka przerwa na teleturnieje. 10. Dużo rozmawiajcie z waszymi współlokatorami. Po pierwsze zabijecie czas, po drugie dowiecie się czegoś, po trzecie może zawiążecie przyjaźnie. Nie od dziś wiadomo, że wspólny problem zbliża. 11. Z dworca centralnego dojeżdżamy tam autobusem, nr 525. Wysiadamy na ul. Krajki, na przystanku Klinika Kardiologii i dalej idziemy na nogach ok 800m (nie polecam tyle iść po wypisie). 12. Przy wyborze ośrodka, gdzie usuwają ablacje starajcie się żebrać jak najwięcej danych o tym miejscu. Pamiętajcie, ze najlepsze są ośrodki o największym doświadczeniu. Jeśli ktoś, kto przeprowadza wam ablację nie ma doświadczenia, to rzecz jasna, że istnieje prawdopodobieństwo, że wasz przypadek go zaskoczy. Zdarzają się przypadki książkowe, ale duża ilość ablacji jest od siebie częściowo, lub całkowicie różna. Rozmawiałem z wieloma osobami po ablacjach i taki właśnie wniosek mi się nasuwa. Nie będzie postępu w przeprowadzaniu ablacji w Polsce, jeśli wszyscy będą „rzucać się na dwa, trzy ośrodki – to jasne. Wybór należy do was, jeśli chcecie, co zabrzmi brutalnie być materiałem szkoleniowym idźcie na chybił trafił. Jeśli jednak macie poczucie wyjątkowości danego wam życia – pomyślcie. Ten pogląd może wydawać się krzywdzący dla wielu ośrodków przeprowadzających zabiegi ablacji a nawet niektórych lekarzy. Krzywdzący jednak nie jest na pewno. Powód ? Każdy dobry lekarz zachowa się tak jak w pewnym przypadku o którym słyszałem. Pewna osoba chciała mieć ablację w pewnym szanowanym ośrodku w Polsce. Lekarze z tego ośrodka powiedzieli jej jasno: „u pana ablację może zrobić tylko prof. Walczak, tak dla pana będzie najlepiej. Jak widać lekarzami w Polsce kieruje rozsądek co napawa optymizmem, oraz wskazuje, że jeśli pojawi się choć cień wątpliwości, to nam to po prostu powiedzą. Na koniec chciałbym zaznaczyć, ze to wszystko, co napisałem dotyczy stricte mojego przypadku i różnice pomiędzy moim a waszymi zabiegami mogą być znaczne. Chciałem jednak, aby wszyscy, którzy chcą o ablacji wiedzieć jak najwięcej mieli kolejne źródło informacji. Powodował mną fakt iż sam spędziłem przed ekranem setki godzin, chcąc poznać szczegóły tego zabiegu. Pamiętajcie również, ze nie jestem lekarzem i zawsze przed podjęciem jakiekolwiek decyzji udajcie się do dobrego specjalisty - kardiologa. Proszę abyście nie traktowali tego, co napisałem jako podstawowe źródło informacji, którym powinien być kardiolog. Moje informacje mogą być rozbieżne z waszym zabiegiem nie tylko ze względu na specyfikę mojego schorzenia, ale i wybór ośrodka przeprowadzającego ablacje (w jednej z klinik w Anglii np. leży się po zabiegu tylko ok 6godz) Jeszcze raz zachęcam do umieszczania swoich opisów, porad, tips & tricks, bez prowadzenia zaśmiecającej dyskusji.
Odnośnik do komentarza
Jestem pod wrażeniem opisu. Mam kilka pytaN i prośbę: czy mógłbyś Arrrtur podać spis jakich powikłań widniał na drugiej kartce zgody na ablację, którą podpisywałeś? Czy wcześniej byłeś na konsultacji u prof. Walczaka? Jak długo czekałeś na zabieg? Od kiedy miałeś częstoskurcze (tzn. ile lat trwały), jak często w ciągu roku Ci się przytrafiały? Czy od samego początku były powiązane z migotaniem przedsionków? I ostatnie: czy na decyzję o przeprowadzeniu zabiegu może mieć wpływ to, jak często ataki się przytrafiają (tzn. że jeśli rzadko - powiedzmy kilka razy w roku - to zabieg nie jest konieczny)? Będę wdzięczna za odpowiedzi. Dziękuję za tak dokładny opis zabiegu.
