Witam.
Moja mama aktualnie leży pod respiratorem.
Wg lekarzy nie wykazuje reakcji na bodźce zewnętrzne, jej płuca nie podejmują samodzielnej pracy, czyli nie oddycha samoczynnie.
Lekarze dawali jej kilka godzin życia (włącznie z ordynatorem OION-u), lecz teraz zaczęła się 3 doba, stan bardzo ciężki bez zmian.
Mama trafiła na oddział intensywnej terapii po ustaniu funkcji krążenia i oddychania, podjęto udaną próbę reanimacji (trwało to około 10-15 minut). Wcześniej leżała na kardiologii.
Z moich obserwacji wynika, że jeszcze wczoraj miała otwarte szeroko i nieruchomo oczy i duże źrenice, teraz przymyka powieki i nie ma już czerwonych białek. Poza tym w pierwszy dzień miała zimne stopy, teraz ma ciepłe i jest skóra reaguje na temperaturę (przykryłem ją bo zmarzła- miała tzw *gęsią skórkę*. Lekarze twierdzą, że nie ma świadomości i trzeba czekać. Wiem, może to głupie...ale łudzę się że może Nas słyszy. Dzisiaj jak przyjechał jej brat to, poleciały jej łzy i robiła coś w rodzaju szlochania lub kaszlu (trudno określić z rurką w ustach).
Ogólnie lekarze każą czekać, jednak twierdzą że doszło do bardzo ciężkiego uszkodzenia mózgu. Wiem, że trzeba czekać, ale dąłbym wszystko aby wiedzieć czy mnie słyszy i jest chociaż trochę świadoma.