Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Kołatania, ablacje - okiem dochtora


Gość Oskar Kowalski

Rekomendowane odpowiedzi

Warciu musimy pamietac o tym ze jak by nie bylo jestesmy po ablacjii a jednak byl to zabieg z ingerencją w serce więc w jakiś sposob zostalo ono naruszone. Ja miałam dużo przed ablacją robioną kardiowersję która zupełnie jak się okazało była niepotrzebna bo lekarz ze szpitala gdzie trafiłam powinien najpierw porobic zestaw badan skad ten czestoskurcz u mnie był,a on poszedł na łatwizne podstawowe badania ,i kardiowersja.Ale cóż nigdy nie wiemy na kogo trafimy.Na szczescie znalazlam dobrego kardiologa ktory sie fachowo mna zajal .Dalej mam te skurczybyki ,jak zagosciły u mnie we wtorek tak mi do dzisiaj towarzyszą.Ale nie poddaje sie ,a ponarzekac kazdy czasami ponarzeka:)każdy z nas ma lepsze i gorsze dni a najwazniejsze to sie zrozumiec:)

Odnośnik do komentarza

Ewcia, jesteś z mojego miasta. Napisałaś, że znalazłaś lekarza, który się Tobą zajął. Możesz mi napisać u jakiego lekarza się leczysz? Nie mam nic do tych z poradni SCCS, ale dostać się tam można mniej więcej raz na rok, a to trochę mało. Napisz mi proszę na edytaanna@gazeta.pl

Odnośnik do komentarza
Gość Hej Dochtorze

P.Doktorze Kowalski,wchodzi Pan jeszcze na tą strone??? Mam częstoskurcze nadkomorowe i jestem w trakcie badan (dodam że mieszkam w UK). Mam pytanko. Czy ewentualną ablację mogłabym zrobić w polsce ?(jakoś mam większe zaufanie do naszych lekarzy specjalistów:))Pozdrawiam serdecznie:)

Odnośnik do komentarza

Przyczyn czestoskurczu nadkomorowego jest kilka przynajmniej w polskiej medycynie :p... zagranicą jest troche więcej dociekliwości niż polskich fabrykach trupów:p 1. zaburzenia hormonalne /tarczyca, oraz inne organy wew. wydzielnicze/ 2. stany zapalne serca /wszelkie bakterie, które wtargneły do kriwobiegu/ 3. choroby neurologiczne /choroby układy sympatycznego/ 4. zaburzenia psychiczne /nerwice/ 5. przepuklina 6. no i jeszcze parę innych- patrz google. Ogólnie lekarze nie szukają innych przyczyn tylko wrzucają do jednego worka wszytskich na ablację. Wykonają rutynowe badania i po nich stwierdzają, że przyczyną jest jakieś ognisko w sercu. Tylko potem jest zonk. Tacy są nasi dochotorowie w dużej mierze. PS> miałem mieć jutro przyjecie na oddział kardio, gdyż mieli mi zrobić ablację/eps w tygodniu. Jednak zrezygnowałem. Nie mam czestoskurczu nadkomorowego od 6mc. Nie biore lekarstw bo gdy brałem serce co rusz wariowało. Zastanawiam się czy nie przestać leczenia nadciśnienia bo mam po lekach na zbicie ciśnienia, opuchnięte oczy, sine non stop, złe samopoczucie, brak libido!!!!, a biore niby najlepsze leki Telmisartan - Pritor. Nie dzięki ale bez leczenia lepiej czułem się i serce mi nie wariowało. A od kąd lecze to jest gorzej a wieczorem po 20 h i tak ciśnienei wraca do 140/80. MAm 25 lat. Myślę, że moje ciśnienie to norma osobnicza mojego organizmu a nie wada. Wcześniej nie miewałem bólu głowy, szumu w uszach, itp. Zacząłęm leczenie i czuje się słaby i wykończony. Nie dzięki medycynie. To oszustwo... A ocene mojej wypowiedzi poszostawiam Wam:)...

Odnośnik do komentarza

Beacie chodziło o przyczyny częstoskurczu komorowego. Z tego co mi się obiło o oczy (mój tato to ma i kiedyś szukałam) i o ile dobrze pamiętam, to najczęściej częstoskurcze komorowe wiążą się z już istniejącymi kłopotami z sercem jak n.p. choroba wieńcowa. Myślę, że przyczyn może być dużo i tylko kardiolog, po obejrzeniu wszystkich badań może coś konkretniejszego powiedzieć. Mój tato, w związku z tymi częstoskurczami, które mogą przyczyną zatrzymania krążenia, ma wszczepiony kardiowerter-defibrylator.

