Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Ablacja - kompendium wiedzy


Gość arrrtur

Rekomendowane odpowiedzi

Beata .. zgadzam się z Tobą w 100% :) Moja ablacja odbyła się 28 marca 2007:) jak dla mnie o jakieś 25 lat za późno :) A miałam wtedy 42 lata, leki przez te wszystkie lata powoli mnie wykańczały zamiast pomagac, żałuję, że wcześniej tego nie przeszłam, może dlatego, że od tamtego dnia nie miałam ani jednego ataku, wiem wreszcie jak to jest życ bez leków i bez strachu, że nadejdzie kolejny atak i wyląduję na pogotowiu. Też byłam ablowana w CK Allenort u prof. Walczaka:) Andrzej.. też mi włos dęba stawał..ale po lekturze postów tutaj poszłam na ten zabieg *prawie* ze śpiewem na ustach :) Moja ablacja trwała 2 godziny, ale potem obserwacja trwała jakieś 18:D Kiepsko mi krew krzepnie:D Ale faktycznie oprócz wkłucia nie czułam bólu. Pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza
do kate: i co ? zdecydowałas się na zabieg? Ja mam podobnie... 3 miesiace temu dowiedziaam się, ze mam czestoskurcz nadkomorowy AVNRT ( znalazłam sie w szpitalu), dwa tygodnie temu dowiedziałam się, ze to moze jednak byc ukryty zespół WPW lub migotanie przedsionków. W tym tygodniu ide do kolejnego lekarza... moze tymrazem dowiem sie co mi tak naprawde dolega... Arytmię miałam rzadko , moze 2 razy do roku i to po kilka sekund wiec nawet nie wiedziałm, ze to jakis problem (myslalam, ze to nerwy) . Dopiero w szpitalu dowiedzialam sie, ze cierpie na tzw. czestoskurcz i przezylam szok! Planowałam ciążę no i sprawa sie skomplikowala. Lekarze ze szpitala odradzili- stwierdzili najpierw ablacja , a potem ciaza... kolejny lekarz stwierdził, ze to moja decyzaja czy chce miec zabieg ablacji czy nie i ze roznie przechodza to kobiety ciezarne ( w sumie nie pomogl mi w podjeciu decyzji). Ja sie zastanawiam czy jesli mam te zaburzenia tak rzadko (przynajmiej mialam dotychczas, teraz troszeczke sie nasilily odkad biore betaloc...), to czy powinnam mimo wszystko poddac sie ablacji.... Czas mnie goni... jestem juz po 30-tce i nie moge i nie chcę juz dłużej zwlekac z ciaza. Sprawy sie skomplikowaly po pobycie w szpitalu i zaskakujacej diagnozie. W zyciu bym sie tego nie spodziewala...
Odnośnik do komentarza
Gość Gal Anonim
hej! badanie elektrofizjologiczne wraz z ablacja mam miec za tydzien. ciesze sie, ale jednoczesnie boje. ponoc mam 2 drogi dla przeplywu krwi a powinna byc 1. ataki czestoskurczu mam od kilku lat i nikt mi nie wierzyl TAKZE NIE DAJCIE SIE!! bylam u 4 kardiologow i kazde mowil co innego. dopiero jak mialam atak ktory trwal prawie godzine i juz mdlalam wezwano karetke i na ekg mialam 186ud/min. teraz boje sie zostac sama gdyz atak moze sie pojawic z nienacka. naszczescie zabieg juz niedlugo i klopot bedzie z glowy...
