Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Kołatania, ablacje - okiem dochtora


Gość Oskar Kowalski

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Słonko
Prawdę powiedziawszy jako lekarza bardzo martwi mnie,ze tyle osób szuka otuchy *wirtualnie*- podstawą opieki nad pacjentem prócz rzetelnej wiedzy jest rozmowa- przyjacielskość, zaufanie, serdecznosć- pacjent nie moze sie bać zadawania pytań- musi znać odpowiedż na kazdą swoją wątpliwość, i nie ma głupich czy błahych lęków. madry doktor rozumie lęk przed bólem, cierpieniem, niepewność , wahania nastrojów, nawet kaprysnosć. jeśli do tego jest ciepły, usmiechnięty- madry- ale nie wymadrzający się- blisko do postawionej sobie poprzeczki. A doktor Kowalski taki jest :-) no i naprawdę zabójczo wygląda- ale proszę mu tego nie mówić- bedzie jęczał * oj proszęęęę..... * miłego wieczoru wszystkim i rychłej wiosny.
Odnośnik do komentarza
Witam Was Serdecznie!!! Serdeczne podziękowania dla Pana Prof. Franciszka Walczaka dr Łukasza Szumowskiego i zespołu. Dziękuję również dr Ewie Jakubowskiej wspaniałej kobiecie, która prowadzi pacjętów przez cały pobyt w Centrum Kardiologii Anin oraz całemu przesympatycznemu personelowi Centrum Kardiologii Anin. To ludzie o wielkich sercach dzięki nim dostałam szanse na życie w pięknych barwach. Proszę uwierzcie mi i nie bójcie się ablacji to wielka szansa na normalne życie bez bomby w sercu. Apeluję do wszystkich którzy są przed zabiegiem i do tych którzy dowiedzieli się o konieczności ablacji bez chwili wahania podejmijcie decyzję o zabiegu. Dziewczyny które są młode i palnują zajść w ciążę nie czekajcie ABLACJA daje nam światło na upragnione macierzyństwo. Możecie powiedzieć że łatwo mi teraz mówić bo jest to już za mną - nie ja bałam się okropnie i zupełnie niepotrzebnie chcę wam tego oszczędzić. Chcę wykrzyczeć to całemu światu Ablacja to nasza szansa na życie na pełnych obrotach bez ograniczeń na zdobywanie szczytów na normalne życie bez lęku że w każdej chwili może nas złapać atak, Dostaje się środek uspokajający jesteśmy spokojni czujemy błogi spokój a zespół ablujący robi co do nich należy z ogromną pracyzją to kompetentni ludzie którym całkowicie powinniśmy zaufać oni nie pozwolą aby coś poszło nie tak nie ma takiej opcji. Dla mnie cały przebieg ablacji był miłym zaskoczeniem dr Szumowski to wspaniały człowiek, Ja z częstoskurczem węzłowym żyłam od 10 roku życia ataki miałam raz na dwa lata było różnie z czasem stały się intensywniejsze mój ostatni atak trwał 30min w 2005 roku i powiedziałam sobie dość chcę życ normalnie. Teraz dostałam tą szansę i muszę ją wykorzystać w 100%. Podaję nr tel do Centrum Kariologii Anin ul Płowiecka 37 Warszawa tel 022 509 14 60. Najlepiej od razu umówić się na wizytę do prof. Franciszka Walczaka. Z badaniami Holter 12 odprowadzenowy prof bazuje na tym badaniu wszystkimi dotychczasowymi badaniami zapis EKG z zapisem napadu jeśli taki posiadacie i wszystkie dotychczasowe EKG oraz Echo serca. Prof. na konsultacji ustala termin ablacji to wspaniały człowiek który roztacza wokół siebie niesamowitą aure. Zaufajcie mu to wielki autorytet w swojej dziedzinie. Zostanie wam wyznaczony termin Ablacji i dostaniecie listę badań, które trzeba wykonać na 3 tygodnie przed zabiegiem. Ważne musicie być zaszczepieni przeciwko żółtaczce!!! Trzymam kciuki :))) Będę szczęśliwa jeśli moja wypowiedź Wam pomoże :)))
