Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Kołatania, ablacje - okiem dochtora


Gość Oskar Kowalski

Rekomendowane odpowiedzi

dzien dobry Panie Doktorze.Juz pisałem kiedys na tym forum w związku z zaburzeniami rytmu jakie mnie dopdly.mam 24 lata.od dwoch miesiecy mam wszczepiony stymulator serca(w Warszawie, konsultacje u prof.Walczaka, wczesniej u dr. Fuglewicza we Wrocławiu).stymulator mial poprawic komfort zycia i spowodowac ze skurcze komorowe nie beda sie pojawialy, bo bedzie wyzsze tetno.wczesniej w ciagu dnia tetno czesto wynposilo 45-55 na miute.nie dano mi zadnych lekow.przed wszczepieniem stymulatora robilem holtera 12 kanalowego: 507 dodatkowych komorowych. teraz jest jakby lepiej.stosuje betaloc 50, ale skurcze sa nadal.holter z zeszlego tygodnia wykazal 79 komorowych i 4 nadkomorowe.wiem ze to nieduzo.ale to jest dla mnie tak nieprzyjemne i budzace ogromny lek ze nie pozwala normalnie zyc.co robic, jak funkcjonowac, jak z tym zyc.czy da sie to zaakceptowac? teoretycznie zyje normalnia, praca, dom rodzina. ale tak naprawde to jakosc mojego zycia jest uzalezniona od bicia serca. dodam ze niestety odczuwaqm kazdy skurcz, chco wiem ze sa ludzie ktorzy maja wiecej, kilka tysiecy na dobe, i czuja sie lepiej.co robic Panie Doktorze?
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich, Widzę, że sporo osób piszących na forum ma lęk przed zabiegiem ablacji. Ja przeszłam ją dokładnie 03.03.2008, czyli jestem 1,5 m-ca po i jak widać wciąż żyję:) Mam 28 lat, jakieś 16 -17 lat temu pojawiły się u mnie pierwsze częstoskurcze o charakterze napadowym (ok. 190-200 uderzeń na minutę). W ciągu tych wszystkich lat miewałam te swoje *ataki* czasem kilka, innym razem nawet kilkadziesiąt razy w roku, trwające od kilku minut do kilku godzin nawet (te długie jak na złość dopadały mnie zwykle wtedy, gdy byłam np. na Połoninie Wetlińskiej, albo na Babiej Górze). Wielokrony holter, elektrostymulacja przezprzełykowa, EKG wysiłkowe oczywiście nic niepokojacego w danym momencie nie wykazywały. Wmawiano mi, że dojrzewam, mam nerwicę, czy niedobory magnezu. Dziwi mnie, że ludzie robiący specjalizację z kardiologii nie mogli wpaść na to, że moja dolegliwość może być spowodowana zaburzeniami przewodzenia. Sama trochę się dokształciłam i byłam tego pewna od kilku już lat. Nie było jednak dowodu i nikt mnie nie słuchał. W końcu jesienią minonego roku udało mi się zdążyć z łopoczącym sercem do przychodni i zarejestrować moją dolegliwość na EKG. Okazało się, ze mam AVNRT. Na zabieg trafiłam po 1,5 miesiąca od momentu konsultacji u elektrofizjologa. Sam zabieg nie jest taki straszny. Świadomość, że ktoś *grzebie* w sercu jakimiś drucikami jest może średnio budująca, tym bardziej, że lekarze wywołują częstskurcz, ale trzeba się uspokoić i już. U mnie ból był do zniesienia, zabieg trwał koło 2 godzin, a kiedy po *przypiekaniu* serca nie wywołano już częstoskurczu, to poczułam sie jak w niebie:) Po zabiegu najgorsze było leżenie przez 24 godziny plackiem (ze względu na dziury w tętnicach). Po 3 dniach byłam już w domu. Do chwili obecnej ani razu nie zainicjował mi się czestoskurcz, niestety od pewnego czasu mam wrażenie jakby potykania się serca, zamierania na sekundę. Wczesniej to mi się nie zdarzało. Ponadto miewam codziennie kilkusekundowe pobudzenia dodatkowe. W związku z tym pytanie do Pana Oskara: czy to normalne po zabiegu? A może zabieg jednak nie do konca się udał? Dodam jeszcze, że dość szybko się męczę, co przed ablacją się nie zdarzało. A wszystkich nie mogących zdecydować się na ablacje jednak zachęcam, bo moje aktualne dolegliwości nie są tak uciążliwe, jak te nieszczęsne częstoskurcze. Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
lilles - jakbym czytała swój życiorys :) Też koło 15-16 roku życia dopadł mnie napadowy częstoskurcz nadkomorowy, dziś mam 27 lat. Z małą różnicą, jeszcze nie miałam ablacji. Mam umówioną w lipcu wizytę u prof. Walczaka i mam nadzieję, że prof poprze moje plany odnośnie albacji. Dziwnie może to zabrzmi, ale nie mogę się doczekać tego zabiegu, choć oczywiście trochę się boję (ale to normalne). liles pozdrawiam i życzę zdrówka. Mam nadzieję, że te Twoje dolegliwości miną jak najszybciej. Wiele osób pisało na forum, że przez 3 miesiące po ablacji mogą występować pewne nieprawidłowości, które powinny z czas minąć.
