Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Psychologia w walce z nerwicą

Znaleziono 5 wyników

  1. Gość

    Niskopłatna grupa terapeutyczna Warszawa

    NISKOPŁATNA GRUPA PSYCHOTERAPEUTYCZNA CO? Dwuletnia psychoterapia grupowa dla stałej grupy członków KIEDY? Raz w tygodniu, czwartki 19.00-20.30 (Planowany początek grupy: wiosna 2015) GDZIE? Na Saskiej Kępie, w siedzibie Instytutu Analizy Grupowej RASZTÓW (ul. Genewska) JAKI KOSZT? 25zł/sesja (100 zł/miesiąc) KTO PROWADZI? Dyplomowana psycholog, psychoterapeutka. Z wykształcenia jestem: • Magistrem psychologii – absolwentką Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie – specjalizacja psychologia kliniczna • Doktorantką Kliniki Psychiatrycznej Wydziału Nauki o Zdrowiu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w Mazowieckim Specjalistycznym Centrum Zdrowia im. prof. Jana Mazurkiewicza w Pruszkowie (Szpital Tworkowski) • Kursantką czteroletniego Szkolenia Psychoterapeutycznego w Instytucie Analizy Grupowej RASZTÓW – szkolenie posiada atest Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Psychiatrycznego • Ukończyłam cykl seminaryjny w zakresie podstaw psychoterapii psychoanalitycznej • Jestem członkiem kandydatem Instytutu Analizy Grupowej Rasztów, a także członkiem Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego • Obecnie kończę studia podyplomowe w zakresie seksuologii klinicznej w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym SZCZEGÓŁY, ZAPISY NA KONSULTACJE: tel: 662 147 287, grupa.czwartki@gmail.com
  2. Czy zasadne jest przepisanie proplanolu przy chorobie afektywnej dwubiegunowej przez lekarza psychiatrę? Lekarz psychiatra przepisał mamie proplanolol 10mg 3x dziennie. A lekarz kardiolog powiedział* nie będzie on leczył (tzn. psychiatra chad proplanolem). Mama dotychczas przyjmowała metokard 47,5 raz dziennie. A po wizycie u kardiologa przyjmuje tensart 160mg+12,5 agen 5mg, nebispes 5mg rano. Czy w razie przyjmowania proplanolu należy odstawić któryś z tych leków?Dziękuję za odpowiedz.Małgorzata.
  3. Witam, czy kiedykolwiek korzystaliście w trakcie waszych zmagań z nerwicą z pomocy psychologa? Ja nerwicę mam od 3 lat ( mam 32 lata), z rok trwało zanim lekarz pierwszego kontaktu mi ją w końcu stwierdził, biorę leki od czerwca zeszłego roku citabax 40 - antydepresant. Od czerwca raz w tygodniu korzystam z indywidualnej psychoterapii- za którą płacę 100 za godzinę. Czuję dobrze myślę, ze niedługo będę schodzić z leków. Jak długo korzystaliście z pomocy psychoterapeuty? Czy to wy kończyliście, czy on zasugerował wam że już wystarczy. ? czekam na Wasze doświadczenia.
  4. MIki85