Odnośnik do komentarza
Słonko ... to, że szukamy *wirtualnie* to niestety chyba nie nasza wina :) Mam 42 lata, nie zliczę ilu lekarzy *zaliczyłam* przez 25 lat męczarni, leczona byłam głównie na nerwicę :) Może mam pecha i nie trafiłam na takiego, który byłby taki własnie jak piszesz, choc nie wątpię, że tacy istnieją :) Ochhhh ja o tym wiem !!! Bo całkiem niedawno trafiłam ! Profesor Walczak :) I dlatego idę na ablację :) Ale aż żałuję, że nie idę do Zabrza ... ;)) ten zabójczy wygląd dr. Kowalskiego.....:) pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza
Gość Słonko
Dorota- to absolutnie nie Wasza wina- przeciwnie- to okropnie smutne i bolesne ,ze ludzie , którzy potrzebują pomocy muszą jej szukać w tak różnych miejscach. to dowód na niewydolnosć służby zdrowia. straszne- kiedy trafiają do mnie pacjenci- i jestem 20ym lekarzem z kolei- któremu zwyczajnie się boją już mówić o swoich dolegliwościach, bo tyle razy czuli się niezrozumiani, zlekceważeni, uznani za hipochondryków. ja mam to szczęscie ,ze jest mi dane uczyć się od ludzi ogromnej klasy i kultury- prócz wiedzy- ale widzę na codzień jak traktowani sa ludzie w innych miejscach, kiedy przychodzą z płaczem. ostatnimi czasy- prowadzę malutką krucjatę- i dzwonię po przychodniach i pytam ich kierowników czy wiedzą jak ich zespól traktuje pacjentów, i czy wiedzą ,ze ludzie są goowi napisać skargę do NFZ? bo naprawa tej sytuacji- musi się zacząć od dochodzenia swoich praw przez pacjentów, i od zmiany mentalności lekarzy. mnie wystarczy sobie wyobrazic , ze to moja babcia albo mama szukałaby pomocy w gabinecie- i dlaczego mam kogoś obcego traktować inaczej niz chciałabym aby potraktowano moją rodzinę? dość trucia. idę zmieniać świat dalej.
Odnośnik do komentarza
Gość Słonko
ps. Ja też trzymam kciuki za te wszystkie odważne osoby, które muszą tyle przejsć aby normalnie żyć! abu chociaż wykorzystać szansę. czasem wyobrażam sobie co czułabym w takiej sytuacji- jak znisłabym lęk przed zabiegiem i sam zabieg. A Dorocie życzę szczególnie - powodzenia- całym sercem.
Odnośnik do komentarza
Kurcze ale temat pociągnęłąm z tymi przystojnymi lekarzami;) No i dobrze. Może atmosfera na forum nareszcie się rozluźni;))) Kasiu - nie dostałam żadnych środków uspokajających jak szłam na zabieg. Przed ablacją dostałam tylko antybiotyk, który o mało nie zwalił mnie z nóg - zrobiło mi się po nim tak słabo, że prawie mdlałam, ale po 2 min. wszystko się uspokoiło. Przy 2gim zabiegu sytuacja powtórzyła się. Zaznaczam jednak, że taka sytuacja pojawiła się akurat u mnie. Może poprostu tak reaguję i już. Nie znaczy to, że każdy słabnie! Przy drugim zabiegu, gdy przestało mi jusz