Odnośnik do komentarza
Opis zabiegu - uzupelnienie (odpowiedz dla ani) 1. Opisu powiklan nie czytalem dokladnie. Byl baaardzo dlugi, ale aga, proponuje sie tym nie przejmowac. Oni dmuchaja na zimne. Mysmy w naszym pokoju smiali sie, ze to jest najfajniejsza strona w tym pismie ;-) Rozmawiajac z ludzmi nikt nie mial zadnych komplikacji (oprocz ekstracystoli, ale to normalne) 2. Tak, bylem u prof. Walczaka na konsultacji. Tak jest najlepiej. 3. Na zabieg czekalem 3 miesiace. Profesor powiedzial, ze w moim przypadku nie bedziemy czekac, z uwagi na niebezpieczne polaczenie WPW z migotaniem. To polaczenie moze doprowadzic do szybkiej akcji komor a w konsekwencji do czegos, co w medycynie nazywa sie nagly zgon sercowy. 4. Czestoskurcz mialem od dziecinstwa... 5. Czestoskurcze duze ok dwa razy na rok (wymagajace umiarowienia w szpitalu), drobnica kilkusekundowa czesciej (ok 2 razy na miesiac, ale bez reguly) 6. Migotanie przyplatalo sie pozniej (ok 10 lat temu pierwszy epizod), przy czym migotanie uzaleznione bylo od czestoskurczu. Nigdy nie wystepowalo samo, zawsze jako nastepstwo czestoskurczu. 7. Najwazniejszym kryterium wydaje sie byc zagrozenie zycia. Jesli masz Aga WPW i migotanie, to wg mnie, niezaleznie od czestotliwosci pojawiania sie atakow, decyzji o zabiegu nie powinnas odkladac i twoj kardiolog tez nie bedzie. Patrz punkt 3. Nie wiem jak jest w innych przypadkach. Tak naprawde do ablacji kwalifikuja sie prawie wszyscy z czestoskurczem, lecz nie nadazyli by z ablacjami. Nigdy nie wiesz, kiedy czestoskurcz moze zaczac przebiegac z utrata przytomnosci. A jesli wtedy kierujesz samochodem ? Tak wiec kazdy czestoskurcz jest niebezpieczny. Panuje rowniez przekonanie, ze ablacje lepiej jest przeprowadzic jak jest sie mlodym (ale powyzej 18lat) wtedy serce jest juz rozwiniete i silne. Im bardziej zwleka sie z podjeciem decyzji, tym bardziej moga pojawic sie jakies dodatkowe dolegliwosci. Jeszcze raz zachecam do swoich opisow ablacji wszystkich, ktorzy ja mieli. Jestesmy to winni osobom, ktore sa w potrzebie. Niestety nikt oprocz nas im tego nie zapewni. Nie obawiajcie sie rowniez pytac. Ale prosze, jesli ktos bedzie chcial polemizowac zalozmy temat pokrewny.