Odnośnik do komentarza

Do osoby pytającej o ablację w Polsce, wydaje mi się, że o ile ma się ubezpieczenie w NFZ to można zrobić taką ablację u nas w ramach ubezpieczenia. Można też pewnie w niektórych ośrodkach zapłacić za taki zabieg. Telefonicznie chyba w NFZcie można się dopytać co i jak. Zależnie od tego czy zabieg ma być pilny czy planowy jest różny czas oczekiwania w różnych ośrodkach. Dobrze się wcześniej zorientować ile trzeba czekać. Wiem, że pytanie było do Pana Doktora, ale dawno go nie było i trudno zgadywać czy w ogóle kiedyś jeszcze będzie. Czekamy i tęsknimy :).

Odnośnik do komentarza

Do gdsdsf, każdy sam ostatecznie podejmuje decyzję czy brać leki, czy nie. Każdy też ma jakiś tam próg zaufania lub nieufności do samej medycyny, leków i lekarzy. Jeśli uważasz, że leki Ci szkodzą to możesz to konsultować z lekarzem i zmieniać, możesz próbować metod domowych, możesz wizualizować sobie zdrowienie, chodzić do wróżki czy co tam jeszcze uznasz za słuszne i pomocne, i nikomu nic do tego. Nikt nie ma prawa oceniać. To Twoje zdrowie i Twoje decyzje, i Twoje konsekwencje (te dobre i złe). Sama często czuję się zniechęcona i rozumiem, że można mieć dość i samej choroby i leczenia. Medycyna nie jest matematyką. Nie wszystko jeszcze wiadomo o funkcjonowaniu ludzkiego organizmu. Wierzę jednak, że lekarze na miarę swoich możliwości, starają się jak mogą najlepiej pomóc pacjentowi. Nie znaczy to jednak, że zawsze trafią w dziesiątkę z diagnozą i proponowanym leczeniem, dlatego potrzebna jest współpraca pacjenta z lekarzem. Może ta medycyna nie jest doskonała, ale w naszym ucywilizowanym świecie chyba nie mamy lepszej opcji... no chyba, że mamy.

Odnośnik do komentarza
Gość onajegozona

Hej:) Zastanawiam się czy wykonać ablację w UCK Gdańsk, posiadają Carto jako jeden z niewielu ośrodków w Polsce. Jednak krótkie terminy oczekiwania na ten wysokospecjalistyczny zabieg są dziwnie krótkie! Mianowice czeka się średnio 2 tygodnie od konsultacji z kardiologiem. Dodam także, że najczęściej ablację wykonują w UCK docenci bądź starający o doktrat. Rzadko wykonuje je jakiś wyższy stażem lekarz. Słyszałem również, iż skutecznoć ablacji w UCK nie jest najwyższa dlatego też tak mało ludzi decyduje się na to w UCK GDańsk. Dodam także, iż lekarze z UCK GDańsk wykonuja ablację w innych ośrodkach Poslki północnej typu- Koszalin, Olsztyn. Czy nie wskazuje to na możliwośc przemęczenia takich lekarzy ciągle podróżójących od ośroda do ośrodka? Jakie są Wasze opinie o Uniwersyteckim Centrum Klinicznym Gdańsk w związku z wykonaniem ablacji tam? Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Ggg... chyba konsekwencji jakichś nie ma, poza tym, że może w przyszłości ktoś to wypomnieć. Szkoda tylko, że nie dałeś znać w szpitalu wcześniej, że się rozmyśliłeś. Wtedy mogliby pomóc komuś innemu. Olu... dawno już tu nie było Pana Dochtora (Docenta chyba teraz, ale pewności nie mam). Może lepiej zadzwoń do poradni w Zabrzu i zapytaj kiedy mogłabyś przyjść i z nim porozmawiać. Może się uda. onajegozona... jeśli ktoś ma przyznane stanowisko docenta to już ma spory staż pracy. Wydaje mi się, że mniej więcej dwudziestoletni (plus minus). Pewnie w większości docenci to ludzie z przynajmniej stopniem doktora. Stopnie naukowe zdobywają przede wszystkim lekarze pracujący w ośrodkach naukowych. Innym chyba to jest mniej przydatne. Ważne, żeby ktoś był dobrym specjalistą w swojej dziedzinie, bez względu na zdobyte tytuły naukowe.

