Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Zawroty głowy, kłucie w klatce piersiowej i nerwobóle przy nerwicy


Anna1983

Rekomendowane odpowiedzi

Czesc.Jestem na tym forum którys raz,i podczytuje czesto,ale dzis postanowilam sama napisac,moze bedzie mi lzej żyć:( Nerwica pojawila sie u mnie,a moze uaktywnila jeszcze bardziej 4 lata temu po porodzie.Odkad pamietam bylam zamknieta w sobie,potem przezylam mnostwo stresujacych sytuacji,jednak wszystko trzymalam w sobie! Kiedy urodzilam dziecko,zaczelam okropnie sie martwic o nie,chuchac,dmuchac i tak jest do dzis. Wymyslam wszystkie choriby jakie moga byc,z byle czym lecę do lekarza.Obserwuje go,jak wyglada,jak sie zachowuje mam doslownie obsesje:( Ze mną jest to samo,oprocz nerwicy lekowej,przy ktorej wymyslam sobie najrozniejsze choroby swiata,mam jeszcze objawy somatyczne,chyba tak to sie nazywa. Zaczelo sie w sierpniu w zeszlym roku od okropnych zawrotow głowy. Mialam robiony tomograf,wyszedl ok. Oprocz tego ciagle kłucia w klatce piersiowej,nerwobole,miedzy lopatkami.Juz ekg mialam pare razy robione i tez ok. Lekarze mowia,że to nerwobole. Ostatnio doszło nawet drganie delikatne powieki.Masakra.Naszczescie przeszlo po paru dniach. Mecze sie ztym sama i juz nie mam sily.Co za okropna choroba. nie myslalam,ze mnie to spotka i ze jest to tak wyniszczajaca choroba:(

Odnośnik do komentarza
Gość yogi baboo

Droga aniu1983, nie jestes sama. ja rowniez wymyslam sobie rozne choroby.nasza psychika jest bardzo zdolna w tym zakresie.ja mecze sie z nerwica lekowa od okolo 1,5 roku. nie biore zadnych psychotropow.sam sobie staram sie byc tarapeuta. biore duzo magnezu,cynku. wpadlem na to ze skoro obawiam sie roznych chorob a przerabialem juz ich sporo w swojej psychice, postawilem sie w roli zdrowego czlowieka,ktory chce zachowac to zdrowie. zaczalem zdrowo sie odzywiac, zrezygnowalem z miesa, zaczalem uprawiac sport (delikatnie). jak mnie chwyci lęk np. ze jestem chory na cos bo gdzies mnie tam kuje i pewnie umre nie dlugo, to mowie sobie cicho DUPA DUPA DUPA. nastepnie wciagam zdrowe powietrze koloru zlotego i bialego (tak sobie to wyobrazam) a wypuszczam czarne i szare - czyli moje lęki. moze to glupie ale pomaga. nerwica tez jest glupia;) trzymqj sie mocno. moge poradzic Ci abys wlaczyla suplementacje magnezem cynkiem i kwasami omega 3 i 6 (najlepiej olej lniany tloczony na zimno w szklanej ciemnej butelce). po jakims czasie zauwazysz roznice. udowodniono ze braki pierwiastkow i kwasow omega moga przyczynic sie do oslabienia naszej psychiki.

Odnośnik do komentarza

Bardzo Ci dziękuję za radę.Ja tez nie biorę zadnych psychotropow,chociaz kiedys lekarz mi przepislam wzielam pare razy i odstawilam,bylam po nich tak spiąca i osowiała,że nie dawałam rady. czułam się gorzej z nimi,niż bez leków. wlasnie dzis zle sie czuję,tzn boli mnie w klatce piersiowej,i pod prawym zebrem kłuje jak cholera.Oczywiscie już wmawiam sobie zawal. To jest makabra jakas.

