Cześć. Mam 18 lat. 7 tygodni temu po zapaleniu papierosa (paliłam nałogowo zazwyczaj około pół paczki dziennie) wystąpiły u mnie problemy z oddychaniem tzn. ciężko mi się oddychało, brakowało powietrza przy wdechu i wydechu, było mi strasznie słabo, a jak się położyłam do łóżka to nogi same z siebie się trzęsły. Przez te całe 7 tygodni problemy z oddychaniem nie ustąpiły ani na chwilę. Nie są one napadowe, tylko są cały czas, cały czas również czuję taką ciężkość w klatce po środku, znacznie utrudnia mi to życia. Występowały również raz na jakiś czas mrowienia całego ciała, bóle w klatce piersiowej. Dodatkowo równocześnie wystąpił u mnie refluks, ale jego objawy już prawie zanikły po leczeniu ipp. Po długim czasie chodzenia po lekarzach i robienia badań poszłam do kardiologa, który stwierdził u mnie tachykardie zatokową. Kilka dni przed wizytą zaczęłam mierzyć ciśnienie i zobaczyłam niepokojące tętno tzn. 115, 110 tak bez powodu. Od tygodnia biorę betaloc zok 25 i mam go brać do końca wakacji po pół tabletki, w razie ciśnienia powyżej 70 zwiększyć do tabletki.
Oczywiście rtg klatki piersiowej - dobre, test na koronawirusa ujemny. A serce poza szybkim biciem też jest zdrowiutkie.
Czy kogoś równie długo trzymały te problemy z oddychaniem? Czy to może być przyczyną innej choroby? Kochani proszę podzielcie się doświadczeniami.