Odnośnik do komentarza
Mam czestoskurcz komorowe niecały rok. Byłem juz w szpitalu w Katowicach(Ochojec)na diagnostyce mojej choroby i zostalem skierwoany na badanie elektrofizjologiczne. Wiem ,że nie mam drogi WPW wiem równiez ,że jest to jak lekarz powiedzial ognisko arytmogene wywodzace sie z dwóch komór prawej i lewej. Mam takie pytanka odnosnie tej choroby i zabigu 1.Przypuscmy ,że w badaniu elektrofizjologicznym nie udaje sie sprowokować arytmi i nie wiem co wtedy ? Czy poprostu ta arytmie uznaje sie za nieuleczalna czy może lekarze jakos inaczej sie do tego zabieraja ? 2.Wiem ,że lekrza juz potrafia dochodzic do prawej i lewej komory bez problemu ale sa w sercu takie miejsca gdzie nie wypalaja arytmi gdyz wiażę sie to z duzym zagrozeniem. I co wtedy zostawiaja tą chorbe czy moze leczą ja w inny sposób slyszalem o metodzie CARTO nie wiem kiedy sie ta metode stosuje i w jakich przypadkach ale boje sie ,że nic sie nie da zrobic z moja arytmia ??? O to sie najbardziej boje nie obawiam się zabiegu bo do niego bede podchodził ile tylko bedę mógł razy ,żeby byc tylko zdrowym. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Ad 1. Nie znam sie na czestoskurczach komorowych, ale wydaje mi sie, ze zawsze podczas badania elektrofizjologicznego daje sie wywolac arytmie, ale moge sie mylic. Poza tym zabieg ablacji przebiega dwufazowo. Pierwsza czesc to jakby badanie elektrofizjologiczne a druga to sama ablacja. Metod w tej chwili zaczyna byc wiele. Proponuje konsultacje z prof. Walczakiem Ad 2. Przede wszystkim idz na konsultacje. Nie mozesz byc pesymista nie wiedzac wiele. Ogolna skutecznosc ablacji to ok 90 procent. Tak jak napisalem wczesniej, wystarczy im, ze ognisko arytmogenne oddalone jest od tego niebezpiecznego miejsca o 3mm a i tak to wypala. Zespol lekarzy zadecyduje jaka metoda w twoim przypadku jest najlepsza, czy carto, czy loca lisa, czy tradycyjna. Jesli wczesniej bedziesz mial badanie elektrofizjologiczne ono wskaze, czy zabieg bedzie wiazal sie z ryzykiem, czy nie.
Odnośnik do komentarza
Arrtur dzięki za poprzednie odpowiedzi, niestety znów Cię trochę pomęczę ;-) Mam mianowicie pytanie: czy miałeś w diagnozie takie symbole: AVNRT lub AVNT? Czy to jest równoznaczne z dodatkową drogą przewodzenia?(Mój lekarz nie był zbyt rozmowny). Czy mógłbyś podać numer telefonu, pod którym można się umówić z profesorem Walczakiem na konsultację? (Nie wiem czy jest możliwość wizyty w ramach NFZ, ale jeśli nie to skorzystam także z prywatnej wizyty - ile takowa kosztuje?) Jakie powinnam mieć wyniki badań podczas takiej rozmowy? Gdzie profesor przyjmuje? Myślę, że nie tylko dla mnie będą to cenne informacje. Śledziłam troszkę wątek, Szybkie tętno i o ile dobrze pamiętam to była Twoja druga ablacja, dlaczego poprzednia nie wyszła? Pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Mecz mnie Aga ile chcesz. Kiedy tylko bede mogl ci pomoc (mam troche malo czasu) to z pewnoscia to uczynie. Ale proponuje, bys podala maila, to porozmawiamy na priva. A poki co podaje numer fundacji: Fundacja Instytutu Kardiologii ul. Niemodlinska 33 Warszawa (022) 6130504. Profesor przyjmuje w srody.
Odnośnik do komentarza
Dzieki Artur Co do najelepszego ośrodka w leczeniu arytmi to bym się z Tobą trochę posprzeczał :-)Trudno mi powiedzieć,która klinka jest najlepsza uważam,że Katowice i Warszawa to dwie równe klinki.Wiadomo Dr Walczak swietny fachowiec ale czym ustepuja mu Katowicy ablatorzy ? Jesli pierwsza ablacja w Polsce była robiona własnie w Katowicach to pozostałe kliniki musiały sie tego uczyc właśnie od ablatorów z Katowic. W rankingach Pierwsza miejsca mają Katowice zaraz potem Warszawa. Trudno powiedziec która klinika jest najlepsza wiadomo ,że kazdy chwali to miejsce w którym sie leczy lub był leczony.