Odnośnik do komentarza
Do kproch.Mój syn miał w sierpniu ablację w CZD W Międzylesiu.Zabieg odbył sie pod narkozą (u dzieci do 16 lat robią tylko pod narkozą.)Zniósł go bardzo dobrze.Już na drugi dzień chodził.Jedynie po zabiegu musił leżeć prawie dobę na wznak,ze względu na opatrunek w pachwinie.nie ma się czego bać.Pisałam tez z mamą 9 letniego chłopca z Poznania.Tez powiedziała że najgorsze jest to leżenie po zabiegu.Głowa do góry wszystko będzie ok.A kto się opiekuje dzieckiem w CZMP?Znam Panią doktor Katarzynę Młudzik.Bardzo fajna i ludzka.Byłam u niej na prywatnej wizycie,po tym jak mnie nie chcieli przyjąć w macieżystym szpitalu na Litewskiej w Warszawie.Ja zresztą pochodzę z okolic Łodzi.Po co od razu Poznań.Sprubój Centrum Zdrowia w Międzylesiu.Super opieka i personel.jeśli masz jakieś pytania podaję ci moje gg-6279036.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witam. Jestem mamą 16 letniego syna, który miał wykonaną ablację w październiku 2009 przez dr Andrzeja Stanke z Gdańska, zabieg odbył się w Szczecinie. Czekaliśmy na termin 2 miesiące. Zabieg się udał i jestem bardzo szczęśiwa. Syn nie miał żadnych objawów, dopiero EKG wykonane w lipcu wykazao zespół wpw. Syn uprawia sport i lekarze wyjaśnili mi jak może być niebezpieczny zespół wpw . Zdecydowałam się na zabieg i uważam że była to słuszna decyzja. Po 4 tygodniach od zabiegu EKG i holter nic nie wykazały, syn jest zdrowy moze znowu ćwiczyć, Wiem że podjęcie decyzji jest bardzo trudne, ale warto dla dobra dziecka. Mój syn nie miał żadnych objawów i nie wiem jak wyglądają takie ataki, dlatego uważam że jeśli można leczyć takie schorzenia warto podejomować tak trudne decyzje, Polecam dr A.Stanke świetny specjalista.
Odnośnik do komentarza
Witam serdecznie. Jestem 16 letnią dziewczyną. Za tydzień będę miała robioną ablację. Bardzo się boję. Szczególnie bólu przy operacji i przed nią. Mam kilka pytań i liczę na jak najszybszą odpowiedź. Nawiążę do pierwszej strony tego wątku. Arrrtur pisze, że: -po operacji dostaje się zastrzyki w brzuch. U każdego? -do rany przykładają jakiś piasek czy coś. O co chodzi? -czy na ranę daje się szwy? proszę o odpowiedź bo ja tu ze strachu skonam ;))
Odnośnik do komentarza
hmm..umh..hej ! no więc - nie jest to operacja - ale zabieg - rzadko - u dzieci poniżej 10 lat z reguły tylko - jest on robiony w znieczuleniu ogólnym, Ty z pewnością będziesz świadoma w jego trakcie ; O zastrzykach nie wiem, jest tu wiele osób po abl. , może ktoś miał ? Do miejsca wkłucia / najczęściej są to okolice pachwiny / wprowadzają takie tam elektrodki - nie czuć tego w ogóle . Potem jednak, ponieważ czy to wchodzą przez żyłkę czy grubsze naczynie - po zabiegu leżymy nieruchomo od 6 do 24 godzin na pleckach z woreczkiem np.piasku uciskającym miejsce wkłucia. No po prostu żeby to się ładnie zasklepiło - to proste, wiesz. To są tak małe ranki, jak ugryzienie kobry / qczę , nie wiem jakiej wielkości są ranki po ugryzieniu kobry :PP / w każdym razie są małe, i o szwach nie słyszałem - może komuś się zdarzyło, gdy miał jakiś kłopot z naczyniem.... Na pewno nie unikniesz strachu przed zabiegiem, jak każdy człowiek z krwi i kości. Na pewno będziesz miała doskonałą opiekę więc nie obawiaj się o najgorsze rzeczy ani o sam przebieg zabiegu . Ryzyko jest minimalne - potencjalny zysk - bardzo duży. A z jakiego powodu i w którym ośrodku, jeśli można wiedzieć ? pozdro
Odnośnik do komentarza
