Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Witam-chcialbym porozmawiac z kims kto mial podobne i ma zachowanie-mozliwe ze z psychologiem?zalezy mi na tym bardzo bo nie moge znalezc pomocy w zaden sposob-fachowej.otoz...od okolo roku mam stany lekowe-coraz czesciej..raz w mcu-bylam z tym u lekarza ale z powodu tego ze mieszkam zagranica ciezko mi jest uzyskac pomoc od pych polskiego na czym mi zalezy-po ang sam fakt rozmowy z tlumaczem na dodatek mnie przeraza doslownie.jak to wiec wyglada i co sie ze mna dzieje?wiec..przede wszystkim podstawowa sprawa to to ze boje sie ludzi-przenika mnie chlod dreszcze kiedy znajduje sie w wiekszym towarzystwie-sklepy autobus,praca()..ciezko mi zyc ze soba ,jest mi wstyd ze nie ogarniam zycie codziennego,stoje w miejscu-klopoty egzystencjonalne poteguja sie-mam chwile ze panicznie chce uciec od siebie.jakby uczucie omdlenia-trzesie mnie wew.,przeraza rzeczywistoscwkolo..najmniejszy drobiazg-nikt nie jest mi bliski-w kazdym praktycznie widze wroga...a juz na pewno nikogo kto zyczliwie by pomogl zrozumial...podkreslam ze mam znajomych-wprawdzie rodzina zagranica i mieszkam sama..ale...?no wlasnie te ale...mam sny w ktorych snia mi sie zmarli z mojej rodziny codziennie..czuje sie caly czas samotna..jakby sama na swiecie-na bezludnej wyspie..najwiekszy klopot polega na tym ze nienawidze bezsilnosci tej-kiedys zaradna i przebojowa teraz doslownie cien czlowieka-choc niewidac tego ot tak na zew...to ten wstyd paradoksalnie mnie ratuje...ambicje?wszystko zaczelo sie jw wspomnialam ok roku temu-a scislej po rozstaniu z partnerem...zwiazek praca...w ktorej mnie mysle ze zniszczono...jej brak i brak perspektyw,walka siermiezna o byt zdewaluowaly moje zasady-czasem niewiem kim jestem?wiem i rozumiem ze pieklo i na ziemi jest ale jakim kosztem?szczescie ze umiem sie wyslowic i napisac co ze mna kaman..i moze posrod tego chaosu wyniknie przekaz dossadny-ja chce zyc normalnie...ale boje sie-i jeszcze cos-nie mam samobojczych mysli nie...wrecz przeciwnie-jednak nie umiem sie odnalezc w spoleczenstwie...w tych podst kanonach zycia wsrod ludzi...moze to wynikac z dziecinstwa...zly dotyktzw.*...a przeciez mam wszystko(wszystko ?).....-zdrowie fizyczne,jestem atrakcyjna kobieta,jestem czlowiekiem o ironio ktory innym swietnie umie pomoc wyluchac i to dziala pozytywnie...jednak sobie pomoc nie umiem...a moze wlasnie teraz pomagam?zapraszam do rozmowy..i pozdrawiam..

Odnośnik do komentarza

Witaj Toffi -w moim odczuciu przedstawiłaś objawy nerwicy lękowej ;jest tutaj na forum wątek poświęcony takim zachowaniom ... zanik własnych wartosci ;ogólna apatia,bezsens.... taka ucieczka od siebie..chcę być w innej skórze..ale zarazem podobam się sobie (zewnetrznie..) Toffi- tak masz rację potrzeba Tobie rozmowy z psychologiem -te trudności językowe...spróbuj tutaj ,jest sporo watków -może coś znajdziesz dla siebie -na pewno znajdziesz ;jak trafisz to w głębi poczujesz że to jest to. pozdrawiam i powodzenia:)))

Odnośnik do komentarza

Toffi -postaraj poszukać jakieś motywacji ;chyba masz jakiś cel...jak nie to ...może druga osoba? nie wiem ,ale jest coś w nas; ,ze potrzebujemy czasem *kopa* aby zacząć działać ...czasem taki wstrząs otwiera nam szeroko oczy i daje energię do dalszego działania.Musisz obudzić u siebie taką iskierkę optymizmu aby iść do przodu-zajrzyj do siebie -powinnaś coś znaleść pozdrowionka:)))