Odnośnik do komentarza
@lilles Te zamieranie serducha to normalne, ja jestem po 5 ablacjach, a ostatnia mialem 11 lat temu. Ten dyskomfort odnosnie dodatkowych skurczow, puknięc, zamierań serca i zmeczenie to normalne po zabiegu, bedzie CI to towarszyszyc jeszcze przez jakies 2 miesiące. Serce musi się zregenerować, nie obciazaj się, pamietaj, przez 3-4 miesiecy po zabiegu trzeba prowadzic zycie w tzw trybie emeryta. Spokojnie, bez stresu, po malu, a wszystko sie ladnie zagoi i pewnego dnia zorientujesz się i powiesz *Zaraz, zaraz juz nie pamiętam jak to jest poczuć to chrupnięcie w klatce*. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Mam pytanie mialam Wpw i 3 razy ablacje robiona az w koncu sie udalo wszystko,ale lekarz mi tlumaczyl ze w najgorszym przypadku bedzie musial wstawic mi rozrusznik bo niby jakas tam zylka ktora przeplywa krew byla polaczona razem z ta dobra.Przed ablacja dochodzilo nawet ze moje serce bilo nawet do 300 na minute.Dochodzily nawet momenty ze paralizowalo mnie cala.Ze jakbym nie przeszla ablacji to dawal mi lekarz tylko 2 lata.Po ablacji czuje sie dobrze,lecz teraz mam nadcisnienie,i to takie ze serce pompuje mi szybciej krew i mam to bardzo odczuwalne bo robie sie przewaznie czerwona na twarzy zazywam leki codzinnie.Nie wiem jak dlugo moze to potrwac branie tych lekow.A druga sprawa co chcialam zapytac pana Oskara.Czy silny stres i depresja moze spowodowac wlasnie taki objaw jak mialam ze codzinnie serce bilo mi od 260 do 300 na minute i przez jakies 3 miesiace tak sie dzialo ze rzadne leki niedzialaly juz.Bo wczesniej nie mialam nic takiego,bilo mi szybko ale tylko do 160 na minute. Rowniez szukam kogos z Polskih lekarzy tu w Stanach ( Kardiologa) ,Nowy York lub New jersey,bardzo pilny kontakt.
Odnośnik do komentarza
do lukasza. s, widzę, że jesteś osobą, kt ma spore *doświadczenie ablacyjne*, może coś mi poradzisz. jestem po ablacji (z powodu dod. skurczy komorowych) 2,5 mies. Przez pierwszy miesiąc było róznie: raz lepiej raz gorzej. Potem przez miesiąc było już coraz lepiej. Wszyscy naokoło zaczeli mi mówić, ze widać dużą zmianę tzn. jestem zupełnie inna, żywa, pełna energii i tak się właśnie czułam. Holter po 5 tygodniach od ablcji też był b. dobry. Ale ostanie dwa tgodnie są nieciekawe... Znowu mam podobne objawy jak przed ablcją bóle i zawroty głowy, uczucie odpływania, ból w klatce piersiowej - to mnie najbardziej niepokoi. Co o tym sądzisz, czy muszę po prostu uzbroić się w cierpliwość i czekać, czy jednak ablacja nie do końca się udała
Odnośnik do komentarza
@Alicjo Trudno mi coś powiedzieć, nie jestem lekarze. Szczerze po ablacjach przez pierwsze 2 miesiące czułem się jak stary dziadek, zadyszka, ból przy oddychaniu. Staraj sie nie myśleć o tym, nie nasłuchuj swojego serca, nie przejmuj się każdym dziwnym uderzeniem, bo to nie ma sensu. Jeśli nie masz częstoskurczy, ani holter nic nie pokazuje, to jest wszystko wporządku, a jedynym tego powodem jest Twoje przewrażliwienie. Pamiętam jak jakiś miesiąc po ablacji nosiłem holtera i byłem pewien, że pare razy miałem dodatkowy skurcz, bo tak to zawsze czułem, dziwne uderzenie serca itd. Nawet zapisywałem godzine co do minuty kiedy to się mi niby zdarzyło, informowałem lekarza, żeby zwrócił na ten czas uwage, ale nic tam nie było. Tak więc jak widzisz dużo zalezy od naszej świadomości. Z doświadczenia muszę Ci powiedzieć, przede wszystkim wysypiaj się, organizm naprawdę potrzebuje regeneracji. Sam po sobie wiem, że jak nie odeśpie tych bitych 6 godzin, to czasem mam potem wrażenie ze moje serce bije jakoś tak dziwnie. Tak samo odżywiaj się dobrze, żadnych diet, bo to wszystko osłabia organizm, jedz regularnie, śpij i wszystko powoli, a po 4 mieśiącach od ablacji powinno być juz pięknie:) Bedzie dobrze , pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
do beaty Dzięki serdeczne za dobre słowa:-) Czy Ty też jako nastolatka uważałaś, że masz jakąś dziwną wadę, na ktorą cierpi jakiś niezauważalny odsetek ludzkości?:) A jednak trochę nas jest... Oczywiście lepiej byłoby, abyśmy wszyscy byli zdrowi, ale jednak dobrze mieć świadomość, że człowiek nie jest sam na świecie ze swoją nieszczęsną dolegliwością. 3mam kciuki za Twoje konsultacje u profesora! No i oczywiście za przyszły zabieg też. Daj znać na forum, jak juz cos bedziesz wiedzieć. Jestem przekonana, że wszystko będzie ok;) No i mnóstwa zdrówka i pogody ducha!
Odnośnik do komentarza
do lukasza, dzięki za odpowiedź. Ja nie miałam częstoskurczy. Ablację miałam z powodu licznych dodatkowych skurczy komorowych. Może dlatego u mnie jest inaczej. Ja się nie wsłuchuję, bo nigdy za bardzo nie czułam tych moich skurczy. U mnie to się objawia złym samopoczuciem.
Odnośnik do komentarza
do lukasza.s Kurczę uspokoiłeś mnie trochę:-) Dzięki:) Nie ma to jednak jak empiryk:) Lekarze coś wprawdzie przebąkiwali, że trochę może boleć, ale mówili o góra miesiącu po zabiegu, no i nie wspominali o jakichś nieoczekiwanaych zmianach rytmu. I faktycznie stres chyba niewskazany w ogóle. Wczoraj spotkałam w pizzerii osobę, której miałam nadzieję nigdy już więcej nie oglądać na oczy i od razu dostałam takiej dzikiej kilkuminutowej niemiarowości, iż sądziłam, że nie zdążę nawet dojeść tej pizzy, a będą musieli mnie stamtąd wynieść...:) Na szczęście dziś już w sumie ok. Wnioskuję, ze Ty już nie odczuwasz w ogóle żadnych *dziwactw* ze strony swego serca i liczę, że u mnie będzie podobnie. Pozdrawiam i oczywiscie życzę zdrówka!
