Hej! Na m.in. dodatkowe skurcze cierpię od ponad 16 lat (obecnie mam 33), ale na początku czerwca dosłownie jakby ktoś przestawił wajchę i dobowo potrafię doświadczyć kilku tysięcy jak wskazują holtery. Nie mam jednak zamiaru tu narzekać, choć jest mi bardzo ciężko, ale podzielić się informacjami, które być może komuś się przydadzą, bo odnoszę wrażenie że są one przez lekarzy w Polsce często lekceważone.
Przez ten miesiąc byłem u kilku kardiologów i pięć dni w szpitalu na badaniach. Jeden ceniony profesor od ablacji pierwsze co zalecił to dokładne zbadanie potasu pod kątem utajonej tężyczki, bo często skurcze serca wiążą się u mnie z drganiami mięśni. W ramach eksperymentu zalecił mi wizytę w szpitalu i podanie trzech kroplówek z potasem - jeżeli przez trzy dni ilość skurczy drastycznie się zmniejszy to będziemy znali przyczynę problemu. Nadmienił przy tym, że lekarze są niechętni do podawania potasu w takich ilościach - i niestety miał rację, bo w szpitalu którym byłem nie podali mi kroplówek z potasem... Rzecz w tym, że standardowe badanie potasu w surowicy nie jest miarodajne - to tylko 1-2% potasu w organizmie więc nawet mimo dobrych wyników z krwi elektrolit na poziomie komórkowym może być poniżej normy. Podobnie zresztą jest z magnezem. Nie wiem czy w Polsce ktoś wykonuje dokładne badania stężenia potasu/magnezu. Chętnie się dowiem jeśli tak jest.
W moim przypadku diagnostyka w szpitalu polegała na dobowym zbiorze moczu, podstawowych badaniach krwi i badania krwi Aro, na którego wyniki czekam jeszcze do przyszłego tygodnia. Oprócz wyników Aro, które nie są mi jeszcze znane wszystko jest w normie, choć na pewno tematu nie puszczę póki nie będę miał jasnej sytuacji co do potasu (w szpitalu badanie krwi wskazywało u mnie potas przy samej dolnej granicy, a nie podali kroplówki). Mimo, że prywatnie to wizytę u kardiologa mam dopiero na początku września więc jeśli do tego czasu dotrwam to mogę dać znać jak u mnie wygląda dalsza diagnostyka jeśli ktoś jest zainteresowany.
Zdrowia.