Odnośnik do komentarza
Dziecko drogie, nie pytaj nikogo tylko idź do Poradni Zaburen Rytmu. AVNRT i AVRT to 2 skróty okreslajace częstoskurcze nawrotne. AVNRT to nawrotny częstoskurcz wezłowy a AVRT to nawrotny częstoskurcz przedsionkowo-komorowy. Ten ostatni żeby się pojawić musi mieć do dyspozycji tak zwaną drogę dodatkową przewodzenia przedsionkowo-komorowego. Taka droga własnie występuje w zespole WPW. Mówimy o tym zespole wtedy kiedy droga ta przewodzi impulsy od przedsionków do komór co powoduje że w ekg jest widoczna tak zwana fala delta czyli preekscytacja. droga może też nie być do zauważenia w ekg gdy przewodzi tylko wstecznie to jest od komór do przedsionków. Mozliwe są wtedy częstoskurcze ale gdy ich nie ma to nie ma żadnych oznak choroby. Potwierdzić istnienie drogi można wyłacznie w badaniu elektrofizjologicznym. To tyle ale podkreślam, najlepiej się skonsultować ze specjalistą. W Warszawie (i w Polsce) autorytetem jest Prof. Walczak ale katowice także są świetne (Zbyszek Kalarus). W Warszawie są jeszcze inne osoby godne polecenia, np. Edek Koźluk. Pod ich kierownictwem pracują ludzie którzy na prawdę wiedzą o co chodzi i można im zaufać. Niestety powikłania zawsze mogą się zdarzyć i kłamie ten kto mówi inaczej. Profesjonalne pismiennictwo donosi także, niestety o powikłaniach smiertelnych. Najczesciej w przebiegu perforacji ściany serca. Pozdrawiam M
Odnośnik do komentarza
Do pana M. Po pańskiej wypowiedzi podejrzewam, że jest pan związany z medycyną. Chętnie popytałabym pana o mój ubytek w przegrodzie międzyprzedsionkowej ale nie wiem, czy pan się jeszcze tutaj pojawi. w związku z powyzszym puściłam tylko temat. Jezeli pan się odezwie, to będę bardzo szczęśliwa!! Czeka mnie (najprawdopodniej) zamknięcie tego ubytku w Krakowie – w szpitalu Jana Pawła II. Nie wiem nic na temat tej placówki, a to co wiem, to nie plasuje jej wysoko w rankingu szpitali. bardzo sie boję, a za tydzień mam dzwonić w sprawie wyznaczenia terminu badań. Pozdrawiam T_U
Odnośnik do komentarza
Z relacji mojego kardiologa wynika, że do zamknięcia przezskórnego, ponieważ ubytek jest bardzo mały (2mm) i leży idealnie w środkowej częsci przegrody. Podobno to są komfortowe warunki do zamknięcia takiego ubytku. Dostałam skierowanie do Krakowa do konkretnego docenta – byłam nawet juz przed świętami u niego na wizycie, dostał kasetę VHS z nagranym ECHO przezprzełykowym, po czym za parę dosłowne dni otrzymałam odpowiedź od jego asystentki,że docent vhve mnie widzieć naoddziale w celu wykonania badań. Po rozmowie z nią, dowiedziałam sie, ze na pewno będzie to jezscze raz ten neszczęsny przełyk, + HOLTER + PRÓBA WYSIŁKOWA i coś tam jeszcze. Gdy zapytałam, czy elektrofizjologia też wchodzi w grę, odpowiedziała, że na razie raczej nie. Bo muszę Ci napisać, że ja cierpię z powodu arytmii, którą mam od około 12 lat.Ale z początku były to zwykłe extrasystole, w tej chwili chyba sprawa się pogarsza, bo doszło trzepotanie przedsionków i różne inne sensacje. Zaden lekarz nie gwarantuje, ze zamknięcie ubytku zlikwiduje arytmię, niemniej jednak trzeba to podobno zrobić, że by zamknąć sprawę raz na zawsze. A ja tak się boję coraz bardziej, że te sensacje z sreduchem, które mi dochodzą związane są chyba ze stresem!! Poza tym wydaje mi się, że oprócz zamknięcia u mnie ubytku, będzie trzeba coś z tą arytmią jeszcze zrobić. No bo ona chyba związana jest z dodatkową drogą przewodzenia. Mnie osobiście przynajmniej tak się wydaje. Iza!! Błagam Cię, jezeli wiesz cokolwiek w tym temacie, o którym piszę, to daj mi odpowiedź. Nawet nie wiesz, jakie to dla mnie ważne!!! Tym bardziej, ze w piątek – 13 styvcznia :-) mam dzwonić do tej asystentki o wyznaczenie terminu hospitalizacji. Pozdrawiam, czekam na Twoja odpowiedź – nie wyłączam w związku z tym w ogóle komputera. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Jeżeli sa tak dobre warunki do zamknięcia przeskornego to super. takie zabiegi wykonuje się w Krakowie , w zeszlym roku okolo setki bodajże. Sam zabieg przypomina troche koronarografię , jest więc malo imwazyjny , używa się tzw. amplatzera (zapinki , parasola). PRzy okazji hospitalizacji wożna w koncu tez przyjrzeć sie zaburzeniom rytmu i zastanowic się nad ich przyczyną. W pelni rozumiem ,ze się boisz ,ale trzymam kciuki ( choc z drugiej strony barykady..)