Odnośnik do komentarza

Wiesz..mam kogos on wie o tym co mnie spotyka o tych lekach...i az podziw ze chce byc ze mna...a ja?ja sie wstydze i chce byc zdrowa...motywacja?odnosze wrazenie bliskie pewnosci ze ja mam tylko jedna...zyc...ja tak wiele przeszlam ze musze to jakos skreslic i zapomniec a to cholernie mnie doluje...ze wlasnie nachodzi mnie jak robak..drazy..i jeszcze cos...co od pewnego czasu mnie zastanawia...co tez rozmawialam z lekarzem-ja wlasnie znam ang b dobrze...ale dyskusje o zyciu moim wew?to musi byc POLAK..musi...jednak wracajac...ja boje sie ze wszystko to co sie dzieje doprowadzi mnie do schizofrenii paranoidalnej...te sny moje...te leki spac samemu...nawet jak sama nie spie to tez mam jazdy...ze niby sa duchy w domu...widzisz?i najgorsze ze niechce brac lekow....bo lubie sie napic alkoholu...wiem ze to minus ale niemoge brac..ja poprostu nie moge...stygma&..tak sie mowi w jukej na ludzi z takimi dolegliwociami....w pl to jeszcze mozna pogadac...bo psycholog ma tzw przysiege tajemnicy?czy jak to sie mowi..?ale tu...tutaj skad ja wiem czy mnie nie zamkna w kitlu..rekawy do tylu?nie stac mnie by pojechac do pl...i tak ot co pisze teraz zamyka pewne moje rozkminy...nie jest dobrze...oby gorzej nie bylo...

Odnośnik do komentarza

Toffi masz w sobie wielką wartość - chce Ci się żyć i chcesz zmienić obecny stan ducha. Ja to zgubiłam i nie mam siły walczyć. Zabrałam się za siebie za późno. Czy uznają Ci za wariatkę? niektórzy pewnie tak, ale olać to. zawalcz o siebie! i zabierz się za to szybko, bo potem będzie coraz trudniej. Nie wiem, w jakim kraju mieszkasz, ale myślę, że jest szansa, że jakiś polski psycholog wyjechał tam za chlebem i modli się, aby znalazł się pacjent z którym mógłby porozmawiać w ojczystym języku.

Odnośnik do komentarza

Problem jest w tym ze ja sie ograniczam..wstydze...dzis pierwszy raz powiedzialam mojej rodzinie co ze mna...oni rozumieja ale czy ja nie stwarzam im klopotu?chce chce....chciec to tak idiotyczne slowo...a co ja robie?nic...blokuje mnie wzystko..sama niewiem...ledwo pisze i rozumiem siebie...ale pocieszam sie jednym...czytalam na innym forum ze kts ma to co ja...nie to nie sa jakies tam nerwice i dylematy....to zaczyna byc poazne na tyle ze teraz ..dopiero widze ze moje anomalia wew zaczely sie duzzzzzzzzzzzzzo wczesniej....jak bylam w londynie np ostatnio i czekalam na metro...mialam taki kadr-by popchnac siebie kogos czy walizki na tory...czy to k...jest ok?przeraza mnie fakt ze ja to pisze tu obcym ludziom...przeciez byc glupim a byc uznanym za glupola to no lipa...nie...ja niby szukam pomocy a blokuje sie jak ktos ja daje..jest we mnie taki wstyd obawa ze wszyscy o tym wiedza....wszedze...ze musze stac na palcach...to jest masakra..dzis np z 3 razy szlam do lozka i mysle sobie..zasne zasne...bo tak mnie meczy rzeczywistos i sobie wyobrazilam lake z zoltymi kwiatami...i zasnelam...ja mam lek ze sie nie obudze...i tak wkolko...pierwszy raz zlekcewazylam swoje obowiazki...ot pilam kawe rane zapalilam zjadlam...ale nic wiecej...ja nie widze sensu by cos wiecej robic...i jeszcze cos...te ataki wieloznaczne sa jw pisalam od ok roku...byly co kilka mcy ..pozniej raz w mcu ,pozniej kilka razy w mcu...teraz kilka razy w dzien...pomoc i wstyd...to juz definitywnie lipa...ale wierze ze dam rade...musze i CHCE...ale ile wytrzymam?niechce pasc jak idiota gdzies na ulicy by mnie znalezli i zabrali na psychiatryk...bo mam takiego znajomego tu w uk i tak z nim bylo...fakt ze ma genetycznie psych choroby w rodzinie co u mnie wykluczone...jednak przeszedl pieklo i przechodzi...tak czy inaczej jest mi zle...sama niewiem kto to pisze teraz?jakis aniol ..nie ja///bo skoro mam sile tak gramatycznie przedstawic swoja sytuacje?to pewnie i mam sile byc zdrowa?to moje zyczenie ciche...tylko t.e..