Odnośnik do komentarza
Kompletnie nie:) Wyobraź sobie, że do 17 roku życia nie uprawiałem żadnych sportów, byłem zupełnym flakiem, 2 razy w tygodniu na Rce, to był jedyny mój relaks. Dostawałem częstoskurczu w zupełnie dziwnych sytuacjach, np.leżałem sobie i zadzwonił telefon, poderwałem się i już, jazda, nie jeździłem na żadne klasowe wycieczki, nigdzie wogóle nie wychodziłem sam. W tej chwili, to co działo sie kiedyś jest dla mnie jak zły sen:) Groził mi rozrusznik, przerwanie naturalnego szlaku przewodzenia, śmierć i inne tego typu rzeczy o których informowali mnie lekarze. Pamiętam za to jak sobie kiedyś myslałem, jak to jest być normalnym. Teraz już wiem, nurkuje, jeżdze na rolkach, nartach, chodze na siłowni, raz nawet skoczyłem na spadochronie:) Chyba nie muszę mówić jak wielką ilość adrenaliny wyzwala to przeżycie:) A moje serducho bije w tej chwili cichutko i tak, że nie zwracam już na nie wogóle uwagi. Nawet teraz musze sie mocno wsłuchać i wyciszyć zeby wyczuć swój puls, a kiedyś czułem go cały czas. Połowa sukcesu to nastawienie psychiczne, reszta przyjdzie sama! P.S: Kiedyś kiedy leżałem w Aninie padł pomysł, żeby zalozyc coś w rodzaju klubu ludzi po ablacji:) Za moich czasów nie było zadnych stron internetowych ani tego forum. Jedynym sposobem na wymienienie się swoimi historiami była rozmowa w wspólnym pokoju ze szpitalnymi współlokatorami. Chyba nikt nie zrealizował tego pomysłu, więc można by pomyśleć:) Zdrówka życze i pozytywnego myślenia, a wszystko będzie dobrze:)
Odnośnik do komentarza
lilles, jasne, że myślałam, że to tylko ja taka biedulka mam problemy z sercem i nikt więcej :) Ale jak weszła na to forum, to niezle się zdziwiłam ile nas jest - i w koncu przekonałam się, że wcale nie jestem taka samotna w moich *niedogodnościach*:) Ogólnie to przez te ok 10 lat nieznacznie te częstoskurcze mi przeszkadzały, miałam je max 2 razy do roku i same przechodziły po ok 30 minutach. Jezdziłam praktycznie wszędzie za granicę, latałam samolotem i chyba nie zdawałam sobie sprawy z tego, że moze być taka sytuacja, że częstoskurcz może sam nie minąć. Dopiero po ostatnim napadzie w lutym wylądowałam na pogotowiu (po 2 godz prób uspokojenia serca), no i niestety wystraszyłam się troszkę. Ale na szczeście zmotywowało mnie to też to zrobienia *porządku* z moim sercem, znalazłam najpierw wiele artykułów, pozniej to forum, a na forum znalazłam CK Allenort. Więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :)) Dzięki za miłe słowa, na pewno dam zać, co i jak i jeśli będę miała wyznaczoną ablację to ostrzegam - będę molestowała pytaniami szczegółowymi :))) NIe ma lekko :)) Pozdrawiam cieplutko, Beata
Odnośnik do komentarza