Uzupełniając wypowiedź staszka: - ja po ablacji miałam zastrzyk w brzuch z heparyny - chyba 2 razy - zupełnie bezbolesne - nie masz się czego bać, - Nie nazywaj miejsca wkłucia raną :) bo to raptem maluteńki otworek, po którym nie zostaje żaden ślad. Ostatnio próbowalam odnaleźć na swoim ciele miejsce wkłocia i nie znalazłam :) - owszem przykłada się do miejsca wkłucia coś cięższego (może to być jakaś cięższa kulka czy worek z piaskiem), aby szybciej miejsce wkłucia się zasklepiło (jak to pieknie określił staszek), - o żadnych szwach nie mowy - bo miejsce wkłucia nie ma nawet centymetra. Trzymam kciuki za Twoją ablację. NIe bój się - wiele osób to przeszło i to z pozytywnym rezultatem :) PS. Pozdrawiam CIę Staszku :)
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich serdecznie. Mam 29 lat i we wrześniu 2009 przeszłam zabieg ablacji w szpitalu w Kowanówku wykonany prze dr Baszko. Mój częstoskurcz zaczął się gdy byłam jeszcze w podstawówce. Zanim trafiłam do specjalisty nikt nie potrafił mi pomóc. Często próbowano to zwalać na nerwice - po prostu przyspieszone tętno. Na szczęście radziłam sobie z atakami częstoskurczu samodzielnie, po prostu kładłam się, mocno zapierałam i przechodziło. Do czasu porodu...2 lata temu zaszłam w ciąże i po cięciu cesarskim (wykonanym właśnie dlatego, że mam częstoskurcz) na drugi dzień wieczorem dostałam kolejnego ataku. Niestety nic nie pomagało, ani tabletki, ani moja metoda... Trafiłam na OIOM. Tam po raz pierwszy w życiu (bo częstoskurcze mam bardzo rzadkie raz na kilka miesięcy, czasem raz w roku) zrobiono mi EKG podczas ataku. Tętno wyszło nieprawdopodobne, 240 uderzeń na minute, lekarz był przerażony. Po godzinie, kilku kroplówkach i podaniu mi jakiegoś leku dożylnego wreszcie ustało. Wtedy postanowiłam że czas najwyższy zrobić ablację. Dostałam od mojego kardiologa nr telefonu do dr Baszko. Ale jak to często bywa, odłożyłam tą sprawę na później, małe dziecko, powrót do pracy, studia...Aż 3 miesiące temu dostałam kolejnego ataku podczas którego zaczęły mi drętwieć ręce i nogi. Zaczęłam z przerażeniem krzyczeć do męża żeby dzwonił na pogotowie. Ustało dopiero po zażyciu wszystkich lekarstw. Myślałam, że umieram...:( Dystrybutorka uspokajała męża żebyśmy zaczekali aż tabletki zaczną działać i na szczęście zaczęły. Ale tym razem postanowiłam już tego nie odkładać. Zadzwoniłam do dr Baszko i umówiłam się na spotkanie. Po pierwszym spotkaniu i rozmowie Pan doktor powiedział że niedługo do mnie zadzwoni i poda mi termin ablacji (akurat we wrześniu miał mniej planowanych zabiegów). Po dwóch tygodniach zadzwonił że może mnie przyjąć. I zgłosiłam się w wyznaczonym terminie w szpitalu w Kowanówku. Zabieg miałam mieć zrobiony tego samego dnia. Trafiłam do pokoju z trzema innymi kobietami, które również tego dnia miały mieć wykonany zabieg ablacji. Najpierw przyszedł lekarz który zrobił z nami jeszcze mały wywiad, przedtem jeszcze pielęgniarki sprawdzały czy jesteśmy ogolone w okolicach pachwin, założyły nam również motylki do kroplówek, zadały kilka pytań. I tyle..., po południu zabrano mnie na salę operacyjną, i kazano się rozebrać w małym pokoiku. Dostałam tylko prześcieradło żeby się owinąć. Atmosfera dookoła była przecudna, wszyscy byli tak przemili...wiedziałam, że jestem w dobrych rękach :) Podłączono mnie do tych wszystkich urządzeń, posmarowano pachwiny i wstrzyknięto w tych miejscach środki znieczulające. Dostałam również jakiś zastrzyk na uspokojenie. Jak już byłam gotowa przyszedł dr Baszko i zaczął się zabieg. Drugi lekarz monitorował cały zabieg na komputerze. Wprowadzono mi cienkie druciki przez żyły w pachwinach dolnych i wywołano częstoskurcz. Przedtem lekarz zrobił jeszcze mapę serca żeby znaleźć tą nieprawidłową drogę przewodzenia. Największym dyskomfortem dla mnie było dla mnie to stałe wywoływanie mojego częstoskurczu, bo to jak wiecie jest niemiłe uczucie. Jednak dobrze mi