    Odporność na leki

    Witam mam pytanie czy spotkał się ktoś by nie podziałały na niego benzodiazepinowe lekarstwa każde jedno nasilało lęki i dochodziły jeszcze większe do tegp kołatania serca i inne. Nawet Hydroksyzyna po niej miałem ataki stulecia.
  5. Witajcie! Przeszukałam różne fora nie udało mi się jednak znaleźć podobnego tematu dlatego postanowiłam rozpocząć ten wątek. Sama właśnie zmagam się z tą fobią. Czytając wypowiedzi głównie dziewczyn z forum o podobnym schorzeniu : napady lękowe z agorafobią- Panowie chyba nie chcą się wypowiadać na takie tematy publicznie - doszłam do wniosku, że te wszystkie choroby na tla nerwowym leżą głównie u nas w głowie i od nas tylko zależy nie od leków nie od lekarzy, czy uda nam się je pokonać czy nie. I, że w głównej mierze biorą się one nie od tak nagle, tylko po ciągu jakiś pewnych zdarzeń, sytuacji z naszego życia, które nawarstwiały się z biegiem lat a z którym kompletnie nie zdawaliśmy sobie sprawy. Oczywiście ze mną było dokładnie tak samo. Nie wiem czemu akurat u mnie padło na taką fobię. Zawsze miałam lekki lęk wysokości, ale to nie przeszkadzało mi latać samolotem - nawet to lubię :); ani jeździć na nartach czy nawet swojego czasu na paralotni ( jednorazowy incydent). Jednak po przeżytej swojego rodzaju traumie, bardzo osobistej sytuacji, która sprawiła, iż odechciało mi się cokolwiek. Nie nie próbowałam pozbawić się życia, było mi jednak całkiem obojętne co się ze mną stanie. Na szczęście udało mi się po ok. 1,5 roku ( gdzie oczywiście nikt nie zdawał sobie z mojego stanu sprawy) dać sobie szansę i pozwoliłam sobie powoli powoli otrząsnąć się z tego całego marazmu. Niestety spustoszenie jakie sama sobie zgotowałam przez te 1,5 roku odbiło się jakiś czas później na mnie. Do tego pewne sytuacje z dzieciństwa które prawdopodobnie również miały wpływ na mój obecny stan doprowadziły do tego, że obecnie nie ma szansy bym przeszła np. w centrum handlowym schodami ruchomymi na górę, albo wjechała wyciągiem narciarskim na górę - mimo, iż ze zjazdem nie mam najmniejszego problemu! a przejście przez kładkę bądź most to dla mnie czynność nie do zrealizowania. Nie leczyłam się na to, nie przyjmowałam żadnych leków, sama staram się sobie pomóc, idzie ciężko, ale widzę, że drobne efekty już są. Staram się wyciszać, relaksować jak tylko mogę najczęściej, staram się nie denerwować byle głupotą - że np. ktoś w tramwaju mnie popchnął, staram się sama sobie wmawiać poprostu, że jest dobrze, nic mi nie grozi i najważniejsze .... że wszystko zależy ode mnie! Bo zauważyłam, że ja chyba przestałam poprostu sama sobie ufać. Czytałam, że osoby takie jak ja czasami - nie wszyscy - muszą walczyć z tym by nie skoczyć gdy znajdują się np. na balkonie, na moście ... . Ja dokładnie też to mam. To straszne uczucie, człowieka ogarnia wtedy taka straszna niemoc. Ale jak narazie udaje mi się to przezwyciężyć. Jest bardzo ciężko. Raz np. jechałam samochodem, sama, prowadziłam go oczywiście. Jechałam stałą trasą, którą jechałam już z 1000 razy i wjechałam na wiadukt i w pewnym momencie poczułam, że mnie dopada to straszne uczucie. Panika. Nagle droga zaczeła wydawać mi się strasznie wąska i ciasna, i chciałam z niej poprostu zjechać jak najszybciej, bo bałam się, że .. no właśnie sama nie wiem że co. Byłam na zakręcie tego wiaduktu i o mały włos a nie zatrzymałam się na samym środku i poprostu nie skoczyłam, by poczuć ulgę, by pozbyć się tego potwornego strachu. Ale udało mi się resztą sił opanować i jakoś przejechałam to miejsce (od tej pory unikam jak ognia tej trasy, jadę dłuższą, mniej komfortową trasą) ale byłam cała mokra od potu, ręcę i stopy miałam spocone, serce waliło mi jak głupie oczy od łez także. Powiedzcie, czy wy też tak macie? Czy może komuś z was udało się pozbyć tego obezwładniającego irracjonalnego lęku ?
×