Mam problemy ze snem. Często w nocy wybudzam się i wtedy wydaje mi się, że serce wali szybko. Zrywam się z łóżka i mam lekkie zawroty głowy i jestem bliski omdlenia. Zażywam Tritace 0,05 i Dilzem 90 x 2 rano i wieczorem. Ciśnienie po lekach w normie. Echo - w normie tylko mała niedomykalność zastwki dwudzielnej i trójdzielnej. RTG w normie wieku - mam 37 lat. Ataki mam zawsze wieczorem podczas snu. Najgorzej jak ktoś mnie nagle obudzi. Co to może być..
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich, Dzień dobry Panie Doktorze. Od paru dni przeglądam wszystkie informacje w internecie , które dotyczą wszczepienia rozrusznika i jego ewentualnych powikłań. Większość tekstów zapewnia, że jest to zabieg bezpieczny z bardzo znikomym procentem powikłań. Niestety moja mama należy do tego znikomego procentu chorych i od prawie 3 miesięcy nie może dojść do siebie. Rozrusznik został wszczepiony 6 lutego i od tamtej pory jej życie to jedna wielka udręka. Po około 2 tygodniach od zabiegu stwierdzono u niej zakrzepicę i zaczęto podawać leki rozrzedzające krew doustnie. Po jakimś czasie badania wykazały , że w płucach pojawiły się mikrozatory ( stąd u niej trudności w oddychaniu, które na szczęście minęły – późniejsze badania wykazały, że sytuacja się stabilizuje ). Moja mama jest bardzo aktywną osobą , bardzo chciałaby wrócić do normalnego życia, gdyby nie jedna dolegliwość – ostry piekący nieustający ból w miejscu wszczepienia rozrusznika i pod pachą lewej ręki. Właściwie to całe ramie ma obolałe, nie może go nawet mocniej dotknąć. Są dni, kiedy ból trochę ustępuje, ale ostatnio tak się nasilił, że moja mama – raczej odporna osoba – płakała. Dodam, że żadne leki przeciwbólowe nie wchodzą tu w grę. Dozwolony jest tylko Apap, ale cóż, to jest dobre może na ból głowy lub przeziębienie, lecz nie w takich stanach, gdzie można z bólu chodzić po ścianach. Mama była już u paru specjalistów, ale nikt nie potrafi jej powiedzieć dlaczego to tak długo trwa i czy kiedyś się skończy! Gdzie leży przyczyna? W jednym gabinecie powiedziano jej nawet, że nigdy wcześniej nie spotkano się z takim przypadkiem…ale na Miłość Boską, czy to znaczy, że moja mama ma tak cierpieć przez całe życie??? Czemu nikt się nią nie zainteresuje i nie zacznie zgłębiać przyczyny! Ja od paru dni nic innego nie robię tylko siedzę w internecie i szukam czegoś, co naprowadziłoby nas na jakiś trop… ale czy to pacjent ma przyjść do lekarza i przedstawić mu swoje ewentualne podejrzenia co do swojej jednostki chorobowej???? Absolutnie nie atakuję tu lekarzy, wręcz przeciwnie bardzo ich szanuję, ja po prostu szukam pomocy – gdziekolwiek… Zauważyłam, że na tym Forum wypowiada się od czasu do czasu lekarz dr OK. Mam ogromną prośbę, wiem, że tak na odległość trudno o diagnozę, ale proszę o komentarz i opinię niezależnego lekarza, może jakąś małą podpowiedź, gdzie się udać i pod jakim kątem badać…Nadmienię, że pochodzimy z Łodzi. Z góry dziękuję za ewentualne porady. Karolina ( kmbo ).
