Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nie umiem sobie radzić z nerwicą lękową


Gość malutka12345

Rekomendowane odpowiedzi

Gość malutka12345

Witam, jestem tu nowa, pierwszy raz dzis zobaczyła ta strone i postanowilam napisac, byc moze mi pomozecie ;) Otoz mam 18 lat i od kilku miesiecy zmagam sie z nerwicą. Tzn najpierw byly to stany lekowe, nie chodzilam do szkoly przez miesiac (pozniej jezdzilam tylko pozaliczac wszystko, i podejscie *byle do wakacji*), wychodzilam jedynie z psem dookola domu, pozniej przerodzilo sie to w nerwice. Chodze na rozmowy z psychologiem, jednak to chyba za mało... Nie potrafie radzic sobie z objawami. Boje sie gdziekolwiek jechac sama. Z kims - owszem pojade w miare spokojnie - ale i tak modle sie by jak najszybciej wysiasc, zalatwic co trzeba i wracac do domu. Boje sie isc do sklepu. Tzn... nie tyle isc, co czekac w dlugich kolejkach, mam wtedy mnostwo mysli, ze zaraz sie przewroce. Do tego dochodza mdlosci, odbija mi sie caly czas, panicznie boje sie ze cos mi zaszkodzilo i ze zaraz zwymiotuje. Oslabniecia wystepuja teraz rzadko. Tak jak byly kilka razy dziennie (a nawet kilkanascie!) tak teraz... raz w tygodniu? Nawet rzadziej. Mimo to i tak boje sie gdzies wyjsc sama. Dodam, ze przed lekami bylam osoba towarzyską, wszędobylską tak teraz jestem w wiekszosci spokojna, cicha, zamknieta. W tramwajach zaczynam panikowac, trzesa/pocą mi sie rece, jestem niespokojna. Czytajac Wasze posty troche sie podnioslam na duchu, mam cel jutro isc do banku osiedle obok i isc do sklepu. Wszystko sama. jednak jak piszecie ze to trwa kilka lat nawet... nie potrafię sobie tego poukladac. Chcialam, aby ktoś mi powiedzial jak sobie radzić z tym. Z ta panika, wieczna obawa, mdlosciami, co robic wtedy, o czym myslec... Pomoze ktoś? Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość Pawel17abc

Ja wkrotce skoncze 18 lat... Z nerwica mecze sie blisko od 9.. Przez kilka lat mialem drobne natrectwa... Z czasem bywalo coraz gorzej... Naprawde ciezko zaczelo byc jednak kilka miesiĂcy temu... ZaczĂÄšem miec straszne ataki paniki, czeste bole i zawroty glowy itp. Nerwica u mnie przebiega nieco inaczej niz u Cb... Generalnie ostatnio miewam jednak coraz wiecej i coraz ciezszych atakow strachu... Nie potrafie nad tym w zaden sposob zapanowac... Coraz trudniej jest mi to ukrywac... Zaczynam bardzoo izolowac sie od ludzi... Na terapie pojde dopiero po wakacjach... Z malymi strachami tez staram sie sobie radzic, usiluje przezwyciezyc ich jak najwiecej... zycie z nerwica naprawde nie jest Äšatwe... Jest mi bardzo ciezko pewnie dobrze to rozumiesz... mi na *lĹşejsze* leki pomaga malowanie... Maluje od dziecka, wiele czasu temu poswiecam i wciĂga mnie to na tyle ze jestem wstanie malujac zapomniec o wszystkim wokoĹ, w tym drobnych nerwicach... Czasem pomaga mi tez *wyzycie sie* cwicze (pompki,hantle, worki bokserkie itp.) cwicze wsciekly tak dlugo i intensywnie poki mam sile sie ruszac... Jak padne z sil to troche zawsze lepiej... Choc tez w jakis cudowny sposob to nie pomaga... Moge jednak jakos odreagowac wscieklosc... Zlosc na samego siebie, na swoja slabosc, niemoznosc przezwyciezenia leku, zlosc do siebie za wlasna wrecz ulomnosc... Specjalnie Ci pewnie nie pomoglem... Ale wiesz ze sĂ osoby w podobnym wielu borykajĂce sie z podobnymi problemami... Tez bd w maturalnej po wakacjach?