szumieć w uszach po antybiotyku wskoczyłam zadowolona na stół i czekałam aż się pan doktor do mnie *dobierze* (bez skojarzeń proszę:)))). W ogóle to przyjechałam na wizytę kontrolną po 1 ablacji (nieudanej) i niespodziewanie zaproszono mnie na powtórkę. Musiałam się szybciutko rozbierać i pędzić do pracowni elektrofizjologii. Pielęgniarki mnie pospieszały i śmiały się, że lekarze nie mogą się już chyba doczekać, aż się do mnie *dobiorą*, bo już, już w tej chwili mam przychodzić:)))) Mój mąż prawie oniemiał z wrażenia. Był tak samo zaskoczony jak ja. Za drugim razem na szczęście wszystko się udało! Teraz czuję, że żyje!!! Męczyłam się z częstoskurczami od 13 r.ż. Teraz mam 24 lata. Początkowo pojawiały się żadko, ale od października 2006 co tydzień, potem codziennie. Prawie 260/ min. MAAAASAAAAKRAAAA. Mój kardiolog zalecił, żebym była jak najdłużej na lekach, bo zabieg jest groźny dla zdrowia i życia. Pomyślcie - młoda mężatka, nie mająca dzieci, 24 lata, i...leki do końca życia!!!! Przecież w tym wieku dopiero zaczyna się żyć! Szczęście, że jest internet, że ludzie piszą o swoich problemach i kontaktach z lekarzami, że wydają swoje opinie. To właśnie dzięki nim odkryłam, że jest ktoś taki, jak prof. Walczak (miałabym bliżej do Zabrza,do Instytutu, w którym pracuje dr Kowalski, ale cóż:)))) Zbyt długo się czeka. Nie żałuję, że trafiłam do Warszawy, wprost przeciwnie. Korzystając z okazji bardzo, ale to bardzo chciałabym podziękować Panu prof. Franciszkowi Walczakowi, dr Ewie Szufladowicz, dr M. Orczykowskiemu, a także jeszcze innemu lekarzowi, którego nazwiska niestety nie poznałam, a to właśnie On miał mnie dusić, jakby zabieg się nie udał;)))) i to właśnie On dwukrotnie mnie *kablował*:))))))))) Mam nadzieję, że będzie wiedział o kogo chodzi, jeśli bywa na tym forum. Wszystkim wymienionym i tym, których pominęłam jeszcze raz serdecznie dziękuję, zwłaszcza prof. Walczakowi - LEKARZOWI O WIELKIM SERCU. Myślę, że jeszcze wielu ludzi przywrócicie do *normalności* i będą Wam tak samo wdzięczni, jak JA... J.M.
Odnośnik do komentarza
Gość Słonko
Magdaleno- nie pracuję w Zabrzu. nie pracuję nawet na kardio. moi pacjenci nie chorują śmiertelnie- chociaż ich choroby wiażą się z ogromnym kalectwem. od tego jesteśmy aby leczyć ale i przyjaźnić się z naszymi pacjentami. ja tam uwielbiam wszystkie rozmowy z ludźmi- kiedy udaje mi się ich rozluźnić, pocieszyć, zgadzam się- ze duzo lepiej kiedy atmosfera jest nieco rozluźniona- prócz rozmów o chorobach jest przecież życie towarzyskie, na które tak brak czasu. mam wrażenie ,ze to forum skupia same sympatyczne osoby na poziomie- zaglądam tu z przyjemnoscią- oczywiście głównie dlatego,że bardzo lubię Oskarowe odpowiedzi- wzrusza mnie i rozczula swoją skromnością i dobrocią- ale też czytanie postów jest podstawą do wczucia się w sytuację pacjentów- a to bardzo pomaga w empatycznym podejściu do ludzi. dlatego tu zaglądam- Pozdrawiam sympatycznych forumowiczów- do Asiuli- GRATULACJE! z usmiechem czyta się takie posty! wiatr w skrzydła! M.