znane, a tam całkowicie po kontrolą więc nie budziło to we mnie aż tak wielkiego lęku. Z tego co wiem moja ablacja była dość skomplikowana, zabieg musiano wykonać metodą pulsacyjną czyli metodą którą zazwyczaj stosuje się u dzieci. Ponoć moja droga przewodzenia była w jakimś trudno dostępnym miejscu. Ale dzięki temu nie czuła prawie w ogóle tego przypalanie o którym tak często się słyszy w przypadku ablacji. I to tyle jeśli chodzi o moje przeżycia. Zabieg trwał godzinę czyli standard, następnego dnia byłam już w domu. Leżałam w łóżku przez kilka dni, zostałam w domu 2 tygodnie. Teraz po prawie dwóch miesiącach czuje się już znakomicie i mam nadzieję, że to już nigdy nie wróci. Jeśli jest tu ktokolwiek komu mogłabym jakoś pomóc, odpowiedzieć na jakieś pytania albo podać namiar do doktora Baszko to piszcie proszę na adres natalie_931@onet.pl, wszystkim spamerom dziękuje założyłam to konto tylko po to żeby komuś pomóc, nie jest to mój prywatny email więc dajcie sobie spokój. Postaram się wszystkim zainteresowanym opowiedzieć i życzę powodzenia, wierzcie mi nie ma co zwlekać! Lekarze naprawdę wiedzą co robią i mogą nam podarować lepsze, zdrowsze i szczęśliwsze życie. Trzeba się tylko zdecydować. Pozdrawiam wszystkich sercowców i nie tylko :) Ps. Jestem z Poznania, w Kowanówku gdzie leżałam byli ludzie z całej Wiekopolski, dr Baszko również przyjmuje w Poznaniu.
Odnośnik do komentarza
Gość Martusia_82
Milka...czytając Twoją historię, tak jak bym czytała moje posty... myslałam, że mnie kopiujesz :)))) dokładnie te same przygody, objawy itd. To drętwienie podczas drugiego ataku :))) tylko moja 1 ablacje niestety nie udana :) czekam teraz na 2 7 grudnia :))) Staszek , pozdrawiam, dawno mnie nie było, troszkę zajęta jestem :))
Odnośnik do komentarza
No ja właśnie od tygodnia zaczęłam się czuć fatalnie, codziennie mam kilkusekundowy częstoskurcz, czasem trwa nawet 20 min. Wydaje mi się, że te napady są słabsze ale przeraża mnie to, że mam co codziennie (dodam, że mam właśnie okres - nie wiem czy to ma jakiś wpływ), nie wiem co robić jestem trochę przerażona bo przez 2 miesiące wszystko było okey i naprawdę myślałam że jestem wyleczona o czym zresztą świadczy mój poprzedni wpis i nagle to :( Czuje się podczas tych ataków fatalnie, duszę się, mam wrażenie że zaraz zemdleje. Jutro będę miała zamontowany holter, może on coś wykaże, mój kardiolog mówi że być może odezwała się jakaś inna arytmia. Jeśli ktoś miał podobne objawy po ablacji proszę o radę co robić. Przeraża mnie tylko to, że tak nagle zaczęłam się tak źle czuć i to codziennie, a to miało się przecież skończyć :( Martusia napisz proszę dlaczego musisz mieć kolejną ablację, przyznam, że nie czytałam tutaj żadnych wcześniejszych wpisów bo zwyczajnie brakuje mi na to czasu (małe dziecko, praca itp...), a skoro nasze przypadki są takie podobne to może będziesz mi mogła jakoś pomóc? Pozdrawiam wszystkich i mimo wszystko nadal twierdzę, że warto z *naszymi* problemami coś robić i radzić się specjalistów. Boję się tylko, że czeka mnie powtórka z rozrywki jak Ciebie Martusia.
Odnośnik do komentarza
Witaj :))) Przykro mi że aż tak dosłownie podziliłaś mój los . U mnie po pierwszej ablacji pojawił się znów częstoskurcz, po kilku miesiącach, silny nie do przerwania samemu, tylko w szpitalu, też nie od razu :/ Trwał kilka dobrych godzin. Wizyta u kardiologa i decyzja o ponownej ablacji, dość szybko. W trakcie pierwszej już po zakończeniu dr mówił że nie udało się wypalić wszystkiego, i raczej będzie trzeba zabieg powtórzyć, miałam jednak nadzieję, że drań nie wróci, i może mi się jednak uda. ale niestety nie... ja mam napadowy częstoskurcz nadkomorowy...