Odnośnik do komentarza
Iza, dziękuję. Czy wiesz może jeszcze coś więcej na temat samego przebiegu zabiegu – przygotowanie przed, rodzaje znieczuleń (miejscowe czy ogólne), czas trwania, ewentualne komplikacje, czas pozostania w bezruchu juz po, długość pobytu w szpitalu, dochodzenie organizmu do równowagi etc.... Pytań cała fura, a moja kondycja psychiczna coraz bardziej spada. Przed chwila wróciłam ze spaceru, na którym nagle (ni stąd, ni zowąd) nogi mi się podgięły, dostałam lekkiego zawrotu głowy i chciało mi sie przez moment przewrócić. A NIGDY czegoś takiego nie miałam!!!! Od czerwca w zasadzie żyję jak nakręcona, wsłuchana w swoje serce i zastanawiająca się czy mnie chwyci atak teraz, czy za chwilę, czy może dzisiaj w ogóle! Po prostu KOSZMAR!!!! Jak masz do mnie jeszcze cierpliwość, to dziękuję za odpowiedź T_U
Odnośnik do komentarza
Kopiuje ze znalezionego atykulu teraz zamknięcie otworu w przegrodzie międzyprzedsionkowej wykonane techniką kardiologii interwencyjnej. Zabieg przeprowadza kardiolog lub radiolog w sali przeznaczonej do cewnikowań, w znieczuleniu miejscowym u dorosłych, a w znieczuleniu ogólnym u dzieci. Przez nakłucie żyły udowej wprowadza się przez nią do serca cewniki potrzebne do wykonania poszczególnych faz zabiegu. W pierwszej fazie, diagnostycznej, za pomocą balonika mierzy się wielkość ubytku oraz ocenia jego anatomię, czyli położenie w przegrodzie i brzegi. Na podstawie tego pomiaru dobiera się wielkość implantu, którym zostanie zamknięty ubytek. Najnowocześniejszy implant do tego typu zabiegów składa się z dwóch parasolek wykonanych z niezwykle odpornego stopu niklu i tytanu, umieszczonych w cewniku, za pomocą którego wprowadza się go do jam serca. Pod kontrolą rentgena i echokardiografu pierwszą - większą - parasolkę przesuwa się przez ubytek w przegrodzie do lewego przedsionka i tam otwiera, a następnie drugą otwiera się w prawym przedsionku. Zdarzało się, że omyłkowo otwierano obie parasolki w jednym przedsionku, a więc po tej samej stronie przegrody, jednak dzięki specjalnej konstrukcji można je było przenieść lub usunąć. Odróżnia to ten implant od poprzednio stosowanych (w razie błędu konieczna była operacja), które ponadto czasem powodowały zatory, uszkodzenia zastawki mitralnej oraz ściany prawego przedsionka, a niekiedy same się łamały. W implancie pokazanym na s. 14 (po prawej u dołu) pomiędzy dyskami znajduje się walec zamykający o średnicy odpowiadającej wielkości ubytku. Aby zwiększyć szczelność, parasolki są wzmocnione włóknami poliestrowymi, ponadto następuje ich samorozprężenie, dzięki czemu zostają dociśnięte do brzegu ubytku. Te piękne sprężynki z wąsikami służą do zamykania przetrwałego przewodu tętniczego Botalla. Nie działają jednak jak zwykły korek. Dzięki wąsikom tworzy się wokół nich skrzep i to on zatyka przewód Fot. Archiwum W końcowej fazie zabiegu podaje się środek cieniujący umożliwiający skontrolowanie stanu serca. Mierzy się ciśnienie, pobiera próbki krwi, wykonuje echokardiografię, co pozwala ocenić szczelność implantu, jak również, czy nie zostały uszkodzone inne