Odnośnik do komentarza
Kasia - wiedz, że ja przed pierwszym zabiegiem bałam się PAAAANIIICZNIEEEE. Po wejściu na salę zabiegową zrozumiałam, że nie ma czego, bo jestem pod opieką specjalistów, którzy wykonali już, jeżeli nie setki, to dziesiątki takich zabiegów. Przy tym wszyscy byli tak niesamowicie mili, ciepli i serdeczni,dzięki temu strach szybko minął.Jeszcze relaksująca muzyka. Wyluzowałam się do tego stopnia, że nie mogli wywołać u mnie częstoskurczu i musiałam dostać jakiś środek, który powodował uczucie lęku, niepokoju. Właściwie to oprócz uczucia chłodu nic innego nie czułam:)))) Pani dr (chyba anastezjolog), nazwiska nie znam, przesympatyczna osoba, cały czas mówiła co ze mną *wyprawiają*;))))) Podczas 2giej ablacji była już inna Pani, ale równie miła. Pozdrawiam je serdecznie. Może będą wiedziały, że to o nie chodzi. Znieczulenie w pachwine prawie w ogóle nie bolało. To tak, jakby ktoś cię uszczypnął. Dyskomfort czuje się podczas wywoływania częstoskurczu, ale to da się przeżyć. Przypiekanie ciut boli, ale gdy tylko pojawi się grymas bólu na twarzy pacjenta, zaraz zostaje podany środek zniczulający. Najgorsze leżenie po zabiegu. Po 2giej ablacji miałam *unieruchomione* obie nogi. Lekarz nie mógł wkłuć się w prawą pachwinę z jednym kabelkiem więc próbował z drugą nóżką, ale koniec końców i tak wszystkie trzy *kabelki* poszły przez prawą pachwinę. Uciski jednak musiałam mieć na obu nogach. Wszystko jest jednak do przeżycia. Zrobiłabym to jeszcze raz, a nawet jeszcze 15 razy gdybym musiała. Rozważam 3 zabieg, żeby pozbyć się pojedyńczych skurczów, ale ciągle mam nadzieję, że same ustąpią. Pytałam zresztą czy muszę iść na zabieg i dostałam odp. *Pani nie ma wyjścia. Dopóki serce daje sobie radę z częstoskurczami, to dobrze, ale nie wiadomo jak długo*. No właśnie, może dawać radę i do 100, ale wolałam tego nie sprawdzać! Zachęcam Ciebie Kasiu i wszystkich innych, żeby poddali się zabiegowi. To mniejszy stach, niż ten, który opanowuje człowieka podczas ataku częstoskurczu. Dużo mniejszy. Właściwie to w ogóle nie ma co porównywać. Jeszcze raz namawiam wszystkich na ablację. Zupełnie zmienia się komfort życia. Ja np. zaczynam zmieniać się w prawdziwą optymistkę. Nie wiem czy lekarze zdają sobie sprawę, że poprzez ablację, naprawiają nie tylko czyjeś serce, ale leczą także i duszę, koją skołatane nerwy osób z zaburzeniami rytmu. Ci, którzy mają częstosk.doskonale wiedzą o czym piszę....
Odnośnik do komentarza
Gość Magdalena
jak pierwszy raz zobaczyłam post od DR Oskara zastanawiałam się kiedy będzie najobszerniejszy - nie musiałam długo czekać , tylko ostatnio Pana dr *mało* , mam nadzieję że jadnak wróci:) Pani DR Słonko - pozdrawiam serdecznie z Poznania :)
Odnośnik do komentarza
Gość Słonko
To forum- tytuły zostawmy do Pracy:-) - tam nie zawsze lubię kiedy pacjenci mówią do mnie per Kotuś, Kochanie, Słonko- na Forum- Pani dr- brzmi tak obco i dystansowo- Słonko- tak się przecież podpisałam. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Dorotko; jak już wspomniałam umówiłam się wstępnie na maj na konsultację u prof. Walczaka; mam jednak wątpliwości czy tak wlasnie powinnam zrobić, gdyz jak zapewne czytałaś w moim *poście* do tej pory lekarze nie sprecyzowali co sie dzieje z moim sercem - czy to wieńcówka jest przyczyną zaburzeń rytmu (wtedy chyba ablacja nie jest metodą leczenia), czy tez inne świństwo. Poza tym niezależnie od arytmii dokuczają mi bóle w klatce piersiowej i inne dolegliwości typowe w chorobie wieńcowej. Zastanawiam się więc czy nie powinnam w Centrum w Aninie udac się najpierw do lekarza, który ukierunkowałby mnie co dalej, czy może najpierw koronarografia. Ale niestety nie znam lekarzy w Centrum i nie wiem jakie są zakresy ich specjalności (tylko prof. Walczaka kojarzę z ablacjami). Liczyłam na pomoc w tej kwestii Pana dr Kowalskiego, ale niestety go nie ma :(. Mam nadzieje że wkrótce tu wróci. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Dziękuję Pani doktor (Słonko)!! Nareszcie zrozumiałam, że wato podchodzić do wszystkiego z uśmiechem. Kiedy dowiedziałam się, że mam mieć zabieg przeżyłam szok! Był płacz, lament. Waga i włosy leciały w dół. Z wagą nie żałuję:)))))) Po 10 latach dowiedziałm się, że jednak nie mam nerwicy, że to najprawdopodobniej WPW ( podczas bad. elektrof. okazało się, że AVNRT - musieli mnie ostro prądem potraktować żeby to wyszło:)))). Zdumiona byłam ogromnie, choć czytając posty forumowiczów podejrzewałam, że mogę mieć WPW, ale nie dochodziło to do mnie tak do końca. No, ale dobra, jakoś się pozbierałam i do przodu:)))) Przecież warto żyć!!!! Dobrze, że odkryłam to forum. Ucieszyłam się, że znalazł się na nim choć 1 lekarz,który odpowiada na nasze pytania, do tego jest miły i ma poczucie humoru (dochtor O.K.):))))) Ciekawa byłam się jak wygląda;)))) Zstanawiałam się dlaczego inni lekarze nie pisują na forum (bo przecież je czytają, wiem to, bo 1 z lekarzy, z którymi miałam kontakt w W-wie mówił, że ludzie różne bzdury wypisują na forum, ponieważ nie mają fachowej wiedzy). Myślałam wtedy dlaczego nie znajdzie się więcej takich lekarzy, jak dr O. Kowalski, którzy wytłumaczyliby pewne sprawy. Teraz tak sobie myślę,że to nie tylko brak czasu, ale może obawa przed posądzeniem ich właśnie o autoreklamę. Jeśli fachowe i mądre odpowiedzi czy też bardziej podpowiedzi i to od kompetentnej osoby, która nie boi się posługiwać własnym nazwiskiem, są wg kogoś reklamą, to niech będą. Jak dla mnie wszyscy, którzy wypowiadają się w taki sposób jak dr Oskar Kowalski mogą się reklamować do woli!!! Ich wypowiedzi będą świadczyły o tym, że są wartościowymi ludźmi, którzy mają pojęcie o tym co robią. Mam nadzieję, że dr Kowalski wróci do nas i że pojawią się jeszcze inni lekarze, którzy równie chętnie i bezinteresownie będą odp. na nasze pytania i podpowiadać, co można zrobić. Oczywiście nie oczekujmy diagnozy przez internet, bo tego zrobić się nie da, ale chcemy (piszę w imieniu swoim i innych - mam nadzieję, ze nie będą mieli mi tego za złe), żeby nas poprostu ktoś nakierował. A w ogóle to pisuję też na forum ortodontycznym założonym przez lekarza ortodontę, który odp. na pytania zainteresowanych i po każdej odp. umieszcza link z adresem swojej str. internetowej. To jest rekalma! Ja na pczątku nie zorientowałam się,że to ten lekarz odpowiada na moje pytania - a robił to bardzo rzeczowo.Pomyślałam sobie wtedy, że to jest kompetentny człowiek. Warto się z nim umówić na wizytę i podczas kontaktu *face to face* zdecydować czy będę się u niego leczyć. Tak się stało. Liczyły się dla mnie przede wszystkim opinie jego pacjentów o nim, to jakie wrażenie wywrze na mnie podczas bezpośredniej rozmowy, a także to w jaki sposób odp. forumowiczom.Inaczej żadna rekalma by mu nie pomogła. Nie pomogłyby mu nawet zdobyte dypoly i wyróżnienia, którymi się *chwalił* na swojej stronie:))). Dziś lecze się u niego. Jestem baardzooo zadowolona. Uratował