Odnośnik do komentarza

A ja wami potrząsne .......Piszecie o lękach ,niemożności wyjścia z domu bo ....coś tam .Może przejdzcie się do hospicjum dla dzieci albo dla dorosłych ,zostańcie wolontariuszami i zobaczcie jakie naprawdę ludzie mają problemy ....i możę wtedy wasz strach przed wyjściem z domu albo inne strachy znikną bo okażę się żę macie w życiu szczęście i nie należy go marnować na .....przepraszam głupoty .A jak się ma lęki to trzeba iść do psychiatry i brać leki .Przepraszam za ten ton ale pisząc na tym forum od bardzo dawna zaczynam się wkurzać .Nie użalajcie się nad sobą tylko zajmijcie się czymś pozytecznym ,co was wciągnie i pozwoli zapomnieć o pierdołach .

Odnośnik do komentarza
Gość malutka12345

Pawel17abc : tak, wlasnie to mnie tez troche przeraza, ze teraz matura, a ja duzo godzin opuszczam i boje sie ze nie podołam... Tak jak pisalam prawie miesiac nie wychodzilam z domu, jedyne co to samochodem do kolejnego lekarza.. Teraz juz lepiej byłam dzisiaj sama w banku i sklepie, wrocilam do domu cala i zdrowa, nic mi sie nie stalo. Mialam sluchawki na uszach, w glowie spiewalam sobie piosenki i jakos nie myslalam o tym jak sie czuje - na krotsze dystanse pomaga ;) jednak droga do szkoly... Tragedia. Jeszcze zaczynam prace na drugim koncu miasta od nowego tygodnia i tez dojazd... ale DAM RADE! NIE PODDAM SIE ! I TY TEZ SIE NIE PODDAWAJ! Ania05: ale nikt tu sie nad soba nie uzala, tlyko dzieli sie swoimi problemami a o to tu chodzilo. Mi wczoraj zrobilo sie lzej, dzisiaj mam energie do zycia, choc zdaje sobie sprawe ze gorsze dni tez przyjda. Owszem, ludzie maja gorsze problemy, ale one nas bezposrednio nie dotykaja wiec w pierwszej kolejnosci martwimy sie swoimi. Lekow od psychiatry brac nie bede, najpierw mi je zapisala a na kolejnej wizycie stwierdzila ze dobrze ze ich nie zaczelam brac bo mogly by pogorszyc sytuacje... Chce pokazac jaka jestem silna i radzic sobie sama z problemem a nie wyreczac sie tabletkami. Ty tez chorujesz? Jezeli tak, to dzina gorycz z ciebie wypływa.. a jezeli nie, to zero zrozumienia, doprawdy, zero.

Odnośnik do komentarza

Wiesz ja jestem pielęgniarką i może dlatego błachostki w stylu boję się wyjsć z domu mnie denerwują bo widzę umierających ludzi poważnie chorych dla których nie ma ratunku .Trzeba wziąść się w garść jak sama piszesz bo nie wiadomo jaki scenariusz życie napisze i szkoda go marnować . Zrozumienie to inna rzecz bo wiem że takie lęki istnieją i są ale w porównaniu z innymi tragediami są one na prawdę o kant d...do rozbicia .Dletego weż się za siebie i zobacz szklankę w połowie pełną a nie w połowie pustą .Dzisiaj np.przechodziłam koło cmentarza i wysiały 2 nekrologi -44 i 39 lat .Wiem że obie te osoby wykończyły cięzkie choroby .I jak to się ma do zdania boje się wyjśc z domu ?A zrozumienie o którego brak mnie posądzasz to właśnie zauważanie innych nie tylko czubka własnego nosa .

Odnośnik do komentarza

Ania 05 ma rację. Z psychologicznego punktu widzenia pomoc innym osobom,które są w o wiele gorszym położeniu niz ty może być dla ciebie psychoterapią. Pozwoli ci uświadomić sobie ,że twoja sytuacja jest lepsza niż ich i może do równowagi wrócisz. Gdybyś odwiedziła choć kilka razy hospicjum, inaczej patrzyłabyś na swe problemy.