Odnośnik do komentarza
Gość gosiagosia

Cześć! Ja też pisze pierwszy raz.Z nerwicą zmagam się 8 lat. Zawsze byłam osobą nerwową, ale odkąd zaszłam w ciążę wszystko się zaczęlo.Pojawiły się ataki lęku,napady drgawkowe.Następnie po urodzeniu dziecka pojawiły się kluchy w buzi jakbym cały czas miała coś w gardle, kłucia serca, wysoki puls, suchość w ustach, uderzenia zimna i na zmiane gorąca, różnego rodzju uciski w głowie i mogłabym wymieniać rózne inne ale z tym wszystkim radziłam sobie sama. Raz było lepiej raz gorzej.Po jakimś czasie doszły do tego bardzo duże lęki i natrętne myśli że zaraz umrę, dostanę wylew czy zawał a może udar.Później zaczęly się problemy z żołądkiem czyli co natrętne myśli to ubikacja. Do tego nie przespane noce, trudności z oddychaniem w dzień jak i w nocy.Uczucie odrealnienia,jakby moje ciało było a mózg gdzie indziej.Zaburzenia równowagi, np. chodziłam po ulicy jakbym była pijana. Dalej brak pamięci, w domu śmieją się ze mnie, że co będzie jak dożyję 50, jak mając 30 nie pamiętam większość rzeczy.To wszyskie objawy jakie miałam do tej pory i jeszcze panowałam nad nimi .Byłam silna i walczyłam sama ze sobą. Natomiast teraz zaczał mi się taki okres w zyciu, że niestety nie mogę sobie poradzić przede wszystkim z lękami przed ludźmi, boję się wyjść do kościoła, na zakupy a nawet odprowadzić dziecko do szkoły, robię to wszystko z wielkim wysiłkiem, dla mojego męża i dziecka których bardzo kocham.Wiem że się rozpisałam i za to przepraszam, chciałabym tylko dodać, że miałam leki i brałam przez tydzień i je odstawiłam, bo wiem że nie tędy droga.Na psychoterapi byłam 3 razy i zrezygnowałam, bo pani wyraźnie zależało na kasie, a nie na pacjencie. Wiem, może źle trafiłam ale już później nigdzie nie poszłam. Gdyby ktoś znał sprawdzonego psychologa w krakowie proszę o podanie, a wszystkim którzy przechodzą to samo co ja życzę wytrwałości w walce z tym cholerstwem.Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Gosiagosia witaj! nie przepraszaj za to ,że sie rozpisałas. Bardzo dobrze,trzeba wylewac to co sie tłumi w sobie.Ja to czytam,i głupio to zabrzmi,ale jakos lepiej sie poczułam,że nie jestem sama z tym problemem.U mnie tez ostatnio pojawily sie problemy zołądkowe,i rozkojarzenie.Mowie cos,i za chwile nie wiem co. Mam tak słaba pamięć,ze moja babcia ma lepsza.Moj mąż i rodzina,tez nie wiedza połowe tego co czuje,co sie ze mna dzieje,bo tak jest lepiej.Nazywaja mnie chipochondryczka,jesli tak to sie pisze,i nie rozumieją mnie wogole:(:( Własnie zaczelam brac magnez dwa razy dziennie i zobaczymy co bedzie.

Odnośnik do komentarza
Gość znerwicowana 30

Kurcze nie sadziłam ze tyle ludzi sie z tym meczy chcialam wszystkim podziekowac za wpisy dzieki temu jestem w stanie wytłumaczyć sobie ze ja nie mam raka nie dostane zaraz wylewu nie bede miec zawału tylko poprostu mam NERWICE mecze sie z tym cholerstwem już 3 lata bralam silne tabletki bylam u kardiologa neurologa lekarz rodzinny chyba ma mnie za wariatke robiłam usg tarczycy i inne wszedzie wszystko ok a ja dalej boje sie isc do sklepu do pracy boje sie ze zemdleje a jak pomysle o tym momentalnie czuje pulsowanie w szyi kreci mi sie w glowie słabo mi .Najgorzej czuje sie kiedy jestem sama wdomu z dziecmiwtedy nakrecam sie ze zaraz zejde i nikt mi nie pomorze bo zieci sa za małe to jakiś obłed.Glupio mi przed męzem bo ciagleźle sie czuje kto moze wytrzymac cos takiego wieczne narzekanie. Jeśli ktoś zwas ma jakiś sposob na wyleczenie sie z tego prosze napiszcie bo ja juz nie wiem co robic jak zyc z tym dziadostwem.