Odnośnik do komentarza

Nie chcę nikogo, broń boże, straszyć, ale mam wrażenie, że przy okazji ablacji zbyt mało i zbyt lakonicznie mówi się pacjentom o możliwch powikłaniach. Moja mama miała ablację przedwczoraj. Przed zabiegem, podpisywała zgodę na zabieg i były tam wylistowane wszystkie powikłania. Owszem, lekarze odpowiadają na pytania, ale wszyscy uspokajają pacjenta mówiąc, że nie ma się co martwić, powikłania są b. rzadkie, podają procenty... Więc u mojej mamy doszło do perforacji komory serca. Tamponada i natychmiastowe przewiezienie karetką na kardiochirurgię. Kardiochirurg podjął się operacji natychmiast, nie było na co czekać miała ubytek drenem 1,5 litra krwi w ciągu godziny. Podczas operacji ciśnienie nieoznaczalne i 12 godzin oczekiwania, czy nie doszło do niedotlenienia mózgu. Jak rozmawiałam z kardiochirugiem, że przecież mówili, że ryzyko poniżej 0,5%, odpowiedział *Proszę pani, statystyka nic nie mówi, przecież pani ma JEDNĄ MAMĘ, nie tylko 0,5% mamy*. Jak się coś nie udaje, to się nie udaje i tyle. Dziś mama jest przytomna, sama ablacja podobno się udała, operacja również, mama jest rozintubowana i odłączona od rozrusznika. Ale dobę walczyliśmy o jej życie. Tak więc nie mówię, żeby się nie poddawać ablacjom, ale miejmy też świadomość, że zabieg niesie za sobą poważne ryzyko. Jak sobie przypomnę lekarzy: *niech się Pani nie martwi, ryzyko jest znikome* to aż mnie trzęsie. Podsumowując, sama namawiałam mamę na zabieg, i uważam, że robi on wiele dobrego. Mówię tylko, żeby być świadomym, co sie ryzykuje. Bo o ryzyku moim zdaniem i w ulotkach, i na tym forum mówi się zdecydowanie za mało. Jeszcze jedno, zabieg mamy to krioablacja, czyli mrożenie zamiast podgrzewania. Podobno bezpieczniejszy i mniej bolesny. Nie wiem jak inni uczestnicy forum, ale mama mowiła, że nie tylko nieprzyjemny, ale też cholernie bolesny,że płakała na stole, ze już dłużej nie wytrzyma. Zastanawiam się, czy o odczuwanie bólu to kwestia rodzaju zabiegu, umiejętności wykonującego, czy też wyłącznie preferencji pacjenta do odczuwania bólu.

Odnośnik do komentarza

Być może odczucia bólowe zależą od wszystkich czynników które wypisałaś. Być może i od innych, jak miejsca przymnażania, przypalania. Dobrze, że z mamą już dobrze. Też uważam, że pacjent powinien zdawać sobie sprawę, że może niestety się nie udać ablacja i komplikacje różne (łącznie ze śmiercią) mogą się przytrafić. Wiadomo, każdy ma nadzieję, że będzie szybko, bez bólu i skutecznie ale świadomość mieć trzeba. Statystyki ktoś niestety robi. Nigdy nie mamy gwarancji. Dobrze podejmować ryzyko jak najbardziej świadomie. To w końcu nasze życie i skutki, te dobre lub złe, będziemy ponosić sami. Wierzę, że lekarze robią co mogą, ale czasem coś może pójść nie tak z bardzo różnych powodów. Zdrowia dla mamci.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich na tym forum. Jestem tu nowy i to mój pierwszy wpis. Prosiłbym o poradę dot. zachowania mojego serca. Otóż od jakiegoś czasu (3 miesiące) nasiliły się u mnie dziwne przeskoki serca oraz przyspieszone bicie serca/kołatanie. Pierwszy raz wystąpiło to u mnie jakieś 20 lat temu podczas grania w piłkę - kiedy serce zaczęło bardzo szybko bić jakby chciało wyskoczyć. Brdzo się przestraszyłem wtedy ale był to jedyny taki wyczyn w tamtym czasie. Udałem się na drugi dzień do lekarza który po badaniu EKG stwerdził u mnie - cechy sympatykotonii. Później takie objawy występowały u mnie 1 - 2 razy do roku. Dopiero teraz objawy się nasiliły - występują przeskoki serca, tak jakby od przepony zaczęło się u mnie przewracać do góry nogami, kołatanie serca, złe samopoczucie, tak jakby ktoś na chwile ścisną mnie w okolicach mostka - serce sie na chwilę zatrzymuje (chwilowa ciemność przed oczami), drżenie rąk i nóg, i uderzenie ciśnienia w głowie (takie wrażenie). Dodam, że nie tracę przytomności/nie mdleję - ale boję się że w końcu upadnęna ulicy czy w miejscu gdzie dostaję tych napadowych przeskoków. Oj bardzo nieprzyjemne uczucie :( Zrezygnowałem z gry w piłkę - bo nie mogłem grać, to kołatanie, przeskoki, ciemność w oczach. Zrobiłem Holtera (24H) podczas którego wyłapałem takie dwa momenty przeskoków i lekarz opisujący stwierdził: - rytm zatokowy 36-141/min - pomiędzy 17-18 objawowe częstoskurcze nadkomorowe/trzepotania przedsionków ?? do 220/min - pob. komorowe (-) - pauzy (-) Udałem się z tym do kardiologa, który patrząc w te wyniki stwierdził, że trzeba będzie najprawdopodobniej zrobić ablację ??? Ale najpierw tego samego dnia wysłał mnie na badanie EKG, które wyszło ok i na badanie krwi + lipidogram + TSH. Wyniki w normie. Zrobiłem również echo serca, które nie wykazało żadnych zmian. Dostałem BISOCARD 5mg który biorę rano o tej samej porze. Po Bisocardzie jakoś się serce uspokoiło, ale kołatanie występuje rzadziej, nie jest jednak takie uciążliwe co wczesniej. Czy ktoś z Was też tak miał/ma i jak z tym sobie radzić ?

