Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nie umiem sobie radzić z nerwicą lękową


Gość malutka12345

Rekomendowane odpowiedzi

Witam! Jestem nowa na forum, ale borykam się z taką samą chorobą jak większość z Was. Zawroty głowy to mój największy problem. Zaczęło się 18 lat temu, oczywiście wszystkie badania zrobione i wszystko ok. Trafiłam w końcu do psychiatry no i diagnoza zawroty są na tle nerwowym, pani doktor powiedziała również, że jestem bardzo wrażliwa. Rozpoczęła się terapia i leki. Leki pomogły, terapia również, czułam się lepiej, ale zawroty całkowicie nie ustąpiły, nauczyłam się z tym żyć, chociaż to bardzo trudne, ale było jako tako. no, ale w czerwcu znowu miałam silne zawroty no i znowu się zaczęło. Boję się wszystkiego, wyjścia do miasta, do kościoła, lekki zawrót głowy, a mnie już zaczyna mdlić, jest mi niedobrze, mam uderzenia gorąca, boję się o swoje życie, Już nie wiem co robić. Każdy dzień rozpoczynam od strachu, żeby mi się tylko mocno nie kręciło. Wczoraj znalazłam to forum i widzę, ze nie jestem sama, myślę, że dzieląc się z wami swoimi problemami będzie mi lepiej. Wiem jedno, że dobre nastawienie w tej chorobie to podstawa, ale jak tu się dobrze nastawić, kiedy każdego dnia człowiek czuje się źle, wiem również, że potrzebna jest ogromna cierpliwość, a mnie zaczyna już jej brakować. Może mi coś doradzicie w kwestii lepszego nastawienia do życia. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej koma:* Sama jestem w podobnej sytuacji wiec nie umiem za bardzo doradzic. Mysle, ze trzeba zaczac od nas samych. W sobie znalezc tą sile na walke z choroba. Moze wyjedz gdzies daleko od domu (kilkaset kilometrów) np na wakacje. Ja tak zrobilam, nie było latwo. Po powrocie stwierdzilam, ze jezeli przetrafałam tyle kilometrow i prawie tydzien czasu poza domem to przetrwam glupie pojscie np do kosciola. Znajdz osobę, która zawsze Cie wyslucha i przytuli. Bedzie starała sie zrozumiec. Wiem, ze to nie latwo.. sama przez to przechodze. Raz sie juz poddałam ale zaczynam znowu walczyc z tym bo przyjdzie w koncu taki czas, ze zostane sama z tym i bede zmuszona zyc tak jak swiat chce a nie tak jak ja. Wstaje rano i staram sie o tym nie myslec. Dlaczego mam zakladac, ze od razu cos mi bedzie ? Moze jak gdzies wychodzisz to bierz kogos ze sobą, uprzedz tą osobe, ze moze Ci sie zrobic słabo, mozesz wymiotować itd. Uwierz, ze bedzie lepiej ;) Ja walcze i bede z tym walczyć ! Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny, nas jest chyba cała masa! Też się męczę z tym cholerstwem od 3 lat. Pewnie macie pojęcie jak to jest pomarzyć żeby chociaż 1 dzień mieć normalny. Specjalnie nie mam z kim o tym pogadać i udaję, że jest dobrze. Jedynie na forum odnalazłam swojaków, dzięki Wam wszystkim. Wiem, że nie jestem sama, zawsze jak się naczytam to mam na 2 dni naładowane akumulatorki. Aktualnie jestem na etapie walki, czytam książki itp. Muszę wiedzieć o niej jak najwięcej, żeby przestać się jej bać. Proszę Was o przesłanie ciekawych tytułów książek, które Wam pomogły.

Odnośnik do komentarza
Gość Pawel18abc

Siema... Ja chcialem sie pochwalic ze wreszcie stawie temu czola.. zaczynam psychoterapie od wrzesnia... bylem na jednej wizycie, ale za 2 tygodnie wlasnie zaczne regularne leczenie... po wakacjach... ciezki rok przede mna... matura, egzaminy na studia i psychoterapia wlasnie... ale dam jakos temu rade... przede wszystkim poczulem ogromna ulge po spotkaniu z psychologiem.... spotkalem sie ze zrozumieniem... ktos w koncu widzial jak ja cierpie...