struktury serca. Doświadczony kardiolog potrzebuje na to wszystko około godziny. Chory nie ma żadnej rany pooperacyjnej, po krótkiej obserwacji, zwykle następnego dnia, może wrócić do domu. Ryzyko zabiegu jest bliskie zeru, a komfort leczenia bez porównania lepszy niż przy tradycyjnych operacjach. Niestety, implanty są drogie, komplet kosztuje około 5 tys. dolarów, co w Polsce może stać się czynnikiem hamującym rozwój tej wspaniałej metody. Więcej na stronie: http://archiwum.wiz.pl/1998/98022000.asp
Odnośnik do komentarza
TEU Za zabieg się nie płaci. Zaburzenia rytmu są zwykle wtórne do wady serca. Trzepotanie przedsionków (częściej migotanie) łatwiej powstaje w sercu z wadą. Obie te arytmie nie mają nic! wspólnego z drogami dodatkowymi. Drogę się ma lub nie a nie pojawia sie ona np. w przebiegu wady. Poza tym ludzie z drogą dodatkową mają na jej podłożu inne arytmie niż migotanie. Jest szansa, że po zamknieciu ubytku arytmii będzie mniej, bo poprawi się funkcja przedsionków i zniwelowane zostaną zaburzenia hemodynamiczne. Jeżeli to one były przyczyną arytmii to może będzie lepiej. Ale niestety mogą to być 2 niezależne sprawy. Ubytek zdecydowanie należy zamknąć - tak się obecnie uważa. Może on być czasem przyczyną groxnych powikłań, zwłaszcza zatorów (zator prowadzi do zawału różnych narządów, np. mózgu co się równa udarowi niedokrwiennemu, nie łaczyć z zawałem serca, do niego raczej nie dochodzi w tym mechanizmie). Małe ubytki faktycznie zamyka się bez zabiegu kardiochirurgicznego. Zabieg jest raczej rutynowy. Nie martw się, około 20% populacji ma jakiś ubytek w przegrodzie międzyprzedsionkowej i z tym normalnie zyje. Ale jak się już wydało to trzeba go zamknąć. Pytanie ile masz lat? Jak 80 to bym odpuścił. Jak 18 to zdecydowanie do zabiegu. Powodzenia. Oczywiście na WZW B (zółtaczka) się zaszczepiłaś???
Odnośnik do komentarza
Dziękuję Panu za odpowiedź. Ale tak strasznie się tego boję, ze chyba przez ten stres wywołałam wczoraj 2 krótkotrwałe (4-minutowe)następujące po sobie ataki – juz sama nie wiem czego: na pewno to był czestoskurcz, a oprócz tego moje serce wykonywało bardzo dziwne bezładne ruchy przypominajace trzęsącą sie galaretę na talerzu!!! I jak ja mam z tym zyć??!! Przecież ja o niczym innym nie myśle, tylko kiedy mnie to dziadostwo znowu złapie i czy umrę, czy nie?! A najdziwniejsze jest to, ze jestem osobą aktywną zawodowo i fizycznie i nigdy to mi sie nie robi w czasie dnia. Zawsze jak chcę usiąść lub połozyć się. Wtedy zaczynaja się ataki. Od czerwca do dnia dzisiejszego schudłam 10 kg (z czego powiedzmy cieszę się). Termin piątkowej rozmowy zbliża się, a ja się coraz bardziej boję. Pozdrawiam T_U
Odnośnik do komentarza
I jeszcze jedno do Pana M. Czy ma Pan jakieś doświadczenie lub wyrobione zdanie nt. Szpitala Jana Pawła II w Krakowie? Wszędzie tylko Anin, Ochojec, Zabrze, ewentualnie Ochojec, Zabrze, Anin :-))Ja mam tez zaklepany: termin w Ochojcu na koniec lutego i troche się miotam. Mój kardiolog skierował mnie do Krakowa (z racji pewnie przynależności). T_U
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×