Odnośnik do komentarza

Człowiek uczy się całe życie. Okazuje się, że mam tą sympatykotonię :) a myślałam, że po prostu się trzęsę :)). Co do zaburzeń. Każdy może inaczej odczuwać nawet niby taką samą przypadłość. Jednemu dokucza mniej, drugiemu bardziej. Tutaj wiele osób ma częstoskurcze nadkomorowe. Też miewam. Nie lubię ich. Dobadaj swoje zaburzenia, porozmawiaj z lekarzem, bierz leki jeśli są potrzebne. Jeśli lekarz uzna, że zabieg ablacji byłby wskazany, to trzeba i nad takim rozwiązaniem się zastanowić, rozważając za i przeciw. Ze swojego doświadczenia wiem, że czasem dolegliwości nasilają się przy braku magnezu, potasu, żelaza, kiepskiej morfologii. Magnez można łykać, nie zaszkodzi. Potas lepiej skonsultować z lekarzem, chyba że będą to soki pomidorowe :). Trzeba o siebie dbać i unikać infekcji, które mogą nasilać częstoskurcze.

Odnośnik do komentarza

Talita, dziękuję za Twoją odpowiedź, poniżej kilka pytań :) A jakie badania można jeszcze wykonać ? Brałem potas (przypisany przez lekarza) również ale jakoś mi nie służył bo robiło mi się chwilami bardzo gorąco a za moment zimno. Więc odłozyłem. A jeżeli chodzi o magnez to co najlepiej brać ? Ponadto jakie infekcje mogą nasilić częstoskurcze ? Przepraszam za całą masę pytań ale chciałbym jak najszybciej walczyć z tym czymś :) Dawniej to lekarze stwierdzali, że powodem moich przypadłości jest przepuklina rozworu przełykowego-przepony ale gastrolog który mi ostatnio robił badanie gastroskopii oraz kardiolog nie potwierdzili tego. .....

Odnośnik do komentarza

Preparatów z magnezem jest bardzo dużo w aptece. Mi po prostu powiedział lekarz, żeby kupić taki z jak największą dawką (ostatnio mam Chela Mag B6). Chodziło o to, żebym go łykała dość dużo. Chyba nie każdy preparat też ma taką samą wchłanialność. Może coś farmaceuta zaproponuje. Co do infekcji, to chodzi o wszelkie przeziębienia, anginy, grypy. Wszystko trzeba wyleżeć. Ważne też, żeby mieć zdrowe ząbki. Myślę, że każda infekcja może być jakoś potencjalnie niebezpieczna. Wiadomo, nie uniknie się wszystkiego ale może można minimalizować ryzyko nie całując się z chorowitkami :). Nie jest też tak, że każde przeziębienie zaraz pogorszy pracę serca. ale lepiej dmuchać na zimne.

Odnośnik do komentarza

Te wartości które podajesz, to to pierwsze ciśnienie jest skurczowe? Ja mierzę ale zwyczajnie, po prostu w pozycji siedzącej po lekkim wyciszeniu (tzn. nie zaraz po wbiegnięciu na 10 piętro). Zazwyczaj mam we w granicach 120/75 czasem trochę więcej nawet. Na stojąco bez wysiłku chyba nie miałam mierzonego. Miałam natomiast przy badaniu na bieżni i to pierwsze było w granicach 150. Jeśli to twoje 70 to jest ciśnienie skurczowe w pozycji siedzącej, dobrze zmierzone i miarodajnym ciśnieniomierzem, to chyba trochę mało tzn. pewnie można się trochę słabo przy takim ciśnieniu czuć. Dobrze się czujesz?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×