Odnośnik do komentarza

Widzisz toffi mi w tej chwili wydaje się, że nie mam już siły, ale jednak tu piszę ( od wczoraj dopiero) i jakoś mi lżej choć na chwilę. Zobacz ilu nas tu wszystkich jest. Wstydem jest mieć świadomość problemu i nic z tym nie robić. Niech się wstydzą Ci którzy nie rozumieją, jak trudno żyć takim problemem. Nerwica najczęściej wynika z jakiegoś konfliktu w nas samych i własnie kotś obcy, specjalista obserwujący z boku, nie zwiazany z nami emocjonalnie może nam pomóc. Ja biorę leki i chodzę na terpię. Teraz jestem w dużym kryzysie własnie dlatego, że uświadomiłam sobie na czym tak naprawdę polega mój problem, co jest podłożem lęku. Nie umiem się z tym zmierzyć i wydaje mi się, że nie dam rady, ale gdzieś tam wierzę, że są ludzie (lekarz, psycholog), którzy mi pomogą. Tu na forum przeraża mnie tylko, jak ludzie dzielą się uwagami na temat tego, jakie leki zażywać. Tylko lekarz może pomóc w tej kwestii i ważne by znaleźć kogoś, kto by Cię dobrze poprowadził. ja nie mam problemu ze snem, bo tak naprawdę najchętniej bym przespała jak najwięcej czasu , by nie mierzyć się z lękami i atakami paniki i ogólnie ze światem. Najgorsze są galopujące myśli przez głowę i ciągłe analizowanie tego, co może się wydarzyć. Kiedyś mój psychoterapeuta opowiedział mi dowcip: *Facet chciał pożyczyć od sąsiada sekator, ale zaraz zaczął mieć wątpliwości, bo kiedyś, jak chciał coś od niego pożyczyć, to ten zrobił krzywą minę. Postanowił, że jednak nie będzie pożyczał od niego. Ale nie miał innych sąsiadów, a sekator był mu potrzebny. Znów zaczął się zastanawiać i bać się, że sąsiad wyśmieje go, że nie ma własnego sekatora, że na pewno będzie potem chciał coś w zamian, że na pewno rozpowie innym, że jego sąsiad nie ma podstawowych narzędzi ogrodniczych a ma ogród. W końcu jednak facet zebrał się w sobie, zadzwonił do drzwi sąsiada i gdy ten otworzył drzwi , facet wykrzyczał mu: Pier*ol się nie chcę Twojego sekatora* Ten dowcip nie jest śmieszny, ale pokazuje mechanizm tzw. *sekatorzenia* - czyli nakręcania się własnymi myślami zanim podejmiemy jakieś działanie. Nie zastanawiaj się co będzie, po prostu idż do specjalisty. Wiem, że to takie gadanie jakby ktoś mówił *weż się w garść i to miałoby pomóc. Sama sobie z tym nie radzę, ale jak moje myśli się zaczynają rozkręcać - ucinam je sekatorem:)