Odnośnik do komentarza
Witam Do pana doktora Ok Serdecznie dziękuje panu za odpowiedz. Chciałem tylko dodać ze moja arytmia nie sprawiała mi do tej pory większych problemów . Uprawiam parolotniarstwo, pracuje fizycznie ,ogólnie czuje się dobrze, pojedyncze skurcze nie stanowią dla mnie żadnego problemu odczuwam je ale sie do nich przyzwyczaiłem czasem niema ich kilka miesięcy a czasem mam je kilka razy dziennie przez tydzien lub dwa. Badania USG wychodzą u mnie dobrze , robiłem je już 3 razy i wszystko w jak najleprzym porządku.martwi mnie tylko ostatni holter który zarejstrował; pary (3) oraz czynny rytm komorowy . Mój kardiolog zalecil mi zazywanie Biosetanolu 80 2x 0,5 tabletki dziennie, biore je zgodnie z zaleceniem lekarza ale nie dostrzegam zadnej różnicy,skurcze nadal pojawiają się i znikają w związku z tym chciąlem pana zapytac czy te leki są konieczne, w krótce planuje też postarac sie o potomstwo i zastanawiam się czy zazywanie tych tabletek nie wpłynie ujemnie na zdrowie mojego przyszłego maleństwa?
Odnośnik do komentarza
czesto tu wchodze i czytam co piszecie i az mie serce sciska ze wam sie udala ablacja a mnie nie wielu z was mialo szczescie a ja nie dlaczego mnie to spotkalo ??????????????????????tez bym chciala zyc normalnie tak jak wy zmeczyla mnie juz ta arytmia po 24 latach mam dosc i jest mi smutno
Odnośnik do komentarza
Witam Jestem 6 miesięcy po ablacji ,miałem napadowy częstoskurcz napadowy i został on wypalony . Tydzień temu byłem na holterze a wczoraj odebrałem wynik . Wynik holtera : Dominuje Rytm zatokowy zaburzony kilkoma ,pojedynczymi pobudzeniami przedsionkowymi .W czasie dziennej aktywności Skłonność do tachykardii z przyspieszeniami rytmu ze stopniowym narastaniem częstości rytmu do 155/min. W okresie zwolnienia rytmu obraz wędrowania rozrusznika w obrębie węzła zatokowego przechodzący w godzinach nocnych w rytm dolnoprzedsionkowy (czas P`Q 0,12sek.) W okresie rytmu przedsionkowego rejesestrowano pojedyncze epizody bloku A-V II st*typ Mobitz II 2:1. Wizytę mam dopiero za 2 miesiące a jestem bardzo ciekawy czy już ze mna wszystko ok Prosił bym o *przetłumaczenie* tego wyniku
Odnośnik do komentarza
Co noc budzę się i potem nie moge zasnąć. Mam coś takiego. Budzę się w nocy i czuje że szybko bije mi serce. Trwa to około 15 sekund i powoduje osłabienie bliskie omdlenia a potem wszystko wraca do normy tylko boli mnie serce... co to może być proszę o pomoc
Odnośnik do komentarza
Gość zosia111
Witam serdecznie! Mam pytanko do Pana Doktora a mianowicie: W 2007 roku mialam ablację w Szczecinie z około 25 tys pobudzeń komorowych wyniki po ablacji poprawiły się na okolo 4 tys. jednak moje samopoczucie nie ulega zmianie tz: dalej pojawia się męczliwość dalej odczuwam kołatania .Wyniki z bieżni mam złe odpadłam już na pierwszym etapie. Dziś odebrałam wyniki z holtera Średnia częstość rytmu serca wynosiła 82p/min, z maksymalną częstością 160 p/min i z minimalną częstością 48p/min poziom ST zmieniał się w zakresie od +0,28 mm w kanale 2 do +0,80 mm w kanale 1 arytmie komorowe występowały i składały się