Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Zawał a zachowanie lekarzy


Gość mgr

Rekomendowane odpowiedzi

4 tygodnie temu pochowałam moją siostrę umarła na zawał w szpitalu w Aninie, moje spostrzeżenia, ciągle zaspani lekarze każdy mówiący co innego , karetka wezwana do szpitala przez lekarza do zawału jechała 50 min, lekarz w Aninie *siostro zawał, bierzemy * i wolnym zaspanym krokiem odszedł, po 3 godz dowiedziałam że moja siostra znalazła się w 10% nieudanych koronarografii potem to już tylko czekanie na cud który nie nadszedł i rozmowy z lekarzami np godz 7 wieczorem *jaki jest stan mojej siostry* odp lekarza dyżurnego po wyciągnięciu zmiętolonej kartki z kieszeni* nie wiem bo nie było obchodu* i wiele podobnych rozmów które odbyłam przez tydzień a na koniec ciało odebrałam przy śmietniku. Zapomnijcie o świetności szpitala w Aninie, jak najdalej od niego Tam lekarze przychodzą jak do biura ,a wiceszef OIOM-u na moje uwagi o śniętych lekarzach powiedział że jak mam zastrzeżenia to się spotkamy w sądzie ,arogancja i jeszcze raz arogancja a to Wy przecież składacie przysięgę Hipokratesa .

Odnośnik do komentarza

Wyjaśni kilka rzeczy. Ile siostra miała lat? Dostała zawału, miała robioną koronografią która się nie powiodła czy podczas koronografi która była planowana dostała zawału?? Poza tym nie rozumiem tego - Twoja siostra była w szpitalu, dostała zawału a szpital dzwonił po karetkę?? o co tu chodzi?? to gdzie ta karetka ją zawiozła? no cóż lekarze się nie przejmują rodziną pacjenta, ja przez telefon dowiedziałam się, że z moim ojcem coś jest nie tak (już 2 godziny nie żył jak do mnie zadzwonili) - dlaczego zadzwonili po dwóch godzinach?? bo nie mogli znaleźć telefonu, dzień wcześniej tata przyjechał do szpitala w cieżkim stanie, nikt z personelu nie wpadł na to, żeby wziąć nr tel od rodziny więc sama poszłam im go zanieść, kazali zostawić na biurku, potem telefon sie zawieruszył. Ojciec przed śmiercia był w agonii, dzień wcześniej mówili, ze sie z tego wyliże, gdyby mieli ten cholerny telefon pod ręką to może mogłabym pożegnać jeszcze żyjacego ojca. No ale ciąg dalszy....przez telefon juz wiedziałam, że coś jest nie tak, ale wmawiali nam, że tata żyje. Ok rozumiem takie procedury, że nie mogą przez telefon informowac o śmierci pacjenta. Zajeżdżamy pod szpital, na dole stoi karawana, wbiegam na korytarz, oczywiście mamy czekać na lekarza, więc biegne do sali gdzie tata leżał i po drodze co widzę?? drzwi do toalety na oścież otwarte i mój tata w czarnym worku leży na podłodze. Stoimy na korytarzu w oczekiwaniu na lekarza, choć i tak już wiedzieliśmy co jest grane. Wtem wchodzą panowie z zakładu pogrzebowego z noszami i do pielęgniarki która stoi z nami mówią *no gdzie on jest?*, po czym na boku inna pielęgniarka informuje ich, że mają zaczekać bo tu rodzina stoi. Nierozumiem, czy nie mogli tych cholernych drzwi do tego kibla zamknąć?? czy wszyscy w tym my, musielismy to oglądać?? mam wiele żalu do lekarzy, już nawet nie tylko o to co napisałam, ale co mam niby zrobić?? sądzić sie z nimi? a co mi to da, mój tata nie żyje. i nic nie wróci mu życia.

Odnośnik do komentarza

Jak moje dziecko było w szpitalu z b. wysoką gorączką,to przez trzy dni zanosiłam na dyżurke do siostry mocz w pojemniczku do badania.Przychodziłam następnego dnia rano,pytam o wynik,a mocz wczorajszy stoi na dyżurce w lodówce.Nikt nie zaniósł.Na drugi dzien to samo.Na trzeci sama zaniosłam do laboratorium,bo siostra znowu do lodówki przy mnie włożyła i wtedy sie okazało,że wynik moczu nieprawidłowy i to było przyczyną tej gorączki.A robili tyle różnych badań krwi,że chyba ze trzydzieści.Jest takie słowo: odpowiedzialność,które niestety dla niektórych jest ze słownika wyrazów obcych.