Odnośnik do komentarza

Co za dziadostwo nas dopadło. Żeby nie można było wyjść do sklepu, bo panika, zawroty głowy, to jakaś paranoja. Staram się sama sobie pomóc ale to trudne. Tłumaczę sobie, że to głupie, staram się rozluźnić ale na samą myśl o wyjściu skacze ciśnienie. Bo może się zakręci w głowie, może uderzy nie tak serce, może to, tamto, sramto, a życie przecieka przez palce. Do tego córcia, dla której chciałabym móc zrobić wszystko!! Normalnie. Bez obaw. Tak po prostu.

Odnośnik do komentarza
Gość gosiabiala

Ja mam tak od pięciu lat, kiedy urodziłam dziecko jeszcze do roku po jego urodzeniu było ok. Po jego pierwszej operacji zrobił się koszmar, a także po stresującym momencie w pracy, mobbing ze str koleżanki. Zaczęło się od ciągłych nerwobóli, wędrujących po całym ciele, a najbardziej przeszywających przez klatkę piersiową. Kolejne operacje dziecka spowodowały strach, lęki nocne.... do dziś boję się zostawać sama z dzieckiem w nocy, boję się że coś mu się stanie, ze mu nie pomogę. Bywa że zapiera mi oddech, tak jakbym miała problemy z oddychaniem i już od razu wymyślał sobie choroby. Ostatnio byłam na usg piersi lekarz chirurg z poradni onkologicznej nic złego nie napisał... brak torbieli, guzów, raczej stan zapalny. A ja oczywiście doszukuje się najgorszego, źle się czuję..... z tym, nie potrafię sobie z tym poradzić.... Dlaczego tak jest, nie potrafię cieszyć się życiem, kiedyś byłam bardzo wesoła osobą, towarzyską a teraz ..... smutna rzeczywistość. Po tym usg każdy ból który odczuwam to już coś najgorszego, nawet lekarz mnie nie uspokoił. :(

Odnośnik do komentarza

Cześć. Ja od jakiegoś czasu odczuwam ból w klatce piersiowej i między łopatkami, nie wiem czy to to samo co Was dotknęło...tak jakby nagłe ukłucie w klatce to z prawej to z lewej strony....Przeraża mnie to uczucie, boję się że coś mi jest...:( A dopiero co wyszłam za mąż i chcemy mieć dzidziusia :( Boję się że choruję na coś strasznego i umrę...:( Choruję już na tarczycę i będę miała przez to problem z zajściem w ciąże a do tego jeszcze te bóle...byłam u kardiologa i niby wszystko w porządku...Moze to płuca ale podobno one nie bolą....nie wiem co mam robić, czy popadam w paranoję...?Pomocy

Odnośnik do komentarza

Ja walcze z nerwicą od 2 lat .Poczatek nerwicy zaczął sie latem było upalnie nie było czym oddychac i wyszłam na dwor zawołac kogos ze mam straszny ból w klatce ale taki ze jak oddychałam to gorzej kuło do tego przyspieszenie tetna doszło .Rodzina zadzwoniła na pogotowie przyjechali i niechcieli mnie zabrac zrobili w karetce badania i mowia ze jest tylko podwyzszone cisnienie a ból nie mijał ..Powiedziałam ze ja musze sie dowiedziec co mi jest i mnie zabrali.Tam wykonano badania i ze jest ok ze musze odwiedzic poradnie zdrowia psychicznego.I zaczał sie moj koszmar...

Odnośnik do komentarza

Ja mam podobne objawy,ciągle kłucia w klatce piersiowej i miedzy łopatkami. Juz 2 razy byłam w szpitalu, zrobiono mi ekg pobrali krew i wyniki wyszły dobre. Lekarz stwierdził nerwice. Tylko jak z tym cholerstwem żyć? Tabletek nie biorę, próbuje walczyć sama ale ciągle czytam i znajduje sobie kolejne choroby. Mam dwoje dzieci, 11 lat i roczek. Najbardziej się boje iść spać ,ze się nie obudzę!!!