Odnośnik do komentarza
Dziękuję Martusia za odpowiedź, mam właśnie zamontowanego holtera ale jak na złość nic się nie dzieje (miałam nadzieję że holter złapie te kilka sekund częstoskurczu). Z tego co wiem to u mnie wszystko udało się wypalić pod koniec ablacji nie udawało się już wywołać częstoskurczu, ale Pani która mi montowała ten holter mówiła że dość często się zdarza że niestety częstoskurcz powraca po latach i trzeba go powtórzyć :( Zasugerowała również żeby sprawdziła poziom potasu, a ja właśnie potasu po ablacji w ogóle nie brałam tylko magnez, więc pierwsze co tylko zrobiłam to kupiłam Aspargin. Wczoraj nic się groźnego nie działo, dzisiaj też... no zobaczymy. Tylko raz mi się wydawało, że serduch lekko kołatało. No nic zobaczymy co wykaże holter i co powie kardiolog. Życzę powodzenia Martusia i mam nadzieję, że tym razem wszystko ci wypalą, cholerstwo jedno@%$%!. Nawet nie wiedziałam, że tyle ludzi ma z tym problem! Pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza
Witam,ktoś mógłby mi pomóc??? W Sobote urodziła mi sie Dziewczynka,po 5 godz. po porodzie wykryto u niej Anomalia Ebsteina.... Zabrano do Katowic,czytam tu o Ablacji... niemam pojecia co robić. Lekarze z Cieszyna nic konkretnego mi nie powiedzieli.... Jeśli przeżyje 2 tyg bedzie dosc silna na zabieg... jaki? na Ablacje? nie rozumiem NFZ... Naprawde niewiem co robić... Poradzcie coś prosze was bardzo,moja mała Kinga może umrzeć w każdej chwili....
Odnośnik do komentarza
Gość milka_931
omi czytałam kiedyś artykuł w necie, że dr Baszko wykonał skuteczny zabieg ablacji na tak maleńkim dziecku - urodziło się z częstoskurczem. To był chyba pierwszy tego typu zabieg w Polsce. Zadzwoń proszę pod ten numer (to numer telefonu do rejestracji) i przekaż wszystko na temat twojej Kingi pani z recepcji może uda Ci się jakoś wcześniej umówić, możesz też poprosić o numer tel. komórkowego do dr Baszko. Numer do rejestracji: 0 61 847 50 00. Przyjmuje prywatnie pod tym adresem: Poznań, Słowackiego 12 lok. 1. Jeśli potrzebujesz więcej informacji napisz na mój adres natalie_931@onet.pl. Ps. A sprawdzałaś co to w ogóle znaczy to Anomalia Ebsteina? Przeklejam Ci info jakie znalazłam w necie jest bardzo pocieszające bo chorzy mogą dożyć późnej starości przeczytaj: Anomalia Ebsteina (ang. Ebstein*s anomaly) – wrodzona, bezsinicza w późniejszych etapach życia (dzieci rodzą się z sinicą, jej zniknięcie jest równoznaczne z przeżyciem) wada serca, która dotyczy zastawki trójdzielnej. Jeden lub dwa płatki tej zastawki przemieszczone są w kierunku koniuszka do jamy prawej komory. Płatek przedni łączy się z prawidłowo położoną częścią dysplastycznego pierścienia, przegrodowy odchodzi od przegrody, a tylny od okolicy koniuszka. Przemieszczone płatki dzielą komorę prawą na dwie części: * proksymalną, tylną, zatrializowaną, * dystalną, przednią właściwą, odgrywającą rolę pompy wyrzucającej krew do płuc. W czasie skurczu część krwi wraca do przedsionka, a rzut do pnia płucnego jest mniejszy niż w normie. Przy odpowiednim leczeniu chorzy mogą dożyć późnego wieku. Pozdrawiam i ściskam mocno!