Odnośnik do komentarza

CZESC,,tak cie czytam i widze ze slowa podobnie ukladasz i ja tez weszlam niedawno-tzn na forum tu...dzieki za slowa i ogolem za szczerosc-hm ..ja mysle ze b dobrze ujelas...wew konflikt..idealne to okreslenie-bo niby ja np jestem taka inteligentna w yslawianiu sie a tymczasem brak pewnych wzorcow by dosadnie ujac* czasem o co mi kaman...i tak tak-ten sekator to dobry pomysl-i widac ze pracuje...ze ma sens.ja ci powiem ze wiesz?wiesz czemu na swiecie sa ludzie z psych chorobami?bo to ludzie inteligentni,mysla gdybaja szukaja rozwiazania i nie maja spokoju dopoki nie znajda wyjscia-bo pseudo glupi czy taki waz zyciowy co sie slizga to go raczej nie interesuje przyszlosc-on na biezaco zyje...hmm...moze to pocieszajace ?ja mysle ze w ciut sposob tak-ja dzis spalam dobrze,uff...ale zyje na tzw bombie-moge byc bezdomna i to wlasnie od roku mysle powod ze tak sie trzese...no duzo by pisac i wiem ze moje klopoty sa z powodow finansowych glownie...egzystencja mi sie wali max...w ta sobote wieczorem przeszlam pieklo wew...i jakos sobie poradzilam ..wytlumaczylam ze sa ludzie ze maja gorzej i sobie daja rade..powoli...wiec ja ty tez damy rade...ale no..jak sie mowi?DOPOKI WALCZYSZ JESTES ZWYCIEZCA,,.:)......zaufaj mi..tez mam tak jak ty-wszystkim umiem pomoc wysluchac etc..a sobie nie...ale to jest standard...bo paradoksalnie tak juz jest ze ten kto radzi wszystkim-ten najwiecej potrzebuje porady...to niejako sila ze mimo iz sie jest tak slabym na zycie to nie zamyka sie na ludzka krzywde-ona idiotycznie daje sile...rozumiesz?bo w grupie gdy sie slucha, czyta ze inni maja takie jazdy czy tez klopoty natury psych.to niejako daje motywacje ze nasze problemy to nie jest ewenement-marny argument bo nasze zycie jest jedno-i musimy dbac walczyc...ale trzeba wiedziec ze gdyby nie te kolo natury slabi silni nie byloby rozwoju-musi byc te kolo...musi byc czas na smiech i lzy-biede i bogactwo-zal tylko ze sa tacy jak my ktorzy stracili balans by wziasc zycie konkretnie-ze sa jakies wew hamulce...obawy...ze takie male dziecko sie w nas budzi i chce do kacika isc poplakac czesto-a niby jestesmy dorosli..hmm...,,WEZ ZYCIE OBEJMIJ JAK KOCHANKE-SCISNIJ-WYCALUJ,,hehe...to cytat z pewnej ksiazki-,,badz szczesliwy,,jesli jeste zainteresowana podam szczegoly a nawet moze wysle?dobra madra ksiazka-proste dosadne slowa...i np,,cyt-,,codziennie przychodza do nas wyzwania przeciwnosci przebrane za wartosci-i tylko my wiemy ze trzeba dac temu rade-ze to sa szanse,,-grunt by to wytlumaczyc sobie w psychice...ten najw grunt...miec odskocznie-szukac sobie azylu w zyciu-lekarz tabletka ok...ale co dalej?dac sie pochowac za zycia?nie!!!!!!!!!!!i ja ci to mowie...wiem tzn czytam barcelos co ty przechodzisz ale musisz zakodowac sobie jedno- ze najpiekniejsze co sie dzieje w TWOIM zyciu to to ze ty ZYJESZ I CHCESZ ZYC I WALCZYSZ...jestes czescia tego pieknego zycia..a ze trudnego?mama przeciez cie rodzila w bolu...i ten bol czasem dotyka w rozne obszary-nie dawaj sie..powoli podnies sie ...ja zycze ci bys dala rade...i czasem tu napisz-wyplyn na te morze zycia,nie utoniesz...kotwice masz..a wiesz gdzie?masz wypornosc dobra bo piszesz i wiesz co sie dzieje z toba...to sila...ja wiem ze wielu ludzi nie ma sily juz nawet byc pomiedzy zyciem...poprostu stracili rozum i siebie a my?MY MAMY SZANSE I DAMY RADE ,,......pozdrawiam-i pije kawe i sobie zapale nawet a co?hehehe...do poczytania...:)i dbaj o siebie.