Odnośnik do komentarza
Gość maraqja

Nikt, kto tego nie doświadczył na własnej skórze, nie jest w stanie tego zrozumiec.... Powolutku trzeba starac sie pokonywac swoje lęki, jeden po drugim.DACIE RADE!!!! Wszystko zaczyna sie przed jakims trudnym momentem w zyciu, tracimy wiare w siebie, a potem jest juz coraz gorzej.Trzeba sobie wmawiac,że da sie radę. Nie wolno sie poddawac!! wszystko jest w naszej głowie i musimy sobie z tym poradzic-to jest mozliwe,wiem to po sobie:) Zyczę duuuużo wiary w siebie :)

Odnośnik do komentarza
Gość malutka12345

Powiem tak: w szpitalach bywalam, bywam i bywac bede. Zarowno ze swoimi problemami jak i moich bliskich. Wiem, ze sa gorsze rzeczy niz moj problem. Co do smierci, ostatnia 2 osoby w rodzinie mi zmarly w tym jedna z ktora bylam bardzo zwiazana (co moze byc tez przyczyna mojego problemu, nie wiem, probuje znalezc jakies sensowne wytlumaczenie). Nie ejstem zapatrzona tylko w siebie i naprawde nie mam ochoty spierac sie tutaj o cokolwiek, bo to forum ma mi choc troche pomoc, a nie mnie dobijac. Twoje zdanie jest takie, ok. Moje jest troche inne ale bardzo podobne zauwaz. Nie wazne. Wazne jest to, ze chcialam dowiedziec sie jak sobie z tym radzic, a nie jakie choroby smiertelne na swiecie istnieja. ogladam tv, mam internet i czytam o tym. Ale nie, dosyc, to naprawde nie jest tematem rozmowy. Rozumiem Twoje stanowisko i licze na to, ze Ty zrozumiesz tez moje. Wiem, ze nerwica nie jest koncem swiata, ale kazdy jest inny, kazdy ma inne podejscie i inny prog wytrzymalosci. Moj zakonczyl sie taka a nie inna dolegliwoscia i ucze sie przez zyc od nowa. Ze stresem.

Odnośnik do komentarza

Aniu 05 piszesz tak bo normalnie funkcjonujesz.Mimo ze jestes pielegniarka widze ze nie masz zielonego pojecia co znacza lęki.Mimo,ze nie umrzesz w umysle człowieka majacego nerwice lekowa martwisz sie ze umrzesz i co wtedy bedzie??? chora niestety głowa ale dla neurotyka droga trudna do przebycia.Nie zycze Ci tego nawet na jeden dzien nie mówiac ze ludzie mecza sie z tym całe lata.Wiem ,ze sa powazne choroby gdzie trzeba odejsc ale niestety taki los nie mamy na to bezposredniego wpływu.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Pawel17abc

Rzecz w tym ze ciężko nam a czasem wręcz nie jesteśmy w stanie sami funkcjonować... Zająć sie swoim życiem... Powoli powinniśmy sie usamodzielniać ale jest to bardzo ciężkie z taka choroba... To naprawdę nie kwestia egoizmu... Życie z nerwica jest naprawdę ciężkie... Na szczęście nie jest ona zbyt niebezpieczna z punktu widzenia medycznego, ale nerwica wręcz rujnuje życie... Człowiek staje sie wrakiem mentalnie... Leki bywają paraliżujące i potrafia wykluczyc na jakiś czas z normalnego funkcjonowania... Gdybym pan przez to nie przechodzil, zapewne tez nie potrafilbym tego zrozumieć... Niestety jednak rozumiem...

Odnośnik do komentarza
Gość malutka12345

Tak, przyjaciele wiedza, znajomym ze szkoly z ktorymi nie trzymam a pytali czemu nigdzie nie chodze tlumaczylam to lenistwem, nie lubie dzielic sie swoimi problemami. W szkole...? Moja mama poszła do psychologa szkolnego, do ktorego potem regularnie chodzilam, dyrektor zostal poinfomowany o problemie i zostal on poruszony na radzie pedagogicznej. Nauczyciele okazlai sie byc bardzo wyrozumiali i pomogli mi zdac ten rok. Mam duzo dwójek ale zaliczylam z czego jestem zadowolona. Oceny przejda na swiadectwo maturalne, słabe, bo slabe, ale co zrobic, wazne ze nie mam poprawki zadnej, w ciągu miesiąca poprawiłam 5 zagroen gdzie oceny wygladaly mniej wiecej tak: 1,1,1,2... Było cięzko ale dałam rade. A o maturze rozmawialamz psychologiem i bedziemy sie starac byc trafiła do grupy piszacej w osobnej sali z wydluzonym czasem. Nie wykorzystam go, ale bede sie czuc pewniej. Proponowano mi nawet nauczanie indywidualne, mysleli ze to z powodu klasy, ale odmowilam. Nie chce sie z nimi rozstawac na ostatni rok, co innego gdyby to byla 1 klasa. Jakos sobie radze, wychodze z domu a to z przyjaciolka na spacer, czasem gdzies dalej pojade, nie sama ale jade, jeszcze kilka miesiecy temu nawet z kims jechac to byl problem. Nad biurkiem mam wielka kartke z napisem *Nie panikuj* i musze przyznac, ze gdy patrze na nia jakos tak... uspokajam sie. Moze to swego rodzaju placebo ale pomaga ;)