Odnośnik do komentarza

Ja tez postanowilam z tym skonczyc. wybralam sie do psyhiatry. narazie leki jak sie lepiej poczuje pomysle o psychoterapi. juz kiedys leki bralam i pomogly leczenie musi byc jednak dluzsze zeby dalo efekty. szkoda zycia na ta wstretna chorobe wie to tylko ten kto to przezyl. z boku to wyglada inaczej tylko my wiemy co czujemy pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

*A ja wami potrząsne .......Piszecie o lękach ,niemożności wyjścia z domu bo ....coś tam .Może przejdzcie się do hospicjum dla dzieci albo dla dorosłych ,zostańcie wolontariuszami i zobaczcie jakie naprawdę ludzie mają problemy ....i możę wtedy wasz strach przed wyjściem z domu albo inne strachy znikną bo okażę się żę macie w życiu szczęście i nie należy go marnować na .....przepraszam głupoty .A jak się ma lęki to trzeba iść do psychiatry i brać leki .Przepraszam za ten ton ale pisząc na tym forum od bardzo dawna zaczynam się wkurzać .Nie użalajcie się nad sobą tylko zajmijcie się czymś pozytecznym ,co was wciągnie i pozwoli zapomnieć o pierdołach * ten post to wypowiedź osoby, która z nerwicą nigdy nie miała nic wspólnego i nie rozumie o co w tym chodzi i jaka to straszna choroba, Ja jako chora na nerwicę doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wokół jest mnóstwo naprawdę chorych osób, dzieci, dorosłych itd i być może faktycznie zostanie wolontariuszem może coś pomóc, ale nie jest to kwestia zobaczenia, że ktoś ma gorzej niż ja. Co z tego, że to wiem i mam świadomość ,że moja choroba jest trochę wyimaginowana, co z tego skoro i tak się z tym męczę już 4 lata??? i to wraca ciągle, wciąż czuje ten nawracający wielki strach, w trakcie którego myślenie o tym, że nie mam najgorzej gó..o daje i nie pomaga nic.... i kiedy atak mija myślę sobie- znowu mi się nic nie stało to tylko moja wyobraźnia i więcej nie dam się wciągnąć w ten stan...i tak do czasu następnego ataku, który przychodzi niespodziewanie nawet wtedy gdy nie myślę o niczym złym i kiedy pozornie jestem szczęśliwa. I to jest w tym wszystkim najgorsze, że nerwica nie zna żadnych reguł...

Odnośnik do komentarza

Podziwiam osoby,które z tego wychodzą...Ja z nerwicą męczęsię już prawie 3 lata i nic...le teraz gdy wrócę do kraju to idę do psychologa,tylko nie wiem jak dotrwać do tego czasu (jeszcze 3 tyg...),czuję się coraz gorzej,boję się że zwariuję do tego czasu...Może pomożecie mi jakoś ?

Odnośnik do komentarza

Do Ani 05 pojawiasz sie na kazdym forum zwiazanym z lękami i depresja,nigdy tego nie przezylas i nie jestes w stanie tego pojac mimo tego,ze piszesz iz jestes pielegniarka,i nie podalas ani jedenej madrej rady ani nie okazalas zrozumienia,wiec co tutaj robisz?wysylasz nasz do hospicjum,zebysmy sie docenli,a ty sie doceniasz tu? czytajac nasze posty?idz na forum JAK PODWYZSZYC CISNIENIE,tam sie przydasz

Odnośnik do komentarza

Witam... Jestem tutaj pierwszy raz, chociaż od pewnego czasu czytam wszystko co tylko na internecie można znaleźć na temat nerwicy, bo też sie z nią borykam... Staram się żyć normalnie, nikogo nie przynudzać moimi problemami z tym związanymi... Jeśli muszę jadę gdzie trzeba ale z wielkim lękiem... Zapisałam sie na prawo jazdy być może też dlatego aby nie być gorsza od innych, no bo dlaczego mam być???? *to tylko nerwica* ktoś by powiedzial... Tylko??? dla mnie to najgorszy skurwys*n ta nerwica... niby jestem normalna fizycznie wiec kazdy mysli ze jestem normalna i psychicznie no bo dlaczego by nie??? przeciez jestem normalnym czlowiekiem, normalną kobietą która powinna się cieszyć, że ma narzeczonego i szczęsliwą rodzine, a tu jednak tak nie jest... gdy czuje sie dobrze to jestem szczesliwa jak nikt, chociaz zawroty w sumie caly czas mi towarzyszą, ale gdy czuje sie gorzej to nawet nie wiem kiedy a rycze jak bobr... nie wiem co robic niby biore tabletki po ktorych powinno przejsc... chce isc do psychiatry ale po prostu mnie na to nie stać... Boję sie, dodajcie otuchy;(((