moje 4 ząbki przed wyrwaniem:)))) Ten lekarz nie pisuje na tym forum tylko dlatego, że pragnie zdobyć pacjentów, ale przede wszystkim dlatego, że chce podpowiedzieć ludziom, co mogą zrobić ze swoim problemem, gdzie mogą się udać; objaśnia pewne kwestie. Robi to przeważnie wtedy, gdy pyt. kierowane są bezpośrednio do niego lub, gdy temat jest dość poważny. Nie pisze -przyjdźcie do mnie, ja postawię najlepszą diagnozę. Przecież każdy ma swój rozum i leczy się tam gdzie mu pasuje, lub gdzie wg niego są najlepsi lekarze!! Z tego forum można dowiedzieć się m.in. właśnie tego, do którego lekarza ort. najlepiej trafić i to pacjenci reklamują tych ortodontów, a nie oni sami siebie. Niektórzy lekarze dostają też bardzo złe opinie, dlatego żeby założyć takie forum jak orto o którym piszę i wypowiadać się na nim, trzeba być b. dobrym lekarzem, pewnym swojej wiedzy i umiejętności, bo w przeciwnym razie pacjenci mogą doprowadzić do unicestwienia wspaniałego planu rozleklamowania się delikwenta:)))) Dobra wystarczy już o tych rekalmach!:))) Myślę, że dr Oskar (ładne imię;))) ) do Nas wróci!!! Jeśli ktoś chce może Pana doktora reklamować!:)))))))
Odnośnik do komentarza
Pani Monika: Przed podjęciem leczenia arytmii zawsze trzeba się zastanowić nad jej ew. przyczynami. Zawsze leczenie należy zacząć od leczenia przyczyny. Jeśli jest podejrzenie choroby wieńcowej to warto byłoby ją wykluczyć. Oczywiście to tylko sugestia, bo wszystkie decyzję musi wraz z Panią podjąć lekarz po analizie Pani dokumentacji. U tak młodej osoby ryzyko obecności zmian w tętnicech wieńcowych jest małe, więc pewnie można by rozważyć zrobienie tomografii komputerowej serca - badanie w odróżnieniu od koronarografii jest nieinwazyjne. A koronarografię dopiero wtedy jeśli w TK byłby wątpliwości. Myślę, że wszystko omówi Pani na konsultacji w Aninie. Proszę tylko zabrać całą dokumentację (ekg!) i dokładnie opowiedziec co się dzieje. I nie wstydzic sie pytać. Pozdrawiam. PS Znikam. Urlop..
Odnośnik do komentarza
Pani MOnika CD: Muszę to dodać: nie zawsze można zrobić TK - np bardzo dużo zaburzen rytmu przeszkadza. Ale 2tys/dobę to malutko (choć wiem, że mogą bardzo dokuczać). Trzeba to omówic z lekarzem. Poza tym TK musi być specjalne - najlepiej 64-rzędowe itd. Więc lekarz... :)
Odnośnik do komentarza
Dziękuję. A na marginesie: toście dały z tą przystojnością dziewczęta... Nie wiem, czy Jędrek się zgodzisz, ale kobiecy gust jest kompletnie niezrozumiały dla facetów. Niektórym kobietom podoba się podobno nawet jakiś Bratt Pitt (!?)...
Odnośnik do komentarza
Gość Jędrek
Zadałem sobie trochę trudu i postanowiłem sprawdzić kto to taki Pan Oskar Kowalski i skąd u niego taka wiedza? Niemal wszyscy ( ja też) znają lub słyszeli O Panu dr, Łukaszu Szumowskim kierowniku Pracowni Elektrofizjologicznej w Aninie http://www.ckanin.pl/lekarze/szumowski.html który wraz z dr Derejko wykonują między innymi ablację. Okazało się że Pan dr. Oskar Kowalski jest kierownikiem Pracowni Elektrofizjologii i Stymulacji Serca w Śląskim Centrum Chorób Serca. poz. 10 http://www.sccs.pl/katedry+oddzialy/kat_oddz.htm Nie pomylcie moich oznaczeń dr. jako dochtor:) lub lekarz. http://bazy.opi.org.pl/raporty/opisy/osoby/103000/o103622.htm I już wszystko jest jasne, to świetny fachowiec. Opieram się tylko na oficjalnych danych powszechnie dostępnych w internecie pozdrawiam i jeszcze raz życzę udanego urlopu
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×