Odnośnik do komentarza

Lęk to stan umysłu. Jest nam po coś potrzebny. Tylko bardzo ogranicza. Ja doszłam do wniosku, że po 16 latach dość. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do znajomej 3 km. Umierałam. Potem wróciłam. Nastepnego dnia znowu a potem 15 km a potem 30 a potem w korkach do Warszawy a potem sama do centrum handlowego. I nagle juz nie umierałam tylko bałam się a potem juz nie bałam się tylko czułam niepewnie a potem było mi juz wszystko jedno i do dzis daję radę.

Odnośnik do komentarza

Do paweł17abc i malutka: jestem od was o rok młodsza i wyszłam z nerwicy, to była b. długa droga i wiem co czujecie. chętnie podzielę się z wami swoimi doświadczeniami, jeśli oczywiście jesteście zainteresowani. p.s. do pani pielęgniarki: irytuje mnie pani zachowanie, osoby chore na nerwice potrzebują zrozumienia od osób zdrowych, czego u pani brak!

Odnośnik do komentarza
Gość beata8007

Nie będę oryginalna, ale mam identyczny problem . czasem jest lepiej, ale czasem całkiem źle. Moim największym problemem są zawroty głowy i strach przed wyjściem z domu. Kilaka lat temu byłam u psychiatry stwiedził nerwicę. Robiłam równiez inne badania wszystko ok. Po lekach przeszło i zapomniałam ale kiedy okropnie zakreciło mi się w głowie - wróciło. Nie byłam u lekarza chciałabym przetrwać to bez leków . Lekarz powiedział mi wtedy że to może wrócić. Dobrze jest poczytać, ze nie jestem sama z tym problemem. wyjscie do pracy to moja walka z samą sobą . Wiem, ze muszę więc idę Nie życzę nikomu i pozdrawiam wszystkich znerwicowanych. Chętnie posłucham rad jak sobie radzić

Odnośnik do komentarza

Hej. ja tez juz pisalam na innych forach.. nie radze sobie.. w zeszlym roku mnie dopadlo i przedadly mi przez to wakacje :( teraz niby postanowilam ze juz tak nie bedzie. jade za 3 dni z rodzicami mojego chlopaka i z nim. i niby wiem ze bedzie fajnie, wszyscy mi to mowia dlatego z nikim o tym nie rozmawiam bo sie boje ze wysmieja niezrozumieja :( moj problem polega na tym ze tez najbezpieczniej czuje sie w domu albo w poblizu. nie mam zawrotow glowy ani nic tylko potworne mdlosci :( mimo ze nie wymiotowalam gdzies od 8 roku zycia to caly czas sie boje ze gdzies mnie to spotka, zawsze szukam lazienki jesli gdzies juz musze jechac.. to jest okropne. strasznie ciezko mi sie uspokoic, choc przy moim chlopaku naprawde po jakims czasie wszystko ustaje. staram sie glownie z nim przebywac jak najwiecej. nie jadfam prawie sniadan, jak wiem ze mam rano wychodzic to tez nerwy niesamowite. zawalilam przez to szkole.. co robic :(:(

Odnośnik do komentarza

POLA: ja miałam nerwicę, ale ze wszystkimi objawami. wiesz o co mi chodzi. również miałam zepsute wakacje. ale znam dziewczynę, której dokuczały właśnie tylko te mdłości, chociaż nigdy nie wymiotowała. pomagałyśmy sobie nawzajem i ona też z tego wyszła. jeśli chcesz pogadać albo ktoś inny, to piszcie.