Odnośnik do komentarza

Witam... Jestem tutaj pierwszy raz, chociaż od pewnego czasu czytam wszystko co tylko na internecie można znaleźć na temat nerwicy, bo też sie z nią borykam... Staram się żyć normalnie, nikogo nie przynudzać moimi problemami z tym związanymi... Jeśli muszę jadę gdzie trzeba ale z wielkim lękiem... Zapisałam sie na prawo jazdy być może też dlatego aby nie być gorsza od innych, no bo dlaczego mam być???? *to tylko nerwica* ktoś by powiedzial... Tylko??? dla mnie to najgorszy skurwys*n ta nerwica... niby jestem normalna fizycznie wiec kazdy mysli ze jestem normalna i psychicznie no bo dlaczego by nie??? przeciez jestem normalnym czlowiekiem, normalną kobietą która powinna się cieszyć, że ma narzeczonego i szczęsliwą rodzine, a tu jednak tak nie jest... gdy czuje sie dobrze to jestem szczesliwa jak nikt, chociaz zawroty w sumie caly czas mi towarzyszą, ale gdy czuje sie gorzej to nawet nie wiem kiedy a rycze jak bobr... nie wiem co robic niby biore tabletki po ktorych powinno przejsc... chce isc do psychiatry ale po prostu mnie na to nie stać... Boję sie, dodajcie otuchy;(((

Odnośnik do komentarza

Aniu jakie badania robiłaś, czy wykluczyłaś inne choroby??? Ja dwa lata zyłam w przekonaniu o nerwicy. Na początku były typowe objawy, najczęściej nieuzasadnione lęki, potem doszyły inne: potliwość, trzęsące się ręce i mięśnie w ogóle - również objaw nerwicy, ale ty razem po kolejnych badaniach ujawniła się moja tarczyca, a konkretnie nadczynność. Miesiąc barania lekarstw i czuję się świetnie ;-)

Odnośnik do komentarza

Witam. Ja z nerwicą walczę ponownie po 10 latach jej nieobecności. Uważam , że naważniejsza jest psychoterapia i leki razem. Ale oczywiscie ważne- znaleśc dobrego terapeutę a z tym po pierwsze nie jest łatwo a po drugie to nie jest takie, tak na prawdę zaczynałam terapię po 2 razy w tygodniu, to łatwo policzyc ile to na miesiąc (130 zl wizyta). Ale powiem szczerze zadłuzyłabym się na to, bo to dla osób cierpiącyhc na nerwicę najważniejsze! Uważam, że terapeuta , do którego chodzimy i nie ma po jakimś czasie poprawy, np pół roku, to nie ma sensu. Być może trzeba poszukać kogoś innego. Oczywiscie wypowiedz pani pielęgniarki to abstracja. Mogłabym zapytać panią przewrotnie: A co pani tak się użala nad tymi ludzmi w szpitalu ci w obozach zagłady , na sybirze to mięli cierpienia! BO CIERPIENIE nie może być obiektem do licytacji kto bardziej a kto mniej! My, ci z nerwicą cierpimy bardzo-co do tego wszyscy psychaitrzy są zgodni! Każdy ma swój próg cierpienia, który jest w stanie znieść, jako pielęgniara pewno pani przyzna. A dodatkowym cierpieniem dla nas jest takie potraktowanie jak przez panią, że : ojeju wielkie mi rzeczy i też spotykamy się często z takim. Bo jak wytłumaczyć, że nie mogę wyjść z domu, co mi własciwie jest? Jak, że pocę się nagle jest mi słabo? Powiem tak: jestem po operacji serca. Byłam chyba(( tak mi mówiono) wzorem a oddziale, i na rehabilitacji. Nie narzekałam, odwiedzałam inne starsze pacjentki, żartowałam, starałam się podtrzymać wszystkich na duchu. Sama wyszłam z tego i nie rozpamiętuję, nie chwalę się znajomym itp. Ale wtedy moja nerwica miała urlop. Jak powróciła cierpię niewyobrażalnie. Wolałabym przejść 10 takich operacji niż mieć 1 atak lękowy. Przyrzekam, że tak jest ... Dlatego wszystim WAM współczuję, rozumiem, pozdrawiam i przytulam w myślach śląc pozytywną energię. Nie poddawajcie się! Sama z tego 10 lat temu wyszłam i nie poddam się teraz! Znam takich co wyszli i żyją już bez takich problemów! da się, na prawdę się da!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×