Odnośnik do komentarza
Gość milka_931
Oh a tak odnośnie moich wcześniejszych wypowiedzi, żaden częstoskurcz do mnie już nie wrócił, po prostu się denerwowałam i miałam przyspieszone tętno. Holter niczego nie wykrył, mój ciśnieniomierz jedyne co wykrywa to nieznacznie przyspieszony puls. Piszę to po to żeby nikogo nie wystraszyć moimi poprzednimi wypowiedziami. Mówiąc najprościej po prostu panikowałam bez potrzeby :)
Odnośnik do komentarza
Do omni 86: *Witam,ktoś mógłby mi pomóc??? W Sobote urodziła mi sie Dziewczynka,po 5 godz. po porodzie wykryto u niej Anomalia Ebsteina.... Zabrano do Katowic,czytam tu o Ablacji... niemam pojecia co robić. Lekarze z Cieszyna nic konkretnego mi nie powiedzieli.... Jeśli przeżyje 2 tyg bedzie dosc silna na zabieg... jaki? na Ablacje? nie rozumiem NFZ... Naprawde niewiem co robić... Poradzcie coś prosze was bardzo,moja mała Kinga może umrzeć w każdej chwili....* Moja córka też ma tą wadę. Wszystko zależy od postaci anomalii. Czasem płatek zastawki przemieszczony jest tylko trochę, a czasem bardzo dużo. Nie wiam jak jest u Ciebie (córki). Jeśli postać jest słaba, będziesz pod opieką poradni kardiologicznej i co jakiś czas zrobicie badania. Niestety istnieje duże prawdopodobieństwo, że pojawi się WPW, czyli częstoskurcze. Moja córka dostała pierwszy raz w wieku 6 lat (do tego czasu nie mieliśmy z nią żadnych problemów z powodu serca, biegała tańczyła, pływała - żyła normalnie). Od tamtego czasu miała 11 ataków - 230uderzeń/min. Z reguły trzeba było jechać do szpitala, żeby podać lek dożylny i przechodziło. Po konsultacjach (jesteśmy pod opieką CZMP w Łodzi) zostaliśmy zakwalifikowani do ablacji. Właśnie mija drugi dzień od zabiegu u córki. Mała czuje się dobrze, rokowania są niezłe, ale nie ma pewności, że już nie wrócą ataki (z powodu Ebsteina). Jesteśmy dobrej myśli. Ablację miała w Poznaniu, robił dr. Baszko i Prof. Bobkowski (wspaniali ludzie). Trzymaj się i pisz jak masz jakieś pytania.
Odnośnik do komentarza
Gość kasia2626626
Witam... Miałam ablacje wykonywana 3 razy. ta ostatnia kilka dni temu. elektroda chłodzącą wykonanoliczne aplikacje u podstawy przegrodowego mięśnia brodawkowatego w miejscu potencjełów diastolicznych uzyskujac salwy rytmu komorowego, oraz jeden epizod migotania komor, ktory zostal przerwany defibrylacja. nastepnie wykonano jeszcze 2 aplikacje RF w okolicy ciaglosci mitro-aortalnej. Mam nadzieje ze nie bede musiala powtarzac ten zabieg.
Odnośnik do komentarza
Gość kasia2626626
przed migotaniem komór zrobiło mi sie tylko troszke nie dobrze tzn zebralo mi sie na wymioty lecz to byly ulamki sekund pozniej tylko pamietam jak lekarz mowil do pielegniarki :: szybko defibrylator:: i film sie urwał;-( co o tym sadzicie?
Odnośnik do komentarza
Jak to możliwe że ponoć ablacja jest takim super skutecznym zabiegiem a większość z opisanych w tym wątku przypadków to powtarzanie ablacji, ablacja po której wystąpiła jakaś arytmia lub ablacja która zmniejszyła ale nie zlikwidowała arytmii ? Gdzie to 90% skuteczności ?
Odnośnik do komentarza
Gość kasia2626626
do *Żuber* Witaj;-) Ja przestałam juz wierzyc w skutecznosc tej metody, choc poznałam kilka osob u których ten zabieg okazał sie pomocny lecz nie w moim przypadku jak juz wyzej opisałam. podczas tej 3 ablacji musieli uzyc defibrylatora. Jezeli miałabym miec 4 ablacje to raczej sie nie zgodze juz mam dosc wrazen.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×