Odnośnik do komentarza
Gość beata8007

Pola jak sobie poradziłaś . Ja mam czasem dosyć. Dobrze się czuję gdy są przy mnie bliscy. Wtedy jest ok. Jak robiłm badania byłam także u kardiologa stwierdził wypadanie płatka zastawki dwudzielnej. mówiłam mu o zawrotach głowy ale stwierdził ze z tym się nic nie robi po prostu mam takie serduszko. czasem mam dosyc lekarzy. Już mi się nie chce do nich chodzić bo wiem ze mi i tak nie pomogą. Pozdrawiam i proszę o rady

Odnośnik do komentarza

Ja sobie poradzilam ? no w sumie nie wiem. towarzystwo znajomych, chlopaka, jakies piwko film z nim czasem.. tak sobie zzylam kiedy studiowalam i po jakims czasie nie powiem ze ustapilo ale no ranki (bo rano zawsze bylo najgorzej) byly coraz normalniejsze.. ja sie czuje najbezpieczniej w domu albo kolo domu.. albo wiem ze jade do jakiegos miejsca gdzie poczuje sie lepiej i ze jest tam lazienka ;/ to jakos podroz przezyje.. ale kurcze dzis umieram.. tak mi niedobrze jak nigdy chyba. w nocy wyjezdzam nad morze. z chlopakiem i jego rodzicami. mam tyle obaw ze szkoda gadac, wiem ze dzis nic nie zjem to nie bedzize najgorzej, jakos dozyje do jutra a potem ? zaprosza nas na obiad gdzies a ja bd musiala odmowic i pomysla ze jestem jakas dziwna czy cos.. zawsze czarne mysli. nie umiem sie cieszyc a wiem ze powinnam ;/ a juz bylo tak dobrze, co sie znow dzieje ? :(

Odnośnik do komentarza
Gość karolina19

Wiem co wszyscy czują i cieszę się, że trafiłam na to forum, bo właśnie sobie uzmysłowiłam, że to moje fatalne samopoczucie chyba wynika z nerwicy lękowej. Ja także jak większość z was chodziłam do różnych lekarzy, szukałam przyczyn moich okropnych zawrotów głowy, bezpodstawnych lęków, obawy przed śmiercią i omdleniami. Właściwie to każde wyjście z domu wywołuje stres, że zemdleję lub coś złego mi się przydarzy. Kiedyś już miałam takie objawy, ale udało mi się je pokonać.....teraz niestety znów wróciły. Czuję, że tracę przez to najlepsze lata mojego życia. Fakt, że zawsze wszystkim się przejmuję, zwracam uwagę na to co powiedzą lub pomyślą inni, mam okropne kompleksy od zawsze, jeszcze bardziej potęguje moje fatalne samopoczucie. Chyba wreszcie muszę udać się do specjalisty, bo nie wiem czy sama podołam przezwyciężyć to wszystko.

Odnośnik do komentarza

Ania05 nie wiem czy wiesz,ze dla ludzi zmagajacych sie z nerwica lekowa czy tez agarofobia strach przed wyjsciem z domu to nie zadna pierdoła,blahostka...to jest uczucie,ktore nie pozwala normalnie funkcjonowac! a ludzie,ktorzy sie wypowiadaja na poczatku wątku sa mlodzi,chca normalnie zyc,a strach paralizuje ich i nie pozwala czerpac z zycia przyjemnosci. I nie porownuj nerwicy do chorob,na ktore umieraja pacjenci w szpitalu,bo to sa 2 zupelnie inne rzeczy. Tak,owszem. Ludzie choruja na rozne choroby,rak,bialaczka i dla nich to jest ciezkie,to uniemozliwia im normalne zycie,a dla ludzi ktorzy maja nerwice, ta nerwica jest wlasnie tym rakiem czy ta bialaczka. Ja moge powiedziec tyle,od kilku lat zmagam sie z nerwica lekowa, wiele przeszlam,bardzo kcialabym wyzdrowiec,bo mam dopiero 22 lata,a ta nerwica mnie doprowadza do szału! Bralam leki,zaczelam psychoterapie, leki odstawilam, a z psychoterapii zrezygnowalam,bo nie mialam wtedy pieniedzy. Moge Wam poradzic tylko dobra psychoterapie, trzeba nad soba pracowac,wiem,to jest kosztowne,ale mozna tez isc do szpitala,na kase chorych,tylko to wiaze sie z pozostaniem na oddziale nerwic ok 2 miesiecy. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×