Odnośnik do komentarza

Wiesz Toffi, powiem szczerze, że bardzo pomaga mi to, że mogę tu się *wypisać* i wylać to co się we mnie dzieje. Kiedyś tłamsiłam wszystko w sobie a to tylko narastało i stawało się coraz straszniejsze. Próbowałam rozmawiać o tym ze znajomymi, ale ktoś, kto takiego lęku i rozpaczy nie przeżył, nie jest w stanie tego zrozumieć. Nie jest to zresztą wina takich osób, bo nie życzę im, aby zmagali się z czymś takim jak my. Zauważyłam też, że ludzie nie chcą słuchać o tym, co się w nas dzieje, ich naturalnym odruchem jest ucieczka od naszych stanów, bo każdy potrzebuje pozytywnej energii i nie chce się taplać w naszym bagienku. Ja dziś byłam w pracy po praktycznie 3 tygodniach zwolnienia i nie powiem, że było łatwo, ale na pewno było warto. Pracuję w szkole i jak otoczyły mnie dzieciaki ze swoją dziecięcą beztroską i radością, to jakoś dodało mi sił. Były momenty, że zamykałam się w swoim gabinecie i płakałam, ale udało mi się zebrać w sobie i nawet odbyć trudne rozmowy z rodzicami uczniów. Nie wiem, jak mi się to udało, bo naprawdę wydawało mi się, że nie ma szansy, żeby udało mi się choć na chwilę pokonać strach i bezdenny smutek. Oczywiście wspomogłam się lekami przepisanymi przez lekarza, ale wcześniej to nie wystarczało. Powiem Ci jeszcze, że mam wielkie szczęście, że trafiłam na lekarza, któremu bardzo zależy, żeby mi pomóc. Tak zwyczajnie, po ludzku. To nie jest tylko wizyta w stylu* rózowe tabletki nie zadziałały, to zamienimy je na zielone*. To dla mnie cholernie ważne. Poza tym gdy jest ze mną naprawdę źle i nasilają się myśli samobójcze to mogę do niego zadzwonić właściwie o każdej porze. Ja też sobie zapalę:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Friend1234

Witam, Czytajac wszystko co pisze Toffi to jakbym widziala siebie. Wszystkiemam te same objawy. Ciagle mam natretne mysli, ktore prowadza do tegoze wydaje mi sie ze zaraz umre zemdleje nie obudze sie. Proszenapiszcie cos na temat psychoterapi czy pomaga?

Odnośnik do komentarza

Witajcie....polecam pychoterapie bo takowe rozmowy z konkretna ooba sa istotne..sa tym czego potrzeba ludziom z takimi klopotami jak nasze...wykluczam tabletki jesli sie pije alkohol...ale?ale..to juz prywatna decyzja...to zbyt wazne by miec komfort porazki czy pomylki...co jezcze hm...moje dni raczej ok...och oby tak dalej...bo teraz np tak mi dobrze a to dlatego ze mam kogos kto we mnie wierzy i ja sie nie wstydze ze mam takie rozkminy wew...i ze ogolem no trochem zmeczonam zyciem...a wiecie?dobro wraca...ta karma...ja ie nie zamykam na czyjas niedole...rozumiem ludzi z wew anomaliami...pomagam im..hm...nawet bylabym klonna otworzyc taki gabinet pychoterapii...nie mam wprawdze uprawnien by leczyc oficjalnie ale?ale to sugestia chocby ludzi ktorym pomoglam..ironia nie?a jednak...co tu dodac..moze juz pomglam komu?byloby mi ok..gdyby tutaj czec chocby wegetacji nazej miala usmiech i wiare ze realnie jet lepiej...ze naprawde jest lepiej...a tymczasem jak ww rozmawiajmy...trzeba wyrzucic z iebie tego robaka co meczy..ciezko wiem...bo czlowiek tez chce ciszy by ktos do niego podzedl poglaskal ..zauwazyl ze zerio cos nie halo w glowie mruczy...ale?ale zabraniam wam iedziec w ciszy za dlugo..bo ciza gryzie jak zly pies-i zotawia slady...wiec mowie wyraznie tutaj trzeba wyrzucic swoje ja te miekkie zaleknione...w koncu dla NAS tworzono takowe forum...nie bez powodu,,,powodzenia..i zdrowia zycze...a wierzcie mi zyczenia sie spelniaja..:)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×