Odnośnik do komentarza

Ja zmagam się z tym cholerstwem jakieś 10 lat i powiem wam tyle że bardzo utrudnia mi to życie , straciłam przez takie zachowania jak opisujecie pracę , partnera ale mam dziecko dla którego muszę a przynajmiej staram sie normalnie funkcjonowac,łatwiej jest gdy ma się kogoś bliskiego ..ja niestety mam tylko syna.W nowej pracy głównie pracuję na kasie ,bardzo często mam takie ataki paniki ,te okropne lęki za każym razem kiedy wychodzę z domu ,stojąc w kolejce czesto wychodzę z niej bo mam wrażenie ze zaraz upadnę ,serce mi wali jak oszalałe..kiedyś byłam uważana za osobę z poczuciem humoru , wesołą...dziś wiecznie narzekam nie mam planów ..żyję z dnia na dzień , wkręcam sobie choroby ,nie mam siły i chęci często na nic, ale próbuję sobie z tym radzić ,opanowałam technikę oddychania brzuchem w internecie i podpowiem że trochę pomaga przy takim ataku lęku i paniki a nawet bólu w klatce,życzę każdemu z was wytrwaości , pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Cześć. Nie wiem od czego zacząć, wiec może opiszę to, w jaki sposób wyglądało moje życie aż doprowadziło do stanu, w którym się obecnie znajduję. Jest tu wiele doświadczonych ludzi, którzy mam nadzieję chociaż w jakimś stopniu dodadzą mi otuchy. Zawsze byłam otwartą, pewną siebie osobą, bez żadnych problemów, a jak już się pojawiały to celująco potrafiłam sobie z nimi radzić. Pierwsze silne stresy pojawiły się w styczniu/lutym, kiedy to zbliżał się termin oddania pracy dyplomowej. Do sprawy podeszłam bardzo (teraz myślę nawet ze zbyt) poważne w przeciwieństwie do mojego promotora, z którym miałam wiele nieprzyjemnościi i problemow. Pierwszy jakby *atak* spowodowany nerwami (gdzieś w lutym) objawił mi się szybko bijącym sercem i uczuciem które określałam wtedy pt. *robię coś, ale nie wiem co robię* (teraz mogę to określić jako odrealnienie). Krótko mówiąc użerałam się z dziadem niesamowicie, aż w koncu obronilam się w czerwcu. Po tym czasie przeprowadziłam się za granicę, gdzie mieszkam z moim partnerem. Zaczęłam uczyć się tu języka i siłą rzeczy wcieliłam się w rolę pani domu. Przez co ograniczyłam wyjścia z domu, doszła niezbyt zdrowa dieta + mało ruchu (zwłaszcza ze wczesniej bylam bardzo aktywna fizycznie). Czasami bywało, że wyszlam z domu i zakręciło mi się w głowie, lub pojawiło się uczucie odrealnienia, ale zawsze mijało. Jakieś 3 tygodnie temu podczas spaceru doznałam bardzo silnych zawrotów głowy, zrobiło mi się gorąco, miałam wrazenie, ze nie moge oddychać. Jednak nigdy nie wiązało się to w moim mniemaniu ze stresem z powodu czegokolwiek. Stwierdziłam, że po prostu muszę wrócić do starego trybu życia, poruszam się trochę i będzie ok. I tak było, 2 tygodnie temu przyjechalismy do Polski, weekend spedzony aktywnie na świeżym powietrzu, czułam się dobrze jak nigdy. W zeszły poniedziałek wrocilismy do domu i nazajutrz poczułam, że łapie mnie przeziębienie. Jednak w dalszym ciągu *na głowie* czułam się dobrze. Normalnie tyle ze z lekkim katarem i kaszlem. Aż przyszedł dzień, w którym wszystko trafił SZLAG, po którym nie mogę się pozbierać aż do dzisiaj. Był to czwartek, przeziebienie zylo swoim zyciem, nie czulam sie najlepiej ale na to wszystko dostałam miesiączki. Podczas pierwszego dnia od zawsze mam straszne bóle, czasami wymioty etc. norma. Jednak wieczorem (ok 21) mojemu partnerowi zlamal sie ząb, ale nie wypadł. Ja się tak tym przejełam, że jak bedzie spal to moze mu odpasc i sie udławi, ze zarządziłam spacer do szpitala (a znajduje sie po2 stronie ulicy). Resztkami sił wywlekłam się z wyra i poszliśmy. Jak wrociliśmy to się stało. Dostalam dusznosci, trzeslam się gorzej niz galareta, serce mi waliło tak, ze nie slyszalam nic poza nim....pojawił się strach, ze zaraz dostane zawału i umrę... Nie mogłam zasnąć, bałam się okropnie... Od tego momentu jak wstaję, serce bije mi jak młot cały dzień, mam zaburzenia wzroku/odrealnienie/zawroty głowy, czasem tak to sie nasili ze znowu mam atak. Niestety od czwartku nie bylo momentu, w którym poczulam się NORMALNIE bez uczucia szklanej kuli na głowie i bólu w klatce piersiowej. Nie mogę się z tego obudzić. Boję się że to nie minie. Jedynym momentem w ciagu doby, kiedy dobrze się czuje to jest sen... Potem otwieram oczy i znowu to samo. Do lekarza idę dopiero w poniedziałek jak będę w Polsce. Póki co nie wiem jak sobie radzić z tymi objawami, bo ani razu nie zemdlałam... to wskazuje na nerwice... Jednak uwazam ze zmiana stylu zycia na mniej zdrowy tez zrobila swoje. Chce jakos przetrwac do poniedziałku, a wykańcza mnie to strasznie. Ciagle się boje. Nie mogę się ocnkąć, najbardziej dokuczają mi zawroty glowy i zaburzenia wzroku bo przez to się denerwuje, a wskutek tego dzieje się cała ta farsa z serduchem i brakiem tchu. Co o tym sądzicie? Chciałabym się w koncu uspokoić... Przepraszam, za ten felieton, ale jakoś muszę to gdzieś wyrzucić... Nawet teraz, pisząc to, czuję się jak *naćpana*....