Odnośnik do komentarza

Siostra miała 60 lat , w nocy zawiozłam Ją do szpitala na Stępińską z bólem kręgosłupa, tam po wykonaniu EKG i badaniach krwi /1,5 godz/ lekarka stwierdziła zawał i wezwała karetkę aby przewieźć siostrę do Anina i właśnie na Stępińską karetka jechała 50 min!!!. W czasie koronarografii nastąpiło zatkanie drugiej tętnicy i 20 min reanimacja,a rano mnie poinformowano że tak się zdarza w 10% tych zabiegów !!!!Nie jestem lekarzem ale dzisiaj przy tak rozwiniętej tej dziedzinie medycyny umrzeć na zawał w szpitalu/nawet dwóch/to chyba nie jest do końca tak? to jest opinia również moich znajomych lekarzy. Ale powtarzam nie jestem lekarzem i jeśli ktoś ma coś na sumieniu to kiedyś za to odpowie,ja tylko nie mogę pogodzić się z tą olbrzymią ich arogancją , mnie wprawdzie pan wiceszef OIOM-u zawiadomił przez tel o śmierci ale mówiąc że *mamusia mi umarła* mimo że w dokumentach byłam wymieniona jako siostra.I tak mogłabym jeszcze długo o młodych lekarzach /może zbyt młodych/ ,może podchodzących już ze zbyt dużą rutyną o ich nieustającym zmęczeniu ,,paleniu z nudów papierosów/ ten co palił to zrozumie/ , ale po co? szkoda prądu!!!!

Odnośnik do komentarza

Ja uważam, że pracownicy szpitala mają swego rodzaju znieczulice, ich to nie obchodzi czy ten pacjent przeżyje czy nie bo dla nich ludzie to tylko pacjenci. Przecież to nie rodzina o którą trzeba się martwić. jasne, zdaje sobie sprawę, ze oni nie mogą się wszystkim przejmować bo po miesiącu by zwariowali jakby przeżywali każde cierpienie, ale to i tak nie usprawiedliwia niektórych lekarzy i pielęgniarek. A często właśnie pielęgniarki są gorsze od lekarzy. pamiętam jak kiedyś odwiedzałam babcie w szpitalu a na łóżku obok leżała starsza Pani która nie miała rodziny. Leżała prawie naga, nie mówiła, ruszała tylko oczami, trochę jęczała, miała stomię, worek był przepełniony a po brzuchu ściekał jej kał. Widok był tak żałosny, że aż się serce ściskało. Nie wiem jaką trzeba być pielęgniarką, ba jakim trzeba być człowiekiem żeby taki widok nie ruszał i pozwolić tej kobiecie tak leżeć z tym. oczywiscie zawołana pielęgniarka wydarła się na nas, ze się nie rozdwoi, ale przecież ten worek nie zapełnia się w ciągu 5 minut. a ja widziałam wcześniej, ze siedziały i kawkę piły =/

Odnośnik do komentarza

Wiesz wydaje mi się, że jeśli chodzi o zawał to można umrzeć nawet na stole pod okiem najlepszych specjalistów w chwili gdy dopiero się zawał zaczął. Ale uważam, za niedopuszczalne żeby karetka jechała 50minut, chamstwo lekarzy również było bardzo nie na miejscu. No i co człowiek ma robić? przecież szarpanie się z nimi nic nie da, ehhhh. Często strasze osoby traktuje się jak by były już i tak na odstrzał. Moja babcia również zmarła pod obecnością lekarzy, podbno na serce ale pacjenci mówili, że nagle rozbolała ją bardzo głowa, złapała sie za głowę, powiedziała, że boli i straciła przytomność. Lekarze powiedzieli, że nie ma sensu robić sekcji zwłok....Nie robiliśmy ale do dzis mnie zastanawia ból głowy przy śmierci z pwodu niewydolności.