z : 3942 pobudzeń. maksymalna liczba pobudzeń komorowych na godz wyniosła 1583. wystąpiło 2368 pojedynczych pobudzeń komorowych, pary nie wystąpiły, 7 okresów bigeminii/trigeminii, bez pobudzeń gromadnych, bez epizodów tychakardii komorowej, nadkomorowych brak to wynika z opisu holtera Mam pytanko w związku z tymi wynikami. Czy te wyniki można uznać za dobre? Zaznaczam iż w poprzednich 2 holterach nie wystąpiły bigaminie i trygaminie Czekam na drugą ablację w Zabrzu
Odnośnik do komentarza
Witam! Czy mogę dołączyć się do grona pytających? Gdy po raz pierwszy dowiedziałam się, że mam arytmię Pani anestezjolog nakrzyczała na mnie dlaczego o siebie nie dbam! To taki rodzaj wyciszenia przed zabiegiemJ Po Holterze wyszło mi mniej więcej co 10 skurcz jako dodatkowy. Nie mam wyników przed nosem więc nie posłużę się fachową terminologią. Lekarz stwierdził, że jeszcze nie podlegam pod leczenie farmakologiczne. Mam ponowić badania we wrześniu. Jeżeli stan się pogorszy wówczas zacznie mnie leczyć. Ale jak mam nie dopuścić do pogorszenia się obecnego stanu? Czy jakaś dieta lub zwiększenie aktywności fizycznej lub zmniejszenie pomoże mi w lepszym funkcjonowaniu? Jak można zapobiec leczeniu. Czy jest jakiś sposób aby uniknąć zwiększenia ilość dodatkowych impulsów? Będzie mi bardzo miło gdyby ktoś podpowiedział jak mam o siebie zadbać! doku
Odnośnik do komentarza
Dobry wieczór!!! Pytanie do pana doktora O. Kowalskiego Stwierdzono u mnie niedomykalność zastawki mitralnej (+) i lewo prawy przeciek FOA Mam pytanie w związku przeciekiem. Czy ten przeciek lewo prawy jest istotny? słyszałam, że gorzej jest, kiedy jest odwrotnie. czy tak? A czy jest takie prawdopodobieństwo, że przeciek lewo prawy może się zmeinć w prawo lewy???
Odnośnik do komentarza
Gość bryska5
witam wszystkich.wczoraj dopadła mnie tahykardia(jedna z wielu w mojej 10 letniej historii choroby)180 uderzen..automatycznie udałam sie do szpitala poniewaz jestem w 5 mcu ciązy..szczerze mówiąc nigdy sie nie zastanawiałam głębiej nad tym co mi dolega bo lekarze równiez nie byli mi w stanie powiedziec..po prostu juz sie przyzwyczaiłam ze tak mam bo zawsze po kilkunastu minutach mi przechodziło..wczoraj jednak dop po 3 godz lekarzom udało sie uspokoic moje serducho..teraz siedze na necie grzebiąc za informacjami na temat tego co mi dolega..i mam pytanie czym sie rózni WPW od zespołu Barlowa i wogóle jestem w szoku ze tyle osób cierpi na podobne dolegliwości myslałam ze jestem jakimś wyjątkiem dlatego lekarze nie potrafią mi pomóc..prosze o kontakt tych którzy podzielą sie informacjami na temat tych dolegliwości..mój nr gg12810941(piszcie nawet jak niedostepny)
Odnośnik do komentarza
Rycho, ja jestem po ablacji z powodu dodakowych skurczy komorowych. Miałam ich 4 tys. na dobę i nieźle utrudniały mi życie, głównie z powodu złego samopoczucia. Teraz czuję się super, co prawda, czasem zdarzy się jeszcxze jakiś gorszy dzień, ale i tak nie ma porównania. No i nie biorę już żadnych leków, a przed ablcją brałam 7,5 mg concoru na dobę.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×