Odnośnik do komentarza

Cześć, przez 4 dni zmagalam się z bólami w klatce, dziś w końcu troszkę popuściły ale jestem wyczerpana z bólu. Ciągle te uczucie kręcenia w głowie i myśl, ze zaraz zemdleje. Trzesawka w środku. Ciągle szukam nowych informacji na temat nerwicy i znalazłam, ze nerwica to nie dobór witamin w organizmie. Jak przemyslam cala sytuacje to nawet się zgadza. 7 miesięcy po ciąży zaczęłam się odchudzac w ciągu 3 tygodni schudlam 7 kg i zaczęły się moje problemy, krótko po diecie. Najpierw ból serca, w szpitalu stwierdziła lekarka,ze refluks żołądka. Później zaczęły się zawroty głowy i uczucie jakby z mojego ciała uciekało cala energia i życie. Dretwienie nóg i skurcze łydek, dretwienie rak a na samym końcu doszło szybkie bicie serca i kłucia w klatce piersiowej. Na stres jest dobry magnez z vit B6 Zaczęłam łykać jedna dziennie, do tego melisa 3 x dziennie. Zobaczymy trzymam kciuki aby mi przeszło. W środę mam znów lekarza który pewnie ma mnie juz dosyć! Chce go jeszcze raz poprosić o szczegółowe badania. Trzymajcie się i dajcie znać jak się czujecie.

Odnośnik do komentarza

Witam. Moje życie zmieniło się o 180 stopni w ciągu jednego dnia,jednego ataku paniki. Oczywiście wtedy nie wiedziałam co się ze mną dzieje ,zabrakło mi powietrza ,z trudem oddycham ,kołatało mi serce ,miałam wrażenie że zaraz umrę. Od tamtego dnia boje się codziennie o to czy jutro jeszcze będę żyć. Mam małe dziecko ,mieszkamy sami ,boje się bardzo co z nim będzie kiedy ją nagle umrę. Kłuje i boli mnie od pasa w górę , oczywiście najmocniej w okolicach serca ,a jeśli gdzie indziej to napewno promieniuje od serca. Robiłam EKG ,echo,wyszło ok. Ale mnie to nie bardzo uspokaja bo przecież zdarzają się pomyłki i może wcale nie jest ok. Idzie zwariować ,non - stop myślę tylko o tym , nie uniesie z niczego już cieszyć ,nie chce nic planować na przyszłość ,bo przecież nie wiadomo czy przetrwamy najbliższy tydzień. Uporczywe myśli ,snucie najgorszych ,możliwych scenariuszy. Jestem jak dziecko we mgle 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×