Odnośnik do komentarza

Ponieważ już trochę ochłonęłam opiszę moje przemyślenia i parę wniosków 1.prawie 2 godz zajęło lekarce w szpitalu na Stępińskiej stwierdzenie zawału 2.karetka wezwana przez tę lekarkę jechała 50min 3lekarz w Aninie wykonując koronarografię doprowadza do zatkania drugiej tętnicy w wyniku czego następuje śmierć kliniczna i wstrząs kardiogenny co w efekcie jest potem bezpośrednią przyczyną śmierci a nie początkowy czyli pierwszy zawał 4.Siostra wybudza się niekontrolowanie sama po 24 godz od zawału ze śpiączki farmakologicznej co powoduje obrzęk płuc. W tak ciężkich stanach wybudzenie powinno nastąpić nie wcześniej niż po 48 lub 72 godz i powinno być pod kontrolą lekarzy 5. I to wystarczy abym was obwiniła o śmierć mojej siostry 6 lekarz za nocny dyżur bierze 1000zł tym razem za spanie 7 a na koniec to gdybym się nazywała Wałęsa to byście skakali aby pokazać wasze zarośnięte twarze w świetle kamer wesołych świąt doktorki

Odnośnik do komentarza

Widocznie było im czyli lekarzom to obojętne był świt w poniedziałek rano chcieli iść do domu itp ja nie pomyślałam bo im UFAŁAM a może byli po pr ostu za głupi albo zbyt leniwi, nie zrobili nic albo prawie nic żeby ratować życie mojej siostry gdybym miała wtedy tę wiedzę którą mam dziś na pewno nie dałabym się tak zbywać przez nich i na pewno bym im tak nie ufała

Odnośnik do komentarza

Przesadzać można kartofle ja wiem że nie kazdy wychodzi z zawału wiem też że na 10 kobiet z zawałem 8 umiera ale dobrze napisałeś miała pecha co już opisałam i nie będę się powtarzać ale ja tam byłam od pierwszej do ostatniej minuty i dlatego mogę mówić to co mówię o braku kompetencji i jakiejkolwiek odpowiedzialności lekarzy o tym że po prostu olewali a boli owszem i to bardzo ale ja nie działam emocjami chciałabym tylko aby oni kiedyś ponieśli za to odpowiedzialność chociażby moralną

Odnośnik do komentarza

Witam Krew mrozi mi sie jak czytam co się dzieje z ludzmi którzy tak bardzo potrzebują pomocy i niestety nie jest im to dane przez tzw rutynę:(Moze opisze co mi sie przytrafiło ,w trakcie zawału miałam 39 lat czyli niecały rok wstecz,we wrzesniu bede obchodziła 1 rocznice nowego życia ,wiec tak przez to ze mam39 lat cwicze,nie pale ,nie mam obciążen zawałem w rodzinie,czyli nie jestem w grupie ryzyka dwie kardiologie po konsultacji telefonicznej orzekły ze to niemożliwe i ze mnie nie przyjmą na oddział ,i powiem gdyby nie upór młodej lekarki to pewnie już by mnie tu nie było zaleciła leki przeciwzakrzepowe i zostawiła mnie w szpitalu ,po dniu badan i nocy pobytu w koncu zabrano mnie na test wysiłkowy na ktorym po około 3 min dostałam zawału cała akcja ratunkowa odbyła sie w tępie 5 min ale jakie było moje zdziwienie (czekałam na przewoz do kliniki w karetce 25min na wypis jak by nie było faxów czy maili +dojazd do następne 25 min oczywiście potem szybko angioplastyka i udało się,do dzisiaj dzękuję bogu ze mi dał szansę i że trafiłam na prawdziwych fachowców PAKS .

Odnośnik do komentarza

Mój tato zmarł w tym Aninie 3 miesiąca temu, mam szok do tej pory, bo nic nie zrobiłi aby uratować , to takie zaniedbanie, mój tato był Ukraińcem i był żonaty w Polsce , ale to nie pomogło lekarzam normalnie do niego stawić sie, wiem ze nie zrobili wszystkiego , mam do nich pretensje i mam zamiar podać do sądu!

Odnośnik do komentarza
Gość krystyna 55

Wiecie,wiele widziałam i wiele słyszałam.Znam dobrych i beznadziejnych lekarzy,a najwięcej jest tych niedouków,którzy zostali lekarzami po znajomości.Tak jest,dlatego trzeba im zwracać uwagę żeby się przyłożyli do roboty,zmienili podejscie do pacjenta,trzeba im to poprostu powiedzieć żeby wszystkie badania zrobili,trzeba nalegać.A najlepiej to nagrywać jak z nimi rozmawiacie,jeśli jesteście w trudnej sytuacji.Ludzie,naprawdę,nagrywajcie tych niedouków bo to co się teraz dzieje to oczom i uszom nie wierzę,że tyle pomyłek się zdarza w szpitalach.Będziecie mieć to na nagraniu,sprawa w sądzie wygrana.Wiem,że to nie przywróci komuś zycia,ale przynajmiej będziemy się pozbywać tych pier***** olonych h... i będzie ich coraz miej.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×